Praca w spożywczaku to wstyd?

[dfdce9ad473ee3ba4bd9426289ac63cb58eb8552]

Napisane przez mary_poppins

Raz - jest w stanie, dwa - POWINIEN. To jest dzika rzecz. Chcemy mieć chyba samych managerów.

Prawda. A mój ojciec tokarz po 50tce nie wyrabia już bokami, bo tyle ma roboty, a 'następców' w zawodzie brak absolutny. Ku rozpaczy pracodawców, którzy są w stanie płacić takiemu fachowcowi więcej niż synusiowi inżynierowi - specowi od rozkładania kabli

---------- Dopisano o 11:54 ---------- Poprzedni post napisano o 11:51 ----------

Napisane przez mary_poppins

Chcemy mieć chyba samych managerów.

W sumie nic nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy mieli nowy zawód taki jak 'menadżer kasy fiskalnej' z wynagrodzeniem 'dawnej', 'zwykłej' kasjerki.

[mary_poppins]

[1=dfdce9ad473ee3ba4bd9426 289ac63cb58eb8552;4865515 0]

W sumie nic nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy mieli nowy zawód taki jak 'menadżer kasy fiskalnej' z wynagrodzeniem 'dawnej', 'zwykłej' kasjerki.[/QUOTE]
To chyba już się dzieje - na pewno slyszałaś o konserwatorze powierzchni płaskich

[linaya]

Wstyd to kraść i pasożytować na innych. Głupie te koleżanki, nie słuchaj ich.

[GrumpyCat]

Ja bym nie chciała na stanowisku kierowniczym, nie jestem jakąś wielką panią co się boi w pracy ręce pobrudzić, ale w spożywczym bym pracować nie chciała :P Można już mnie zmieszać z błotem :P Wiadomo, że jak brak kasy przyciśnie to się bierze co się nawinie, ale dla mnie najgorsze co może być to praca w handlu (żeby nie było - nie ze względu na wstyd, pracowałam w handlu ale nie w spożywce).

[dfdce9ad473ee3ba4bd9426289ac63cb58eb8552]

Napisane przez GrumpyCat

najgorsze co może być to praca w handlu (żeby nie było - nie ze względu na wstyd, pracowałam w handlu ale nie w spożywce).

Zgadzam się, to jest za☠☠☠iście ciężki job. Trzeba mieć do tego po prostu predyspozycje, jak do każdej pracy.

[GrumpyCat]

[1=dfdce9ad473ee3ba4bd9426 289ac63cb58eb8552;4865595 2]Zgadzam się, to jest za☠☠☠iście ciężki job. Trzeba mieć do tego po prostu predyspozycje, jak do każdej pracy.[/QUOTE]

+stalowe nerwy na chamskich pozbawionych szacunku do człowieka klientów.
Gdybym miała rodzinę na utrzymaniu i nie miała co do gara włożyć to bym pewnie poszła (co ja gadam, na pewno:P) ale póki mogę powybrzydzać to praca na kasie jest na końcu mojej chciejlisty prac i nawet tam nie składam a bezrobotna jestem od 10 dni więc jeszcze ciśnienia nie mam i długo nie będę miała.

[deszczowypies]

Napisane przez GrumpyCat

Ja bym nie chciała na stanowisku kierowniczym, nie jestem jakąś wielką panią co się boi w pracy ręce pobrudzić, ale w spożywczym bym pracować nie chciała :P Można już mnie zmieszać z błotem :P Wiadomo, że jak brak kasy przyciśnie to się bierze co się nawinie, ale dla mnie najgorsze co może być to praca w handlu (żeby nie było - nie ze względu na wstyd, pracowałam w handlu ale nie w spożywce).

No wiesz, podejrzewam, że Autorka również liczyła na inną pracę i każda z nas mając wybór raczej zrezygnowałaby z pracy w spożywczym i poszła gdzieś indziej, na lepsze warunki. Ale w tym wątku nie chodzi o preferencje i wymarzony zawód, tylko o szacunek do każdej uczciwej pracy i osoby ją wykonującej.

[GrumpyCat]

Napisane przez deszczowypies

No wiesz, podejrzewam, że Autorka również liczyła na inną pracę i każda z nas mając wybór raczej zrezygnowałaby z pracy w spożywczym i poszła gdzieś indziej, na lepsze warunki. Ale w tym wątku nie chodzi o preferencje i wymarzony zawód, tylko o szacunek do każdej uczciwej pracy i osoby ją wykonującej.

Ale też nie wierzę, że wszystkie osoby pracujące w spożywczym na kasie są tam bo "innego wyjścia nie miały", niektórzy po prostu to lubią :P A szacunek należy się każdemu, tylko chyba nie doczekam czasów kiedy to nastąpi i ludzie przestaną wyładowywać swoją złość na pracownikach

[deszczowypies]

Napisane przez GrumpyCat

Ale też nie wierzę, że wszystkie osoby pracujące w spożywczym na kasie są tam bo "innego wyjścia nie miały", niektórzy po prostu to lubią :P A szacunek należy się każdemu, tylko chyba nie doczekam czasów kiedy to nastąpi i ludzie przestaną wyładowywać swoją złość na pracownikach

A to swoją drogą, w każdym razie się zgadzamy.

[maszToCoChcesz]

Wazne,ze cokolwiek robisz,masz checi do pracy. W dzisiejszych czasach i taka prace sie ceni

Wysłane z mojego HUAWEI Y530-U00 przy użyciu Tapatalka

[bestka]

Żadna praca nie hańbi, oby tylko była zapłacona! Co do podejścia Twoich koleżanek i rodziny ... no bez komentarza. Ale na Twoim miejscu bym się tym nie przejmowała.

[aveeline]

wstydem jest nie pracować mimo możliwości

[zlotniczanka]

a ja mam pytanie do Autorki: co robią zawodowo szanowne koleżanki? I ile macie mniej więcej lat? Nigdy się nie splamiły wykładaniem towaru, pracą na kasie czy inwentaryzacjami?

[201706190936]

Bardzo dobrze autorko że masz tę pracę, nie wisisz na czyjejś kieszeni, nikt też ci nie wyrzyga że łoży na twoje utrzymanie boś darmozjad Masz swoją kasę, swoją pracę. Nie jest powiedziane że do końca życia będziesz stać za ladą.
A co do propozycji szukania nowych koleżanek - popieram

[coconaughty]

Napisane przez Sherminka

Dziewczyny raczej wszystko napisały. Żadna uczciwa i legalna prawa nie hańbi. To żaden wstyd, że zamiast siedzieć w domu i czekać na pracę marzeń (która swoją drogą może nigdy się nie znaleźć) podjęłaś ciężką pracę w sklepie.

Nie wiem skąd przekonanie w ludziach, że każdy powinien zarabiać minimum 5 tysiaków na rękę. Ktoś jednak musi nas obsłużyć w sklepach, posprzątać biuro czy dostarczyć pocztę. Gdyby nie tacy ludzie to wielcy managerowie na nic by nam się zdali.

Dokładnie tak. Każdy zawód jest potrzebny i bez niektórych zajęć czy zawodów byłoby po prostu ciężko. A każdy pracujący czlowiek zasługuje na szacunek. Najmądrzejsze są zazwyczaj te, które latają z siatami po szyję w galeriach za nowymi ciuchami za pieniądze męża / chłopaka/ rodziców. To jest powód do wstydu.

Autorko, pracowałam w handlu, za kasą w markecie, w monopolowym i butiku. Nie mam do tego predyspozycji, ale dzięki pracy z ludźmi nabrałam trochę pewności siebie, ogłady, poznałam techniki sprzedaży, itd. I wiesz co? Też mam koleżanki, co nie pójdą za kasę za 1500, albo że to wstyd. Dla mnie jest wstydem żebrać o pieniądze będąc zdrową i młodą. Żeby w życiu coś osiągnąć, trzeba zaczynać od robienia różnych rzeczy

[Mijanou]

Napisane przez PoczciwaKasjerka

Przejdę do sedna sprawy, bo ono jest tu najważniejsze. Długo szukałam pracy, nie mogłam nic znaleźć w zawodach jakie mnie interesowały a że żyć z czegoś trzeba to łapałam co jest. Udało mi się dostać pracę w spożywczaku osiedlowym, za kasą. Cieszę się, że jest chociaż tyle, no ale dla niektórych jest to praca mało ambitna a wręcz hańbiąca. Słyszałam już od koleżanek, że one za żadne pieniądze by za kasę nie poszły, od rodziny, że to tak wstyd trochę, że na kasie. Czuję się jakby ktoś uderzył mnie w twarz, bo fakt może to nie jest praca moich marzeń, ale każdy kiedyś zaczynał a to moja pierwsza praca.
Czy naprawdę praca w sklepie jest upokarzająca? Czy czyni mnie kimś gorszym? Nie wiem już sama co o tym myśleć.
Pozdrawiam.

Koleżanki by się wstydziły pracować w spożywczaku? A na utrzymaniu rodziców to nie wstydza się być? Dziwne. Bardzo dziwne.

Ty się nie przejmuj takimi "mądrymi" docinkami "mądrych koleżanek". Praca to praca. Żadna nie hańbi.

[201607260936]

Napisane przez linaya

Wstyd to kraść i pasożytować na innych. Głupie te koleżanki, nie słuchaj ich.

Ja kiedyś słyszałam, że wstyd to kraść i z baby spaść

Co do pytania Autorki : A co jest wstydliwego w pracy na kasie? Ja bym się nie wstydziła.

[201607040940]

fajnie że znalazłaś pracę, chyba koleżanki Ci trochę mimo wszystko zazdroszczą. Nadal są na garnuszku rodziców?

[ZamyslonaRoztargniona]

Idę jutro pohandlować.
Mamy wyprzedaż garażową w okolicy. Czyli pakuję w domu wszystkie "przydasie" do kartonów, rozkładam kramik w wyznaczonym taśmą miejscu i zachęcam innych żeby kupili moje graty.

Nie wstyd mi że to robię, choć wielu z moich sąsiadów nie ma na to odwagi, a znajomi i rodzice patrzą na mnie jak na kosmitkę (po to 3 kierunki studiów kończyłaś żeby handlować na bazarze?).

Dystans do siebie też jest ważny. Miesiąc temu była podobna akcja i obok mnie handlował pan profesor-wykładowca z prestiżowej uczelni. Miał m.in. do sprzedania harlekiny po 1zł

Praca na kasie łatwa nie jest. Tony produktów trzeba przerzucać. Nie można fałszywego banknotu przyjąć, nie można pomylić się w wydawaniu reszty. Wbrew pozorom trzeba mieć predyspozycje do tej pracy.

[czarna_maciejka]

Napisane przez SamaraMorganx

wstyd to jest ciągnąć kasę od rodziców i czekać na wielką ofertę pracy, ewentualnie bogatego męża.

Dokladnie!

Tez pracuje w sklepie, nie tylko na kasie, rowniez na stoisku z wedlinami i calej reszcie, musze umiec ogarnac caly moj sklep. Pracuje tam raczej nie z powodu tego ze jestem glupia, albo nie mam wyksztalcenia, bo wlasnie koncze magisterke. Po prostu u mnie ciezko znalezc cokolwiek innego bez znajomosci.
Nie czuje sie gorsza z powodu miejsca, w jakim pracuje, chociaz faktem jest, ze niektore osoby z mojego otoczenia dawaly mi do zrozumienia, ze czemu nie poszukam czegos lepszego.
Zawsze mowie, ze niech mi pokaza gdzie isc, to pojde chetnie Poki co-doceniam, ze mam pieniadze.
Praca jest ciezka, ale wazne, ze jest w ogole.
Autorko, zycze ci duzo cierpliwosci i fajniejszych kolezanek

Napisane przez Doris1981

Na tym forum panuje nie wiem skąd przekonanie, że każdy człowiek jest w Polsce w stanie zmienić pracę na lepszą, zacząć zarabiać 5 tysięcy i więcej. Wystarczy chcieć i skończyć 1-2 dodatkowe kursy.

Ano. Ja obecnej pracy szukalam dwa lata. Dwa lata na bezrobociu, a wcale sie nie obijalam, w wiele miejsc zanioslam CV. I gdyby nie to, ze o pracy dala mi znac kolezanka , ktora wiedziala, ze jestem na bezrobociu i gdybym nie znala kierowniczki ze sklepu, w ktorym pracuje-nadal siedzialabym w domu.
Nie wiem, moze sekret tkwi w odpowiednich znajomosciach, rodzinie, ktora wiele moze. Mi nikt w szukaniu pracy nie pomogl. Mam co mam. I nie mam czasu na kursy.

[201604200942]

Napisane przez ZamyslonaRoztargniona

Idę jutro pohandlować.
Mamy wyprzedaż garażową w okolicy. Czyli pakuję w domu wszystkie "przydasie" do kartonów, rozkładam kramik w wyznaczonym taśmą miejscu i zachęcam innych żeby kupili moje graty.

Nie wstyd mi że to robię, choć wielu z moich sąsiadów nie ma na to odwagi, a znajomi i rodzice patrzą na mnie jak na kosmitkę (po to 3 kierunki studiów kończyłaś żeby handlować na bazarze?).

Dystans do siebie też jest ważny. Miesiąc temu była podobna akcja i obok mnie handlował pan profesor-wykładowca z prestiżowej uczelni. Miał m.in. do sprzedania harlekiny po 1zł

Na mojej uczelni, jeden z profesorów raz w tygodniu sprzedawał swoją biblioteczkę, za grosze. Dzięki temu kupiłam za półdarmo mitologię rzymską z dedykacją

[GrumpyCat]

Napisane przez Mijanou

Koleżanki by się wstydziły pracować w spożywczaku? A na utrzymaniu rodziców to nie wstydza się być? Dziwne. Bardzo dziwne.

Ty się nie przejmuj takimi "mądrymi" docinkami "mądrych koleżanek". Praca to praca. Żadna nie hańbi.

Ale nigdzie nie ma o tym, ze one są bezrobotne :p

[b82ed09e83d6cc96f3cec4b39c6008ed9e8c5acd_5dd330825eb9e]

A co Cie to obchodzi co inni mysla. Pieniedzy nikt Ci za darmo nie da, trzeba zapracowac. Zaczniesz na kasie, a potem mozesz szukac czegos lepszego.

[Gosiurek]

Miej na uwadze to, że wiele osób zazdrości Ci że w ogóle masz pracę. Znam kilka koleżanek (z mgr) które z pocałowaniem ręki stanęłyby za ladą

[Sarawastia]

W wakacje dorabiałam sobie w sklepie spożywczym na moim osiedlu (dodam, że to moja pierwsza praca i to tylko wakacyjna, bo od września wróciłam do szkoły) i nie uważam, że to wstyd, nigdy!
Była totalnie miła atmosfera, przyjaźni ludzie, a i zarobiłam sobie niezłą sumkę.
Dlatego nie ma się co wstydzić tylko korzystać z oferty.

[Anastazja T]

Napisane przez coconaughty

Najmądrzejsze są zazwyczaj te, które latają z siatami po szyję w galeriach za nowymi ciuchami za pieniądze męża / chłopaka/ rodziców. To jest powód do wstydu.

Co jest wstydliwego w niepracowaniu w niepożądanym przez siebie zawodzie, jeśli ma się takie możliwości ?

Przez całe studia byłam na utrzymaniu swojego faceta i obojgu nam to odpowiadało.
Nie uważam, że jakimkolwiek wstydem jest praca na kasie, ale czy to jakiś obowiązek ciężko pracować gdy nie ma takiej potrzeby ? Co by mi ta praca dała ? Przyjemność ? Lepsze kwalifikacje ?

Dla mnie to, co mówisz jest tak samo idiotyczne jak to, co mówią koleżanki autorki.

[why_so]

Dla mnie ŻADNA praca nie hańbi, ale przyznam, że jeśli jest pracą tymczasową (kwestia indywidualna czy na miesiąc czy na 2 lata). Oczywiście jeśli chodzi o mnie. Bo nic mi do tego, w jaki sposób ktoś zarabia pieniądze, jeśli nie kradnie.


P.S. Co do tego wydawania kasy chłopaka/męża...Jeśli każdej ze stron to odpowiada, to jaki niby to powód do wstydu? Może ktoś? marzy, żeby zajmować się domem i jeśli ma taką możliwość, to do jasnej anielki, czego ma się wstydzić? Oczywiście nie mówię o sytuacjach, kiedy partner utrzymuję kogoś z przymusu, bo komus sie nie chce.

[Hultaj]

praca marzeń to na pewno nie jest, ale po 1 nie każda praca biurowa musi być pracą marzeń, po 2 lepsza praca niż bezrobocie, po 3 masz wypłatę, po 4 masz niemądre koleżanki, ale na to machnij reką, ale po 5, rodziny Twojej nie rozumiem, pracujesz, zarabiasz, pomagasz, powinni Cię doceniac, że się nie opieprzasz i nie wisisz na nich.

[GrumpyCat]

Napisane przez coconaughty

Dokładnie tak. Każdy zawód jest potrzebny i bez niektórych zajęć czy zawodów byłoby po prostu ciężko. A każdy pracujący czlowiek zasługuje na szacunek. Najmądrzejsze są zazwyczaj te, które latają z siatami po szyję w galeriach za nowymi ciuchami za pieniądze męża / chłopaka/ rodziców. To jest powód do wstydu.

Może za kasę rodziców to jest wstyd, ale męża? Niby czemu:P

---------- Dopisano o 23:53 ---------- Poprzedni post napisano o 23:53 ----------

Napisane przez Anastazja T

Co jest wstydliwego w niepracowaniu w niepożądanym przez siebie zawodzie, jeśli ma się takie możliwości ?

Przez całe studia byłam na utrzymaniu swojego faceta i obojgu nam to odpowiadało.
Nie uważam, że jakimkolwiek wstydem jest praca na kasie, ale czy to jakiś obowiązek ciężko pracować gdy nie ma takiej potrzeby ? Co by mi ta praca dała ? Przyjemność ? Lepsze kwalifikacje ?

Dla mnie to, co mówisz jest tak samo idiotyczne jak to, co mówią koleżanki autorki.

---------- Dopisano o 23:56 ---------- Poprzedni post napisano o 23:53 ----------

Napisane przez Hultaj

praca marzeń to na pewno nie jest, ale po 1 nie każda praca biurowa musi być pracą marzeń, po 2 lepsza praca niż bezrobocie, po 3 masz wypłatę, po 4 masz niemądre koleżanki, ale na to machnij reką, ale po 5, rodziny Twojej nie rozumiem, pracujesz, zarabiasz, pomagasz, powinni Cię doceniac, że się nie opieprzasz i nie wisisz na nich.

Pracowałam w urzędzie i wcale lepiej nie płacili :P No i ludzie chyba jeszcze gorsi niż klienci marketów jeszcze się dostawało opeer za to że w kolejce muszą stać (w marketach nawet przed świętami nie zauważyłam żeby ludzie byli agresywni i źli samym faktem stania w kolejce, a u nas urzędzie jak najbardziej:P)

[coffee]

Napisane przez czarna_maciejka

Tez pracuje w sklepie, nie tylko na kasie, rowniez na stoisku z wedlinami i calej reszcie, musze umiec ogarnac caly moj sklep. Pracuje tam raczej nie z powodu tego ze jestem glupia, albo nie mam wyksztalcenia, bo wlasnie koncze magisterke. Po prostu u mnie ciezko znalezc cokolwiek innego bez znajomosci.
(...)
Ja obecnej pracy szukalam dwa lata. Dwa lata na bezrobociu, a wcale sie nie obijalam, w wiele miejsc zanioslam CV. I gdyby nie to, ze o pracy dala mi znac kolezanka , ktora wiedziala, ze jestem na bezrobociu i gdybym nie znala kierowniczki ze sklepu, w ktorym pracuje-nadal siedzialabym w domu.

Pewnie niektóre z Was mnie źle zrozumieją, ale...
Ja uważam, że to jest uwłaczające i nieco wstydliwe. Nie sam fakt pracy w sklepie, a fakt pracy w sklepie z wyższym wykształceniem i wyłącznie ze względu na znajomości.
Gdybym sama miała teraz szukać pracy i jedyne co bym znalazła, to praca w sklepie, bo mnie znajoma poleciła - czułabym się trochę jakbym dostała w twarz, bo mam jakąśtam wiedzę, umiejętności, papierki i inne, a skorzystać z nich w takiej pracy bym nie mogła.
Z jednej strony wiem, że to nie do końca moja wina, a z drugiej pewnie zadawałabym sobie pytanie "co by było, gdybym wybrała inny (lepszy) kierunek i kształciła się inaczej albo gdybym w ogõle na studia nie poszła?".
Nie miałabym problemu z tym, że zarabiam tak a nie inaczej, a bardziej z tym, że straciłam 5 lat na coś, co mi zupełnie nic nie dało. W pewnien sposób byłby to mój życiowy fail.