Kto jest właśnie nieszczęśliwie zakochany???

[Kiciul]

ja kocham mimo wszystko, to nie bylo pierwsze spotkanie, ja go spotykam codziennie , jestem z NIm w klasie nawet. mam z Nim kontakt caly czas . tzn 8h dziennie. wiem.. moze glupia jestem, ale nie potrafie sobie z tym poradzic, ja kocham i juz, nie potrafie zapomniec. poprostu nie wiem juz co robic.. ( pomozcie..

[ewelcat]

ja też jestem nieszczęśliwie zakochana już od ponad roku.. Problem w tym że to mój kolega i wiem napewno że ma dziewczynę. Widzę go praktycznie codziennie, więc trudno mi o nim zapomnieć choćby na chwilę Nie chcę popsuć naszych relacji jakimś nieoczekiwanym wyznaniem -zresztą wątpię czy on coś do mnie czuje..
Udawanie że nic do nie czuję jest bardzo trudne więc najczęściej gadam przy nim jakieś głupoty, które by to ukryły.. wiem że w takim układzie nigdy nic się nie zmieni
pozostaje mi tylko nadzieja że kiedyś się odkocham.

[rosiek]

No to się dołączę
Widzimy się często. Na szkolnym korytarzu, na mieście.
Najgorszy jest fakt, że wiem bezpośrednio od obiektu, że nie mam na co liczyć, ale wciąż mam nadzieję -_-

[LifeIsSoSad]

a ja nie wiem ponoc żal za miłoscią to wciąz miłość
najgorsze jest to że wiem że on też za mną tęskni.
ale nie ma absolutnie szans na to żebysmy do siebie wrócili z bardzo wielu powodów ktorych nie ma sensu wymieniac.

[Aninek]

Napisane przez LifeIsSoSad

a ja nie wiem ponoc żal za miłoscią to wciąz miłość
najgorsze jest to że wiem że on też za mną tęskni.
ale nie ma absolutnie szans na to żebysmy do siebie wrócili z bardzo wielu powodów ktorych nie ma sensu wymieniac.

Jeśli na pewno nie możecie do siebie wrócić,może spróbuj jednak odciąć się od tego?Po co tracić radość życia na myśleniu o "przeszłym uczUciu" i o tym,że on też tęskni-czy to jakaś pociecha?
Żal za miłością to dla mnie raczej żal,że znów nie wyszło,że byłam gotowa kogoś obdarzyć uczuciem,a ten ktoś nie chciał...i tyle.

[LifeIsSoSad]

Napisane przez Aninek

Jeśli na pewno nie możecie do siebie wrócić,może spróbuj jednak odciąć się od tego?Po co tracić radość życia na myśleniu o "przeszłym uczUciu" i o tym,że on też tęskni-czy to jakaś pociecha?
Żal za miłością to dla mnie raczej żal,że znów nie wyszło,że byłam gotowa kogoś obdarzyć uczuciem,a ten ktoś nie chciał...i tyle.

heh, ja się odciełam, nic nie robie.
ale po rozstaniu, generalnie przez 2 miesiące CO TYDZIEN pisali do mnie jego kumple , w stylu "hej mała co tam, wpadnij do nas na piwko" albo "hej co dzis robisz my balujemy w XYZ, wpadaj". miałam z tego nieziemską beke a jednoczesnie denerowowało mnie to, bo za każdym razem jak oni pisali to myślałam o nim. i raz do niego zadzwonilam i powiedziałam mu zeby dał sobie spokoj z takimi numerami, że jak ma do mnie jakis biznes to niech sam sie odezwie. ale on oczywiscie wszystkiego sie wyprał. "ja nie wiem co oni chca od Ciebie, nie mam z tym nic wspolnego". wiedzialam ze on kłamie i on wiedział że ja wiem ale i tak sie nie przyznał.
aleeee po tygodniu sam napisał <lol>
"siema jak tam prawko" ... ;] i przez kolejny miesiac on pisał. ja milczałam jak grób, w koncu raz mu odpisałam, wymienilismy 3 smsy po czym napisałam ze wracam do nauki i dobranoc. i mialam wtedy głupia nadzieje ze nastepnego dnia tez sie odezwie i moze poprosi o spotkanie. miesiąc milczenia. i wtedy postanowiłam że chociazby na głowie stanął, nie ma szans.
tydzien temu : godzina 22;30 "hej jak tam prawko" - prawie umrałam ze smiechu. godzina 9 rano - "siema jak tam prawko Ci idzie" - juz nie wiedzialam czy sie smiac czy płakac.
to jest typ faceta ktory nie pokaże wprost że mu zalezy, bo boi sie odrzucenia itp ale ja doskonale wiedziałam caly ten czas że te wszystkie głupie próby nawiązania kontaktu to z żalu. on wie że nawalił ale ja nie zamierzam nic robic za niego, mógł mnie miec z powrotem, wystarczyło sie postarac. i czekalam aż w koncu napisze cos wprost. w stylu "kasiu możemy sie spotkac porozmawiac?"
no i 3 dni temu po prostu padłam na pysk jak dostałam smsa "własnie słucham piosenki przy ktorej przypominaja mi sie miłe chwile spędzone z Tobą". nie wiedziałam co odpisac. pierwszy raz cos wprost...

[Kiciul]

Napisane przez LifeIsSoSad

heh, ja się odciełam, nic nie robie.
ale po rozstaniu, generalnie przez 2 miesiące CO TYDZIEN pisali do mnie jego kumple , w stylu "hej mała co tam, wpadnij do nas na piwko" albo "hej co dzis robisz my balujemy w XYZ, wpadaj". miałam z tego nieziemską beke a jednoczesnie denerowowało mnie to, bo za każdym razem jak oni pisali to myślałam o nim. i raz do niego zadzwonilam i powiedziałam mu zeby dał sobie spokoj z takimi numerami, że jak ma do mnie jakis biznes to niech sam sie odezwie. ale on oczywiscie wszystkiego sie wyprał. "ja nie wiem co oni chca od Ciebie, nie mam z tym nic wspolnego". wiedzialam ze on kłamie i on wiedział że ja wiem ale i tak sie nie przyznał.
aleeee po tygodniu sam napisał <lol>
"siema jak tam prawko" ... ;] i przez kolejny miesiac on pisał. ja milczałam jak grób, w koncu raz mu odpisałam, wymienilismy 3 smsy po czym napisałam ze wracam do nauki i dobranoc. i mialam wtedy głupia nadzieje ze nastepnego dnia tez sie odezwie i moze poprosi o spotkanie. miesiąc milczenia. i wtedy postanowiłam że chociazby na głowie stanął, nie ma szans.
tydzien temu : godzina 22;30 "hej jak tam prawko" - prawie umrałam ze smiechu. godzina 9 rano - "siema jak tam prawko Ci idzie" - juz nie wiedzialam czy sie smiac czy płakac.
to jest typ faceta ktory nie pokaże wprost że mu zalezy, bo boi sie odrzucenia itp ale ja doskonale wiedziałam caly ten czas że te wszystkie głupie próby nawiązania kontaktu to z żalu. on wie że nawalił ale ja nie zamierzam nic robic za niego, mógł mnie miec z powrotem, wystarczyło sie postarac. i czekalam aż w koncu napisze cos wprost. w stylu "kasiu możemy sie spotkac porozmawiac?"
no i 3 dni temu po prostu padłam na pysk jak dostałam smsa "własnie słucham piosenki przy ktorej przypominaja mi sie miłe chwile spędzone z Tobą". nie wiedziałam co odpisac. pierwszy raz cos wprost...

zależy Ci jeszcze na Nim?? jesli tak, to nie badz taka hmm.. jakby to określić.. niedostepna? jesli wiesz, ze jemu zalezy i Tobie nadal, po co to tak dziwnie ciągnąc..? hmm.. no nie wieeem. ja na twoim miejscu wziela bym to w swoje rece, widac, ze chlopak nie umie sobie z tym poradzic,a zalezy mu powodzenia zycze.

[Kiciul]

Napisane przez Ponura

Nie wiem, jak można kochać dwóch i szczerze mówiąc nie chcę wiedzieć...

Ale z tego, co zrozumiałam, to ten jeden chyba Cię kocha, więc w czym problem?

BTW jest różnica między kochaniem (które jest raczej spokojnym uczuciem) a paskudnym stanem zakochania, który mnie właśnie rozstraja i roznosi...

można, oj mozna.. ;//

[Aninek]

Jeśłi chodzi o sytuację LifeIsSoSad...najgorsi są tacy niezdecydowani(wiem co piszę,przez ostatnie 2lata tylko na takich trafiam)...Jestem zdania,że nie powinnaś robić NIC,absolutnie nic!Chłopak to nie małe dziecko czy ktoś upośledzony,któemu trzeba pomagać w podejmowaniu decyzji,wybawiać z trudnych sytuacji...Jeśli mu zależyt,to wymyśli coś,żebyście byli razem.Jeżeli zaczniesz go w tym wyręczać-albo Cię oleje,albo po jakimś czasie kopnie i zostawi...po co komu taka wybawicielka?Ze swoich mało przyjemnych doświadczeń wiem,że facetom nie podobają się dziewczyny,które biorą sprawy w swoje ręce,wręcz przeciwnie.Też wychodziłam z założenia,że jak ja chcę i on chce,to może ja wyciągnę pierwsza rękę...i to zawsze było błędem.Od jakiegoś czasu dałam sobie z tym spokój-i jakoś przestałąm trafiać na neizdecydowanych i niedojrzałych emocjonalnie dupków.

[rare bird]

Napisane przez Kiciul

ja kocham mimo wszystko, to nie bylo pierwsze spotkanie, ja go spotykam codziennie , jestem z NIm w klasie nawet. mam z Nim kontakt caly czas . tzn 8h dziennie. wiem.. moze glupia jestem, ale nie potrafie sobie z tym poradzic, ja kocham i juz, nie potrafie zapomniec. poprostu nie wiem juz co robic.. ( pomozcie..

jestem w takiej samej sytuacji...

[LifeIsSoSad]

Napisane przez Kiciul

zależy Ci jeszcze na Nim?? jesli tak, to nie badz taka hmm.. jakby to określić.. niedostepna? jesli wiesz, ze jemu zalezy i Tobie nadal, po co to tak dziwnie ciągnąc..? hmm.. no nie wieeem. ja na twoim miejscu wziela bym to w swoje rece, widac, ze chlopak nie umie sobie z tym poradzic,a zalezy mu powodzenia zycze.

zrobiłabym to na pewno, ale problem w tym że ja nie moge nic naprawic, tylko on, ja ze swojej strony zrobiłam co moglam żeby nam się udało. ja sie przez niego nacierpiałam, napłakalam, ale ciągnałam to i dalej sie staralam bo mi bardzo zależało. ale przyszedł taki moment w ktorym coś we mnie pękło, stwierdzilam że mam dosc. on się nie zmieni, tak czy siak, co z tego że do siebie wrócimy i bedzie miło przez pare tyg, skoro i tak potem znowu będzie tak samo ?
chciałabym z nim być, bo naprawdę fajny chłopak z niego, ale no co tu dużo gadać, ma chłopak problemy ze sobą z ktorymi, mimo tego że jest ich świadomy, nie potrafi sobie poradzić a ja mu pomoc nie mogę. to mnie przerasta po prostu, może gdybym była starsza, mądrzejsza, miała twardszy charakter, to potrafiłabym na niego patrzec z dystansem i mielibysmy szanse ale nie jestem więc nie potrafie. a już wiecej przez niego płakac nie chce.
pamietam że krotko po tym jak z nim zerwałam dostalam esa "przepraszam Cię za wszystko jestem jaki jestem i nie potrafię się zmienic a Ty zasługujesz na kogoś lepszego, wiem że masz mnie za ostatniego chama ale ja juz taki jestem i moge Cie tylko przeprosic chociaz wiem ze masz to w dupie."
no i co tu dużo gadac, mial chłopak 100% racji, z wyjątkiem ostatnich 6 słów.

[LifeIsSoSad]

Napisane przez Aninek

Jeśłi chodzi o sytuację LifeIsSoSad...najgorsi są tacy niezdecydowani(wiem co piszę,przez ostatnie 2lata tylko na takich trafiam)...Jestem zdania,że nie powinnaś robić NIC,absolutnie nic!Chłopak to nie małe dziecko czy ktoś upośledzony,któemu trzeba pomagać w podejmowaniu decyzji,wybawiać z trudnych sytuacji...Jeśli mu zależyt,to wymyśli coś,żebyście byli razem.Jeżeli zaczniesz go w tym wyręczać-albo Cię oleje,albo po jakimś czasie kopnie i zostawi...po co komu taka wybawicielka?Ze swoich mało przyjemnych doświadczeń wiem,że facetom nie podobają się dziewczyny,które biorą sprawy w swoje ręce,wręcz przeciwnie.Też wychodziłam z założenia,że jak ja chcę i on chce,to może ja wyciągnę pierwsza rękę...i to zawsze było błędem.Od jakiegoś czasu dałam sobie z tym spokój-i jakoś przestałąm trafiać na neizdecydowanych i niedojrzałych emocjonalnie dupków.

dokładnie. w 100% się zgadzam.

[Aninek]

Life ja też Szkoda mi tylko,że tak późno to do mnie dotarło...chociaż lepiej późno niż wcale.

[LifeIsSoSad]

czasem mam wrażenie że facetom naprawdę nie chodzi o to żeby złapac króliczka, ale żeby gonić go ... i im mniej są pewni naszych uczuć tym bardziej nas uwielbiają...


ps. pamiętam jak kiedyś taki mój znajomy sporo starszy ode mnie, schlany jak świnia (nienawidzę go) zaczął rozprawe na temat tego jakiej kobiety pragną mężczyźni i powiedział "jak chcesz żeby każdy Cię chciał, udawaj niedostępną" śmiałam się wtedy z niego a teraz uważam że to jedyna mądra rzecz jaką w życiu od niego usłyszałam

[Aninek]

Miał rację-trzeba najpierw okazać zainteresowania,a potem zacząć ignorować takiego...Ba,żeby mi się chciało...albo:żeby na mojej drodze stanął ktoś wart zachodui żebym nie musiała się bawić w takie hocki-klocki

[LifeIsSoSad]

Napisane przez Aninek

Miał rację-trzeba najpierw okazać zainteresowania,a potem zacząć ignorować takiego...Ba,żeby mi się chciało...albo:żeby na mojej drodze stanął ktoś wart zachodui żebym nie musiała się bawić w takie hocki-klocki

no własnie... tak bym chciała żeby mnie trzepło z miłosci, ale tak feeest motylki w brzuchu, trzęsące się nogi, suchosc w gardle kocham to uczucie a jednoczesnie nienawidzę

[crippled]

nie jestem zakochana tzn na oku zawsze coś jest, ale zanim ja sie zakocham to hoho i jeszcze dłuzej

[LifeIsSoSad]

Napisane przez crippled

nie jestem zakochana tzn na oku zawsze coś jest, ale zanim ja sie zakocham to hoho i jeszcze dłuzej

do czasu heh ;D

[tasiemiec]

odkopuje wątek...ja też znowu wpadłam w to g****...już 4 miesiące żyję nadzieją, a facet...no cóż...traktuje mnie jak koleżankę

[LilFrenchie]

Hmmm mój przypadek też się chyba kwalifikuje jako nieszczęśliwa miłość... Tzn na tę chwilę jest ok, ale mój wybranek jest obcokrajowcem i to z drugiego końca świata, bo z Kolumbii, gdzie zresztą wraca za 3 miesiące Czemu ja zawsze się zadurzam w obcokrajowcach?

[pyska17]

ahh dziewczyny...dołączam do Waszego grona...
nie widzę go codziennie,mieszka 3km ode mnie...znam go od dziecka...zaproponowałam spotkanie,ale nie zgadaliśmy się;/ ehh ja się załamuję...czuję,że jestem brzydka i nieatrakcyjna

[n-nika]

Ja również nieszczęśliwie zakochana
spotykaliśmy się od 5 miesięcy, ale coraz gorzej już jest... częste kłótnie itd. nie jesteśmy parą, niby przyjaźń... ale było jakbyśmy byli parą...
Teraz to juz historia, mineły te piękne dni...
Teraz już od siebie się odcieliśmy prawie... moja wina w pewnym sensie, bo za dużo się poświęciłam i chyba za bardzo nalegalam
Z resztą i tak nie mam u niego szans, on szuka innej niż ja...szuka dziewczyny z przyszłością, a nie takiej bez pracy, bez prawka... wiecznie narzekającej i na dodatek nie idealnej....
Musze zmienić swoje życie.... i o nim zapomnieć, choć kraja mi się serce
Kocham Cię.... M....

[Pancza]

A ja po odkopaniu starego wątku widzę, że jestem tak samo głupia jak 1.5 roku temu. Czy to znaczy, że go kocham ? Ech ...

[Katrinaa]

Napisane przez kasQ

a ja 21 lat prawie 22 na karku a od 8 lat zakochana w tym samym z "lekkimi przerwami na innych" gdybym go nie zobaczyla pare dni temu dalej zylabym sobie jak gdyby nigdy nic...ale niestety ..wszystko odzylo... tragedia. pozdrawiam wszystkie dziewczyny nieszczesliwie zakochane :/

cześć dziewczyny! Jestem w podobnej sytuacji. od 4 lat zakochana w jednym i tym samym chlopaku. Rok ze soba bylismy a pozniej on wyjechal na studia...i pewnie domyslacie sie jak sie skonczylo Zanim skonczy studia pewnie bede musiala czekac 3 lata.. tak mnie to meczy. Teoretycznie moglby w tym roku wrocic i zrobci mgr tutaj ale on chyba nie chce...za bardzo mu sie tam podoba.. A ja placze teraz jak glupia, wyrwal mi serce i dusze, mecze sie z tym strasznie i nei wiem co robic. On wie ze mi na nim zalezy... i ciezko mi o nim zapomniec zwlaszcza ze mamy wspolnych zajomych i co jakis czas sie widzimy. Przez pierwsze pare lat po roztaniu bylo nawet do zniesienia tzn cierpialam ale nie az tak a teraz jeszcze bardziej cierpie gdyz spotykamy sie jak on przyjezdza. TRoche to bez sensu i skomplikowane... najgorsze ze jestem wrazliwa, zalezy mi na nim jak na nikim innym i tak sobie cierpie, placze i uzalam sie nad soba bo nie potrafie wziac sie w garsc i o nim zapomniec... Musiam sie wyzalic tutaj..

[zoya]

Wiecie co ja myślę, że to czasem jest wina samej dziewczyny, że jest nieszczęśliwie zakochana.

Mogę podać swój przykład - zawsze zakochiwałam się w : facetach zajętych, macho, jakiś obcokrajowcach - generalnie niedostepnych.
Wydaje mi się, że miałam jakieś takie dążenie do facetów, którzy NIGDY nie będą do mnie należeć, bo bałam się tak naprawdę zakochać
(mój ojciec trochę pozostawił ślady na mojej psychice...)

W końcu znalazł się TEN, którego pierwszy raz tak bardzo kocham. I się zastanawiam - czy to nie - częściowo - nasza wina, że jesteśmy nieszczęśliwie zakochane, jeśli z góry wiemy, że nic z tego nie wyjdzie?

Chyba trzeba czasem zmienić nastawienie

[Niedoceniony]

Mam taka dziwną sprawe kocham taką dziewczyne ona mnie też kochała potem spotkaliśmy się ona mi powiedziała że mnie nie kocha wtedy sie załamałęm pytałęm się dlaczego ona odpowiedziała:Kocham Adriana, Adrian to mój najlepszy kumpel. Pisałem na gg ale ona mówiła że jestem głupi czyje sie teraz niedoceniony

[wiola_p]

ja jestem. jestem ja i on tez jest. a milosc jest nieszczesliwa bo ma zone, dziecko. i ta milosc bedzie na zawsze nieszczesliwa bo brak nam odwagi uczynic ja szczesliwa. fcuk.

[marcjannak]

Och, chciałam zacytować i skomentować post z 2007 roku. Pomyłka

[Sabulaa]

Hm. Jestem w podobnej sytuacji.. Cholernie zakochałam się w chłopaku który ma już dziewczyne z którą jest juz równy rok.. troche mnie to odstrasza, bo ciągle boję się że zrobie z siebie idiotke rozmawiając z nim.. ; (
On jest boski ; * Jeszcze w żadnych się tak nie zakochałam.. Ostatnio Mialam okazje spedzic szkolne zawody z moją reprezentacją do której on należy.. wykazywał dość duże zainteresowanie mną.. no ale ja nie mam pojęcia dlaczego? czasami wydaje mi się, że może on do mnie coś czuje.? [Ponad rok temu on próbował się ze mną bliżej poznać, tyle że ja nie byłam zainteresowana.. Teraz cholernie załuje] zaś z drugiej strony myślę sobie, że to nie możliwe żeby się mną interesował, bo przecież ma Dziewczynę..
Próbowalam wielokrotnie o nim zapomnieć, ale nie mogę .. za kazdym razem kiedy jest juz lepiej On albo się uśmiechnie, albo przyjdzie i nawija na jakikolwiek temat.. Juz nie wiem co mam myśleć.. Strasznie się w nim kocham od ponad pół roku.. Chciałabym żeby się o tym dowiedział, ale przecież nie mogę tak poprostu mu powiedzieć, bo przecież on ma dziewczynę i nie chce wyjść na jakąś idiotke.. ; (
Kurde Co mam robić. ?

[sad_star]

Ja też niestety jestem nieszczęśliwie zakochana.
Ma na imię Michał i jest starszy o 3 lata. Poznałam go na wycieczce a gdy ta się skończyła on wrócił do swojego miasta na drugim końcu Polski. Tęsknie za nim. Był ładny zabawny i w miare inteligentny. Szkoda .