Kobietki, proszę o radę.

[somebody1245]

[1=9bfc43f248fa3dd370e3b64 5ec22fc32ebbe1d0f;4934317 7]A skad wiesz, ze jestes wyzej oceniana? Przychodzisz na kolokwium, piszesz specjalnie glupoty i dostajesz 5? A moze cala ta sytuacje po prostu sobie wyolbrzymiasz, na dobre oceny zaslugujesz, on po prostu jest mily i otwarty z natury, a z Toba mu sie dobrze rozmawia i widzi, ze sporo umiesz wiec stad propozycja?[/QUOTE]
Oczywiście zakładam taką możliwość, dlatego pytam jakie Wy macie odczucia. Absolutnie nie wypisuję głupot, jednak zdarza mi się popełniać błędy, a i tak mam 4/5.
Nie stwierdzam od razu, że coś jest na rzeczy, tylko mnie to troszkę frapuje.

[9bfc43f248fa3dd370e3b645ec22fc32ebbe1d0f]

No wiesz, jeden blad i juz nie masz 5 tylko 4 dla mnie tez sprawa tej asystentki nie jest do konca jasna, bo gdyby chcial z Toba byc to raczej by Cie nie pchal do wspolpracy z nim (chyba, ze to taki ukryty komplement). Jak dla mnie to poobserwuj go chlodnym okiem i przyuwaz, czy do innych studentow nie zachowuje sie w podobny sposob. Masz czas do lutego, bo poki prowadzi Twoje zajecia to nie rob zadnego kroku do przodu, nawet jesli on by chcial.

[Tutli]

Sprawa z "asystentką" jest najbardziej jasna - jest to głupi lans doktoranta. Sam ledwo co jest asystentem (jeśli w ogóle jest, ale dziewczyna pisała, że chyba tak) i tak, pewnie - już, zaraz studentka 2-go roku I stopnia zostanie "jego asystentką". Zaraz. Czyli może za 5 lat, jak dobrze pójdzie i będzie chciała zostać na uczelni

[NattiTt]

Póki co nie rób nic otwarcie, a od lutego zacznij dopiero działać

[somebody1245]

Na pewno tak zrobię, nabiorę dystansu i zobaczę jaki będzie jego dalszy stosunek na zajęciach.

[201707171132]

Autorko, znam podobną historię
Proponowałabym dopóki nie skończycie zajęć postarać się trzymać znajomość w ryzach, tzn. możecie rozmawiać ile chcecie jeżeli wyraźnie sprawia Wam to przyjemność jak opisałaś, być dla siebie bardzo uprzejmi i przyjaźnie nastawieni, spędzać czas na tych rozmowach ale uważajcie. Co nie znaczy, że macie stracić kontakt, żadna uczelnia tego nie może wymagać bezpodstawnie.

[somebody1245]

Napisane przez Arwenaxx

Autorko, znam podobną historię
Proponowałabym dopóki nie skończycie zajęć postarać się trzymać znajomość w ryzach, tzn. możecie rozmawiać ile chcecie jeżeli wyraźnie sprawia Wam to przyjemność jak opisałaś, być dla siebie bardzo uprzejmi i przyjaźnie nastawieni, spędzać czas na tych rozmowach ale uważajcie. Co nie znaczy, że macie stracić kontakt, żadna uczelnia tego nie może wymagać bezpodstawnie.

Dziękuję za pomoc. Właśnie tak zrobię, ponieważ te rozmowy na prawdę dają mi radość, wydaje mi się że z wzajemnością. I nie chodzi o to, że sprawiają mi radość komplementy, tylko możliwość rozmowy, nieważne czy na temat zajęć czy w formie żartobliwej.
Ale jedno jest pewne: trzeba to trochę ograniczyć, bo ludzie z otoczenia faktycznie mogą zacząć coś szeptać między sobą, a to może prowadzić do niepotrzebnych napięć.

A mogę wiedzieć, o ile to nie tajemnica, jak skończyła się podobna historia, która była Ci znana?

[liselotta]

patrzy na twoje prace "z przymrużeniem oka", ale chce byś "byla jego asystentką"?

łeb pod zimną wodę i odpuść sobie chociaż do końca zajęć z nim. myślę, że istnieje szansa by do tego czasu mu przeszło.
jego teksty - absolutnie nieprofesjonalne.
gdybym byla z tobą w grupie na tych zajęciach, to takiego spijania z dzióbków nie byłabym w stanie znieść.

[201604181004]

Napisane przez somebody1245

Pewnie masz rację, jak już pisałam nigdy nie spotkałam się z taką sytuacją, nigdy nawet nie zastanawiałam się czy coś takiego jest możliwe, jakie sa konsekwencje, więc mam prawo nie wiedzieć. A zapoznanie się z Waszymi poglądami na ten temat pozwoli mi wyciągnąć odpowiednie wnioski.

podejrzewam że jeśli to nie jest kierunek gdzie dziennie jest 900 osób, to mogłabyś się pożegnać z wieloma zaliczeniami

[somebody1245]

Napisane przez drabineczka

podejrzewam że jeśli to nie jest kierunek gdzie dziennie jest 900 osób, to mogłabyś się pożegnać z wieloma zaliczeniami

Nie, nie ma 900, 200 max.
Szczerze mówiąc nie spodziewałam się tak krytycznej opinii z Waszej strony, ale w pełni szanuję.

[201604181004]

no a wyobraź sobie teraz, że masz zaliczenie u bardzo wierzącej starszej pani, która po prostu nie jest w stanie umysłem ogarnąć rozpasania XXI wieku i brzydzi się czymś takim jak obcowanie na podłożu erotycznym student-profesor
no pliska to jasne jak słońce że bekniesz za to gorzej niz on

[coffee]

Napisane przez somebody1245

Raczej nikogo ze znajomych nie wtajemniczam w tę sytuację, a oceny są widoczne tylko dla mnie w indeksie/usosie. Ja na prawdę nie mam wpływu na to, że tak się stało w przypadku tych ocen

Prowadzący wpisują Wam oceny z kolokwiów do indeksów albo w USOSa?

[de_wu]

Napisane przez Tutli

Niestety to się rzuca w oczy, lepiej nad tym popracuj, bo ktoś to kiedyś wykorzysta.

Na Twoim miejscu ja bym parsknęła śmiechem i zrobiła minę "facet jesteś żenujący", gdyby jakiś doktorant zaczął opowiadać mi o tym, że wyobraża sobie mnie (osobę na 2 roku studiów) jako swoją asystentkę i stwierdziłabym, że koleś robi ze mnie idiotkę i łapie mnie na kretyńskie teksty. Doktorant zwykle nawet nie wie, czy będzie miał szanse pracować na uczelni i czy ktokolwiek będzie go chciał zatrudnić jako asystenta, ale już szuka sobie asystentki - taaaak Nie znoszę takich gówniarskich tekstów.

Jak wyżej.

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez coffee

Prowadzący wpisują Wam oceny z kolokwiów do indeksów albo w USOSa?

śmiacie śmiaciem, ale u mnie na uczelni wprowadzają oceny z kół do usosa.

[ShrinkingViolet]

Napisane przez somebody1245

Nie, nie ma 900, 200 max.
Szczerze mówiąc nie spodziewałam się tak krytycznej opinii z Waszej strony, ale w pełni szanuję.

U nas na roku jest ok 50 i by coś takiego nie przeszło, nigdy w życiu. Dziwi mnie trochę Twoja beztroska i to, że nie jest Ci wstyd bo mnie by było. Ale to mnie.

Jeszcze jedno pytanie - jaką masz pewność, że w innej grupie nie ma kolejnej ulubionej studentki? Żadnej. Prawdopodobnie jesteś kroplą w morzu tego sympatycznego pana i nawet nigdy się o tym nie dowiesz.

Napisane przez somebody1245

Oczywiście szanuję Twoją opinię.
Aczkolwiek wszyscy członkowie mojej grupy, to moi bardzo dobrzy znajomi, więc nie sądzę, że którykolwiek z nich faktycznie złożyłby taką skargę. Cała ta sytuacja nie jest moim zdaniem aż tak nieprofesjonalna, nie wszyscy prowadzący to wyniośli i poważni faceci, ale to również tacy, z którymi można porozmawiać i pośmiać się.

Masz 200 osób na roku, ile masz w grupie, że wszyscy to Twoi bardzo dobrzy znajomi? 20? Załóżmy, że tak. Nie sądzę, żeby się dało poznać w ciągu 2 lat studiowania 20 osób tak dobrze, że rękę sobie za nich dasz uciąć, że nic nie powiedzą. Ja nawet jako Twoja przyjaciółka bym tego nie przebolała, wybacz, po prostu trafił by mnie szlag.

[201707171132]

Autorko, opcja z asystentką niewątpliwie musi być dla Ciebie kusząca jednak drugi rok licencjatu to chyba za wcześnie na takie plany i czy wiesz co w ogóle należy do obowiązków asystentki? Pan od Ciebie mógłby mieć taki konkretny plan jak najbardziej, tylko skoro sam jest asystentem to hm dość daleka droga przed nim jeszcze, przed Tobą też ładne kilka lat do zrobienia mgr...

[coffee]

Napisane przez skazana_na_bluesa

śmiacie śmiaciem, ale u mnie na uczelni wprowadzają oceny z kół do usosa.

Tam, gdzie w USOSie jest zakładka "oceny" czy mój USOS wyglądał inaczej?

[Karena 73]

Napisane przez somebody1245

Tylko proszę doradźcie co mam zrobić w takiej sytuacji?

No nie wiem, może zapytaj jego żony? Facet 27 lat i samotny? Dotąd nie spotkał nikogo z kim chciałby się związać? Serio?
Może problem sam się rozwiąże, kiedy skończą się z nim zajęcia. W jedną lub drugą stronę. Póki co ja bym zachowała dystans, nie chciałabym być pośmiewiskiem uczelni, przez jakiegoś lovelasa.
Popytaj w rocznikach wyżej, czy on zawsze tak, czy naprawdę czekał na Ciebie.

[Miss Saeki]

Napisane przez somebody1245

Dziewczyny, potrzebuję porady. Jestem studentką 2-go roku i od października zaczęłam mieć zajęcia laboratoryjne z Panem X. On, młody (27 lat, doktorant). Z początku w ogóle nie zwracałam na niego uwagi, traktowałam zwyczajnie, jak nauczyciela. Jednak ok. 2 miesiące temu zaczęliśmy ze sobą żartować, uśmiechać, ''puszczać oczka'' itd. Pomyślałam- zdarza się, ale z biegiem czasu to nie ustawało. On prawi mi komplementy, mówi, że cały tydzień czeka na zajęcia, żeby mnie zobaczyć, na kolokwiach patrzy na moje prace z przymrużeniem oka, ostatnio powiedział, że chciałby, żebym po studiach została jego asystentką. Takie małe gesty, a jednak zastanawia mnie, czy to może mieć jakieś znaczenie z jego strony. Nie daje mi to spokoju, czy myślicie że możliwe jest zaistnienie jakiejkolwiek relacji na płaszczyźnie prowadzący-studentka?
Wyraźcie opinię na ten temat, może kiedyś byłyście/byliście w podobnej sytuacji?

Zapewne ceni sobie Twoj potencjał intelektualny w sferze prowadzonych badań.

Relacje oczywiście moga zaistnieć np. dyplomatka i promotor, doktorantka i opiekun doktoranta, współpracownica i współpracownik

[ShrinkingViolet]

Napisane przez Miss Saeki

Zapewne ceni sobie Twoj potencjał intelektualny w sferze prowadzonych badań.

Relacje oczywiście moga zaistnieć np. dyplomatka i promotor, doktorantka i opiekun doktoranta, współpracownica i współpracownik

I dlatego z przymrużeniem oka ocenia jej kolokwia.
Tak. To ma sens.

[liselotta]

Napisane przez ShrinkingViolet

I dlatego z przymrużeniem oka ocenia jej kolokwia.


Tak. To ma sens.

O tym samym pisałam wcześniej

[ShrinkingViolet]

Napisane przez liselotta

O tym samym pisałam wcześniej

Ja nie wiem, kobiety, my serio jesteśmy aż tak naiwne, żeby łyknąć coś takiego? Nie wierzę, że osoba trzecia, trzeźwo patrząca może nie dostrzec co się święci i walnąć, że pewnie szuka współpracownicy. Na 2 roku. Ahahaha.