Czy niepracowanie podczas studiów to lenistwo?

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez Limonka2738

Są tacy.

"Ja mam pracę, a wy co, marne leniwe scierwa?"

#weekendowa praca w kinie.

Swoją drogą mój chłopak miał ciekawą sytuację na uczelni. Otóż zmienili mu plan na ostatnim roku. Z dwóch przedmiotów w planie poprzedniego roku zrobiło się siedem. W tym laboratoria, dosłownie o niczym, sami prowadzący przyznawali, że oni nie wiedzą, co mają robić, bo przedmiot nie ma sensu.

W efekcie wielu studentów musiało rzucić pracę, bo nie wyrabiali. Na szczęście zostały weekendy jeszcze wtedy, więc skromnie ale dociągnęli do końca semestru.

Uważacie, że to w porządku tak bez większej zapowiedzi dorzucić do programu tyle zajęć? Bo ja z jednej strony uważam, że jak ktoś studiuje dziennie to studia na pierwszym miejscu, ale z drugiej strony takie gównogodziny, żeby tylko siedzieć na tej uczelni wydają mi się bez sensu (A widziałam notatki, ludzie na ostatnim roku biochemii miareczkowali Cola-colę, żeby sprawdzić pH... eksperyment, który robi się na jakichś dniach otwartych, żeby zachęcić do przyjścia na studia, na połowie wykładowca nic nie prowadził, tylko studenci robili prezentację i tak co zajęcia ktoś na zaliczenie). Dla mnie to takie dodawanie pustych godzin, które ktoś mógłby spędzić w labie magisterskim albo na pracy, nawet na wypoczynku.

---------- Dopisano o 10:00 ---------- Poprzedni post napisano o 09:57 ----------

Na pełen etat się nie da nie poświęcając uczelni. Nawet kosztem snu.

Chyba że uczelnia jest słaba jak moja, w której robiłam licencjat, ale to porażka była i zwiałam na magisterce tam, gdzie czegoś uczyli.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Ja nie studiowałam żadnej medycyny ani prawa, kierunek, na którym może i można by iść do pracy, ale.. w trakcie, gdy kończyłam licencjata, to pozmieniali siatki godzin i nas na studiach mgr obowiązywały już nowe, a te nowe zakładały powtórkę niektórych przedmiotów, które miałam na lic To dopiero były jaja. I tym sposobem na tych ostatnich latach miałam po 4 i 5 dni zajęć w semestrze.

[Wolha wRedna]

Studiowałam dość ciężki kierunek, ale nie ukrywajmy są o wiele cięższe. Trochę osób pracowało albo tylko dorabiało. Ja w trakcie roku akademickiego w ogóle.

W wakacje 2 razy wyjeżdżałam za granicę, ale te pieniądze sobie odkładałam na jakieś inne wyjazdy, swoje zachcianki, a normalnie utrzymywali mnie rodzice, bo wyrażali taką chęć.

Czy żałuję?

I tak i nie.

Żałuję z perspektywy czasu, bo gdybym wtedy pracowała więcej mogłabym np. albo mieć dziś odłożone więcej pieniędzy albo np. więcej zwiedzić, bo nie ukrywajmy, ale studia to czas wymarzony dla takich rzeczy.

Nie żałuję, bo miałam prawdziwe "studenckie życie", a tych wspomnień nikt mi nie odbierze

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez Limonka2738

Swoją drogą mój chłopak miał ciekawą sytuację na uczelni. Otóż zmienili mu plan na ostatnim roku. Z dwóch przedmiotów w planie poprzedniego roku zrobiło się siedem. W tym laboratoria, dosłownie o niczym, sami prowadzący przyznawali, że oni nie wiedzą, co mają robić, bo przedmiot nie ma sensu.

To już w systemie bolońskim? Jakim cudem pogodzili to z / pochrzanili ECTS-y?

Napisane przez Limonka2738

Na pełen etat się nie da nie poświęcając uczelni. Nawet kosztem snu.

Chyba że uczelnia jest słaba jak moja, w której robiłam licencjat, ale to porażka była i zwiałam na magisterce tam, gdzie czegoś uczyli.

Zaliczać przedmioty na słabej uczelni pewnie się da, studiować na serio nie - i właśnie w tym rzecz.

[kotoplazma]

Ja uważam, że niepracowanie jak się nie musi to błogosławieństwo a nie lenistwo 😉

[Pani_Mada]

Napisane przez Limonka2738

(...)
Swoją drogą mój chłopak miał ciekawą sytuację na uczelni. Otóż zmienili mu plan na ostatnim roku. Z dwóch przedmiotów w planie poprzedniego roku zrobiło się siedem. W tym laboratoria, dosłownie o niczym, sami prowadzący przyznawali, że oni nie wiedzą, co mają robić, bo przedmiot nie ma sensu.

W efekcie wielu studentów musiało rzucić pracę, bo nie wyrabiali. Na szczęście zostały weekendy jeszcze wtedy, więc skromnie ale dociągnęli do końca semestru.

Uważacie, że to w porządku tak bez większej zapowiedzi dorzucić do programu tyle zajęć? Bo ja z jednej strony uważam, że jak ktoś studiuje dziennie to studia na pierwszym miejscu, ale z drugiej strony takie gównogodziny, żeby tylko siedzieć na tej uczelni wydają mi się bez sensu (A widziałam notatki, ludzie na ostatnim roku biochemii miareczkowali Cola-colę, żeby sprawdzić pH... eksperyment, który robi się na jakichś dniach otwartych, żeby zachęcić do przyjścia na studia, na połowie wykładowca nic nie prowadził, tylko studenci robili prezentację i tak co zajęcia ktoś na zaliczenie). Dla mnie to takie dodawanie pustych godzin, które ktoś mógłby spędzić w labie magisterskim albo na pracy, nawet na wypoczynku.

a to jest w ogóle legalne? u mnie zdarzało się, że programy zajęć zmieniały się w trakcie studiów, ale nie zmiany nie dotyczyły aktualnych studentów. nie wiem co na to mówi prawo, ale wydawało mi się, że nie można zmieniać zasad w trakcie trwania studiów.

Napisane przez Limonka2738

Na pełen etat się nie da nie poświęcając uczelni. Nawet kosztem snu.

Chyba że uczelnia jest słaba jak moja, w której robiłam licencjat, ale to porażka była i zwiałam na magisterce tam, gdzie czegoś uczyli.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

no to się mierzy siły na zamiary. jak się ma absorbujący kierunek to się nie pracuje na cały etat.

jesli ktoś pracować MUSI, a nie CHCE, no to niestety, nigdy nie można mieć wszystkiego.


[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;84261036]Ja nie studiowałam żadnej medycyny ani prawa, kierunek, na którym może i można by iść do pracy, ale.. w trakcie, gdy kończyłam licencjata, to pozmieniali siatki godzin i nas na studiach mgr obowiązywały już nowe, a te nowe zakładały powtórkę niektórych przedmiotów, które miałam na lic To dopiero były jaja. I tym sposobem na tych ostatnich latach miałam po 4 i 5 dni zajęć w semestrze.[/QUOTE]

nie mogłaś ich przepisać? u mnie było podobnie, ale tylko z dwoma przedmiotami. miałam je przepisane i tyle. nie musiałam ich robić jeszcze raz, skoro to była powtórka.

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez Pani_Mada

nie mogłaś ich przepisać? u mnie było podobnie, ale tylko z dwoma przedmiotami. miałam je przepisane i tyle. nie musiałam ich robić jeszcze raz, skoro to była powtórka.

Nie Musiałam chodzić. Na szczęście niektóre były z pożytkiem (jeden z moją ukochaną prof), ale inne to była czysta strata czasu.

[Limonka2738]

[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;8426248 1]To już w systemie bolońskim? Jakim cudem pogodzili to z / pochrzanili ECTS-y?



Zaliczać przedmioty na słabej uczelni pewnie się da, studiować na serio nie - i właśnie w tym rzecz.[/QUOTE]

Wiesz co, zrobili każdy przedmiot warty jakieś 3 ECTSy... to było szaleństwo.

W tym roku. Dosłownie w semestrze zimowym. I dobrze, bo w letnim zakaz handlu uniemożliwilby ludziom dorabianie w weekendy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Pani_Mada]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;84262896]Nie Musiałam chodzić. Na szczęście niektóre były z pożytkiem (jeden z moją ukochaną prof), ale inne to była czysta strata czasu.[/QUOTE]

wiem, że już po sprawie, ale powinniście byli pewnie prosić samorząd i rzecznika praw studenta (o ile takowy występował) o interwencję w tej sprawie.
ciekawa jestem jakie było podłoże takich zmian... uznali, że przedmioty są za trudne dla pierwszego stopnia, czy mieliście taki napływ studentów z innych kierunków i wymyślili taki sposób na nadrobienie zaległości przez nich?

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez Limonka2738

Wiesz co, zrobili każdy przedmiot warty jakieś 3 ECTSy... to było szaleństwo.

W tym roku. Dosłownie w semestrze zimowym. I dobrze, bo w letnim zakaz handlu uniemożliwilby ludziom dorabianie w weekendy.

To jakaś hucpa. Przecież program studiów musi być zatwierdzony z odpowiednim wyprzedzeniem, musi się zgadzać z tymi wszystkimi bzdurami typu KRK. Nie można sobie ot tak, z dnia na dzień czy po pisowsku pod osłoną nocy przyjść i namieszać

Nie wiem czy nawet na prywatnej uczelni coś takiego jest możliwe.

Mówisz o 2 przedmiotach jakie mieli w poprzednim roku, czy 2 przedmioty na danym roku miał poprzedni rocznik, który być może szedł innym programem?

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez Pani_Mada

wiem, że już po sprawie, ale powinniście byli pewnie prosić samorząd i rzecznika praw studenta (o ile takowy występował) o interwencję w tej sprawie.
ciekawa jestem jakie było podłoże takich zmian... uznali, że przedmioty są za trudne dla pierwszego stopnia, czy mieliście taki napływ studentów z innych kierunków i wymyślili taki sposób na nadrobienie zaległości przez nich?

Ani jedno, ani drugie. Zresztą to były bardzo zróżnicowane przedmioty, jeden np. mocno teoretyczny, drugi lektorat, trzeci - kolejny język kierunkowy. Nie pamiętam już, jak to argumentowali, to było ponad 10 lat temu.
Aż całe szczęście, że wfu nie kazali powtarzać..

[Pani_Mada]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;84263226]Ani jedno, ani drugie. Zresztą to były bardzo zróżnicowane przedmioty, jeden np. mocno teoretyczny, drugi lektorat, trzeci - kolejny język kierunkowy. Nie pamiętam już, jak to argumentowali, to było ponad 10 lat temu.
Aż całe szczęście, że wfu nie kazali powtarzać..[/QUOTE]

ok. nie wiem czemu byłam pewna, że zaraz po studiach jesteś w każdym razie to trochę wyjaśnia.

[Limonka2738]

[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;8426314 1]To jakaś hucpa. Przecież program studiów musi być zatwierdzony z odpowiednim wyprzedzeniem, musi się zgadzać z tymi wszystkimi bzdurami typu KRK. Nie można sobie ot tak, z dnia na dzień czy po pisowsku pod osłoną nocy przyjść i namieszać

Nie wiem czy nawet na prywatnej uczelni coś takiego jest możliwe.

Mówisz o 2 przedmiotach jakie mieli w poprzednim roku, czy 2 przedmioty na danym roku miał poprzedni rocznik, który być może szedł innym programem?[/QUOTE]Bo program był zatwierdzony, ale przedmioty do wyboru nie miały opublikowanych ECTSów. Więc jak je opublikowali, okazało się, że są tak mało warte, że żeby uzbierać 30 trzeba nabrać w ☠☠☠☠ę.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Foollow]

Napisane przez Pani_Mada

to co piszecie jest dość zabawne i pokazuje, że raczej nie macie marną styczność ze studentami... studenci nie pracują, bo woli w tym czasie doszkalać się i kształcić. byłby to nawet dobry żart, gdyby to mogło być zabawne. polecam przejść się po jakimś terenie studenckim i zapytać ze 100 przypadkowo napotkanych osób co robią w wolnym czasie. chyba wam trochę szczęka opadnie.

ktoś nie chce pracować to niech nie pracuje, brzydko mówiąc... wali mnie to. ale dorabianie ideologii jakoby, to te rzesze studentów w wolnym czasie uczyły się języków czy zgłębiały tajniki excela jest dziwne.

No, ale ja mówiłam o kimś, kto nie pracuje, bo właśnie się doszkala i to jest dla tej osoby ważniejsze.
Ale jeśli ktoś chce po prostu siedzieć na tyłku to też nie ma w tym nic złego raczej

[MiamiGlow]

To może być zazdrość - nie pochwalam i też nie lubię ludzi, którzy uważają, że żyją jedynym słusznym sposobem. Ale bywają tak skrajne sytuacje, że trochę rozumiem. Jesli ktoś musi pracować na studia i życie, łączyć to jakoś z nauką i w ogóle - a w tym samym czasie ktoś inny żyje spokojniej, z kasy rodziców, ma czas i pieniądze na wszystko co chce... To pewnie jest ten ból, poczucie niesprawiedliwości i dlatego wychodzą jakieś kwasy .

Praca bardzo wiele uczy. Myślę, że każda. Nawet ta w fast foodzie - choćby radzenia sobie ze stresem, kontaktu z klientem, życiem. Odpowiedzialności i obycia. Ale każdy sam ustala swoje priorytety i to jest ok. Żyjmy i dajmy żyć innym .

[cocacolalight]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;84260531]

Ale jak ty to sobie wyobrażasz? Że córcia idzie do rodziców, mówi "dej na ślubik", a oni nie mogą odmówić? .[/QUOTE]

Myślę że i tak czasem bywa

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez cocacolalight

Myślę że i tak czasem bywa

Jak wyobrażasz sobie sytuację, w które serio rodzice nie mogą odmówić?

[ruda_beksa]

Napisane przez Foollow

J
Piszę tu, bo zastanawiam się, czy to ja jestem jakaś dziwna, czy to jest normalne, żeby komuś tak ustawiać życie i uważać za lenia?

To nie jest normalne i jest chamstwem. To nie jej interes, pewnie ją tylko boli.

Nie pracowałam na studiach, bo nie musiałam. Miałam stypendium na wydatki i wystarczało. Od czasu do czasu brałam jakieś małe dorywcze prace (opieka nad dzieckiem znajomych, praca jako wolny strzelec/projektant, modelka malarza) żeby mieć trochę więcej kasy, ale o żadnym etacie nie było mowy. Nie uważam się za lenia, moje studia były wymagające i cieszę się, że byłam w stanie poświęcić im całą moją uwagę

[natalia_t]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;84271096]Jak wyobrażasz sobie sytuację, w które serio rodzice nie mogą odmówić?[/QUOTE]
Też chętnie się dowiem. Rozbój jest karalny przecież. Szantaż chyba też...

[Czarna_Roza]

Nie widzę powodu, żeby ktoś na wymagających studiach dziennych typu medycyna musiał pracować dla samego pracowania. Jeśli ktoś chce pracować i studiować, od tego są studia zaoczne, więc niech może ta koleżanka zmieni tryb?
Jednocześnie nie wyobrażam sobie np. nie pracować sezonowo w okresie wolnym od studiów (jeśli mam na to czas i nie idę na kurs żeby się rozwijać/nie robię praktyk/staży) typu letnie wakacje i musieć kogoś prosić o zaspokajanie moich zachcianek, dawanie mi pieniędzy na ubrania, kosmetyki wyjście do restauracji.

[MaryQueen]

Ja nie pracowałam na licku wcale, po prostu za dużo miałąm zajęć. Generalnie jestem zdania że jesli ktos nie potrzebuje, to nie musipracowac na silę.

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Kurcze a ja sobie jednak wyobrażam, że jak moje dziecko pójdzie na studia (o ile będzie chciało), to jednak będę mu dawać kasę na ubrania i kino..

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Limonka2738]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;84273091]Kurcze a ja sobie jednak wyobrażam, że jak moje dziecko pójdzie na studia (o ile będzie chciało), to jednak będę mu dawać kasę na ubrania i kino..

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]Ale to nie to samo co swoje jednak.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Napisane przez Limonka2738

Ale to nie to samo co swoje jednak.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

No ale dla mnie to się mieści w granicach utrzymywania, a mam zamiar utrzymywać, dopóki się będzie uczyć.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[476bc3dbac029ec3a9e93a7df5eb47c70ae0ad31]

Nie lenistwo. Natomiast współczuję koleżance, bo ciężej jej będzie znaleźć pracę po studiach.

Jak ja studiowałam to akurat zmieniała się kultura. Tuż przed moim rocznikiem praca na studiach była zupełnym wyjątkiem, ale jak zaczynałam to coraz więcej ludzi zaczynało pracować. Ja nie pracowałam. Uczyłam się. Uczyłam się wystarczająco dobrze, żeby utrzymywać się ze stypendiów.

A i tak znalezienie pracy po studiach było super trudne, bo konkurowałam z ludźmi, którzy mieli znacznie więcej doświadczenia zawodowego (ja miałam tylko praktyki - prestiżowe praktyki, ale tylko praktyki).

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

[1=476bc3dbac029ec3a9e93a7 df5eb47c70ae0ad31;8427352 6]Nie lenistwo. Natomiast współczuję koleżance, bo ciężej jej będzie znaleźć pracę po studiach.
[/QUOTE]

Współczuję doświadczeń, ale to nie aksjomat.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Czarna_Roza

Jednocześnie nie wyobrażam sobie np. nie pracować sezonowo w okresie wolnym od studiów (jeśli mam na to czas i nie idę na kurs żeby się rozwijać/nie robię praktyk/staży) typu letnie wakacje i musieć kogoś prosić o zaspokajanie moich zachcianek, dawanie mi pieniędzy na ubrania, kosmetyki wyjście do restauracji.

Brak pracy podczas wakacji nie oznacza, że trzeba specjalnie prosić o kasę. Między rodzicami i dzieckiem może być np. układ, że co miesiąc idzie na konto dziecka przelew i nigdy żadnego proszenia nie było.
[1=476bc3dbac029ec3a9e93a7 df5eb47c70ae0ad31;8427352 6]Nie lenistwo. Natomiast współczuję koleżance, bo ciężej jej będzie znaleźć pracę po studiach.

Jak ja studiowałam to akurat zmieniała się kultura. Tuż przed moim rocznikiem praca na studiach była zupełnym wyjątkiem, ale jak zaczynałam to coraz więcej ludzi zaczynało pracować. Ja nie pracowałam. Uczyłam się. Uczyłam się wystarczająco dobrze, żeby utrzymywać się ze stypendiów.

A i tak znalezienie pracy po studiach było super trudne, bo konkurowałam z ludźmi, którzy mieli znacznie więcej doświadczenia zawodowego (ja miałam tylko praktyki - prestiżowe praktyki, ale tylko praktyki).[/QUOTE]Czyli ci wszyscy ludzie pracowali od razu w zawodzie związanym z kierunkiem studiów?

[7d825fa9fec57cf5623273fe7eca2ef8f2442710_5d59d871e15d0]

Serio jakiekolwiej praktyki mogą być prestiżowe? Jeszcze mi powiedzcie że trwały miesiąc, to już w ogóle.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Aż się boję zgadywać, co to za kierunek

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;84274036]Aż się boję zgadywać, co to za kierunek
[/QUOTE]

Z pewnością Bardzo Prestiżowy.

[invisible_01]

Pracować zaczęłam w dzień po maturach (nie licząc drobnych prac dorywczych w liceum) i mimo studiów dziennych byłam w pracy minimum 3 razy w tygodniu. Studia miałam wyczerpujące, zajęć mnóstwo, ale musiałam się sama utrzymać. Nie gloryfikuję tego, nie uważam, żeby to było potrzebne i nie chcialabym, aby moje dziecko studiowało dziennie i jednocześnie pracowało. Kiedy inni w piątek po zajęciach szli na pizzę, ja szłam do pracy i niemalże chciało mi się wyć. Przez 3 lata nie miałam ani jednego dnia wolnego w roku akademickim, dopiero na magisterce byłam w stanie pracować tylko na tygodniu i mieć wolne większość weekendów.

Plusy pracy były takie, że już na licencjacie złapałam pracę zgodną z kierunkiem studiów i kończąc studia magisterskie miałam 3-letnie doświadczenie. Te 3 lata w obliczu całego życia to jednak nic i wolałabym życie studenckie, czas większej beztroski, może ewentualnie pracę czy praktyki w wakacje niż zasuwanie ponad siły w tzw. najlepszych latach życia.