Czyżbym została rasistką?!

[coffee]

Napisane przez Damayanti

Jadąc do pracy, przejeżdżam przez czarną dzielnicę (i to jeszcze nie taką najgorszą). Syf, kiła i mogiła. Śmieci na ulicach, kraty w oknach. Nie uznają czegoś takiego jak pasy dla pieszych - idą na przepadło. Włóczą się po tych ulicach w godzinach, kiedy zazwyczaj wraca się z pracy, przesiadują na schodach domów, które się ledwo trzymają. Albo ustawiają stoliczki i krzesła na ulicy, pod sklepami. Młodzi, starzy, kobiety, mężczyźni. Kartony w oknach zamiast szyb. Nie jeżdżę nigdy z otwartymi oknami, a mimo to u mnie w aucie tak czuć marihuanę, że masakra.

Zdarzyło mi się przejeżdżać przez podobną dzielnicę w Filadelfii. Cóż, pogrubione się zgadza. Nie przypominam sobie, by budynki były jakoś bardzo zniszczone czy bez okien, ale cała reszta się zgadza.
Cała historia świata, Stanów Zjednoczonych i kosmosu nie zmieni faktu, że się przestraszyłam, gdy grupka czarnych panów wstała od stoliczka ustawionego w połowie na chodniku, w połowie na drodze i ruszyła w naszą stronę coś krzycząc. Klima w aucie, więc okna zamknięte i generalnie nie było słychać, ale nie wyglądali na przyjaźnie nastawionych. Nie dane nam było dowiedzieć się, o co im chodziło, bo odjechaliśmy.
Gdy wracaliśmy z Filadelfii wybraliśmy jednak inną drogę.

W tamtej dzielnicy wszędzie było mnóstwo ludzi. Ale nie spacerujących, nie idących dokądś, do domu czy do sklepu. Po prostu stali. W grupkach, w parach, sami. Na każdym kroku ktoś stał. Przy pierwszej czy drugiej osobie/grupce myśleliśmy, że dilerzy. Ale przy trzydziestej? Czterdziestej? No iluż może być dilerów w odległości kilku czy kilkunastu przecznic?

A w temacie, Damayanti, stwierdzenie, że dzielnica, w której mieszkają czarni jest brudna i zniszczona, a Ty nie do końca masz ochotę przejeżdżać przez tamte okolice - nijak ma się do rasizmu. Gdyby mieszkali tam biali, zachowywali się tak samo i żyli tak samo - pałałbyś do nich miłością? Czy jeśli zobaczysz czarnego gdzieś w centrum, w oderwaniu od tamtych klimatów - nadal czujesz tę niechęć?

[Mijanou]

Napisane przez coffee

A w temacie, Damayanti, stwierdzenie, że dzielnica, w której mieszkają czarni jest brudna i zniszczona, a Ty nie do końca masz ochotę przejeżdżać przez tamte okolice - nijak ma się do rasizmu. Gdyby mieszkali tam biali, zachowywali się tak samo i żyli tak samo - pałałbyś do nich miłością? Czy jeśli zobaczysz czarnego gdzieś w centrum, w oderwaniu od tamtych klimatów - nadal czujesz tę niechęć?

No dokładnie mi się nasuwa to samo pytanie. Bo ja jakoś nie pałam miłością do żurków mieszkających w dzielnicy (w przypadku Polski jest to raczej obszar kilku ulic) zamieszkanej przez innych żurków i nie uwazam się z tego powodu za rasistkę. Żurek nie pracuje, od rana wystaje pod sklepem i nagabuje ludzi o drobne na wino/piwo. To jest fakt, żadne uprzedzenie. Podobnie ma się sprawa z niektórymi dzielnicami w USA (i nie tylko), jak podejrzewam i ludźmi, którzy w nich mieszkają. Fakty.

Mieszkając w Londynie mam obok dzielnicę zamieszkaną przez Muzułmanów i też za nimi jakoś nie przepadam ( znakomita większość żyje z zasiłku a bójki, gwałty i rozboje są tam na porządku dziennym) i też jakoś nie uważam się za rasistę z tego powodu. Nie jestem uprzedzona, bo to są fakty. Trudno dyskutować z faktami.

[ajah]

Napisane przez Damayanti

Cześć dziewczyny.
Na początku zaznaczę, że mój wątek nie jest powiązany z obecną sytuacją w Europie, bo chcę pisać głównie o czarnych (czy tam Afroamerykanach, jak to woli :P )
Właściwie, to zawsze uważałam się za osobą tolerancyjną, otwartą, przyjacielską etc. Nie rozumiałam negatywnego stosunku niektórych ludzi do czarnych. tak po prawdzie, to nadal nie rozumiem, zwłaszcza tych co to nosa zza polskiej granicy nie wystawili. Sam pomysł niechęci do określonej grupy, rasy etc wydawała mi się głupi, nieludzki i w ogóle nie do przyjęcia. Raczej stałam na stanowisku, że wszędzie są dobrzy i źli ludzie, porządni i beznadziejni. No i w sumie niespecjalnie sobie zaprzątałam głowę kwestiami rasowymi, bo nawet mieszkając w Wawie czy w Krakowie nie miałam kompletnie z nimi do czynienia.

10 miesięcy temu przeprowadziłam się do Chicago. Jadąc do pracy, przejeżdżam przez czarną dzielnicę (i to jeszcze nie taką najgorszą). Syf, kiła i mogiła. Śmieci na ulicach, kraty w oknach. Nie uznają czegoś takiego jak pasy dla pieszych - idą na przepadło. Włóczą się po tych ulicach w godzinach, kiedy zazwyczaj wraca się z pracy, przesiadują na schodach domów, które się ledwo trzymają. Albo ustawiają stoliczki i krzesła na ulicy, pod sklepami. Młodzi, starzy, kobiety, mężczyźni. Kartony w oknach zamiast szyb. Nie jeżdżę nigdy z otwartymi oknami, a mimo to u mnie w aucie tak czuć marihuanę, że masakra. Jeśli w radiu mówią o strzelaninie, w większości przypadków w czarnej dzielnicy. Nie mówiąc już o statystykach - w Chicago najwięcej przestępstw jest w dzielnicach, gdzie czarni stanowią większość.
Z jednej strony to mi wstyd przed samą sobą, że zaczynam odczuwać niechęć, przecież żaden mi krzywdy nie zrobił! Z drugiej - na własne oczy widzę jak oni żyją.
Ciekawa jestem czy wśród Was są osoby, które mają podobne doświadczenia? Zwłaszcza wśród emigrantek.

To są getta, dzielnice biedy i często dziedziczonej patologii. Niewieleki ma znaczenie kolor skóry.
Statystyki związane z przestępczością osób nie białych w Stanach, są pięknie podkręcane. Sławne stop and search ow iele częściej stosowane w przypadku osób czarnoskórych. Warto więc to wziąc pod uwagę.

Nie trudno jest znaleźc taką dzielnicę w białymi rezydentami. Byłam, mieszkałam sama w takiej. Kilka zabójstw w ciągu kilku lat, okratowane okna (zabezpieczone na czas odsiadki czy innego dłuższego pobytu gdzieś tam).

To jak sie twoja niechęć do osób o określonym kolorze skóry rozwinie- zalezy od ciebie.

[Imperialista]

Wystarczy porównać sobie dzielnicę murzyńską albo latynoską z azjatycką, to wtedy człowiek zaczyna się zastanawiać, czy rzeczywiście jest rasistą.

W RPA tak bardzo Murzyni zazdrościli białym pozycji, że dzięki nowym prawom (naprawdę rasistowskim) lądują oni na bruku, ponieważ większość zakładów prowadzonych przez białych musi trzymać się parytetów przy zatrudnianiu. Nie mówiąc już o studiach.

I wiecie co byłoby najlepsze? Le Klerc okazał się najgłupszym i najgorszym przywódcą białych w RPA, ponieważ dogadując się z Murzynami na ich zasadach skazał białych na zniszczenie. Gdyby doszło do podziału RPA na zasadzie, że wszyscy biali zamieszkują jedną prowincję i tworzą swoje państwo (załóżmy Kraj Przylądkowy) i wyrzucają stamtąd Murzynów (analogicznie Murzyni wyrzuciliby białych z innych prowincji), to chyba wiecie co byłoby?

Murzyni masowo uciekaliby z RPA do państwa białych, bo tam byłby porządek z lat Apartheidu, a u nich byłoby jeszcze gorzej niż teraz, bo zabrakłoby wysoko wykwalifikowanej siły roboczej. Niestety mieli pecha, że rządził nimi człowiek na poziomie Tuska i Kopacz.

[rickybobby]

Ale z ciebie nudny siurek, naprawdę myślisz , ze wypłyniesz na kogos i zmieni swoje zdanie, ludzie nie mają aspiracji do bycia głupszymi tylko odwrotnie, czas to zrozumieć, smętna internetowa cipko, bajo.

[Imperialista]

Napisane przez rickybobby

Ale z ciebie nudny siurek, naprawdę myślisz , ze wypłyniesz na kogos i zmieni swoje zdanie, ludzie nie mają aspiracji do bycia głupszymi tylko odwrotnie, czas to zrozumieć, smętna internetowa cipko, bajo.

Czy napisałem nieprawdę? Nie twierdzę, że Apartheid był dobry, ale patrząc na to co u nich się dzieje (masowe morderstwa, gwałty, kradzieże, czarny rasizm w prawie, pauperyzacja i rozszerzanie się HIV) nie jest niczym dobrym i normalnym.

[rickybobby]

Napisane przez Imperialista

Czy napisałem nieprawdę? Nie twierdzę, że Apartheid był dobry, ale patrząc na to co u nich się dzieje (masowe morderstwa, gwałty, kradzieże, czarny rasizm w prawie, pauperyzacja i rozszerzanie się HIV) nie jest niczym dobrym i normalnym.

No shit captain obvious, nie mam czasu na ciebie, bajooo

[Mijanou]

Napisane przez Imperialista

Czy napisałem nieprawdę? Nie twierdzę, że Apartheid był dobry, ale patrząc na to co u nich się dzieje (masowe morderstwa, gwałty, kradzieże, czarny rasizm w prawie, pauperyzacja i rozszerzanie się HIV) nie jest niczym dobrym i normalnym.

No please. Zaraz się okaże, że kryzysowi w Polsce winni są nie tylko Żydzi, Masoni i cykliści ale głównie czarni.

Masowe morderstwa, gwałty, kradzieże nie są specjalnością tylko jednej rasy, na bogów.

[Imperialista]

Napisane przez Mijanou

No please. Zaraz się okaże, że kryzysowi w Polsce winni są nie tylko Żydzi, Masoni i cykliści ale głównie czarni.

Masowe morderstwa, gwałty, kradzieże nie są specjalnością tylko jednej rasy, na bogów.

To poczytaj sobie o 25 lat wolności w RPA. I oczywiście statystyki kryminalne. Biali stanowią 10% mieszkańców i 1-2% przestępców. A nikt mi nie wmówi, że wszelkiego rodzaju "dyskryminacje pozytywne" czy akcje afirmacyjne zmuszające do zatrudniania Murzynów bądź zwiększające ich ilość na studiach są formą demokracji czy różnią się od Apartheidu.

Zapomniałem, jest różnica! Kiedy rządzili Biali RPA wówczas dużo szybciej się rozwijała, było kilkukrotnie mniejsze bezrobocie i nie było takiej przestępczości.

Jestem zwolennikiem indywidualizmu i uważam, każdy człowiek jest zupełnie inną jednostką, ale statystyki nie kłamią.

[Mileva_]

Poczytaj sobie o historii i zastanów się, jak ona wpłynęła na ukształtowanie takiej a nie innej przestępczości wśród czarnych, zanim zaczniesz bredzić o kolorze skóry.

[Imperialista]

Napisane przez Mileva_

Poczytaj sobie o historii i zastanów się, jak ona wpłynęła na ukształtowanie takiej a nie innej przestępczości wśród czarnych, zanim zaczniesz bredzić o kolorze skóry.

Nie jestem idiotą i nie uważam, że kolor skóry jest temu winny. Co najwyżej jestem rasistą kulturowym, bo stawiam kulturę anglosaską jako najlepszą na świecie. Chodzi tutaj o wychowanie i kulturę. Murzyni widocznie mają gdzieś przyszłość swoich dzieci, bo stawiam w ciemno, że los dziecka z takiej rodziny, które byłoby adoptowane u normalnej rodziny, byłby zupełnie inny. Czarne elity czy nawet klasa średnia zapewne nie mieszka w dzielnicach pobratymców, tylko w białych dzielnicach, gdzie jest spokój i porządek.

Podobnie jest w Europie tylko, że z muzułmanami. A nawet nie, bo u Jankesów są śmieszne zasiłki i ludziom tam pracującym nie rośnie tak szybko garb zwany podatkiem. We Francji 60-70% przestępców to muzułmanie, chociaż stanowią niecałe 10% mieszkańców. W Berlinie 60% przestępców to muzułmanie, chociaż stanowią niecałe 10% mieszkańców. W Szwecji 75% gwałcicieli to muzułmanie, chociaż stanowią 6% mieszkańców.

A o RPA czy Zimbabwe chyba rzeczywiście nie warto mówić, bo dzięki rządom Murzynów pierwsi spadają na dno, a drudzy zaczynają go kopać.

[_Mia]

Ustalmy sobie w końcu, że gwałty, rozboje i ogólna wysoka przestępczość nie jest domeną rasy, ale dziedzicznej biedy i braków w edukacji. Gdy w takim murzyńskim getcie rodzi się dziecko, choćby najinteligentniejsze, jak ono niby się wybije, skąd będzie wiedziało jak? Kto sądzi, że samo mogłoby wpaść na to, żeby załatwić sobie edukację i normalną pracę? Chyba nie docenia się tutaj roli środowiska, a przecenia ludzką moc sprawczą i władzę nad własnym życiem.

Jeśli jest inaczej, to wykaż mi tu i teraz, Imprerialisto, który gen konkretnie jest skorelowany z byciem patolą. Ale taki, który połączy jakoś czarnych, muzułmańskich i polskich przestępców.

---------- Dopisano o 13:58 ---------- Poprzedni post napisano o 13:55 ----------

Napisane przez Imperialista

To poczytaj sobie o 25 lat wolności w RPA. I oczywiście statystyki kryminalne.

Wow, dać biedocie bez szkoły nagle wolną rękę i się dziwić, że nie zmienili się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki w produktywne społeczeństwo.

[OYE]

Napisane przez Damayanti

Cześć dziewczyny.
Na początku zaznaczę, że mój wątek nie jest powiązany z obecną sytuacją w Europie, bo chcę pisać głównie o czarnych (czy tam Afroamerykanach, jak to woli :P )
Właściwie, to zawsze uważałam się za osobą tolerancyjną, otwartą, przyjacielską etc. Nie rozumiałam negatywnego stosunku niektórych ludzi do czarnych. tak po prawdzie, to nadal nie rozumiem, zwłaszcza tych co to nosa zza polskiej granicy nie wystawili. Sam pomysł niechęci do określonej grupy, rasy etc wydawała mi się głupi, nieludzki i w ogóle nie do przyjęcia. Raczej stałam na stanowisku, że wszędzie są dobrzy i źli ludzie, porządni i beznadziejni. No i w sumie niespecjalnie sobie zaprzątałam głowę kwestiami rasowymi, bo nawet mieszkając w Wawie czy w Krakowie nie miałam kompletnie z nimi do czynienia.

10 miesięcy temu przeprowadziłam się do Chicago. Jadąc do pracy, przejeżdżam przez czarną dzielnicę (i to jeszcze nie taką najgorszą). Syf, kiła i mogiła. Śmieci na ulicach, kraty w oknach. Nie uznają czegoś takiego jak pasy dla pieszych - idą na przepadło. Włóczą się po tych ulicach w godzinach, kiedy zazwyczaj wraca się z pracy, przesiadują na schodach domów, które się ledwo trzymają. Albo ustawiają stoliczki i krzesła na ulicy, pod sklepami. Młodzi, starzy, kobiety, mężczyźni. Kartony w oknach zamiast szyb. Nie jeżdżę nigdy z otwartymi oknami, a mimo to u mnie w aucie tak czuć marihuanę, że masakra. Jeśli w radiu mówią o strzelaninie, w większości przypadków w czarnej dzielnicy. Nie mówiąc już o statystykach - w Chicago najwięcej przestępstw jest w dzielnicach, gdzie czarni stanowią większość.
Z jednej strony to mi wstyd przed samą sobą, że zaczynam odczuwać niechęć, przecież żaden mi krzywdy nie zrobił! Z drugiej - na własne oczy widzę jak oni żyją.
Ciekawa jestem czy wśród Was są osoby, które mają podobne doświadczenia? Zwłaszcza wśród emigrantek.

Napisane przez Damayanti

nie, to, że doszukuję się w sobie rasizmu - chyba nie można być rasistą wbrew swojej woli?

jak słyszałam kogoś, kto mówił, że "czarni nie pracują, dzielnice są brudne etc" to myślałam, że generalizuje i jest uprzedzony.
nie raz dyskutowaliśmy o tym z moją siostrą i jej mężem, którzy są tu dłużej. a dyskusje były czasem dość burzliwe, bo mąż siostry ma poglądy nacjonalistyczne. więc tym bardziej nie chciałam wierzyć. a mówili "Damayanti, pomieszkasz troche, zobaczysz". i no zobaczyłam.

Jak sama po sobie widzisz trzeba tutaj mieszkac by to zrozumiec, niestety jest tak jak piszesz. Przyczyna lenistwo i poczucie ze nie oplaca sie pracowac. Oczywiscie odkad Obama jest, jest jeszcze gorzej. Wiecej ludzi w biedzie. W US wszystkich duzych misatach jest podobnie jak w Chicago. I Nie ma to nic wspolnego z rasizmem, poprostu fakty.

Napisane przez Mileva_

Właśnie sobie sama odpowiedziałaś najlepiej. To jest bieda, zarówno ekonomiczna, jak i socjologiczna i psychologiczna, od pokoleń. Po wojnie secesyjnej eks-niewolnicy byli przyzwyczajeni do otrzymywania poleceń, bycia sterowanymi przez kogoś, sami o sobie na ogół nie umieli stanowić. Do tego segregacja rasowa - obowiązywała bodajże do lat 60. ubiegłego wieku Skonsolidowało to powstałe wcześniej getta. A z takich zamkniętych społeczności trudno się wyrwać, niestety.

W Chicago czarni mieszkaja od 1840 roku, nigdy nie bylo w Chicago niewolnictwa czy segregacji.

Napisane przez ajah

To są getta, dzielnice biedy i często dziedziczonej patologii. Niewieleki ma znaczenie kolor skóry.
Statystyki związane z przestępczością osób nie białych w Stanach, są pięknie podkręcane. Sławne stop and search ow iele częściej stosowane w przypadku osób czarnoskórych. Warto więc to wziąc pod uwagę.

Nie trudno jest znaleźc taką dzielnicę w białymi rezydentami. Byłam, mieszkałam sama w takiej. Kilka zabójstw w ciągu kilku lat, okratowane okna (zabezpieczone na czas odsiadki czy innego dłuższego pobytu gdzieś tam).

To jak sie twoja niechęć do osób o określonym kolorze skóry rozwinie- zalezy od ciebie.

gdzie to w bialym getto mieszkalas? kilka zabojstw w ciagu kilka lat? w chicago w czarnym getto to moze byc kilka zabojstw w jeden dzien. Nie dawno byl najgrozniejszy dzien postrzalow w chicago, 54 w jeden dzien, oczywiscie wszystko w czarnych dzielnicach

[Mijanou]

Napisane przez Imperialista

To poczytaj sobie o 25 lat wolności w RPA. I oczywiście statystyki kryminalne. Biali stanowią 10% mieszkańców i 1-2% przestępców. A nikt mi nie wmówi, że wszelkiego rodzaju "dyskryminacje pozytywne" czy akcje afirmacyjne zmuszające do zatrudniania Murzynów bądź zwiększające ich ilość na studiach są formą demokracji czy różnią się od Apartheidu.

Zapomniałem, jest różnica! Kiedy rządzili Biali RPA wówczas dużo szybciej się rozwijała, było kilkukrotnie mniejsze bezrobocie i nie było takiej przestępczości.

Jestem zwolennikiem indywidualizmu i uważam, każdy człowiek jest zupełnie inną jednostką, ale statystyki nie kłamią.

A ja radziłabym Ci zapoznać się z historią RPA. To powinno Ci wiele wyjaśnić w kwestii opisywanych przez Ciebie zjawisk. Poczytaj zwłaszcza o rządach Afrykanerów. Przestaniesz się dziwić.

[Imperialista]

Napisane przez Mijanou

A ja radziłabym Ci zapoznać się z historią RPA. To powinno Ci wiele wyjaśnić w kwestii opisywanych przez Ciebie zjawisk. Poczytaj zwłaszcza o rządach Afrykanerów. Przestaniesz się dziwić.

Przeczytałem dokładnie historię RPA i i Burów ("Na wzgórzach Transwalu") i stwierdzam, że Afrykanerzy mają wspaniałą historię i szkoda, że przez nieodpowiedzialnych polityków dopuścili do stopniowej zagłady, ustępując Mandeli i oddając władzę, zamiast podzielić RPA na dwa państwa. Jak widać historia pokazała, że skrzydło radykalne Afrykanerów miało racje myśląc o podziale. Niestety zabrakło im takich ludzi jak Pretorius czy Botha, którzy walczyli jak lwy o swoje ojczyzny. A znając przygłupów którzy teraz rządzą RPA to mogą wymyśleć, że mieszane małżeństwa będą rozwiązaniem konfliktu.

Pierwszej próby ludobójstwa na Burach dopuścili się Brytyjczycy, którzy nie mogąc wygrać z burską partyzantką, to zaczęli zamykać w obozach koncentracyjnych burskich cywilów. Patrząc na ilość mordowanych Burów oraz rasistowsko-lewicowe prawa wymyślane przez czarnych przygłupów takich jak Zuma (debil który minimalizował możliwość zarażenia się HIV prysznicem, poligamista, oskarżany o gwałty i korupcję), którzy teraz rządzą, to chyba cud może ich uratować. Ostatnio jakiś Afrykaner dostał status uchodźcy w Kanadzie a czarna elita z RPA zaczęła nazywać to rasizmem.

Swoją drogą Polacy mają piękne karty w historii RPA. Kilku Polaków brało udział w wojnach burskich przeciwko Brytyjczykom po stronie Afrykanerów (jeden ma tablicę pamiątkową). Mało kto mówi, że Polacy za wolność naszą i waszą walczyli nawet w Afryce. A najnowszym bohaterem jest Janusz Waluś, który zastrzelił lidera partii komunistycznej Chrisa Haniego (sowieckiego agenta, odpowiednika Mugabe), mogącego zamienić RPA w drugie Zimbabwe. Teraz siedzi ponad 20 lat w więzieniu i władze nie chcą go zwolnić.

[rousse]

Napisane przez _Mia

Ustalmy sobie w końcu, że gwałty, rozboje i ogólna wysoka przestępczość nie jest domeną rasy, ale dziedzicznej biedy i braków w edukacji

nie zgodzę się z tym, że gwałty biorą się z biedy...

[triss_k]

Autorko, polecam książkę Marka Wałkuskiego "Wałkowanie Ameryki". Co prawda autor podchodzi do Stanów dość bezkrytycznie i jest do urzygania poprawny politycznie, niemniej jednak podaje dość wiarygodne statystyki (o ile statystyki mogą być wiarygodne ) odnośnie różnorakich uwarunkowań rasowo-etnicznych. Między wierszami tego hulającego optymizmu można wyczytać całkiem interesujące rzeczy i wyrobić sobie własną opinię na ten temat

[201607111040]

Napisane przez Elfir

nie wiem czy to tak źle z tymi punktami.
ok, na pewno jest to niesprawiedliwe z punktu widzenia białego, który odpadł chociaż miał tyle samo punktów.
Ale z punktu widzenia społeczeństwa, jako całości, pomoc w wyrwaniu się z biedy poprzez dobre wykształcenie powoduje, że mniej jest potrzebnych pieniędzy na więzienia, policję, opiekę społeczną itd.

Zle, bo to z kolei "karze" bialych za to ze sa biali. Szkoda ze nikt nie mowi ze to tez dyskryminacja. Powinny byc jakies korepetycje, pomoc socjalna ale w przypadkow egzaminow czy punktow powinno byc tak ze nie wazny kolor skory, ale wiedza.

---------- Dopisano o 12:09 ---------- Poprzedni post napisano o 12:00 ----------

Napisane przez _Mia

Ustalmy sobie w końcu, że gwałty, rozboje i ogólna wysoka przestępczość nie jest domeną rasy, ale dziedzicznej biedy i braków w edukacji.

A moze wychowania? W niektorych kulturach kobieta jest tym gorszym człowiekiem, którego sie nie szanuje.

[eae59dc78e1e9e84c064a10ad74dde2dd7f297a0_6313dc73a6c64]

Napisane przez Elfir

A kto? Biali, którzy ich wykorzystywali i do lat 60-tych zabraniali współuczestniczyć w normalnym życiu społecznym?

To raz.

Ale fakt jest faktem, ze to nie sa tylko uprzedzenia i generalizowanie. Czarni stanowia tylko 12% obywateli w USA, a wsród osadzonych w amerykanskich wiezieniach jest ich az 40%! Biali ich strasznie skrzywdzili, porwali z ich domów w Afryce, a pozniej setki lat wykorzystywali, bili i gwalcili. I mysle, ze to jeden z glownych powodow tego jacy sa. Kazda nacja/grupa do której podchodzi sie wrogo i traktuje sie ja zle, bedzie sie buntowac, sprzeciwiac i reagowac agresja. W USA jest nadal przeokropny rasizm nawet jezeli naookolo sie mówi, ze jest inaczej.

---------- Dopisano o 12:13 ---------- Poprzedni post napisano o 12:10 ----------

Napisane przez Mileva_

Poczytaj sobie o historii i zastanów się, jak ona wpłynęła na ukształtowanie takiej a nie innej przestępczości wśród czarnych, zanim zaczniesz bredzić o kolorze skóry.

[_Mia]

Napisane przez rousse

nie zgodzę się z tym, że gwałty biorą się z biedy...

Trochę dobrej woli a zrozumiałabyś, o co mi chodzi.
Bezpośrednio nie, ale przecież nie pisałam o samej biedzie jako takiej, tylko o korelacji dorastania w środowisku patologicznym ( i często towarzyszącą dziedziczną biedą) ze wzrostem przestępczości, w tym też wszelkich aktów agresji, w tym gwałtów. Tak, ja wiem że bogaci też mogą być przestępcami i gwałcicielami, nie wchodźmy, błagam, w te oczywistości, bo rozwalimy tylko dyskusję

---------- Dopisano o 15:58 ---------- Poprzedni post napisano o 15:56 ----------

Napisane przez LusiaPlotkara

A moze wychowania?

No a o czym ja mówię...

[201607111040]

Napisane przez _Mia

No a o czym ja mówię...

Mówisz o dziedzicznej biedzie, czyli zlej sytuacji materialnej od pokolen i brakow w edukacji, czyli braku wyksztalcenia. Nie to nie jest to samo co wychowanie.

[_Mia]

Napisane przez LusiaPlotkara

Mówisz o dziedzicznej biedzie, czyli zlej sytuacji materialnej od pokolen i brakow w edukacji, czyli braku wyksztalcenia. Nie to nie jest to samo co wychowanie.

Mówiłam o pewnych cechach środowiska, którym ludzie w takich murzyńskich gettach, fawelach czy innych tego typu dzielnicach nasiąkają, w domyśle o środowisku, które je wychowuje. Nie wyraziłam się jasno lub chciałaś się na siłę przyczepić słówka, jedno z dwóch albo oba naraz

[Damayanti]

wiecie, swoja droga to ciekawe rzeczy mozna zaobserwowac.
na przyklad czarni inaczej mowia - znam dobrze angielski ale nie raz mam problem, zeby zrozumiec o co chodzi, kwestia osluchania.
inaczej sie ubieraja - wiele dziewczat/kobiet nosi na glowach rozne paciorki, wianki etc. mezczyzni nosza takie smieszne rajstopo - czapeczki. w ogole lubia miec cos na glowie
idac po ulicy spiewaja, tancza, rapuja. wielu chodzi bez koszulek podczas upalow (w srodku miasta). to wcale nie jest rzadki widok, mezczyzna ze sluchawkami na uszach wykrzykujacy cos na ulicy. albo imprezy z hydrantem, z ktorego sika woda
w sumie zabawnie jest widziec to wszystko na zywo, cos co sie znalo tylko z teledyskow na mtv

btw, tutaj w ogole ludzie sa inni, inna mentalnosc. sa otwarci i uprzejmi ale to jest bardzo powierzchowne.
np nie ma (przynajmniej u mnie w pracy) zwyczaju mowienia "czesc" do wspolpracownikow, mimo ze biurka sa w odleglosci kilku metrow. dla mnie to dziwne i troche przykre, bo w Polsce juz pewnie bysmy zaliczyli niejedno wyjscie na piwo.
siedzi gosc kolo mnie, od marca nie zamienilam z nim ani jednego slowa. ja na poczatku mowilam "hi", odpowiadal, owszem ale pierwszy sie nie odezwal. obok dziewczyna, tak samo. oni do siebie nawzajem tez nic nie mowia rano, mimo, ze w ciagu dnia rozmawiaja ze soba, zartuja.
coz, uroki emigracji

[rousse]

Napisane przez _Mia

Trochę dobrej woli a zrozumiałabyś, o co mi chodzi.
Bezpośrednio nie, ale przecież nie pisałam o samej biedzie jako takiej, tylko o korelacji dorastania w środowisku patologicznym ( i często towarzyszącą dziedziczną biedą) ze wzrostem przestępczości, w tym też wszelkich aktów agresji, w tym gwałtów. Tak, ja wiem że bogaci też mogą być przestępcami i gwałcicielami, nie wchodźmy, błagam, w te oczywistości, bo rozwalimy tylko dyskusję

---------- Dopisano o 15:58 ---------- Poprzedni post napisano o 15:56 ----------


No a o czym ja mówię...

ok, ale mimo wszystko, nie można wszystkiego tłumaczyć trudnym dzieciństwem. BTW czemu np udziału narkotyków w tym problemie nikt nie poruszył?

[eae59dc78e1e9e84c064a10ad74dde2dd7f297a0_6313dc73a6c64]

Napisane przez Damayanti

btw, tutaj w ogole ludzie sa inni, inna mentalnosc. sa otwarci i uprzejmi ale to jest bardzo powierzchowne. np nie ma (przynajmniej u mnie w pracy) zwyczaju mowienia "czesc" do wspolpracownikow, mimo ze biurka sa w odleglosci kilku metrow. dla mnie to dziwne i troche przykre, bo w Polsce juz pewnie bysmy zaliczyli niejedno wyjscie na piwo.
siedzi gosc kolo mnie, od marca nie zamienilam z nim ani jednego slowa. ja na poczatku mowilam "hi", odpowiadal, owszem ale pierwszy sie nie odezwal. obok dziewczyna, tak samo. oni do siebie nawzajem tez nic nie mowia rano, mimo, ze w ciagu dnia rozmawiaja ze soba, zartuja.
coz, uroki emigracji

Ooo, tak? To dziwne w sumie... Nawet bardzo. Gdzie pracujesz? Ja pracuje dla amerykanskiej firmy, ale z Londynu (praca biurowa). Mamy swoja glówna siedzibe w Bostonie. Bylam tam na tygodniowym zlocie w sierpniu i po prostu uderzylo mnie to jak bardzo kazdy jest otwarty, rozgadany, glosny, ciekawy twojej osoby, etc. Poznalam ok. 150 osob i z kazdym przynajmniej zdanie zamienilam. Strasznie otwarci i mili byli wszyscy, a rozmowa po prostu sie toczyla bez najmniejszego wysilku - taki byl mój odbiór, ale ja bylam tam zaledwie tydzien. To samo ludzie w sklepach czy restauracjach. Komplementowali tez duzo, np. moja kolezanke za sukienke, to kolor jej sweterka, to moje wlosy, to cos tam... Stad dziwi mnie to co piszesz, bo to cos zupelnie innego niz zawsze slyszalam od ludzi i sama doswiadczylam.

[Damayanti]

[1=eae59dc78e1e9e84c064a10 ad74dde2dd7f297a0_6313dc7 3a6c64;52930048]Ooo, tak? To dziwne w sumie... Nawet bardzo. Gdzie pracujesz? Ja pracuje dla amerykanskiej firmy, ale z Londynu (praca biurowa). Mamy swoja glówna siedzibe w Bostonie. Bylam tam na tygodniowym zlocie w sierpniu i po prostu uderzylo mnie to jak bardzo kazdy jest otwarty, rozgadany, glosny, ciekawy twojej osoby, etc. Poznalam ok. 150 osob i z kazdym przynajmniej zdanie zamienilam. Strasznie otwarci i mili byli wszyscy, a rozmowa po prostu sie toczyla bez najmniejszego wysilku - taki byl mój odbiór, ale ja bylam tam zaledwie tydzien. To samo ludzie w sklepach czy restauracjach. Komplementowali tez duzo, np. moja kolezanke za sukienke, to kolor jej sweterka, to moje wlosy, to cos tam... Stad dziwi mnie to co piszesz, bo to cos zupelnie innego niz zawsze slyszalam od ludzi i sama doswiadczylam.[/QUOTE]


pogrubione jak najbardziej - wiele osob zagaduje na ulicy, w autobusie, obcy nieraz mowia "dzien dobry" mijajac sie na chodniku. tzn do mnie mowia, stad wiem, ze obcy
oczywiscie niesmiertelne "how are you?"
ten brak powitan mnie troche dziwi ale moze jestem po prostu troche rozgoryczona, bo mialam nadzieje na jakies nowe znajomosci a tu nic...

[Imperialista]

[1=eae59dc78e1e9e84c064a10 ad74dde2dd7f297a0_6313dc7 3a6c64;52924185]Ale fakt jest faktem, ze to nie sa tylko uprzedzenia i generalizowanie. Czarni stanowia tylko 12% obywateli w USA, a wsród osadzonych w amerykanskich wiezieniach jest ich az 40%! Biali ich strasznie skrzywdzili, porwali z ich domów w Afryce, a pozniej setki lat wykorzystywali, bili i gwalcili. I mysle, ze to jeden z glownych powodow tego jacy sa. Kazda nacja/grupa do której podchodzi sie wrogo i traktuje sie ja zle, bedzie sie buntowac, sprzeciwiac i reagowac agresja. W USA jest nadal przeokropny rasizm nawet jezeli naookolo sie mówi, ze jest inaczej.[/QUOTE]

Minęło 150 lat od ich wyzwolenia i 50 lat od zniesienia segregacji rasowej. Nie można tłumaczyć ich zachowania odwiecznym rasizmem, bo są Murzyni którzy awansują do klasy średniej i wyższej (oczywiście nie mówię o show biznesie czy handlu prochami). To co wyprawia polityczna poprawność w USA i na Zachodzie woła o pomstę do nieba albo chociaż zdrowy rozsądek. Flaga Konfederatów zamiast być symbolem Południa jest teraz symbolem rasizmu. Murzyni mają mniejszy próg jeśli chodzi o rekrutację na studia (tylko to się nazywa afirmacją, a nie rasizmem). Dobrze, że w USA są takie stany (północno-wschodnie i północno-zachodnie), które są w 90% białe i azjatyckie. Oczywiście nie piszę tego jako rasista! Kieruje się tylko tym, gdzie są najmniejsze wskaźniki przestępstw.

[_Mia]

Napisane przez Imperialista

Minęło 150 lat od ich wyzwolenia i 50 lat od zniesienia segregacji rasowej.

50 lat od zniesienia segregacji, 150 od wyzwolenia, powiadasz. Ile to będzie przeliczając na pokolenia? A od ilu pokoleń biali Europejczycy czy Azjaci nie są uważani za podludzi i mogą swobodnie rozwijać swoją cywilizację?

Napisane przez rousse

ok, ale mimo wszystko, nie można wszystkiego tłumaczyć trudnym dzieciństwem. BTW czemu np udziału narkotyków w tym problemie nikt nie poruszył?

No uważam narkotyki za, jak to napisałam, szeroko pojętą 'przestępczość'
Tu nie chodzi zwyczajnie o dzieciństwo, a o całe środowisko. Dzieciak z polskiego blokowiska z trudnym dzieciństwem idzie do szkoły, poznaje innych ludzi i inne życie, ma jakieś szanse. A taki z murzyńskiego getta, którego patola otacza ze wszech stron, w domu i w szkole, i na podwórku, i potem w pracy? Tak właśnie działa ta dziedziczna bieda. Niestety człowiek mało co decyduje sam o sobie. Najczęściej (wiadomo, nie zawsze) jest katolikiem ten, którego rodzice są katolikami, muzułmaninem ten, którego rodzice wyznawali islam, itd. Mało kto wybiera religię świadomie. Podobnie jest z każdym aspektem życia- naśladujemy co widzimy, i jeśli nie znamy nic innego, to sami wiele nie wymyślimy. Podkreślam od razu, że pojedyncze przykładu american dream'ów to słaby argument w kontekście rozmowy o większości społecznych tendencji i mechanizmów.

No, chyba, że jednak w końcu wykażecie obecność tego tajemnego genu patoli u czarnych

[Damayanti]

Pamietam swoje zdziwienie, jak ktos kiedys powiedzial mi, ze w stanach jest rasizm, wiekszy niz gdzie indziej. mam na mysli "bialy rasizm", bo czarny tez jest, ale nie chce o tym pisac *
zawsze mi sie wydawalo, ze jak to, stany, taki kraj multi-kulti, wszyscy zyja razem a tu rasizm? wydawalo mi sie, ze wynika to z niewiedzy, jakiegos zacofania, ciemnogrodu etc.
Bardzo bylam zdziwiona, nawet oburzona kiedy okazalo sie, ze zaden bialy, z ktorym rozmawialam nie chce miec czarnego sasiada.

* a nie, jednak napisze, bo skoro dyskutujemy, to czemu by nie poruszyc tego tematu.
czarny moze swobodnie poruszac sie po bialej dzielnicy - mam na mysli usa a nie np Nowa Hute!
a bialy w czarnej - nie bardzo.
Kilka lat temu (spedzalam w usa wakacje) musielismy wieczorem przejechac przez taka dzielnice. znajomy mojej mamy uparl sie, by zahaczyc o sklep. zostal zaatakowany podczas wsiadania do auta przez jakiegos dzieciaka. dobrze, ze mama miala refleks i szybko odjechala a tamci nie zaczeli czyms rzucac. to bylo bardzo nieprzyjemne.

[rousse]

Napisane przez _Mia

No uważam narkotyki za, jak to napisałam, szeroko pojętą 'przestępczość'

Ale też wpływają istotnie na częstotliwość innych przestępstw

Imo wielu ludzi tam biednych nie jest. Nie byłam w stanach, ale na filmach gangsterzy z getta w łachmanach nie chodzą... a przestępstwo popłaca, więc biedni raczej są ci dobrzy i uczciwi mieszkańcy getta, tak przynajmniej by nakazywała wnioskować logika