Godny zarobek w wieku 30 lat? Dyskusja

[7d825fa9fec57cf5623273fe7eca2ef8f2442710_5d59d871e15d0]

Napisane przez stotek

Wizaż to jedyne miejsce na świecie, gdzie 5k wystarczy jedynie na waciki i to te gorszego sortu bajka

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Może jest też gdzieś forum, gdzie wypowiadaja się sami milionerzy i dla nich ponizej 50 tys miesięcznie nie da się wyżyć, a życie wtedy to wegetacja.
Każdy ma swój punkt odniesienia.
Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez stotek

Wizaż to jedyne miejsce na świecie, gdzie 5k wystarczy jedynie na waciki i to te gorszego sortu bajka
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

brutto czy netto?

[supsassy]

Napisane przez stotek

Wizaż to jedyne miejsce na świecie, gdzie 5k wystarczy jedynie na waciki i to te gorszego sortu bajka

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Lubię ironię, ale tylko gdy jest celna. Gdy masz kredyt na mieszkanie, opłaty, samochód, odkładasz co najmniej 5 stówek na czarną godzinę, chodzisz do kina, do knajpy co najmniej kilka razy w miesiącu, zajęcia językowe, to odpowiedz sobie ile zostanie z pensji.

---------- Dopisano o 20:54 ---------- Poprzedni post napisano o 20:49 ----------

[1=7d825fa9fec57cf5623273f e7eca2ef8f2442710_5d59d87 1e15d0;86994873]Może jest też gdzieś forum, gdzie wypowiadaja się sami milionerzy i dla nich ponizej 50 tys miesięcznie nie da się wyżyć, a życie wtedy to wegetacja.
Każdy ma swój punkt odniesienia.
Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]

Ja nawet nie marzę o 50k, takie kwoty raczej się zarabia, a nie ma kiedy wydać. Masz rację, każdy ma swój punkt odniesienia. To z ciekawości zapytam jaką kwotę uważacie za godną? Niech będzie, że dotyczy singla, będzie łatwiej. Dla mnie jest to 8k.

[stotek]

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;86994876]brutto czy netto?[/QUOTE]Ja z wiadomości rozumiem, że chodzi o 5k netto. I to nie chodzi mi tylko tutaj teraz o ten wątek, bo często na wizażu pojawia się to mityczne 5k, które tak naprawdę - jak się stąd dowiaduje - zarabiają tylko nieudacznicy

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[amillia]

Każdy ma swój punkt odniesienia i pod tym względem dokonuje oceny. Czy 5 tysięcy to mało? W polskim kontekście więcej niż ma większość ludzi, ale na co to tak naprawdę starczy, w duży mieście prawie połowę zeżre mieszkanie, a gdzie jedzenie, rozrywka, samochód, jakieś oszczędności, już nawet nie mówię o urlopie. To są rzeczy, które powinny być oczywistością w normalnym kraju, a nie wydumanym widzimisię bogacza, któremu "zachciało się" raz w tygodniu wyjść na miasto coś zjeść.

Z perspektywy osoby, która zarabia minimalną krajową 5 tysięcy na rękę to dużo. Z perspektywy kogoś, to ma sztywnych miesięcznych wydatków dwa razy tyle nie, ot filozofia. Im więcej się zarabia tym większe się ma wydatki zazwyczaj.

Wygodna kwota dla singla w Warszawie, hmm, według mnie 7-10k na rękę. Przy dwóch osobach zarabiających takie kwoty to już jest w miarę wygodne życie, acz i wtedy można czuć niedosyt. Sky is the limit generalnie jeśli chodzi o wymarzone zarobki z mojego doświadczenia :P

[Limonka2738]

Gdybym zarabiała 10 tysięcy, to była bym usatysfakcjonowana.

Teraz wydaje na siebie jakieś 4 tysiące miesięcznie.

W dużym mieście.

Ale jedzenie i mieszkanie na spółkę z facetem, więc 5 by wyszło.

I to liczę jako spokojne życie, bez zmartwień, ale też bez szaleństwa.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Ariada]

Z tego co pamiętam to mediana wynagrodzeń w Polsce to jakieś 4500zl brutto, więc ponad połowa Polaków żyje poniżej godności wg wizażu.

Znam ludzi, którzy zarabiają mniej, a potrafią pozwolić sobie na więcej niż ludzie, którzy zarabiają ponad te magiczne 5k netto z tego wątku. Wszystko zależy od tego jak potrafimy gospodarowac pieniędzmi, jakie inne zasoby posiadamy, itp.

Ja na przykład lubię wygodne życie i wydaje dużo, ale mogłabym mieć dokładnie to samo gdybym np. lubiła gotować, bo w sumie ogrom moich pieniędzy wydaję na jedzenie i popołudniowe wyjścia na miasto że znajomymi. Czy czułabym się gorzej, gdybym musiała gotować? Raczej nie i zazdroszczę ludziom, którzy mają na codzień domowe jedzenie spokojnie dałabym radę żyć na podobnym poziomie zarabiając mniej, a po prostu ruszając tyłek bardziej do pracy (chociażby to gotowanie), co wyszloby mi na dobre

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Limonka2738]

Napisane przez Ariada

Z tego co pamiętam to mediana wynagrodzeń w Polsce to jakieś 4500zl brutto, więc ponad połowa Polaków żyje poniżej godności wg wizażu.

Znam ludzi, którzy zarabiają mniej, a potrafią pozwolić sobie na więcej niż ludzie, którzy zarabiają ponad te magiczne 5k netto z tego wątku. Wszystko zależy od tego jak potrafimy gospodarowac pieniędzmi, jakie inne zasoby posiadamy, itp.

Ja na przykład lubię wygodne życie i wydaje dużo, ale mogłabym mieć dokładnie to samo gdybym np. lubiła gotować, bo w sumie ogrom moich pieniędzy wydaję na jedzenie i popołudniowe wyjścia na miasto że znajomymi. Czy czułabym się gorzej, gdybym musiała gotować? Raczej nie i zazdroszczę ludziom, którzy mają na codzień domowe jedzenie spokojnie dałabym radę żyć na podobnym poziomie zarabiając mniej, a po prostu ruszając tyłek bardziej do pracy (chociażby to gotowanie), co wyszloby mi na dobre

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Inna sprawa, że jak mój facet się spotyka że znajomymi, to za 20zł. Piwo, popcorn, heja.

Jak ja się spotykam z przyjaciółkami to panie, wydatkom nie ma końca.

Ale też mogłybyśmy się spotkać w domu i wypić kawę taką o.

Nie trzeba iść na sushi, potem na kawę, a potem na drinki w rynku.

Różni ludzie inaczej spędzają czas. Ale myślę, że za 4 tysiące w dużym mieście można spokojnie oszczędnie żyć.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[supsassy]

Napisane przez Ariada

Znam ludzi, którzy zarabiają mniej, a potrafią pozwolić sobie na więcej niż ludzie, którzy zarabiają ponad te magiczne 5k netto z tego wątku. Wszystko zależy od tego jak potrafimy gospodarowac pieniędzmi, jakie inne zasoby posiadamy, itp.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

No niestety z pustego to i...Ja jestem nastawiona na odkładanie większych kwot, wiadomo są konieczne wydatki, ale i takie zupełnie nieprzewidziane.

[kasztanka3]

Napisane przez stotek

Wizaż to jedyne miejsce na świecie, gdzie 5k wystarczy jedynie na waciki i to te gorszego sortu bajka

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

No nie? Znalam w duzym miescie pary zyjace za mniej, niz 5k i jakos zyly.
Skromnie, pewnie, ale zyly i nie marudzily za bardzo nawet

[amillia]

Napisane przez kasztanka3

No nie? Znalam w duzym miescie pary zyjace za mniej, niz 5k i jakos zyly.
Skromnie, pewnie, ale zyly i nie marudzily za bardzo nawet

A ja znam starsze panie, które dostają 600 zł emerytury i nawet nie marudzą za bardzo.

Serio już wolę wydumane wymagania niż polskie "da się? da się!". Wszystko się da, nawet żyć za mniej niż 1000 euro na całą rodzinę, ale owszem, nie ma w tym godności. I przecież to nie wina pracownika, jezu.

[kasztanka3]

Napisane przez amillia

A ja znam starsze panie, które dostają 600 zł emerytury i nawet nie marudzą za bardzo.

Serio już wolę wydumane wymagania niż polskie "da się? da się!". Wszystko się da, nawet żyć za mniej niż 1000 euro na całą rodzinę, ale owszem, nie ma w tym godności. I przecież to nie wina pracownika, jezu.

Moze przeczytaj na poczatek moje wczesniejsze posty. Ja nie twierdze, ze "po co komu 2 tysiace, skoro mozna zyc za tysiac, da sie? da sie", pisalam wczesniej, ze dla mnie te 2 czy 3 tysiace to sa nadal dosc skromne zarobki, za ktore owszem, sie przezyje, ale bez szalenstw i za duzo sie tez nie odlozy. Nie zgadzam sie jednak z tym, ze 5k na osobe w miescie to nie jest wystarczajaca suma, zeby zyc godnie.
Z tym, ze jest roznica pomiedzy zyciem "godnie" a "na wypasie". Dla mnie "zyc godnie" to miec pieniadze na oplacenie mieszkania i biezacych rachunkow, kupowanie jedzenia takiego, jakie sie lubi, bez szczypania sie o kazda zlotowke i latania po roznych marketach, zeby zaoszczedzic 2 zlote na mleku, miec mozliwosc wyjscia do restauracji czesciej niz raz na ruski rok, kiedy dopada brak checi na robienie jedzenia w domu, miec mozliwosc kupienia sobie sukienki, czy butow bo po prostu nam sie spodobaly, a nie nagle ich potrzebujemy na jakies wyjscie, odlozenia co miesiac jakiejs sumy np. na przyszle wakacje i miec mozliwosc kupna nowej pralki czy innego sprzetu, jak stary sie nagle zepsuje bez koniecznosci brania na ten cel kredytu. I moim zdaniem tutaj 5 tysiecy dla jednej osoby powinno spokojnie wystarczyc wlasnie na takie potrzeby.
I niestety z tego co wiem, to polskie realia sa takie, ze naprawde miazdzaca wiekszosc osob jednak tych 5k netto nie zarabia, zwlaszcza w malych miejscowosciach. Uwazam, ze nie sa godnie wynagradzani za swoja prace.

[amillia]

Napisane przez kasztanka3

I niestety z tego co wiem, to polskie realia sa takie, ze naprawde miazdzaca wiekszosc osob jednak tych 5k netto nie zarabia, zwlaszcza w malych miejscowosciach. Uwazam, ze nie sa godnie wynagradzani za swoja prace.

Też tak uważam, stąd dalszy wniosek, że według mnie nie jest to godne życie.

Dla mnie "zyc godnie" to miec pieniadze na oplacenie mieszkania i biezacych rachunkow, kupowanie jedzenia takiego, jakie sie lubi, bez szczypania sie o kazda zlotowke i latania po roznych marketach, zeby zaoszczedzic 2 zlote na mleku, miec mozliwosc wyjscia do restauracji czesciej niz raz na ruski rok, kiedy dopada brak checi na robienie jedzenia w domu, miec mozliwosc kupienia sobie sukienki, czy butow bo po prostu nam sie spodobaly, a nie nagle ich potrzebujemy na jakies wyjscie, odlozenia co miesiac jakiejs sumy np. na przyszle wakacje i miec mozliwosc kupna nowej pralki czy innego sprzetu, jak stary sie nagle zepsuje bez koniecznosci brania na ten cel kredytu.

Pisałaś o parach żyjących za mniej niż 5 tysięcy w dużym mieście, chodziło Ci o zarobki na jedną osobę czy dwie? Bo jak na dwie to według mnie nie pokryje się za to rzeczy, które wymieniłaś.

Żyłam za 5 tysięcy złotych na dwie osoby jakieś 7 lat temu no i nie nazwałabym tego "godnym" życiem, acz żyć się jak najbardziej dało. Cisnąc się w kawalerce na obrzeżach, polując na promocje, oglądając każdą złotówkę przed wydaniem. Pamiętam nawet rozmowę z mężem w sklepie, czy nas stać, żeby w tym miesiącu sobie Nutellę kupić, no takie to godne życie

[Limonka2738]

Napisane przez amillia

Też tak uważam, stąd dalszy wniosek, że według mnie nie jest to godne życie.



Pisałaś o parach żyjących za mniej niż 5 tysięcy w dużym mieście, chodziło Ci o zarobki na jedną osobę czy dwie? Bo jak na dwie to według mnie nie pokryje się za to rzeczy, które wymieniłaś.

Żyłam za 5 tysięcy złotych na dwie osoby jakieś 7 lat temu no i nie nazwałabym tego "godnym" życiem, acz żyć się jak najbardziej dało. Cisnąc się w kawalerce na obrzeżach, polując na promocje, oglądając każdą złotówkę przed wydaniem. Pamiętam nawet rozmowę z mężem w sklepie, czy nas stać, żeby w tym miesiącu sobie Nutellę kupić, no takie to godne życie

Kurczę. No to u mnie w życiu była rewolucja ostatnio i spokojnie żyjemy za te 5 tysięcy na dwie osoby z kawalerką w centrum miasta i nam nie brakuje.

Kawalerka z opłatami - 2000zł (fakt, jak za darmo, mieliśmy dużo szczęścia)
Jedzenie plus wszelkie koszta "wspólne" i oszczędności razem - 1000zł

Składamy się więc po 1500zł i każde z nas ma 1000 na odłożenie sobie z tego.

To jest taki podstawowy dochód, który mamy co miesiąc. Prawie zawsze zrobimy więcej, Ale to wtedy po prostu odkładamy jako oszczędności, bo to już czas w tym wieku.

Utrzymanie mnie jednej to jest 2500zł plus samochód. Partner to 2500zł.

A że samochodu nie potrzebuję, bo wszędzie dochodzę na piechotę (dosłownie stoi na parkingu, jeżdżę jakoś 2/3 razy w miesiącu niestety), to spokojnie mogę żyć za 5 tysięcy na nas dwoje.

I naprawdę niczego nam nie brakuje - gdyby brakowało, to byśmy wydawali więcej i odkładali mniej. Ale może mamy mniejsze potrzeby naturalnie czy coś. No i nie chorujemy, zęby zdrowe i w sumie nie mamy problemów, które zużywałyby dużą część budżetu.

Nie uważam tego życia za niegodne. Wręcz przeciwnie, uważam, że jesteśmy szczęściarzami, bo mamy super sytuację materialną. Zwłaszcza, że ja jeszcze studiuję, a partner ledwie rok po studiach.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[amillia]

Napisane przez Limonka2738

Kurczę. No to u mnie w życiu była rewolucja ostatnio i spokojnie żyjemy za te 5 tysięcy na dwie osoby z kawalerką w centrum miasta i nam nie brakuje.

Kawalerka z opłatami - 2000zł (fakt, jak za darmo, mieliśmy dużo szczęścia)
Jedzenie plus wszelkie koszta "wspólne" i oszczędności razem - 1000zł

Składamy się więc po 1500zł i każde z nas ma 1000 na odłożenie sobie z tego.

To jest taki podstawowy dochód, który mamy co miesiąc. Prawie zawsze zrobimy więcej, Ale to wtedy po prostu odkładamy jako oszczędności, bo to już czas w tym wieku.

Utrzymanie mnie jednej to jest 2500zł plus samochód. Partner to 2500zł.

A że samochodu nie potrzebuję, bo wszędzie dochodzę na piechotę (dosłownie stoi na parkingu, jeżdżę jakoś 2/3 razy w miesiącu niestety), to spokojnie mogę żyć za 5 tysięcy na nas dwoje.

I naprawdę niczego nam nie brakuje - gdyby brakowało, to byśmy wydawali więcej i odkładali mniej. Ale może mamy mniejsze potrzeby naturalnie czy coś. No i nie chorujemy, zęby zdrowe i w sumie nie mamy problemów, które zużywałyby dużą część budżetu.

Nie uważam tego życia za niegodne. Wręcz przeciwnie, uważam, że jesteśmy szczęściarzami, bo mamy super sytuację materialną. Zwłaszcza, że ja jeszcze studiuję, a partner ledwie rok po studiach.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

No koszty mieszkaniowe macie zaniżone, kawalerka w centrum w dużym mieście za 2000 zł to nie jest norma :P

Zresztą dwójka dorosłych ludzi, która się musi cisnąć w kawalerce już jest dla mnie problematyczna. To znaczy na dorobku jasne, normalna sprawa, no ale całego życia tak przecież nie przeżyjecie, a rozmawiamy o godnym zarobku ogólnie. Para czterdziestolatków cisnąca się w kawalerce i wszędzie chodząca na piechotę, no nie wiem czy nazwałabym to wygodnym życiem.

Tak, 5 tysięcy na studiach/tuż po studiach to jest bycie szczęściarzem w Polsce, ale akurat norma w Polsce to dla mnie zerowy wyznacznik godnego życia.

[kasztanka3]

Napisane przez amillia

Też tak uważam, stąd dalszy wniosek, że według mnie nie jest to godne życie.



Pisałaś o parach żyjących za mniej niż 5 tysięcy w dużym mieście, chodziło Ci o zarobki na jedną osobę czy dwie? Bo jak na dwie to według mnie nie pokryje się za to rzeczy, które wymieniłaś.

Żyłam za 5 tysięcy złotych na dwie osoby jakieś 7 lat temu no i nie nazwałabym tego "godnym" życiem, acz żyć się jak najbardziej dało. Cisnąc się w kawalerce na obrzeżach, polując na promocje, oglądając każdą złotówkę przed wydaniem. Pamiętam nawet rozmowę z mężem w sklepie, czy nas stać, żeby w tym miesiącu sobie Nutellę kupić, no takie to godne życie

Pisalam o zarobkach na dwie osoby i pisalam tez, ze absolutnie nie jest to godne wynagrodzenie za prace. Co nie zmienia faktu, ze znalam osoby, ktore tak zyja, a nawet i jeszcze skromniej.
I to jest dramat, ale nie ma co czarowac rzeczywistosci, ze za mniej niz 5k na osobe to wegetacja, a nie zycie, no bo co maja zrobic osoby, ktore maja mniej niz te 2 tysiace na osobe do dyspozycji?

Poza tym nie trzeba mieszkac od razu w centrum miasta, wystarczy miec np dobre polaczenie komunikacyjne, zeby na spokojnie wsiasc w tramwaj czy metro i za 10-15 minut w tym centrum miasta byc.
Kiedy mieszkalam jeszcze w Polsce, to placilam 2200 zl za dwupokojowe mieszkanie na Saskiej Kepie. Weszlam z ciekawosci na Gumtree i widze, ze ceny przez te pare lat troche skoczyly, ale nadal da sie znalezc mieszkanie przy metrze, czy blisko centrum za rozsadna cene, nie trzeba wywalac 2.5k za ciasna kawalerke.

[amillia]

Napisane przez kasztanka3

Pisalam o zarobkach na dwie osoby i pisalam tez, ze absolutnie nie jest to godne wynagrodzenie za prace. Co nie zmienia faktu, ze znalam osoby, ktore tak zyja, a nawet i jeszcze skromniej.
I to jest dramat, ale nie ma co czarowac rzeczywistosci, ze za mniej niz 5k na osobe to wegetacja, a nie zycie, no bo co maja zrobic osoby, ktore maja mniej niz te 2 tysiace na osobe do dyspozycji?

A co mają zrobić emeryci na ochłapach? No nic nie zrobisz, ale nie o tym chyba rozmowa czy da się przeżyć ale jakie zarobki są potrzebne na wygodne życie.

[kasztanka3]

Napisane przez amillia

A co mają zrobić emeryci na ochłapach? No nic nie zrobisz, ale nie o tym chyba rozmowa czy da się przeżyć ale jakie zarobki są potrzebne na wygodne życie.

Nie wiem, skad Ty wzielas tych emerytow, bo watek jest o mlodych osobach - "godny zarobek w wieku 30 lat", dotyczy mlodych singli, pary i rodzicow malych dzieci, ktorym do emerytury bardzo daleko. Ale jesli juz o emeryturach mowa, to nie wierze w godna emeryture od panstwa, tak samo, jak nie ufam benefitom w stylu 500+, ktore dzisiaj sa, a jutro moze ich nie byc i nie ma co od nich uzalezniac calej swojej egzystencji

[supsassy]

Napisane przez kasztanka3

Z tym, ze jest roznica pomiedzy zyciem "godnie" a "na wypasie". Dla mnie "zyc godnie" to miec pieniadze na oplacenie mieszkania i biezacych rachunkow, kupowanie jedzenia takiego, jakie sie lubi, bez szczypania sie o kazda zlotowke i latania po roznych marketach, zeby zaoszczedzic 2 zlote na mleku, miec mozliwosc wyjscia do restauracji czesciej niz raz na ruski rok, kiedy dopada brak checi na robienie jedzenia w domu, miec mozliwosc kupienia sobie sukienki, czy butow bo po prostu nam sie spodobaly, a nie nagle ich potrzebujemy na jakies wyjscie, odlozenia co miesiac jakiejs sumy np. na przyszle wakacje i miec mozliwosc kupna nowej pralki czy innego sprzetu, jak stary sie nagle zepsuje bez koniecznosci brania na ten cel kredytu

Dokładnie tak.

[amillia]

Napisane przez kasztanka3

Nie wiem, skad Ty wzielas tych emerytow, bo watek jest o mlodych osobach - "godny zarobek w wieku 30 lat", dotyczy mlodych singli, pary i rodzicow malych dzieci, ktorym do emerytury bardzo daleko. Ale jesli juz o emeryturach mowa, to nie wierze w godna emeryture od panstwa, tak samo, jak nie ufam benefitom w stylu 500+, ktore dzisiaj sa, a jutro moze ich nie byc i nie ma co od nich uzalezniac calej swojej egzystencji

Znikąd nie wzięłam, wskazuję Ci, że argumentacja "da się przeżyć" nijak się ma do tego czy to godne życie, bo da się przeżyć nawet siedząc po uszy w głębokim ubóstwie.

Godne życie dla mnie w wieku 30 lat to:

Możliwość kupowania żywności bez oglądania każdej złotówki, różnorodne jedzenie, owoce, warzywa, ryby, a nie najtańsza mięso z Biedronki z sosem.
Możliwość wymiany ubrań gdy zajdzie taka potrzeba bez konieczności zbierania na to pieniędzy cały rok.
Możliwość opłacenia sobie rozrywek bez odmawiania sobie non stop czegoś, bo nas nie stać.
Wyjście na miasto przynajmniej raz w tygodniu.
Możliwość oszczędzania sensownej sumy pieniędzy co miesiąc w ramach poduszki finansowej na wypadek chorób/zwolnień.
Świadomość, że gdybym chciała się zdecydować na dziecko to stać mnie na to i mam na to warunki mieszkaniowe.
Co za tym idzie mieszkanie większe niż kawalerka, zapewne trzypokojowe.
Urlop przynajmniej raz do roku i raczej nie na studenckich warunkach konserwy + namiot na działce. Wymiana elektroniki raz na jakiś czas. Odkładanie/inwestowanie pieniędzy na emeryturę. Jeśli mam dzieci - zapewnienie im edukacji, rozrywek, wyjazdów, opłacenie hobby, zadbanie o ich zdrowie. Posiadanie samochodu, możliwość wymiany sprzętu w domu jeśli się zepsuje. Opłacenie swojego i partnera hobby. Możliwość opłacenia swojego leczenia jeśli zajdzie taka potrzeba.

Ja bym tych wydatków nie upchnęła w 5 tysiącach.
Tak, wiem, że ludzie żyją za mniej.

[kasztanka3]

Napisane przez amillia

Znikąd nie wzięłam, wskazuję Ci, że argumentacja "da się przeżyć" nijak się ma do tego czy to godne życie, bo da się przeżyć nawet siedząc po uszy w głębokim ubóstwie.

Godne życie dla mnie w wieku 30 lat to:

Możliwość kupowania żywności bez oglądania każdej złotówki, różnorodne jedzenie, owoce, warzywa, ryby, a nie najtańsza mięso z Biedronki z sosem.
Możliwość wymiany ubrań gdy zajdzie taka potrzeba bez konieczności zbierania na to pieniędzy cały rok.
Możliwość opłacenia sobie rozrywek bez odmawiania sobie non stop czegoś, bo nas nie stać.
Wyjście na miasto przynajmniej raz w tygodniu.
Możliwość oszczędzania sensownej sumy pieniędzy co miesiąc w ramach poduszki finansowej na wypadek chorób/zwolnień.
Świadomość, że gdybym chciała się zdecydować na dziecko to stać mnie na to i mam na to warunki mieszkaniowe.
Co za tym idzie mieszkanie większe niż kawalerka, zapewne trzypokojowe.
Urlop przynajmniej raz do roku i raczej nie na studenckich warunkach konserwy + namiot na działce. Wymiana elektroniki raz na jakiś czas. Odkładanie/inwestowanie pieniędzy na emeryturę. Jeśli mam dzieci - zapewnienie im edukacji, rozrywek, wyjazdów, opłacenie hobby, zadbanie o ich zdrowie. Posiadanie samochodu, możliwość wymiany sprzętu w domu jeśli się zepsuje. Opłacenie swojego i partnera hobby. Możliwość opłacenia swojego leczenia jeśli zajdzie taka potrzeba.

Ja bym tych wydatków nie upchnęła w 5 tysiącach.
Tak, wiem, że ludzie żyją za mniej.

Ale to sa dokladnie te same rzeczy, ktore ja wymienilam. No, oprocz dziecka. Mieszkanie trzypokojowe dla pary z dzieckiem jednak uwazam za ciut wyzszy standard, niz "godne zycie", nie sadze, zeby zmuszenie malzenstwa z jednym dzieckiem do zycia w dwoch pokojach za uwlaczajace ich godnosci.

[amillia]

Napisane przez kasztanka3

Ale to sa dokladnie te same rzeczy, ktore ja wymienilam. No, oprocz dziecka. Mieszkanie trzypokojowe dla pary z dzieckiem jednak uwazam za ciut wyzszy standard, niz "godne zycie", nie sadze, zeby zmuszenie malzenstwa z jednym dzieckiem do zycia w dwoch pokojach za uwlaczajace ich godnosci.

I uważasz, że zmieściłabyś je w 5 tysiącach?

Widzisz, strasznie pejoratywnie odbierasz to "godne życie", jakby jakoś uwłaczało ludziom, którzy zarabiają mało. Dla mnie spanie kątem na kanapie w salono-kuchni to nie jest godne/wygodne życie dla dwójki dorosłych ludzi, widać różnimy się w tej kwestii.
Konieczność czasem, owszem, ale nie wygodne życie.

[invisible_01]

Napisane przez amillia

Co do zasady to owszem, ale szczerze mówiąc teraz więcej się dostaje na kasie, gdzie niekoniecznie trzeba się wykazać jakąkolwiek wiedzą czy umiejętnościami. No chyba, że ktoś naprawdę uwielbia te swoją pracę za 1800 zł, może i są takie przypadki.

Szczerze mówiąc najwięcej to ja się wystresowałam właśnie na najprostszych studenckich stanowiskach, z wrednymi menadżerami, niską pensją i masą roszczeniowych, kłótliwych klientów do obsłużenia. Im wyższe stanowisko tym większy chillout, więc ciężko mi zrozumieć argumenty o tych spędzających sen z powiek koszmarnych stanowiskach powyżej minimalnej.

Dokładnie tak. Nigdy nie byłam tak zestresowana jak za czasów studenckich w pracach z klientem, na umowie zlecenie, gdzie awansowani na supervisorów byli ludzie w wieku ok 22 lata, którzy kompletnie nie potrafili się na tym stanowisku odnaleźć, gdzie musiałam pracować bezpośrednio w obsłudze klienta twarzą w twarz, musiałam przyjmować skargi i oburzenia na ceny produktów, a na dodatek praca była zmianowa, więc świątek piątek i niedziela byłam w pracy, a na dodatek jednego dnia zaczynałam o 15, a drugiego o 9. Nie muszę chyba wspominać, że kasa była bardzo słaba.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[kasztanka3]

Napisane przez amillia

I uważasz, że zmieściłabyś je w 5 tysiącach?

Widzisz, strasznie pejoratywnie odbierasz to "godne życie", jakby jakoś uwłaczało ludziom, którzy zarabiają mało. Dla mnie spanie kątem na kanapie w salono-kuchni to nie jest godne/wygodne życie dla dwójki dorosłych ludzi, widać różnimy się w tej kwestii.
Konieczność czasem, owszem, ale nie wygodne życie.

Ale nieposiadanie trzypokojowego mieszkania to od razu spanie katem w salono-kuchni? Od kiedy?

[amillia]

Napisane przez kasztanka3

Ale nieposiadanie trzypokojowego mieszkania to od razu spanie katem w salono-kuchni? Od kiedy?

Z mojego doświadczenia tak. Jak rozdzieliłabyś przestrzeń dla trzech osób w mieszkaniu dwupokojowym?

[Ariada]

Napisane przez amillia

I uważasz, że zmieściłabyś je w 5 tysiącach?

Widzisz, strasznie pejoratywnie odbierasz to "godne życie", jakby jakoś uwłaczało ludziom, którzy zarabiają mało. Dla mnie spanie kątem na kanapie w salono-kuchni to nie jest godne/wygodne życie dla dwójki dorosłych ludzi, widać różnimy się w tej kwestii.
Konieczność czasem, owszem, ale nie wygodne życie.

Ja bym się nie zamieściła w 5 tysiącach na całą rodzinę, ale nadal uważam, że dla singla 5 tys zł netto to godne zarobki - 3 tyś zł na opłaty, mieszkanie, dojazdy (w dużym mieście można dojeżdżać komunikacja miejską, a jak mieszkasz w małym to mniej płacisz za mieszkanie, więc masz więcej na samochod), Max 1500zl na jedzenie i popołudniowe wyjścia (spokojnie do zrealizowania - to prawie 50zl na dzień i nie trzeba codziennie jeść w restauracji i pić piwa w barze) no i zostaje co miesiąc 500zl na nieprzewidziane wydatki - raz wydasz, raz nie dzięki czemu powinny robić się niewielkie oszczędności. Uważam to za całkiem godne życie. Wiem, że wielu osobom do godności potrzebne jest odkładanie kilku tysięcy miesięcznie, ale według mnie życie bez oszczędzania takich kwot nie uwłacza godności- przecież nadal powinno być stać taka osobę na wszystkie potrzeby, nie trzeba żebrać o jedzenie ani obchodzić się smakiem patrząc na nutelle. Jeśli chciałabym odłożyć na wakacje to jestem w stanie dziennie zmieścić się w wydatkach na jedzenie w 30zl max (przetestowane podczas wyjazdów mojego TŻ, bo w sumie jak zaliczyłam miesięczne wydatki na jedzenie to mniej więcej tyle dziennie wydawałam - kupujac czesto lunch na miescie, w weekendy gotując).

Jeśli taka osoba znajdzie sobie osobę do pary z podobnymi zarobkami to łącznie jest już 10k netto, co jest sporym budżetem.

No i trzeba też pamiętać, że owy singiel ma dopiero 30 lat i jego zarobki będą dalej rosły

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[kasztanka3]

Napisane przez amillia

Z mojego doświadczenia tak. Jak rozdzieliłabyś przestrzeń dla trzech osób w mieszkaniu dwupokojowym?

Chyba sie nie zrozumialysmy, dla mnie dwa pokoje to dwie sypialnie.
Mamy z mezem mieszkanie dwupokojowe, dwie sypialnie z osobnymi garderobami i lazienkami, kuchnia otwarta na duza salono-jadalnie i ja tej przestrzeni nie biore pod uwage jako osobnego "pokoju". Na razie dziecka nie mamy i nie planujemy, wiec druga sypialnia jest biurem meza, gdzie on pracuje i trzyma swoj sprzet komputerowy i fotograficzny. Jesli kiedys jakies dziecko sie pojawi, to ta druga sypialnia bedzie pokojem dzieciecym.

[invisible_01]

Napisane przez kasztanka3

Chyba sie nie zrozumialysmy, dla mnie dwa pokoje to dwie sypialnie.
Mamy z mezem mieszkanie dwupokojowe, dwie sypialnie z osobnymi garderobami i lazienkami, kuchnia otwarta na duza salono-jadalnie i ja tej przestrzeni nie biore pod uwage jako osobnego "pokoju". Na razie dziecka nie mamy i nie planujemy, wiec druga sypialnia jest biurem meza, gdzie on pracuje i trzyma swoj sprzet komputerowy i fotograficzny. Jesli kiedys jakies dziecko sie pojawi, to ta druga sypialnia bedzie pokojem dzieciecym.

W polskim standardzie deweloperskim takie mieszkanie to 3 pokoje.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[kasztanka3]

Napisane przez invisible_01

W polskim standardzie deweloperskim takie mieszkanie to 3 pokoje.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Ok, w takim razie zwracam honor.

[invisible_01]

Napisane przez kasztanka3

Ok, w takim razie zwracam honor.

Nie ma co zwracać, dla mnie to też dziwne Jako pokoje zawsze liczyłam osobne zamykane pomieszczenia.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz