obsesyjna zazdrość mimo zakończenia psychoterapii

[201707171459]

Autorko, coś mi się wydaje, że to Ty kiedyś zakładałaś wątek o swojej obsesyjnej zazdrości, i wręcz patologicznych zachowaniach.
Pamiętam jeden taki wątek. I jeśli to Twój, to szkoda, że nie można połączyć wątków i że wizażanki nie mogą przeczytać co Ci tam radzono.
Na pewno odradzano Ci ślub i pisano, żebyś dała spokój temu biednemu facetowi.

Co do nazywania faceta przemocowcem - oczywiście nie popieram takich odzywek i jakiegoś szarpania, ale jakby mi ktoś przez lata wmawiał różne rzeczy, kontrolował na każdym kroku, ZDEJMOWAŁ SŁUCHAWKI Z USZU (na zasadzie - masz mnie w tej chwili słuchać!!), to też bym chyba psychicznie nie wytrzymała.
Dziwię się, że wytrzymał z Tobą, Twoimi urojeniami, zakazami, kontrolami itp. przez tyle lat.

[niechceistniec]

Dziękuję za życzenia, chociaż wiem ze mogą sie nie spełnić. Wiem, ze nie wyelminuje niektórych domiemanych zagrożeń. Jedynie mam takie szczęście, ze chociaż niie ma juz kont na portalach społecznościowych. Co do porno, twierdzi ze nie oglada, nigdy go wlasciwie na tym nie przylapalam ani nic takiego nie znalazlam, ale jaka jest prawde sie tylko on. Wiem, ze musze zmienic nastawienie. Narazie ucze sie nie kontrolowac. Minely dwa tygodnie, raz jest ok, innym razem najda mnie glupie podejrzenia. Mysle, ze I tak musi mnie wyjatkowo kochac ze zdolal tyle zniesc I jest przy mnie, chociaz to raczej nie jest powod do dumy.



Tamten watek o ktirym piszesz musial byc zalozony przed logos innego, ja pisalam z 6 lat temu i o slubie wtedy nawet nie bylo mowy. Widocznie ktis inny mial problem taki jak ja...

[ajah]

Napisane przez Sloonko

Autorko, coś mi się wydaje, że to Ty kiedyś zakładałaś wątek o swojej obsesyjnej zazdrości, i wręcz patologicznych zachowaniach.
Pamiętam jeden taki wątek. I jeśli to Twój, to szkoda, że nie można połączyć wątków i że wizażanki nie mogą przeczytać co Ci tam radzono.
Na pewno odradzano Ci ślub i pisano, żebyś dała spokój temu biednemu facetowi.

Co do nazywania faceta przemocowcem - oczywiście nie popieram takich odzywek i jakiegoś szarpania, ale jakby mi ktoś przez lata wmawiał różne rzeczy, kontrolował na każdym kroku, ZDEJMOWAŁ SŁUCHAWKI Z USZU (na zasadzie - masz mnie w tej chwili słuchać!!), to też bym chyba psychicznie nie wytrzymała.
Dziwię się, że wytrzymał z Tobą, Twoimi urojeniami, zakazami, kontrolami itp. przez tyle lat.

Pomysł przez chwilę. Robisz z faceta szlachetnego, bo z nią tyle wytrzymał?
Przecież mógł odejść, inaczej prezentować swoje racje.
Chore zalać odpowiedzialność na kogoś innego za zachowania konkretnej osoby.

[niechceistniec]

Wydaje mi sie to troche niesprawiedliwe, ze za wszystko co bylo ale, nawet z jego strony ja mialabym brac odpowiedzialnosc. Tymbardziej, ze nie trzymalam go pray sobie na dole. W kazdej chwili mogl wybrac inna droge. Ale to forum, kazdy moze pisac to co uwaza, szanuje tez odmienne zdania.

[mariamalaria]

Jedyne dobre co możesz zrobić, to odejść na zawsze. Ale ty nie zrobisz tego, więc nic się nie zmieni. Czemu z nim jesteś? W normalnym związku dostajesz miłość, szacunek, poczucie bycia tą jedyną i najważniejszą. Wsparcie i pomoc. Co ty dostajesz? I czemu się na to zgadzasz?

[niechceistniec]

Moze to ala niektorych nie zrozumiale, ale nie jest tam latwo zrezygnowac. Trwam w tym bo mam nadzieje, ze gdy nie bedzie zazdrosci to on tez sie zmieni I bede otrzymywala to co wymienilas.

[7cd1d0bf3fc279e4e45587f61c3d7242fa9c0a30]

Napisane przez niechceistniec

Moze to ala niektorych nie zrozumiale, ale nie jest tam latwo zrezygnowac. Trwam w tym bo mam nadzieje, ze gdy nie bedzie zazdrosci to on tez sie zmieni I bede otrzymywala to co wymienilas.

Kobieto, ocknij się! Ostatni raz sam z siebie powiedział, że kocha 8 lat temu! To nie twoja zazdrość jest problemem, tylko wasz związek. On nie chce nic zmieniać, woli zwalić winę na ciebie i wywoływać w tobie wyrzuty sumienia, bo mu tak wygodnie,a jego winy jest baardzo dużo, wbrew temu co myślisz. Gdyby zależało mu na tobie to zgodziłby się na tą cholerną terapie. To, że jest dupkiem nic nie zmieni, nawet jakbyś zmieniła się w kobietę idealną to i tak traktowałby cię tak samo! Bo on taki jest, od samego początku. Tobie ten związek poważnie szkodzi, w dodatku stosuje na tobie przemoc, bo wyzwiska to również jest przemoc i nie daj sobie wmówić, że jest inaczej i to nic takiego. Ba, on cię nawet nie szanuje! Nawet jak będziesz chodziła na terapię do końca życia, to będąc w tym związku nigdy z tego nie wyjdziesz. On ciągnie cię w dół, dostrzeż to w końcu. Nie zależy mu na tobie

Proponuje dać mu ultimatum, albo razem chodzicie na terapię i on również się stara, razem ratujecie ten związek, albo odchodzisz. Zobacz jak zareaguje, a jego reakcja pokaże i uświadomi jego nastawienie wobec was, a szczególnie ciebie i choć trochę otworzy oczy

[Fernandezowa]

Napisane przez niechceistniec

Moze to ala niektorych nie zrozumiale, ale nie jest tam latwo zrezygnowac. Trwam w tym bo mam nadzieje, ze gdy nie bedzie zazdrosci to on tez sie zmieni I bede otrzymywala to co wymienilas.

A od kiedy skonczylas terapie, jak czesto czujesz zazdrosc i jak czesto sie przez to klocicie? Czy on zawsze reaguje tak jak to wyzej opisalas czy to byly raczej incydenty? Czy zrezygnowal z portali spolecznosciowych ze wzgledu na Ciebie czy tak po prostu?

[mariamalaria]

Napisane przez niechceistniec

Moze to ala niektorych nie zrozumiale, ale nie jest tam latwo zrezygnowac. Trwam w tym bo mam nadzieje, ze gdy nie bedzie zazdrosci to on tez sie zmieni I bede otrzymywala to co wymienilas.

Z g...diamentu nie zrobisz. Dobrze napisała dziewczyna przede mną, ocknij się. On dokładnie tak chce, żebyś myślała. I była słaba, bo wtedy może cię urabiac po swojemu. Nie widzisz, że masz byle kogo, a nie krolewicza?

[niechceistniec]

Chcialabym podziekowac wszystkim, ktorzy udzielali sie w tym watku. Za wszystkie dobre slows, rady, szczere opinie jak i kubly zimnej wody i potrząsanie mną. Może kiedyś jeszcze do niego wrócę gdy w glowie pojawia się zazdrosne myśli. Na chwile obecna nie wytrzymałam juz poniżania, obrażania mnie, wyzywania, braku szacunku i.codziennego placzu w poduszkę przez jego traktowanie mnie pomimo ze niczemu nie bylam winna, na prawdę sie starałam i bylam w porządku. Niestety moje granice wytrzymałości na traktowanie mnie jak gowno sie skończyły.



Dziękuję wszystkim raz jeszcze, może ktoś inny z tym samym problemem przeczyta to wszystko i mu to pomoże. U mnie problem lezal głównie nie w zazdrości

[elvegirl]

Napisane przez niechceistniec

Niestety moje granice wytrzymałości na traktowanie mnie jak gowno sie skończyły.

I słusznie. Trzymam kciuki za Ciebie Autorko

[niechceistniec]

Dziękuję. Choc jestem juz w takim zlym stanie psychicznym, ze nie mam sily juz na nic.

---------- Dopisano o 11:14 ---------- Poprzedni post napisano o 10:54 ----------

Chyba za dużo sie skumulowalo. I nawet nie chodzi o moja zazdrość. Czułam ja, ale radziłam sobie na różne sposoby, zachowywalam się jak dobra przykladna zona przez dłuższy okres czasu. Ostatnio mieliśmy mało czasu dla siebie przez moja prace. Gdy wieczorem mogliśmy spędzić razem dwie godziny, liczyłam ze fajnie zagospodarujemy czas albo chociaż pogadamy. Co otrzymałam? Obrażanie, wyzwiska, słuchanie jaka jestem psychopatka itp. Powiedziałam co o tym mysle, ze nie będę dużej akceptować takiego traktowania, ze to nie jest normalne i oczekuje ze cos z tym zrobi, sama gdy cos mu nie odpowiadalo robiłam tak żeby bylo mu lepiej. Niestety to byl monolog. On siedzial i sie ze mnie śmiał a potem zatkal uszy żeby mnie nie sluchac. Oczywiście jedyne co usłyszałam to obrażanie i wyzwiska. Rozmowa żeby ze mną usiadł i pogadal jest niemożliwa. On siedzial przez komputrem, pisal i gral. Ja bylam miedzy czasie, jak zwykle, bo komputer to numer jeden. Każdy dzień wygladal tak samo, a noc tak, ze ja leżałam i ryszalam z bezsilnosci w poduszkę słysząc ze mam przestać histeryzować. Zabrakło sily

[tamaryfa]

Czy to znaczy, że rozstałas się z nim?

[niechceistniec]

Technicznie nie bo jestem w pracy, psychicznie zrozumiałam, ze moje jednostronne starania do niczego nie doprowadza. Bo o co się starać? Poniżać sie jeszcze bardziej? Tak jak pisaliście, choćby dwoila sie i troila i niewiadomo co robila to on się w stosunku do mnie nie zmieni.

[I ona]

Nie chce wbijać kija w mrowisko. Znamy tylko jedną stronę. Dziewczyny taka zazdrość, afery o popatrzenie (!!!) na inną kobiete na ulicy mogą doprowadzić człowieka do skraju załamania nerwowego. Nie da się żyć normalnie z taką osobą. Autorka potrzebuje motywacyjnego kopa do wizyty u specjalisty, leczenia i być może zakończenia związku. Nie możemy jednak znając jedną stronę teraz nagle wyrokować, że wszystkiemu winny jest on. Nie chcę być odebrana jako ktoś kto go broni, chciałabym jednak przypomnieć, że znamy wersje jednej osoby.

[niechceistniec]

Rozumiem doskonale Twoje zdanie i podejście do tematu. Faktycznie wiecie tylko to co pisze, on to widzieć może inaczej. Zapewne potrzebuje kopa ale moja motywacja przez ostatnie wydarzenia gdy tylko ja się staram a on ma to gdzieś jeszcze bardziej sie zmniejszyła. Domyślam sie, ze ciężko zyc z osoba zazdrosna, jednak chciałabym troche empatii również...

[mariamalaria]

Rzuć go wreszcie w diabły i do końca. Mnie by wystarczyło jedno takie zachowanie, jakie opisujesz by wykopać gościa z mojego życia.

[ajah]

Napisane przez I ona

Nie chce wbijać kija w mrowisko. Znamy tylko jedną stronę. Dziewczyny taka zazdrość, afery o popatrzenie (!!!) na inną kobiete na ulicy mogą doprowadzić człowieka do skraju załamania nerwowego. Nie da się żyć normalnie z taką osobą. Autorka potrzebuje motywacyjnego kopa do wizyty u specjalisty, leczenia i być może zakończenia związku. Nie możemy jednak znając jedną stronę teraz nagle wyrokować, że wszystkiemu winny jest on. Nie chcę być odebrana jako ktoś kto go broni, chciałabym jednak przypomnieć, że znamy wersje jednej osoby.

Ktoś powiedział, że winny tylko jest on?

Autorka opisała typowego przemocowca, a ty byś chciała poznać jego historię.
To jest dopiero masakra.

[I ona]

ajah chwileczke, a czy wyszarpywanie komus słuchawek z głowy jest ok? NIE, JA GO NIE BRONIE. Tylko tutaj dwie strony są winne!

[ajah]

Napisane przez I ona

ajah chwileczke, a czy wyszarpywanie komus słuchawek z głowy jest ok? NIE, JA GO NIE BRONIE. Tylko tutaj dwie strony są winne!

Każdy jest winny swoich czynów.
Wcześniej już o tym pisalam. Facet miał wybór i kilka opcji: w tym rozstanie. Wybrał wyżywienie, poniewieranie i stosowanie przemocy.

[I ona]

Zgadza się, ona też miała takie same opcje. I poznanie historii z jego strony byłoby wskazane. Już pisałam, jazdy o takie bzdury jak popatrzenie na inną kobiete mogą doprowadzić o skraj załamania. Mógł odejść, ok nie zrobił tego, poszedł w agresje. To złe, ale może i on potrzebuje pomocy.

[elvegirl]

Napisane przez I ona

Mógł odejść, ok nie zrobił tego, poszedł w agresje. To złe, ale może i on potrzebuje pomocy.

Możliwe. Tylko że on nie uważa, że pomocy potrzebuje, bo się skupił na zrzucaniu winy na nią, na usprawiedliwianiu swojej agresji jej zachowaniem. A wie doskonale, że coś takiego jak terapia istnieje.

[201711031014]

Dobra,dziewczyny - wybaczcie że się wtrące.

Autorko - vel Wewnętrzne dziecko. To drugie forum na którym prowadzisz dyskusję na ten temat.Na drugim nikt w zasadzie nie wszedl w rolę współczującej Ci z powodu zachowań Maxa. Jego niechęci, reakcji itp.
Owszem przekroczył granice czasami, ale można go zrozumieć (nie usprawiedliwiać) - lecz absolutnie nie stawiać pod pręgieżem.

Wykazano Ci że jest na odwrót : za całokształt sytuacji odpowiadasz Ty, a to że chcesz zmienić stan rzeczy jest tylko w Twoich zamiarach. A doszukując się i szukając potwierdzenia jego odpowiedzialności - szukasz kolejnej wymówki aby nie naprawić tylko zrejterować.Bo tak łatwiej.
Czeka Ciebie podwójna praca. Nad sobą i nad Wami. Nad zachęceniem męża do zaangażowania w Was.I zmiany zachowań.Wytresowanych i wywołanych Twoim zachowaniem.Jestem zdecydowanem przeciwnikiem rozmydlania odpowiedzialności dla czyjegoś komfortu.Sorry.
Narozrabiałaś.Pracowałaś na to długo i konsekwentnie.Nie da się już być dzieckiem.
Nie wchodż w rolę ofiary tam gdzie jesteś katem.
Czas dorosnąć i łyknąć gorzką pigułkę a nie szukać na forum poparcia dla swojej niechęci wzięcia za siebie i za Was odpowiedzialności.
"Tam" wykazano Ci że jemu zależało.Inaczej by nie wytrwał.
Nadal bijesz pianę a nic nie robisz ze sobą na początek.

To co reprezentujesz to filozofia: Byłam straszna, rozrabiałam ale to Twoja wina bo mi pozwalałeś.

Nie jesteś dzieckiem.On nie jest ojcem.

[ajah]

Napisane przez Pirx

Dobra,dziewczyny - wybaczcie że się wtrące.

Autorko - vel Wewnętrzne dziecko. To drugie forum na którym prowadzisz dyskusję na ten temat.Na drugim nikt w zasadzie nie wszedl w rolę współczującej Ci z powodu zachowań Maxa. Jego niechęci, reakcji itp.
Owszem przekroczył granice czasami, ale można go zrozumieć (nie usprawiedliwiać) - lecz absolutnie nie stawiać pod pręgieżem.

Wykazano Ci że jest na odwrót : za całokształt sytuacji odpowiadasz Ty, a to że chcesz zmienić stan rzeczy jest tylko w Twoich zamiarach. A doszukując się i szukając potwierdzenia jego odpowiedzialności - szukasz kolejnej wymówki aby nie naprawić tylko zrejterować.Bo tak łatwiej.
Czeka Ciebie podwójna praca. Nad sobą i nad Wami. Nad zachęceniem męża do zaangażowania w Was.I zmiany zachowań.Wytresowanych i wywołanych Twoim zachowaniem.Jestem zdecydowanem przeciwnikiem rozmydlania odpowiedzialności dla czyjegoś komfortu.Sorry.
Narozrabiałaś.Pracowałaś na to długo i konsekwentnie.Nie da się już być dzieckiem.
Nie wchodż w rolę ofiary tam gdzie jesteś katem.
Czas dorosnąć i łyknąć gorzką pigułkę a nie szukać na forum poparcia dla swojej niechęci wzięcia za siebie i za Was odpowiedzialności.
"Tam" wykazano Ci że jemu zależało.Inaczej by nie wytrwał.
Nadal bijesz pianę a nic nie robisz ze sobą na początek.

To co reprezentujesz to filozofia: Byłam straszna, rozrabiałam ale to Twoja wina bo mi pozwalałeś.

Nie jesteś dzieckiem.On nie jest ojcem.

Ale o co chodzi ?
Jesteś jedną że stron tej sprawy?

[201711031014]

Nie ajah, znam ten wątek z innego miejsca i tam dyskusja toczyła się zupełnie inaczej.Inne informacje padły itp.
Na PW mogę Ci podesłać link jesli chcesz

[niechceistniec]

Napisałam na dwóch forach bo obydwa sa mi z różnych przyczyn bliskie i w nich sie udzielałam. Daje to wieksza możliwość pomocy i konfrontacji mojego myślenia z rzeczywistością. Na jednym i drugim czesc w Was sugerowala mi wziac odpowiedzialność za wszystko jak i na mężu wieszala psy. Zreszta to nie istotne. I jedne i drugie opinie przeczytałam, wxielam do siebie i uszanowalam. Dostałam mase dobrych rad jak i wiader zimnej wody. Co nie oznacza, ze nie mam własnego mózgu, nie wynoszę wniosków i nie umiem spojrzeć na pewne rzeczy trzeźwo.

Za siebie pod wieloma względami juz się wzięłam i sie nie maze.

[maniaczkakolorowania]

jesli twoj facet nie jest typem kobieciarza a normalnym facetem ktory wie ze na swiecie chodza tez kobiety to reaguje agresywnie na twoje zaczepki bo jest bezradny. bylas na leczeniu ale okazalo sie ze nie pomoglo.

z mojej strony mogę ci polecic terapie grupowa. poznasz tam roznych ludzi i ich spojrzenia na swiat, ale tez poznasz siebie
uwiez , ze facet cie zdradzi na kazdym kroku jesli bedzie chcial