Idiotyczne zachowania klientów ;)

[alkamor]

kiedy pracowałam w znanym i dużym sklepie odzieżowym pewnej sieci ....zaraz po otwarciu gdzie ludzi mało i wszyscy zajęci przyjmowaniem towaru...na kasie jedna osoba...podchodzi Pan do koleżanki i pyta się "Przepraszam...czy u Państwa personel to Tatarzy wybili?"

[hihi]

Napisane przez MalinowaMamba

I nie każdy ma ochotę się uśmiechać pod koniec dniówki po takich upierdliwych klientach... Tak, jak często panie w urzędach, tyle że one mają większe wynagrodzenie i zauważyłam po moich i zasłyszanych doświadczeniach, że od rana są w złym humorze i podobno uczą ich tego na szkoleniach

Napisane przez sine.ira

A to z kolei jakiaś bzdura. Byłam kiedyś urzędniczką (prawie przez 3 lata - na szczeblu wojewódzkim) i nikt mnie na szkoleniu nie uczył, że mam warczeć od rana na klientów. Wręcz przeciwnie jak już.

Ostatnio załatwiałam kilka spraw w różnych urzędach i zawsze było po prostu miło. Nikt nie miał krzywej miny, nie był złośliwy czy niezadowolony, wręcz przeciwnie, z uśmiechem i serdecznością załatwiono sprawy, a w USC to w ogóle jeszcze żartowałam z Pania i podczas wypełniania papierów anegdotkę usłyszałam. Na odchodne życzyłam im z całego serca miłego dnia, bo byłam przyjemnie zaskoczona tym, że wbrew powszechnie panującej opini, u nas w urzędach pracują przemili ludzie.

[alkamor]

jeżeli już mowa o urzędach i Paniach które tam pracuję to ja jestem zdania, że to zależy od tego jakim jest się człowiekiem a nie czy pracuje się w urzędzie czy nie.Przypuszczam, że ta sama Pani która jest niemiła np.w ZUSie tak samo niemiła by była np. stojąc za ladą w sklepie

Ja w urzędach spotkałam zarówno bardzo sympatyczne urzędniczki jak i niestety te mniej...

[Dagusiac]

Napisane przez alkamor

jeżeli już mowa o urzędach i Paniach które tam pracuję to ja jestem zdania, że to zależy od tego jakim jest się człowiekiem a nie czy pracuje się w urzędzie czy nie.Przypuszczam, że ta sama Pani która jest niemiła np.w ZUSie tak samo niemiła by była np. stojąc za ladą w sklepie

Ja w urzędach spotkałam zarówno bardzo sympatyczne urzędniczki jak i niestety te mniej...

Zgadzam się z Tobą w 100%. Sama niedawno odbywałam praktyki w urzędzie i widziałam skrajne podejścia do petentów. Jedne były wielce obrażone, że muszą wykonać swoją pracę i udzielić informacji, bo przecież one właśnie miały jeść śniadanie/pić kawę/wyjść na papierosa/wyjść na zakupy, natomiast Pani, z którą najczęściej siedziałam w pokoju była najmilszą osobą na świecie A petentów przyjmowała z uśmiechem na twarzy, udzielała niezbędnych informacji, pomagała i każdą sprawę (wydział cudzoziemców) traktowała jak własną. Z tego co zaobserwowałam - te "mniej miłe" urzędniczki są gorzej wykształcone... dlaczego taka zależność? Nie mam pojęcia, ale ta teza sprawdziła się podczas praktyk.

[sine.ira]

Napisane przez alkamor

jeżeli już mowa o urzędach i Paniach które tam pracuję to ja jestem zdania, że to zależy od tego jakim jest się człowiekiem a nie czy pracuje się w urzędzie czy nie.Przypuszczam, że ta sama Pani która jest niemiła np.w ZUSie tak samo niemiła by była np. stojąc za ladą w sklepie

No oczywiście.
Ale jak po ludziach krążą legendy, że urzędników specjalnie szkolą żeby byli nieuprzejmi to też jest tak, ze niektórzy klienci wchodzą do urzędu z góry nastawieni na walkę z przymulonym urzędasem, ktory na 100% będzie niemiły i będzie robił łaskę.

[hihi]

Napisane przez sine.ira

No oczywiście.
Ale jak po ludziach krążą legendy, że urzędników specjalnie szkolą żeby byli nieuprzejmi to też jest tak, ze niektórzy klienci wchodzą do urzędu z góry nastawieni na walkę z przymulonym urzędasem, ktory na 100% będzie niemiły i będzie robił łaskę.

No oczywiście. To działa i w urzedzie i w sklepie i w biurze. Jak przychodzi naburmuszony interesant z krzywą miną i postawą rozczeniową bez grama jakiejś chęci współpracy, to dlaczego Pani urzędniczka/sprzedawczyni/ktokolwiek ma się do niego uśmiechać, być przemiła, serdeczna? Toż jej od razu się humor schrzani na sam widok takiego człowieka

Ja jestem zdania, że uśmiech czasami naprawdę może wiele załatwić. A tak niewiele kosztuje.

[kennedy]

ja w urzedach zawsze trafiam na milych ludzi jak oddawalam pity pomagal mi pan w okienku i byl bardzo mily

w urzedzie pracy tez zawsze staraja sie byc pomocni mam szczescie

[simplicity]

Napisane przez hihi

No oczywiście. To działa i w urzedzie i w sklepie i w biurze. Jak przychodzi naburmudzony interesant z krzywą miną i postawą rozczeniową bez grama jakiejś chęci współpracy, to dlaczego Pani urzędniczka/sprzedawczyni/ktokolwiek ma się do niego uśmiechać, być przemiła, serdeczna? Toż jej od razu się humor schrzani na sam widok takiego człowieka

Ja jestem zdania, że uśmiech czasami naprawdę może wiele załatwić. A tak niewiele kosztuje.

Święta racja. Moja Mama jest urzędniczką i mówi dokładnie to samo - dlaczego ma być miła i nadskakiwać ludziom, którzy jeszcze dobrze nie wejdą do pokoju, a już są obrażeni, źli i zaczynają od wejścia krzyczeć czy się awanturować? Uśmiech i dobre chęci potrafią zdziałać cuda - Mama często opowiada o miłych interesantach, z uśmiechniętą i pozytywnie nastawioną osobą zupełnie inaczej się pracuje. A naprawdę rzadko zdarza się, żeby taki awanturnik wykrzesał z siebie trochę dobrej woli - uspokoić się uspokoi, ponieważ Mama nie jest osobą, która pozwoli na siebie krzyczeć, ale zazwyczaj jest wielce obrażony i wychodzi z poczuciem, że to pani urzędniczka jest niemiła i wyżywa się na nim Chociaż Mama mówi, że zdarza się ( choć bardzo rzadko, niestety), że taki człowiek wykaże trochę kultury i przeprosi - a wtedy atmosfera robi się zupełnie inna Urzędniczki naprawdę nie chcą nikogo pogryźć i chcą pomóc ( a przynajmniej większość z nich) - ale jak to mówią: do tanga trzeba dwojga.

[sine.ira]

Napisane przez kennedy

ja w urzedach zawsze trafiam na milych ludzi jak oddawalam pity pomagal mi pan w okienku i byl bardzo mily

w urzedzie pracy tez zawsze staraja sie byc pomocni mam szczescie

Teraz (od paru lat) jest bardzo duży nacisk na profesjonalizację obsługi w urzędach. Za kilka skarg o opryskliwości i lekceważeniu klientów, w dobrych urzędach, można wyleciec z roboty albo dorobić się degradacji ze stanowiska, ewentualnie nagany.

[dudipopka]

przez pewien czas prowadziłam z moim byłym tż sklep meblowy
przyszedł pan zamówił narożnik pokojowy na wymiar(istniała taka mozliwość po tym przypadku zaniechaliśmy tego do podstawowych przeróbek typu długość) po 2 tyg samochód podjechał tż z pracownikiem wnieśli na 3 piętro wszystko git
na 2 dzień 10.02 przychodzi pan złożyćpisemną reklamacje
bo cytuje jak żona na nim siedzi(tzn na narożniku) to jej nogi zwisają a powinny być oparte na podłodze
oraz jakieś duperele typu niedokręcony zawias przy pufie i coś tam jeszcze
więć mój były poszedł podokręcać no i dokręca gość zaczął strasznie chamsko gadać mój sie wnerwił zadzwonił po pracownika i samochód,oddal tamtemu pieniądze i znieśli z 3 piętra do samochodu..
po tygodniu cały zestaw spzredał sie i nikt nie zgaszał ze komuś nogi zwisają

[StarFromTheSky]

hahaha kocham ten wątek! Może zbierzmy się wszystkie i jakiś tomik o charakterze humorystycznym wydajmy.. nie bedzie trzeba więcej siedzieć w pracy i wysluchiwać tego typu absurdów

Co do sytuacji jakie miały miejsce kiedy pracowałam jeszcze w odzieżówce:
W koszu z przecenioną bielizną leżało sobie kilkadziesiąt bawełnianych majteczek, leżą sobie dzien, drugi, ubywa ich pomału, któregoś dnia ładuje nam się do sklepu baba z torbą taką bazarową, rozgląda się czy nikt nie patrzy (my już taka konsternacja na kasie patrzymy co się za chwile wydarzy..) a babka gacie w garść i upycha do torby ze dwie pełne garści majtek schowała i wychodzi.. no ale nie upiekło się jej Innym razem koleżanka w pracy jako, że nowa była, zrobiła błąd i nie oklipsowała zwykłej bielizny w kroczu.. no i babeczka poszła z kilkoma egzemplarzami do przymierzalni, czekałysmy aż tylko wyjdzie żeby jej zwrócić uwagę, że nie ma mozliwości przymierzać bielizny.. a ona że tak, że rozumie itd, wyszła ze sklepu po odłożeniu majtek i okazało się że całe ubrudziła hmm... krwią

[emememsik]

Napisane przez StarFromTheSky

wyszła ze sklepu po odłożeniu majtek i okazało się że całe ubrudziła hmm... krwią

Skąd się biorą tacy ludzie..

[Malla]

brak mi słów...

[alkamor]

Napisane przez StarFromTheSky

a ona że tak, że rozumie itd, wyszła ze sklepu po odłożeniu majtek i okazało się że całe ubrudziła hmm... krwią

oj tak,,,też miałam taki przypadek....zdarzało też czym innym....nie pytajcie czym

[dudipopka]

jak pracowałam w sklepie firmowym przyszedł nastolatek z siostrą po bluze ,spędzili w sklepie ponad godzine siostra mu doradzała
na drugi dzień zjawia sie mamusia młodzieńca bo ona chce oddać bluze(nie uzgadniano zwrotu ewentualnego lub zamiany)o 17 bo
1)jest za droga(oki ale to po co wchodził do firmówki??)
2)brzydko w niej wygląda

[MoniaK]

Napisane przez alkamor

oj tak,,,też miałam taki przypadek....zdarzało też czym innym....nie pytajcie czym

mamusiu

[evak1988]

Napisane przez Malla

evak1988 - nie jest to praca marzeń ani nie zarabia się godnie Na początku zawsze są miłe.

ja jestem zawsze miła dla każdego i w holandii np aż miło iść do sklepu, ekspedientka ma być miła i rozmawiać z ludzmi bo to jej praca i takie jest moje zdanie Po to ta pani stoi w tym sklepie za ladą żeby podawać ludzią a nie że czesto to wygląda tak jakby robiła łaskę że tam stoi i ma się odezwac do klienta, o to mi chodzi taka jej praca

[Malla]

Dokładnie, takie permanentne humory są sygnałem do zmiany pracy.

[evak1988]

Napisane przez Malla

Dokładnie, takie permanentne humory są sygnałem do zmiany pracy.

Własnie, ja nic nie mówię złego ale taka ich praca i co ma kogo obchodzić ile dostają pieniedzy.. Są ludzie którzy mają bardzo ciezką pracę i pracują za 6 zł na godzinke.. Gdy ktoś pracuje w informacji to musi rozmawiać z ludzmi a tez mu dużo nie płacą tak samo ktoś jest listonoszem to musi duzo chodzic za marne pieniadze, ekspedientka ma rozmawiać z ludzmi taka każdego praca na jaką się zdecydował Ale ok koniec tematu bo nie dotyczy wątku

[StarFromTheSky]

a pomyslcie o osobach pracujacych w call center.. ma-sa-kra kiedy nie znałam jeszcze typowych miejsc gdzie po prostu się nie idzie bo albo jest wyzysk finansowy, albo fizyczniy albo psychiczniy to poszlam do call ceneter wlasnie. Na szczęscie odeszłam po miesiącu jak 90% tych co się ze mną przyjeło.. na porządku dziennym bylo wyzywanie od złodziei, a czasem nawet się zdarzyło usłyszeć że jest się cytuję "sekretarką ku**ą" .. pomijam ogólne sytuacje gdzie odbierali starsi, schorowani ludzie i zaczynali płakać ze strachu do słuchawki jak uslyszeli, że sieć taka i taka chce im uruchomić nową usługę telefoniczną "za JEDYNE 10 zł miesiecznie".

w tego typu pracach takie "perełki" to na porządku dziennym..

[Klarissa]

Napisane przez sine.ira

No oczywiście.
Ale jak po ludziach krążą legendy, że urzędników specjalnie szkolą żeby byli nieuprzejmi to też jest tak, ze niektórzy klienci wchodzą do urzędu z góry nastawieni na walkę z przymulonym urzędasem, ktory na 100% będzie niemiły i będzie robił łaskę.

Ja jestem z wykształcenia licencjonowany urzędas i pamiętam jak dziś taki przedmiot jak etyka zawodu i min. tam nam ciągle powtarzano, że urząd jest dla petenta a nie odwrotnie i w nowoczesnych standardach czas skończyć ze zwyczajami rodem z socjalizmu gdzie urzędnik to był PAN a petent to proch marny...

Natomiast z własnej praktyki zawodowej w nieco innej dziedzinie, ale jednak w ścisłym kontakcie z ludźmi to powiem tak - ludzie często nie myślą o tym, że być może są np. 10-tą osobą, która pyta mnie to samo w ciągu np. godziny. Owszem, staram się być miła ale ludzie zlitujcie się od 7 lat robię to samo, mam ogromny entuzjazm ale nie jestem w stanie po 8h pracy klaskać uszami ze szczęścia, że ktoś mnie dzisiaj zapytał 20 razy o to samo, albo że pojawił się klient, który na dzień dobry nastawiony jest na pouczanie mnie a za przeproszeniem gówno wie w danym temacie i na niczym się nie zna albo trafi się dyskutant, który będzie mi mówił, że ustawa mu się nie podoba albo przepisy są nieodpowiednia - tak, jakbym co najmniej specjalnie dla niego mogła je zmienić - bo pewnie, ja to mam moc taką jak nasz parlament...

Jestem osobą słynącą na gruncie zawodowym z ogromnych pokładów cierpliwości, ale są ludzie, którzy nawet mnie potrafią wyprowadzić z równowagi.

[Jakkolwiek]

Napisane przez sine.ira

A to nie można tym paniom zwrócić grzecznie uwagi na to, że jest kolejka, a one się zajmują pogaduchami zamiast obslugiwać klientów, tylko jęczeć, wzdychać i przewalać gałami ?
Nie mówię, ze Ty tak robisz, ale dziwi mnie takie zachowanie..

Raz tak zrobiłam, odburknęły, że one teraz wykładają towar- a stały i gadały. Więcej mi się nie chciało, bo aby zwrócić uwagę tym paniom trzeba opuścić kolejkę i przemaszerować przez pół sklepu. Praca w godzinach pracy to ich obowiązek i to przełożony powinien doprowadzić je do porządku, a nie ja.
Z resztą już nie chodzę do tego sklepu, niemiła atmosfera tam jest Na moje 'dziękuje' za wędliny przy sklepie ekspedientka nie raczyła nic odpowiedzieć, a jak zrobiłam parę kroków mruknęła pod nosem 'spieprzaj". Więcej tam nie przyszłam. Miałam jeszcze wcześniej drobne spięcie z panią od warzyw Dziwi mnie takie podejście, tym bardziej, że ja zawsze uśmiechnięta, miła, proszę, dziękuję, dzień dobry itd. W innych sklepach nie miałam takich problemów.

[Hefrena]

Pracuję w biurze, gdzie są organizowane różne imprezy, wyjazdy itd. W przypadku, gdy się nie odbędzie- zwracamy pieniądze. Te oddaje nasz szef w biurze głównym i każdy klient jest o tym informowany, ze wzgl na to, że po każdej zmianie musimy się rozliczać i zwyczajnie nie posiadamy takich sum w kasach. Pewnego dnia przychodzi naburmuszona baba i mówi, że wczoraj kupiła tu wycieczkę, ale się nie odbyła i chce zwrotu. W pierwszej chwili się wystraszyłam że koleżanka z wczoraj jej nie powiedziała gdzie są odbiory i będzie awantura. Więc jej tłumacze co i jak:
J- Musi Pani iść do biura głównego, może koleżanka zapomniała Panią uprzedzić, ale w razie gdy wycieczka sie nie odbywa, zwracamy pieniądze w biurze głównym.
B( krzycząc)- Ale ja to wszystko wiem!! Tylko, że mi się nie chce, niech Pani mi odda, nie będę nigdzie łazić.
J- już Pani tłumaczyłam, że to nie możliwe, ponieważ nie posiadam takiej sumy, jaka równa się z Pani zwrotem.
B- Ale czemu??? ( cały czas krzycząc)
J- Ponieważ nie dysponuję takimi kwotami, zwroty dostaje sie w biurze głównym, ja nie dysponuje taka gotówką.
B- To niech Pani zadzwoni do szefa, niech on mi je tu przyniesie.
J- Nie, proszę Pani, nie zrobi tego. Została udzielona informacja co i jak, więc nie może Pani teraz oczekiwać, że każde biuro będzie nastawione na zwrot.
B- To niech inna koleżanka mi je tu przyniesie. Ja sobie poczekam.
J- Każde biuro funkcjonuje na takiej samej zasadzie, one też nie mają.
B- ( po 15 minutach ciszy i patrzenia się na mnie) Dobrze, to ja idę na miasto, wrócę za trzy godziny i odbiorę, bo wierzę, że Pani zdobędzie te pieniądze.
I wyszła. Dodam, że wróciła i to akurat w momencie, gdy rozliczałam się z innym klientem i zobaczyła że mam gotówkę w kasie. Szef się zgodził żebym jej wyjątkowo oddała, co mnie cieszyło, bo wreszcie się jej pozbyłam , ale gdyby nie zauważyła, że mam te pieniądze, nie ustąpiłabym, gdyż była bardzo nie miła.

[Elfia4]

Napisane przez sine.ira

No oczywiście.
Ale jak po ludziach krążą legendy, że urzędników specjalnie szkolą żeby byli nieuprzejmi to też jest tak, ze niektórzy klienci wchodzą do urzędu z góry nastawieni na walkę z przymulonym urzędasem, ktory na 100% będzie niemiły i będzie robił łaskę.

Dokładnie. Kiedyś już o tym pisałam, ale jak wchodzi do mnie ktoś z naburmuszoną miną, od progu pyskuje i wylewa frustracje to nie ma bata, żebym się uśmiechała do niego. Poprostu wytwarza wokół taką atmosferę, że mam ochotę wyrzucić go za drzwi jak najszybciej, bo swoim zachowaniem powoduje irytację, złość i nawet odpyskować nie można będąc w pracy (w sytuacji prywatnej bez skrupułów wyraziłabym opinię o zachowaniu takiej osoby, służbowo muszę się często ugryźć w język i zachować poziom wyższy niż burak siadający naprzeciwko mnie).
Wierzcie, że czasem mam zły dzień, wszystko w pracy w w jednym momencie wali się na głowę, wiec jestem zła, ale kiedy przyjdzie ktoś kulturalny i miły, to ta cała złość mija i chętnie takiej osobie pomogę, nawet bardziej niż wynika to z moich obowiązków.

[patbar]

Wczoraj pani stojąca przedemną w kolejce pyta kasjerki do której sklep jutro czynny, czyli dziś. Kasjerka odpowiada, że do 11, a pani na to wielce oburzona- to ludzie mają z głodu umrzeć? A kasjerka na to- no chyba.

[Brook]

Napisane przez Hefrena

Pracuję w biurze, gdzie są organizowane różne imprezy, wyjazdy itd. W przypadku, gdy się nie odbędzie- zwracamy pieniądze. Te oddaje nasz szef w biurze głównym i każdy klient jest o tym informowany, ze wzgl na to, że po każdej zmianie musimy się rozliczać i zwyczajnie nie posiadamy takich sum w kasach. Pewnego dnia przychodzi naburmuszona baba i mówi, że wczoraj kupiła tu wycieczkę, ale się nie odbyła i chce zwrotu. W pierwszej chwili się wystraszyłam że koleżanka z wczoraj jej nie powiedziała gdzie są odbiory i będzie awantura. Więc jej tłumacze co i jak:
J- Musi Pani iść do biura głównego, może koleżanka zapomniała Panią uprzedzić, ale w razie gdy wycieczka sie nie odbywa, zwracamy pieniądze w biurze głównym.
B( krzycząc)- Ale ja to wszystko wiem!! Tylko, że mi się nie chce, niech Pani mi odda, nie będę nigdzie łazić.
J- już Pani tłumaczyłam, że to nie możliwe, ponieważ nie posiadam takiej sumy, jaka równa się z Pani zwrotem.
B- Ale czemu??? ( cały czas krzycząc)
J- Ponieważ nie dysponuję takimi kwotami, zwroty dostaje sie w biurze głównym, ja nie dysponuje taka gotówką.
B- To niech Pani zadzwoni do szefa, niech on mi je tu przyniesie.
J- Nie, proszę Pani, nie zrobi tego. Została udzielona informacja co i jak, więc nie może Pani teraz oczekiwać, że każde biuro będzie nastawione na zwrot.
B- To niech inna koleżanka mi je tu przyniesie. Ja sobie poczekam.
J- Każde biuro funkcjonuje na takiej samej zasadzie, one też nie mają.
B- ( po 15 minutach ciszy i patrzenia się na mnie) Dobrze, to ja idę na miasto, wrócę za trzy godziny i odbiorę, bo wierzę, że Pani zdobędzie te pieniądze.
I wyszła. Dodam, że wróciła i to akurat w momencie, gdy rozliczałam się z innym klientem i zobaczyła że mam gotówkę w kasie. Szef się zgodził żebym jej wyjątkowo oddała, co mnie cieszyło, bo wreszcie się jej pozbyłam , ale gdyby nie zauważyła, że mam te pieniądze, nie ustąpiłabym, gdyż była bardzo nie miła.

hmm czyli jednak dysponowalas kasa do zwrotu? bo nie lapie a jej mowilas ze nie bo byla niemila?

[emememsik]

Napisane przez Brook

hmm czyli jednak dysponowalas kasa do zwrotu? bo nie lapie a jej mowilas ze nie bo byla niemila?

Wtedy jak kobieta przyszła pierwszy raz, nie miała wystarczającej ilości gotówki.

[Brook]

aha dzieki za info

[Klarissa]

Napisane przez Brook

hmm czyli jednak dysponowalas kasa do zwrotu? bo nie lapie a jej mowilas ze nie bo byla niemila?

Może mają zakaz robienia zwrotów. Ja np. nie dokonuję zwrotów nawet, jeśli mam wystarczającą kwotę w kasie ponieważ jest to niezgodne z obowiązującymi przepisami o dokonywaniu zwrotów. Z tym, że u nas nie ma żadnych wyjątków w tej kwestii.

Tylko raz porozumiałam się z klientem w kwestii anulowania dokumentów i oddania pieniędzy ale zrobiłam to nieformalnie poza jakąkolwiek wiedzą kogokolwiek i tylko dlatego, że ta osoba miała ogromne problemy, bardzo prosiła o pomoc - był to pan w wieku mojego taty i ze łzami w oczach mnie błagał, po prostu nie miałam serca mu odmówić nawet za cenę jakichś tam potencjalnych komplikacji (których na szczęście nie było).

Jednak to była 1 taka sytuacja na 7 lat pracy.

[Hefrena]

Napisane przez Brook

hmm czyli jednak dysponowalas kasa do zwrotu? bo nie lapie a jej mowilas ze nie bo byla niemila?

Chodzi o to, ze po prostu zobaczyła że mam gotówkę- a wczesniej jej mówiłam że nie dysponuję taką sumą, jaka jej się należy, teraz miałam. Wtedy jej oddałam, bo baba była bardzo nachalna i szef się zgodził.