Kto nie lubi swojej pracy?

[kali765]

Napisane przez Asienka187

Zwolnieniem nie straszą (jeszcze ), ale musimy 3 razy dziennie raportować ile spotkań, ile wniosków itp. Każą zostawać po godzinach i obcinają za wszystko premie.
Jesteśmy teoretycznie rozliczani indywidualnie, ale oddział musi zrobić plan żebyś ty dostała swoją premię, czyli ty możesz harować cały miesiąc, koleżanka ma plan w nosie i premii nie ma nikt.

Słyszałam, że podobno nie można zwolnić pracownika z powodu nie wyrobienia planu, ale nie wiem czy to prawda.

Czyżbyś pracowała w Aliorze?
Pracowałam tam dwa lata i miałam dokładnie tak samo.. aż pewnego dnia cos we mnie pękło i zmieniłam pracę na.. recepcjonistkę. I też jakoś super nie jest ale chociaż nie ma planów sprzedażowych

[Silloe]

A gdzie dalej...

[szprotka_]

Praca by było spoko, gdyby nie moje kierownictwo średniego szczebla. Ciągle gadają, że za mało, za wolno, robimy błędy, nie odpowiadamy kontrahentom wystarczająco grzecznie, że się nie wyrabiamy, nie chcemy podejmować decyzji, które mogą mieć złe skutki dla klienta... A to, że ze wszystkich statystyk wychodzi, że nam brakuje ludzi to się wytnie. Wytnie się też to, że mamy dni gdzie pracujemy po 9-11 godzin. Sielanka w korpo

[natash88]

Do końca września nie lubiłam swojej pracy. Kolejna korporacja, klikanie, bez przemęczania się, wypłata spoko i na czas. Nie lubiłam jej tak bardzo, że na szczęście się z nią pożegnałam.

Obecnej pracy dorywczej też nie za bardzo lubię, ale mam wizję, że za rok, dwa, trzy będę robić coś innego (co w teorii uwielbiam, obym i w praktyce też lubiła).

All in all, to jak dobrze się teraz mam bez tych kilku tysięcy za dupogodziny w gó*nopracy jest bezcenne. Polecam działać. Najwyżej będę jednak musiała zrobić się krok w tył (ale to jak już spróbuję zmiany)

[Asienka187]

Napisane przez kali765

Czyżbyś pracowała w Aliorze?
Pracowałam tam dwa lata i miałam dokładnie tak samo.. aż pewnego dnia cos we mnie pękło i zmieniłam pracę na.. recepcjonistkę. I też jakoś super nie jest ale chociaż nie ma planów sprzedażowych

nie, ale zapewne w każdym banku jest niestety podobnie...

[b82ed09e83d6cc96f3cec4b39c6008ed9e8c5acd_5dd330825eb9e]

Niestety nie, bo robię te same, powtarzalne rzeczy, prawo zaczyna stać tylko i wyłącznie po stronie pacjenta (odgórnie narzucone, absurdalne regulacje) i chciałabym robić coś bardziej związanego z moimi studiami. Szukam czegoś nowego, ale wcale nie jest tak łatwo znaleźć robotę "w zawodzie" na pół etatu. Wszędzie chcą na cały, a mi już klepanie w komputer tych samych rzeczy bokiem wychodzi. Czasem mam dni, że jestem zadowolona ze swojej pracy, szczególnie gdy trafi się naprawdę wdzięczny pacjent, który docenia chęć pomocy, ale większość ludzi jest niezadowolona. Dzisiaj usłyszałam, że to niedorzeczne, że tyle i tyle kobita musi zapłacić za plombę- jakbym ja te ceny ustalała. Kurde, jakby w ogóle ktokolwiek inny ustalał, niż rząd.

[Parabelka]

Napisane przez tamrysi

Ale później się odkujesz?

Napisane przez dacn

I jeśli przez odkucie się rozumiesz zarabianie dwóch średnich to tak odkuję się .

pamiętając , że te dwie średnie to płaca brutto, zależy gdzie ,i po ilu latach pracy i czy to będzie wysokość podstawy czy wszystko razem ruchomymi dodatkami nie liczącymi się w podstawie do emerytury

[smerfetk_a]

Gdyby nie szef praca byłaby ok, jednak ten człowiek doprowadza mnie do choroby psychicznej.
Aczkolwiek jutro będę cały dzień wydzwaniać do dłużników, więc niektóre zadania też są :dupa:

[justynkag10]

Moja praca sama w sobie jest ok i to coś co lubię, ale męczą mnie dojazdy. Normalnie jakbym pracowała na 1,5 etatu :/

[elizka1987]

Napisane przez smerfetk_a

Gdyby nie szef praca byłaby ok, jednak ten człowiek doprowadza mnie do choroby psychicznej.
Aczkolwiek jutro będę cały dzień wydzwaniać do dłużników, więc niektóre zadania też są :dupa:

Żona kolegi kiedyś robiła takie rzeczy. Podobno jest jakaś określona liczba wymówek, których używają osoby ociągające się z płaceniem . I śmieszne jest to jak się dziesiąty raz słyszy tą samą wymówkę.

[Margaery]

Napisane przez syklamen

Praca zmianowa po 10 godzin dziennie, czasami 12. Pracujące weekendy, po powrocie do domu jest ochota tylko na spanie, ciężko nawet się zebrać iść pod prysznic, a ze zmęczenia głód sam przechodzi. Człowiek chodzi wiecznie przymulony, jak zombi , kiedy zmiany są nocne. W pracy nalata się co niemiara, czasami jest tyle rzeczy na raz do zrobienia, że nie ma czasu na przerwę i złapie się coś do jedzenia w biegu. Gorąco i hałas przeplatane z zimnem. Plus ludzie ciągle mający o coś pretensje. Kto da więcej?

Napisane przez syklamen

Nie, praca w moim wyuczonym zawodzie, w laboratorium. Tak też myślałam, że praca w laboratorium jest inna. Wszyscy, którym mówię o tym, jak to wygląda robią wielkie oczy.

---------- Dopisano o 17:50 ---------- Poprzedni post napisano o 17:46 ----------


Potrafię się popłakać po ciężkim dniu, albopo nocy, nawet na samą myśl, że mam tam znowu iść. jestem ciągle zła, drażliwa i bywam nieprzyjemna dla innych.

Podobnie, bez nocek. Ale przecież praca w labie to nieustanne kawki, dwa razy machnąć pipetą i wypełnić trzy strony papierów, nieprawdaż?

[witchwq]

Ja nie lubie. Mam dwie prace i obu nie lubie. Chociaz... Ta jedna, gdzie z nastolatkami w szkole pracuje (gorne klasy podstawowki - 11 - 12 lat) to nawer lubie, gdyby nie zarzadzanie. Druga praca to sprzatanie i szef debil - moj manager moj przyjaciel. Ale co z tego, skoro jestem informatyk z milosci z killkunastoletnia przerwa (bo dzieci i emigracja w tle)... Durna baba ze mnie

---------- Dopisano o 02:50 ---------- Poprzedni post napisano o 02:47 ----------

Tzn, szef debil a manager zloto. Co widac dzis - ze stresu przyjaciel/manager ma ataki napiecia nerwu twarzy (nie umiem tego dokladnie przetlumaczyc) on mowi, ze to jak dostac cegla w twarz...

[smerfetk_a]

Napisane przez elizka1987

Żona kolegi kiedyś robiła takie rzeczy. Podobno jest jakaś określona liczba wymówek, których używają osoby ociągające się z płaceniem . I śmieszne jest to jak się dziesiąty raz słyszy tą samą wymówkę.

Zazwyczaj obiecują że zapłacą, a nic z tego nie ma
A potem się okazuje że zapomnieliii biedacy

[20160901857]

Napisane przez smerfetk_a

Zazwyczaj obiecują że zapłacą, a nic z tego nie ma
A potem się okazuje że zapomnieliii biedacy

Taa, bo firmy windykacyjne są takie kulturalne i uczciwe.

Nie żebym usprawiedliwiała dłużników, uważam, że długi trzeba spłacać, ale RAZ mi się zdarzyło, że zapomniałam zapłacić ratę za elektronikę, totalnie wyleciało mi z głowy. Po dwóch tygodniach jakiś nieznany numer zadzwonił do mnie o 7 rano. Nie odebrałam, potem wyciszyłam telefon na 2 godziny i w tym czasie miałam 17 (!) nieodebranych połączeń z tego numeru! Znalazłam ich w necie, połączyłam fakty i od razu się ogarnęłam z przelewem -więcej do mnie nie zadzwonili. Wiem, moja wina, ale no bez kitu, jak można uczciwego człowieka tak nękać o 53 złote?

[smerfetk_a]

Napisane przez nouvelle90

Taa, bo firmy windykacyjne są takie kulturalne i uczciwe.

Nie żebym usprawiedliwiała dłużników, uważam, że długi trzeba spłacać, ale RAZ mi się zdarzyło, że zapomniałam zapłacić ratę za elektronikę, totalnie wyleciało mi z głowy. Po dwóch tygodniach jakiś nieznany numer zadzwonił do mnie o 7 rano. Nie odebrałam, potem wyciszyłam telefon na 2 godziny i w tym czasie miałam 17 (!) nieodebranych połączeń z tego numeru! Znalazłam ich w necie, połączyłam fakty i od razu się ogarnęłam z przelewem -więcej do mnie nie zadzwonili. Wiem, moja wina, ale no bez kitu, jak można uczciwego człowieka tak nękać o 53 złote?

nie pracuje w firmie windykacyjnej
ja nękam ludzi raz w miesiącu, nienawidze tego

[olaaa99]

Napisane przez cava

A w temacie, był czas,kiedy nienawidziąłm swojej pracy. U mnie to był chyba syndrom wypalenia. Bo pracowałam jak lubiłam, na swoim.
Ale w pewnym momencie tak tego nienawidziąłm, ze jak dostawałam zlecenie, to zamiast się cieszyć że mam parce i zarobię, to potrafiłam się popłakać.
W końcowym okresie towarzyszyły temu bardzo silne objawy psychosomatyczne.
Wystarczyło ze siadałam przed komputer i pojawiał się mega ból głowy, mdłości, drżenie rąk, płacz.
Cos potwornego to było.

I co się stało, że na nowo polubiłaś to, co robisz (bo wnioskuję, że tak jest)?

[syklamen]

Napisane przez Margaery

Podobnie, bez nocek. Ale przecież praca w labie to nieustanne kawki, dwa razy machnąć pipetą i wypełnić trzy strony papierów, nieprawdaż?

Oczywiście, pełen luz.

Może trafiłam po prostu na taką firmę, ale praca obrzydła mi do tego stopnia, że nie wiem, czy w ogóle będę już szukac w jakimkolwiek laboratorium.
Też odczuwasz bóle w różnych częściach kręgosłupa po wielu godzinach przebywania 'na nogach' podczas robienia analiz? Do tego może ból nóg? (mięśnie i stawy) Czy tylko ja jestem jakaś nieodporna?

[boinnenazwybylyzajete]

Napisane przez syklamen

Oczywiście, pełen luz.

Może trafiłam po prostu na taką firmę, ale praca obrzydła mi do tego stopnia, że nie wiem, czy w ogóle będę już szukac w jakimkolwiek laboratorium.
Też odczuwasz bóle w różnych częściach kręgosłupa po wielu godzinach przebywania 'na nogach' podczas robienia analiz? Do tego może ból nóg? (mięśnie i stawy) Czy tylko ja jestem jakaś nieodporna?

u mnie od stojącej pracy pojawiły się żylaki

[cava]

Napisane przez olaaa99

I co się stało, że na nowo polubiłaś to, co robisz (bo wnioskuję, że tak jest)?

Nie polubiłam, zmieniłam sposób zarabiania.

[c640cdfa886255292692728c9c3f51a456c1754b_657ce90228a24]

Ja nie lubię. Tzn. samą pracę może i lubię (choć zmieniłabym trochę branżę), ale podejścia szefostwa, które żałuje na pracownika każdej złotówki i zaczynam się powoli czuć jak g*wno przez takie traktowanie Pracuję tu już ponad 5 lat, ale nie daję rady psychicznie właśnie przez takie podejście (tzn. że powinno mnie zadowolić 1600 zł chyba do końca życia, kij z tym, że moje obowiązki = umiejętności wzrosły 100 x od czasu kiedy zaczynałam). A szef potrafi rzucić hasłem, że jemu nie zależy na pieniądzach (to niech się podzieli z pracownikami!) albo że potrafimy wyżyć za 10 zł dziennie (ha. ha. ha.). Dodam, że chodzi o jedno z największych miast w Polsce.

[Margaery]

Napisane przez syklamen

Oczywiście, pełen luz.

Może trafiłam po prostu na taką firmę, ale praca obrzydła mi do tego stopnia, że nie wiem, czy w ogóle będę już szukac w jakimkolwiek laboratorium.
Też odczuwasz bóle w różnych częściach kręgosłupa po wielu godzinach przebywania 'na nogach' podczas robienia analiz? Do tego może ból nóg? (mięśnie i stawy) Czy tylko ja jestem jakaś nieodporna?

Moja praca jest stojąco-siedząco-biegająca (głównie to-muszę być w kilku miejscach naraz) i często po dniu pracy padam na twarz w co oczywiście nikt nie dowierza

Do tego zarobki marne jak na wymagania i posiadane kwalifikacje.

[szprotka_]

[1=c640cdfa886255292692728 c9c3f51a456c1754b_657ce90 228a24;53214763]Ja nie lubię. Tzn. samą pracę może i lubię (choć zmieniłabym trochę branżę), ale podejścia szefostwa, które żałuje na pracownika każdej złotówki i zaczynam się powoli czuć jak g*wno przez takie traktowanie Pracuję tu już ponad 5 lat, ale nie daję rady psychicznie właśnie przez takie podejście (tzn. że powinno mnie zadowolić 1600 zł chyba do końca życia, kij z tym, że moje obowiązki = umiejętności wzrosły 100 x od czasu kiedy zaczynałam). A szef potrafi rzucić hasłem, że jemu nie zależy na pieniądzach (to niech się podzieli z pracownikami!) albo że potrafimy wyżyć za 10 zł dziennie (ha. ha. ha.). Dodam, że chodzi o jedno z największych miast w Polsce.[/QUOTE]

U mnie to samo. Aż wstyd się przyznać ile zarabiam, jak się ktoś dowie ile godzin potrafię w robocie siedzieć.

[nniina]

Ja swojej poprzednej pracy nie lubłam. Wszystko za sprawą kierowniczki, która bardzo często swoje problemy osobiste przelewała na proacowików. Z\Któregoś pięknego dnia nie wytzrymałam atmosfery i zdecydowałam się znaleźć nową pracę. Z tamtej się zwolniłam i dostałam etat w nowej pracy, z której jestem bardzo zadowolona. Zarobki są w porządku, czas pracy normowany, a i atmosfera bardzo przyjemna, aż chce się tam chodzić 5 razy w tygodniu po 8 h

[vouvray]

Napisane przez syklamen

Też odczuwasz bóle w różnych częściach kręgosłupa po wielu godzinach przebywania 'na nogach' podczas robienia analiz? Do tego może ból nóg? (mięśnie i stawy) Czy tylko ja jestem jakaś nieodporna?

Wiem, że to pytanie nie do mnie, ale pracowałam na takim samym stanowisku przez rok. Już po pierwszych dniach bolał mnie kręgosłup, tym bardziej że mam krzywy. Gardło mnie też bolało, bo siedziałam w klimatyzowanym pomieszczeniu. Ja po pewnym czasie zaczęłam sobie podstawiać krzesło i robiłam analizy siedząc na krześle. Wszystkie naczynia i sprzęty miałam jak nie pod ręką to przynajmniej w tym samym pomieszczeniu. U Ciebie nie ma takiej możliwości?
Najbardziej mnie w tej pracy rozwalało podejście osób oczekujących na wynik analizy. Wiele osób myśli, że wystarczy pobrać pewną ilość próbki, włożyć do jakieś tajemniczej maszyny i po 2 sekundach ma się całą tablicę mendelejewa ;/ Jak chciałam zdobyć jak największą ilość informacji o badanej próbce (aby dobrać metodykę lub wyeliminować wpływ interferencji) to mieli podejrzenia, że chce jakiś przekręt zrobić z wynikiem ;/

[letitiah]

Aż mi się cudowny cytat Carey'a nasuwa na myśl:
“Oh, you hate your job? Why didn’t you say so? There’s a support group for that. It’s called EVERYBODY, and they meet at the bar.”

[chwast]

Mialam kiedys taka prace, ze kiedy do niej szlam to czułam sie jakbym miała isc na 3h matematyki w najgorszym wydaniu. Często płakałam, nawet na miejscu.
Na szczęście mogłam sobie pozwolić na zwyczajne porzucenie jej. Teraz mam taka, która uwielbiam i mam nadzieje, ze tak zostanie.