Poradnia rodzinna

[skorpionica3]

Jestem w szoku po przeczytaniu pierwszego postu
U nas poradnia to tylko formalność. Pierwsze spotkanie trwało niecałą godzinkę, trochę gadaniny o wykresach, o antykoncepcji ...że jest zła dużo raków przez nią i wogóle szatański wynalazek
Dostaliśmy 4 książeczki (zeszyt ćwiczeń do uzupełnienie, zeszyt do NPR, coś o NPR, i dlaczego antykoncepcja jest zła) kazali za nie zapłacić 40 zł :/ i przyjść na drugie spotkanie z wypełnionym zeszytem ćwiczeń, którego i tak praktycznie nie oglądała i nie omawiała, ponieważ drugie spotkanie trwało aż 2 minuty

[stokroteczka777]

Napisane przez soffera

By przystapić do ślubu kościelnego trzeba mieć 3 zaświadczenia:
- o ukonczeniu nauk przedslubnych
- o wizycie w poradni rodzinnej
- w uczestniczeniu w Dniu Skupienia dla narzeczonych
Sa to 3 rózne rzeczy.
Slubu cywilnego to nie dotyczy.

My nie potrzebujemy Dnia Skupienia bo nasz proboszcz tego nie praktykuje. Tylko nauki (5 razy po1,5 godz) plus Poradnia.


Dziewczyny czy któraś z Was jest z Tarnowskich Gór i czy potraficie mi doradzić którą Poradnię mam wybrać? Czy w takiej poradnii zadają intymne pytania?

[Wiosenny Deszcz]

A ja w ogóle pierwsze słyszę, żeby było potrzebne zaświadczenie z Dni Skupienia dla narzeczonych Z tego co wiem, to wymagane jest zaświadczenie z poradni i odbyciu nauk przedmałżeńskich.
Ja księży na naukach miałam bardzo w porządku, gorzej było z ludźmi z poradni, bo czasem to, co mówili mnie irytowało. Szczególnie, że nie zawsze zgadzało się z tym, co przeczytałam wcześniej w książkach. Poza tym jeden pan z poradni opowiadał nam jakie specyficzne cechy charakteru mają mężczyźni lub kobiety. Miałam wrażenie, jakby naczytał się poradników dla kobiet w stylu "jak znaleźć męża?". Od tegoż Pana dowiedzieliśmy się także, że NPR nie jest metodą tylko stylem życia. Zorientowałam się dlaczego tak jest dopiero po przeczytaniu listu papieża Piusa. On pisze w tym liście w punkcie 3, że nie można stosować żadnych metod do zapobiegania ciąży. Stąd nazywanie NPR stylem życia, żeby się nikt nie przyczepił.
Lepiej było na spotkaniach indywidualnych. Kobieta wyjaśniła nam po prostu i bardzo profesjonalnie na czym polega NPR i prosiła o przygotowanie wykresu z jednego miesiąca, bo za miesiąc zrobiła nam drugie spotkanie. Nie było oceniania innych metod, tylko rzeczowe wyjaśnienie NPR-u.

[Taverney]

do ślubu kościelnego nie potrzebne jest zaświadczenie o udziale w dniach skupienia dla narzeczonych, takie dni nie są obowiązkowe dla wstępujących w związek małżeński.

[stokroteczka777]

Napisane przez Taverney

do ślubu kościelnego nie potrzebne jest zaświadczenie o udziale w dniach skupienia dla narzeczonych, takie dni nie są obowiązkowe dla wstępujących w związek małżeński.

A ja się nie zgodzę. Moi znajomi z Tarnowskich Gór muszą uczestniczyć w Dniach Skupienia dla narzeczonych. Otrzymają zaświadczenie którego wymaga ksiądz w ich parafii.

[dzudi87]

Witajcie dziewczyny
W ostatni weekend odbyłam wraz z narzeczonym kurs przedmałżeński.I w sumie to byłabym nawet dość zadowolona,poza tym,że babka kazała mi prowadzić kalendarzyk,który mam następnie zabrać na pierwsze spotkanie do poradni.
Przeraziło mnie to co ona mówiła.Kazała nam(dziewczynom) poza codziennym mierzeniem temperatury obserwować śluz,poprzez włożenie paluszków do pochwy i wyciągnięcie go,a na koniec jeszcze zeby było mało w pozycji "kucącej" szukać paluszkami szyjki macicy i sprawdzać czy jest miękka,czy twarda i czy danego dnia znajduje sie wyżej,czy też niżej.
Przyznam ,że jestem w lekkim szoku i straciłam ochotę na pójście do poradni,bo poprostu boję się tego spotkania.
Nie wiem jak Wy,ale ja nie lubię takich rozmów,to są dla mnie osobiste sprawy,a nie żebym ja musiała przy moim narzeczonym opowiadać o moim śluzie!!!

[stokroteczka777]

Napisane przez dzudi87

Witajcie dziewczyny
W ostatni weekend odbyłam wraz z narzeczonym kurs przedmałżeński.I w sumie to byłabym nawet dość zadowolona,poza tym,że babka kazała mi prowadzić kalendarzyk,który mam następnie zabrać na pierwsze spotkanie do poradni.
Przeraziło mnie to co ona mówiła.Kazała nam(dziewczynom) poza codziennym mierzeniem temperatury obserwować śluz,poprzez włożenie paluszków do pochwy i wyciągnięcie go,a na koniec jeszcze zeby było mało w pozycji "kucącej" szukać paluszkami szyjki macicy i sprawdzać czy jest miękka,czy twarda i czy danego dnia znajduje sie wyżej,czy też niżej.
Przyznam ,że jestem w lekkim szoku i straciłam ochotę na pójście do poradni,bo poprostu boję się tego spotkania.
Nie wiem jak Wy,ale ja nie lubię takich rozmów,to są dla mnie osobiste sprawy,a nie żebym ja musiała przy moim narzeczonym opowiadać o moim śluzie!!!

My jesteśmy po pierwszym takim spotkaniu i było bardzo miło. Pani również tłumaczyła jak badać śluz i szyjkę i dała mi kalendarzyk (dała za 10zł ). I powiedziała że czy będę go stosować to jest tylko i wyłącznie moja sprawa no powiedzmy że sprawa moja i narzeczonego. I jeśli mam jakieś pytania czy uwagi to mogę śmiało pytać. Bardzo fajna pani nie nawiedzona jak to bywa często w takich poradniach. A jeśli pani w poradni każe temperaturę mierzyć to wyjścia chyba nie ma. Nie zaliczy nauk bez kalendarzyka.

[otelka]

Napisane przez dzudi87

Witajcie dziewczyny
W ostatni weekend odbyłam wraz z narzeczonym kurs przedmałżeński.I w sumie to byłabym nawet dość zadowolona,poza tym,że babka kazała mi prowadzić kalendarzyk,który mam następnie zabrać na pierwsze spotkanie do poradni.
Przeraziło mnie to co ona mówiła.Kazała nam(dziewczynom) poza codziennym mierzeniem temperatury obserwować śluz,poprzez włożenie paluszków do pochwy i wyciągnięcie go,a na koniec jeszcze zeby było mało w pozycji "kucącej" szukać paluszkami szyjki macicy i sprawdzać czy jest miękka,czy twarda i czy danego dnia znajduje sie wyżej,czy też niżej.
Przyznam ,że jestem w lekkim szoku i straciłam ochotę na pójście do poradni,bo poprostu boję się tego spotkania.
Nie wiem jak Wy,ale ja nie lubię takich rozmów,to są dla mnie osobiste sprawy,a nie żebym ja musiała przy moim narzeczonym opowiadać o moim śluzie!!!

1. Nie ma czegoś takiego, jak kalendarzyk.
2. Tak to rzeczywiście przerażające, tylko nie wiem, co Cię tak przeraża to, że masz pochwę, śluz czy szyjkę macicy?
3. Życzę udanego pożycia skoro wstydzisz się przed swoim narzeczonym podstawowych spraw dotyczących Twojej fizjologii.

[dzudi87]

1.Używała terminu "kalendarzyk" ,więc tak to COŚ nazwałam.
2.Nie przeraża mnie ani moja pochwa,ani mój śluz,ani też nie wstydzę się tego przed moim narzeczonym.Poprostu wyraziłam swoją opinię na ten temat.Uważam,że kalendarzyka,czy jak Ty to tam nazywasz nie powinno się prowadzić obowiązkowo,tylko jak dana para chce.Jeżeli komuś ta metoda odpowiada,ma na to czas,to bardzo dobrze.Wcale tego nie krytykuję!Mi nie odpowiada to i nie muszę się przed nikim tłumaczyć.

[alisssss]

Witam dziewczęta...
Czy któraś z Warszawy mogła by polecić jakąś przyjazną poradnie przedmałżeńską?
Przeraziły mnie te wszystkie fatalne opisy wizyt.
Plisss

[Sloneczko9]

Hej dziewczyny, czy jest ktos zorientowany w poradniach rodzinnych w okolicach sanoka, krosna lub brzozowa, w ktorych można odbyc te 3 spotkania ale w milej atmosferze i z sympatycznymi prowadzącymi???
bede wdzieczna za odp

[karolinusienka]

podczepiam sie pod pytanko, ale odnosnie łodzi gdzie poradnia??

[hostess]

hej czy ktoś zna poradnie rodzinną z Warszawy gdzie można się umówić indywidualnie na spotkania albo przynajmniej nie czekając pół roku??!!

[KarolinaB]

...

[midusia86]

No to ja się pochwalę swoim doświadczeniem
Byliśmy wczoraj z TŻ na pierwszej z 3 wizyt w poradni.
Pani dyżurująca w poradni (wiek ok. 60) rozmowę z 20 min przedłużyła do 47 (dokładni liczyliśmy). Dowiedzieliśmy się, że mieszkanie ze sobą (nawet bez seksu) to grzech i ksiądz, który mimo tego udzielił nam rozgrzeszenia ma "problem ze sobą". Siejemy swoim postępowaniem zgorszenie, zgorszenie, zgorszenie.
Zacznę, że swego czasu dużo czytałam na temat różnych środków antykoncepcyjnych ( o zasadach działania, argumenty "za" i "przeciw" różnych stron). Kobieta przedstawia nam zasadę działania tabletek wczesnoporonnych i twierdzi, że tak działają wszystkie środki hormonalne. Zaczyna się temat NPR. Pani dopada mnie z pytaniem, I co ja na to? Ja spokojnie, że rozumiem, że znam mniej więcej założenia metody. W najbliższym czasie nie widzę potrzeby korzystania z niej, a w sytuacji, kiedy już będę się chciała na nią zdecydować jestem przekonana, że zdobędę potrzebną wiedzę w szeroko dostępnej literaturze. Pani się troszkę oburzyła, że ona jest tutaj po to, żeby przekazać mi teorię, której nie przeczytam w książce. Wolałam zamilknąć, bo wyobraziłam sobie, jak wciska mi termometr, albo wyciąga szpatułkę z prośba o próbkę śluzu
Dalsza informacja pani, że używanie jakichkolwiek środków antykoncepcyjnych jest grzechem, że świadome unikanie potomstwa, do przyjęcia którego zobowiązujemy się przysięgą małżeńską, uprawianie seksu i jednoczesne kontrolowanie, aby do zapłodnienia nie doszło, jest grzechem. Pytamy więc nie z zarzutem, lecz z prośbą o informację, w jaki sposób w takim razie kościół traktuje NPR, skoro wg nas to również jest inny sposób na kontrolowanie swojego organizmu i wychwytywanie momentów, w których konsekwencją seksu nie będzie zapłodnienie. Pani zamiast nam spokojnie wytłumaczył zaczęła się unosić, że naturalne planowanie jest zatwierdzone przez kościół. Że kościół jest nieomylny, że wszystko o czym On mówi jest zapisane w Piśmie Świętym. I to już wystarczyło mojemu TŻ, żeby zapytać, gdzie w takim razie przeczytać może dokładnie w Piśmie Świętym o antykoncepcji. Że skoro Kościół jest taki nieomylny, to skąd w takim razie wojny krzyżowe, inkwizycja, rozprawy naukowe uczonych kościoła z czasów średniowiecza, że murzyni to nie ludzie. Że może warto nie tylko potępiać, ale i wysłuchać ludzi wątpiących. i jeszcze kilka takich dyskusyjek, nad którymi nie ma sensu się już rozwodzić.

Poszliśmy na pierwsze spotkanie raczej bez obaw, do NPR nastawieni zdecydowanie pozytywnie, z wstępnym zamiarem jej stosowania w przyszłości. Spotkanie z panią w poradni, zamiast pomóc nam odpowiedzieć na nurtujące pytania sprawiło, że zaczęliśmy mieć jeszcze więcej wątpliwości.

Na pożegnanie pani zaproponowała nam się jeszcze długo pomodlić, zanim staniemy razem przed ołtarzem. Pieczątkę dostaliśmy. Teraz tylko boimy się, że następnym razem trafimy na ta samą panią

.......... Czy tylko nas ta "formalność" kosztowała aż tyle nerwów....?

[a2fc2be9cd8d1027f8cb90d936276c49cf807c7d_655950424f87d]

Napisane przez midusia86

Dowiedzieliśmy się, że mieszkanie ze sobą (nawet bez seksu) to grzech
Dalsza informacja pani, że używanie jakichkolwiek środków antykoncepcyjnych jest grzechem, że świadome unikanie potomstwa, do przyjęcia którego zobowiązujemy się przysięgą małżeńską, uprawianie seksu i jednoczesne kontrolowanie, aby do zapłodnienia nie doszło, jest grzechem.
.......... Czy tylko nas ta "formalność" kosztowała aż tyle nerwów....?

Taka jest właśnie nauka kościoła katolickiego, więc nie rozumiem, skąd te nerwy?

[midusia86]

[1=a2fc2be9cd8d1027f8cb90d 936276c49cf807c7d_6559504 24f87d;28854554]Taka jest właśnie nauka kościoła katolickiego, więc nie rozumiem, skąd te nerwy?[/QUOTE]
Tak, wszystko się zgadza. Nauka, którą znam i jeżeli świadomie decyduję się na ślub kościelny, to ją przyjmuję. Problem tkwił w czym innym. Rozmawialiśmy z DORADCĄ, czyli osobą, która ma nam pewne rzeczy wyjaśnić i rozwiać wątpliwości. I dlatego zadajemy nurtujące nas pytania: jak w takim razie traktowane jest NPR, które jak nam się wydaje, również jest metodą świadomego unikania potomstwa?
Oczekiwaliśmy wyjaśnienia, nie oceny. Nie przyszliśmy na spotkanie po to, żeby pani mi pokazywała, kiedy w cyklu następuje owulacja, bo to bądź wiem, bądź minimalnie będąc zainteresowana mogę doczytać w podręcznikach. Podważyłam jej wyjaśnienia dotyczące działania tabletek hormonalnych, ponieważ twierdziłam, że pomyliła pojęcia.
Czyli co, lepiej żeby spokojnie przemilczeć bezmyślnie kiwając głową? Uniosłam się, bo nie podobał mi się taki sposób rozmowy. Spotkanie, podczas którego pani miała nam pomóc się przekonać zamieniło się w poniżające oskarżenia o podważanie nauki kościoła.
Przepraszam, ale wg mnie to nie czas i nie miejsce.

[lasubmersion]

Jejku dziewczyny...
Skoro tak bardzo przeszkadza Wam podejście kościoła katolickiego to po co w ogóle bierzecie ślub kościelny?
Czy bierzecie ślub kościelny bo mama nalega/bo nie wypada?
Uwielbiam ludzi, którzy tylko ośmieszają i burczą na tematykę i prowadzenie spotkań narzeczeńskich.
Odnoszę wrażenie, że macie głęboko w d... całe ''wewnętrzne przygotowanie'' do ślubu kościelnego, najważniejszy jest wybór białej sukni i to, jak ławki w kościele przyozdobić.
Proponuję ślub kościelny pozostawić dla WIERZĄCYCH PRAKTYKUJĄCYCH, a nie tych, którzy do kościoła poszli z okazji własnego ślubu...


Żeby nie było:
jestem ateistką,
będę z Tż brać ślub cywilny
i podziwiam ludzi dla których religia to coś więcej niż chrzest-komunia-bierzmowanie BO WSZYSCY TAK ROBIĄ.

[midusia86]

Napisane przez lasubmersion

Jejku dziewczyny...
Skoro tak bardzo przeszkadza Wam podejście kościoła katolickiego to po co w ogóle bierzecie ślub kościelny?

a w którym miejscu pisałam, że podejście kościoła? Rozmawiamy o sposobie prowadzenia poradni przedmałżeńskich, np. zastrzeżeniach co do jakości ich prowadzenia. Być może nieodpowiednim przygotowaniu doradców do takich rozmów.

Czy bierzecie ślub kościelny bo mama nalega/bo nie wypada?

Tak. Zagroziła, że jeżeli nie weźmiemy, to przestanie nam robić śniadania.

Uwielbiam ludzi, którzy tylko ośmieszają i burczą na tematykę i prowadzenie spotkań narzeczeńskich.
Odnoszę wrażenie, że macie głęboko w d... całe ''wewnętrzne przygotowanie'' do ślubu kościelnego, najważniejszy jest wybór białej sukni i to, jak ławki w kościele przyozdobić.

Ja bym raczej stwierdziła, że raczej dzielą się wrażeniem po takich spotkaniach. Sama doczytałam się tutaj co najmniej kilka relacji z sympatycznych i rzeczowych spotkań.

Proponuję ślub kościelny pozostawić dla WIERZĄCYCH PRAKTYKUJĄCYCH, a nie tych, którzy do kościoła poszli z okazji własnego ślubu...

Jeżeli mogli być na swoim ślubie, to musieli być już co najmniej na chrzcie, pierwszej spowiedzi i komunii, bierzmowaniu i spowiedzi przedślubnej

Żeby nie było:
jestem katoliczką, praktykującą. Biorę ślub kościelny ze świadomością przyjmowanych w ten sposób zobowiązań wobec kościoła.

Pozdr!

[lasubmersion]

Midusia86
w swoim poście nawiązałam do bardzo negatywnych komentarzy dotyczących prowadzonych kursów.
Wielu ludzi przychodzi do kościoła (żeby ustalić sprawy związane ze ślubem kościelnym) po bardzo długim czasie i niejednokrotnie bywa tak, że bierzmowanie było ostatnim momentem bycia w kościele.
Denerwuje mnie para, która oczekuje ''ekspresowych kursów'' dla narzeczonych i buntują się twierdząc, że ''to zbyt długo trwa''.
Widocznie nie żal czasu poświęconego na gadanie o sukience i innych rzeczach materialnych dotyczących ślubu.
Ale przygotowanie do ślubu duchowo jest traktowane jak przykry obowiązek i wręcz strata czasu..

[krukkrukowi]

Napisane przez midusia86

Wolałam zamilknąć, bo wyobraziłam sobie, jak wciska mi termometr, albo wyciąga szpatułkę z prośba o próbkę śluzu

walcz z przemocą!

Napisane przez midusia86

I to już wystarczyło mojemu TŻ, żeby zapytać, gdzie w takim razie przeczytać może dokładnie w Piśmie Świętym o antykoncepcji. Że skoro Kościół jest taki nieomylny, to skąd w takim razie wojny krzyżowe, inkwizycja, rozprawy naukowe uczonych kościoła z czasów średniowiecza, że murzyni to nie ludzie. Że może warto nie tylko potępiać, ale i wysłuchać ludzi wątpiących. i jeszcze kilka takich dyskusyjek, nad którymi nie ma sensu się już rozwodzić.

Wzruszyła mnie ta historia. Rozumiem, że pan wątpiący w trakcie ceremonii zaślubin będzie stał z boku, bo przecież nie będzie klękał przed namiestnikiem opresyjnej instytucji rodem ze średniowiecza, co tylko morduje i prześladuje. W tak zwanym międzyczasie może też przejrzeć jakikolwiek podręcznik do historii powszechnej. [/QUOTE]

Napisane przez midusia86

.......... Czy tylko nas ta "formalność" kosztowała aż tyle nerwów....?

Ależ skąd, ślub katolicki powinien być wydawany od ręki, take & drive, zero formalności, skandal, że tyle wymagają, a ja tu przecież przychodzę i płacę. Przecież mieszkam z facetem przed ślubem, to wiem lepiej, jak się to robi.

[midusia86]

Napisane przez lasubmersion

Midusia86
w swoim poście nawiązałam do bardzo negatywnych komentarzy dotyczących prowadzonych kursów.
Wielu ludzi przychodzi do kościoła (żeby ustalić sprawy związane ze ślubem kościelnym) po bardzo długim czasie i niejednokrotnie bywa tak, że bierzmowanie było ostatnim momentem bycia w kościele.
Denerwuje mnie para, która oczekuje ''ekspresowych kursów'' dla narzeczonych i buntują się twierdząc, że ''to zbyt długo trwa''.
Widocznie nie żal czasu poświęconego na gadanie o sukience i innych rzeczach materialnych dotyczących ślubu.
Ale przygotowanie do ślubu duchowo jest traktowane jak przykry obowiązek i wręcz strata czasu..

Racja

Wzruszyła mnie ta historia. Rozumiem, że pan wątpiący w trakcie ceremonii zaślubin będzie stał z boku, bo przecież nie będzie klękał przed namiestnikiem opresyjnej instytucji rodem ze średniowiecza, co tylko morduje i prześladuje. W tak zwanym międzyczasie może też przejrzeć jakikolwiek podręcznik do historii powszechnej.

Czy podawane przykłady były nieprawdą? Nie przeinaczaj. Mówimy o rzeczach, które kościół przyznał i za które przeprosił. Celem TŻ nie miało być wytykanie błędów kościoła, ale stwierdzenie, że z tą nieomylnością kościoła to nie do końca chyba o to.....
Że zacytuję:
„Nieomylność tj. wolność od błędu sama w sobie jest pierwotnie wyłączną własnością Boga, gdy tymczasem stworzenie każde a w szczególności człowiek ze siebie i z natury błędowi podlega. Stąd atoli nie wynika, jakoby Bóg daru nieomylności nie mógł również ludziom udzielić, jeśli on to w celach zbawienia uważa za stosowne; tak samo jak znajomość przyszłości, którą on także tylko sam posiada, udzieloną być może innym a udzieloną rzeczywiście prorokom czasu swego zostało. Udzielając jednakże Bóg Kościołowi nauczającemu daru nieomylności, nie wyposaża go tem samem własnością boską, nie staje się Kościół przez to wszystko wiedzącym i niejako istotnie i wszechstronnie nieomylnym, ale tylko zachowany bywa od błędu przy tej czynności i w tym przypadku, gdy nam treść i przedmiot wiary do wierzenia podaje. Jak człowiek czyniący cuda, a więc działający, co właściwie tylko Bogu się przynależy, nie jest obdarzony własnością boskiej wszechmocy, tak Kościół czyli urząd nauczycielski Kościoła, ogłaszając nam nieomylnie treść wiary, nie jest tem samem obdarzony własnością boskiej wszechwiedzy” (Specht, Apologetyka 323)

Pewno w wielu twierdzeniach się jeszcze mylę. Dlatego pytam. Powtórzę, nie zaprzeczam - pytam. Denerwuje mnie, że zamiast wyjaśnień ze strony takich osób spotykam się z atakami. Reakcja mojego TŻ może i była zbyt impulsywna, ale do teraz jesteśy zaskoczeni ile głupot (NIE mam na myśli treści dotyczących religii) usłyszeliśmy z ust nauczyciela NPR.

Ależ skąd, ślub katolicki powinien być wydawany od ręki, take & drive, zero formalności, skandal, że tyle wymagają, a ja tu przecież przychodzę i płacę. Przecież mieszkam z facetem przed ślubem, to wiem lepiej, jak się to robi.

Kochana, po ślub od ręki idzie się do USC. Tam wszystko od ręki: śluby, rozwody, piąte małżeństwo....
Dociekam i nie przechodzę obojętnie właśnie dlatego, że ślub przed Bogiem jest dla mnie ważny.
Na marginesie, za poradnie się nie płaci.

[iwoncia8]

Napisane przez krukkrukowi

walcz z przemocą!



Wzruszyła mnie ta historia. Rozumiem, że pan wątpiący w trakcie ceremonii zaślubin będzie stał z boku, bo przecież nie będzie klękał przed namiestnikiem opresyjnej instytucji rodem ze średniowiecza, co tylko morduje i prześladuje. W tak zwanym międzyczasie może też przejrzeć jakikolwiek podręcznik do historii powszechnej.

Ależ skąd, ślub katolicki powinien być wydawany od ręki, take & drive, zero formalności, skandal, że tyle wymagają, a ja tu przecież przychodzę i płacę. Przecież mieszkam z facetem przed ślubem, to wiem lepiej, jak się to robi.[/QUOTE]

Może najpierw przeczytaj ze zrozumieniem CAŁOŚĆ wypowiedzi autorki, a potem komentuj. Bo wydaje mi się że nie zrozumiałaś o co jej chodziło, albo zarejestrowałaś tylko wybrane fragmenty jej wypowiedzi.

Ja zgadzam się w zupełności z midusia86. Osoby prowadzące kursy często się do tego nie nadają. Zamiast rozwiać wątpliwości, odpowiedzieć sensownie i rzeczowo na pytania czasem czysto teoretyczne, to jeszcze bardziej mącą w głowie.

---------- Dopisano o 12:20 ---------- Poprzedni post napisano o 12:15 ----------

Napisane przez lasubmersion

Jejku dziewczyny...
Skoro tak bardzo przeszkadza Wam podejście kościoła katolickiego to po co w ogóle bierzecie ślub kościelny?
Czy bierzecie ślub kościelny bo mama nalega/bo nie wypada?
Uwielbiam ludzi, którzy tylko ośmieszają i burczą na tematykę i prowadzenie spotkań narzeczeńskich.
Odnoszę wrażenie, że macie głęboko w d... całe ''wewnętrzne przygotowanie'' do ślubu kościelnego, najważniejszy jest wybór białej sukni i to, jak ławki w kościele przyozdobić.
Proponuję ślub kościelny pozostawić dla WIERZĄCYCH PRAKTYKUJĄCYCH, a nie tych, którzy do kościoła poszli z okazji własnego ślubu...

A nam nie przeszkadza podejście Kościoła i jego nauki, tylko podejście osób prowadzących spotkania, niedouczonych, nie znających się na rzeczy. Bo jak odpowiedzieć na dylematy współczesności może 65 letnia zakonnica? Osoba w pelni wykwalifikowana nie tylko jest w stanie odpowiedzieć na pytania, nie potępić od razu i wyzwać od grzeszników którzy powinni iść do piekła, ale może swoim działaniem utwierdzić a nawet zachecić przyszłych małżonków do życia zgodnie z nauką kościoła.

---------- Dopisano o 12:22 ---------- Poprzedni post napisano o 12:20 ----------

[1=a2fc2be9cd8d1027f8cb90d 936276c49cf807c7d_6559504 24f87d;28854554]Taka jest właśnie nauka kościoła katolickiego, więc nie rozumiem, skąd te nerwy?[/QUOTE]

Wydaje mi się że nerwy wzięły się z podejścia "pani" do tematu i jej zachowaniem i nastawieniem

---------- Dopisano o 12:27 ---------- Poprzedni post napisano o 12:22 ----------

Dlatego, idąc na kurs przedmałżeński będę starała się wybrać sprawdzoną i polecaną poradnię. Bo chciałabym naprawdę coś z tego wynieść, może dowiedzieć się czegoś nowego, uzyskać pytania na odpowiedzi których naprawdę nie ma w książkach, a nie słuchać o moim cyklu czy owulacji. Zwł że sporo czytałam o najnowszych metodach NPR, i sporo już o tym wiem, jak i o innej antykoncepcji.
Warto zwrócić uwagę na to, żeby spotkania prowadziły małżeństwa, wydaje mi sie że są one bardziej wartościowe, bo mają doświadczenie, nie tylko teorię.

[midusia86]

--

Dlatego, idąc na kurs przedmałżeński będę starała się wybrać sprawdzoną i polecaną poradnię. Bo chciałabym naprawdę coś z tego wynieść, może dowiedzieć się czegoś nowego, uzyskać pytania na odpowiedzi których naprawdę nie ma w książkach, a nie słuchać o moim cyklu czy owulacji. Zwł że sporo czytałam o najnowszych metodach NPR, i sporo już o tym wiem, jak i o innej antykoncepcji.
Warto zwrócić uwagę na to, żeby spotkania prowadziły małżeństwa, wydaje mi sie że są one bardziej wartościowe, bo mają doświadczenie, nie tylko teorię.

My byliśmy z TŻ właśnie na takim kursie, który był prowadzony przez małżeństwo oraz księdza. Każde z nich miało swoje tematy do omówienia. Wrażenia - REWELACJA.
Wybierając kurs troszkę zasięgnęliśmy opinii osób wcześniej w nich uczestniczących. Z poradnią niestety nie mogliśmy już sobie pozwolić na taki luksus, bo w wakacje większość poradni w mieście jest zamknięta, w innych godziny otwarcia ściśle pokrywają się z naszą pracą. I dlatego pozostała nam jedna możliwość, więc nie bardzo było z czego wybierać. Jesteśmy w zasadzie dopiero po 1 wizycie, chociaż TŻ robił do tej pory już 5 podejśc do zarezerwowania sobie kolejki (nie umawiają spotkań). Jak się dzisiaj dowiedział, pierwsze 3 pary (tyle przyjmuje pani podczas 1 dyżuru) pojawiły się na miejscu na 2,5 godziny przed otwarciem długo cierpliwego czekania przed nami
iwoncia8 jeżeli macie możliwość, to poradnia zainteresujcie się dużo wcześniej. Ksiądz prowadzący kurs zasugerował, że najlepszym okresem będzie jesień i zima. W sezonie "przedślubnym" ( kwiecień - czerwiec) i w wakacje (urlopy) bywają ogromne tłumy.

[a2fc2be9cd8d1027f8cb90d936276c49cf807c7d_655950424f87d]

Napisane przez iwoncia8

Dlatego, idąc na kurs przedmałżeński będę starała się wybrać sprawdzoną i polecaną poradnię. Bo chciałabym naprawdę coś z tego wynieść, może dowiedzieć się czegoś nowego, uzyskać pytania na odpowiedzi których naprawdę nie ma w książkach, a nie słuchać o moim cyklu czy owulacji. Zwł że sporo czytałam o najnowszych metodach NPR, i sporo już o tym wiem, jak i o innej antykoncepcji.
Warto zwrócić uwagę na to, żeby spotkania prowadziły małżeństwa, wydaje mi sie że są one bardziej wartościowe, bo mają doświadczenie, nie tylko teorię.

Ale Ty mówisz teraz o kursie przedmałżeńskim, tak? To przecież co innego niż nauki w poradni.
U nas kurs prowadzili księża, jedno spotkanie było z panią. Nauki w poradni również pani, emerytka.

[iwoncia8]

Masz rację, poradnia to co innego niż kurs przedmałżeński, chociaż bardzo często tematy tam omawiane wyglądają podobnie - zależy od prowadzących ( u moich znajomych i tu i tu tłumaczyli im jak wygląda kobiecy cykl w sposób porównywalny z tym co można znaleźć w podręczniku od biologi z podstawówki) . Ale myśle że zarówno idąc na kurs jak i do poradni warto wcześniej się rozejrzeć nad czymś " dobrym" , co prowadzą wykwalifikowani ludzie

[a2fc2be9cd8d1027f8cb90d936276c49cf807c7d_655950424f87d]

Napisane przez iwoncia8

Masz rację, poradnia to co innego niż kurs przedmałżeński, chociaż bardzo często tematy tam omawiane wyglądają podobnie - zależy od prowadzących ( u moich znajomych i tu i tu tłumaczyli im jak wygląda kobiecy cykl w sposób porównywalny z tym co można znaleźć w podręczniku od biologi z podstawówki) . Ale myśle że zarówno idąc na kurs jak i do poradni warto wcześniej się rozejrzeć nad czymś " dobrym" , co prowadzą wykwalifikowani ludzie

Na naszym kursie przedmałżeńskim o pożyciu, planowaniu rodziny itp. było tylko jedno spotkanie z 11. Reszta spotkań dotyczyła zupełnie innych spraw.
A wybrać można w dużym mieście. Ja np. niewielki miałam wybór, bo był jeden kurs dla całego dekanatu (czyli kilku parafii miejskich oraz okolicznych wsi).

[iwoncia8]

[1=a2fc2be9cd8d1027f8cb90d 936276c49cf807c7d_6559504 24f87d;28999309]Na naszym kursie przedmałżeńskim o pożyciu, planowaniu rodziny itp. było tylko jedno spotkanie z 11. Reszta spotkań dotyczyła zupełnie innych spraw.
A wybrać można w dużym mieście. Ja np. niewielki miałam wybór, bo był jeden kurs dla całego dekanatu (czyli kilku parafii miejskich oraz okolicznych wsi).[/QUOTE]

Jak widać "co kraj to obyczaj". U mnie w okolicy na kursie jest 3 spotkania A znam takie historie że wystarczyło przyjść i się podpisać.

Jeśli nie ma wyboru to trudno, ale jeśli jest to jestem za tym żeby wcześniej się zainteresować a nie iść do pierwszego lepszego miejsca

[a2fc2be9cd8d1027f8cb90d936276c49cf807c7d_655950424f87d]

Napisane przez iwoncia8

Jak widać "co kraj to obyczaj". U mnie w okolicy na kursie jest 3 spotkania A znam takie historie że wystarczyło przyjść i się podpisać.

3 spotkania to my mieliśmy w poradni, kurs trwał 11 tygodni

[Blacky]

Moja parafia nie ma poradni, muszę więc poszukać gdzieś indziej. Przyłączam się więc do pytania o dobrą poradnie w Warszawie.

Jestem praktykującą katoliczką, ale biorę tabletki. Już tu było wspomniane, że nauka Kościoła to nie dogmaty i zmienia się z czasem. Czyściec wymyślono dosyć niedawno. Zachęcam do zapoznania się z poniższym artykułem, a dla naprawdę zainteresowanych poszukania głębiej, jak wyglądały i wyglądają dyskusje w Kościele na temat antykoncepcji.

http://wyborcza.pl/1,75515,5752125,A...i_Kosciol.html

Chcę iść do poradni, w której można porozmawiać, a nie zostać nazwanym grzesznikiem i wysłanym do domu z nakazem modlenia się za swoją duszę... Zwłaszcza, że mój TŻ nie jest praktykujący, ma niejasny stosunek do wiary i Kościoła - nie chciałabym, żeby te nauki odepchnęły go od czegoś, co ja uważam za ważne.