Facet po przejsciach

[Alegory]

Napisane przez JaneczkaToJa

Awantury były pochodnymi mojego lęku i frustracji.

Może w takim razie niewłaściwą osobę wysłałaś na terapię?

Napisane przez JaneczkaToJa

Wiedziałam, że tylko terapia nas oboje ratuje, ale na pewno to nie wyglądało tak, że chciałam go do niej zmusić za wszelką cenę. Poprosiłam go, żeby przemyślał temat i podjął decyzję.

Nikt Was nie uratuje. Nikt czarodziejską różdżką nie odmieni Twojego faceta, żeby był taki, jak Ty chcesz.

Tylko Ty możesz siebie uratować.

[xfrida]

Napisane przez JaneczkaToJa

Awantury były pochodnymi mojego lęku i frustracji. Czy ja tymi awanturami coś wymusiłam? No raczejnie. Rozumiem, że żadna z Was nigdy nie powiedziałą do swojego faceta, że jest zmęczona, ma go dość i męczy ją jego zachowanie? Bo ja byłąm zmęczona i wkurzał mnie czasami nieludzko. On mógł wyciągnąć z tego wnioski i pomyśleć.

Może się uda, może nie. Czy ostatecznie te moje porykiwania go "przymusiły"? Wątpię. Ja się powkurzałąm, pokrzyczałam, ale nigdy nie stawiałam go pod ścianą. Ostatecznie zawsze wyciągałąm rękę do zgody. A jestem z nim od roku, więc dla świętego spokoju mógł się "niby" umówić na terapie już dawno...
Skąd wiecie, że on tej terapii nie chce? W ostaniej rozmowie stwierdził, że CHCE SPRÓBOWAĆ i WIE, ŻE MU TO MOŻE POMÓC. Sorry, ale nie planuję go od tego odwodzić. Sama też myślę, czy nie poszukać terapeuty dla siebie, żeby lepiej się w tym odnaleźć.

I ja wierzę, że on da radę. Niezależnie od tego, co tam sobie inni na ten temat myślą. Trzymam kciuki za niego i terapeutę.

---------- Dopisano o 20:31 ---------- Poprzedni post napisano o 20:24 ----------

I dopowiem jeszcze dla jasności: większość sytuacji spornych wynikała z tego, że ja nie umiałam mu pomóc i do końca zrozumieć jego postępowania. Z tego rodziły się kłótnie. Wiedziałam, że tylko terapia nas oboje ratuje, ale na pewno to nie wyglądało tak, że chciałam go do niej zmusić za wszelką cenę. Poprosiłam go, żeby przemyślał temat i podjął decyzję.

ja sobie osobiscie nie wyobrazam wymuszac cokolwiek na moim partnerze ryczeniem czy krzykami
zdarzylo mi sie wyrazic opinie ze cos mi nie pasuje ale jakby mnie partnera zachowanie doprowadzalo takich histerycznych zachowan ,jakby mnie meczyl nieludzko i codziennie mialabym sie z nim o to samo klocic to nie widzialabym sensu takie zwiazku
zmiany ,terapia ma wychodzic z wlasnego przeswiadczenia ze to jest wlasciwy kierunek i to jest to co ja chce zrobic nie pod wplywem rykow partnerki
to wszystko co tu napisalas wlasnie wskazuje na to ze to ty chcialas i zmusilas go do tego ,on sie zgodzil i dlatego jest kilka dni spokoju
jak dla mnie chory zwiazek i szczerze watpie w szczesliwe zakonczenie tej calej terapi jesli wogole sie odbedzie bo do tego jeszcze droga daleka a zyc na codzien trzeba

[Aelora]

Spory zwrot akcji, przez cały wątek przewijało się jaki on biedny, skrzywdzony, wartościowy, co robiła mu ta straszna była a w kolejnym związku chłop znowu ma awantury i kłótnie. Może lepiej przystopuj bo ze swojego otoczenia znam historię gdzie facet też tak nalegał na koleżankę żeby poszła na terapię bo ciężko z nią wytrzymać, po czym pewnego dnia nie zastał jej w mieszkaniu. Po prostu w trakcie terapii dotarło do niej, że problem nie tkwi w niej, tylko ich związku.

[xfrida]

Napisane przez Aelora

Spory zwrot akcji, przez cały wątek przewijało się jaki on biedny, skrzywdzony, wartościowy, co robiła mu ta straszna była a w kolejnym związku chłop znowu ma awantury i kłótnie. Może lepiej przystopuj bo ze swojego otoczenia znam historię gdzie facet też tak nalegał na koleżankę żeby poszła na terapię bo ciężko z nią wytrzymać, po czym pewnego dnia nie zastał jej w mieszkaniu. Po prostu w trakcie terapii dotarło do niej, że problem nie tkwi w niej, tylko ich związku.

W sumie dobre spostrzezenie!
Moze autorka u niego wywoluje te napady leku swoim zachowaniem?
Tak wieszala psy na jego ex a sama tez go szantazuje emocjonalnie i wymusza pewne zachowania krzykami awanturami
Jrdnym slowem poglebia jego traume z poprzedniego zwiazu
Facet zdecydowanie przyciaga pewien typ kobiety jest ulegly i daje sie manipulowac,mam nadzieje ze terapia go obudzi i poszuka sily zeby zawalczuc o sobie bez toksykycznej kobiety u boku

[itiswhatitis]

"większość sytuacji spornych wynikała z tego, że JA nie umiałam mu pomóc i do końca zrozumieć jego postępowania"


Ajajaj. To nie jest Twoja rola w zdrowym zwiazku. Ewidentnie weszlas w zwiazek z osoba nie gotowa emocjonalnie na budowanie zdrowej relacji. Plus obwiniasz sie, ze to Ty go nie rozumiesz. Autorko pomysl o terapii dla siebie. On sie zgodzil, super, niech idzie, ale pamietaj, ze czesto w terapii na poczatku (kilka miesiecy, moze lat) jest gorzej, zanim bedzie lepiej.

Nie wpadnij w pulapke, ze On zaraz dostanie diagnoze (depresja, PTSD, inne zaburzenia) i Ty bedziesz miala poczucie, ze w chorobie nie mozesz go zostawic, bo w chorobie sie wspiera.
Zabdaj o siebie, o swoje poczucie wlasnej wartosci, soba bedziesz zawsze, z nim niekoniecznie.
Powodzenia!

[Pati_Hr]

Napisane przez xfrida

ja sobie osobiscie nie wyobrazam wymuszac cokolwiek na moim partnerze ryczeniem czy krzykami
zdarzylo mi sie wyrazic opinie ze cos mi nie pasuje ale jakby mnie partnera zachowanie doprowadzalo takich histerycznych zachowan ,jakby mnie meczyl nieludzko i codziennie mialabym sie z nim o to samo klocic to nie widzialabym sensu

Dokładnie, takie coś to jet jeden wielki red flag.