mój facet zauroczony inną

[Jamaika88]

Napisane przez greeyna

Tylko jak się odezwać....
Co napisać...
Chcę, momentami bardzo chcę, bo wiem,że on też może czeka na mój ruch.
Jak odjeżdzał to mi mówił,że obawia się ,że teraz bede miała go gdzieś pewnie... i przestane kochać. Wiem,ze bał się tego,bo widać było po nim ,że załuje tego

Tylko nie wiem jak zacząć, co mu napisać, bo przecież nie ''hej co tam?'' nie wiem sama, może jeszcze lepiej poczekać....

Napisz mu to co nam napisałaś, o swoich obawach dotyczących tego skąd u niego decyzja o wybraniu Ciebie. Czy z powodu miłości i chęci ratowania związku, czy kosza, którego tamta mu dała. O tym co chcesz zmienić w Waszym związku, jakie są Twoje oczekiwania względem Niego. To nie musi być rozprawka napisana piękną polszczyzną. Ważne żebyście po prostu zaczęli rozmawiać.

[greeyna]

Napisane przez Jamaika88

Napisz mu to co nam napisałaś, o swoich obawach dotyczących tego skąd u niego decyzja o wybraniu Ciebie. Czy z powodu miłości i chęci ratowania związku, czy kosza, którego tamta mu dała. O tym co chcesz zmienić w Waszym związku, jakie są Twoje oczekiwania względem Niego. To nie musi być rozprawka napisana piękną polszczyzną. Ważne żebyście po prostu zaczęli rozmawiać.

właśnie, jak napiszę mu ''wiązankę uczuć'' to on mnie zlekceważy ,obawiam się.
Tak robił zawsze. Gdy coś nie podobało mi się w jego zachowaniu , gdy napisałam co mi sprawia przykrość, to on zamiast powiedzieć ,porozmawiać ze mną o tym... wolał powiedzieć ,że przesadzam i wymyślam. Dlatego przestałam całkiem z nim rozmawiać o poważnych rzeczach, przestaliśmy ze sobą rozmawiać o innych rzeczach niż o codzienności, na zasadzie co tam, jak w pracy itp...
myślę ,że w tym tkwi błąd... chciałąbym mu wszystko powiedzieć, porozmawiać z nim jeszcze raz i podjąć co dalej, być szczerzy ze sobą... ale obawiam się ,że znów bedzie zamiatał pod dywan....

[Jamaika88]

Napisane przez greeyna

właśnie, jak napiszę mu ''wiązankę uczuć'' to on mnie zlekceważy ,obawiam się.
Tak robił zawsze. Gdy coś nie podobało mi się w jego zachowaniu , gdy napisałam co mi sprawia przykrość, to on zamiast powiedzieć ,porozmawiać ze mną o tym... wolał powiedzieć ,że przesadzam i wymyślam. Dlatego przestałam całkiem z nim rozmawiać o poważnych rzeczach, przestaliśmy ze sobą rozmawiać o innych rzeczach niż o codzienności, na zasadzie co tam, jak w pracy itp...
myślę ,że w tym tkwi błąd... chciałąbym mu wszystko powiedzieć, porozmawiać z nim jeszcze raz i podjąć co dalej, być szczerzy ze sobą... ale obawiam się ,że znów bedzie zamiatał pod dywan....

To tym bardziej powinnaś do niego napisać. To jak potraktuje Twoją wiadomość, jak się do niej odniesie będzie dla Ciebie odpowiedzią na pytanie: " Czy warto inwestować czas i energię w tą relację?".
Szczerze, to co o nim teraz piszesz brzmi coraz nieciekawiej. Jeżeli boimy się poważnych rozmów w związku, to jest to bardzo poważny problem. Twój facet musi zrozumieć, że jego podejście do rozmów bardzo mocno przyczyniło się do jego zauroczenia. Jeśli on nie ma zamiaru tego zmienić, to chyba pora pakować manatki.

[I am Rock]

Olewanie partnera nazywasz zamiataniem problemów pod dywan.
Jesteś w związku, w którym jedno nie słucha drugiego. Nie chce słuchać.
Jeżeli on ma od dawna ma twoje uwagi w nosie, to teraz cudownie się nie odmieni.

[greeyna]

myślicie ,że napisanie mu smsa na dobranoc to dobry pomysł ? czy lepiej jeszcze poczekac.... męczy mnie ta cisza, i nie pewnosc :/ on nadal się nie odezwał...

[nereidadriada]

Nie pisz, jeśli kieruje Tobą tylko strach.

Możesz się odezwać, jeśli bardzo chcesz. Ale nie stawiaj siebie w pozycji przepraszającego, błagającego o kontakt. Nie uważasz, że teraz on powinien się postarać? Ruszyć tyłek?

[Jamaika88]

Tak szczerze to w obliczu wszystkich informacji, które w wątku podałaś, to nie bawiłabym się w jakieś "dobranoc" tylko umówiła się z nim na poważną rozmowę.

[greeyna]

Napisane przez nereidadriada

Nie pisz, jeśli kieruje Tobą tylko strach.

Możesz się odezwać, jeśli bardzo chcesz. Ale nie stawiaj siebie w pozycji przepraszającego, błagającego o kontakt. Nie uważasz, że teraz on powinien się postarać? Ruszyć tyłek?

Napisane przez Jamaika88

Tak szczerze to w obliczu wszystkich informacji, które w wątku podałaś, to nie bawiłabym się w jakieś "dobranoc" tylko umówiła się z nim na poważną rozmowę.

Wiem,to głupi pomysł... on już raz próbował , napisał tylko miłej pracy,od tamtej pory do teraz nic , cisza , pustka... Nawet głupiego smsa, telefon milczy, wcześniej to przez portal społecznościowy przeważnie pisaliśmy, innej formy kontaktu nie było.
Mam momenty ,gdy chce mu dać małe zielone światełko,że jestem w stanie wybaczyć,ale po chwili znów pojawia się myśl ,że on jednak myślał o niej. Nie wiem nawet co teraz robi... w głowie układam sobie historie ,że może z nią... niby się nie spotkali, tak mnie zapewniał.

I jeszcze coś... dzisiaj całe popołudnie pracowałam. Zadbałam o swój wygląd, umalowałam się ładnie, uśmiech miałam , jakoś tak czuje się lżejsza, odszedł ten smutek, ale w głębi jest nadal smutno...
Za kilka dni idę do fryzjera, zmienie cos w sobie. Czuje się nie dowartościowana przez tą całą sytuacje...
Oczywiscie mielismy wiecej ze sobą rozmawiać , tak postanowilismy, ale nic się nie rozwija w tym kierunku, zaczynam poważnie wątpić..

[nereidadriada]

Zgadzam się. W tej sytuacji "dobranoc" to takie nie wiadomo co i po co.

Dać zielone światło możesz. Tylko czy on Cię o nie prosi? Widzisz, czujesz, że mu na tym zależy?, że się stara?

Bo mam wrażenie, że Ty czekasz na jego ruch, a ponieważ nie możesz się doczekać, to chcesz to przyspieszyć swoim ruchem. Ale to bez sensu.

Przecież rozstanie, kryzys czy czymkolwiek okaże się obecna sytuacja, nie jest czymś stałym. Oczywiście, że minie, a Ty staniesz na nogi. Nie ma w tym niczego dziwnego, że już Ci lżej.

[greeyna]

Napisane przez nereidadriada

Zgadzam się. W tej sytuacji "dobranoc" to takie nie wiadomo co i po co.

Dać zielone światło możesz. Tylko czy on Cię o nie prosi? Widzisz, czujesz, że mu na tym zależy?, że się stara?

Bo mam wrażenie, że Ty czekasz na jego ruch, a ponieważ nie możesz się doczekać, to chcesz to przyspieszyć swoim ruchem. Ale to bez sensu.

Przecież rozstanie, kryzys czy czymkolwiek okaże się obecna sytuacja, nie jest czymś stałym. Oczywiście, że minie, a Ty staniesz na nogi. Nie ma w tym niczego dziwnego, że już Ci lżej.

teraz własnie zrozumiałam ,ze jemu chyba nie zależy na tym by cos naprawić... wiecie... nawet się nie odzywa mimo ,że jest online.. przykre...

[nereidadriada]

Jeżeli nie potrafisz sobie poradzić z sytuacją, która miała miejsce, do tego nie umiesz mu zaufać i nie widzisz woli odbudowania relacji z jego strony, to chyba masz odpowiedź.

Ale jeśli czujesz, że chcesz walczyć, to po prostu powiedz mu co czujesz, jak to widzisz. Niech on się zadeklaruje i zacznie działać. Ty będziesz aktywnie uczestniczyć w ratowaniu relacji przy jednoczesnym bacznym obserwowaniu. Ale na to trzeba siły i czasu.
Oceń jak czujesz.

[greeyna]

Napisane przez nereidadriada

Jeżeli nie potrafisz sobie poradzić z sytuacją, która miała miejsce, do tego nie umiesz mu zaufać i nie widzisz woli odbudowania relacji z jego strony, to chyba masz odpowiedź.

Ale jeśli czujesz, że chcesz walczyć, to po prostu powiedz mu co czujesz, jak to widzisz. Niech on się zadeklaruje i zacznie działać. Ty będziesz aktywnie uczestniczyć w ratowaniu relacji przy jednoczesnym bacznym obserwowaniu. Ale na to trzeba siły i czasu.
Oceń jak czujesz.

Nie potrafię walczyć chyba... wiecie dlaczego? A to dlatego,że on nie chce wcale walczyć o mnie. Męczą mnie myśli, że on jutro znów pójdzie do tej pracy... Będzie z nią rozmawiał... itp... patrzył na nią...
a o mnie powoli zapominał.
Strasznie cierpię, jeszcze bardziej ,bo widzę ,że on nic nie robi. Nawet półsłówka nie napisał, nie zapytał jak się czuję...

[nereidadriada]

To przykre, ale przynajmniej wiesz na czym stoisz, potrafisz już określić swoje potrzeby i oczekiwania i widzisz co Ci konkretnie nie pasuje.
To naturalne, że czekasz na jego ruch. On nawalił, mógłby zrobić teraz cokolwiek.
Jemu też na pewno nie jest łatwo. Ale powinnaś teraz zadbać o siebie. Każdy sobie radzi sam.

Tak, jak dziewczyny pisały -teraz zobaczysz jego prawdziwy stosunek do Ciebie, czyny, nie słowa... .

[greeyna]

Napisane przez nereidadriada

To przykre, ale przynajmniej wiesz na czym stoisz, potrafisz już określić swoje potrzeby i oczekiwania i widzisz co Ci konkretnie nie pasuje.
To naturalne, że czekasz na jego ruch. On nawalił, mógłby zrobić teraz cokolwiek.
Jemu też na pewno nie jest łatwo. Ale powinnaś teraz zadbać o siebie. Każdy sobie radzi sam.

Tak, jak dziewczyny pisały -teraz zobaczysz jego prawdziwy stosunek do Ciebie, czyny, nie słowa... .

zrobiłam błąd,bo napisałam mu smsa.jestem głupia, a głupia to mało powiedziane... w głębi duszy chcę to ratować... ale... no właśnie chyba nie mam szacunku do siebie. powinnam go nie chceć widzieć chyba po tym wszystkim .....

[Jamaika88]

Napisane przez greeyna

zrobiłam błąd,bo napisałam mu smsa.jestem głupia, a głupia to mało powiedziane... w głębi duszy chcę to ratować... ale... no właśnie chyba nie mam szacunku do siebie. powinnam go nie chceć widzieć chyba po tym wszystkim .....

Nie jesteś głupia, jesteś zagubiona, a on w dodatku wcale Ci nie pomaga i jesteś ze wszystkim sama. Zobaczysz jak zareaguje na smsa. Przynajmniej nie będziesz miała w przyszłości rozkmin, że jednak mogłaś zrobić pierwszy krok.

[greeyna]

Napisane przez Jamaika88

Nie jesteś głupia, jesteś zagubiona, a on w dodatku wcale Ci nie pomaga i jesteś ze wszystkim sama. Zobaczysz jak zareaguje na smsa. Przynajmniej nie będziesz miała w przyszłości rozkmin, że jednak mogłaś zrobić pierwszy krok.

na smsa nie zareagował. Mogłam w sumie napisać na ''facebooku'' ale mam dość rozmów przez ten portal, czy nic nie istnieje poza facebookiem?

Chciałam inaczej. Napisałam mu tylko ,że życzę miłych snów.
Z jednej strony ,ulżyło mi ,że to zrobiłam.
Jestem rozbita na dwie części ,z której jedna chce bardzo ,żeby było jak kiedyś,a druga czuje się zrezygnowana i załamana....

Jestem bardzo zagubiona,
czuję się jak ktoś beznadziejny,
za dużo serca wkładałam w ten związek,
łatwo wybaczam,ale trudno zapominam...
taka już moja natura..


edit : dziś wieczorem nie spłynęła mi ani jedna łza... nie potrafię już nawet płakać.

[nereidadriada]

Spokojnie. Nie minęło przecież dużo czasu, poza tym jest środek nocy -może śpi.

Skoro czułaś taką potrzebę, to dobrze, że napisałaś. Teraz zobaczysz co on z tym zrobi.
Przecież nie narzucasz się mu. Wszystko jest ok.

[greeyna]

Napisane przez nereidadriada

Spokojnie. Nie minęło przecież dużo czasu, poza tym jest środek nocy -może śpi.

Skoro czułaś taką potrzebę, to dobrze, że napisałaś. Teraz zobaczysz co on z tym zrobi.
Przecież nie narzucasz się mu. Wszystko jest ok.

wiem,że nie narzucam się,ale boję się ,że tak łatwo mu pokazuję ,że mogę wybaczyć, że mogę być z nim...
mam mętlik w głowie,bo nie wiem jak powinnam się zachowywać, czy go olewać, udawać,że mam gdzieś itp...
ale wolę być sobą,bo mam dobre serce, naprawdę go kocham ,ale jeśli z nim nie bede to uszanuje to... chciałabym zebyśmy zaczeli się dogadywać, i było wszystko w porządku.

Odpisać to nie odpisał, wiem ,że nie spał bo niedługo po tym napisałam,jak na fb zrobił się offline.
Pewnie nie ma nic na koncie,albo po prostu nie ma ochoty mi odpisywać...

[ef54e0a2a1d8c328bd9581b7d386552d742cc4ca]

Treść usunięta

[greeyna]

Niestety wydaje mi się,że tylko ja mam chociaż małe chęci ,by spróbować odświeżyć ten związek. On raczej nie. Nawet nie zareagował na smsa,którego mu w nocy napisałam. A tak miało się zmienić... Teraz siedzi w pracy i pewnie z nią rozmawia, patrzy na nią. Męczy mnie to i teraz jeszcze gorzej się czuję, mogłam wcale się nie odzywać,to on powinien,a ja tylko z siebie idiotkę zrobiłam...

[nereidadriada]

Jaką idiotkę? Daj spokój. Męczyło Cię, chciałaś go ośmielić i ok. Nie masz sobie nic do zarzucenia.

Nie myśl o tym, czy patrzy na nią czy nie. To bez sensu. I tak najważniejsze jest to, że nie walczy o Ciebie, że odpuścił i to w taki tchórzowski sposób.
Czasem dobrze zostać źle potraktowanym, bo pozbawia nas to złudzeń i rozgoryczenie pcha nas ku rozsądnym decyzjom, sprzecznym ze złudnymi nadziejami.
Masz jasność jak sprawa wygląda z jego strony. To naprawdę cenna informacja.

[greeyna]

Napisane przez nereidadriada

Jaką idiotkę? Daj spokój. Męczyło Cię, chciałaś go ośmielić i ok. Nie masz sobie nic do zarzucenia.

Nie myśl o tym, czy patrzy na nią czy nie. To bez sensu. I tak najważniejsze jest to, że nie walczy o Ciebie, że odpuścił i to w taki tchórzowski sposób.
Czasem dobrze zostać źle potraktowanym, bo pozbawia nas to złudzeń i rozgoryczenie pcha nas ku rozsądnym decyzjom, sprzecznym ze złudnymi nadziejami.
Masz jasność jak sprawa wygląda z jego strony. To naprawdę cenna informacja.

Jeszcze głupio go tłumaczę,bo weekend ja byłam zajęta, cale popołudnia do późnego wieczoru pracowałam, on szkoła, więc ...
tak się mijaliśmy...

Wtedy ,gdy siedzieliśmy i rozmawialiśmy, mówił ,że bardzo chce ze mną być, ze chce ,aby coś się zmieniło itp... napisał tylko raz.
Ciekawa jestem dzisiejszego dnia, jeżeli on już dzisiaj naprawdę się nie odezwie (ja mam wolne) to już bede miała odpowiedź. to przykre bardzo...

[nereidadriada]

Ogólnie rzecz ujmując, to wszystko się teraz sprowadza do tego, czy
1/ Ty chcesz z nim jeszcze być,
2/ Ty potrafisz z nim jeszcze być,
3/ czy on chce być z Tobą (i czy coś robi w tym kierunku).

Mam wrażenie, że tak/nie, nie, nie.. .

[greeyna]

Napisane przez nereidadriada

Ogólnie rzecz ujmując, to wszystko się teraz sprowadza do tego, czy
1/ Ty chcesz z nim jeszcze być,
2/ Ty potrafisz z nim jeszcze być,
3/ czy on chce być z Tobą (i czy coś robi w tym kierunku).

Mam wrażenie, że tak/nie, nie, nie.. .

ja chcę ale tylko jeśli on chce ,i to szczerze z całego serca on chce.
Jak widzę jego bezczynność to docierają do mnie przykre ''fakty''
czuję się bardziej rozdarta, a co najgorsze... - zrezygnowana...

[oh Mandy]

To jest dla mnie nie do ogarnięcia.
Straszna z niego pi*da, albo taka moralność. Zauroczył się inną, potem łaskawie stwierdził że jednak chce być z tobą, po czym - gdy powinien o ciebie walczyć i pracować na twoje zaufanie, on nawet się nie odzywa.

[nereidadriada]

Napisane przez greeyna

ja chcę ale tylko jeśli on chce ,i to szczerze z całego serca on chce.
Jak widzę jego bezczynność to docierają do mnie przykre ''fakty''
czuję się bardziej rozdarta, a co najgorsze... - zrezygnowana...

Sama tego nie pociągniesz.
A nie możesz z nim porozmawiać? Powiedzieć, że Cię zranił, że próbujesz sobie z tym jakoś poradzić, ale potrzebujesz czasu. I zapytać, czy on chce kontynuować związek i jeśli tak, to powiedzieć mu, że w takim razie teraz jego kolej, że czekasz na jego ruch?
Chyba, że tak to właśnie obgadaliście przy okazji ostatniej rozmowy.

Mnie się wydaje, że on jednak nie chce kontynuować.. .
Ale skoro tak Cię to gryzie, to może taka rozmowa pomogłaby Tobie, bo przestałabyś myśleć, że może gdybyś wysłała jeszcze jedno dobranoc to on by się obudził.

[zdradzo]

Wczoraj zapytałam tżta, co sądzi o takim zauroczeniu jak u Twojego chłopaka i z jego punktu widzenia to zdrada emocjonalna. Bo co innego bajerancki flircik, w którym obie strony wiedzą, że to dla żartu, aby było miło i zabawnie I TYLE, a co innego flirtowanie świadomie prowadzące do bardziej zaawansowanej relacji.

Poza tym, Autorko, gdyby tak żałował i mu zależało, to by teraz na rzęsach stawał, abyś mu wybaczyła- a on milczy=ma w doopie. Jak facetowi zależy, to uwierz mi, że nie czeka na cudzy ruch, tylko sam działa i stara się wszystko naprawić=walczy.

Daj sobie spokój. Szkoda czasu na tego pana.

[I am Rock]

Nie warto zabiegać o tego faceta. On chce się wymiksować z tego związku.

[greeyna]

Jestem zła na niego ,strasznie. Napisał dzisiaj ,że dziekuje ,za smsa wczorajszego ale już spał. Od słowa do słowa (zapytał co u mnie itp) powiedział ,że musi kończyć bo coś tam. Ja się obruszyłam... od słowa do słowa przestał mi całkiem odpisywać. Po tym jak napisałam,że do tej pory źle mi z tym wszystkim. Odciął się... dziwny. bo zamiast ze mna o tym pogadać,woli mnie olać...

[nereidadriada]

Chyba już widzisz, że jemu nie zależy?