Nie wie czy chce ze mną być?

[shanta]

Napisane przez Althea

Że przeprasza, jesli mnie jakoś skrzywdził, ale się pogubił trochę i że za jakiś czas będziemy się śmiać z tego kryzysu.

Albo znów płakać

[Althea]

Napisane przez shanta

Albo znów płakać

Ja jeszcze nie wiem co bedzie i co zrobie. Mam metlik w glowie, Na pewno bede z nim dziś rozmawiała.

[I am Rock]

Napisane przez Althea

Nie powiedziazłam mu o przeprwoadzce. Od ramna jestem w pracy a chciałam mu to w cztery oczy przekazać.

Jasne że sie boje, ale jetsem tez w stanie uweirzyc ze miał jakieś tam watpliwości- mogłam nie dopytywać to by mu samo przeszlo,a taks ie dowiedzialam i datego bolalo.
ALe sama kiedys mialam taki moment ze sie zastanwialam troche czy to ma sens...

Ale on chyba ograniczony umysłowo nie jest i ma świadomość, że rozstanie = wyprowadzka.
Ja bym mu do końca nie wierzyła, że względu na jego opinie o waszym związku. Najpierw mówi, że nic mu nie pasuje, a teraz...
Jasne, porozmawiaj z nim. Spisz wszystkie jego wątpliwości, które przytoczyłaś w wątku i rozlicz go z każdej z nich.


Kurka, przyjeżdża niby stęskniony facet i mówi, że seks nie taki.
No...

[MOgrama]

Napisane przez Althea

Ja jeszcze nie wiem co bedzie i co zrobie. Mam metlik w glowie, Na pewno bede z nim dziś rozmawiała.

I nie daj sobie mieszać w głowie tym licznym wypowiedzą na tym wątku które nie dają inne możliwości jak koniec. Nie jestem adwokatem tego faceta ale dla mnie to serio nie rysuje się tak źle.

Stawianie go pod ścianą, płacze, dążenie tematu to chyba najgorsze co możesz zrobić. Poważne emocjonalne rozmowy to również nie droga. Nie teraz.

[tarkowska]

Napisane przez MOgrama

I nie daj sobie mieszać w głowie tym licznym wypowiedzą na tym wątku które nie dają inne możliwości jak koniec. Nie jestem adwokatem tego faceta ale dla mnie to serio nie rysuje się tak źle.

Stawianie go pod ścianą, płacze, dążenie tematu to chyba najgorsze co możesz zrobić. Poważne emocjonalne rozmowy to również nie droga. Nie teraz.

Czyli lepiej czekać aż pan się łaskawie zdecyduje?

Ciekawa jestem czy naprawdę nie drążyłabyś, nie rozmawiała, gdyby facet Ci powiedział, że nie wie czy to nie wygodnictwo, a poza tym jesteś "nie taka". Jeśli nie, to podziwiam, ale wg mnie to bez sensu, bo tylko poczuje kto jest w związku gorą

[MOgrama]

Napisane przez tarkowska

Czyli lepiej czekać aż pan się łaskawie zdecyduje?

Ciekawa jestem czy naprawdę nie drążyłabyś, nie rozmawiała, gdyby facet Ci powiedział, że nie wie czy to nie wygodnictwo, a poza tym jesteś "nie taka". Jeśli nie, to podziwiam, ale wg mnie to bez sensu, bo tylko poczuje kto jest w związku gorą

Pewnie ze by mi to nie dawało żyć jak chyba każdej kobiecie. Z natury robimy dramat z każdego zdania. Chłopak jasne powiedział to co powiedział sama autorka mówi ze drazyla mocno o co chodzi, nie wykonał żadnego ruchu w celu odsuniecia się od związku, czy opuszczenia go, wyraził chęć naprawy i poprosił o czas na uporządkowanie własnych myśli. Nie trzeba mieć jakieś wielkiej traumy żeby czasem pomyśleć czy Nas związek to akurat ten jedyny i najważniejszy, jego błąd ze wypowiedział ta myśl. Teraz nie dość ze stracił zaufanie autorki, która momentalnie naturalnie również rzuciła wroga barierę między nimi. Teraz juz tylko mocne rozmowy o uczuciach i emocjach, stawianie ultimatum czy nakaz wyprowadzki a wszystko w atmosferze napięcia, łez i gniewu. Przecież to przepis na koniec związku.

Jakbym miała się postawić na miejscu jej faceta (i trochę znając ich naturę ze potrzebują się czasem oddalic, wolą sami rozwiązywać swoje problemy a nie konsultuja i nie gadają godzinami o nich z najlepszą przyjacilka, że raczej działają niż gadaja, a już te poważne rozmowy kojarzą im się z największą meczarnia) to by mnie trafiło ze na moja potrzebę uporządkowania sobie pewnych spraw dostałabym taki pakiet emocji nerwów i próby wyjaśnień tego wszystkiego.

Ma wątpliwości ludzka rzecz co on jej teraz może powiedzieć :
- jakby chciał skończyć związek to by odszedł
- jakby chciał z bagatelizować swoje słowa to i tak partnerka by drazyla o co chodzi co to bylo co on myśli itp
Zabrał jej poczucie bezpieczeństwa kilkoma słowami wiem to straszne ale jeśli on chce to ratować i autorka nie chce też kończyć tego związku to wydaje mi się że potrzebne jest teraz trochę czasu a nie te całe negatywne emocje. Trzeba mu pozwolić ochłonąć i poukładać sobie w głowie ze ona jest dla niego ważna bo czeka go na prawdę trudne zadanie jesli chce naprawiać to co zepsuł.

[tarkowska]

Napisane przez MOgrama

Ma wątpliwości ludzka rzecz co on jej teraz może powiedzieć :
- jakby chciał skończyć związek to by odszedł

Widzisz, gdyby to było takie proste i wszyscy by odchodzili, gdy pojawia się brak uczucia, to świat byłby piękniejszy.

Napisane przez MOgrama

Zabrał jej poczucie bezpieczeństwa kilkoma słowami wiem to straszne ale jeśli on chce to ratować i autorka nie chce też kończyć tego związku to wydaje mi się że potrzebne jest teraz trochę czasu a nie te całe negatywne emocje. Trzeba mu pozwolić ochłonąć i poukładać sobie w głowie ze ona jest dla niego ważna bo czeka go na prawdę trudne zadanie jesli chce naprawiać to co zepsuł.

Ale ja też nie jestem zwolennikiem takich negatywnych akcji. Po prostu spakowałabym pana, kazała mu przemyśleć wszystko na osobności. Sama bym wtedy miała czas na odetchnięcie. Bez łez, rozmów, domysłów.

Nie dałabym rady, jak Ty, przejść nad tym do porządku dziennego. Czując niejako, że on "decyduje".

[Minui]

Autorko, byłam już po obu stronach barykady, i wg mnie im szybciej to zakończycie tym lepiej dla Was. Jeśli on ma teraz wątpliwości co do tego czy Cię kocha i czy chce z Tobą być, to nawet jeśli sytuacja się za chwilę jako tako wyklaruje, to one będą wracały. Uwierz. Nie ma sensu się męczyć z sentymentu, przywiązania, czy przez kwestię mieszkaniową.

Nie rób sobie tego. Zasługujesz na kogoś, kto będzie Ciebie pewien.

[Althea]

Powiedział że chce spróbować, że wie że warto.
Trzymałam go za bardzo pod kloszem, za krótko i przestalismy mieć porównanie do tego jacy są inni ludzie, zaczęliśmy się za bardzo izolować.
Oboje wierzymy że to dlatego, choć on nie jest do końca pewny bo czyje się zagubiony.
Obiecalismy sobie ze zaczniemy coś robić, wychodzić, spotykac się z ludźmi, może gdzieś wyjedziemy razem by przeżyć razem coś nowego.
Nie będę przez chwilę na niego naciskac, bo faktycznie to bez sensu. On idzie dziś pogadać ze swoim ojcem o swoich emocjach, ja jadę do mamy.
Mysle że nasi rodzice dadzą nam lepsze rady, o tyle że znają nas i żądze byliśmy bardzo rodzinni i z jednymi i drugimi spędziliśmy dużo czasu.
Sprawa cały czas w toku i myślę że to o tyle dobrze ze na takie cały ambaras trwa niecałe 4 dni...

[Minui]

Napisane przez Althea

Powiedział że chce spróbować, że wie że warto.

Chce spróbować, choć nie jest przekonany - właśnie ze względu na sentymenty, wspólne wspomnienia, przywiązanie.

Napisane przez Althea

Trzymałam go za bardzo pod kloszem, za krótko i przestalismy mieć porównanie do tego jacy są inni ludzie, zaczęliśmy się za bardzo izolować.
Oboje wierzymy że to dlatego, choć on nie jest do końca pewny bo czyje się zagubiony.

Wiem, bo ja też tłumaczyłam to sobie w ten sposób. Zarówno będąc w Twojej sytuacji, jak i w jego.

Moim zdaniem, z mojego doświadczenia: można mieć wątpliwości, czy powinno się z kimś być, czy wszystko się ułoży tak jak chcecie, czy jest sens - różnie w życiu bywa. Ale jeśli są wątpliwości, czy chce się z kimś być, czy się go kocha? One będą wracały.

Zrobisz jak uważasz - i dobrze, bo musisz sama się przekonać i nauczyć na własnych błędach.

[Althea]

Tzn on powiedział że chce.
Że gdyby nie chciał to by już poszedł, by się nie zastanawiał.
Nie wiem czy chodzi o sentyment, no może... Ale z drugiej strony to wcześniej nigdy go nie trzymało. Z eks swoją bym dłużej i jak przestało my coś pasować to odszedł a mieli więcej wspólnego niż my.
Wiem że to co on teraz przeżywa to też wina mojej choroby, tego że byłam chorobliwie zazdrosna, że balsam się innych ludzi.
Chyba wierze ze jak ludzie chcą to można naprawić błędy jeśli się wie jakie one były.
W końcu jakby zupełnie nie kochał to by odszedl, nie chciałby się wysilic i naprawić tego wszystkiego.

Nie chce czekać w nieskończoność. Ale chyba jakbym w ogóle nie spróbowała to bym sobie nugdy nie wybaczyła. byłam już w kilku związkach dłuższych i intuicja mi mowi że powinniśmy jeszcze spróbować.

[tarkowska]

Napisane przez Althea

Nie chce czekać w nieskończoność. Ale chyba jakbym w ogóle nie spróbowała to bym sobie nugdy nie wybaczyła. byłam już w kilku związkach dłuższych i intuicja mi mowi że powinniśmy jeszcze spróbować.

Jeśli tak czujesz, to próbuj. Powodzenia

[Althea]

Napisane przez tarkowska

Jeśli tak czujesz, to próbuj. Powodzenia

Ja wiem ze to brzmi desperacko. W sumie to gdybym ja miała komuś radzić to pewno bym powiedziała żeby się rozstać.
Ale wszyscy którzy nas znają mówią że to minie, że to jakiś głupi kryzys i że tak na prawdę to powinniśmy próbować.
Zobaczę jeszcze co rodzice powiedza, cenie ich zdanie a są że sobą ponad 30 lat to pewno wiedzą kiedy ma sena bycie razem a kiedy nie

[Minui]

Napisane przez Althea

W sumie to gdybym ja miała komuś radzić to pewno bym powiedziała żeby się rozstać.

Zwłaszcza to powinno dać Ci do myślenia

Napisane przez Althea

Zobaczę jeszcze co rodzice powiedza, cenie ich zdanie a są że sobą ponad 30 lat to pewno wiedzą kiedy ma sena bycie razem a kiedy nie

A jeśli rodzice powiedzą, że powinniście się rozstać, to pójdziesz za ich radą? Nie wydaje mi się. Raczej odnoszę wrażenie, że założyłaś ten wątek nie po to, by otrzymać poradę, ale po to, by ktoś inny utwierdził Cię w przekonaniu, że powinnaś z nim zostać. I co by się nie działo, tak właśnie zrobisz. Więc ok - skoro alternatywą jest późniejszy żal, że nie spróbowałaś, że może jednak coś by z tego jeszcze wyszło.

Ty już podjęłaś decyzję, nie łudź się, że ktoś jest w stanie Cię od niej odwieść, po prostu zrób to co już postanowiłaś, i jeśli Wam wyjdzie to super, a jeśli nie, to dostaniesz po tyłku i w przyszłości będziesz mądrzejsza.

[Althea]

Napisane przez Minui

A jeśli rodzice powiedzą, że powinniście się rozstać, to pójdziesz za ich radą? Nie wydaje mi się. Raczej odnoszę wrażenie, że założyłaś ten wątek nie po to, by otrzymać poradę, ale po to, by ktoś inny utwierdził Cię w przekonaniu, że powinnaś z nim zostać. I co by się nie działo, tak właśnie zrobisz. Więc ok - skoro alternatywą jest późniejszy żal, że nie spróbowałaś, że może jednak coś by z tego jeszcze wyszło.

Ty już podjęłaś decyzję, nie łudź się, że ktoś jest w stanie Cię od niej odwieść, po prostu zrób to co już postanowiłaś, i jeśli Wam wyjdzie to super, a jeśli nie, to dostaniesz po tyłku i w przyszłości będziesz mądrzejsza.

Na pewno wezmę ich zdanie pod uwagę.
I oczywiście że chce rad, w końcu po to jest wątek. Nie chcę się utwierdzać w żadnym przekonaniu bo sama na prawdę nie wiem co robić.
W jednej chwili chce próbować, w nastepnej chce go wyrzucić z domu.
To chyba za trudny temat bym umiała tak od razu podjac jakąś decyzję.
Dlatego chcę usłyszeć opinie innych i rady, nie żeby się zastosować do jakiejś konkretnej tylko żeby sobie przemyslec, pozbierac informacje i doświadczenia i przełożyć na swoją sytuacje.
I rozmowa z rodzicami nie ma być po to by zrobić tak jak mi powiedzą, ante żeby usłyszeć zdania kogoś czeka opinie szanuje.
Wiem że mieli swoje kryzysy i skan też że się bardzo kochają. Chce uslyszeć ich historię bo na razie mam za mało informacji i doświadczenia żeby podjac decyzje ktorej będę pewna.

[Minui]

Nie wygląda na to, żebyś zupełnie nie wiedziała, co robić. Np. w tym poście desperacko wyszukujesz powody, dla których warto zostać z człowiekiem, który powiedział wprost, że jesteś nie taka, jak on by chciał (łącznie z porównywaniem Waszej sytuacji do jego sytuacji z byłą ):

Napisane przez Althea

Tzn on powiedział że chce.
Że gdyby nie chciał to by już poszedł, by się nie zastanawiał.
Nie wiem czy chodzi o sentyment, no może... Ale z drugiej strony to wcześniej nigdy go nie trzymało. Z eks swoją bym dłużej i jak przestało my coś pasować to odszedł a mieli więcej wspólnego niż my.
Wiem że to co on teraz przeżywa to też wina mojej choroby, tego że byłam chorobliwie zazdrosna, że balsam się innych ludzi.
Chyba wierze ze jak ludzie chcą to można naprawić błędy jeśli się wie jakie one były.
W końcu jakby zupełnie nie kochał to by odszedl, nie chciałby się wysilic i naprawić tego wszystkiego.

Nie chce czekać w nieskończoność. Ale chyba jakbym w ogóle nie spróbowała to bym sobie nugdy nie wybaczyła. byłam już w kilku związkach dłuższych i intuicja mi mowi że powinniśmy jeszcze spróbować.

[Althea]

Napisane przez Minui

Nie wygląda na to, żebyś zupełnie nie wiedziała, co robić. Np. w tym poście desperacko wyszukujesz powody, dla których warto zostać z człowiekiem, który powiedział wprost, że jesteś nie taka, jak on by chciał (łącznie z porównywaniem Waszej sytuacji do jego sytuacji z byłą ):

A to dziwne że szukam, że mysle? Mogłabym też eysunac argumenty przeciw kontynyacji. Ze mnie zranił, że nie wiem jak mi zaufać teraz, że skoro było źle to trudno oczekiwać by było lepiej. Ze może faktycznie to przywiazanie i wspólne rzeczy i nic więcej.
Jestesmy trochę inni, bardziej sobie pomagalismy niż robiliśmy coś na prawdę wspólnie.
Po prostu tutaj dużo osób pisalo, że to nie ma sensu więc stąd moje wypowiedzi.
Jak rozmawiam z przyjaciółką to ona mówi mi bym dała nam czas a ja wyszukuje argumentów przeciw. Jestem na prawdę zagubiona

[Minui]

Ok, rozumiem. Choć moim zdaniem i tak z nim zostaniesz, głównie dlatego, żeby później nie żałować, że nie spróbowałaś. A te wszystkie rozważania to tylko efekt dysonansu poznawczego między "nie wiem, jak sobie bez niego poradzę" a "zrobił mi krzywdę".

Widzę w Tobie siebie sprzed paru lat, kiedy chłopak, w którym byłam zakochana, powiedział mi dokładnie to samo - no, prawie, ale sens zachowany. "Nie wiem, czy chcę z Tobą być, nie wiem, czy Cię kocham". Borze zielony, jak teraz o tym myślę, to jest mi autentycznie wstyd. Za siebie. Bo też myślałam o tym w kategoriach "kryzysu", z którym sobie damy radę, no przecież się kochamy To nie był żaden kryzys. To było upokorzenie i poniżenie. I o dziwo, to nie on mnie upokorzył, sama to sobie zrobiłam. Jego słowa oznaczały, że nie wie, czy jeszcze mnie chce w swoim życiu. Czy jestem odpowiednia. A zostanie z kimś po takich słowach, ba, przekonywanie go, że to na pewno chwilowe, że damy sobie radę... To jest mega upokorzenie. Mam ochotę cofnąć się w czasie i sama sobie zasadzić kopa w dupę, bo przedłożyłam uczucie i przywiązanie do niego ponad swój szacunek do samej siebie. A to prześladowało mnie jeszcze długo po ostatecznym rozstaniu z nim

[Althea]

Napisane przez Minui

Ok, rozumiem. Choć moim zdaniem i tak z nim zostaniesz, głównie dlatego, żeby później nie żałować, że nie spróbowałaś. A te wszystkie rozważania to tylko efekt dysonansu poznawczego między "nie wiem, jak sobie bez niego poradzę" a "zrobił mi krzywdę".

Widzę w Tobie siebie sprzed paru lat, kiedy chłopak, w którym byłam zakochana, powiedział mi dokładnie to samo - no, prawie, ale sens zachowany. "Nie wiem, czy chcę z Tobą być, nie wiem, czy Cię kocham". Borze zielony, jak teraz o tym myślę, to jest mi autentycznie wstyd. Za siebie. Bo też myślałam o tym w kategoriach "kryzysu", z którym sobie damy radę, no przecież się kochamy To nie był żaden kryzys. To było upokorzenie i poniżenie. I o dziwo, to nie on mnie upokorzył, sama to sobie zrobiłam. Jego słowa oznaczały, że nie wie, czy jeszcze mnie chce w swoim życiu. Czy jestem odpowiednia. A zostanie z kimś po takich słowach, ba, przekonywanie go, że to na pewno chwilowe, że damy sobie radę... To jest mega upokorzenie. Mam ochotę cofnąć się w czasie i sama sobie zasadzić kopa w dupę, bo przedłożyłam uczucie i przywiązanie do niego ponad swój szacunek do samej siebie. A to prześladowało mnie jeszcze długo po ostatecznym rozstaniu z nim

Jestem zła że próbujesz mi tak usilnie wmówić że ja już wiem i szukam usprawnienia. Bo nie wiem.
Nie wmawiam mu też że to kryzys, on sam stwierdził że chce spróbować o że może to tylko kryzys.
Tak zranił mnie i dlatego nie wiem co robić. Nie siedzę z nim i nie miele tego tematu, nie róbcie mi kanapeczek. Na razie dajemy akcja czas na wyciszenie się. I Aleksy się w sumie tylko wieczorem w domu. Żeby każde z nas samo oszlo do tego bardzo chce

[I am Rock]

Przeczytałam twój poprzedni wątek.
Myślałam, że twój chłopak wrócił po długiej rozłące, a okazuje się, że wyjechał raptem na 10 dni. I te 10 dni tak go odmieniło?
Aha.

[Althea]

Tak te 10 dni. Jednak byla inna. Nie spali ponoć że sobą, ale raczej w to nie wierzę, ale gadali pol nocy i ona miała to czego ja nie mam, bo była usmuechnieta i się bawila a ja się mało usmuecham.
Facet zaprzecza by ona miala zwiazek ze sprawa a ja wiem bo jego przyjaciel mi powuedzial.
Facet mowi ze mam go w dobie rozkochac i pokazac ze umiem byc pelna energii i nie zazdrosna.
Ja zbieram sily by wystawic mu w weekend waluzki za drzwi.
Mialyscie racje.
Przynajmniej już wiem

[elvegirl]

O jasny gwint...
Przykro mi

[Althea]

Trzy lata związku, ponad dwa wspólnego mieszkania

I wystarczyło 10 dni, jedna dziewczyna i pół nocy...

[Buzzerka]

Bardzo mi przykro. Ale widzisz, tak sie zarzekałas, ze nie chodzi o inna...

Nawet nie myśl, zeby dawać mu szanse, rozkochiwać go w sobie na nowo. Jak on ma czelność w ogole mowić takie rzeczy
Jaki obrzydliwy, zakłamany typ.

Dużo siły Ci życzę!


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

[Althea]

Napisane przez Buzzerka

Bardzo mi przykro. Ale widzisz, tak sie zarzekałas, ze nie chodzi o inna...

Nawet nie myśl, zeby dawać mu szanse, rozkochiwać go w sobie na nowo. Jak on ma czelność w ogole mowić takie rzeczy
Jaki obrzydliwy, zakłamany typ.

Dużo siły Ci życzę!


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Szczerze to myślałam. Wiem głupia jestem.
Ale jak on mówi ze dramatyzuje, że to on jest ofiara bo nie wie co ma robić, ze to jemu jest źle bo ja jestem teraz tak mało pozytywna i funduje mu huśtawkę nastrojów gdy nasz związek wisi na wlosku przeze mnie bo nie spełniałam wszystkich jego potrzeb to robię się wściekła.
Nie wiem czy kiedykolwiek zaufam mężczyźnie...

[kennedy]

Napisane przez Althea

Tak te 10 dni. Jednak byla inna. Nie spali ponoć że sobą, ale raczej w to nie wierzę, ale gadali pol nocy i ona miała to czego ja nie mam, bo była usmuechnieta i się bawila a ja się mało usmuecham.
Facet zaprzecza by ona miala zwiazek ze sprawa a ja wiem bo jego przyjaciel mi powuedzial.
Facet mowi ze mam go w dobie rozkochac i pokazac ze umiem byc pelna energii i nie zazdrosna.
Ja zbieram sily by wystawic mu w weekend waluzki za drzwi.
Mialyscie racje.
Przynajmniej już wiem

On ci smie cokolwoek mowic?
Zwariowal?
Wystaw tego smiecia za drzwi.

[Althea]

A i mowi że z tamtą nie spał, więc nie zdradził, tylko zobaczył czego ja nie mam i że jeśli mu pokażę że potrafię być taka jaką on chce bym była to może się uda, ante szanse są marne, no ale że jestem jego dziewczyną, to man próbować, tylko tak by go nie męczyć sobą i być pozytywną bo przez bycie smutną go wkurzałam. I że mam nie płakać bo on wtedy chce mnie przytulić, a wtedy nie skupia się na swoich emicjach a tu chodzi o niego a nie o mnie...

[elvegirl]

Napisane przez Althea

Ale jak on mówi ze dramatyzuje, że to on jest ofiara bo nie wie co ma robić, ze to jemu jest źle bo ja jestem teraz tak mało pozytywna i funduje mu huśtawkę nastrojów gdy nasz związek wisi na wlosku przeze mnie bo nie spełniałam wszystkich jego potrzeb to robię się wściekła.

I słusznie. Pielęgnuj tę wściekłość. Bezczelny.

---------- Dopisano o 21:13 ---------- Poprzedni post napisano o 21:12 ----------

Napisane przez Althea

A i mowi że z tamtą nie spał, więc nie zdradził, tylko zobaczył czego ja nie mam i że jeśli mu pokażę że potrafię być taka jaką on chce bym była to może się uda(...)

O w mordę.
No nie mogę.
To nawet śmieszne by było, gdyby nie było tak obrzydliwie żałosne.

[tarkowska]

Napisane przez Althea

Tak te 10 dni. Jednak byla inna. Nie spali ponoć że sobą, ale raczej w to nie wierzę, ale gadali pol nocy i ona miała to czego ja nie mam, bo była usmuechnieta i się bawila a ja się mało usmuecham.
Facet zaprzecza by ona miala zwiazek ze sprawa a ja wiem bo jego przyjaciel mi powuedzial.
Facet mowi ze mam go w dobie rozkochac i pokazac ze umiem byc pelna energii i nie zazdrosna.
Ja zbieram sily by wystawic mu w weekend waluzki za drzwi.
Mialyscie racje.
Przynajmniej już wiem

Przykro mi, ale lepiej po 3 latach niż po 10. Koniecznie go wyrzuć z mieszkania, za te teksty u mnie już by fruwał. Trzymaj się ciepło i pamiętaj, jak Cię okłamał w rozmowie, nie mówiąc, że chodzi o inną, a to Ty jesteś problemem - dla mnie to wilczy bilet. Głowa do góry, dzięki przyjacielowi wiesz

---------- Dopisano o 19:19 ---------- Poprzedni post napisano o 19:16 ----------

Napisane przez Althea

A i mowi że z tamtą nie spał, więc nie zdradził, tylko zobaczył czego ja nie mam i że jeśli mu pokażę że potrafię być taka jaką on chce bym była to może się uda, ante szanse są marne, no ale że jestem jego dziewczyną, to man próbować, tylko tak by go nie męczyć sobą i być pozytywną bo przez bycie smutną go wkurzałam. I że mam nie płakać bo on wtedy chce mnie przytulić, a wtedy nie skupia się na swoich emicjach a tu chodzi o niego a nie o mnie...

Z kapustą się na główki pozamieniał. Jeszcze nie wyrzuciłaś go? Proszę, zrób to dla siebie.

[Jamaika88]

Napisane przez Althea

A i mowi że z tamtą nie spał, więc nie zdradził, tylko zobaczył czego ja nie mam i że jeśli mu pokażę że potrafię być taka jaką on chce bym była to może się uda, ante szanse są marne, no ale że jestem jego dziewczyną, to man próbować, tylko tak by go nie męczyć sobą i być pozytywną bo przez bycie smutną go wkurzałam. I że mam nie płakać bo on wtedy chce mnie przytulić, a wtedy nie skupia się na swoich emicjach a tu chodzi o niego a nie o mnie...

Kup gumową, dmuchaną lalę, narysuj jej uśmiech od ucha do ucha i wyślij mu pocztą. Powinien być zadowolony .