Zarobki w partnerstwie a podział kosztów

[Convallariaa]

U nas zarobki to 1600 (plus czasem premie, pracuje tam od nie dawna, nie wiem jak to będzie się rozkładało) i 2700, mieszkanie 1500 wynajem. Dzielimy wszystko po połowie, co jest dla mnie trudne. Jak mówię Partnerowi, że martwię się o finanse, że czasem mi zabraknie to on mówi spoko o to się nie martw. To nie jest dla mnie komfortowe, bo ja na prawdę muszę oszczędzać żeby na te waciki było.
Nie szasta pieniędzmi, oszczędza, co by pomyśleć o czymś na kredyt.
Teraz u niego planowana jest podwyżka, ja się czasem niekomfortowo czuję, bo proponuje jakieś wyjazdy na które mnie nie stać.

[gumka24]

Napisane przez Convallariaa

U nas zarobki to 1600 (plus czasem premie, pracuje tam od nie dawna, nie wiem jak to będzie się rozkładało) i 2700, mieszkanie 1500 wynajem. Dzielimy wszystko po połowie, co jest dla mnie trudne. Jak mówię Partnerowi, że martwię się o finanse, że czasem mi zabraknie to on mówi spoko o to się nie martw. To nie jest dla mnie komfortowe, bo ja na prawdę muszę oszczędzać żeby na te waciki było.
Nie szasta pieniędzmi, oszczędza, co by pomyśleć o czymś na kredyt.
Teraz u niego planowana jest podwyżka, ja się czasem niekomfortowo czuję, bo proponuje jakieś wyjazdy na które mnie nie stać.

yyy,,, Co to za facet? Ja bym sie wyprowadzila i powiedziala ze nie stac mnie na zycie na jego poziomie. Ze wprowadze sie jak zaczne lepiej zarabiać. A tak serio to pogadaj z nim, bo troche slabo rokuje na przyszlosc posiadanie faceta, ktory nie chce Ci pomoc finansowo, co gorsza nawet nie daje Ci wyboru.Moze to nieodpowiedzialny sknera i egoista?

[kennedy]

Napisane przez Convallariaa

U nas zarobki to 1600 (plus czasem premie, pracuje tam od nie dawna, nie wiem jak to będzie się rozkładało) i 2700, mieszkanie 1500 wynajem. Dzielimy wszystko po połowie, co jest dla mnie trudne. Jak mówię Partnerowi, że martwię się o finanse, że czasem mi zabraknie to on mówi spoko o to się nie martw. To nie jest dla mnie komfortowe, bo ja na prawdę muszę oszczędzać żeby na te waciki było.
Nie szasta pieniędzmi, oszczędza, co by pomyśleć o czymś na kredyt.
Teraz u niego planowana jest podwyżka, ja się czasem niekomfortowo czuję, bo proponuje jakieś wyjazdy na które mnie nie stać.

Wydatki powinny byc proporcjonalnie dostosowane do waszych zarobkow. Osoba ktora zarabia wiecej placi wiecej. Inaczej bo po byc w zwiazku?

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Niektórzy ludzie są w związku z innych powodów niż finansowe

[GdyKochamy]

Napisane przez Convallariaa

U nas zarobki to 1600 (plus czasem premie, pracuje tam od nie dawna, nie wiem jak to będzie się rozkładało) i 2700, mieszkanie 1500 wynajem. Dzielimy wszystko po połowie, co jest dla mnie trudne. Jak mówię Partnerowi, że martwię się o finanse, że czasem mi zabraknie to on mówi spoko o to się nie martw. To nie jest dla mnie komfortowe, bo ja na prawdę muszę oszczędzać żeby na te waciki było.
Nie szasta pieniędzmi, oszczędza, co by pomyśleć o czymś na kredyt.
Teraz u niego planowana jest podwyżka, ja się czasem niekomfortowo czuję, bo proponuje jakieś wyjazdy na które mnie nie stać.

W takiej sytuacji proponuję podział według procentów. Ty zarabiasz 37%, on 63% ''waszego'' budżetu. Ty płacisz 555, on 945 zł. Myślę, że to sprawiedliwe, gdy nie jesteście tylko współlokatorami, ale parą.

[Azhaar]

A z jakiej racji on ma ja finansować? O.O No sorry, jak jej nie stać to niech się wyprowadzi. Jakby mi facet walnął takim tekstem to bym sama się pożegnała :p Co ja, Matka Teresa? Ja rozumiem pomoc chwilowa bo np. urtata pracy ale finansowanie na stałe, żeby ona mniej płaciła za mieszkanie by mieć na rozrywki? No smiechlam, jak mieć więcej kasy to niech szuka lepszej pracy i więcej zarabia.

Jakby facet mieszkał w mieszkaniu na dokładanie się do którego mnie nie stać, to tak, nie wprowadzilabym się, chyba że to ON sam zaproponowalby spłatę większej części i nie byłoby to dla niego duże obciążenie finansowe. Ale tutaj facet zarabia jakieś grosze wiec nie sądzę by rola sponsora mu pasowała.

[gumka24]

Napisane przez Azhaar

A z jakiej racji on ma ja finansować? O.O No sorry, jak jej nie stać to niech się wyprowadzi. Jakby mi facet walnął takim tekstem to bym sama się pożegnała :p Co ja, Matka Teresa? Ja rozumiem pomoc chwilowa bo np. urtata pracy ale finansowanie na stałe, żeby ona mniej płaciła za mieszkanie by mieć na rozrywki? No smiechlam, jak mieć więcej kasy to niech szuka lepszej pracy i więcej zarabia.

Jakby facet mieszkał w mieszkaniu na dokładanie się do którego mnie nie stać, to tak, nie wprowadzilabym się, chyba że to ON sam zaproponowalby spłatę większej części i nie byłoby to dla niego duże obciążenie finansowe. Ale tutaj facet zarabia jakieś grosze wiec nie sądzę by rola sponsora mu pasowała.

Latwiej znalezc prace majac jakies oszczednosci, a jesli sie ciagnie z dnia na dzien ledwie, i nawet dnia wolnego nie mozna wziac na szkolenie jakies w nowej w pracy czy rozmowe, odlozyc na jakis kurs podwyzszajacy kwalifikacje to można utknac w prace za grosze cale zycie.

Dla faceta 200 czy 300 zl to nic, a dla niej to duza czesc. Oczywiscie nie musi jej finansować, i przeciez tez nie mowimy na stale, ale jakis czas. Jak poprawi sie sytuacja to zmieni podzial kosztow. Jak facetowi to nie pasuje to niech szuka bogatszej, albo niech nie mieszkaja razem.

Niby zwiazek jest na tyle powazny ze razem mieszkaja, ale pieniadze sa wazniejsze od komfortu partnerki.

---------- Dopisano o 14:05 ---------- Poprzedni post napisano o 14:03 ----------

Napisane przez GdyKochamy

W takiej sytuacji proponuję podział według procentów. Ty zarabiasz 37%, on 63% ''waszego'' budżetu. Ty płacisz 555, on 945 zł. Myślę, że to sprawiedliwe, gdy nie jesteście tylko współlokatorami, ale parą.

Wlasnie oni sa PARĄ. a NIE LOKATORAMI. Tu powinny być respektowane potrzeby dwoch stron a nie tylko wygoda osoby lepiej zarabiającej

[kennedy]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;53219114]Niektórzy ludzie są w związku z innych powodów niż finansowe [/QUOTE]

Wiesz ze nie hodzilo mi o to skrot myslowy

[GdyKochamy]

Napisane przez Azhaar

A z jakiej racji on ma ja finansować? O.O No sorry, jak jej nie stać to niech się wyprowadzi. Jakby mi facet walnął takim tekstem to bym sama się pożegnała :p Co ja, Matka Teresa? Ja rozumiem pomoc chwilowa bo np. urtata pracy ale finansowanie na stałe, żeby ona mniej płaciła za mieszkanie by mieć na rozrywki? No smiechlam, jak mieć więcej kasy to niech szuka lepszej pracy i więcej zarabia.

Jakby facet mieszkał w mieszkaniu na dokładanie się do którego mnie nie stać, to tak, nie wprowadzilabym się, chyba że to ON sam zaproponowalby spłatę większej części i nie byłoby to dla niego duże obciążenie finansowe. Ale tutaj facet zarabia jakieś grosze wiec nie sądzę by rola sponsora mu pasowała.

Tutaj też warto wziąć pod uwagę ich staż. Jeżeli są długo razem i planują całe życie to myślę, że podział procentowy będzie dobry. Jeżeli krótko i nie mówią o zobowiązaniach, warto powiedzieć chłopakowi, że jeżeli mają mieszkać razem to przeprowadzają się do mniejszego mieszkania, bo jej nie stać. Warto porozmawiać też jak facet widzi podział pieniędzy po ślubie, bo jeżeli będą mieli wszystko osobno, to to się nie sprawdzi, bo on będzie żył na lepszym poziomie.

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez Convallariaa

U nas zarobki to 1600 (plus czasem premie, pracuje tam od nie dawna, nie wiem jak to będzie się rozkładało) i 2700, mieszkanie 1500 wynajem. Dzielimy wszystko po połowie, co jest dla mnie trudne. Jak mówię Partnerowi, że martwię się o finanse, że czasem mi zabraknie to on mówi spoko o to się nie martw. To nie jest dla mnie komfortowe, bo ja na prawdę muszę oszczędzać żeby na te waciki było.
Nie szasta pieniędzmi, oszczędza, co by pomyśleć o czymś na kredyt.
Teraz u niego planowana jest podwyżka, ja się czasem niekomfortowo czuję, bo proponuje jakieś wyjazdy na które mnie nie stać.

naucz się rozmawiać z facetem, bo inaczej się nie da funkcjonować.

Napisane przez Azhaar

A z jakiej racji on ma ja finansować? O.O No sorry, jak jej nie stać to niech się wyprowadzi. Jakby mi facet walnął takim tekstem to bym sama się pożegnała :p Co ja, Matka Teresa? Ja rozumiem pomoc chwilowa bo np. urtata pracy ale finansowanie na stałe, żeby ona mniej płaciła za mieszkanie by mieć na rozrywki? No smiechlam, jak mieć więcej kasy to niech szuka lepszej pracy i więcej zarabia.

Jakby facet mieszkał w mieszkaniu na dokładanie się do którego mnie nie stać, to tak, nie wprowadzilabym się, chyba że to ON sam zaproponowalby spłatę większej części i nie byłoby to dla niego duże obciążenie finansowe. Ale tutaj facet zarabia jakieś grosze wiec nie sądzę by rola sponsora mu pasowała.

no jasne, bo zmiana pracy na lepiej płatną to taaaaaaaaaaaaaki pikuś.

[vouge13]

My mieszkamy w UK, ja zarabiam ok 1000, TŻ 6000 + premie. Od początku on opłaca czynsz, rachunki, zakupy, ja mam moją pensję dla siebie, większość oszczędzam i wydaję na dokształcanie. Propozycja takiego układu wyszła od niego, oboje jesteśmy zadowoleni

[men33]

[QUOTE=vouge13;53220241]My mieszkamy w UK, ja zarabiam ok 1000, TŻ 6000 + premie. Od początku on opłaca czynsz, rachunki, zakupy, ja mam moją pensję dla siebie, większość oszczędzam i wydaję na dokształcanie. Propozycja takiego układu wyszła od niego, oboje jesteśmy zadowoleni [/QU

i czemu ma to dowodzić. Że są jeszcze głupi faceci, tez mi nowina.

[Nette]

Też jestem w związku, w którym występuje duża dysproporcja w zarobkach. Dopiero tak naprawdę zaczynamy wspólne mieszkanie, w moim mieszkaniu na kredyt (mieszkanie partnera idzie pod wynajem). Mimo że różnica w zarobkach jest ogromna (sama też jakoś mało nie zarabiam, ale to i tak on miesięcznie netto zarabia tyle, co ja brutto przez pół roku), partner zaproponował wspólny worek.

Wysłane z mojego C6603 przy użyciu Tapatalka

[201607040940]

Napisane przez men33

i czemu ma to dowodzić. Że są jeszcze głupi faceci, tez mi nowina.

po prostu facet ma klasę i kasę.

Wolałbyś mieszkać z kobietą pracującą na 2 etatach i dorabiającą sprzątaniem w weekendy żeby mogła się dołożyć do życia i rachunków tyle co Ty? Co z tego że widziałbyś ją w co 3weekend, z seksu nici bo zbyt zmęczona, a wyjście do kina graniczyłoby z cudem....

[men33]

Napisane przez Gosiaczek1969

po prostu facet ma klasę i kasę.

Wolałbyś mieszkać z kobietą pracującą na 2 etatach i dorabiającą sprzątaniem w weekendy żeby mogła się dołożyć do życia i rachunków tyle co Ty? Co z tego że widziałbyś ją w co 3weekend, z seksu nici bo zbyt zmęczona, a wyjście do kina graniczyłoby z cudem....

heh, zgodzę się, że facet ma kasę, ale zamiast klasy ma gest. Klasy natomiast nie ma jego partnerka, która godzi się na całkowite utrzymywanie przez partnera i to tylko dlatego, że jak sama określiła on to zaproponował. Tutaj nie ma nic z partnerstwa. Jego dziewczyna po prostu korzysta z bardzo dobrej sytuacji materialnej faceta i tyle, a że mu to w smak, cóż jego małpy jego cyrk. Pomijam kwestie, że tez świetnie czuje się z tym jego partnerka, co własnie w moich oczach ją dyskredytuje- ona nawet symbolicznie, tak dla "czystego sumienia" nic nie dokłada, nawet tego procentowego podziału, o którym tutaj większość z Was pisze , że byłby jak najbardziej sprawiedliwy. Sorki, powtórzę, że są jeszcze głupi faceci.

[201607040940]

są mężczyźni którzy tak się zachowują. I jeżeli im z tym dobrze to dlaczego nie uszanować takiej postawy? Czy dziewczyna której posty zacytowałeś ma koniecznie dorzucać się jakiś procent do rachunków bo 65% wazażanek/nków tak uważa?
A może jak jej przedmówczyni zafunduje swojemu facetowi leczenie jak on zachoruje i nie będzie zarabiał zamiast dorzucać się do rachunków kiedy tego nie potrzebuje?

[men33]

Napisane przez Gosiaczek1969

są mężczyźni którzy tak się zachowują. I jeżeli im z tym dobrze to dlaczego nie uszanować takiej postawy? Czy dziewczyna której posty zacytowałeś ma koniecznie dorzucać się jakiś procent do rachunków bo 65% wazażanek/nków tak uważa?
A może jak jej przedmówczyni zafunduje swojemu facetowi leczenie jak on zachoruje i nie będzie zarabiał zamiast dorzucać się do rachunków kiedy tego nie potrzebuje?

Moja Droga, dla mnie mimo wszystko to niczym nie różni i się od sponsoringu. A tak bardziej życiowo na przykładzie. Krowa jaka jest każdy wie. Krowę jak to krowę trzeba doić, paradoks polega jednak na tym, że krowa wydojona jest bardzo szczęśliwa. Więc tym samym temu facetowi życzę dużo szczęścia w życiu, na czym niewątpliwie skorzysta jego partnerka Odnośnie tego podziału procentowego. W ich przypadku Ona ponosiłaby ok. 1/7 wszystkich kosztów- to jest na serio symbol. Jeżeli nie stać jej nawet na taki gest, to dla mnie jest to zwykły pasożyt, a nie partner w związku.

[201607040940]

Napisane przez men33

Moja Droga, dla mnie mimo wszystko to niczym nie różni i się od sponsoringu. A tak bardziej życiowo na przykładzie. Krowa jaka jest każdy wie. Krowę jak to krowę trzeba doić, paradoks polega jednak na tym, że krowa wydojona jest bardzo szczęśliwa. Więc tym samym temu facetowi życzę dużo szczęścia w życiu, na czym niewątpliwie skorzysta jego partnerka Odnośnie tego podziału procentowego. W ich przypadku Ona ponosiłaby ok. 1/7 wszystkich kosztów- to jest na serio symbol. Jeżeli nie stać jej nawet na taki gest, to dla mnie jest to zwykły pasożyt, a nie partner w związku.

nie jestem Twoja ani tym bardziej Twoja Droga. Takie protekcjonalne określenia zachowaj dla Swoich dzieci, siostrzeńców lub wnuczków.

Jeżeli mój partner straci pracę i zachoruje i będę go utrzymywała id idąc tokiem Twojego rozumowania będzie pasożytem? Bo nie dorzuca się do rachunków? Dla mnie eot.

Dojona krowa nie zawsze jest szczęśliwa - bywa że kopie
http://www.agrofoto.pl/forum/topic/70121-co-zrobic-gdy-krowa-kopie-przy-wydojeniu/

[irene adler]

Napisane przez Convallariaa

U nas zarobki to 1600 (plus czasem premie, pracuje tam od nie dawna, nie wiem jak to będzie się rozkładało) i 2700, mieszkanie 1500 wynajem. Dzielimy wszystko po połowie, co jest dla mnie trudne. Jak mówię Partnerowi, że martwię się o finanse, że czasem mi zabraknie to on mówi spoko o to się nie martw. To nie jest dla mnie komfortowe, bo ja na prawdę muszę oszczędzać żeby na te waciki było.
Nie szasta pieniędzmi, oszczędza, co by pomyśleć o czymś na kredyt.
Teraz u niego planowana jest podwyżka, ja się czasem niekomfortowo czuję, bo proponuje jakieś wyjazdy na które mnie nie stać.

2700 zł na rękę to nie jest duża kasa i 750 zł + rachunki z tej kwoty to spore wydatki. Dysproporcja między 1600 zł + czasem premie i 2700 zł też nie jest duża. Więc o ile rozumiem, że ktoś kto zarabia 20 000 zł finansuje mieszkanie partnerowi zarabiającemu 3 000 zł, to w Twoim przypadku nie widzę nic bulwersującego.

[201705042038]

Napisane przez Azhaar

Jakby facet mieszkał w mieszkaniu na dokładanie się do którego mnie nie stać, to tak, nie wprowadzilabym się

Wytłumacz mi ktoś, jak można mieszkać w mieszkaniu, na które mnie nie stać?

Napisane przez men33

Moja Droga, dla mnie mimo wszystko to niczym nie różni i się od sponsoringu.

No to szkoda, że nie widzisz różnicy. Niektórzy tu mają jakąś niezdrową obsesję, albo niespełnione fantazje, bo nawet postawienie kawy z wuzetką kojarzy im się ze sponsoringiem.

[men33]

[QUOTE=Gosiaczek1969;53221 401]nie jestem Twoja ani tym bardziej Twoja Droga. Takie protekcjonalne określenia zachowaj dla Swoich dzieci, siostrzeńców lub wnuczków.

Jeżeli mój partner straci pracę i zachoruje i będę go utrzymywała id idąc tokiem Twojego rozumowania będzie pasożytem? Bo nie dorzuca się do rachunków? Dla mnie eot.

Dojona krowa nie zawsze jest szczęśliwa - bywa że kopie
[URL="]


Moge tylko powiedzieć, że na szczęście dla mnie, nie jesteś moja, więc bez protekcjonalizmu jak to Napisałaś Apropo watku, czytaj ze zrozumieniem, Podniosłem kwestie Autorki, która nic o żadnej chorobie nie pisała. Pisała wyłącznie o sponsoringu- bo tak w jednym słowie można to zamknąć, Ty jednak z uporem jakieś teorie o chorobie, utraty pracy, wtf? Jeżeli jednak niechcący uszczypnąłem Ciebie jako takiego własnie "partnera-pasożyta", to z góry przepraszam.

[Paulinka181994]

U nas to jest ak, że ja basic co tydzień dostaję ponad 300 funtów na tydzień a mój tż 600-700 funtów. Jak robimy overtime to jest więcej oczywiście. Tż płaci rent, rachunki. Ja żywność, kosmetyki, ubrania. Jeżeli jakiś sprzęt agd czy coś to raczej po połowie. U nas taki układ się sprawdza, bo on sobie zaoszczędzi i ja. Najważniejsze to by usiąść razem i porozmawiać i ustalić dzielenie kosztów by obie strony były zadowolone.

[pin3ska]

Napisane przez men33

Moja Droga, dla mnie mimo wszystko to niczym nie różni i się od sponsoringu. A tak bardziej życiowo na przykładzie. Krowa jaka jest każdy wie. Krowę jak to krowę trzeba doić, paradoks polega jednak na tym, że krowa wydojona jest bardzo szczęśliwa. Więc tym samym temu facetowi życzę dużo szczęścia w życiu, na czym niewątpliwie skorzysta jego partnerka Odnośnie tego podziału procentowego. W ich przypadku Ona ponosiłaby ok. 1/7 wszystkich kosztów- to jest na serio symbol. Jeżeli nie stać jej nawet na taki gest, to dla mnie jest to zwykły pasożyt, a nie partner w związku.

Widzisz, to dla Ciebie. Nie każdy widzi związek i życie razem przez pryzmat tego czy mu się to opłaca finansowo czy nie. Bo oprócz równego wkładu finansowego można wnieść do związku też rzeczy, których na pieniądze się nie przelicza. Dlatego m.in.nazywa się to związkiem, a nie sponsoringiem Jeśli nie widzisz różnicy, to ja Ci szczerze współczuję. Bardzo męczące musi być ciągle liczenie i myślenie czy aby drugiej stronie nie jest za lekko w życiu i za dobrze

[201803080934]

ja bym z wielką przyjemnością wydała wszystkie możliwe pieniądze jeśli to miałoby sprawić, że uszczęśliwiłabym osobę, którą kocham.

teksty o sponsoringu - masz rację chłopie, są jeszcze głupi faceci.

[krolowazimy]

Napisane przez Azhaar

A z jakiej racji on ma ja finansować? O.O No sorry, jak jej nie stać to niech się wyprowadzi. Jakby mi facet walnął takim tekstem to bym sama się pożegnała :p Co ja, Matka Teresa? Ja rozumiem pomoc chwilowa bo np. urtata pracy ale finansowanie na stałe, żeby ona mniej płaciła za mieszkanie by mieć na rozrywki? No smiechlam, jak mieć więcej kasy to niech szuka lepszej pracy i więcej zarabia.

Jakby facet mieszkał w mieszkaniu na dokładanie się do którego mnie nie stać, to tak, nie wprowadzilabym się, chyba że to ON sam zaproponowalby spłatę większej części i nie byłoby to dla niego duże obciążenie finansowe. Ale tutaj facet zarabia jakieś grosze wiec nie sądzę by rola sponsora mu pasowała.

Zgadzam się. Moim zdaniem zasadą powinno być dzielenie się kosztami mieszkania po połowie; mam na myśli czynsz i wszystkie opłaty za media (prąd, gaz, woda). Przy bardziej zażyłych kontaktach (małżeństwo lub prawie że małżeństwo) ze względów czysto praktycznych najlepszą opcją zdaje się być wrzucanie wszystkich dochodów lub umówionej części do wspólnego wora.

[201705042038]

Napisane przez Grin

ja bym z wielką przyjemnością wydała wszystkie możliwe pieniądze jeśli to miałoby sprawić, że uszczęśliwiłabym osobę, którą kocham.

teksty o sponsoringu - masz rację chłopie, są jeszcze głupi faceci.

[kennedy]

Napisane przez Grin

ja bym z wielką przyjemnością wydała wszystkie możliwe pieniądze jeśli to miałoby sprawić, że uszczęśliwiłabym osobę, którą kocham.

teksty o sponsoringu - masz rację chłopie, są jeszcze głupi faceci.

Ja mam to samo.

[Pigeons]

Napisane przez Grin

ja bym z wielką przyjemnością wydała wszystkie możliwe pieniądze jeśli to miałoby sprawić, że uszczęśliwiłabym osobę, którą kocham.

teksty o sponsoringu - masz rację chłopie, są jeszcze głupi faceci.

Identycznie

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez Paulinka181994

U nas to jest ak, że ja basic co tydzień dostaję ponad 300 funtów na tydzień a mój tż 600-700 funtów. Jak robimy overtime to jest więcej oczywiście. Tż płaci rent, rachunki. Ja żywność, kosmetyki, ubrania. Jeżeli jakiś sprzęt agd czy coś to raczej po połowie. U nas taki układ się sprawdza, bo on sobie zaoszczędzi i ja. Najważniejsze to by usiąść razem i porozmawiać i ustalić dzielenie kosztów by obie strony były zadowolone.

a w słowniku to już nie ma polskich słów?

Napisane przez krolowazimy

Zgadzam się. Moim zdaniem zasadą powinno być dzielenie się kosztami mieszkania po połowie; mam na myśli czynsz i wszystkie opłaty za media (prąd, gaz, woda). Przy bardziej zażyłych kontaktach (małżeństwo lub prawie że małżeństwo) ze względów czysto praktycznych najlepszą opcją zdaje się być wrzucanie wszystkich dochodów lub umówionej części do wspólnego wora.

a co z ludźmi, którzy w ogóle nie planują ślubu, ale myślą o sobie poważnie?

[krolowazimy]

Napisane przez skazana_na_bluesa

a co z ludźmi, którzy w ogóle nie planują ślubu, ale myślą o sobie poważnie?

Napisałam małżeństwo lub prawie że małżeństwo. Pod tym drugim pojęciem kryje się np. konkubinat, który nie jest małżeństwem (formalnie), jest "prawie że małżeństwem"tj. para żyje razem, tworząc rodzinę, a ustrój majątkowy scharakteryzować można słowem "wspólny". Coś jeszcze wytłumaczyć?