wycieczki szkolne w 1-3

[szarri]

Rozumiem jakieś minizoo, kiedyś w takim byłam na dwa tygodnie, przyjmowali też wycieczki szkolne - mnóstwo fajnych zwierzątek, można było pogłaskać lamy, były małe dziki, maaaasa gatunków kur i innych zwierzątek - osiołki były tam jednymi z nudniejszych zwierząt (teraz w minizoo to się kangury hoduje). Dzieciaki dowiadywały się naprawdę dużo o wszelakiej faunie - wtedy OK. Natomiast wiocha typu wiocha - sorry, ale nic specjalnego, większość dzieci jednak ma jakąś rodzinę na typowej polskiej wsi i dojenie krów to dla nich żadna zabawa, więc w 1000% wolałabym wioskę indiańską

[05872c226b72f809f533e1be5bdf48ff33b7c1f2_5d4611f2b5f9d]

W 4 klasie byłam na takiej wycieczce po wsiach i skansenach i jedyne co z tego zapamiętałam to, to, że strasznie się nudziłam.Krowy widziałam już wcześniej, kaczki, kury i świnie również nie stanowiły dla mnie jakiejś wielkiej atrakcji. Konie i osły widziałam wielokrotnie w zwierzyńcu a sztuka robienia domowego masła straciła urok po minucie patrzenia. Pod koniec to tylko myślałam kiedy w końcu będę w domu. Jedyne co się podobało to jedzenie, do tej pory pamiętam tą babkę ziemniaczaną. Wioska indiańska jest o wiele ciekawszym miejcem na spędzenie czasu dla dzieciaków.

[201604181004]

Fuj a dla mnie wiejskie masło śmierdziało, śmierdzi i będzie śmierdzieć. Wtedy nie zjadłam i dzisiaj tez nie mogę.

[bentkuff]

Napisane przez funk_you

Co do pogrubionego żebyś się nie zdziwiła- mieszkam w Białymstoku- miasto ok. 300 tysięcy mieszkańców. Bardzo blisko centrum stoi dom, a na podwórku kurki

Akurat ja kury uważam za mało gospodarskie zwierzęta, tak samo jak bażanty czy gołębie :p chodziło mi o krowy, swinie itp.- bo kury to ja widziałam wielokrotnie na ogródkach działkowych! czy na prywatnych podwórkach np. w Łodzi kilka minut od akademików Kury są mało wymagające- tj. króliki.

[mm444]

Treść usunięta

[uliczniczka]

przekonaliście mnie.
chyba przesadziłam z negatywnym nastawieniem do takich miejsc, miałam po porostu doświadczenia z tymi dziećmi typu rozmawiają o grach, o których ja nigdy nie słyszałam, a o wsi, zwierzętach i dbaniu o coś lub o kogoś nie mają pojęcia.
mam pewnie trochę wypaczony gust, bo ja z kolei uwielbiam wiejskie klimaty i myślałam, że lepiej dla nich byłoby gdyby najpierw poznały to co tradycyjne u nas, a potem to co tradycyjne u indian..
dzięki za pomoc

[coffee]

Napisane przez uliczniczka

przekonaliście mnie.
chyba przesadziłam z negatywnym nastawieniem do takich miejsc, miałam po porostu doświadczenia z tymi dziećmi typu rozmawiają o grach, o których ja nigdy nie słyszałam, a o wsi, zwierzętach i dbaniu o coś lub o kogoś nie mają pojęcia.
mam pewnie trochę wypaczony gust, bo ja z kolei uwielbiam wiejskie klimaty i myślałam, że lepiej dla nich byłoby gdyby najpierw poznały to co tradycyjne u nas, a potem to co tradycyjne u indian..
dzięki za pomoc

Jak idziesz na piwo ze znajomymi to rozmawiacie o krowach i dbaniu o łąki?

Pewnie nie jedno dziecko ma babcię/ciocię na wsi, nie jedno ma w domu zwierzaka i wie, że trzeba się nim zajmować. No, chociaż nie. Na pewno nie, bo nie rozmawiają o kurach całymi dniami.

[201604181004]

To co że nie gadają o kurach a o grach? To tak jakbyś wymagała od dzieci ze wsi rolnych żeby mówili o gnojownikach. Nie ma reguły czy wieś czy miasto miasteczko wioska rolna willowa - dzieci w całej Polsce mają podobne potrzeby i zainteresowania. Dla większości chłopców większą atrakcją będzie wirtualny paintball niż dojenie krowy, nie ważne skąd pochodzą. Mówisz o nich jak o bezmózgach którzy nie wiedzą czym jest krowa, to tak jakbyś mówił o dzieciach ze wsi że nie wiedzą jak wygląda rondo. No proszę cię, to że lubiłaś wiejskie klimaty nie znaczy że każde dziecko takie lubi. Wieś czy miasto - monster high króluje

[Rarita]

Napisane przez mm444

Treść usunięta

:d :d :d