Otwarty związek

[07f49d5297ed442eaa63bdc5e3365630f1fe1bde_620d9001ec3ce]

Napisane przez senna jesien

Jeśli ktoś ma nędzne życie, to chociaż próbuje wykreować siebie inaczej w sieci. Takie simsy wizażowe

Ooo ja kocham simsy ale nie te wizazowe


Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

---------- Dopisano o 22:39 ---------- Poprzedni post napisano o 22:35 ----------

A, Alexandra - zgadzam sie w 100% - konta powinny byc jakos weryfikowane np. po IP, a nie ze jedna osoba zaklada dziesiate konto. Zwlaszcza, za to aktualnie jest PLAGA na wizazu:/


Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[senna jesien]

Adminom to i tak obojętne, bo lepiej mieć milion użytkowników niż sto tysięcy. Ładniej to wygląda u reklamodawców, a że tylko 5% to aktywne konta, to pikuś Zatem wątpię, że kiedykolwiek cokolwiek się zmieni.

[201605161006]

Napisane przez cherry_flamme

Bzdura.

Bzdura, bo Ty tak mówisz? :P
Jak dla mnie jeśli ktoś kocha, a godzi się na coś takiego to ma zaburzenia na poziomie biochemicznym lub elektrochemicznym mózgu. Albo uszkodzenie płatu czołowego. Często tak jest, że ktoś po urazie płatu czołowego przestaje móc kochać itp., bo ta część mózgu odpowiada za uczucia wyższe np. miłość. Mnie nigdy te bzdury o otwartych związkach nie przekonają, jestem pewna, że osoby, które tego pragną doznały jakiegoś urazu od urodzenia i jest to stan patologiczny, a nie normalne, mało osób w naszej ''zachodniej'' populacji naturalnie rodzi sie z takimi preferencjami.

---------- Dopisano o 23:54 ---------- Poprzedni post napisano o 23:51 ----------

Napisane przez alexandraa13

dziś też o tym myślałam i doszłam do wniosku, że te drugie konta, to mogą być tych idealnych, wszystko wiedzących, umiejących się zawsze zachować, nie popełniających błędów Wizażanek oczywiście u boku odpowiedzialnego i dojrzałego TŻ

Nietrudno zgadnąć, mało kto z ''popularnych'' na Wizażu osób pisze o swoich problemach nieanonimowo, a jak pisze to od razu zostaje zjechany z każdej strony, zwykle w absurdalny sposób, własnie przez te superidealne, które jak mają jakiś problem, to zakładają nowe konto . Żeby tylko nie wyszło na jaw, że nie są takie idealne.

---------- Dopisano o 23:58 ---------- Poprzedni post napisano o 23:54 ----------

Napisane przez panna mati_

Tylko nie rozumiem jak można kochać kogoś i go świadomie zdradzać?

Z różnych powodów. Niektórzy sie z tym rodzą, inni na skutek jakiegos, pozornie prostego urazu mogą stracic mozliwosc odczuwania milosci, albo zaburzenia podczas przekazywania pewnych neurotransmiterów. U naszego gatunku nie ma milosci bez zazdrosci, nie ma milosci ze zdradami, to tylko gadanie osób, które nie wiedzą, czym jest milosc, zapewne ze wzgledu na wyzej wymienione patologie ukl. nerwowego.

[alexandraa13]

Napisane przez takasobie93

U naszego gatunku nie ma milosci bez zazdrosci, nie ma milosci ze zdradami, to tylko gadanie osób, które nie wiedzą, czym jest milosc, zapewne ze wzgledu na wyzej wymienione patologie ukl. nerwowego.

A jak ktoś potrafi oddzielić miłość od seksu? I kochać jedną osobę, a z inną uprawiać seks bez miłości? Albo kochać dwie osoby i z obiema uprawiać seks?

Jestem w stanie dać się przekonać, że zdrady świadome, z niejaką "premedytacją" jeśli można tu tak powiedzieć, długotrwałe itd. faktycznie mogą wykluczać miłość do partnera. Ale jednorazowe sprawy, jestem przekonana, że nie.

A to, że bez zazdrości się nie liczy to w ogóle dziwny pomysł.

[201605161006]

Oddzielenie milosci od seksu w sytuacji, gdy nie mamy partnera, ale jeśli tak, a chcemy go zdradzac, albo nie mielibysmy zadnych wyrzutów, robilibysmy to wiecej, niz raz, swiadcza raczej o braku milosci, ew. wlasnie jakichs zaburzeniach wtórnych lub pierwotnych.

[cherry_flamme]

Napisane przez takasobie93

Bzdura, bo Ty tak mówisz? :P

Czyli nie-bzdura, bo Ty nie jesteś w stanie ogarnąć takiej relacji i wymyślasz jakieś uszkodzenia układu nerwowego
Znam osobiście sporo osób (z forum, które podałam), które praktykują cuckold i są szczęśliwi.

Ja sobie nie potrafiłabym być związku bez seksu, a wiem, że są osoby, które żyją w białych małżeństwach i nie twierdzę, że się nie kochają. Więcej wyobraźni.

---------- Dopisano o 00:26 ---------- Poprzedni post napisano o 00:24 ----------

Napisane przez takasobie93

Oddzielenie milosci od seksu w sytuacji, gdy nie mamy partnera, ale jeśli tak, a chcemy go zdradzac, albo nie mielibysmy zadnych wyrzutów, robilibysmy to wiecej, niz raz, swiadcza raczej o braku milosci, ew. wlasnie jakichs zaburzeniach wtórnych lub pierwotnych.

Błagam, daj link do tych badań, bo solisz jak potłuczona.

[alexandraa13]

Napisane przez takasobie93

Oddzielenie milosci od seksu w sytuacji, gdy nie mamy partnera, ale jeśli tak, a chcemy go zdradzac, albo nie mielibysmy zadnych wyrzutów, robilibysmy to wiecej, niz raz, swiadcza raczej o braku milosci, ew. wlasnie jakichs zaburzeniach wtórnych lub pierwotnych.

to juz brzmi nieco sensowniej niż "nie ma miłości ze zdradami" chociaż nadal nie do końca się zgadzam.

[panna mati_]

Napisane przez takasobie93

[/COLOR]
Z różnych powodów. Niektórzy sie z tym rodzą, inni na skutek jakiegos, pozornie prostego urazu mogą stracic mozliwosc odczuwania milosci, albo zaburzenia podczas przekazywania pewnych neurotransmiterów. U naszego gatunku nie ma milosci bez zazdrosci, nie ma milosci ze zdradami, to tylko gadanie osób, które nie wiedzą, czym jest milosc, zapewne ze wzgledu na wyzej wymienione patologie ukl. nerwowego.

Poniewaz z moim mozgiem wszystko ok to jednak pozwole sobie sie dziwic, ze mozna kogos zdradzac i kochac jednoczesnie. Dla mnie to dziwne i tyle. Nie musisz mnie nawracac na swoja prawde...

Wysłane z mojego LG-E430

[cherry_flamme]

Dodam jeszcze, że w takim związku, seks z innym mężczyzną nie jest zdradą, bo partner doskonale o tym wie, ma zdawaną szczegółową relację po, a często sam jest na miejscu i obserwuje.

[Paszczurek666]

[1=07f49d5297ed442eaa63bdc 5e3365630f1fe1bde_620d900 1ec3ce;44063074]No ale czemu w takim razie nie moze napisac ze swojego oryginalnego konta??

[/QUOTE]
Gdybym miała założyć jakiś krępujący temat, to też bym nowe konto założyła. Nie chodzi tu o Wizażanki. Każdej jednej mogłabym się przyznać, że to ja. Idzie o ludzi, którzy znają mnie w realu.

[201605161006]

Napisane przez cherry_flamme

Czyli nie-bzdura, bo Ty nie jesteś w stanie ogarnąć takiej relacji i wymyślasz jakieś uszkodzenia układu nerwowego
Znam osobiście sporo osób (z forum, które podałam), które praktykują cuckold i są szczęśliwi.

Ja sobie nie potrafiłabym być związku bez seksu, a wiem, że są osoby, które żyją w białych małżeństwach i nie twierdzę, że się nie kochają. Więcej wyobraźni.

---------- Dopisano o 00:26 ---------- Poprzedni post napisano o 00:24 ----------



Błagam, daj link do tych badań, bo solisz jak potłuczona.

To takie typowe na Wizażu, daj link do jakichś superbadań, które wszystko wykażą. Jednocześnie pokazuje to jak mało wiesz. W kazdym razie pisząc, co pisałam, bazowałam na emiprycznie potwierdzonej wiedzy, na wnioskach z niej płynących i wiadomych zależnościach. Troche neurobiologii by Ci się przydało, a nie prosisz o jakieś dziwne artykuły. Poczytaj o anatomii i fizjologii mózgu, o przekazywaniu informacji w układzie nerwowym, o neurotransmiterach, receptorach, reakcji na bodźce itd. I nie można mówić, że w takim związku to nie zdrada, bo jest takie pojęcie, jak lojalność/wiernośc seksualna i tu jej brak. Więc co by osoby będące w takim związku nie mówiły, to jest to zdrada i żadne zaklinanie rzeczywistości nic tu nie da.
A na dokładkę idąc Twoim rozumowaniem, moge poprosic - daj mi artykuł naukowy wykazujący, ze takie osoby naprawdę się kochają. Rozumiem, ze pewnie Ciebie/kogos bliskiego taki zwiazek dotyczy, ludziom zawsze latwiej jest wmowic sobie, ze to normalne, niz przyznac sie do patologii sytuacji i ją naprawić.

[Hibiku]

Hm... jeśli sprowadzasz miłość do samych reakcji zachodzących w mózgu (mimo wszystko ludzi mozg nadal jest jednym z najmniej znanych nam organów i wiele zagadek jeszcze przed nami do odkrycia więc bawi mnie obecnych tez za jedne jedyne właściwie) to może i taka "miłość" nie istnieje. Obawiam się jednak, że stojąc przed kochającą się szczerze parą mającą preferencje zaprzeczające twojej teorii możesz sobie szastać najbardziej udowodnionymi badaniami wszechczasów ale faktów nie zmienisz. Pokażesz im tabelkę i wykres, by udowodnić że nie czują tego co czują? Jak byś zareagowała gdyby przyszedł do Ciebie naukowiec, który właśnie odnalazł nowe połączenie między płatami i nową substancję wytwarzającą w mózgu udowadniającą, że ty nie kochasz. Nie i już. Nie ważne co czujesz, co robisz, co myślisz - NIE i już. Nie wiem jak dla Ciebie, ale dla mnie taka sytuacja jest na tyle abstrakcyjna, że nadałaby się najwyżej na skecz Monty Pythona. Może zamiast pytać "kochasz mnie?" prosić o skan mózgu?

Swoją drogą - istnieje wiele badań na temat poligamii, która jest naturalną cechą ludzką (też nie podam adresu, a co, jak ich nie znasz to znaczy że za mało wiesz i tyle), zaś monogamiczność jest zjawiskiem sztucznym, narzuconym przez rozwój społeczny. Może dla naukowców to coś zmieni... ale dla osób które żyją, myślą i czują wiele nie zmienią.

[senna jesien]

Oprócz chemii w mózgu i miłości, której nikt nie widział i nie zdefiniował, są jeszcze takie wartości jak szacunek do drugiej osoby. Zdrada to dla mnie brak szacunku. Niech sobie nawet będzie naukowo udowodnione że ludzie są stworzeni do zdrady. Mam to w tyłku, ponieważ dla mnie zdrada jest nieetyczna.

[cherry_flamme]

Napisane przez takasobie93

To takie typowe na Wizażu, daj link do jakichś superbadań, które wszystko wykażą. Jednocześnie pokazuje to jak mało wiesz. W kazdym razie pisząc, co pisałam, bazowałam na emiprycznie potwierdzonej wiedzy, na wnioskach z niej płynących i wiadomych zależnościach. Troche neurobiologii by Ci się przydało, a nie prosisz o jakieś dziwne artykuły. Poczytaj o anatomii i fizjologii mózgu, o przekazywaniu informacji w układzie nerwowym, o neurotransmiterach, receptorach, reakcji na bodźce itd. I nie można mówić, że w takim związku to nie zdrada, bo jest takie pojęcie, jak lojalność/wiernośc seksualna i tu jej brak. Więc co by osoby będące w takim związku nie mówiły, to jest to zdrada i żadne zaklinanie rzeczywistości nic tu nie da.
A na dokładkę idąc Twoim rozumowaniem, moge poprosic - daj mi artykuł naukowy wykazujący, ze takie osoby naprawdę się kochają. Rozumiem, ze pewnie Ciebie/kogos bliskiego taki zwiazek dotyczy, ludziom zawsze latwiej jest wmowic sobie, ze to normalne, niz przyznac sie do patologii sytuacji i ją naprawić.

Wejdź sobie na to forum, które podałam, i poczytaj. Tam jest pełno historii par. Trudno o jakiś naukowy, bo nie wiem, jak można naukowo zmierzyć miłość, ale OK.

Zdrada w ogólnym znaczeniu to świadome i celowe zawiedzenie zaufania danego nam przez osobę, która z tego powodu ponosi stratę i cierpi. Definicja z wiki- jak widzisz nie można zawieść zaufania, oszukać kogoś, uprawiając seks z kimś innym, na co druga osoba wyraża zgodę.

[Hibiku]

Napisane przez senna jesien

Oprócz chemii w mózgu i miłości, której nikt nie widział i nie zdefiniował, są jeszcze takie wartości jak szacunek do drugiej osoby. Zdrada to dla mnie brak szacunku. Niech sobie nawet będzie naukowo udowodnione że ludzie są stworzeni do zdrady. Mam to w tyłku, ponieważ dla mnie zdrada jest nieetyczna.

tylko co uznajesz za zdradę? Seks z drugą osobą? Spojrzenie? Rozmowę? Flirt? KAŻDY sobie wyznacza granicę zdrady. Nie chodzi o to, że w takich związkach zdrada nie istnieje czy jest mniej bolesna - po prostu co innego jest zdradą. Raczej żadne badania nie dowodzą, że człowiek jest stworzony do zdrady, ewentualnie mogą dowodzić, że naturalne dla ludzi jest tworzenie związków niemonogamicznych, a to dwie całkiem różne sprawy.

[201605161006]

Napisane przez cherry_flamme

Wejdź sobie na to forum, które podałam, i poczytaj. Tam jest pełno historii par. Trudno o jakiś naukowy, bo nie wiem, jak można naukowo zmierzyć miłość, ale OK.

Zdrada w ogólnym znaczeniu to świadome i celowe zawiedzenie zaufania danego nam przez osobę, która z tego powodu ponosi stratę i cierpi. Definicja z wiki- jak widzisz nie można zawieść zaufania, oszukać kogoś, uprawiając seks z kimś innym, na co druga osoba wyraża zgodę.

Ale ja definiowałam zdrade pod kątem naukowym, ponieważ taki otwarty związek to biologicznie ujmujac, nadal związek monogamiczny, tyle ze z nielojalnością seksualną.
Nie twierdze, ze kazdy z taka przypadloscia ma uszkodzony mózg, czy przekazywanie informacji w ukladzie nerwowym, niektorzy moga sie juz tacy rodzic, tak jak np. rodzimy sie z dana plcia, czy orientacja.

[Nuova]

Napisane przez takasobie93

Ale ja definiowałam zdrade pod kątem naukowym, ponieważ taki otwarty związek to biologicznie ujmujac, nadal związek monogamiczny, tyle ze z nielojalnością seksualną.
Nie twierdze, ze kazdy z taka przypadloscia ma uszkodzony mózg, czy przekazywanie informacji w ukladzie nerwowym, niektorzy moga sie juz tacy rodzic, tak jak np. rodzimy sie z dana plcia, czy orientacja.

A człowiek nie jest z natury poligamiczny?

[201605161006]

Napisane przez Nuova

A człowiek nie jest z natury poligamiczny?

Raczej nie, co nie znaczy, ze nie moze tworzyc poligamicznych zwiazkow. To sie roznicuje - jesli wystepuje milosc, wowczas tworzy zwiazek monogamiczny z wiernoscią seksualną.

[Nuova]

Napisane przez takasobie93

Raczej nie, co nie znaczy, ze nie moze tworzyc poligamicznych zwiazkow. To sie roznicuje - jesli wystepuje milosc, wowczas tworzy zwiazek monogamiczny z wiernoscią seksualną.

Szczerze mówiąc to w życiu nie słyszałam takiego dziwnego podziału.

[201605161006]

Nie rozumiem? Podzialu na monogamie i poligamie?
Czlowiek moze tworzyc i takie i takie zwiazki, z tym ze poligamia czesto okazuje sie byc monogamia z niewiernoscia seksualną.

[elvegirl]

Autorko, nie radzę robić tego, co w wykonaniu Twojego partnera by Ci przeszkadzało. A już na pewno nie traktujcie dodania kolejnej osoby do sypialni jako remedium na małżeńskie problemy - to ślepy zaułek.


[1=07f49d5297ed442eaa63bdc 5e3365630f1fe1bde_620d900 1ec3ce;44063357]Jak dla mnie to wyglada w ten sposob, ze te "uzanane" wizazanki kreujace swoj wizerunek krytukujac wszystko i wszyskich, bo maja najlepszych, bezblednych facetow i ogolnie przepis na wszystko, zwyczajnie sie wstydza, ze cos im nie idzie (jak wszystkim) i nie chcac sobie zepsuc idealnej najmadrzejszej "reputacji" zakladaja nowe konto a to glupie, to internert.
[/QUOTE]
To jeden z powodów. Kolejnym jest to, że wiele Wizażanek zna się w realu, a czasem ma się potrzebę anonimowości. W sumie się nie dziwię, weź załóż na przykład wątek "nie kocham swojego dziecka", kiedy co weekend się spotykasz z wizażowymi mamami na placu zabaw...opieka społeczna na karku jak nic Czasem też nie chce się być łączoną z poprzednimi wątkami - inne Wizażanki często pamiętają inne problemy i w wielu wątkach skupiają się na całokształcie, a nie na tym konkretnym problemie, o którym jest wątek. Często też nowe użytkowniczki udają stałe bywalczynie

[potrzebuje pomocy]

Takasobie93
Ale głupoty gadasz, dawno się tak nie naśmiałam. Próbujesz na siłę udowodnić wszystkim, jakaż Ty jesteś mądra przytaczając jakieś nieistniejące badania i naukowe zwroty, a tak naprawdę zapewne nigdy miłości nie zaznałaś, bo nie podchodziłabyś do tego w taki sposób.
Prawdziwa miłość (nie taka neuroprzekaźnikowa:P) z nauką czy racjonalnym myśleniem niewiele ma wspólnego i osobiście uważam, że można kogoś kochać i sypiać z innymi. Jak to ktoś kiedyś powiedział: miłość jest w głowie, nie między nogami.

Autorko, dziwi mnie fakt, że Twój mąż sam z taką propozycją wyskoczył, gdyby powiedział, że on chce się przespać z inną - nie byłoby w tym nic dziwnego, ale tak.. Może dawałaś mu jakieś sygnały?

[07f49d5297ed442eaa63bdc5e3365630f1fe1bde_620d9001ec3ce]

No, te pseudo naukowe wywody rzeczywiscie nie sa zbyt przekonywujace, zwlaszcza ze jak ktos wyzej zauwazyl - zdrada jest tak napawde pojeciem subiektywnym i jej granice sa baaardzo plynne. W zwiazku z tym jak mozna wyrokowac kto kogo kocha badz nie? Czy W zwiazku, w ktorym partnerzy pozwalaja sobie np. na flirty nie ma juz milosci? A moze dopiero nie ma milosci jak sie caluja z innymi? A moze jak dopiero sypiaja? Oj kolezanko poplynelas z ta biologia, a jak ktos Cie prosi o jakies badania, to sie obruszasz.


Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[elvegirl]

Napisane przez potrzebuje pomocy

Takasobie93
Ale głupoty gadasz, dawno się tak nie naśmiałam. Próbujesz na siłę udowodnić wszystkim, jakaż Ty jesteś mądra przytaczając jakieś nieistniejące badania i naukowe zwroty, a tak naprawdę zapewne nigdy miłości nie zaznałaś, bo nie podchodziłabyś do tego w taki sposób.

Niby w jaki sposób? Założenie, że jak się kocha to się nie zdradza ma według Ciebie świadczyć o braku doświadczeń w kwestii uczuć?

Napisane przez potrzebuje pomocy

Prawdziwa miłość (nie taka neuroprzekaźnikowa:P) z nauką czy racjonalnym myśleniem niewiele ma wspólnego i osobiście uważam, że można kogoś kochać i sypiać z innymi.

Twoja miłość może racjonalna nie jest, ale to nie znaczy że wszyscy kochają bezmyślnie. To także nie znaczy, że kochać=chcieć sypiać z innymi.

Napisane przez potrzebuje pomocy

Jak to ktoś kiedyś powiedział: miłość jest w głowie, nie między nogami.

Nie u każdego.

[1=07f49d5297ed442eaa63bdc 5e3365630f1fe1bde_620d900 1ec3ce;44078370]zdrada jest tak napawde pojeciem subiektywnym i jej granice sa baaardzo plynne. [/QUOTE]
Jakiś czas temu była dyskusja na ten temat na Wizażu i o ile pamiętam, zostało stwierdzone że według prawa nawet zdrada za zgoda małżonka może być podstawa do stwierdzenia rozkładu pożycia.

[daf502bc9430c04b8cbdbd94f51a8624bed02f84_61e0bd2ac4d4e]

Można mnie błotem obrzucić od góry do dołu, ale dla mnie takie kontrolowane zdrady (jak i oczywiście te, kiedy partner nie ma tej świadomości), kłócą się z definicją związku, miłości, a co dopiero małżeństwa.

Hmm, widzę że tutaj jeszcze ta sugestia nie padła, a mi od razu przyszło do głowy, że może mąż autorki ma kogoś i liczy, że jeżeli popchnie autorkę w ramiona innego, to ona się w nim zakocha i sama odejdzie, pozostawiając mu wolną rękę, albo, co bardziej prawdopodobne, za jakiś czas pozwoli mu na niezobowiązujące harce z ewentualną inną panią i wszystko wyjdzie tak naturalnie, a teraz robi po prostu niejako zasłonę dymną, żeby żona nie pomyślała, że on sobie po prostu chce na boku pobzykać. Niemniej dla mnie to wszystko jest kompletną abstrakcją, nie wyobrażam sobie jak źle musi być w związku, żeby brać coś takiego pod uwagę.

[cherry_flamme]

Nie znam męża Autorki i nie wiem, co nim kieruje, ale podejrzenia o jakąś laskę na boku są dla mnie z gatunku: "Chce żebym go stymulowała analnie- czy jest gejem?''.