Zarażenie ospą

[Flowerbombka]

Napisane przez pffe

nieszczepienie dzieci nie jest najmądrzejszą decyzją i każdy lekarz Ci to powie.

Taaa...tak samo jak każdy lekarz, z którym rozmawiałam wychwalał pod niebiosa wszystkie te szczepionki kombo typu 5,6 w 1 i każdy z nich twierdził że coś takiego jak NOP nie istnieje i to że szczepię refundowanymi i jeszcze rozdzielam szczepionki (wkłucia) na kilka wizyt z odpowiednim odstępem między nimi to moja fanaberia ..heh

W przypadku chorób wieku dziecięcego typu: ospa, świnka, różyczka jest dobrą decyzją no ale to tylko moje zdanie i nikt nie musi się z nim zgadzać..

Lepiej nie zaczynać tematu szczepionkowego bo ile ludzi tyle opinii....żeby nie było nie jestem z ruchu antyszczepionkowego (syn zaszczepiony póki co na wszystko co obowiązkowe, niestety nawet MMR)...

[Lemmy is God]

To że ktoś przechodził ospę jako dziecko nie oznacza że nie zachoruje jako dorosły. Kwestia osobnicza, sama należę do tych przypadków co dwukrotnie chorowały.

[Glodomorek]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;46000045]Dziewczyny, czytam internet i - mój Mały pije wciąż moje mleko, jest szansa, że go to uchroni od zarażenia? (ja przechodziłam ospę w dzieciństwie)

Wiecie co, jeśli miałby zachorować, to wolałabym, aby jednak stało się to później, jak będzie miał kilka lat, na razie jest taki malutki. Oczywiście najlepiej uchronić dziecko od wszystkich chorób, ale tak się nie da...[/QUOTE]
Tak, moja kp miała kontakt z ospą w wieku 9 miesięcy, nie zachorowała.

---------- Dopisano o 19:31 ---------- Poprzedni post napisano o 19:23 ----------

Napisane przez pffe

ja się nie spotkałam z takimi lekarzami, żeby chcieli szczepić już, teraz ,od razu, bo terminy a wręcz przeciwnie, odkąd pamiętam moja młodsza siostra, młodszy bratanek TŻ(niespełna 4-latek) były odsyłane do domu bez szczepienia z najmniejszym katarem, z kichnięciem czy zaczerwienionym gardłem więc nie wiem do jakich Ty lekarzy dzieci wysyłasz, że chore chcą szczepić.

poza tym wbrew pozorom łatwiej się zarazić wzwB niż Ci się wydaje i jest to bardzo niebezpieczne dla organizmu. Mój kuzyn zaraził się jak rozciął rękę na klatce schodowej a przecież kto by pomyślał, że koło domu czają się bakterie . A przy rocznym dziecku to akurat bym się tym bardziej martwiła bo to zaczyna chodzić, brać wszystko w rączki, do buzi itp. i niewiele trzeba żeby coś złapało. Ale widocznie to ja mam w rodzinie rodziców, którzy boją się takich chorób i nawet jak dziecko jest chore i nie może być zaszczepione to szczepią jak najszybciej.

więc dla Ciebie to mogą być pierdoły a możesz się na tym przejechać a ja szczerze mówiąc mam to w nosie bo nie mam dzieci i się tym nie mam zamiaru martwić za kogoś.

A kuzyn do lekarzy czy dentystów nie chodzi, że zaraził się na klatce? Rozumiem, że miał robione badania na żółtaczkę tuż przed skaleczeniem, ze masz 100% pewność, że zaraził się akurat tam a nie na wcześniejszym szczepieniu?

[pffe]

wiadomo, że nie ma 100% pewności ale 2 tygodnie po tym fakcie trafił do szpitala z typowymi objawami a między tym zdarzeniem a szpitalem nie było zastrzyków, szczepień, dentysty etc. a po 2 miesiącach okazało się, że sąsiad, który mieszkał dwa piętra wyżej był nosicielem. Nie wiem jak ma się jedno do drugiego i czy w ogóle ma ale tak lekarze w szpitalu stwierdzili, że doszło do zarażenia i tak przekazali cioci.

[Glodomorek]

Napisane przez pffe

wiadomo, że nie ma 100% pewności ale 2 tygodnie po tym fakcie trafił do szpitala z typowymi objawami a między tym zdarzeniem a szpitalem nie było zastrzyków, szczepień, dentysty etc. a po 2 miesiącach okazało się, że sąsiad, który mieszkał dwa piętra wyżej był nosicielem. Nie wiem jak ma się jedno do drugiego i czy w ogóle ma ale tak lekarze w szpitalu stwierdzili, że doszło do zarażenia i tak przekazali cioci.

Źródłem zakażenia i rezerwuarem jest człowiek. Wrotami zakażenia jest uszkodzona skóra lub błony śluzowe. Zakażenie szerzy się głównie przez kontakt z zakażoną krwią. Może do tego dojść w związku z zabiegami medycznym lub niemedycznymi. Przyczyną zakażenia są najczęściej zabiegi dokonywane niesterylnym sprzętem, głównie strzykawkami lub igłami do iniekcji, zarówno w placówkach służby zdrowia jak i podczas dożylnego przyjmowania środków uzależniających, wykonywania tatuaży lub zabiegów kosmetycznych np. przekłuwania uszu . Zakażenie może szerzyć się również poprzez kontakty seksualne. Do zakażenia wystarczy bardzo niewielka ilość krwi. Okres wylęgania choroby wynosi przeciętnie 60–90 dni, nawet do 180 dni.

Jak bardzo prawdopodobne jest, że sąsiad zostawił swoją krew akurat na tym schodku na którym kuzyn się wywrócił? I przez wcześniejsze miesiące kuzyn nie był ani u lekarza ani u dentysty ani u fryzjera ani seksu nie uprawiał.

[pffe]

Napisane przez Glodomorek

Jak bardzo prawdopodobne jest, że sąsiad zostawił swoją krew akurat na tym schodku na którym kuzyn się wywrócił? I przez wcześniejsze miesiące kuzyn nie był ani u lekarza ani u dentysty ani u fryzjera ani seksu nie uprawiał.

9-latek? i lekarze powtarzają, że w ciągu 2 tygodni wyszły objawy a jakby się wcześniej zaraził to już dużo wcześniej by wyszły.

[Glodomorek]

Napisane przez pffe

9-latek? i lekarze powtarzają, że w ciągu 2 tygodni wyszły objawy a jakby się wcześniej zaraził to już dużo wcześniej by wyszły.

Kto go tam wie? Pytałaś czy prawiczek?

Lekarz różne rzeczy mówią, nie wszystko to prawda, którą należy spijać z ust.

[pffe]

Napisane przez Glodomorek

Kto go tam wie? Pytałaś czy prawiczek?

Lekarz różne rzeczy mówią, nie wszystko to prawda, którą należy spijać z ust.

no pewnie ale w takich przepadkach i tak się czasu nie odwróci i tyle.
co nie zmienia faktu, że dla mnie nie szczepienie dzieci to głupota, nieważne czy lekarz zachwala 6w1 szczepienia czy pojedyncze, ale ryzyko ciąży na dziecku jak się go nie zaszczepi, po coś są te szczepienia.

[_vixen_]

Napisane przez pffe

no pewnie ale w takich przepadkach i tak się czasu nie odwróci i tyle.
co nie zmienia faktu, że dla mnie nie szczepienie dzieci to głupota, nieważne czy lekarz zachwala 6w1 szczepienia czy pojedyncze, ale ryzyko ciąży na dziecku jak się go nie zaszczepi, po coś są te szczepienia.

Pewnie, że to głupota, ale akurat z Głodomorkiem nie ma sensu o tym specjalnie dyskutować, bo ja się do tej pory nie dowiedziałam od niej jakie jest podane w normalnych wartościach stężenie aktywnej substancji w "leku" homeopatycznym, bo jak dla mnie to zwyczajna woda z cukrem, więc dla mnie jej wiarygodność w kwestii że tak powiem medycyny jest bliska zeru, tyle co na jakichś dziwnych stronach w internecie wyczyta.

[karolca]

Napisane przez pffe

nieszczepienie dzieci nie jest najmądrzejszą decyzją i każdy lekarz Ci to powie.

Każdy?

Ja na ospę chciałam szczepić, ale zrezygnowałam, boję się NOP, niestety miałam nieprzyjemność widzieć w szpitalu na neurologii za dużo dzieci z NOP po ospie (ile szczepionek zostało podanych prawidłowo i 100% zdrowym dzieciom, nie wiem, to wykażą badania). Generalnie do szczepień podchodzę ostrożnie i nie szczepię na wszystko jak leci, w tym na dodatkowe (rotawirusy, pneumikoki, meningokoki... choć na pneumokokami zaczynam się zastanawiać, tutaj musiałabym skonsultować się z kimś obeznanym w temacie).


Co do WZW, mój brat ma żółtaczkę typu C, cała rodzina ma zalecone profilaktyczne badania w tym kierunku co 3 miesiące, ponieważ tyle wynosi okres inkubacji. Wszystkie żółtaczki objawów nie dają po dwóch tygodniach od kontaktu z chorą krwią, a wykrycie jej we wczesnej fazie to tylko przypadek.

[Klarissa]

Wzw typu B raczej nie przenosi się przez schody czy inne powierzchnie płaskie, roznoszą je ludzie. I raczej w 2 tygodnie by się nie rozchorował nikt, to niemożliwe, bo okres inkubacji choroby jest dłuższy. Także tak, to są pierdoły.

Mega zbieg okoliczności, że zachorowała by osoba szczepiona, wirus rozwinął by się szczególnie szybko i jeszcze bytowal na klatce, na schodach... a skąd się tam wziął? To kosmici...? A nie, przepraszam, to sąsiad

Brak bliskich kontaków z osobami z zewnątrz minimalizuje ryzyko zarażenia. U małych dzieci nie chodzących do przedszkola o ile mają oni zdrową rodzinę jest praktycznie na poziomie zero - do dentysty i fryzjera nie chodzi, seksu nie uprawia, operacji nie przechodzi (mowa o dziecku zdrowym). U ludzi dorosłych ryzyko zarażenia wzw typu B jest i tak 10 krotnie niższe niż ryzyko zarażenia wirusem HIV. 80% zarażonych choruje i zdrowieje nie wiedząc nawet o tym, tylko 5-10% ma objawy chorobowe wymagające leczenia.

Zanim człowiek zacznie dramatyzować na temat jakiegoś niebezpieczeństwa należy się zapoznać czy jest powód do snucia czarnych wizji. Ryzyko zarażenia niewielkie, tylko 0,1-0,5% zarażonych ma poważne powikłania, a aż 3% szczepionych dzieci ma niepożądane reakcje. Dlatego jest co najmniej nierozsądna próba nakłaniania do szczepienia w sytuacji gdy istnieje chociaż cień ryzyka, że dziecko mogło się zarazić od rodzeństwa inną chorobą. Dla mnie to tak jasne, jak słońce. Dla pani pielęgniarki i pani doktor okazało się to nie być takie oczywiste, nie wiem jakim cudem, bo ważniejsze to, że szczepienie jest zaległe i "no kiedy go pani w końcu zaszczepi". No zaszczepię - jak będę miała pewność, że dziecko jest w 100% zdrowe.

[_vixen_]

No to akurat fakt, że zarażenie od sąsiada przez upadek na schodach wydaje się mało prawdopodobne.

[Linka25]

Napisane przez Flowerbombka

Ja postanowiłam na ospę nie szczepić mojego dwulatka....wolę żeby przeszedł ją jak najszybciej....szczepionk a nie chroni przez całe życie przed tą chorobą...z tego co czytałam gdzieś ma okres działania ok. 13 lat, to ja już wolę żeby teraz mi syn zachorował niż jako nastolatek...

Szczepionka jest na rynku od 13 lat, więc tyle tylko trwa okres obserwacji. Możliwe, że będzie działać cale życie, na pewno trzeba by sprawdzać przeciwciała i ew. ponowić szczepienie. Tyle.
Dla mnie argumentem jest, że chroni przed półpaścem, a on potrafi być bardzo groźny, bo umiejscawia się na różnych organach, np. na oku...

Napisane przez Klarissa

Co do opinii lekarzy o szczepieniach, to przeraszam, ale jak nie jestem zwolenniczką ruchów antyszczepionkowych, tak w jednym się z nimi zgadzam - lekarze przed szczepieniem w ogóle nie kierują się dobrem maluchów. Ma być zgodnie z kalendarzem szczepień i tyle. Nie ważne, że ma katar, nie ważne, że kaszle, nie ważne że niedawno było chore lub ma w domu chorych wśród rodziny, ważne, żeby termin szczepienia się zgadzał. Mam dwoje dzieci i już któryś raz się z tym spotkamy - w różnych przychodniach.

Ja ostatnio odmówiłam zaszczepienia synka (ponieważ moja córka tego samego dnia miała potwierdzoną przez pediatrę anginę ropną i istniało ryzyko, że maluch się zaraził) to mnie lekarka zaczęła straszyć jak to dziecko mi umrze bez szczepienia - dodam, że na wzwB gdzie ryzyko zarażenia u dziecka ledwo ponad rocznego przebywającego w domu jest praktycznie równe zero. Pani mi zaczęła snuć wizję jak to synek się przewróci, rozetnie głowę i zarazi się żółtaczką typu B (w domu! tak, bo u mnie w domu po podłodze dosłownie przechadzają się wirusy rzadkiej w Polsce żółtaczki typu B... akurat u mnie w mieszkaniu mają swoją bazę przerzutową ).

Nigdy przenigdy nie zaszczepiłabym dziecka, co do zdrowia którego miałabym najmniejsze wątpliwości. Bardzo dobrze zrobiłaś

Napisane przez Klarissa

Wzw typu B raczej nie przenosi się przez schody czy inne powierzchnie płaskie, roznoszą je ludzie. I raczej w 2 tygodnie by się nie rozchorował nikt, to niemożliwe, bo okres inkubacji choroby jest dłuższy. Także tak, to są pierdoły.

Mega zbieg okoliczności, że zachorowała by osoba szczepiona, wirus rozwinął by się szczególnie szybko i jeszcze bytowal na klatce, na schodach... a skąd się tam wziął? To kosmici...? A nie, przepraszam, to sąsiad

Taaa, kuzyn czy tam bratanek (co za róznica ) przewrócił się i skaleczył, jego rana miała styczność z krwią sąsiada, bo sąsiad hmm... no właśnie skąd ta jego krew (coś innego?) tam na klatce? Aaaa i jeszcze choroba rozwinęła się w 14 dni, no szczególny przypadek po prostu

[Glodomorek]

Napisane przez _vixen_

Pewnie, że to głupota, ale akurat z Głodomorkiem nie ma sensu o tym specjalnie dyskutować, bo ja się do tej pory nie dowiedziałam od niej jakie jest podane w normalnych wartościach stężenie aktywnej substancji w "leku" homeopatycznym, bo jak dla mnie to zwyczajna woda z cukrem, więc dla mnie jej wiarygodność w kwestii że tak powiem medycyny jest bliska zeru, tyle co na jakichś dziwnych stronach w internecie wyczyta.

Ależ oczywiście nie ma sensu dyskutować. Zwłaszcza jak ktoś pisze pierdoły o zarażeniu wzw b na schodach i objawach w ciągu 2 tygodni jednocześnie pisząc, że nieszczepienie to głupota gdzie szczepionka nie uchroniła od zachorowania od skaleczenia na schodach ubaw po pachy

poza tym wątek jest o ospie i szczepionce na ospę

[_vixen_]

Napisane przez Glodomorek

Ależ oczywiście nie ma sensu dyskutować. Zwłaszcza jak ktoś pisze pierdoły o zarażeniu wzw b na schodach i objawach w ciągu 2 tygodni jednocześnie pisząc, że nieszczepienie to głupota gdzie szczepionka nie uchroniła od zachorowania od skaleczenia na schodach ubaw po pachy

Ja bym wolała się dowiedzieć, ile jest tej substancji aktywnej w "leku", który przecież podajesz swojemu dziecku, podanej w jakichś normalnych wartościach, a nie jakichś dziwacznych CH, zanim zaczniesz wyśmiewać się z innych faktem faktem tutaj akurat pierdół, bo sama w jeszcze gorsze pierdoły wierzysz.

---------- Dopisano o 21:30 ---------- Poprzedni post napisano o 21:28 ----------

Napisane przez Glodomorek

poza tym wątek jest o ospie i szczepionce na ospę

Na tamtym, który zszedł na homeopatię jakoś mi nie odpowiedziałaś w końcu, więc dziwi mnie, ze z innych się wyśmiewasz i doradzasz, a jak pisałam wierzysz w leczniczą moc wody z cukrem z oszołomskim marketingiem.

[Glodomorek]

Napisane przez _vixen_

Ja bym wolała się dowiedzieć, ile jest tej substancji aktywnej w "leku", który przecież podajesz swojemu dziecku, podanej w jakichś normalnych wartościach, a nie jakichś dziwacznych CH, zanim zaczniesz wyśmiewać się z innych faktem faktem tutaj akurat pierdół, bo sama w jeszcze gorsze pierdoły wierzysz.

Nie piszemy tutaj o homeopatii. Poza tym nie wyzywam nikogo od głupich, że nie stosuje metod które ja stosuję, więc wypraszam sobie.

[pffe]

matko kochana, niektóre kobiety serio zachowują się jak gówniary i to bardzo niedojrzałe.
opisałam jak to się stało i jak lekarze po zrobieniu wywiadu doszli skąd się wzięło i tyle. i to zdarzenie nijak mnie nie odwodzi od szczepionek, nadal uważam, ze powinno się szczepić i że nieszczepienie nie jest najmądrzejszą opcją. po co,ś te szczepionki są i tyle.
ale patrząc ostatnio co się dzieje z rodzicami najmłodszych dzieci, którzy nie szczepią bo tak im się podoba...cóż.

[_vixen_]

Napisane przez Glodomorek

Nie piszemy tutaj o homeopatii. Poza tym nie wyzywam nikogo od głupich, że nie stosuje metod które ja stosuję, więc wypraszam sobie.

Jakbym wierzyła w homeopatię, to nie śmiałabym nikomu doradzać, szczerze mówiąc.

[Luba]

Napisane przez madana

- ja nie przechodziłam jako dziecko, "złapałam" od syna, który kiedyś przywlókł to z przedszkola, a byłam w 8 miesiącu ciąży z drugim dzieckiem (lekarz uspokoił, ze to już nie był problem)- mąż smarował i mnie z wielkim brzuchem, i dziecko

o kurcze, tak samo miałam

[Klarissa]

A tak z ciekawości - jeśli matka ciężarna zachoruje na ospę to dziecko nabywa odporność czy nie?

Ja pytałam jak to się dzieje w przypadku mamy karmiącej i pani doktor mi mówiła, że jeśli kobieta nie chorowała i w okresie kp zaszczepi się na ospę (najpóźniej w 72h po kontakcie z chorym) to przekazuje przeciwciała w mleku dziecku i wtedy ryzyko zachorowania przez malucha maleje (na jakiś czas tylko). Jeśli mama zachoruje to ryzyko zarażenia malucha jest duże - przez kontakt ze skórą matki, mimo wytwarzanych przeciwciał.

[karolca]

Napisane przez pffe

matko kochana, niektóre kobiety serio zachowują się jak gówniary i to bardzo niedojrzałe.
opisałam jak to się stało i jak lekarze po zrobieniu wywiadu doszli skąd się wzięło i tyle. i to zdarzenie nijak mnie nie odwodzi od szczepionek, nadal uważam, ze powinno się szczepić i że nieszczepienie nie jest najmądrzejszą opcją. po co,ś te szczepionki są i tyle.
ale patrząc ostatnio co się dzieje z rodzicami najmłodszych dzieci, którzy nie szczepią bo tak im się podoba...cóż.

uważaj na słowa
Chyba zadzwonię do szpitala zakaźnego i zapytam specjalistę czy takie coś jest możliwe

Szczepienie szczepieniem, ale naprawdę nie potrafisz (a może nie chcesz) zrozumieć, że każdy rodzaj WZW nie daje objawów w dwa tygodnie po "domniemanym" zakażeniu? Może typ A szybciej się wylęga i daje objawy, mój brat od prawie 19 lat choruje na WZW C i objawów nie ma. W przypadki typu B, duzy procent chorych (większość), nawet nie wie, że jest chora lub przeszła zakażenie.

[_vixen_]

Mnie się jakoś nie chce wierzyć w moc ochronną kobiecego mleka, zwłaszcza w przypadku 10miesięczniaków. Najbardziej bogata w przeciwciała jest przecież siara, im dalej, tym tych przeciwciał mniej. Jestem goraca orędowniczką karmienia piersią, wszystkie niekarmiące uważam za wyrodne matki , ale już bez przesady, to dzieci karmione piersią w ogóle by nie chorowały w takich przypadkach.

[Luba]

Napisane przez Klarissa

A tak z ciekawości - jeśli matka ciężarna zachoruje na ospę to dziecko nabywa odporność czy nie?

Ja pytałam jak to się dzieje w przypadku mamy karmiącej i pani doktor mi mówiła, że jeśli kobieta nie chorowała i w okresie kp zaszczepi się na ospę (najpóźniej w 72h po kontakcie z chorym) to przekazuje przeciwciała w mleku dziecku i wtedy ryzyko zachorowania przez malucha maleje (na jakiś czas tylko). Jeśli mama zachoruje to ryzyko zarażenia malucha jest duże - przez kontakt ze skórą matki, mimo wytwarzanych przeciwciał.

Ja brałam jakieś leki osłonowe, bo lekarz się bał, że mała urodzi się z ospą, a to nie jest nic fajnego. Dziecko może nabyc odporność lub nie, na dwoje babka wróżyła
nie wiedziałam czy Mała nabyła odporność czy nie, do momentu kiedy nie poszła do przedszkola i nie zaraziła sie ospą Ale miała bardzo mało wykwitów i bardzo łagodny przebieg choroby.

[karolca]

Napisane przez _vixen_

Mnie się jakoś nie chce wierzyć w moc ochronną kobiecego mleka, zwłaszcza w przypadku 10miesięczniaków. Najbardziej bogata w przeciwciała jest przecież siara, im dalej, tym tych przeciwciał mniej. Jestem goraca orędowniczką karmienia piersią, wszystkie niekarmiące uważam za wyrodne matki , ale już bez przesady, to dzieci karmione piersią w ogóle by nie chorowały w takich przypadkach.

A ja wierzę przynajmniej w cudowną ochronną moc mojegomlekapozytywnie wpływającą na moje dziecko. Mam powody, aby w to wierzyć.
Póki była kp zdarzał się tylko katar, trzydniówka. Jak przestałam karmić, nagle zaczęła chorować na zapalenie krtani, zapalenie płuc, gardło. Może zbieg okoliczności, może nie, nie sprawdzę. Ale wierzę

[_vixen_]

U mnie na to samo wychodziło. Pewnie jakieś przeciwciała w mleku są, ale dziecko dwuletnie (w takim wieku odstawiłam córkę), to już raczej na własnej odporności bazuje, a nie na mleku matki.

[karolca]

Możliwe, nie robiłam w tym kierunku badań ani doświadczeń Moja miała 1,5 roku.

Chociaż siostrzenica mając już 4 miesiące zaczęła chorować (też kp) na anginę, niedawno sama przeszła zapalenie płuc (ale znacznie lagodniej niż moja dwulatka).

Każdy może wierzyć w co chce, ja wierzę w tę cudowną moc bez względu na wiek. Może jakbym karmiła dłużej a jednak by zachorowała miałabym inne zdanie. Czasu nie cofnę aby sprawdzić.
Może kiedyś przy drugim się przekonam.

[_vixen_]

Jak to mawia moja ciotka, mleko kobiece po roku karmienia to sama woda

[Klarissa]

Napisane przez karolca

A ja wierzę przynajmniej w cudowną ochronną moc mojegomlekapozytywnie wpływającą na moje dziecko. Mam powody, aby w to wierzyć.
Póki była kp zdarzał się tylko katar, trzydniówka. Jak przestałam karmić, nagle zaczęła chorować na zapalenie krtani, zapalenie płuc, gardło. Może zbieg okoliczności, może nie, nie sprawdzę. Ale wierzę

Ja jedno dziecko karmiłam długo a drugie krótko, chorują tak samo często.
Wydaje mi się więc, że to raczej coś innego niż odporność z mleka matki.
Syn zachorował pierwszy raz na zapalenie płuc podczas ciepłej jesieni w niecały miesiąc po odstawieniu od piersi...

[Flowerbombka]

Vixen expertem nie jestem w sprawie homeopatii ale z mojego doświadczenia powiem Ci , że nie wiem jak (sama jestem w szoku) ale na mnie to działa..może na zasadzie placebo ale działa...zasada jest jedna muszę wziąć ten konkretny lek na samym początku infekcji..
Podam przykład: miesiąc temu rozpoczynała mi się infekcja, czyli zaczęło boleć gardło i katar, od razu apteka i zakup dawek na 3 dni (oprócz tego smarowanie Pulmexem syna )..następnego dnia śladu po katarze nie było.
Tydzień temu to samo: ból gardła , katar, ale leku homeo nie kupiłam (poskąpiłam sobie, bo wydałam kupę kasy na leki i inne katarki dla syna, swoją drogą katarek to fantastyczne urządzenie). Zamiast tego brałam jakieś zwykłe leki typu Rutinoscorbin, Polopiryna - efekt taki że ponad tydzień męczę się z katarem i uporczywym kaszlem a 2 dni wcale nie mówiłam.

Gdzieś czytałam że to nie chodzi o zawartość substancji czynnej (jej ilość) tylko o energię (hehe, wiem jak to brzmi) tworzącą się podczas mieszania czy jakoś tak..

EOT

[_vixen_]

Naczelna Izba Lekarska negatywnie się wypowiada o stosowaniu homeopatii, to mi wystarczy. Żadne badania zresztą nie potwierdziły ich skuteczności. To jest ogromny biznes.
A ze Rutinoscorbin nie pomógł też się nie dziwie, bo to zdaje się suplement diety, a nie żaden lek.