Jakie macie zdanie na ten temat? Córka na uwięzi.

[Adrianna_8]

Mam koleżankę, która ma podobny problem i ona się buntuje, ale z bardzo marnym skutkiem. Takich rodziców nie da się zmienić...

[OceanSoul123]

Napisane przez bemo

wiec zdanie mojej dziewczyny to chce ale sie BOI reakcji i zdania rodziców. z niektórymi rzeczami zgadza się ze mną a z niektórymi z rodzicami. i boi się ich reakcji.

Bo będzie sie bać Będzie się trząść ze strachu w środku, za każdym razem jak będzie mieć swoje zdanie albo co gorsza - będzie je mówić rodzicom. Jak bedzie chciała powiedzieć rodzicom, że jedzie gdzieś z Tobą, to będzie sparaliżowana ze strachu. Będzie bała się samej myśli, że ona ma inne zdanie od nich.
Ale za każdym kolejnym razem będzie się bać coraz mniej.

To nie jest takie łatwe - "chce i tak zrobie". Dlatego napisałam, że jest to strasznie ciężka psychiczna praca nad sobą.

Twoja dziewczyna niech się okresli, czy chce coś z tym ZROBIĆ, czy tylko mówić, że chce, ale nie może

[elvegirl]

Napisane przez OceanSoul123

Będzie bała się samej myśli, że ona ma inne zdanie od nich.
Ale za każdym kolejnym razem będzie się bać coraz mniej.

Albo będzie miała coraz większe poczucie winy.


Jak dla mnie, metoda małych kroczków, sprawdzenie czy w rodzicach jest jakakolwiek elastyczność w temacie, no i przede wszystkim czy jest szacunek do dziewczyny autora. Jak jest szacunek i chęć rozmowy, to może się coś ugra, najpierw coś niedużego (typu zamknięte drzwi w pokoju, albo późniejsze powroty do domu), a potem się zobaczy.

[Hibiku]

Napisane przez elvegirl

Albo będzie miała coraz większe poczucie winy.

Jeśli będzie pracowała nad sobą i zadba o własne zdrowie psychiczne to nie.

[elvegirl]

Napisane przez Hibiku

Jeśli będzie pracowała nad sobą i zadba o własne zdrowie psychiczne to nie.

Żeby pracować nad sobą, trzeba naprawdę mieć przekonanie że trzeba. Pytanie czy to, że ona się teraz nie do końca dobrze czuje w rodzinnych zasadach, to jest coś, co się zaczęło w niej rodzić wcześniej, czy po prostu teraz chce zmian, bo wierzy chłopakowi, że on ma rację i faktycznie jednak te zamknięte drzwi by się przydały.

[OceanSoul123]

Napisane przez elvegirl

Żeby pracować nad sobą, trzeba naprawdę mieć przekonanie że trzeba. Pytanie czy to, że ona się teraz nie do końca dobrze czuje w rodzinnych zasadach, to jest coś, co się zaczęło w niej rodzić wcześniej, czy po prostu teraz chce zmian, bo wierzy chłopakowi, że on ma rację i faktycznie jednak te zamknięte drzwi by się przydały.

Dlatego napisałam, żeby ona sama się określiła, czy chce to faktycznie zmieniać, czy tylko tak przytakuje chłopakowi bo "no w sumie masz racje, ale nie jestem przekonana".

Jeżeli ona sama tego nie będzie chciała zmieniać, to nic się nie zmieni. A jeżeli będzie chciała zmieniać i zacznie to powoli wprowadzać w życie i w swoją psychikę, to tak jak pisała Hibiku - w gorsze poczucie winy się nie wpędzi.

Ale to trzeba samemu ogarnąć w sobie, a nie że chłopak będzie jej tłumaczył, bo to nic nie da.

[coffee]

Napisane przez Adrianna_8

Mam koleżankę, która ma podobny problem i ona się buntuje, ale z bardzo marnym skutkiem. Takich rodziców nie da się zmienić...

Zapytaj jej czy kiedyś (kiedy? co się musi stać?) przestanie się bać czy już zawsze będzie się bała powiedzieć rodzicom czego chce od życia, od chłopaka.
Zapytaj czy planuje zawsze iść na łatwiznę i dostosowywać się do poglądów innych.
Zapytaj czy ma zamiar kiedyś zadecydować za siebie, co chce robić w danym momencie, czy już zawsze rodzice będą jej mówić jak musi postępować i mówić jej czy chce się z kimś przykryć kocem czy nie.
Zapytaj czy chce kiedyś się usamodzielnić i zacząć brać odpowiedzialność za swoje decyzje czy zawsze rodzice będą decydować o jej losie. Kiedy? Dlaczego dopiero wtedy? Dlaczego teraz nie chce?

Zapytaj jak wyobraża sobie Wasz związek, skoro jej ogląd na ten związek, jej wizja związku, randek, spotkań, poznawania się są dla niej miej znaczące niż rodziców. To ona jest w związku z Tobą czy jej rodzice?

Napisane przez elvegirl

Jak dla mnie, metoda małych kroczków, sprawdzenie czy w rodzicach jest jakakolwiek elastyczność w temacie, no i przede wszystkim czy jest szacunek do dziewczyny autora. Jak jest szacunek i chęć rozmowy, to może się coś ugra, najpierw coś niedużego (typu zamknięte drzwi w pokoju, albo późniejsze powroty do domu), a potem się zobaczy.

A jak w rodzicach nie ma, to mogiła? Koniec związku, koniec samodzielnego życia tej dziewczyny?
Czyli znów: wszystko zależy od rodziców, nic od dziewczyny. Przypominam - dwudziestoletniej.

[kasiab777]

Dziewczyna mieszka z rodzicami i bierze od nich pieniedze. Jest od nich zalezna wiec wg mnie to rodzice wyznaczaja zasady. Ja bym nie potrafila wprowadzac swoich zasad w cudzym domu i biorac od kogos pieniedze.

[elvegirl]

Napisane przez coffee

A jak w rodzicach nie ma, to mogiła? Koniec związku, koniec samodzielnego życia tej dziewczyny?
Czyli znów: wszystko zależy od rodziców, nic od dziewczyny. Przypominam - dwudziestoletniej.

Jak nie ma najmniejszej chęci współpracy, to niestety, póki jest zależność finansowa, to trzeba zacisnąć zęby i tyle. Spotykać się poza jej domem, do tej 22. I pracować nad sobą w tym czasie, wyrabiać sobie własne opinie, potrzeby, chęci. No i dumać jak tu zrobić, żeby jak najszybciej się uniezależnić.

Jeśli jej rodzice są skrajnie toksyczni (w co nie wierzę, skoro jednak na wyjazd na działkę się zgodzili, jak dla mnie to oni po prostu ją traktują jak dziecko i trzeba by było powoli zacząć ich uświadamiać, że dziecko dorasta i jego potrzeby się zwiększają. Ale najpierw trzeba te potrzeby mieć, a autor już w pierwszym poście pisał, że jego dziewczynie to pasuje i zarzuca autorowi, że nie umie się cieszyć tym, co jest.), to tupanie nogą może się skończyć źle dla dziewczyny autorki. Temu tu trzeba sposobu i cierpliwości, a nie rewolucji. Moim zdaniem oczywiście.

BTW, średnio by mi leżał związek, w którym partner, mimo że był od początku świadomy jaka jest sytuacja, próbuje przeforsować swój punkt widzenia.

[kalincia]

Twoja dziewczyna jest tchórzem. Boi się sprzeciwić rodzicom w kwestii, która powinna być dla dorosłej kobiety normalna = że to ona decyduje o swoim życiu, a nie rodzice za nią.
Nie zdziwię się, chłopaku, jeśli dłużej z taką osobą nie wytrzymasz. Wiesz, że gdyby musiała wybierać między tobą a rodzicami, nie miałbyś szans?
Dobrze, że jej nie zakazali w ogóle spotykać się z tobą, bo by zerwała, skoro mamusia i tatuś każą.
Dorosła kobieta powinna umieć odciąć pępowinę i zacząć zyć na własny rachunek, nawet jeśli rodzicom się to nie spodoba, a nie spełniać wiecznie tylko ich oczekiwania.
Toż to hipokryzja w dodatku, skoro i tak z tobą sypia, jak jest okazja.
Z takim facetem, jak ona na pewno mało która dziewczyna by wytrzymała. dziwię si ę, że ty wytrzymujesz z taką kobietą, dla której zawsze będziesz na drugim miejscu.

---------- Dopisano o 08:19 ---------- Poprzedni post napisano o 08:17 ----------

Napisane przez kasiab777

Dziewczyna mieszka z rodzicami i bierze od nich pieniedze. Jest od nich zalezna wiec wg mnie to rodzice wyznaczaja zasady. Ja bym nie potrafila wprowadzac swoich zasad w cudzym domu i biorac od kogos pieniedze.

Dziecko mieszkające z rodzicami nie mieszka w cudzym domu, tylko we własny. I ma prawo do normalnego życia, nawet jeśli jeszcze nie zarabia.

[kasiab777]

Przepraszam. Zle sie wyrazilam. Dom jest tez jej domem ale fizycznie stanowi zapewne calkowita wlasnosc rodzicow. A przy calkowitej zaleznosci ekonomicznej ciezko bedzie dziewczynie wprowadzac w domu wlasne zasady postepowania.
Jesli chodzi o autora to ja tu widze tylko jedna rzecz. Przeszkadza mu ze nie moze sobie swojej dziewczyny poobmacywac w domu jej rodzicow. I nie wydaje mi sie zeby to rodzice byli wielkim problemem tylko roszczeniowa postawa autora. Dla mnie pol roku zwiazku to bardzo bardzo bardzo krotko i nie wiem czy mialabym ochote robic sobie z tego powodu problemy w domu.

[Muszynianka88]

Moim zdaniem, dziewczyna powinna jak najbardziej porozmawiać z rodzicami. To jest chore, żeby leżeć przy otwartych drzwiach bo rodzice muszą sobie zerkać. Myślę, że Ty chłopaku długo tego nie wytrzymasz. Sama miłość nie wystarczy, chyba że masz stalowe nerwy i % co wieczór.
Dziewczyna ciężka do funkcjonowania.. nocować nie możecie, to co dopiero jakbyś chciał ją np. do Zakopanego porwać na weekend z paczką znajomych (?) ..robić normalne rzeczy jakie robią osoby w waszym wieku.

Zapewne sprawy seksualne też leżą i kwiczą.. a są bardzo ważne w scalaniu związku. Jeśli jesteście zdrowi

------
Miałam taką koleżankę jak Ty dziewczynę.

K. Miała dwie siostry - zakonnice.. sama krótko trzymana, w dzieciństwie w ganianego się bawic nie mogła bo dostawała klapsa [ bo się wywrócisz i zbijesz sobie nogę ] I kiedy się to zmieniło? jak poszła na studia. Spuszczona ze smyczy poznała chłopaka, wpadła i teraz ja rodzice trzymają w domu, z chłopakiem się kazali rozstać przeszła na studia zaoczne ojciec ją wozi na zajęcia i odbiera dziewczyna nawet telefonu nie ma bo jej rodzice zabrali. I się sprzeciwić nie mogła.. bo tak ja wychowali. TERAZ MA 25 LAT i nadal jest tak jak było, spotykam ją tylko w sklepie z mamą, bo sama nie chodzi nigdzie.

[atlatl]

Wizażowa gimbaza już się wypowiedziała, więc teraz przedstawię punkt widzenia "konserwatywnego" rodzica córki w wieku rębnym :

1. Czterdziestokilkuletniego rodzica od dwudziestoletniego dzieciaka różni doświadczenie życiowe. Wyjaśnię ten czynnik obrazowo : 45lat/20lat=20lat/9lat. Czyli dla czterdziestokilkulatka dwudziestolatek proporcjonalnie jest jak dla dwudziestolatka 9latek. Zakładam, że ten dwudziestolatek już coś ma, jakąś maturę zdał, rodzice mu kupili jakąś furkę by miał na co wyrywać laski, albo przynajmniej motór, skuter, ... nażelowaną grzywkę .. . I teraz do takiego dwudziestolatka podchodzi jakiś kompletnie obcy dziewięciolatek z żądaniem udostępnienia kluczyków, bo bryczka mu się podoba, a on już sięga pedałów, więc chce się przejechać. A na grzeczną odmowę zaczyna tupać nóżkami, drzeć się że nie masz argumentów etc.
Jeśli zrozumiałeś parabolę, to jest dla ciebie szansa, tylko następnym razem zacznij od propozycji mycia cudzej bryki i dokładania się do benzyny.

2. Z dziewczyną jest dużo gorsza sprawa. Faktycznie coś z nią nie tak, skoro nie ma dość godności osobistej by dać z kopa szczeniakowi, który związek zaczyna od publicznego obrażania jej stwierdzeniem, że ma ona rzekomo "wyprany mózg". Piętnaście minut na wizażu wystarczy by przeczytać kilkadziesiąt skarg takich bryczek poobijanych przez cwaniaczków, którzy bez papierów uruchomili je na samo hasło "kocham".
I tak, wiem że papiery nie dają gwarancji, ale jakimś ubezpieczeniem jednak są.

[201604130936]

Uwielbiam te motoporownania. Jak nie slynny przebieg to porownywanie swojego dziecka do "bryki"

[coffee]

Napisane przez atlatl

Wizażowa gimbaza już się wypowiedziała, więc teraz przedstawię punkt widzenia "konserwatywnego" rodzica córki w wieku rębnym :

1. Czterdziestokilkuletniego rodzica od dwudziestoletniego dzieciaka różni doświadczenie życiowe. Wyjaśnię ten czynnik obrazowo : 45lat/20lat=20lat/9lat. Czyli dla czterdziestokilkulatka dwudziestolatek proporcjonalnie jest jak dla dwudziestolatka 9latek. Zakładam, że ten dwudziestolatek już coś ma, jakąś maturę zdał, rodzice mu kupili jakąś furkę by miał na co wyrywać laski, albo przynajmniej motór, skuter, ... nażelowaną grzywkę .. . I teraz do takiego dwudziestolatka podchodzi jakiś kompletnie obcy dziewięciolatek z żądaniem udostępnienia kluczyków, bo bryczka mu się podoba, a on już sięga pedałów, więc chce się przejechać. A na grzeczną odmowę zaczyna tupać nóżkami, drzeć się że nie masz argumentów etc.
Jeśli zrozumiałeś parabolę, to jest dla ciebie szansa, tylko następnym razem zacznij od propozycji mycia cudzej bryki i dokładania się do benzyny.

2. Z dziewczyną jest dużo gorsza sprawa. Faktycznie coś z nią nie tak, skoro nie ma dość godności osobistej by dać z kopa szczeniakowi, który związek zaczyna od publicznego obrażania jej stwierdzeniem, że ma ona rzekomo "wyprany mózg". Piętnaście minut na wizażu wystarczy by przeczytać kilkadziesiąt skarg takich bryczek poobijanych przez cwaniaczków, którzy bez papierów uruchomili je na samo hasło "kocham".
I tak, wiem że papiery nie dają gwarancji, ale jakimś ubezpieczeniem jednak są.

Córka w wieku rębnym.
Fajnie jest traktować córkę jak towar, drzewo czy samochód?

W Twoim świecie "bryczka" nie ma prawa do własnego zdania, a o jej losie rozmawiają jedynie rodzice i chłopak, tak? No to jesteś identiko, jak rodzice dziewczyny z wątku. Współczuję córce.
Kiedy będzie mogła zdecydować, kto sobie może ją wyrąbać czy nią pojeździć? Nigdy?

[namisek1990]

Jak to się mówi "Nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu". Twoja dziewczyna boi się sprzeciwić rodzicom. Mam wrażenie, że od dziecka była "zastraszana", (zapewne temat współżycia stanowi również tabu...) dlatego teraz ma problem z tym, aby sprzeciwić się rodzicom czy też mieć swoje własne, odmienne zdanie w jakiejś kwesti choćby wyjazdów. Mam wrażenie, że rodzice traktują ją jak własną rzecz... co jest bardzo przykre. Jest człowiekiem, pełnoletnim, nie jest ubezwłasnowolniona więc ma prawo do swojego zdania, do spotykania się z kim chce, do wyjazdów i powrotów o jakiej tylko godzinie, odwiedzin osób o różnych godzinach byle by nie zakłócała w nocy spokoju domowników.

[atlatl]

To jest właśnie zabawne/żałosne kiedy rozmawiacie o kimś jako o przedmiocie : "nie ma własnego zdania", "ma wyprany mózg", ale użycie przeze mnie środka literackiego, o którym uczą dopiero w liceum, to dobry powód by się unieść świętym oburzeniem.

ps
W sumie muszę tu swoim dzieciom rację przyznać. Otóż kiedyś wymyśliłem, że przydało by się taka modyfikacja różnych forów dyskusyjnych, aby logować się na nie nie jakimś nickiem i hasłem, tylko prostym testem na inteligencję. Ot rozpoczynający wątek, czy moderator ustawiałby minimum inteligencji komentujących, a komentujący musiałby wykonać jakiś prosty teścik (proponuję stary PMT), taki na kilkanaście sekund i potem dopiero mógłby wysyłać komcia. Napisałbym taką procedurkę, ale dzieci mnie przekonały, że żaden właściciel popularnego forum na to nie pójdzie, bo by mu ruch zamarł. Coś mi się widzi, że mogą mieć rację.

[201604130936]

Czy mamy tu Tate bohaterki tematu?

[Muszynianka88]

Napisane przez harleyka

Czy mamy tu Tate bohaterki tematu?

Jeśli bohaterka ma takiego ojca jak atlatl to współczuję.
A Ty chłopaku lepiej uciekaj od takiego teścia/teściów.

[Hibiku]

Uwielbiam ojców, którzy za jedyną wartość uznają swoją nieomylność i brak poszanowania dla tego, że dziecko jest odrębną jednostką.

Stosowanie paraboli niestety nie jest tak proste jak Ci się wydawało, twoja "historyjka" niestety wiele z nią nie ma wspólnego... Zaś wiek nie sprawia, że obrażanie współrozmówców staje się bardziej uprawnione.

[elvegirl]

Napisane przez atlatl

Wizażowa gimbaza już się wypowiedziała, więc teraz przedstawię punkt widzenia "konserwatywnego" rodzica córki w wieku rębnym

Jeśli chcesz oskarżać innych o niski poziom, to sam zacznij prezentować wyższy. Można dyskutować bez obrażania interlokutorów.

[Ballantines_1]

Napisane przez atlatl

To jest właśnie zabawne/żałosne kiedy rozmawiacie o kimś jako o przedmiocie : "nie ma własnego zdania", "ma wyprany mózg", ale użycie przeze mnie środka literackiego, o którym uczą dopiero w liceum, to dobry powód by się unieść świętym oburzeniem.

ps
W sumie muszę tu swoim dzieciom rację przyznać. Otóż kiedyś wymyśliłem, że przydało by się taka modyfikacja różnych forów dyskusyjnych, aby logować się na nie nie jakimś nickiem i hasłem, tylko prostym testem na inteligencję. Ot rozpoczynający wątek, czy moderator ustawiałby minimum inteligencji komentujących, a komentujący musiałby wykonać jakiś prosty teścik (proponuję stary PMT), taki na kilkanaście sekund i potem dopiero mógłby wysyłać komcia. Napisałbym taką procedurkę, ale dzieci mnie przekonały, że żaden właściciel popularnego forum na to nie pójdzie, bo by mu ruch zamarł. Coś mi się widzi, że mogą mieć rację.

Jestem głęboko przerażona Twoją samooceną. Szkoda, że niektórym wystarczy wiek 40+,50+ , żeby stwierdzić, że pozjadali wszystkie rozumy. Mam nadzieję, że nigdy tak nie skończę, bo to zwyczajnie smutne Smutne jest też to, że facet w takim wieku wylewa swój jad na forum, ale to już inna bajka (tak, przejrzałam Twoje 18 postów).
I chyba jest coś, co powinieneś wiedzieć- świat się zmienia, poglądy się zmieniają i niestety nie raz młodsi są bardziej doświadczeni, wykształceni i obyci niż ludzie w Twoim wieku
A tak swoją drogą, skoro masz córkę, to może opowiedz, jak to jest wychowywać warzywo bez własnego zdania?
Bo tak z moich obserwacji wynika, że nawet, gdyby taka osoba była bardzo, ale to bardzo uzdolniona w jakiejkolwiek dziedzinie, to i tak na niewiele się to przyda, bo przy takim wychowaniu nie będzie nawet w stanie pokazać, na ile ją stać (chociaż może spyta tatusia- opickuna? ). Ot- egzystuje sobie, niby jest, ale nic więcej nie wnosi.
A co do tematu wątku - ja serdecznie współczuję takiej dziewczyny. O swoje trzeba w życiu dbać, ja też miałam pod górkę, gdyż jestem starszą córką. I co? I dzisiaj mam takie zasady w domu, o jakie walczyłam, ale nie robię niczego na przekór rodzicom. Z prostego powodu, walczyłam o to, żeby mi zaufali i pozwolili być dorosłą.

[atlatl]

Dziękuję za zainteresowanie moją osobą.
Sprostuję tylko tyle - już papirusy z czasów faraonów informują, że młodzi uważają, iż mają więcej doświadczenia od starszych.

[OceanSoul123]

Napisane przez atlatl

Dziękuję za zainteresowanie moją osobą.
Sprostuję tylko tyle - już papirusy z czasów faraonów informują, że młodzi uważają, iż mają więcej doświadczenia od starszych.

I zapewne to, że kiedyś tam córki były wydawane za mąż za faceta wybranego przez rodziców, których nie znały, niekoniecznie chciały i na zasadzie praktycznie wymiany handlowej też pewnie świadczy o tym, że to jest lepsze? I pewnie tak powinno być nadal, w końcu starsi wszystko wiedzą lepiej

[Hibiku]

Napisane przez atlatl

Dziękuję za zainteresowanie moją osobą.
Sprostuję tylko tyle - już papirusy z czasów faraonów informują, że młodzi uważają, iż mają więcej doświadczenia od starszych.

Oczywiście, że nie mają więcej doświadczenia. Nie oznacza to jednak, że nie mogą dokonywać własnych wyborów, ucząc się na własnych błędach, odcinając się od błędów rodziców, albo po prostu wybierając inną drogę. I o zgrozo - mogą wyjść na tym o wiele lepiej niż bezrefleksyjnie kopiując wdrukowane wzorce. Powiedz szczerze - czy do dziś w każdym wyborze kierujesz się poglądami swoich rodziców i dziadków? Nie bierzesz pod uwagę ich zdanie, tylko robisz dokładnie to co oni zaplanowali?

[Ballantines_1]

Napisane przez atlatl

Dziękuję za zainteresowanie moją osobą.
Sprostuję tylko tyle - już papirusy z czasów faraonów informują, że młodzi uważają, iż mają więcej doświadczenia od starszych.

Idąc tokiem Twojego myślenia- trzymasz córkę pod złotym kloszem, samodzielne decyzje zacznie podejmować pewnie koło 25 roku życia, o ile nie później - ja takie decyzje mogłam częściowo podejmować w wieku 17 lat, a gdy miałam 18 już całościowo. Twoja córka na starcie jest jakieś 7 lat do tyłu i analogicznie Ty też jesteś, bo wnioskuję, że jeśli tak chwalisz taki sposób wychowania, to sam tak wychowywany byłeś.
Stąd moje wnioski o doświadczeniu ludzi młodych. Oczywiście wszystko zależy od człowieka, no ale czego może doświadczyć osoba, która z góry jest sterowana przez własnych rodziców? Chociaż idąc dalej, jeśli rzeczywiście rodzice Cię tak skrzywdzili, to już rozumiem, czemu chwalisz się doświadczeniem "gimbazie", a nie ludziom w swoim wieku- w takim towarzystwie przez to wychowanie nie za wiele miałbyś do powiedzenia jeśli chodzi o doświadczenie życiowe

[kalincia]

Napisane przez atlatl

Dziękuję za zainteresowanie moją osobą.
Sprostuję tylko tyle - już papirusy z czasów faraonów informują, że młodzi uważają, iż mają więcej doświadczenia od starszych.

Porażające jest twoje poczucie wyższości nad całą hałastrą wizażowej gimbazy. Miło mi, że mnie tak odmłodziłeś, zaliczając do niej, bo jestem już w wieku mocno średnim i ujęcie mi lat - cieszy. Jednak sądzę, że dziewczyna ma wyprany mózg, jest tchórzem, a facet długo nie wytrzyma sytuacji, kiedy zawsze jest na dalszym, za rodzicami miejscu.

[kas0]

Łał ale jeden sfrustrowany człowiek potrafi burze wywołać Dajcie spokój, nie ma co w ogóle.
Ja wrócę do wątku głównego i niestety nie napiszę nic miłego. Autorze, moim zdaniem taki związek nie ma przyszłości. Nawet jak uda Ci się wymusić na dziewczynie zmianę zachowania to w oczach jej rodziny zawsze będziesz tym złym, który ukradł im córeczkę i zniszczył jej życie. Takich chcesz kontaktów z przyszłą rodziną? Ona w kolei będzie regularnie nastawiana przeciwko Tobie, a mając tak słaby charakter będzie świadomie mniej lub bardziej wierzyła w ich słowa. Moim zdaniem jedyne co możesz zrobić to odpuścić. Dziewczyna powinna sama zdać sobie sprawę z tego co się dzieje i że powinna coś z tym zrobić (a dzieje się coś okropnego, ona jest po prostu mentalnie małym dzieckiem które zawsze jest pod czyjąś opieką i trzyma się sztywnych zasad wyznaczonych przez rodziców. nie uczy się tego, czego każda osoba w tym wieku powinna, nie uczy się na błędach itp itd). Jeżeli staniesz po stronie samodzielności, co wydawałoby się rozsądne, staniesz się synonimem przerwanej więzi z rodzicami. I będzie to do Ciebie wracać latami.

[atlatl]

Paulinko lat 21, może i facet od niej kiedyś ucieknie. Ale na razie to facet o nią walczy. Ty zaś na razie musisz zadowalać się królikami. Stąd obstawiam, że jej poglądy są jednak zdrowsze.

[Hibiku]

Napisane przez atlatl

Paulinko lat 21, może i facet od niej kiedyś ucieknie. Ale na razie to facet o nią walczy. Ty zaś na razie musisz zadowalać się królikami. Stąd obstawiam, że jej poglądy są jednak zdrowsze.

Widzę, że z wiekiem poziom wyobraźni rośnie...