|
|
#31 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-05
Lokalizacja: skądkolwiek
Wiadomości: 4 062
|
Dot.: To jednak koniec... po 4 latach.
Agatko pamietam Twoje kwietniowe rozterki i juz wtedy pomyslalam sobie , ze dobrze by bylo gdybys utarla nosa temu swojemu , teraz juz eks, facetowi.
Wydaje mi sie , ze on czuje sie w Waszym zwiazku pewniakiem, ze Ty jestes dla niego tylko taka odskocznia, bo fajnie jest przed chlopakami pochwalic sie, ze ma sie dziewczyne, ze nie jest sie mlotkiem , ktorego nikt nie chce. Chyba nie raz bylo tak , ze to Ty pierwsza po klotni wyciagalas do niego reke, a on utwierdzil sie w przekonaniu, ze mimo wszystko i tak bedziesz z nim. Agatko, nie mecz sie dluzej w tym zwiazku. Popatrz na siebie, jestes mloda , atrakcyjna, samodzielna i madra kobieta. Nie boj sie samotnsci, bo na pewno znajdziesz kogos kto zrozumie Ciebie i uszanuje Twoje potrzeby. Kogos kto pozwoli sie kochac , a ten Twoj Lukasz to tak jakby sam nie wiedzial czego chce, wiec niech dorosnie , odetnie pepowine od rodzicow i troche tez od kolegow i dopiero niech zacznie szukac dziwewczyny. Albo nie, niech juz teraz znajdze sobie pustaka w ciele sexy bomby, bedzie mu latwiej ja sobie "wychowywac". |
|
|
|
|
#32 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2003-07
Lokalizacja: moje miasto;P
Wiadomości: 1 059
|
Dot.: To jednak koniec... po 4 latach.
Cytat:
Mój TŻ też nie raz mi mowil, ze myslę tylko o sobie... Agatko, ja myślę, ze ten Twoj nie dojrzal do związku z jakąkolwiek KOBIETĄa już na pewno nie dojrzał do związku z taką kobietą jak Ty - atrakcyjną, wiedzącą, czego chce, poukładaną, dojrzalą emocjonalnie... Sam jest jeszcze dzieckiem i szukać powinien dziewczynki - w sensie emocjonalnym, a nie prawdziwej kobiety.
__________________
DLA NAS NAJWAŻNIEJSZE SĄ PSY Dla jednych ważne są wieloryby, dla innych drzewa, a dla nas Psy. Te duże i te małe. Obronne i bezbronne. Rasowe i kundelki. Dla nas ważne są psie drzwiczki, psie smutki i psie marzenia. |
|
|
|
|
|
#33 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-05
Lokalizacja: krk
Wiadomości: 1 394
|
Dot.: To jednak koniec... po 4 latach.
Agatko... Po części Cie rozumiem. Trafiłam na kut@$@, który też mówił, że jestem egoistką itd. W tym samym dniu, którym mi powiedzial, ze nie chce ze mną być, wcześniej był u mnie i planowaliśmy nasz domek z błękitnym płotkiem
. Zerwał ze mną, płakałam dużo, ale tak to jest być pierwszą dziewczyną niedojrzałych chłopczyków . Teraz czuje sie lepiej, mimo, że nieraz jeszcze wracam do wspomnień, które jeszcze mnie bolą. Ale głowa do góry! Tego kwiatu pół świata
__________________
|
|
|
|
|
#34 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 3 820
|
Dot.: To jednak koniec... po 4 latach.
Swoją drogą co się dzieje z tymi facetami po paru latach związku? I jak tu wierzyć w miłość aż do śmierci, skoro jest tyle negatywnych przykładów..? Ręce opadają
|
|
|
|
|
#35 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-04
Lokalizacja: Warszawa - najczęściej
Wiadomości: 653
|
Dot.: To jednak koniec... po 4 latach.
Czekoladko skoro zdałaś sobie sprawę to kończ to Słońce kończ.To idealizowanie, analizowanie to właśnie jest tłumaczenie sobie jego postępowania, okłamywanie samej siebie że zrobił coś bo zle się czuł, że był zapracowany że to że tamto, usprawiedliwanie go bez przewy.
Być może przed samą sobą przyznajesz się do tego że jestes w stanie to zakończyć, być może nie będziesz w stanie skończyć tego gdy będziesz z nim rozmawiać. Napisałaś że "zaczyna ci obojętnieć" . Zaczyna czy już zobojętniał????? Potrzebujesz kogoś aby przez to przejść, szukasz innego, moim zdaniem póki nie pokochasz naprawdę (bo teraz nie wydaje mi się żebyś kochała) nie ma sensu się wiązać. Ja osobiście doszłam do wniosku że ludzie okłamują siebie w takich związkach, trwają w nich aż tyle ponieważ nie zdają sobie sprawy że może być inaczej, dopóki nie poznają, nie zaznają prawdziwej miłości będą myśleć że to wszystko ma tak wyglądać. |
|
|
|
|
#36 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 3 820
|
Dot.: To jednak koniec... po 4 latach.
Cytat:
|
|
|
|
|
|
#37 | |
|
Zadomowienie
|
Dot.: To jednak koniec... po 4 latach.
Cytat:
|
|
|
|
|
|
#38 |
|
Przyjaciel wizaz.pl
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 576
|
Dot.: To jednak koniec... po 4 latach.
Shem kochanie...
Napiszę krótka - zgadzam się z wypowiedzią Pauli, którą przeczytałam gdzieś na górze watku ![]() Robisz dobrze, masz rację. On jest niedojrzały i nie chce tego zmienić. Pamiętam co było w kwietniu... Zdaje się, że nic się nie zmieniło. Czas z tym skończyć raz a dobrze, zacząć nowe życie bez niego. Musi się wyszaleć? Proszę bardzo, niech sobie szaleje do końca zycia. Trzymaj sie |
|
|
|
|
#39 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-04
Lokalizacja: Warszawa - najczęściej
Wiadomości: 653
|
Dot.: To jednak koniec... po 4 latach.
Cytat:
|
|
|
|
|
|
#40 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 9 959
|
Dot.: To jednak koniec... po 4 latach.
Cytat:
__________________
|
|
|
|
|
|
#41 |
|
Rozeznanie
|
Dot.: To jednak koniec... po 4 latach.
o kurka ! to ja jestem dziecinny , czasem strzelam fochy o byle co
jestem zazdrosny o wszystko i ogolnie Gosia ma ze mna przechlapane na dodatek teraz zamieszkalismy razem na stancji ... ale bardzo ja kocham ... ona mnie tez skoro dalej jest ze mna ... juz 4 lata leca ...ale ten Twoj typ to chyba PRZESADZA !!! jak chce sie "wyszalec" i spelniac swoje marzenia to kopnij go w pupe i znajdz kogos kto te swoje marzenia moze spelniac z Toba z checia z Toba zamieszka i bedzie placil rachunki ps. no jak Gosi myszka zdechla to przylecialem od razu ![]() ( albo prawie od razu ) bo to dawno bylo ...ale zycze Ci wszystkie naj zeby sie ulozylo
|
|
|
|
|
#42 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 3 820
|
Dot.: To jednak koniec... po 4 latach.
Cytat:
Za drugim razem przez ponad rok czułam miłość "we wszystkim, w spojrzeniu, gestach, słowach". Teraz wiem, że to jest po prostu zauroczenie, które może trwać dłużej lub krócej, a nie miłość. W tym przypadku trwało ponad rok. Kolejny rok też był dobry, a trzeci stał się koszmarem, bo jemu już nie zależało, zauroczenie wygasło a on sam stwierdził, że "to nie miłość, ale przyzwyczajenie". Przykro mi, ale za bardzo dostałam w kość, by z uśmiechem wierzyć w piękną, romantyczną miłość, którą będzie widać w zachowaniu drugiego człowieka do końca życia. To science-fiction (oczywiście bardziej fiction niż science |
|
|
|
|
|
#43 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2003-07
Lokalizacja: moje miasto;P
Wiadomości: 1 059
|
Dot.: To jednak koniec... po 4 latach.
Cytat:
Z tym moim facetem to jest tak, że on nie przyznaje sie do uczuć, mówi np., ze nie jest zazdrosny o mnie, ze moge robić co chce i spotykac sie z kim chce, ale kiedy to robię, wkurza się i obraza, że się spotykam z kim chcę Niby mowi, ze moge rozmawiac na GG z kim chcę, ale np. ostatnio w niedziele przeglądał mi całe GG i Skype'a i wkurzał sie, ze z kimś gadałam... Dlatego jestem taka skołowana Ostatnio byla taka sytuacja, ze on powiedział, ze ze mną zrywa bo ja sie pogodzilam z jego kolegą... No i ja podchwyciłam ten jego tekst i potem on coś chciał ode mnie (nie pamietam co, ale nic zwiazanego z sexem), a ja mu na to "przecież ze mną zerwałeś!!". A on na to: "Ja??? Kiedy??? Ja z Tobą nie zerwalem". Komedia normalnie... Ja normalnie nie wiem o co mu biega. Chyba tak. On jest taki, ze boi się cieszyć z czegoś, jest małomówny... I ja to biorę pod uwagę. W ogole podejrzewam, że on ma jakiś uraz z dzieciństwa (nie wiem jaki, ale na pewno coś jest...), może nigdy nie był chwalony, tylko wiecznie krytykowany?? To ciekawy przypadek, serio. Illuminar, co myślisz o tym?? Może strach przed miłością, taką prawdziwą, powoduje, że pakujemy się w dziwne związki? Ale to wszystko zakręcone jest.
__________________
DLA NAS NAJWAŻNIEJSZE SĄ PSY Dla jednych ważne są wieloryby, dla innych drzewa, a dla nas Psy. Te duże i te małe. Obronne i bezbronne. Rasowe i kundelki. Dla nas ważne są psie drzwiczki, psie smutki i psie marzenia. |
|
|
|
|
|
#44 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2002-03
Lokalizacja: wizaż
Wiadomości: 4 586
|
Dot.: To jednak koniec... po 4 latach.
Kopnij go w tyłek i nie myśl o nim więcej. Nie zasłużył sobie na Ciebie. Jesteś silną kobietą i na pewno dasz sobie radę bez niego
![]() Ja mam za sobą 5cioletni związek - ostatnie jego miesiące to był koszmar dla mnie, a mój facet zachowywał się podobnie do Twojego. Potem chciał wrócić, ale juz mu podziekowałam. Nigdy więcej takich gówniarzy! Trzymaj się
__________________
"Była jednak za duża na złodziejkę, zbyt uczciwa na skrytobójczynię, zbyt inteligentna na żonę i zbyt dumna, by podjąć jedyną powszechnie dostępną damską profesję. Dlatego została wojowniczką. /T.Pratchett, "Blask Fantastyczny"/ |
|
|
|
|
#45 |
|
Zakorzenienie
|
Dot.: To jednak koniec... po 4 latach.
Hej dziewczyny... nie sądziłam, że będzie taki odzew, bo jak zobaczyłam ile napisałam, to stwierdziłam, że nikt nie zdoła tego przeczytać.
Dziękuję wam za wsparcie. Czuję sie całkiem dobrze, nie płaczę ani nie nie robię dramatu. Po prostu mózg mi pracuje na strasznie wysokich obrotach, wszystko analizuję i myślę co będzie potem, jak dam sobie radę. Generalnie mam jakiś zastrzyk adrenaliny.Myślę, że w sobotę nawet mi łza nie pocieknie, bo po prostu przestałam się tym przejmować i roztkliwiwać nad soba i tym zwiazkiem. Czuję, że mam wiele siły. Kiedys strasznie przeżywałam takie kłtónie, odchodziłam od zmysłów, godzinami wgapiałam sie w telefon, a teraz tak nie jest. Owszem, jest mi cieżko, bo jednak kawał czasu z nim spędziłam, ale nie ma to już nic wspólnego z miłością. Po prostu przyzwyczaiłam się, a na dodatek sama sobie zafundowałam pranie mózgu. Przez te wszytskie lata byłam zakochana nie w nim tylko w jakiejś wizji jego osoby. Wszystko potrafiłam sobie tak pięknie wytłumaczyć, że złość szybko mi przechodziła i znowu zasłaniałam sobie oczy i nie chciałam widzieć tego czego najbardziej sie bałam. W zasadzie to nawet nie umiem powiedzieć, że to palant... mam wrazenie, że to ja jestem palantem, choćby nawet z najszlachetniejszych powodów. Głupia baba, która widziała i nie chciała widzieć i na własne życzenie tkwi w takim związku. Wiecie... ja naprawdę nie czuje do niego gniewu, nienawiści. Nie dlatego, że jestem taka szlachetna, tylko dlatego, że po tym wszytskim co przeżyłam, po prostu jestem wyprana z emocji. Jestem tak zmęczona hustawkami nastrojów, że po prostu wyłądowały mi sie akumulatory. Jedyne co czyję to trochę żalu i rozczarowanie. No i nie powiem, że jest tam też spora dawka optymizmu. Myślę sobie co będzie jak już z nim zerwę, jak przejdzie mi tęsknota i zachłysnę sie życiem jako singieloska i będę mogła spotykać sie z różnymi facetami. Będę mogła robic co tylko zechcę. To mnie strasznie podtrzymuje na duchu. Mimo tego, że w tej chwili czuję sie nie najlepiej i wiem, że będzie mi ciężko, to po prostu wiem, że to zrobie. Postanowiłam to już. Tak samo było z Diablicą tydzień temu. Ona konała niemalże na moich oczach, cieriała a ja cierpiałam patrząc na to. Wezwałam weterynarza na sobotę i mimo że wiedziałam, o której ona odejdzie i wiedziałam, ż emoge jednym słowem wycofać swoją decyzję i przedłużyć jej życie o kilka dni lub godzin, to nie zrobiłam tego. Mimo, ż emoje serce krwawiło z rozpaczy, że to juz koniec, nie wycofałam sie z tej decyzji i uśpiłam Diablicę, bo tak było dla niej lepiej, już nie cierpi. Może to dziwne porównanie, ale podobnie jest z moim zwiazkiem. Ten zwiazek umiera i trzeba go zakończyc bez względu na swoje cierpienie. Dziewczyny tu pisały, że życzą mi żebym znalazła pracę. Ja znalazłam pracę już 3 tygodnie temu i zaczynam od tego poniedziałku. Będę zarabiać tyle by sie utrzymać samej, praca jest fajna, ludzie bardzo sympatyczni. Jak z nieba spadła mi ta praca, bo będę mogła się skupić na czymś innym niż tylko na rozmyślaniu o tym co sie stało. Co do teorii, że on ma kochankę, ja też przez chwilę tak pomyślałam, ale to nie jest tak. On jest takim typem faceta, który podrywa dziewczyny. Raczej jest typem mimozy (tak nazwał go mój ojciec... hahahaha), która leży i czeka aż przyjdą do niego kapłanki jego boskości. Ja byłam tą pierwsza kapłanką, bo to ja sie w nim zakochałam i ja mu pierwsza wyznałam miłość. Do tej pory nie wiem czy on wtedy zgodził sie byc ze mna bo sie we mnie zakochał, czy z wygodnictwa, bo żadna inna na horyzoncie sie nie pojawiła. Także gdyby miał kochankę, to musiałabym ona przyjsć do niego sama i sama go poderwać. Chyba, że coś sie zmeiniło w tym względzie u niego, ale w to wątpię. Gwoli informacji, on pracuje od 9 do 17 i jego praca polega głównie na siedzeniu za biurkiem odbieraniu telefonów i sprawdzaniu stanu magazynu, oraz przyjmowanie zamówień. A potem jest taaaaaki padnięty po pracy jakby naprawdę kopał rowy 12 godzin. Jak ja pracowałam w korporacji to często byłam w pracy po 10 do 12 godzin i potem miałam czas by sie z nim spotkać. A on jest taaaaaaki zmęęęęczoooony... Dziewczyny w innych związkach toskycznych, zakończcie swoje zwiazki i założymy Klub Wsparcia Ofiar Niedojrzałych Mężczyzn.
__________________
Być kobietą to strasznie trudne zajęcie, bo polega głównie na zadawaniu się z mężczyznami. |
|
|
|
|
#46 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 9 959
|
Dot.: To jednak koniec... po 4 latach.
Cytat:
Z tym strachem to prawda i z tym asekuranctwem też...i te gadki w stylu"powinnaś to zmienić"to dla mnie byłoby bardzo bolesne....następny niezdecydowany,chce ale nie chce,mówi co innego robi co innego...Cyba mój rozum by padł po dłuższym czasie...a Ty masz niby zgadywać co on tak naparwdę przez to móiw,co powinnaś zrobić...masakra
__________________
|
|
|
|
|
|
#47 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2003-07
Lokalizacja: moje miasto;P
Wiadomości: 1 059
|
Dot.: To jednak koniec... po 4 latach.
Agatko, super, że tak się czujesz i, że masz prace!!! Jejku, ale Ci zazdroszcze...Dzięki pracy łatwiej Ci będzie. Masz rację, czas zakończyć te dziwne związki
agatko, powodzenia kochana!!
__________________
DLA NAS NAJWAŻNIEJSZE SĄ PSY Dla jednych ważne są wieloryby, dla innych drzewa, a dla nas Psy. Te duże i te małe. Obronne i bezbronne. Rasowe i kundelki. Dla nas ważne są psie drzwiczki, psie smutki i psie marzenia. |
|
|
|
|
#48 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-05
Lokalizacja: krk
Wiadomości: 1 394
|
Dot.: To jednak koniec... po 4 latach.
Cytat:
__________________
|
|
|
|
|
|
#49 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-03
Lokalizacja: Lublin
Wiadomości: 1 254
|
Dot.: To jednak koniec... po 4 latach.
Ja się bardzo chętnie przyłącze do tego klubu. Nawet nie mam siły pisać o moim ex, w zasadzie straciłam przez niego 2 miesiące życia i jestem kompletnie zmarnowana. Mam nadzieję, że jeszcze potrafimy żyć same...
|
|
|
|
|
#50 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2003-07
Lokalizacja: moje miasto;P
Wiadomości: 1 059
|
Dot.: To jednak koniec... po 4 latach.
Cytat:
Z tym strachem to prawda, jelsi chodzi o mnie, bo już nie raz dostalam kopniaka typu, że : na początku bylo wszystko super, wyznania, gesty, bla bla bla, a potem wszystko wygasało... Moj związek z tym obecnym TŻ byl inny - na początku bylo srednio, nie bylo zadnych uniesień i dlatego zdecydowalam się brnąć dalej...Chyba ze strachu... czy z powodu nadziei, ze tym razem bedzie inaczej... Teraz to widzę dopiero... Dziewczyny, dzięki, złapałam trop dzięki WAM!!! WSTĘPUJĘ DO KLUBU!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
__________________
DLA NAS NAJWAŻNIEJSZE SĄ PSY Dla jednych ważne są wieloryby, dla innych drzewa, a dla nas Psy. Te duże i te małe. Obronne i bezbronne. Rasowe i kundelki. Dla nas ważne są psie drzwiczki, psie smutki i psie marzenia. |
|
|
|
|
|
#51 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-07
Lokalizacja: Zabrze
Wiadomości: 719
|
Dot.: To jednak koniec... po 4 latach.
Kobitki to ja wam życzę wytrwałości, wytrwałości i jeszcze raz wytrwałości w swoich postanowieniach. Jesteście wartościowymi osobami i wdł. mnie zasługujecie na lepsze traktowanie!!!!!!Wielki:c mok:
|
|
|
|
|
#52 | |
|
Zakorzenienie
|
Dot.: To jednak koniec... po 4 latach.
Cytat:
Dla takich ludzi powinni stworzyć jakąś oddzielną wyspę żeby tam sobie siedzieli i narzekali na wszystko i czekali aż przypłynie do niech statek z najlepszymi laskami z całego świata... Wyspa mimozów. ![]() Jezu... jak mi sie strasznie podoba to określenie MIMOZA. To po prostu obrazuje go w 100%. Mimoza, to facet cierpiący, wzdychający, nierozumiany, czekajacy na wsparcie, naryzowaty i uważający, że mu sie wszystko należy z racji tego, że się wogóle urodził. Będę chamką do potęgi i powklejam wam cyaty z maila, którego od niego dostałam w zeszłym tyogdniu, w odpowiedzi na moją prośbę (plus moje odpowiedźi na ten temat) by się tak nie "panoszył" w moim życiu. Nie będę go opisywać, niech on opisze sam siebie A co mi tam... HA! Po namyśle wkleiłam cały jego list, bo przypomniało mi sie, że moja odpowiedź na to zajęła aż 8 stron w wordzie. "Powiem ci krótko - Nie chce mi sie z tobą teraz rozmawiać. Cały czas masz o coś do mnie pretensje, a nie zastanawiasz sie nad tym co ty byś mogła zmienić u siebie. Twój ostatni e'mail świadczy o tym że zupełnie nie pamiętasz naszej ostatniej rozmowy i co ci wtedy powiedziałem. Ciągle tylko słyszę że tobie to nie odpowiada, że się nie tak jak ty chciałaś zachowałem, a nie zadajesz sobie trudu aby spojżeć krytycznie na siebie. Tak wiem że nie jestem ideałem, ale no bez przesady, ty też nie jesteś ... no ale jakoś tego nie zauważasz, tylko smarujesz mi te emile że to ci nie odpowiada, że tamto ci nie odpowiada - ciągle tylko "mi sie to nie podoba i wogóle że jestem ten najgorszy" Piszesz mi że u ciebie nie nocuje, ale jakoś jak u ciebie nocuje to nie widzę z twojej strony bliskości, tylko przeważnie jest to normalna noc. Mówisz, że nie chce z tobą zamieszkać, a nawet nie zadałaś sobie trudu aby zobaczyć, że ja ciagle z kimś mieszkam, nie mam tak naprawdę nic swojego. Ciągle uważasz, że się nie odzywam bo się boje, a niezauważasz, że może już nie mam siiły mówić ci ciągle tego samgo - że chcę z tobą zamieszkać, ale daj mi trochę czasu. Przecież ostatni raz mówiłem ci to jakieś 3 miesiace temu- widać masz krótką pamięć. Wiesz to jest nie fer z twojej strony, że teraz robisz mi wyrzuty, ale to że od 2 miesięcy pomagam ci jak mogę to tego nie zauważasz. Czyli nie zauwazyłaś, ze od momentu kiedy mam pracę starałem się abyś miała co jeść, czasem gdzie wyjść - dobrze może to nie był teatr czy inne opery, ale poprostu mnie na to nie stać i wolę zapewnić ci jedzenie w lodówce niż "rozrywkę duchową". Jak tak bardzo chciałaś ze mną porozmawiać to czemu nie wykonałaś telefonu, nie napisałaś mi sms'a, tylko odrazu z mordą na mnie że jestem tchórz. tak to raczej pokazuje, że to oczym chciałaś ze mną porozmawiać miało dotyczyć tylko tego, że znowu nie spełniłem jakiś tam twoich oczekiwń i pewnie znowu jakieś testu nie przeszedłem.... Zastanów sie czasem nad sobą, ale naprawdę zastanów krytycznie, a nie tylko obwiniaj mnie za wszystko, a siebie przy okazji wybielaj. Nie wiem co w ciebie weszło - może to że dostałaś tą pracę to ci rogi urosły i już chcesz zmieniać świat. Jeśli tak jest to tu sobie racz przypomnieć jak się zachowywałaś miesiąc temu kiedy nie miałaś odpowiedzi na żadne cv. Wtedy tak bojowa nie byłaś... a kto wtedy był przy tobie??..... Jakoś nie miałaś "swojego życia" wtedy i najchętniej byś wogle z nikim się nie spotykała - widać masz galopującą sklerozę Wiesz ja też mogę cię zarzucić "zarzutami" jakie mam do ciebie, ale najzwyczajnie tego nie robie bo staram sie akceptować ciebie taką jaką jesteś, mimo że czasami popełniasz błędy a ja nie staje na wysokości zadania aby cię wesprzeć. Podsumowując: --> przemyśl to co do mnie napisałaś - i przypomnij sobie to co ostatnio "ustaliliśmy" jeżeli chodzi o naszą wspólną przyszłość --> jeśli chcesz porozmawiać i tak bardzo na tym ci zależy to poprostu zadzwoń lub jak kolwiek daj znać, a nie tylko raz coś przebakniesz pod nosem i oczekujesz że zaraz wszystko rzucę - może sie wreszcie nauczysz, ze mam też inne obowiąski --> Jeżeli chcesz z kimś być to przestań myśleć tylko o sobie, a o tym kimś drugim jako piesku który bedzie skakać tak jak ty mu rozkarzesz/pozwolisz Podsumowanie 2: --> z tego wszystkiego co się ostatnio dzieje widze, że zupełnie nie zwracasz na mnie/ na moje potrzeby (nawet marzenia) uwagi. A jeżeli zwracasz to jedynie tak, że wchodzą one w paradę z jakimś twoim idea- fix a wtedy robisz wielki raban że nie zauważam twoich potrzeb i że ty tak nie chcesz - tylko gdzie w tym wszystkim jestem ja skoro mamy stanowić parę??. Szczerze - zachowujesz sie jak rozkapryszony bachor któremu nie dano cukierka i który pójdzie podrzeć matce sukienkę tylko po to aby sie zemścić --> aporopo mściwości - zarzucasz mi mściwość kiedy wogóle nie jestem mściwy - to że mówię "a nie mówiłem" jest efektem tego, że mnie wcześniej nie słuchałaś/ nawet nie zadałaś sobie trudu aby wysłychać ( nie mówię aby każde moje słowo brać jako wyrocznię) i w końcu robiłaś po swojemu i kiedy masz problemy przynajmniej w ten spodsób staram sie zaznaczyć że ktoś chciał cię przed czymś ostrzec bo może następnym razem weźmiesz to co ten ktoś mówi pod uwagę - no ale ty nie bierzesz i zarzucasz mściwość innym Cały twój ostatni e-mail i to co teraz napisałaś na gg świadczy o tym, że ty jesteś mściwa. Tak ci na mnie zależy to jeszcze mnie powyzywaj... tak to jest naprawdę okazanie uczucia - ale nie miłość na którą tak bardzo lubisz się powoływać. - mówisz o życiu razem, ale myslisz tylko o sobie A teraz pozwolę na mój komentarz do tego jak się czuję po tym co teraz zrobiłaś. Nie wiem czym tak naprawdę był spowodowany taki wybuch agresji z twojej strony. Nie spotkaliśmy się w ten weekend - tak bo nie miałem czasu jestem zmęczony po pracy, a i twoje postępowanie mnie nie zachęcało do jakichkolwiek spotkań. Czuję się urażony (jakkolwiek to zbrzmiało sztucznie, ale tak jest) tym co do mnie napisałaś i naprawdę nie chcę mi sie z tobą na jakikolwiek temat rozmawiać, a nawet nie chę cię teraz widzieć. Ponoć masz swoje życie więc się teraz nim naciesz.... proszę.... feel free, może jak sie nażyjesz to ci troche rozsądku wróci do głowy. Możliwe że jednak to ja się pierwszy odezwę do ciebie i się spotkamy, że tak powiem z mojej inicjatywy - nie mówię nie. Tylko mam nadzieję, że zdążysz do tej pory zrozumieć swoje błędy i przynajmniej postarasz się mnie zrozumieć. ps. Oczywiście się nie zdziwę jak odpiszesz mi w ten swój znany sposób, że to wszystko moja wina a ty jesteś bez winy... cóż licze sie z tym Dlatego przed napisaniem czegokolwiek zastanów się 100razy - to jest jedyna prośba do ciebie jaką chcę abyś spełniła"
__________________
Być kobietą to strasznie trudne zajęcie, bo polega głównie na zadawaniu się z mężczyznami. |
|
|
|
|
|
#53 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-04
Wiadomości: 272
|
Cytat:
|
|
|
|
|
|
#54 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 9 959
|
Dot.: To jednak koniec... po 4 latach.
Cytat:
jesteście bardzo wartosciowymi,mądrymi i wrażliwymi osobami zasługujecie na prawdziwych mężczyzn przez Duże Pe Mój podpis mówi"no fear" zreszta,ja wiem ze jesteście odważne ja też dostałam multum kopniaków,ale nie ma co,trzeba isc naprzód,rozwijac się![]() Czekoladka-po to tez tu jesteśmy dla Was Dziewczyny
__________________
|
|
|
|
|
|
#55 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 3 820
|
Dot.: To jednak koniec... po 4 latach.
Niesamowite jest to, jak wiele podobnych tekstów rzucają faceci, którym związek przestał być na rękę. Mój były też był wiecznie zmęczony, też chciał się wyszaleć (dziwne, że mu to zmęczenie nie przeszkadzało
), był obojętny, miał wszystko w nosie i zachowywał się jak rozkapryszona primadonna Ech, co by nie mówić to większość facetów to żałosne istoty... Dobrze, że od tej reguły sa wyjątki - pytanie tylko, czy któregoś dnia owe wyjątki nie włączą się do reguły
|
|
|
|
|
#56 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 9 959
|
Dot.: To jednak koniec... po 4 latach.
Agatko-ale palant...
__________________
|
|
|
|
|
#57 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-04
Lokalizacja: Warszawa - najczęściej
Wiadomości: 653
|
Dot.: To jednak koniec... po 4 latach.
Cytat:
Byliśmy kiedyś z TŻ w barze ze znajomymi, był to zwykły wieczór jak każdy, jak to zwykle bywa piliśmy piwo, gadaliśmy itp. Kilka dni po tym jeden z moich znajomych powiedział że rozmiawiał tego wieczora z pewną dziewczyną która powiedziała że chciałaby aby jej chłopak tak ją kochał. To się widzi, to się czuje i inni tez to widzą |
|
|
|
|
|
#58 |
|
Zakorzenienie
|
Dot.: To jednak koniec... po 4 latach.
Ano... ja odpowiedziałam na jego list krok po kroku, bo teraz ten list jego brzmi rzeczywiscie ładnie... jednak jest zupełnie nieadekwatny z tym co napisałam mu wcześniej. Jest naprawdę stekiem bzdur... A najfajniejsze jest to "Przecież ostatni raz mówiłem ci to jakieś 3 miesiace temu- widać masz krótką pamięć."
On mi tak mówi juz od paru lat, a ja ciagle mam taaaaką krótką pamieć. Zarzucił mnie pretensjami, gdy ja wcale nie chciałam żadnej kłótni. Zreszta mogę wkleić maila, którego do niego napisałam i same możecie ocenić, czy ten mój mail był jakis straszny.
|
|
|
|
|
#59 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 9 006
|
Dot.: To jednak koniec... po 4 latach.
Cytat:
Typowa stuprocentowa święta mimozowatość!
|
|
|
|
|
|
#60 |
|
Zakorzenienie
|
Dot.: To jednak koniec... po 4 latach.
Strachulcu, masz racje... a jesczez najlepsze jest to, że ani razu w swoim mailu nie napisał nic co miałoby cos wspólnego z tym co mu napisałam i z tym o co naprawdę chodziło. Zero zastanowienia sie nad sobą, tylko od razu atak poprzez wywalenie pretensji, które sa bez sensu. A bez sensu są dlatego, że owszem, trzy miesiace temu mieliśmy poważna rozmowę i on wyrzucił mi wiele rzeczy, ja uznałam, że ma rację, przeprosiłam go. Więkość z tych rzeczy, które wtedy mi wywalił powtórzył w swoim mailu. To jest absolutnie bez sensu, bo od tamtego czasu nie nalegałąm by sie do mnie wprowadził, nie nalegałam by u mnie nocował, nie nalegałam na spotkania. Starałam sie zmienic i zrozumieć, że nie mogę go do niczego zmuszać. I to mu własnie napisałam w tym moim mailu, a on w odpowiedzi na to odpisał mi, że go ciągle zmuszam. Totalnie nie zrozumiał przekazu.
No i na dodatek jeszcze odwrócił kota ogonem i pogroził palcem, że to ja mam teraz załować za błędy. I na koniec odpisał, że "może sie odezwie pierwszy"... ale łaska pańska na mnie spłynęła. MIMOZOM MÓWIMY STANOWCZE "NIE" |
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Forum plotkowe
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 09:54.





. Zerwał ze mną, płakałam dużo, ale tak to jest być pierwszą dziewczyną niedojrzałych chłopczyków










Z tym moim facetem to jest tak, że on nie przyznaje sie do uczuć, mówi np., ze nie jest zazdrosny o mnie, ze moge robić co chce i spotykac sie z kim chce, ale kiedy to robię, wkurza się i obraza, że się spotykam z kim chcę
Niby mowi, ze moge rozmawiac na GG z kim chcę, ale np. ostatnio w niedziele przeglądał mi całe GG i Skype'a i wkurzał sie, ze z kimś gadałam...
Chyba tak. On jest taki, ze boi się cieszyć z czegoś, jest małomówny... I ja to biorę pod uwagę. W ogole podejrzewam, że on ma jakiś uraz z dzieciństwa (nie wiem jaki, ale na pewno coś jest...), może nigdy nie był chwalony, tylko wiecznie krytykowany?? To ciekawy przypadek, serio.


Teraz to widzę dopiero...

