Rozłąka z ukochanym - 2012

[Pia Gizela]

mój za 3,5 tygodnia i zostaje to stycznia

wracam do pisania. i do kawy bez cukru

[agniesikk]

O ja chyba też się kawy napiję, a od jutra idę na dietę Dzis dzien slodko-grzeszny z mieszanką krakowską Mój TŻ zdał wreszcie poprawkę w 4 terminie, tak się chłop męczył, a tu proszę

[cantara_007]

Dziewczyny, wyśmiejcie mnie, ale pomyliłam dzisiaj grupę, hihi
Ale w sumie to nawet nie tak źle, bo poznałam naprawdę świetne dziewczyny

Ostatnio wieczory są u mnie jakoś wybitnie kryzysowe a co to będzie w listopadzie...

[xPoziomkax]

Tak myślę i myślę... i chyba muszę przystopować ze staraniem się. Ostatnio to ja dzwonię, piszę... on potrafi nie napisać na gg jak jesteśmy dostępni, nie odpisać na dobranoc. Mam wrażenie, że ja tu siedzę, martwię się, zastanawiam co mój ukochany robi, czym się zajmuje, a on wręcz dobrze sie bawi, zaczyna nowe życie na studiach, a ja gdzieś daleko... nie wiem, biję się z myślami.
Chcę w ogóle do niego teraz nie pisać/nie dzwonić. I czekać, aż on to zrobi. Ale jednego się boję - jak nie odezwę się ja, to on się też nie odezwie. I będę się wtedy czuła jeszcze gorzej.

[Rareza]

Ja się z moim zobaczę prawdopodobnie w Boże Narodzenie, także nie martw się mart nie jesteś sama.

Cholera, tak się odzwyczaiłam od samotnych wieczorów, że szok. A nie jestem typem, który lubi chodzić ciągle na imprezy, zwłaszcza jesienią i zimną.

[Pia Gizela]

Dzieeeeeewczyny kopnijcie mnie w tyłek bo mam ochotę napisać mu, żeby sobie znalazł jakąś fajniejszą ode mnie

a w ogóle, ostatnio naszło mnie na refleksje, że niczego nie osiągnęłam w życiu. no nic nie zrobiłam wartego zapamiętania. w sumie tylko prawo jazdy. beznadzieja

[ewa102]

Napisane przez xPoziomkax

Tak myślę i myślę... i chyba muszę przystopować ze staraniem się. Ostatnio to ja dzwonię, piszę... on potrafi nie napisać na gg jak jesteśmy dostępni, nie odpisać na dobranoc. Mam wrażenie, że ja tu siedzę, martwię się, zastanawiam co mój ukochany robi, czym się zajmuje, a on wręcz dobrze sie bawi, zaczyna nowe życie na studiach, a ja gdzieś daleko... nie wiem, biję się z myślami.
Chcę w ogóle do niego teraz nie pisać/nie dzwonić. I czekać, aż on to zrobi. Ale jednego się boję - jak nie odezwę się ja, to on się też nie odezwie. I będę się wtedy czuła jeszcze gorzej.

Jeśli włazisz mu w dupe i pytasz sie o każdą pierdołę [co jadl,gdzie byl,z kim mowil i w co jest ubrany] to jestes b kobietą bluszczem.Facet chce zdobywać kobietę,a nie martwiącą sie własną matkę...

[Rareza]

Gizela zamiast kopa w tyłek masz tu coś mocniejszego . Nie ma takiego gadania! Mi tu się wyłania obraz fajnej dziewczyny, a Ty takie głupoty wygadujesz.

[Pia Gizela]

o matko jaki bat. dzięki!

a co u Ciebie, Rarezka?

[agniesikk]

Pia Gizela,a co jest? Pokłociliscie sie?

[Pia Gizela]

no właśnie nie pokłóciliśmy. mam jakiś zjazd jeżeli chodzi o samoocenę

[mart989]

Napisane przez Pia Gizela

no właśnie nie pokłóciliśmy. mam jakiś zjazd jeżeli chodzi o samoocenę

Ja widze dziewczyny że ta jesień nieźle nam daje w kość... Koszmar!! Albo coś w powietrzy jest że wszystkie mamy takie humory :/
Za mną kiepska nocka.. Od rana mnie głowa boli

[confused women]

U mnie też nastrój beznadziejny Albo inaczej..nastrój zupełnie przeciętny ale od wczoraj trzyma się mnie przeogromne zwątpienie. Wiecie...poznałam TŻ w bardzo dobrym dla siebie okresie, wyszłam do ludzi i zaczęłam się dużo bawić, impreza w każdą sobotę, poznawanie nowych ludzi, nowe doświadczenia. Wtedy nie chciałam mieć nikogo. Wprawdzie flirtowałam z facetami, ale bez zobowiązań. I na jednej z takich imprez poznałam Jego... Nie wiem jak On to zrobił, ale udało mu się mnie zdobyć. I nagle wszystko się skończyło-zabawa, szalone i beztroskie imprezy w gronie koleżanek. Od tego czasu-jak wyjścia to tylko z nim. Tylko raz wyszłam z przyjaciółką na dyskotekę, zaraz po jego wyjeździe. Wiem, że to beznadziejne i samolubne, ale ja chcę jeszcze się bawić, chcę poszaleć. A On już o tym nie myśli, jest dużo starszy i chce wszystkiego 'na poważnie'. Dziś już chciałam mu napisać, że lepiej to zakończmy. Ale nie wyobrażam sobie tak całkowicie go stracić... Może zaproponuję mu związek otwarty, bez deklaracji?? Boże, nie wiem co robić. Było zakochanie, a teraz takie emocje są we mnie... Czasami zastanawiam się czy ja mam jakieś uczucia, czy jestem takim potworem.. Bo to On już płakał przeze mnie, ja chyba muszę być sama...

[Pia Gizela]

w moim związku to ja kocham bardziej.

Confused, sprecyzuj stwierdzenie, że chcesz jeszcze szaleć.

[confused women]

Pia Gizela, wiesz, chciałabym właśnie imprezować, bawić się bez niego, bo chociaż bardzo lubię jego towarzystwo to za impezami z nim nie przepadam, oboje mamy inny styl, on jest rockowy a ja chociaż uwielbiam rocka to uwielbiam klubowe klimaty, jego to nie kręci. Nie chodzi o to, że chcę 'wyrywać' innych facetów, ale irytuje mnie to, że tak bardzo musimy skupiać się na sobie gdy razem jesteśmy, nie na swobody. Mam wyrzuty sumienia, że tak czuję, przedkładam moje potrzeby i zachcianki nad własny związek, to żałosne.

[Pia Gizela]

masz syndrom 'zamknięcia' chyba. a co jest złego w tym, że wyskoczysz do klubu ze znajomymi potańczyć i wypić kilka drinków? to nie zbrodnia jeżeli zachowujesz się fair

a jakie macie wspólne z chłopem rozrywki?

[agniesikk]

Hmm, ale przeciez masz pelne prawo wyjsc ze znajomymi do klubu bez faceta Nawet to wrecz czasem wskazane, przeciez nie musicie spedzac ze soba 24/7. Bedzie dobrze

[Karolllka7]

Ja za to jestem cholernie zazdrosna. Co prawda nie robię mu wyrzutów, że coś tam, ale mam świadomość, że strasznie się spinam. Jednocześnie nie chce mu niczego narzucać, a zarazem bardzo chce to zrobić. Że niby jestem taka lajtowa, a w środku aż mnie skręca. Nie daje mi w sumie żadnych powodów do zazdrości. Ma dużo koleżanek- owszem. Ma też swoją paczkę na studiach- on, chłopak i dwie dziewczyny. One mają chłopaków, co prawda ale ta jedna często do niego pisze. Niby nic takiego ale mnie to już wkurza i jestem zazdrosna najzwyczajniej w świecie trudne uczucie.

[confused women]

Macie rację Dziewczyny, ale może rzecz w tym, że ja po prost wolę być sama? Tak jakoś to czuję... Muszę chyba dziś wyjaśnić to TŻ, ale niestety czuję, że On nie zgodzi się na związek bez zobowiązań, to nie w jego stylu. Nie chcę go skrzywdzić, ale to chyba nieuniknione

[Pia Gizela]

Confused, wstrzymaj się jeszcze. może to efekt tej rozłąki? że i tak czujesz, że jesteś sama? też przez to przechodziłam.

[confused women]

Napisane przez Pia Gizela

Confused, wstrzymaj się jeszcze. może to efekt tej rozłąki? że i tak czujesz, że jesteś sama? też przez to przechodziłam.

Może coś w tym jest, pierwsze 2-3 tyg rozłąki baardzo tęskniłam, nie przestawałam o nim myśleć. Teraz tęsknię za 'intensywnym przytulaniem', ale nie wiem czy wciąż jeszcze za nim. Chyba jestem facetem hehe

[Pia Gizela]

wstrzymaj się z decyzjami

a ja się wypindrowałam zaraz zjem obiad, poczytam i biegnę na kurs. postanowiłam przegonić złe myśli o sobie, w końcu fajna babka ze mnie

[magdish]

Związek na odległość jest strasznie ciężki. Np po kłótni nie można na siebie spojrzeć maślanym wzrokiem, rzucić na szyje i powiedzieć: 'po co my się kłócimy?' i po 'buziaku' wszystko wraca do normy. Kiedy jest się blisko wszystko wydaje się o milion razy prostsze. Na odległość po sprzeczce rzuca się słuchawką i można się już tylko domyśleć co druga osoba z tym fantem zrobi... W moim przypadku stało się tak, że przez te wyjazdy ograniczyłam zaufanie do niego i jestem strasznie zazdrosna. Najgorsze jest to że przez telefon jest znacznie więcej nieporozumień, niedopowiedzeń, domysłów niż kiedy widzimy się 24/7...
Ehhh Pozdrawiam wszystkie 'rozłączone'

[confused women]

Napisane przez magdish

Związek na odległość jest strasznie ciężki. Np po kłótni nie można na siebie spojrzeć maślanym wzrokiem, rzucić na szyje i powiedzieć: 'po co my się kłócimy?' i po 'buziaku' wszystko wraca do normy. Kiedy jest się blisko wszystko wydaje się o milion razy prostsze. Na odległość po sprzeczce rzuca się słuchawką i można się już tylko domyśleć co druga osoba z tym fantem zrobi... W moim przypadku stało się tak, że przez te wyjazdy ograniczyłam zaufanie do niego i stałam się strasznie zazdrosna. Najgorsze jest to że przez telefon jest znacznie więcej nieporozumień, niedopowiedzeń, domysłów niż kiedy widzimy się 24/7...
Ehhh Pozdrawiam wszystkie 'rozłączone'

Otóż to! W tej wypowiedzi zawarłaś samo sedno. Myślę, że każda z nas się z tym zgodzi.
U nas tak to zawsze działało..nawet jak była sprzeczka to za chwilę TŻ złapał mnie za rękę, jedno spojrzenie i potrafiliśmy się pogodzić, zapominając już co było powodem kłótni. A teraz? Mnóstwo niedomówień, zaczepek słownych, zero wyjaśnień..

[agniesikk]

ale w takim zwiazku swietnie rozwija sie komunikacja slowna czasem buziak to nie wszystko, problem trzeba obgadac, trzeba czasem pojsc na kompromis

[cantara_007]

Dokładnie, agniesik. A co do zaufania, to w moim przypadku wzrosło ze słabego na niesamowicie ogromne, a TŻ dzieli mieszkanie z trzema dziewczynami.
Co do kłótni, pretensji i zaczepek, to wydaje mi się, że po czasie nabiera się do tego dystansu i wyłania się jakiś 'większy obraz' tego, co najważniejsze i właśnie zupełnie przestaje się o takich rzeczach myśleć
A niedomówienia są wtedy, jak jest niepewność. A na niepewność w związku na odległość miejsca nie ma - jakieś dwa tygodnie temu prawie się z tego powodu rozstaliśmy, ta kłótnia sporo mi dała, wbrew pozorom.
Dziewczyny, czasami lepiej nie rozmawiać dwa dni i ogarnąć na własną rękę jakieś nasze małe paranoje, naprawdę.

[Pia Gizela]

Napisane przez cantara_007

Dziewczyny, czasami lepiej nie rozmawiać dwa dni i ogarnąć na własną rękę jakieś nasze małe paranoje, naprawdę.

o prawda prawda. a pani od kursu jest chora i nie mam zajęć ale w takim razie lecę po zapas energoli (nie krzyczcie!!), przekąski w postaci ciasteczek i bakalii i siadam do pracy inż!

[magdish]

Napisane przez agniesikk

ale w takim zwiazku swietnie rozwija sie komunikacja slowna czasem buziak to nie wszystko, problem trzeba obgadac, trzeba czasem pojsc na kompromis

Tiaaaa, chyba że jak w moim przypadku władamy innymi językami. W zasadzie on zna również polski, ale nie na takim poziomie żeby wiersze w naszym języku pisać, więc jak czasami się zagalopuję i upiększam wszystko moimi wyuczonymi 'ą i ę' to on niewiele z tego rozumie, zwłaszcza przez telefon. Czasami denerwuję się gdy on nigdy nie czai moich aluzji, przenośni czy żartów, ale w końcu ja w jego języku rozumiem może z 50 zwrotów, wiec nie powinnam mieć mu tego za złe:P Generalne w moim przypadku związek kwitnie gdy jesteśmy blisko, chociaż rozumiem Wasz punkt widzenia

[cantara_007]

No tak, związek na odległość z obcokrajowcem to jednak zupełnie inna bajka jak bardzo 'obcy' ten Twój obcokrajowiec?

[Rareza]

confused ja mojemu przed wyjazdem rzuciłam luźną propozycję, że może przejdziemy na tzw. "otwarty związek". W sumie nie wiem co mnie podkusiło, w każdym razie on oczywiście się nie zgodził. I chyba się po mnie nie spodziewał takiej propozycji. Koleżanki stwierdziły, że nie zgodził się na to, bo od razu miał wizję mnie szalejącej w nowym mieście, na nowych studiach itp. I teraz uważam, że bardzo dobrze, że się nie zgodził. No jakoś sobie tego nie wyobrażam.

Gizela no ja mam nadzieję, że to był tylko chwilowy spadek samoocenowej formy, bo jak nieee