Idiotyczne zachowania klientów ;)

[Deede]

Napisane przez malowanareggae

no przecież mówi się kisiele

No właśnie.. Kiśle czy kisiele - co tam. Kobity miały radochę

[qathe]

Swego czasu dorabiajac sobie w mcdonaldzie jako uczniak podszedl do kasy sporow rozmiarow pan,taki pan XXL i zamowil tam kupe zarcia i capuccino,wiec pytam go czy male czy duze jego odpowiedz brzmiala: "A czy ja wygladam na male?" No nie wiedzialam co odpowiedziec policzylam duze :P

[hihi]

Aż muszę opisać sytuację z dzisiaj, bo zapadła w pamięć po lekturze tego wątku. Pisze sie tutaj, że klient podchodzi, mówi co chce, idzie dalej, nie mówi dzień dobry, dziękuje, nic się nie uśmiechnie, w ogóle cham, buc i burak...

A ja jestem z tych, co to idą z uśmiechem, każdemu (ochroniarzowi oczywiście też!) mówią dzień dobry, dziękuję serdecznie, do widzenia, miłego dnia I dzisiaj tak samo.
Ja: Dzień dobry
E: Nooooo nie wiem czy taki dobry.
Ja (chodząca empatia, aż mi się głupio zrobiło, że dzień dobry powiedzialam...): Oj, coś się stało?
E: Stoję tu od 11, sama jestem, nic nie jadłam, w toalecie od 6h nie byłam, a ludzie tylko krzywe miny i krzywe miny...wyobraża sobie Pani?
Ja (wyobrażając sobie, bo pracowałam jako recepcjonistka, siedziećna d** przez 6h i zro szans na odejście): przykro mi, naprawdę, mogę jakoś pomóc?
E: Bóg moze pomoc, zabrać mnie stąd!! Albo zacznę tym mięsem rzucać!
Ja (totalnie wytrącona, pomyślalam, żeby żarftem ratować sytuację, może rozluźni klimat?): No może jakby Pani rzuciła tym mięchem w jakiegoś wrednego klienta, to by się Pani lepiej poczuła No choćby we mnie
E: Ehhh...
Ja: Dziękuję serdecznie, lepszego popołudnia, jutro będzie lepiej...

I poszłam z uczuciem, że jakbym ryja nie otworzyła, nie powiedziała "dzień dobry", to bym ciężkim humorem Pani ekspedientki nie oberwała, bo wcale na niego ochoty nie miałam, sama zaliczyłam ciężki dzień...

I to wiecie, takie "ryzyko" jest. I to nie pierwszy raz tego doświadczam. Że jak się człowiek "spoufali", to może się do niego uśmiechną, odwzajemnią to dzień dobry albo wyleją żale całego ciężkiego dnia...

Ja wiem, że one mają ciężką, niewdzięczną pracę, sama kiedyś w sklepie pracowałam, pracowalam na recepcji, gdzie przez kilka godzin ani zjeść ani siusiu, bo trzeba wyglądać, ale czasami nie jestem gotowa na ten całly gniew i żal za ludzi, którzy tam przede mną stali i nie stać ich było na "dzień dobry" i "dziękuję", które dla mnie są oczywiste i naturalne

[Kallla]

Jestem sprzedawcą w sieciówce w jednym z Wrocławskich centrów handlowych ...
Czasami nie wiem czy się pociąć czy śmieć czy płakać z klientów

Była sobota 14 sierpnia, 15 sierpień święto więc wszystko zamknięte.
Godzina do końca zmiany tj 19, przychodzi małżeństwo.
Pani na lewo, Pan na prawo na swoja stronę.
Pan kieruje się do wyjścia i rzuca żarcik :
-Jutro to zamknięte wszystko, normalnie żałoba narodowa będzie ?
Ja na to ze spokojem :
-Żałoba ? Wie Pan, my sprzedawcy z centrów handlowych obchodzimy święto.

Może nie wygląda to teraz śmiesznie ale jego mina po usłyszeniu tego tekstu bezcenna

Jakbym tak dłużej posiedziała to kilka perełek znajdę.

Najczęściej to co powala mnie na kolana to tekst (podchodzi klientka z butem) :
-38 z tego rozmiaru
nie z tego modelu tylko z tego rozmiaru...

A ostatnio miałam rozmowę z oburzoną klientką przez telefon po oddaleniu jej reklamacji.
Klientka: ale gdzie ja mam z tym iść ? co mi pani radzi ?
Ja : może pani zasięgnąć porady w inspekcji handlowej
K: ale ja tam dzwonię i nikt nie odbiera. proszę mi podać inny numer.
J : my mamy tylko taki numer 34....., proszę spróbować zadzwonić.
K : ale tam nikt nie odbiera, niech pani mi poszuka innego numeru jak nie odbiorą
J : musi pani sobie poszukać już na własną rękę
K : ale jak to ? gdzie ja mam to znaleźć ?
J : internet, książka telefoniczna
K : ale czego ja mam tam szukać ? Jak to się nazywa ?
J : wojewódzki .....
K : aha, to dziekuję

Chyba liczyła na to, że ja za nią tam pójdę skoro kupiła u mnie ta torebkę

[Madzia_M77]

Napisane przez hihi

Aż muszę opisać sytuację z dzisiaj, bo zapadła w pamięć po lekturze tego wątku. Pisze sie tutaj, że klient podchodzi, mówi co chce, idzie dalej, nie mówi dzień dobry, dziękuje, nic się nie uśmiechnie, w ogóle cham, buc i burak...

A ja jestem z tych, co to idą z uśmiechem, każdemu (ochroniarzowi oczywiście też!) mówią dzień dobry, dziękuję serdecznie, do widzenia, miłego dnia I dzisiaj tak samo.
Ja: Dzień dobry
E: Nooooo nie wiem czy taki dobry.
Ja (chodząca empatia, aż mi się głupio zrobiło, że dzień dobry powiedzialam...): Oj, coś się stało?
E: Stoję tu od 11, sama jestem, nic nie jadłam, w toalecie od 6h nie byłam, a ludzie tylko krzywe miny i krzywe miny...wyobraża sobie Pani?
Ja (wyobrażając sobie, bo pracowałam jako recepcjonistka, siedziećna d** przez 6h i zro szans na odejście): przykro mi, naprawdę, mogę jakoś pomóc?
E: Bóg moze pomoc, zabrać mnie stąd!! Albo zacznę tym mięsem rzucać!
Ja (totalnie wytrącona, pomyślalam, żeby żarftem ratować sytuację, może rozluźni klimat?): No może jakby Pani rzuciła tym mięchem w jakiegoś wrednego klienta, to by się Pani lepiej poczuła No choćby we mnie
E: Ehhh...
Ja: Dziękuję serdecznie, lepszego popołudnia, jutro będzie lepiej...

I poszłam z uczuciem, że jakbym ryja nie otworzyła, nie powiedziała "dzień dobry", to bym ciężkim humorem Pani ekspedientki nie oberwała, bo wcale na niego ochoty nie miałam, sama zaliczyłam ciężki dzień...

I to wiecie, takie "ryzyko" jest. I to nie pierwszy raz tego doświadczam. Że jak się człowiek "spoufali", to może się do niego uśmiechną, odwzajemnią to dzień dobry albo wyleją żale całego ciężkiego dnia...

Ja wiem, że one mają ciężką, niewdzięczną pracę, sama kiedyś w sklepie pracowałam, pracowalam na recepcji, gdzie przez kilka godzin ani zjeść ani siusiu, bo trzeba wyglądać, ale czasami nie jestem gotowa na ten całly gniew i żal za ludzi, którzy tam przede mną stali i nie stać ich było na "dzień dobry" i "dziękuję", które dla mnie są oczywiste i naturalne

O mamo..., miałam kiedyś coś w ten deseń

Tylko że ja od jakiegoś czasu to odnoszę wrażenie że mam napisane na czole "opowiedz mi swoją historię" lub "wylej na mnie swoje żale"

Stoję grzecznie w kolejce do kasy w Realu. Wyłożyłam co tam miałam, nadchodzi moja kolejka. A kasjerka patrząc i jednocześnie kasując moje zakupy ze zbolałą miną mówi:
- Wie pani, co mi dzisiaj koleżanka powiedziała? Że jak mi nie pasuje, to mam sobie inną pracę znaleźć!!!! I to wszystko przez te głupie ryby, bo kod nie chciał mi wchodzić!!!! I do niej dzwoniłam, żeby go w komputerze poprawiła, a ona mówi że nie umie!!! I co ja teraz mam zrobić? No!? Ja się pani pytam?!? A dwie dziewczyny to dzisiaj w ogóle do pracy nie przyszły!!!W ogóle cały ten Real jest głupi i tyle!! I mam nadzieję że wreszcie kiedyś się zawali!!!
Pomijam, że pani się nie czaiła i wrzeszczała, jak tralala

Zdurniałam doszczętnie, bo mi się pierwszy raz taka akcja trafiła i wydukałam, że mam nadzieje że jak się zawali to mnie wtedy w nim na zakupach nie będzie. I poszłam.

Ja też pracuję z ludźmi i wiem, że różne akcje się trafiają, ale tutaj byłam zaskoczona wybitnie

[Elfia4]

Napisane przez Kallla

A ostatnio miałam rozmowę z oburzoną klientką przez telefon po oddaleniu jej reklamacji.
Klientka: ale gdzie ja mam z tym iść ? co mi pani radzi ?
Ja : może pani zasięgnąć porady w inspekcji handlowej
K: ale ja tam dzwonię i nikt nie odbiera. proszę mi podać inny numer.
J : my mamy tylko taki numer 34....., proszę spróbować zadzwonić.
K : ale tam nikt nie odbiera, niech pani mi poszuka innego numeru jak nie odbiorą
J : musi pani sobie poszukać już na własną rękę
K : ale jak to ? gdzie ja mam to znaleźć ?
J : internet, książka telefoniczna
K : ale czego ja mam tam szukać ? Jak to się nazywa ?
J : wojewódzki .....
K : aha, to dziekuję

Chyba liczyła na to, że ja za nią tam pójdę skoro kupiła u mnie ta torebkę

Jakbym słyszałam interesantów, którzy dzwonią i pytają o nr różnych urzędów i instytucji zakładając, że pracując w jednej znam nr tel do wszystkich innych (a nie znam, bo nie mam potrzeby dzwonienia do nich).
Zwykle na uprzejmą odpowiedź, że nie znam, pada pytanie czy mogę poszukać w książce telefonicznej. Opowiadam, że nie, bo książki tel nie mam i nie używam., ale proponuję poszukać w internecie. Od czasu do czasu w odpowiedzi słyszę "Aha" obrażonym tonem. No ale sorry, jak stoi mi nad głową interesant, to trudno wymagać, żebym jednocześnie była informacją turystyczną na żądanie, kiedy po drugiej stronie słyszę głos młodej osoby, która w końcu skądś nr do mojego urzędu znalazła, więc inny też odszuka przy minimalnym wysiłku.
Ludzie jednak lubią mieć podane wszystko na tacy

A tekst o 15 sierpnia rewelacyjny

[Deede]

Napisane przez Madzia_M77

O mamo..., miałam kiedyś coś w ten deseń

Tylko że ja od jakiegoś czasu to odnoszę wrażenie że mam napisane na czole "opowiedz mi swoją historię" lub "wylej na mnie swoje żale"

Stoję grzecznie w kolejce do kasy w Realu. Wyłożyłam co tam miałam, nadchodzi moja kolejka. A kasjerka patrząc i jednocześnie kasując moje zakupy ze zbolałą miną mówi:
- Wie pani, co mi dzisiaj koleżanka powiedziała? Że jak mi nie pasuje, to mam sobie inną pracę znaleźć!!!! I to wszystko przez te głupie ryby, bo kod nie chciał mi wchodzić!!!! I do niej dzwoniłam, żeby go w komputerze poprawiła, a ona mówi że nie umie!!! I co ja teraz mam zrobić? No!? Ja się pani pytam?!? A dwie dziewczyny to dzisiaj w ogóle do pracy nie przyszły!!!W ogóle cały ten Real jest głupi i tyle!! I mam nadzieję że wreszcie kiedyś się zawali!!!
Pomijam, że pani się nie czaiła i wrzeszczała, jak tralala

Zdurniałam doszczętnie, bo mi się pierwszy raz taka akcja trafiła i wydukałam, że mam nadzieje że jak się zawali to mnie wtedy w nim na zakupach nie będzie. I poszłam.

Ja też pracuję z ludźmi i wiem, że różne akcje się trafiają, ale tutaj byłam zaskoczona wybitnie

A jak by ci przyszła klientka: babcia z liściem kapusty na głowie..? Widziałam taką scenkę. I weź - jako sprzedawca - zachowaj powagę..

[Aggie125]

Napisane przez Klarissa

Miało być o klientach ale przypomniałaś mi taką jedną opowieść. Byłam u lekarza z paskudnym zapaleniem gardła (to chyba było z 10 lat temu prawie że) no i lekarka mnie ogląda, ogląda, mówi mi, że jest bardzo źle, ale nie zapisze mi antybiotyki bo on jest bardzo drogi... Ja się pytam ile kosztuje, a pani mi na to, że 15 zł.... Wróciłam do domu i moje pierwsze pytanie "mamo czy ja wyglądam na jakąś biedną osobę albo nie wiem może jestem źle ubrana czy coś", mama twierdziła, że nie, ale ja mam do dziś wątpliwości

Podejrzewam, że człowiek z zapaleniem gardła faktycznie może wyglądać jak kupka nieszczęścia...

[Serendipity]

Napisane przez Deede

A jak by ci przyszła klientka: babcia z liściem kapusty na głowie..? Widziałam taką scenkę. I weź - jako sprzedawca - zachowaj powagę..

Mi przyszedł dziadek z kilkoma liśćmi, nawet mu ukradkiem foto zrobiłam, żeby w złe dni sobie oglądać

[matyldaaaa]

Moja mama pracuje w sklepie z (hmm jakby to nazwać) artykułami do łazienek i czasem to co opowiada o klientach przechodzi ludzkie pojęcie :
-klienci, którzy kupili tydzień temu uszczelkę za 10gr przychodzą ją zwrócić ponieważ jednak im nie pasuje i żądają zwrotu pieniędzy
-klienci przychodzą z nieumytymi, całymi zżółkłymi deskami sedesowymi na których wiszą jeszcze włosy łonowe (i nie wiadomo co jeszcze), alby pokazać jaką deskę potrzebują
-jakiś pan robił zakupy, a pani która stała za nim w kolejce ni z gruszki, ni z pietruszki zapytała go "Czy boli pana Ciu.lik?"
-zaraz obok sklepu mojej mamy jest też drugi sklep tych samych właścicieli z podobnymi artykułami. Gdy przychodzi ktoś kto chce coś czego u mojej mamy nie ma ale jest w drugim sklepie, moja mama zawsze mówi "sklep obok, na lewo". To niesłychane, że większość panów zawsze idzie najpierw na prawo,a dopiero potem się wracają
-kiedyś przyszła kobieta i zapytała "czy w tym sklepie jest toaleta?", koleżanka mojej mamy odpowiedziała, że nie (bo rzeczywiście toaleta jest w sklepie obok ), na co ta pani odpowiedziała oburzona "ale ja muszę iść ze stolcem!", zaszokowana sprzedawczyni odpowiedziała tylko "mnie nie interesuje z czym pani musi iść"

[oluśkaaaaa]

Napisane przez titina

Największy bajzel w przymierzalniach zrobiony przez klientki widzę zazwyczaj w H&M gdzie jest akurat specjalny wieszak do odwieszania ubrań. Niestety niektóre panie udają że go nie widzą i wszystkie ciuszki oczywiście pozdejmowane z wieszaków i wywrócone na lewą stronę leżą w przymierzalni, nierzadko na podłodze

Nie dość że ekspedientki nie mogą się wyrobić z odwieszaniem i obsługą to jeszcze kolejna klientka ma problem z wejściem do takiej przymierzalni.

Kiedyś będąc w H&M we wszystkich wolnych przymierzalniach wisiały, albo leżały zostawione ciuchy - a wolnych było większość, może 2 były zajęte. Kompletnie nie rozumiem jak można taki bałagan po sobie zostawiać.

Napisane przez Amani

titina - ja do tej pory myślałam, że jest bezwzględny zakaz fotografowania w sklepach każdego rodzaju... Służbowo mam swoje kursantki w jednym z popularnych hipermarketów i miałam problemy, aby uzyskać choć jedno zdjęcie potrzebne do dokumentacji projektowej...

Mój TŻ kiedyś chciał sfotografować w Carrefourze żelazko, żeby w domu mamie pokazać czy o takie chodzi, ale przyszedł ochroniarz i ostro nakrzyczał, że nie wolno robić zdjęć.
Powiedzcie mi dlaczego?

[Amani]

Jeszcze mi się przypomniała babka z komisu telefonów komórkowych Moja mama jest z tych, które porozmawiają z każdą napotkaną osobą Zawsze powiedzą "nadprogramowe" dwa zdania. Udałyśmy się raz do komisu i oczywiście było podobnie, jednak sprzedawczyni się tak rozkręciła, że poznałyśmy pół jej życia Od tego, że jej mąż z którym jest już 12 lat chodził do szkoły, gdzie moja mama była pielęgniarką, przez to, że oni są taką zgraną parą i na weselach są królami parkietu, aż do HISTORII JEJ PORODU (jej syn przyszedł na świat jako pierwsze dziecko w mieście w 2000 roku)! Wraz oczywiście ze szczegółami typu pokazanie nam na ile palców miała rozwarcie itd.

[Klarissa]

Napisane przez Aggie125

Podejrzewam, że człowiek z zapaleniem gardła faktycznie może wyglądać jak kupka nieszczęścia...

No ale aż tak?

Napisane przez Serendipity

Mi przyszedł dziadek z kilkoma liśćmi, nawet mu ukradkiem foto zrobiłam, żeby w złe dni sobie oglądać

Jak to z liśćmi na głowie?

Jeśli chodzi o to, co jest dla mnie w klientach najgorsze to fakt, że wiele ludzi się nie myje i po prostu od nich cuchnie, od niektórych tak, że można zwymiotować... ja na prawdę czasem mam ochotę komuś powiedzieć, że zapraszam ponownie jak się umyje. A raz mi się zdarzyło, że podczas rozmowy ze mną pan sobie brud spod paznokci wydłubywał...

[sine.ira]

Napisane przez matyldaaaa

"ale ja muszę iść ze stolcem!",

ładne imię ma jej mąż

Wyobraziłam sobie taką zużytą deskę klozetową i jej "demonstrację". O kuźwa....

[Kallla]

W H&M to w ogóle czasami jest przegiecie.
Nie dość tak jak mówicie szmaty zostawione to ostatnio jak z siostrą chciałyśmy sobie coś przymierzyć to po wejściu do przymierzalni zobaczyłam na podłodze 10 klipsów.
Mówię do pana na przymierzalni co i jak, że dużo ich tam a on tylko "aha, dziękuję"
Ja wiem, że złodzieje to norma. Mi też kradną, ale później się okazało, że w kolejnych dwóch jest to samo albo i więcej ich tam leży.
Kurde nie chciałam żeby wszedł po mnie do przymierzalni i zobaczył te klipsy, jeszcze by było, że to ja

[Serendipity]

Napisane przez Klarissa

No ale aż tak?

Jak to z liśćmi na głowie?

Jeśli chodzi o to, co jest dla mnie w klientach najgorsze to fakt, że wiele ludzi się nie myje i po prostu od nich cuchnie, od niektórych tak, że można zwymiotować... ja na prawdę czasem mam ochotę komuś powiedzieć, że zapraszam ponownie jak się umyje. A raz mi się zdarzyło, że podczas rozmowy ze mną pan sobie brud spod paznokci wydłubywał...

Miał 3-4 liście kapusty na głowie, zawiązane pod szyją sznurkiem

[hihi]

Napisane przez Serendipity

Miał 3-4 liście kapusty na głowie, zawiązane pod szyją sznurkiem

No co się dziwisz Przed deszczem głowę chciał ochronić pewnie

[żurawinka]

Uwielbiam ten wątek chociaż momentami mocno niesmaczny

[Klarissa]

Napisane przez Serendipity

Miał 3-4 liście kapusty na głowie, zawiązane pod szyją sznurkiem

O żesz kurde...

[Deede]

Napisane przez sine.ira

ładne imię ma jej mąż

Wyobraziłam sobie taką zużytą deskę klozetową i jej "demonstrację". O kuźwa....

Tak myślę - ginekolodzy to mają pewnie ciekawe przypadki.. Znając zamiłowanie do czystości niektórych ludzi, to .. hmm

[sine.ira]

Napisane przez Deede

Tak myślę - ginekolodzy to mają pewnie ciekawe przypadki.. Znając zamiłowanie do czystości niektórych ludzi, to .. hmm

Wolę o tym nie myśleć.

[_vixen_]

Pamiętam, jak to w szkole się uczyło, albo w książkach było napisane, żeby myć codziennie uszy i szyję.
Na szczęście mama przekazywała mi inne prawdy życiowe, że w sumie w uszach to codziennie lepiej nie grzebać, szyja się specjalnie nie brudzi, ważniejsze są "inne" miejsca
A jakich lekarze mają brudasów, to wystarczy z pierwszą lepszą pielęgniarką porozmawiać. Mój tata, kiedy leżał w szpitalu, był JEDYNĄ osoba wśród pacjentów, która szła codziennie wieczorem się wykąpać.

[ankasz]

Napisane przez sine.ira

Wolę o tym nie myśleć.

chyba nie ma odpowiedniego wątku, wiec napiszę tutaj, na biało:

byłam kiedys na konferencji poświęconej rakowi szyjki macicy, gdzie wypowiadały się kobiety, które wygrały z rakiem oraz lekarze. Ci to dopiero mieli historie. Jeden opowiedział, jak to przyszła do niego kobieta z problemem "bo jej nieładnie pachnie" - okazało się, że miała juz tak zaawansowanego raka, że jej ciało gniło i śmierdziało zgnilizną. Zyła jeszcze 6 tygodni. Bo oczywiscie z ginekologiem widziała się 10 lat wcześniej, przy okazji porodu najmłodszego syna..

[Klarissa]

Napisane przez Deede

Tak myślę - ginekolodzy to mają pewnie ciekawe przypadki.. Znając zamiłowanie do czystości niektórych ludzi, to .. hmm

Mój teść jest urologiem więc podobna profesja. Nie opowiada nam szczegółów, ma tylko jeden komentarz odnośnie tych spraw, że "należy wśród ludzi bezwzględnie propagować mycie się". Nawet nie chcę wiedzieć, z czym on się spotyka na co dzień...

[sine.ira]

Napisane przez _vixen_

Mój tata, kiedy leżał w szpitalu, był JEDYNĄ osoba wśród pacjentów, która szła codziennie wieczorem się wykąpać.

Pocieszę Cię, że ja zwykle jestem jedyną kobietą na szpitalnej sali, która bierze prysznic rano i wieczorem, a dodatkowo co rano też myje włosy. Ile ja się nasłucham, że tamta i owamta to nie musi tak często włosów myć (na głowie zwykle smalec po dwóch dniach - w końcu większość czasu w szpitalu ludzie kiszą się w łóżkach) i że mi na pewno niedługo wszystkie wypadną. Większość pań czuje się w obowiązku odnosic sie do moich higienicznych zwyczajów. Codziennie od nowa. I co dziwne - jak jakoś takich zapędów nie przejawiam. A miałabym podstawy.
Acha, jak się da, to chodzę pod męski prysznic, bo jest zwykle nieużywany i najczystszy

---------- Dopisano o 11:04 ---------- Poprzedni post napisano o 11:00 ----------

Napisane przez ankasz

Bo oczywiscie z ginekologiem widziała się 10 lat wcześniej, przy okazji porodu najmłodszego syna..

Na innym wątku niedawno wyczytałam, że jedna z wizażanek dowiedziała sie od pacjentek w poczekalni do gina, że porządne kobiety, które się dobrze prowadzą nie mają powodu często chodzić do ginekologa. Te, co robią inaczej niż one to "gabinetowe damy", czytaj: dziwki
To chyba Ty to mówiłaś, Deede ?

[Aggie125]

Napisane przez sine.ira

Wyobraziłam sobie taką zużytą deskę klozetową i jej "demonstrację". O kuźwa....

To wyobraź sobie, że kiedyś czytałam artykuł o reklamacjach składanych przez klientów biur podróży. To, że ktoś się przeziębił, bo podczas lotu samolotem sąsiad otworzył okno i biedaka przewiało, to już chyba urban legend się stało. Natomiast mnie ubiło, kiedy przeczytałam o reklamacji dotyczącej niesmacznego i zapewne nieświeżego jedzenia w hotelu, którym zatruł się klient. Efektem były oczywiście wymioty i biegunka. Jako załącznik do reklamacji klient dodał... zdjęcie ekskrementów w toalecie.

Napisane przez sine.ira

Pocieszę Cię, że ja zwykle jestem jedyną kobietą na szpitalnej sali, która bierze prysznic rano i wieczorem, a dodatkowo co rano też myje włosy. Ile ja się nasłucham, że tamta i owamta to nie musi tak często włosów myć (na głowie zwykle smalec po dwóch dniach - w końcu większość czasu w szpitalu ludzie kiszą się w łóżkach) i że mi na pewno niedługo wszystkie wypadną. Większość pań czuje się w obowiązku odnosic sie do moich higienicznych zwyczajów. Codziennie od nowa. I co dziwne - jak jakoś takich zapędów nie przejawiam. A miałabym podstawy.

Jechałam kiedyś autokarem do Bułgarii. Wyjazd wieczorem, potem noc, dzień i jeszcze jedna noc w autokarze. Ostatniego ranka, już w Bułgarii, zajechaliśmy w miejsce, gdzie była spora restauracja i toalety. Mimo, że do hotelu były jakieś dwie, trzy godziny jazdy, pilot zdecydował dać ludziom godzinę na zjedzenie czegoś ciepłego, ewentualnie umycie się. Część grupy poszła coś zjeść, część stała i gadała, prostowała nogi bądź paliła. Ja poszłam umyć włosy. Gdy wychodziłam z łazienki, jedna z podróżujących (żądna moja znajoma) spytała:
- A to tak się pani włoski przetłuszczają, że musi je pani myć?
Spojrzałam na włosy tej pani, które przy skórze głowy zdradzały już objawy "smalczyku", odparłam "nie" i poszłam sobie. Nie wiedziałam, że umycie głowy po prawie dwóch dniach jazdy autokarem to sprawa wymagająca komentarza...

Napisane przez sine.ira

Na innym wątku niedawno wyczytałam, że jedna z wizażanek dowiedziała sie od pacjentek w poczekalni do gina, że porządne kobiety, które się dobrze prowadzą nie mają powodu często chodzić do ginekologa. Te, co robią inaczej niż one to "gabinetowe damy", czytaj: dziwki

Gabinetowe damy!

[yoona]

Napisane przez _vixen_

Pamiętam, jak to w szkole się uczyło, albo w książkach było napisane, żeby myć codziennie uszy i szyję.
Na szczęście mama przekazywała mi inne prawdy życiowe, że w sumie w uszach to codziennie lepiej nie grzebać, szyja się specjalnie nie brudzi, ważniejsze są "inne" miejsca
A jakich lekarze mają brudasów, to wystarczy z pierwszą lepszą pielęgniarką porozmawiać. Mój tata, kiedy leżał w szpitalu, był JEDYNĄ osoba wśród pacjentów, która szła codziennie wieczorem się wykąpać.

oj tak,moja mama jest pigułą i czasem sie naopowiada....ze gabinet trza wietrzyc 2h po jakiejs pacjentce..

Napisane przez sine.ira

Pocieszę Cię, że ja zwykle jestem jedyną kobietą na szpitalnej sali, która bierze prysznic rano i wieczorem, a dodatkowo co rano też myje włosy. Ile ja się nasłucham, że tamta i owamta to nie musi tak często włosów myć (na głowie zwykle smalec po dwóch dniach - w końcu większość czasu w szpitalu ludzie kiszą się w łóżkach) i że mi na pewno niedługo wszystkie wypadną. Większość pań czuje się w obowiązku odnosic sie do moich higienicznych zwyczajów. Codziennie od nowa. I co dziwne - jak jakoś takich zapędów nie przejawiam. A miałabym podstawy.
Acha, jak się da, to chodzę pod męski prysznic, bo jest zwykle nieużywany i najczystszy

---------- Dopisano o 11:04 ---------- Poprzedni post napisano o 11:00 ----------



Na innym wątku niedawno wyczytałam, że jedna z wizażanek dowiedziała sie od pacjentek w poczekalni do gina, że porządne kobiety, które się dobrze prowadzą nie mają powodu często chodzić do ginekologa. Te, co robią inaczej niż one to "gabinetowe damy", czytaj: dziwki
To chyba Ty to mówiłaś, Deede ?

heheh

no tak, to Polska wlasnie


ja pracowalam przez prawie 3 lata na infolinii jednego ze znanych operatorow. wierzcie mi, ludzie przez telefon to sobie potrafią pozwolic....takiego chamstwa, buractwa i prostactwa nigdy nie widzialam. i calkiem stracilam wiare w ludzi.

[_vixen_]

Napisane przez sine.ira

Pocieszę Cię, że ja zwykle jestem jedyną kobietą na szpitalnej sali, która bierze prysznic rano i wieczorem, a dodatkowo co rano też myje włosy. Ile ja się nasłucham, że tamta i owamta to nie musi tak często włosów myć (na głowie zwykle smalec po dwóch dniach - w końcu większość czasu w szpitalu ludzie kiszą się w łóżkach) i że mi na pewno niedługo wszystkie wypadną. Większość pań czuje się w obowiązku odnosic sie do moich higienicznych zwyczajów. Codziennie od nowa. I co dziwne - jak jakoś takich zapędów nie przejawiam. A miałabym podstawy.
Acha, jak się da, to chodzę pod męski prysznic, bo jest zwykle nieużywany i najczystszy

Moja znajoma studiuje fizjoterapię i ma praktyki w szpitalu. Jak przyszedł ktoś na zabieg w sensie jakieś ćwiczenia jednej nogi, to tę jedną nogę umył, a druga była brudna, aż pokryta nalotem No bo po co się wysilać

[żurawinka]

Napisane przez _vixen_

Moja znajoma studiuje fizjoterapię i ma praktyki w szpitalu. Jak przyszedł ktoś na zabieg w sensie jakieś ćwiczenia jednej nogi, to tę jedną nogę umył, a druga była brudna, aż pokryta nalotem No bo po co się wysilać

przecież to woła o pomstę do nieba

[Deede]

Napisane przez sine.ira

Pocieszę Cię, że ja zwykle jestem jedyną kobietą na szpitalnej sali, która bierze prysznic rano i wieczorem, a dodatkowo co rano też myje włosy. Ile ja się nasłucham, że tamta i owamta to nie musi tak często włosów myć (na głowie zwykle smalec po dwóch dniach - w końcu większość czasu w szpitalu ludzie kiszą się w łóżkach) i że mi na pewno niedługo wszystkie wypadną. Większość pań czuje się w obowiązku odnosic sie do moich higienicznych zwyczajów. Codziennie od nowa. I co dziwne - jak jakoś takich zapędów nie przejawiam. A miałabym podstawy.
Acha, jak się da, to chodzę pod męski prysznic, bo jest zwykle nieużywany i najczystszy

---------- Dopisano o 11:04 ---------- Poprzedni post napisano o 11:00 ----------



Na innym wątku niedawno wyczytałam, że jedna z wizażanek dowiedziała sie od pacjentek w poczekalni do gina, że porządne kobiety, które się dobrze prowadzą nie mają powodu często chodzić do ginekologa. Te, co robią inaczej niż one to "gabinetowe damy", czytaj: dziwki
To chyba Ty to mówiłaś, Deede ?

Ja to tu, na Wizażu, przeczytałam mi.in. pod swoim adresem.. Takie oświecone miejsce, a tu masz.. Porządne pewnie chodzą raz na 2-3 lata. Albo wcale..
A wiesz - w realu, prosto w twarz pewnie nikt by mi tego nie powiedział.

Yoona - moi znajomi mają słuchawkowe oświadczenia - to się w głowie nie mieści, czego wysłuchiwali. Przerąbana robota.

Aaa, teraz mi się przypomniało: raz czekałam u dentysty w poczekalni. Przyszedł jakiś facet. Po jakimś czasie coś tam zaczyna do mnie nawijać i w końcu pyta, czy mi może chuchnąć, żebym zobaczyła, czy mu z paszczy piwem nie jedzie, bo zapomniał, że ma wizytę i wypił browara..