Idiotyczne zachowania klientów ;)

[atka83]

Jak pracowałam w pewnej firmie kurierskiej,to dzwonił klient by zamowic kuriera,było przed 15:00,mówi że chciałby zamówić kuriera,no co ja,ok ale dopiero kurier przyjedzie na drugi dzien bo zlecenia przyjmujemy do 14.Gośc się wkurzył,zaczął krzyczeć,baaa nawet chcial moje nazwisko bo chciał złożyć na mnie skarge.Na co,ja mu tlumacze,że moge dac do tel kolezanke ktora to potwierdzi co powiedziałam.Nazwiska nie podałam/nie zdążyłam podać. Powiedział,aha no to dziękuje i odłożył słuchawke.

Potem siedziałam już na stanowisku-obsłudze klienta,przyjezdza jakis facet i zaczyna się drzeć na całą firme,że kurier nie przyjechał z paczką,byli też inny klienci i jeden z nich do tego awanturnika uspakajał ,ale prosze się uspokić bo panu nerwy nic nie dają.A ten dalej jazda się,dzwonil do swojego szefa,chciał gadac z naszym szefem.I tak ogolnie wyglądała ta sytuacja.

Awantury tam to norma,nieraz się tłumaczyłam,że to nie moja wina że kurier bo odbior paczki nieprzyjechał,tylko kuriera ktory to albo się nie wyrobił,albo olał. Ja tylko tam przyjmowałam zlecenia i dzwonilam do kurierow aby przekazac,a czy się wyrobi czy nie to juz kuriera sprawa.

[Kasiek1987]

Jakby komuś było mało, to zapraszam do przeczytania tego i poprzednich odcinków na Joe Monster http://www.joemonster.org/art/7732/A...niska-Okecie-V

[jennifer777]

No dokladnie cie rozumiem, ja tez odbieram telefony i przelaczam klientow a oni zawsze maja do pretensje jak ktos nie odbierze albo nie ma go przy biurku.Glupota..

[atka83]

Napisane przez Kasiek1987

Jakby komuś było mało, to zapraszam do przeczytania tego i poprzednich odcinków na Joe Monster http://www.joemonster.org/art/7732/A...niska-Okecie-V

Dobre są tam dialogi.

Napisane przez jennifer777

No dokladnie cie rozumiem, ja tez odbieram telefony i przelaczam klientow a oni zawsze maja do pretensje jak ktos nie odbierze albo nie ma go przy biurku.Glupota..

A to też swoją drogą,w pokoju siedziałam ja i koleżanka,są tam 3 stanowiska noi tam gdzie i nikt niesiedzi jest odłożony telefon.
Jak,któraś do kibelka wychodzila to tez odkładała,zeby nie dzwonił,bo przecież ja albo ona się nie rozdwoi aby odebrać.Wiele razy klienci skarżyli się,ze czemu nieodbieramy telefonow,że ciągle zajęte.
To się tłumaczyło,że jest nas tylko dwie i się nierozdwoimy,a telefony dzwonią co chwile.

[Madzia007]

Wczoraj byłam świadkiem jak pan na poczcie awanturował się bo przesyłka miała się pojawić na poczcie o 18:00, a o 18.02 jeszcze jej nie było Pod pocztę zawsze o 18.00 podjeżdża samochód z paczkami i te są od razu wydawane, jeśli klient z awizo jest już na poczcie. Wtedy jeszcze nawet nie podjechał ten samochód a ten facet wydzierał się "Jak to Pani nic nie może zrobić, żeby szybciej przyjechali? No niechże się Pani pośpieszy z tą paczką!". Ludzie to są czasem naprawdę dziwni Co zwykła kobiecina w okienku miała na to poradzić.

[extravagans]

-Dzien dobry ma pani moze rozmienic 200 zł?
-oj przykro mi ale nie bardzo bo jak panu rozmienie to potem sama nie bede miala na wydawanie.
-acha, to w takim razie poprosze paczuszke zapałek

Zdębiałam
Dodam ze zapałki kosztuja 10 groszy

[żurawinka]

O tym że klienci są hamscy przekonuję się przeciętnie raz na tydzień. Pracuję przy wykładaniu pieczywa w markecie. Pieczywo przyjeżdza o 6.40 sklep jest otwarty od 7.
Klientka; pieczywo powinno juz o 7 byc rozlożone!!!
ja; to nie jest zależne ode mnie w jakich godzinach dostawca je przywiezie
klintka: a co mnie to obchodzi? ja chce kupic pieczywo!
ja( w myślach) a co mnie to obchodzi?

Inna sytuacja
klient: pani sie tak porozstawiala z tymi pojemnikami!
ja(caly czas w ruchu pracując) nic na to nie poradzę, tak mi je postawiono
klient: ale pani jest hamska a ja do pani tak grzecznie.Mówię do pani!Zaraz zawołam kierownika!
ja: przecież się nie rozdwoję
klient;a powinna pani!
???

inny przypadek- czego klienci szukają w sklepach?różnych dziwnych rzeczy - barszcz w granulkach( ), coś zamiast sera do tiramisu, kajzerek przedzielonyuch na pół(?), długo by wymieniać.Zawsze ,nawet o 23 pada pytanie czy pieczywo jest świeże

[kasia5558]

To ja cos przekleje z joemonster Pracuję od niedawna w firmie która między innymi zajmuję się sprzedażą usług telekomunikacyjnych. Wykonuję telefony do potencjalnych zainteresowanych. Praca dość nudna, ale zdarzają się kwiatki jak ten: [Kl]ient - brzmi jak mężczyzna ok 40stki:
[K] - Halo?
[J]a - Dzień dobry. Czy mogę rozmawiać z właścicielem tego telefonu?
[K] - Nie. Nie ma jej.
[J] - W takim razie zadzwonię wieczorem. Zastanę właścicielkę?
[K] - Proszę nie dzwonić bo będę się z nią kochał.

[jennifer777]

Napisane przez kasia5558

To ja cos przekleje z joemonster Pracuję od niedawna w firmie która między innymi zajmuję się sprzedażą usług telekomunikacyjnych. Wykonuję telefony do potencjalnych zainteresowanych. Praca dość nudna, ale zdarzają się kwiatki jak ten: [Kl]ient - brzmi jak mężczyzna ok 40stki:
[K] - Halo?
[J]a - Dzień dobry. Czy mogę rozmawiać z właścicielem tego telefonu?
[K] - Nie. Nie ma jej.
[J] - W takim razie zadzwonię wieczorem. Zastanę właścicielkę?
[K] - Proszę nie dzwonić bo będę się z nią kochał.

[karolinkamalinka]

Pracowałam jako kierownik małego oddziału banku. Przychodzi klient zianteresowany kredytem.Koleżnaka na stanowisku dysponenckim wyjaśnia panu "co i jak". Klienta oburza jednak szata graficzna () forumlarzy, które trzeba wypełnić i zaczyna krzyczeć na koleżankę, wyzywać ją, jest bardzo agresywny i chce rozmawiac z kierownikiem (oczywiście!).Pojawiam się więc ja i tłumaczę panu, że wygląd druczków nie zalezy od nas itd. itp. Niestety facet coraz głośniej wrzeszczy, ja w końcu mówię,że jeśli nie opuści placówki wezwę ochronę,a on na to,że skoro ja mu grożę to on mnie zabije i rusza w moim kierunku Zamknęłyśmy się z koleznaką w oszklonej kasie (byłysmy same w oddziale).Facet zanim wyszedł zapytał o której kończę pracę, na brak odpowiedzi z mojej strony powiedział,że się dowie (po czym zerknął na tabliczkę z godzinami otwarcia wiszącą na drzwiach):
"Będę tu stał i czekła na Panią do 17.00, a potem będe Panią śledził i dowiem się gdzie pani mieszka, dowiem się o pani wszystkiego". Nie stał pod drzwami banku, nigdy go już nie spotkałam na szczęscie, ale moja dyrektorka kazała mi przez tydzień wracać do domu taksówką na koszt firmy hahah (zimowa pora, duże miasto) To sobie pojeździłam zamiast tramwajem.

[Moobi]

Napisane przez karolinkamalinka

Pracowałam jako kierownik małego oddziału banku. Przychodzi klient zianteresowany kredytem.Koleżnaka na stanowisku dysponenckim wyjaśnia panu "co i jak". Klienta oburza jednak szata graficzna () forumlarzy, które trzeba wypełnić i zaczyna krzyczeć na koleżankę, wyzywać ją, jest bardzo agresywny i chce rozmawiac z kierownikiem (oczywiście!).Pojawiam się więc ja i tłumaczę panu, że wygląd druczków nie zalezy od nas itd. itp. Niestety facet coraz głośniej wrzeszczy, ja w końcu mówię,że jeśli nie opuści placówki wezwę ochronę,a on na to,że skoro ja mu grożę to on mnie zabije i rusza w moim kierunku Zamknęłyśmy się z koleznaką w oszklonej kasie (byłysmy same w oddziale).Facet zanim wyszedł zapytał o której kończę pracę, na brak odpowiedzi z mojej strony powiedział,że się dowie (po czym zerknął na tabliczkę z godzinami otwarcia wiszącą na drzwiach):
"Będę tu stał i czekła na Panią do 17.00, a potem będe Panią śledził i dowiem się gdzie pani mieszka, dowiem się o pani wszystkiego". Nie stał pod drzwami banku, nigdy go już nie spotkałam na szczęscie, ale moja dyrektorka kazała mi przez tydzień wracać do domu taksówką na koszt firmy hahah (zimowa pora, duże miasto) To sobie pojeździłam zamiast tramwajem.

yyhmm...psychol jakiś

[musicman]

Napisane przez Alvesta

wydaje mi się że płaci się konkretnie za wymianę jakiejś sumy, np. bilonu w 1 groszówkach na banknot. Ale głowy nie daję

Płaci sie zato że oni mają a Ty nie masz

[maciek_k]

niech panie magister pracujące w aptekach coś napiszą, one trafiają na najciekawszych typów, niestety...

[Jula]

Najbardziej idiotyczne zachowanie klientów: 1 dzień - przyjeżdza klientka, przymierza pół sklepu, rezerwuje sobie coś do jutra, żeby przyjechać z mężem. 2 dzień - przyjeżdża z mężem, nie jest pewna, rezerwuje do jutra 3 dzień - przyjeżdża z przyjaciółką i dalej nie jest pewna... Rezerwuje i nie przyjeżdza. Po jakimś czasie pojawia ta sama osoba i robi dokładnie ten sam numer z tą samą sukienką/bluzką itd. Nie wiem, myśli, że jej nie pamiętamy?

[Rodolphe Lindt]

Ja jako klientka:
W pierwszym tygodniu mojego pobytu w Kanadzie chcialam wyslac rodzicom kartke. Kuzynka wytlumaczyla mi, ze niedaleko w takim malym pawilonie jest poczta. Ale niestety nie wytlumaczyla mi gdzie dokladnie. Przychodze i widze stacje benzynowa, wypozyczalnie kaset video, jakis sklepik i pomieszczenie z komputerem i jakis gosciu siedzi, stwierdzilam ze to najbardziej wyglada na poczte (nie znalam francuskich napisow) no i myslalam ze w Quebecu to tylko po francusku mozna gadac, wiec moja lamana francusczyzna pytam o znaczek na kartke do Polski, gosc oczy wytrzeszczyl, ja myslac ze moze jakos zle odmienilam czasownik czy cos, powtarzam pytanie. Facet jeszcze bardziej oczy wytrzeszczyl. Doszlam do wniosku ze ten moj francuski jest chyba calkowicie beznadziejny, wiec dawaj po angielsku mu tlumacze ze chce wyslac kartke do Polski. Gosc zaczal sie tak strasznie smiac i po chwili wyszedl ze mna na zewnatrz i pokazal stoisko poczty na STACJI BENZYNOWEJ. A jego pawilon to byla Pralnia chemiczna Oj duzo mialam takich sytuacji...

A teraz cos z ostatniej chwili:
W wakacje pracuje jako pokojowka w hotelu. Goscie sa przewaznie mili, nawet robia sobie zdjecia ze mna na pamiatke

[isa666]

Sytuacja, którą opowiadała mi kiedyś koleżanka, która pracowała w dośc dużym sklepie obuwniczym

Pewnego dnia wchodzi do sklepu starszy pan i od razu bez skrępowania wyciąga z kieszeni....wahadełko(tak ie jak używa się w radiestezji do badania żył wodnych), po czym podchodzi do każdego buta, bierze do ręki i tym wahadełkiem sprawdza każdy but stojąc nad każdym kilka minut i machając tym wahadłem
Koleżanka zdębiała nieco, ale po chwili facet wyszedł nie kupując nic, widocznie wszyskie buty mu emanowały jakąś złą energią


Jeszcze mi się przypomniało jedno Mój tata raz będąc w sklepie samoobsługowym był świadkiem jak jakiś dziadek kłócił się ze sprzedawczynią z mięsnego, że sprzedała mu nie tą wędlinę którą chciał(bo ona mu dała tą o kilkanaście groszy droższą a on chciał tą tańszą ). Facet tak się wydzierał, że nawet kierowniczka sklepu nie mogła go przegadać, w końcu jednak obrażony sam poszedł

[Aggie125]

W biurze podróży też można spotkać takich "milusińskich".

- rodzice dwóch dziewczyn składają reklamację, że córkom nic się nie podobało, hotel be, jedzenie be, wycieczki fakultatywne nuda, a córcie są przyzwyczajone do hoteli o lepszym standardzie, bo ich stać na płacenie za luksusy. Po czym Pan prosi o wystawienie faktury... ale bez pisania, że to za obóz zagraniczny. Niezorientowanym wyjaśniam, że dopiero od tego roku można sie starać o dofinansowanie np. z zakładu pracy za wyjazdy krajowe I zagraniczne - wcześniej tylko za krajówki, więc ludzie cuda wianki wyczyniali z fakturami - jeden nawet podrobił fakturę wystawioną przez koleżankę, nie wiem, jak to mu się udało. Wniosek? Pan oczywiście, mimo zapewnień o tym, jak to ich stać na luksusy, chciał sobie nieco zaoszczędzić na wyjeździe córek.

- przygotowywanie ofert na zamówienie. Dzwoni do mnie nauczycielka ze szkoły, pani X i prosi o przygotowanie oferty na wyjazd grupowy dla młodzieży do Anglii. Zrobiłam jej ofertę, skalkulowałam cenę, podałam koszta biletów wstępów, przygotowałam opis obiektów, które były w programie - Pani zachwycona, dziękuje, odezwie się po zebraniu rodziców. Mija termin zebrania, głucha cisza, więc dzwonię do pani, bo chce wiedzieć, czy mam choćby wstępnie rezerwować hotel i dogadywać się z przewoźnikiem i pilotem. Pani nie odbiera telefonu. Ani tego z pracy, ani mojej komórki. Po paru dniach takich hocków-klocków poprosiłam koleżankę z biura o pożyczenie swojego telefonu. Zadzwoniłam i... babka od razu odebrała. Strasznie zmieszana, bo "już miała do mnie dzwonić", ale niestety, grupa jednak nie jedzie. To do jasnej Anielki, nie mogła od razu zadzwonić i powiedzieć, że nie? Przecież nic nie płaciłaby za przygotowanie programu.

[hania811]

Napisane przez Aggie125

W biurze podróży też można spotkać takich "milusińskich".
.

Dokładnie.
Ja najbardziej kocham klientów, którzy przychdzą peweni siebi, napuszeni jak pawie, bo oni na wycieczke do Tunezji moga leciec. Wymyslaja, cudują, , all inclusiv oczywiscie to podstawa, hotel 4 gwiazdkowy mininmum. Wiec ja przedstawiam ofertę, mówię cenę...i minka klientom żednie, nie sa juz tacy dumni. Bo oni chceliby luksus za 1000 zł.

Raz miałam klientke, generalnie bardzo przestraszona. Chciała na Rodos polecieć. Mówię, że mamy taki hotel, taki. Nagadałam sie jak głupia, a Pani na koniec zadała pytanie "czy maja panstwo taki hotel w którym można jesc kiedy sie chce?? bo mi siostra mówiła że takie są" Mało brakowała, a parsknełabym śmiechem.

[maciek_k]

co do tych z kasą, co oszczędzają na wszystkim, to u mnie w pracy standard - im klient bogatszy tym większa szansa, że nie wyjdzie ze spotkania bez podstemplowanego kwitka z parkingu na kwotę 5, max 10 zł

[akurat]

Napisane przez maciek_k

niech panie magister pracujące w aptekach coś napiszą, one trafiają na najciekawszych typów, niestety...

A więc:

Teraz w większości aptek są różne akcje mające zachęcić pacjentów do kupowania właśnie tam, czyli leki za grosz czy karty stałego klienta itp. W aptece gdzie ja pracuję też mamy takie karty. Przychodzi facet z plikiem recept. Ja biegam po aptece i zbieram wszystkie leki, w koncu wbijam wszystko w komputer, sprawdzam czy gra, zapisuje i tłumacze jak je zażywac, pakuje, daje, facet placi,wreczam mu paragon i pytam :
Ja: czy ma u nas karte stałego klienta?
Facet: oczywiście, żona specjalnie mnie tu wysłała żeby zarobić troche punktów
Ja: to proszę pokazać, wkleje Panu należna ilośc punktów
Facet: prosze ( i wyjmuje karte z apteki która jest 100metrow dalej)
Ja: to nie jest karta z naszej apteki, a ma Pan naszą?
Facet: eeee a to nie jest apteka.. ? i tu wymienia nazwe tej apteki co jest 100m dalej
Ja: nie
Facet: o kurde
Ja: hmm
Facet: a czy ja moge jednak zrezygnować z tych zakupów?
Ja: no nie bardzo...
Facet: bardzo, bardzo pania prosze, bo mnie żona prześwięci

W koncu zlitowalam sie i wycofalam to (choc w sumie nie wolno mi tego robić)

Inna sytuacja
Przychodzi kobieta z recepta na luteine. Luteina jest albo w postaci tabletek podjęzykowych albo dopochwowych. Na recepcie nie napisano w jakiej to ma byc postaci wiec sie pytam:
Ja: czy to mają być tabletki dopochwowe czy podjezykowe?
Kobieta: Dopochwowe, już je biore od jakiegos czasu
Ja: (ide do szafki, przynosze podłużne opakowanie)
Kobieta: hmm to oni zmienili opakowania?
Ja: nie, zawsze tak wyglądały
Kobieta: a ja zawsze dostawałam w takich innych pojemniczkach
Ja: ( przynosze te podjezykowe i pokazuje jej)
KObieta: ooo te!!
Ja: ale te są podjęzykowe
Kobieta: to ja sobie te podjezykowe zawsze tam... ee wkładałam...
Ja: ...
Kobieta: w sumie zawsze lepiej podjezykowe tam niż dopochwowe pod jezyk..
Ja: no zgadzam sie


Nagminne jest też przychodzenie ludzi i pytanie o np. takie czerwone tabletki, ale na pytanie na co to ma byc, czy choc znaja pierwsza litere nazwy to nie wiedzą....

Albo facet:
Poprosze tabletki z szerszenia
Ja:
Facet: no takie wzmacniające
Ja: aha! z żeń szenia?
Facet: no przeciez mówie !

[karolinkamalinka]

Napisane przez akurat

A więc:

Teraz w większości aptek są różne akcje mające zachęcić pacjentów do kupowania właśnie tam, czyli leki za grosz czy karty stałego klienta itp. W aptece gdzie ja pracuję też mamy takie karty. Przychodzi facet z plikiem recept. Ja biegam po aptece i zbieram wszystkie leki, w koncu wbijam wszystko w komputer, sprawdzam czy gra, zapisuje i tłumacze jak je zażywac, pakuje, daje, facet placi,wreczam mu paragon i pytam :
Ja: czy ma u nas karte stałego klienta?
Facet: oczywiście, żona specjalnie mnie tu wysłała żeby zarobić troche punktów
Ja: to proszę pokazać, wkleje Panu należna ilośc punktów
Facet: prosze ( i wyjmuje karte z apteki która jest 100metrow dalej)
Ja: to nie jest karta z naszej apteki, a ma Pan naszą?
Facet: eeee a to nie jest apteka.. ? i tu wymienia nazwe tej apteki co jest 100m dalej
Ja: nie
Facet: o kurde
Ja: hmm
Facet: a czy ja moge jednak zrezygnować z tych zakupów?
Ja: no nie bardzo...
Facet: bardzo, bardzo pania prosze, bo mnie żona prześwięci

W koncu zlitowalam sie i wycofalam to (choc w sumie nie wolno mi tego robić)

Inna sytuacja
Przychodzi kobieta z recepta na luteine. Luteina jest albo w postaci tabletek podjęzykowych albo dopochwowych. Na recepcie nie napisano w jakiej to ma byc postaci wiec sie pytam:
Ja: czy to mają być tabletki dopochwowe czy podjezykowe?
Kobieta: Dopochwowe, już je biore od jakiegos czasu
Ja: (ide do szafki, przynosze podłużne opakowanie)
Kobieta: hmm to oni zmienili opakowania?
Ja: nie, zawsze tak wyglądały
Kobieta: a ja zawsze dostawałam w takich innych pojemniczkach
Ja: ( przynosze te podjezykowe i pokazuje jej)
KObieta: ooo te!!
Ja: ale te są podjęzykowe
Kobieta: to ja sobie te podjezykowe zawsze tam... ee wkładałam...
Ja: ...
Kobieta: w sumie zawsze lepiej podjezykowe tam niż dopochwowe pod jezyk..
Ja: no zgadzam sie


Nagminne jest też przychodzenie ludzi i pytanie o np. takie czerwone tabletki, ale na pytanie na co to ma byc, czy choc znaja pierwsza litere nazwy to nie wiedzą....

Albo facet:
Poprosze tabletki z szerszenia
Ja:
Facet: no takie wzmacniające
Ja: aha! z żeń szenia?
Facet: no przeciez mówie !

prosimy o jeszcze

[kasia5558]

Akurat - ale sie usmialam

[alufa]

Napisane przez akurat

Albo facet:
Poprosze tabletki z szerszenia
Ja:
Facet: no takie wzmacniające
Ja: aha! z żeń szenia?
Facet: no przeciez mówie !

to tak jak mój brat
przychodzi do niego facet i mówi : Zup poproszę
brat: zupę??
pan: nie, Zup (pan pokazuje na lodówkę)
brat: proszę, niech pan weźmie
pan otwiera lodówkę i bierze 7up

[isa666]

akurat boskie historie

[Aggie125]

Zresztą wielu klientów jest bardzo miłych i czasem, jak palną jakąś gafę, to sami się zaczynają śmiać i robi się wesoło. Najgorsi są Ci, którzy zachowują się arogancko i wyniośle - kiedyś opowiadałam dziewczynie, na oko 23-24 lata o ciepłych krajach, a ona przeglądała sobie katalog ze zblazowaną miną. W pewnym momencie skończyłam mówić, a ona spojrzała na mnie wzrokiem jaśnie pani i rzuciła lekceważąco: "No, niech Pani szuka dalej". Oczywiście w grę wchodziły tylko super-lasty i najlepiej z obniżkami.

[MoniaK]

Napisane przez Aggie125

Zresztą wielu klientów jest bardzo miłych i czasem, jak palną jakąś gafę, to sami się zaczynają śmiać i robi się wesoło. Najgorsi są Ci, którzy zachowują się arogancko i wyniośle - kiedyś opowiadałam dziewczynie, na oko 23-24 lata o ciepłych krajach, a ona przeglądała sobie katalog ze zblazowaną miną. W pewnym momencie skończyłam mówić, a ona spojrzała na mnie wzrokiem jaśnie pani i rzuciła lekceważąco: "No, niech Pani szuka dalej". Oczywiście w grę wchodziły tylko super-lasty i najlepiej z obniżkami.

wrr niecierpię chamstwa

klienci z apteki boscy

[Madzia007]

Pamiętam jak dawno temu poszłam do sklepu i był w nim ok.6-letni chłopiec.

chłopiec: poproszę cukier i puder
sprzedawczyni: chyba cukier puder?
ch: mama powiedziała: cukier i puder
s: na pewno?
ch: tak, cukier i puder

Sprzedawczyni nie do końca przekonana podała chłopcu kilo cukru i jakiś tani puder w kompakcie. Mały spakował zakupy i wyszedł... 2 minuty później był już z tymi zakupami z powrotem

[maciek_k]

szwendałem się z przyjacielem po centrum targówek w wawie, i nas naszło, że trzeba sobie kupic jakieś buty sportowe kupić (akurat w tym samym czasie potrzebowaliśmy)> weszlismy do pierwszego sportowego sklepu jaki był pod ręką, i zacząłem się rozglądać (a że polubiłem wyroby firmy Asics to za tymi się chciałem rozejrzeć). niestety nie mogłem wypatrzyć żadnych, ale że często buty są poutykane w róznych miejscach sklepu to spytałem panią z obsługi:
Ja: czy macie Państwo jakieś buty Asicsa do biegania?
Ona (nie ukrywając swojego obrzydzenia dla mnie spojrzała z byka i bezczelnym tonem): a widzi pan jakieś na półce??!!

zamurowało mnie, przyjaciela też, ale odpuściłem sobie wzywanie kierownika, bo wybierałem się na film i raz że nie chciałem się spóźnić do kina, a dwa że miałem za dobry humor, żeby mi go taka flądra zepsuła
tak czy tak nigdy już tam kasy nie wydam

[Alvesta]

Napisane przez akurat

A więc:

Inna sytuacja
Przychodzi kobieta z recepta na luteine. Luteina jest albo w postaci tabletek podjęzykowych albo dopochwowych. Na recepcie nie napisano w jakiej to ma byc postaci wiec sie pytam:
Ja: czy to mają być tabletki dopochwowe czy podjezykowe?
Kobieta: Dopochwowe, już je biore od jakiegos czasu
Ja: (ide do szafki, przynosze podłużne opakowanie)
Kobieta: hmm to oni zmienili opakowania?
Ja: nie, zawsze tak wyglądały
Kobieta: a ja zawsze dostawałam w takich innych pojemniczkach
Ja: ( przynosze te podjezykowe i pokazuje jej)
KObieta: ooo te!!
Ja: ale te są podjęzykowe
Kobieta: to ja sobie te podjezykowe zawsze tam... ee wkładałam...
Ja: ...
Kobieta: w sumie zawsze lepiej podjezykowe tam niż dopochwowe pod jezyk..
Ja: no zgadzam sie

babeczka miała poczucie humoru

[PATIS_79]

haha świetny temacik, ale sie już uśmiałam LOL .... no to i ja coś dodam od siebie.
Jeszcze nie tak dawno pracowałam w CH w salonie Orange, chyba wszyscy wiedzą, jak to musimy użerać się z niektórymi klientami, ale bywają śmieszne i ciekawe sytuacje
1. Dzwoni telefon, ja odbieram:
- Dzień dobry, salon Orange w czym mogę pomóc.
- Klientka: Czy tu salon ERY?
- Ja: Nie, tu salon Orange
- Klientka: A to serdecznie dziękuję... (po czym odłożyła słuchawkę)
Jeszcze lepsze:
2. Klientka w salonie (ok. 40 lat) złożyła zamówienie na neostradę. Klienci muszą czekać jakiś czas (czasem do 10 dni - z reguły szybciej) na skrosowanie linii (przygotowanie przez TPSA linii do podłączenia modemu). Klientka dostała informację, ze jej linia jest skrosowana i może przyjść po odbiór modemu. Jeszcze tego samego dnia przyszła uradowana do salonu po odbiór modemu, zapłaciła 19 zł i poszła.... wieczorem dzwoni ta sama pani i rzuca rozbrajającym tekstem "A czy do tego modemu jest potrzebny komputer?" no comments Dobrze, ze można było odkręcić jej zamówienie.

c.d.n.
a jeszcze trochę tego było