Utrzymywanie przez rodziców w trakcie studiów.

[megamag]

Napisane przez Mad_Max

To czego nauczymy się w pracy zależy od nas samych.

Za dużo coachingu, za mało zdrowego rozsądku. Jak myjesz kible, to myjesz kible, a nie zdobywasz wiedzę z bakteriologii.

[natalia_t]

Napisane przez Mad_Max

Napisane przez Mad_Max

Cóż, z pewnym poziomem nie mam zamiaru dyskutować.

Masz rację, niektórzy tutaj reprezentują taki poziom, że nie warto...

[patusiaa23]

Napisane przez megamag

Za dużo coachingu, za mało zdrowego rozsądku. Jak myjesz kible, to myjesz kible, a nie zdobywasz wiedzę z bakteriologii.

Nauczysz się dokładności i będziesz mogła przeanalizować rynek armatury łazienkowej i detergentow (wow, aż dwie różne branże!). Przy odrobinie szczęścia, jak uda Ci wreszcie przylapac tego obsikujacego deskę delikwenta, to nauczysz się trudnej sztuki negocjacji. to wszystko przekujesz potem na zawodowy sukces, bo jak przez 8h tylko je mechanicznie myjesz, to nie masz ambicji :/

[natalia_t]

Napisane przez megamag

Za dużo coachingu, za mało zdrowego rozsądku. Jak myjesz kible, to myjesz kible, a nie zdobywasz wiedzę z bakteriologii.

Przecież po godzinach może zgłębiać składy najlepszych środków czyszczących i kto wie, może dzięki temu w przyszłości stworzy nową, lepszą formułę. Jak ktoś jest ambitny i nie podchodzi lekceważąco do tego, co los mu dał, to w takiej pracy też się czegoś nauczy.

[Mad_Max]

Napisane przez megamag

Za dużo coachingu, za mało zdrowego rozsądku. Jak myjesz kible, to myjesz kible, a nie zdobywasz wiedzę z bakteriologii.

Studenci raczej nie myją kibli, za to ostatnio bardzo miła studentka w, nomen omen, Decathlonie właśnie, wytłumaczyła mi, dlaczego nie powinienem przepłacać za Merrelle w konkurencyjnym 4F-ie czy czymś podobnym. Była ambitna, chciało jej się dowiedzieć i zyskała nowego klienta.

I to nie coaching przeze mnie przemawia, ale 17 lat pracy.

[patusiaa23]

Napisane przez Mad_Max

Studenci raczej nie myją kibli, za to ostatnio bardzo miła studentka w, nomen omen, Decathlonie właśnie, wytłumaczyła mi, dlaczego nie powinienem przepłacać za Merrelle w konkurencyjnym 4F-ie. Była ambitna, chciało jej się dowiedzieć i zyskała nowego klienta.

I to nie coaching przeze mnie przemawia, ale 17 lat pracy.

No ok, a jak ta wiedza, którą pewnie posiadała na obowiązkowym szkoleniu produktowym, a nie przez własną ambicje, wpływa na jej karierę (pomijam, że dany producent może mieć po prostu lepsze warunki dla danego sklepu i mimo tańszych produktów, sklep będzie lepiej na nich zarabiał, bo handel od dawna nie wygląda "wcisne co mam najdroższego", tylko to producenci zabiegają o sieci handlowe na swoje znane sposoby)?Przecież nikt tu nie mówił, żeby nie mieć ambicji i mieć swoją pracę gdzieś, tylko zwracamy raczej uwagę, że oderwane od kierunku prace studenckie raczej nie są super cennym doświadczeniem ZAWODOWYM (życiowym owszem)

[megamag]

Napisane przez Mad_Max

Studenci raczej nie myją kibli, za to ostatnio bardzo miła studentka w, nomen omen, Decathlonie właśnie, wytłumaczyła mi, dlaczego nie powinienem przepłacać za Merrelle w konkurencyjnym 4F-ie czy czymś podobnym. Była ambitna, chciało jej się dowiedzieć i zyskała nowego klienta.

Czyli po prostu wcisnęła Ci produkt, który kazali jej akurat wciskać klientom.

PS Moja dobra koleżanka akurat myła kible, bo na sprzątaniu mieszkań mogła najwięcej zarobić z tych wszystkich dorywczych prac, a musiała się utrzymać sama na studiach. Wcale nie była szczęśliwa z tego powodu, bo przez to utrzymywanie się nie mogła iść na wymarzony staż w MSZ.

[Mad_Max]

Napisane przez patusiaa23

No ok, a jak ta wiedza, którą pewnie posiadała na obowiązkowym szkoleniu produktowym, a nie przez własną ambicje, wpływa na jej karierę (pomijam, że dany producent może mieć po prostu lepsze warunki dla danego sklepu i mimo tańszych produktów, sklep będzie lepiej na nich zarabiał, bo handel od dawna nie wygląda "wcisne co mam najdroższego", tylko to producenci zabiegają o sieci handlowe na swoje znane sposoby)?Przecież nikt tu nie mówił, żeby nie mieć ambicji i mieć swoją pracę gdzieś, tylko zwracamy raczej uwagę, że oderwane od kierunku prace studenckie raczej nie są super cennym doświadczeniem ZAWODOWYM (życiowym owszem)

W Decathlonie nie ma szkoleń z konkurencyjnych marek "premium". Idź do najbliższego zapytaj o Merrelle czy Contigo to większość zrobi wielkie oczy.

Jak to wpływa na jej karierę? No cóż, z racji tego, że chętne do niej wrócę, to zapewne nauczyła się tworzyć relacje długoterminowe, co przyda jej się w mnóstwie branż. Podobnie jak i analiza konkurencji. A to tylko jeden klient i jeden przykład. Ambitna nauczy się wiele, inni oleją sprawę z góry na dół.

Napisane przez megamag

Czyli po prostu wcisnęła Ci produkt, który kazali jej akurat wciskać klientom.

Niczego mi nie wciskała, bo nie kupiłem tam butów. Rozmowa o butach była niejako przy okazji.

[megamag]

Napisane przez Mad_Max

zapewne nauczyła się tworzyć relacje długoterminowe

Bardzo jej się przyda, jak już zostanie chirurgiem. Co prawda zaszyje ci nożyczki w brzuchu, bo na zajęciach przesypiała ze zmęczenia, ale chociaż stworzy z Tobą długoterminową relację (na przykład w sądzie, jak już ją pozwiesz za ubytek na zdrowiu).

[Mad_Max]

Napisane przez megamag

Bardzo jej się przyda, jak już zostanie chirurgiem. Co prawda zaszyje ci nożyczki w brzuchu, bo na zajęciach przesypiała ze zmęczenia, ale chociaż stworzy z Tobą długoterminową relację (na przykład w sądzie, jak już ją pozwiesz za ubytek na zdrowiu).

Jak zostanie chirurgiem, to wykorzysta inne rzeczy, których się nauczyła w pracy. Np pracę w zespole, umiejętność rozmawiania z trudnym pacjentem, radzenie sobie w stresie itd.

[patusiaa23]

Napisane przez Mad_Max

Jak zostanie chirurgiem, to wykorzysta inne rzeczy, których się nauczyła w pracy. Np pracę w zespole, umiejętność rozmawiania z trudnym pacjentem, radzenie sobie w stresie itd.

Pracy w zespole nauczy się też w (cały czas podkreślam sensownym) kole naukowym, czy organizacji studenckiej, pracy z trudnymi ludźmi też, dodatkowo posiadzie wiedzę kierunkowa, a nie taka o butach, a relacje długoterminowe może nawiązać z ludźmi stricte z branży, oczywiście wcześniej też ucząc się je budować, dlatego dalej nie wiem, co Cię tak rozbawilo stronę wcześniej. A z tym Decathlonem tak rzucilam, przecież nie mam pojęcia gdzie autorka pracuje, to zupełnie nie zmienia sensu mojej wypowiedzi o tym jak działa handel.

[Callir]

Dziewczyny, troszkę mnie martwi to, co się tutaj dzieje. Co z ludźmi, którzy to faktycznie robią, bo mają ciężką sytuację i za coś muszą żyć? Wiem, że to niezbyt ambitne pracować np. w Macu, ALE ambicją nie opłaca się mieszkania. Ja jestem zadowolona, że w swojej "karierze" pracowałam we wcześniej wymienionym Macu. Dlaczego?
1. Nauczyłam się pracować w dużym stresie,
2. Nauczyłam się komunikacji z trudnym klientem,
3. Nauczyłam się reagować na nieprzewidziane sytuacje.

Czyli w skrócie: nabyłam jakieś tam umiejętności miękkie.

[patusiaa23]

Napisane przez Callir

Dziewczyny, troszkę mnie martwi to, co się tutaj dzieje. Co z ludźmi, którzy to faktycznie robią, bo mają ciężką sytuację i za coś muszą żyć? Wiem, że to niezbyt ambitne pracować np. w Macu, ALE ambicją nie opłaca się mieszkania. Ja jestem zadowolona, że w swojej "karierze" pracowałam we wcześniej wymienionym Macu. Dlaczego?
1. Nauczyłam się pracować w dużym stresie,
2. Nauczyłam się komunikacji z trudnym klientem,
3. Nauczyłam się reagować na nieprzewidziane sytuacje.

Czyli w skrócie: nabyłam jakieś tam umiejętności miękkie.

Ale autorka nie musi, dlatego rozmawiamy przez pryzmat jej sytuacji, a nie ogólnie, przecież nikt tu się nie nasmiewa z dorabiania i nikt nie powiedział, że niczego człowiek się nie nauczy, więc nie wiem co Cię martwi. W jej sytuacji umiejętności miękkie możne nabyć w inny sposób, dodatkowo rozszerzając wiedzę kierunkowa, dodatkowo mając spokojna głowę o bardziej przyziemne rzeczy. To niesamowity komfort, dlatrgo po prostu uważamy, że powinna z niego skorzystać, jaki to ma związek z ludźmi, którzy z przyczyn losowych muszą pracować? Żaden

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Callir

Dziewczyny, troszkę mnie martwi to, co się tutaj dzieje. Co z ludźmi, którzy to faktycznie robią, bo mają ciężką sytuację i za coś muszą żyć?

To wtedy ci ludzie idą i robią to, bo muszą. Nie wiem o czym tu dyskutować.

[natalia_t]

Napisane przez Callir

Dziewczyny, troszkę mnie martwi to, co się tutaj dzieje. Co z ludźmi, którzy to faktycznie robią, bo mają ciężką sytuację i za coś muszą żyć? Wiem, że to niezbyt ambitne pracować np. w Macu, ALE ambicją nie opłaca się mieszkania. Ja jestem zadowolona, że w swojej "karierze" pracowałam we wcześniej wymienionym Macu. Dlaczego?
1. Nauczyłam się pracować w dużym stresie,
2. Nauczyłam się komunikacji z trudnym klientem,
3. Nauczyłam się reagować na nieprzewidziane sytuacje.

Czyli w skrócie: nabyłam jakieś tam umiejętności miękkie.

No i ok. Już wiele takich wątków było i nikt nie ma nic do pracowania w czasie studiów. Po prostu dziwne jest wmawianie pasożytowania na rodzicach ludziom, których rodzice chcą ich utrzymywać i których na to stać.

[Mad_Max]

Napisane przez patusiaa23

Pracy w zespole nauczy się też w (cały czas podkreślam sensownym) kole naukowym, czy organizacji studenckiej, pracy z trudnymi ludźmi też, dodatkowo posiadzie wiedzę kierunkowa, a nie taka o butach, a relacje długoterminowe może nawiązać z ludźmi stricte z branży, oczywiście wcześniej też ucząc się je budować, dlatego dalej nie wiem, co Cię tak rozbawilo stronę wcześniej. A z tym Decathlonem tak rzucilam, przecież nie mam pojęcia gdzie autorka pracuje, to zupełnie nie zmienia sensu mojej wypowiedzi o tym jak działa handel.

W gronie kolegów-studentów, którzy mają tam samo niewielkie doświadczenie życiowe nie nauczy się za wiele.

[patusiaa23]

Napisane przez Mad_Max

W gronie kolegów-studentów, którzy mają tam samo niewielkie doświadczenie życiowe nie nauczy się za wiele.

Przecież w molochach pokroju ELSA, AISEC koordynatorami i całą górą są "dorosłe" osoby z doświadczeniem, praktycy zawodowi etc, właśnie z tego powodu, podczas nawiązywania współpracy z innymi ośrodkami czy firmami też ma się styczność z "poważnymi" ludzmi, to nie jest tak, że spotyka się grupa 10 20 latków w wynajętej salce cwiczeniowej. No ale to też jak cały czas podkreślam jaka jest to organizacja czy koło.

---------- Dopisano o 15:12 ---------- Poprzedni post napisano o 15:07 ----------

No a autorka utrzymuje że jej koło i działalność to właśnie takie superduper i poważna sprawa, jeśli tak, to nie widzę w tym dalej nic śmiesznego

[InterferonAlfa]

A poza tym jest cała masa innych możliwości budowlania doświadczenia i CV.
Ja leżąc w szpitalu włamałem się do lekarskiego i przeczytałem dokumentacje łącznie 300 osób.
Co im było (to samo, co mi), jak ich leczono, jak reagowali, jakie błędy popelniono. Praktyczna wiedza jest na wyciągnięcie ręki

[Mad_Max]

Niestety nie masz racji. Ostatnio (w wakacje) moja Druga Połówka miała w pracy studentów z wymiany z AISEC. Wiesz kto był koordynatorem? Studentka 3-go roku, która ledwo była w stanie dogadać się z 20-latkiem z Indii po angielsku. Pic na wodę i fotomontaż w jednym. Student administracji trafił do domu dziecka. Studentka filozofii do przedszkola.
Takie to poważne, że ręce opadają.

[natalia_t]

Na tej podstawie wyciągasz wnioski, że wszystkie organizacje są do pupy?

[Mad_Max]

Napisane przez natalia_t

Na tej podstawie wyciągasz wnioski, że wszystkie organizacje są do pupy?

Na tej podstawie wyciągam wniosek, że student więcej przydatnych rzeczy nauczy się w pracy zarobkowej), niż w kółku wzajemnej studenckiej adoracji.

[patusiaa23]

Była koordynatorem danego projektu, a projekt projektowi nierówny, tak samo jak oddział oddziałowi, chyba nie wierzysz w to, że nikt nad nią nie stał. A co autorka by koordynowala w sklepie sportowym?

[Mad_Max]

Napisane przez patusiaa23

Była koordynatorem danego projektu, a projekt projektowi nierówny, tak samo jak oddział oddziałowi, chyba nie wierzysz w to, że nikt nad nią nie stał. A co autorka by koordynowala w sklepie sportowym?

Dostawy, ceny, grafiki, zamówienia, reklamacje itd. Roboty jest ogrom.

[InterferonAlfa]

Owszem miesiąc w sklepie nikomu nie zaszkodzil.
Przez miesiąc czegoś się można tam dowiedzieć, ale potem szansę na jakąkolwiek nowa wiedze sa zerowe

[Mad_Max]

Napisane przez InterferonAlfa

Owszem miesiąc w sklepie nikomu nie zaszkodzil.
Przez miesiąc czegoś się można tam dowiedzieć, ale potem szansę na jakąkolwiek nowa wiedze sa zerowe

W miesiąc to nawet nie opanujesz podstaw negocjacji.

[szugarbejb]

No cóż, ja również jestem z tych, dla których każda praca, nawet mycie kibli przez jakiś czas, jest lepsza niż studia dzienne jakieśtam i hiszpański po godzinach. Mój mąż, i nie tylko, bo wiele osób takich znam, o wiele lepiej wyszedł na pracy od 15 roku życia niż ja po 3 kierunkach studiów i 4 językach.

Tak jak mówię - rozumiem medycynę czy polibudę, ale całą resztę można, bez większej szkody dla wiedzy, studiować wieczorowo lub zaocznie.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Przyznam, że pogląd jakoby mycie kibli było bardziej wartościowe od nauczenia się języka obcego uważam za dość... osobliwy.

[Mad_Max]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;86128196]Przyznam, że pogląd jakoby mycie kibli było bardziej wartościowe od nauczenia się języka obcego uważam za dość... osobliwy.[/QUOTE]

A ktoś tu chce się uczyć obcego języka na pełny etat? 8 godzin dziennie? Czy coś nas ominęło?

[motyla]

mnie tam kiedyś podczas rozmowy w sprawie pracy zapytali wprost, dlaczego między studiami a pierwszą konkretną pracą wpisaną w CV mam lukę prawie 2-letnią, więc odpowiedziałam, że pracowałam, ale właśnie w takiej gównopracy, i nie widziałam sensu jej wpisywać, bo nie miała większego związku z pracą, do której wtedy startowałam. byli mocno zdziwieni, że wolałam zostawić lukę w CV niż wpisać robotę, która moim zdaniem była kiepska. tak więc ciężko trafić za rekruterami.

[szugarbejb]

No cóż, mycie kibli ma kilka zalet pragmatycznych - daje pieniądze i straż pracy, ja również uważam że uczy pokory (mój mąż mył tramwaje w zajezdni). Nauka języka - cóż jest tylko przyjemnością

To wszystko oczywiście z przymrużeniem oka, no bo właśnie, mycie kibli przez bite 5 lat zalet ma oczywiście niewiele Ale już 5 lat pracy w sklepie i jednoczesne studia zaoczne - to może zaowocować sporą i fajną karierą - manager, regionalny itd. Czy osoba tylko po studiach dziennych, ale z działalnością w kołach i językiem hiszpańskim miałaby takie same szanse? Wątpię.