PILNE!! dziecko uderzyło się w głowę

[Klarissa]

Napisane przez golgie

Nie jesteś jedyną wyrodną.Moja kilkumiesięczna córa raz spadła z kanapy i też nie siałam paniki

Mnie też córka spadła z łóżka chyba ze 3 razy z czego raz jej z mężem oboje pilnowaliśmy... drugi raz zasnęła i się przebudziła z nienacka jak poszłam do wc, a trzeci raz to już była większa, chciała zejść i jej nie wyszło; synek też i to śpiąc z nami a jakim cudem to zrobił to nie wiem, ale to nawet śmieszne było (małemu kompletnie nic się nie stało, nawet nie zapłakał) bo przebudziłam się, patrzę nie ma dziecka! Jaka panika, krzyczę prawie do męża, że nie ma dziecka! Szukam go w łóżku, pod kołdrą, no nie ma... znalazł się pod łóżkiem... musiał spaść na tż-tową torbę od laptopa i z niej zjechał jak na zjeżdżalni pod łóżko, a tam go zainteresowały sprężyny i inne takie, więc sobie leżał i oglądał... Ale jakim cudem się spomiędzy nas wydostał to nie mam pojęcia, bo wtedy jeszcze był na prawdę malutki i nawet nie pełzał tylko się obracał z boczku na boczek. Potem długo, długo trzymałam go za nogę w nocy... teraz już umie sam zejść z łóżka, poza tym tak się gramoli jak się przebudzi, że zawsze mnie obudzi tym.

Nie znam żadnej mamy, której się przynajmniej raz nie zdarzyło, że dziecko skądś spadło, tego się chyba nie da uniknąć, jak nie spadnie niemowlak to prędzej czy później dziecko wlezie na kanapę/stolik/krzesło i tak czy siak spadnie. Moja 3,5 letnia córka potrafi spaść z kanapy leżąc na niej, ale ona to dlatego, że jest taki mega owsik, kręci się na wszystkie strony i spada czasem (w nocy z łóżka swojego nigdy nie spadła).

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

No to podziwiam Was dziewczyny za opanowanie, ja jestem panikara i przy pierwszym upadku zadzwoniłam na pogotowie. Pewnie za 10-tym razem, jak się przewróci czy coś, mniej się będę przejmować.

[Aliszcze]

Napisane przez iizabelaa

Ja również kojca nie używałam i nie bardzo rozumiem jego idee.

nie miałam nigdy kojca, też nie rozumiałam idei, aż nie poszłam w odwiedziny do mojej przyjaciółki, która ma bliźniaki zaczynające się przemieszczać, każdy w inną stronę. One w tym kojcu długo nie siedzą, ale żeby mama mogła w miarę spokojnie przygotować im posilek, to na te parę chwil do kojca, tym bardziej, że ma aneks kuchenny w dużym pokoju, więc dzieci plączace się przy nogach jak gotuje się jedzenie to mało bezpieczne i kojec lepszy.

Moja też mi spadła, z naszego łóżka, tak ją obstawiliśmy poduchami i kocami, a i tak się sturlała. A najgorsze, że usłyszeliśmy placz, natychmiast przybiegliśmy a dziecka nie było widać. Biedulka spadła w kąt miedzy łóżkiem a ścianą, musieliśmy łóżko odsuwać, by ją wziać. Ale natychmiast przestałą płakać. Nie powiem, wystraszyłam się, poczytalam o objawach wstrząsu mózgu itp. Ale do lekarza nie pojechaliśmy, nic niepokojącego się nie działo.

[taka_sobie_jedna]

Napisane przez iizabelaa

Ja również kojca nie używałam i nie bardzo rozumiem jego idee.

ja używałam ale tylko dlatego, że wolałam być zabezpieczona na wypadek konfrontacji dziecko-pies wtedy kiedy ja miałam dwie ręce całkiem zajęte czyli np. łapy w cieście, w mięsie itd.

Napisane przez Klarissa

Nie znam żadnej mamy, której się przynajmniej raz nie zdarzyło, że dziecko skądś spadło, tego się chyba nie da uniknąć, jak nie spadnie niemowlak to prędzej czy później dziecko wlezie na kanapę/stolik/krzesło i tak czy siak spadnie. Moja 3,5 letnia córka potrafi spaść z kanapy leżąc na niej, ale ona to dlatego, że jest taki mega owsik, kręci się na wszystkie strony i spada czasem (w nocy z łóżka swojego nigdy nie spadła).

też nie znam A moja córka to ma chyba mistrzostwo świata w spadaniu z taboretu, bo też jest takim owsikiem. Raz poleciała dosłownie plecami na płytki, gruchnęła o podłogę i wyglądała jak żuczek przewrócony na grzbiecik.
A całkiem niedawno rypnęła tak, że spadając obiła sobie sprzęt o kant taboretu. Krew się polała, przez trzy dni sikała z płaczem, bo bolało. Teraz jak jej mówię, żeby się nie kręciła i przypominam jej, że sobie zrobiła krzywde to mi odpowiada "mamo spokojnie już się zagoiło"..... i kręci się dalej......

[String Emil]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;45704454]No to podziwiam Was dziewczyny za opanowanie, ja jestem panikara i przy pierwszym upadku zadzwoniłam na pogotowie. Pewnie za 10-tym razem, jak się przewróci czy coś, mniej się będę przejmować.[/QUOTE]
Ja też z tych mało panikujących, na "pogotowiu " wylądowalismy raz-ale to wtedy, jak widziałam konkretnie, że młody ma wstrząśnienie mózgu. Ale w sumie, jakbym miała siedzieć pół nocy i się zastanawiac czy ten przysłowiowy guz to tylko guz, czy coś gorszego, to też bym wolała, żeby lekarz to obejrzał. Po cholerę na zapas się zamartwiać. Także Cię rozumiem, poniekąd

[Klarissa]

U mnie też tak jest - dzieci zrobią coś głupiego, uszkodzą się, popłaczą, pozbierają i... za chwilę robią to samo

Wczoraj na placu zabaw moja córka spadła z karuzeli zaraz po tym, jak ją jakieś 15 razy poprosiłam, żeby się mocno trzymała i usiadła zamiast stawać bez trzymanki... pozbierałam dziecko, potuliłam, pocieszyłam i co słyszę "mamo, chcę się dalej kręcić".

[Ewelinka13]

Napisane przez traicionera

Ja raz pojechalam do szpitala, gdy córka spadła z takiego samochodzika-jeździka plastikowego i rozbila glowe do krwi - uraz byl na tyle silny, ze miala rtg glowy, plasterek sciagajacy rane i blizne ma do dzis. Dlatego,gdy kupowalam rowerek, to kask byl obowiazkowy.

Moja córka w wieku niecałych dwóch lat biegała w domu i przewróciła sie na kant łóżka w sypialni, no pech chciał, ze łukiem brwiowym uderzyła. Matko kochana tak go rozbiła, krew sie lała strumieniem. W sekundzie do szpitala pojechaliśmy, lekarz załozył 8 szwów i do domu nas wypuścił, ale uparliśmy się, ze chcemy rtg głowy. Nie bardzo mieli ochote zrobić, ale powiedzieliśmy, że nie wyjdziemy ze szpitala i łaskawie wezwali kogoś by to badanie wykonał. Wszystko okazało się w porządku, od tego momentu minęły 2 lata, ale ja bardzo boje sie takich urazów (bynajmniej takich, gdzie dochodzi do rozbicia głowy), zeby czymś w przyszłości nieskutkowały.

[magnoliss]

Mam bliźniaki (13 m-cy), i też jestem z tych panikujących i strasznie mnie to męczy a jeszcze bardziej od momentu kiedy jeden z moich synków, podczas zaczepiania mojego psa (chciał się na niego wspiąć)pies- odszedł i poleciał na tył głowy , po ogromnym płaczu, zaczął wymiotować, spanikowana zadzwoniłam do pediatry i powiedział mi że jeżeli jeszcze raz zwymiotuje to mam jechać do szpitala i niestety zwymiotował , w szpitalu rtg głowy, neurolog, cały wywiad jak to się stało ,na zdjęciu nic nie wyszło złego ale Pani doktor kazała nam obserwować przez 24h synka czy nie jest senny, nadmiernie płaczliwy, nie wymiotuje bo to by oznaczało że rośnie krwiak. Na szczęście na strachu się skończyło.

[Ewelinka13]

Napisane przez magnoliss

Mam bliźniaki (13 m-cy), i też jestem z tych panikujących i strasznie mnie to męczy a jeszcze bardziej od momentu kiedy jeden z moich synków, podczas zaczepiania mojego psa (chciał się na niego wspiąć)pies- odszedł i poleciał na tył głowy , po ogromnym płaczu, zaczął wymiotować, spanikowana zadzwoniłam do pediatry i powiedział mi że jeżeli jeszcze raz zwymiotuje to mam jechać do szpitala i niestety zwymiotował , w szpitalu rtg głowy, neurolog, cały wywiad jak to się stało ,na zdjęciu nic nie wyszło złego ale Pani doktor kazała nam obserwować przez 24h synka czy nie jest senny, nadmiernie płaczliwy, nie wymiotuje bo to by oznaczało że rośnie krwiak. Na szczęście na strachu się skończyło.

Ale to już z wymiotami to nie ma żartów. Dobrze, że tylko na strachu się skończyło.

[magnoliss]

Napisane przez Ewelinka13

Ale to już z wymiotami to nie ma żartów. Dobrze, że tylko na strachu się skończyło.

Tak wiem , w tym wypadku na szczęście wymioty spowodowane były tym strasznym płaczem,musiał się biedaczek bardzo wystraszyć.

[0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b]

Mamosierpniowa, odezwij się coś!

[201607211724]

dużo piszecie o RTG głowy, ale ja tak się zastanawiam, co on daje? bo przecież to tylko ewentualne pękniecie czaszki a uraz mózgowy i tak nie wyjdzie bez RM czy TK.. chyba, że wyjdzie?

ja też z panikujących, ale nasza służba zdrowia zdecydowanie nie - za pierwszym razem w szpitalu zasugerowali, żeby nie przyjeżdżać za często (dodam, że czekaliśmy na izbie 5 godzin)

[magnoliss]

Napisane przez orenda

dużo piszecie o RTG głowy, ale ja tak się zastanawiam, co on daje? bo przecież to tylko ewentualne pękniecie czaszki a uraz mózgowy i tak nie wyjdzie bez RM czy TK.. chyba, że wyjdzie?

ja też z panikujących, ale nasza służba zdrowia zdecydowanie nie - za pierwszym razem w szpitalu zasugerowali, żeby nie przyjeżdżać za często (dodam, że czekaliśmy na izbie 5 godzin)

Mi się też wydaje, że RTG tylko potwierdza lub wyklucza pęknięcie czaszki, bo na izbie (również czekałam chyba z 3 godz ) powiedzieli że mamy w razie tych objawów które wymieniłam wcześniej pojechać do innego szpitala ("w razie wu" dała skierowanie) i tam mieli wykonać tomograf.

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

U nas w sumie zarówno lekarze z karetki, jak i ze szpitala potraktowali nas poważnie mimo, że Mały spadł z "zaledwie" ok. 40 cm. Miał USG przezciemiączkowe, kolejnym badaniem byłby tomograf, ale lekarka powiedziała, że negatywne skutki przewyższają ewentualną korzyść (bo to w końcu promieniowanie) i dalsza diagnostyka nie jest potrzebna.
A i byliśmy przyjęci na IP poza kolejnością, ale nie wiem, czy dlatego, że przywiozła nas karetka, czy z uwagi na wiek dziecka (w poczekalni były dużo starsze dzieci, kilku-kilkunastoletnie, a nasz biedny kaskader 8 miesięcy).

[pieleszka]

Perse, to z pewnością dlatego, że przyjechaliście karetką. nie raz, nie dwa lądowałam z mała na izbie i mimo niemowlęcego wieku i stanu opłakanego zawsze musieliśmy czekać w kolejce i przepuszczać dzieci przywożone karetką.

[mamasierpniowa]

[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;45727902]Mamosierpniowa, odezwij się coś![/QUOTE]

już już

Pojechaliśmy jak te jełopy bez niczego. Byłam pewna ,że dziecko ktoś obejrzy i puszczą nas do domu.Niestety.Jeszcze tego samego wieczora zrobiono małej usg przezciemiączkowe, usg jamy brzusznej, rentgen głowy z każdej strony, obejrzano całe ciało( czy oby nie ma więcej siniaków) i zostałyśmy na obserwacji. Byliśmy w szpitalu blisko domu, ale jak zobaczyliśmy kolejkę to nawet nie wchodziliśmy przez próg bo byśmy się w tej samej dobie nie doczekali na swoją kolej.Zmuszeni byliśmy pojechać na drugi koniec miasta.Całe szczęście że tata małej nam pomógł i przywiózł z domu rzeczy dla nas, bo bez niego chyba bym sobie nie poradziła.
Teraz, po 6 dniach na oddziale wiem, że nie warto z każdym uderzeniem jechać na pogotowie, chyba że są objawy wstrząsu mózgu albo rozcięcie skóry, już piszę dlaczego.
Po pierwsze dziecko zostało wsadzone do łóżka z metalu w którym pręty również były metalowe. W efekcie wyszłyśmy ze szpitala z 2 dodatkowymi siniakami na głowie. Oczywiście nie wszystkie szpitale maja takie łóżeczka, ale trzeba być idiotą żeby coś takiego wstawiać na oddział chirurgii
Ustalono, że małej nic poważnego się nie stało, i kiedy już mieli nas wypisać zaniepokoiły mnie paskudne wodniste zielone kupy w liczbie 7-8 na dobę. Lekarz postanowił, ze pobieramy próbki tej kupy do badań i czekamy 72 h na posiew bez możliwości wychodzenia poza boks.Tutaj oczywiście juz się podłamałam bo szpitale działaja na mnie fatalnie, tym bardziej, że obok przyjęto chłopca z rotawirusem. Dziecko nabawiło się w szpitalu ( tak podejrzewam że tam) " niezakaźnego zapalenia żołądkowo-jelitowego i jelita grubego". Pojechaliśmy zdrowi, wróciliśmy chorzy.


Tak abstrahując od tego uderzenia moja córka już raz spadła z łóżka prosto na twarz i nawet mi do głowy nie przyszło zeby z nią jechać na pogotowie. Nie jestem jakaś specjalnie przewrażliwiona, ale jak zobaczyłam że małej głowa spuchła jak balon przy tym uderzeniu w skroń to już się strachu najadłam. Jeśli przy takim urazie nic się jej nie stało to myślę, że musiałoby sie stać coś naprawdę poważnego żebym zabrała ją znów na pogotowie.Dzieci sa niezniszczalne.

Jest tylko jeden plus tej szpitalnej wyprawy, oczywiście oprócz tego ze wiem że małej nic nie jest. Mianowicie docenienie przeze mnie faktu, ze dziecko urodziło sie zdrowe. Wszędzie wokół otaczały mnie bobasy z bardzo poważnymi problemami. A to przetaczanie krwi 6-miesięcznej dziewczynce, a to skrócenie jelita, zrośnięcie przełyku z układem oddechowym itd... wyszłam z takim dołem jak nigdy dotąd i ogromną wdzięcznością że moje dziecko ma obie ręce, obie nogi , narządy na miejscu i rozum bez skazy.Mamy doceńcie to.


Kojec mamy. Do tej pory po 10 minutach w kojcu był ryk. Po powrocie ze szpitala wkładam małą do kojca i ta ładnie sie bawi ok.30 minut. Mam wrazenie że to zasługa siedzenia 3 dób w szpitalnym łóżeczku. Dziecka na podłogę nie puścisz bo brudno, na łóżku nie posadzisz bo spadnie, nie wyjdziesz na korytarz bo nie możesz. To siedziała bidulka 3 bite dni na 2 metrach kwadratowych i sie przyzwyczaiła.
Fajnie, ze wątek się rozkręcił: )

[Klarissa]

Czyli nic się maluchowi nie stało a i tak spędziłaś 6 dni w szpitalu gratis dostając rotawirusa? To po co wam kazali zostać w tym szpitalu? Na obserwację?

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Mamosierpniowa dobrze, że nic poważnego się nie stało.
Ale masakra z tymi łóżeczkami...
A co do rota, to jest właśnie to, czego się obawiałam, jak nam lekarz wspomniał o obserwacji..

[Klarissa]

Jak byłam z córką w szpitalu to dla maluchów były właśnie takie stalowe łóżeczka, córka już jako starszaczek miała normalne łóżko szpitalne. Też sobie nie wyobrażam mojego synka w takim łóżku, na pewno byłby nieźle poobijany...

[mamasierpniowa]

tak,zostaliśmy na obserwacji, po 2 dniach kiedy mieli nas wypisać mała dostała zapalenia jelita. Lekarze utrzymują ze już musiała to miec jak trafiła do szpitala, ale moim zdaniem to wina wirusów ze szpitala. To nie jest rotawirus bo miała na to szczegółowe badanie jednak fakt, ze w boksie obok leży malec z rota i wychodzi z pokoju na badania a to morfologia a to coś przechodząc przez korytarz przy drzwiach do naszego pokoiku trochę mnie niepokoił. Małemu leciały płyny wszystkimi drogami, 2 doby nie jadł i leżał pod kroplówką, trzeciego dnia dali mu trochę kleiku. Nie uśmiecha mi się coś takiego u mojego dziecka.

Generalnie uważam, ze w szpitalach się nie leczy tylko umiera ale wiadomo, dziecko to dziecko, sprawdzic trzeba.Daję małej smecte i probiotyk żeby wyplenić to paskudztwo.

[mamasierpniowa]

dziewczyny. połozyłam małą spać po nakarmieniu, po jakimś czasie wchodzę do pokoju a mała siedzi i grzebie raczką w wymiocinach. Pomyślałam że moze jej się tak dużo ulało chociaż było to mało prawdopodobne. Wzięłam ją na rece i poszłam do łazienki zeby zrobić pranie i tam dziecko zwymiotowało jeszcze 3 razy , mam wrazenie że zwymiotowała z 200 ml płynu ze sluzem. Dziecko dopiero wróciło ze szpitala, była przebadana . Co może byc powodem takich wymiotów? Co mam jej podawać do jedzenie? teraz siedzi i czka i widzę że pracuje jej brzuszek , napina się i rozluźnia. Trochę się wystraszyłam bo nigdy tak nie robiła a dopiero byłyśmy na obserwacji

[traicionera]

Mnie to na wirusa wyglada, moja corka miala podobne objawy z poltora tygodnia temu i to byl jakis wirus zoladkowy.

[mamasierpniowa]

czy to może być następstwo rozpoznania na izbie, a mianowicie:
niezakaźnego zapalenia żołądkowo-jelitowego i jelita grubego?
Czy mam podawać dziecku normalne porcje mleka czy po troszeczku? czy podawać smectę?

[traicionera]

Najprwdopobniej. Smecte dawaj koniecznie. Z mlekiem ostroznie, mala je cos jeszcze? Wazne, zeby duzo pila wod, herbatki. Na skurcze moze pomoc herbatka koperkowa.

[mamasierpniowa]

dziecko toleruje tylko czystą wodę i mleko: ( troszkę mnie uspokoiłaś, jak się pozbyłaś wirusa u swojego dziecka?

[traicionera]

Musialam dbac o nawodnienie i stosowac diete lekkostrawna, do tego elektrolity. Mleko i pochodne bzlo zaakzane, bo fermentuje i wzmaga skurcze. Ale moze mm lub kp tak nie dziala, nie wiem.

[karolca]

Jeżeli ci się uda, podaj jej do picia elektrolity a do jedzenia może jakiś kleik ryżowy z marchewką (ale papka) lub pognieciony na papkę banan. Jeśli nie zwymiotuje to dobrze. Ewentualnie zadzwoń do przychodni i poradź się lekarza.

[traicionera]

Marchewke najlepiej, gdy pojawi sie biegunka. Co moze nastapic po etapie wymiotow.

[Klarissa]

Napisane przez mamasierpniowa

dziewczyny. połozyłam małą spać po nakarmieniu, po jakimś czasie wchodzę do pokoju a mała siedzi i grzebie raczką w wymiocinach. Pomyślałam że moze jej się tak dużo ulało chociaż było to mało prawdopodobne. Wzięłam ją na rece i poszłam do łazienki zeby zrobić pranie i tam dziecko zwymiotowało jeszcze 3 razy , mam wrazenie że zwymiotowała z 200 ml płynu ze sluzem. Dziecko dopiero wróciło ze szpitala, była przebadana . Co może byc powodem takich wymiotów? Co mam jej podawać do jedzenie? teraz siedzi i czka i widzę że pracuje jej brzuszek , napina się i rozluźnia. Trochę się wystraszyłam bo nigdy tak nie robiła a dopiero byłyśmy na obserwacji

Mój synek wymiotuje często jak ma być chory albo jak ma katar właśnie z takim śluzem. Ale u niego to wynika z refluksu, ja wtedy nic nie podaje dodatkowego, po prostu karmię go po jakimś czasie jak odruch wymiotny ustanie.

Wydaje mi się, że przyczyna może być w tym co pisałaś a co malutka złapała w szpitalu.

[mamasierpniowa]

moge jej podać banana ze słoiczka, ale nie wiecej niż 1-2 łyżeczki. Zwykłym bananem rozgniecionym widelcem zwymiotuje. Papka z kleiku i marchew też odpada. Dziękuję za rady. Te elektrolity ( rozumiem ze to taki środek apteczny) mozna podawać bez konsultacji z lekarzem?

Ja już nie moge, ciagle coś, problem z grudkami, problem z przewracaniem się wszędzie i uderzaniem o wszystko, problem z wirusem,zasypianiem, lekarze, szpitale..bycie matką nie jest łatwe: )