bezrobotna...!

[miczka21]

Napisane przez mroja

Tak...bo Internet to miejsce dzieki któremu najrzetelniej można się rozeznać co do sytuacji na rynku pracy
Jakbyś nie czytała dokładnie:
OFERTY SĄ!! ale odzew już nie...
Do Biedronki teoretycznie ciągle szukają osób

co z tych ofert jak na jedno miejsce przypada 50 czy więcej osób?????
Ja mieszkam we Wrocławiu i jakoś wielkiej róźnicy nie widze

Może poprostu nie ma szczęścia do pracy , bo akurat moje koleżanki z Wrocławia nie mają problemu ze znalezieniem .
Skąd wiesz ile osób przypada na jedno miejsce ? Chodzisz do firm i pytasz o takie średnie ?
W internecie można znaleść informacje o rzeczywistej sytaucji na rynku np. poprzez rozmowę z innymi doświadczonymi osobami .
Do mnie właśnie więcej firm odzywało się z neta niż z takich ogłoszeń wystawianych za oknami
Zresztą jak nie mam żadnego doświadczenia to i tak miałam sporo telefonów

---------- Dopisano o 17:50 ---------- Poprzedni post napisano o 17:46 ----------

Napisane przez wika82

Kochana, swego czasu w mojej nadmorskiej miejscowości, która wcale taka mała nie jest, (50 000 mieszkańców), pracę na sezon "załatwiało się" już w styczniu. :P

Właśnie widziałam sporo ogłoszeń jakoś tak wcześnie były zamieszczane na portalach . W tym roku nie wybieram się nigdzie do pracy .

[moooniaaaa]

Napisane przez wesna

No tak.. tylko że jest pewna granica opłacalności, przy której po prostu nie opłaca się wstawać z łóżka . Pracowałam za 5zł/h przez pół roku (umowa zlecenie, ok 20h tygodniowo), przy czym bilet miesięczny kosztował mnie 200zł . I co z tego że takie są realia? Trzeba w tym wszystkim zachować jakąś swoją godność i nie dać się tak bezkarnie wykorzystywać.

Na szczęście firma, która mi płaciła te 5zł to dość znana marka i wiedziałam, że dzięki niej łatwiej będzie mi znaleźć pracę w branży, która mnie interesuje. Tylko to mnie w tej pracy trzymało... ale smażalnia ryb za 4zł/h? Ani prestiż, ani przyszłość, ani w cv nie wpiszesz - już nie wspomnę o zarobkach, bo nie wiem czy odłożysz nawet na 4-dniowy wyjazd. Tak sobie myślę.... że gdyby ludzie przestali się godzić na pracę za 4zł/h, to może coś by się w tym kraju zaczęło wreszcie zmieniać

Nie no to w takiej sytuacji w ogóle się nie opłacało.
Ja w tamtym roku pracowałam za niewiele ponad 5zł. (przez agencję),ale praca była praktycznie na osiedlu obok,mogłam piechotą chodzić albo podjeżdżać jeden przystanek. No i wzięłam bo nic lepszego wcześniej nie mogłam znaleźć. A praca na PP, więc i w CV wygląda lepiej niż smażalnia ryb


Ktoś wspominał o hostessach. a powiedzcie po jakim czasie wypłacają Wam pieniądze? Bo ja jestem w agencji, która zawsze ma na to 1-2 miesiące. Więc za kolorowo też nie jest

[muszynianka]

Ktoś wspominał o hostessach. a powiedzcie po jakim czasie wypłacają Wam pieniądze? Bo ja jestem w agencji, która zawsze ma na to 1-2 miesiące. Więc za kolorowo też nie jest

Różnie, jedna agencja w każdej umowie ma że
"pieniądze będą wypłacone do ostatniego dnia miesiąca następującego po dniu przyjęcia zlecenia" czyli podpisuję umowę 29 czerwca i już do końca lipca czekam na kasę, a inne "wypłacone do ostatniego dna miesiąca następującego po dniu wykonania zlecenia" czyli jak 5 lipca kończy mi się promocja to do końca sierpnia czekam :P
Ale jak idziesz na promocje "na okrągło" to raczej aż tak strasznie nie jest.
Ale fakt czasem się czeka.

[martynixa]

Napisane przez No air

To jej ojciec był alkoholikiem.

A ja na studia się nie wybieram, mimo że bardzo dobrze zdałam maturę, bo nie stać mnie na 5 lat hobbistycznego studiowania.

No ale oczywiście, wg Was jak jest wolne jakieś miejsce pracy to najlepiej wpierw zrobić przesiew "kto ma wyższe wykształcenie", bo to taki lepszy człowiek można powiedzieć, z lepszej gliny ulepiony...

Soryyy zazdrosc przemawia przez Ciebie? Masz jakies z tego tytułu kompleksy? Nikt Ci nie kaze isc na studia, pffff Twoj wybor.

[marysienka]

Nie tylko ty nie masz pracy Ja też mieszkam praktycznie nad morzem (30min drogi) i wbrew temu co niektórym się wydaje ciężko jest znaleść robotę w miejscowościach nadmorskich, albo mają ludzi z zeszłego roku, albo rodzinę czy swoich znajomych. 2 lata temu z braku laku zasuwałam na zmywaku za 3,5zł/h po 10-12 godzin dziennie, koszmar.

[Czarnulka19]

Napisane przez marysienka

Nie tylko ty nie masz pracy Ja też mieszkam praktycznie nad morzem (30min drogi) i wbrew temu co niektórym się wydaje ciężko jest znaleść robotę w miejscowościach nadmorskich, albo mają ludzi z zeszłego roku, albo rodzinę czy swoich znajomych. 2 lata temu z braku laku zasuwałam na zmywaku za 3,5zł/h po 10-12 godzin dziennie, koszmar.

[makarona]

Ooo widzę wątek dla mnie.
Póki co jestem studentką studiów dziennych i szukałam bardziej pracy dorywczej/na zlecenie/pół etatu. Wysyłałam od stycznia i roznosiłam mnóstwo CV. Odzew był, ale to co mi niekiedy oferowano przechodziło ludzkie pojęcie.
Znajdowały się też dla mnie prace tymczasowe za 11zł/h, które bardzo chwaliłam, ale przyszło lato, robota zniknęła.
Wiele osób odzywało się do mnie po jakimś czasie z pytaniem czy nadal jestem zainteresowana, a potem mieli oddzwonić, umówić się ze mną i przepadali...

Ostatnio zbulwersowała mnie kobieta, która obudziła mnie o 8 czy 9 rano. Powiedziała, że ma dla mnie pracę, ale jeżeli mi na niej zależy to mam dojechać do pewnego miejsca w godzinę. Rozmawiałam z nią, powiedziałam, że dopiero się obudziłam i jest to niemożliwe. Ustaliłyśmy, że za 2 h się spotkamy. Leciałam jak oszalała. Godzinna podróż autobusem, potem 20 minut drugim. Ale byłam na miejscu punktualnie.
Jakaś kobieta odesłała mnie na dział nabiału, żeby młody facet wytłumaczył mi moje zadania. Powiedział, co wiedział, przywiózł produkty, zajęłam się swoją pracą. Myślałam, że kobieta, która dzwoniła podejdzie do mnie później, porozmawia, wytłumaczy zasady, podpiszemy umowę, bo zrozumiałam, że jest obecnie zajęta.
Czekałam na nią 1,5 h. Nie zjawiła się. Pojechała do domu. Wyłożyłam cały towar. Podszedł do mnie jakiś kierwonik, wytłumaczył, że zaszła pomyłka i mam jechać do domu, bo jest za dużo ludzi na hali i nie jestem potrzebna.
Zadzwoniłam do tej kobiety. Spytałam o co chodzi. A ona powiedziała, że przeprasza, ale jest nas za dużo.

Oczywiście nic nie zarobiłam, tylko zmarnowałam swój czas i pieniądze na dojazd.
Dałam się wydymać, po prostu

[No air]

Napisane przez martynixa

Soryyy zazdrosc przemawia przez Ciebie? Masz jakies z tego tytułu kompleksy? Nikt Ci nie kaze isc na studia, pffff Twoj wybor.

Zazdrość?? O co? O osoby, które po 5 latach studiów nie potrafią znaleźć pracy i są z tego powodu sfrustrowane?

[miczka21]

Napisane przez No air

Zazdrość?? O co? O osoby, które po 5 latach studiów nie potrafią znaleźć pracy i są z tego powodu sfrustrowane?

Studia to też wiedza , która rozwija ( nie mówię o tych którzy aby zdać
tylko te które władają swoją ciężką pracę ) .

[wika82]

Napisane przez No air

Zazdrość?? O co? O osoby, które po 5 latach studiów nie potrafią znaleźć pracy i są z tego powodu sfrustrowane?

Autorka jest po I roku, więc chyba nie do niej odnosisz swoją wypowiedź. Natomiast sytuacja, którą opisałaś wynika zapewne z faktu, że po 5 latach ciężkiej nauki (vide mój przykład: prawo), większość osób ma konkretne oczekiwania i chciało by znaleźć pracę gwarantującą rozwój, określone zarobki teraz / w przyszłości, etc.
Osobiście od razu po studiach pracowałam za grosze, ale sukcesywnie zmieniałam pracę, aby dojść do niezłego uposażenia i warunków. Koniec końców i tak rzuciłam wszystko dla aplikacji..

[muszynianka]

Zazdrość?? O co? O osoby, które po 5 latach studiów nie potrafią znaleźć pracy i są z tego powodu sfrustrowane?

Chyba jednak o coś innego ci chodzi?

[losux]

hmm nie wiem...moze z ambitniejsza i lepiej platna praca jest problem ale z hipermarketami? podam moj przyklad: dzis zanioslam cv do marketu, gdzie pani z portierni od razu skierowala mnie na rozmowe i po 15 min mialam juz umowe w rece...praca to pomocnik na jednym z działow, grosze marne
aha i studiuje dziennie, zaproponowali mi prace od pojutrza do 14 wrzesnia

[totylkotwemarzenie]

Hobbistycznie to ja zdjęcia robię a nie studiuję. Studiuję po to, by nie zaiwaniać z mopem albo nie układać ziemniaków w markecie i martwić się co dziecku na obiad dać i się po łokcie urabiać. Takim hasłem obrażasz ludzi, którzy sporo czasu i energii poświęcają na kształcenie się, studia, kursy, języki i tak dalej, właśnie po to by godziwie zarabiać. A i jeszcze jedno - bardzo dużo ludzi oprócz studiowania pracuje. Gdzie w tym hobby? Myślę że później zmienisz zdanie jak już Cię wykończy praca fizyczna albo podwyższą wymagania i będą chcieli wyższego wykształcenia.
"Krysi gratulujemy magistra! Praca na zmywaku w Anglii już czeka."

[Caroline1920]

niestety takie czasy...
ilu ja mam znajomych po studiach ktorzy albo szukaja bezskutecznie pracy nawet od roku, albo pracuja za marne grosze w calkiem innym kierunku niz sie ksztalcili...
no albo tez zapierniczaja przy łopacie z tytułem mgr przed nazwiskiem...

w ogole nie wiem naprawde czy jest sens sie uczyc, marnowac tyle lat na stresy, pisanie prac dyplomowych, robienie certyfikatow, skoro pozniej (np moja kolezanka) po dwoch fakultetach, z perfekcyjna znajomoscia dwoch jezykow od roku poszukuje bezskutecznie pracy...

ja teraz skonczylam 3 lata studiow dziennych i po wakacjach wybieram sie na mgr na zaoczne, szukam jakiejs pracy/stazu no cokolwiek... i co? i dupa blada po prostu... az sie czlowiekowi uczyc odniechciewa...

[muszynianka]

Zależy co studiujesz no błagam, nie udajcie że nie znacie sytuacji w kraju - zbyt dużo absolwentów humanistycznych uczelni.

[Caroline1920]

oj z humanem nie mam nic wspolnego, jestem na kierunku ekonomicznym, kolezanka o ktorej wspominalam wyzej rowniez taki kierunek ukonczyla...

[muszynianka]

Nie mam pojęcia jaka specjalizacja, przecież bankowość i zarządzanie też są na wydziałach ekonomicznych a jednak to kierunki - nie kierunki...

[Caroline1920]

nie pamietam dokladnie ale kolezanka miala specjalizacje: gospodarka i administracja publiczna a druga kumpela finanse i rachunkowosc

[muszynianka]

No to jednak do czysto technicznych kierunków daleko

[No air]

Napisane przez totylkotwemarzenie

Hobbistycznie to ja zdjęcia robię a nie studiuję. Studiuję po to, by nie zaiwaniać z mopem albo nie układać ziemniaków w markecie i martwić się co dziecku na obiad dać i się po łokcie urabiać. Takim hasłem obrażasz ludzi, którzy sporo czasu i energii poświęcają na kształcenie się, studia, kursy, języki i tak dalej, właśnie po to by godziwie zarabiać. A i jeszcze jedno - bardzo dużo ludzi oprócz studiowania pracuje. Gdzie w tym hobby? Myślę że później zmienisz zdanie jak już Cię wykończy praca fizyczna albo podwyższą wymagania i będą chcieli wyższego wykształcenia.
"Krysi gratulujemy magistra! Praca na zmywaku w Anglii już czeka."

A Ty obrażasz tych, którzy, jak byłaś uprzejma to ująć "zaiwaniają z mopem", bo to też jest praca i to też są ludzie. I wcale nie gorsi niż kolejki magistrów pod pośredniakiem, którym się wydaje, że zdobywając ten tytuł stali się półbogami.

Nie zamierzam się dalej z Wami spierać, po prostu nie rozumiem twierdzenia niektórych z Was, że po skończeniu studiów jest się lepszym od tych "frajerów" pracujących fizycznie; albo że niemal "z urzędu" należy się ciepła posadka.

[muszynianka]

A Ty obrażasz tych, którzy, jak byłaś uprzejma to ująć "zaiwaniają z mopem", bo to też jest praca i to też są ludzie. I wcale nie gorsi niż kolejki magistrów pod pośredniakiem, którym się wydaje, że zdobywając ten tytuł stali się półbogami.

Opanuj się i pokaż palcem to ty chyba masz na prawdę jakieś kompleksy.

Nie zamierzam się dalej z Wami spierać, po prostu nie rozumiem twierdzenia niektórych z Was, że po skończeniu studiów jest się lepszym od tych "frajerów" pracujących fizycznie; albo że niemal "z urzędu" należy się ciepła posadka.

albo schizofrenie ;p (ktoś coś takiego tu mówił?)

[201703081551]

Napisane przez miczka21

Może poprostu nie ma szczęścia do pracy , bo akurat moje koleżanki z Wrocławia nie mają problemu ze znalezieniem .
Skąd wiesz ile osób przypada na jedno miejsce ? Chodzisz do firm i pytasz o takie średnie ?
W internecie można znaleść informacje o rzeczywistej sytaucji na rynku np. poprzez rozmowę z innymi doświadczonymi osobami .
Do mnie właśnie więcej firm odzywało się z neta niż z takich ogłoszeń wystawianych za oknami
Zresztą jak nie mam żadnego doświadczenia to i tak miałam sporo telefonów [COLOR="Silver"]

To może zamiast marudzić dziewczyno przyjedz do Wrocławia- wrota otwarte - i miasta i pracodawców

[No air]

Może gdyby muszynianka przestała mnie *obrażać to mogłybyśmy rozmawiać dalej, ale po co, skoro najlepiej rozmawia Wam się, jak widzę we własnym gronie, biednych, poszkodowanych studentek, którym źli i niedobrzy pracodawcy nie chcą dać odpowiedniej posady.

*Bo nie mam ani kompleksów, ani schizofrenii. Mam jedynie inny pogląd na sprawy, o których się tu rozmawia.

I chcecie to krzyczcie, ale uważam, że jeżeli ktoś chce pracować to znajdzie pracę. Może czasami wystarczy po prostu obniżyć wymagania...

[muszynianka]

Muszynianka cię nie obraża tylko bardzo drastycznie zwraca na siebie uwagę z prośbą o cytat w którym miejscu deprecjonujemy osoby nieposiadające wyższego wykształcenia. Proszę. Czekam.

[No air]

ja kiedyś przeczytałam ogłoszenie że jakiemuś kopaczowi rowów dają 8zł/h, jak przeliczyłam sobie ile ja dostaje w rozbiciu godzinowym za prace biurową po 8h dziennie to miałam ochotę łapać się za łopate...
zaraz ktoś mi powie że taka praca jest cięzka i za to dostaje się kase..ok niby tak, ale jak się nie chciało uczyć to trzeba pracować rękami, ale jak człowiek kształci się, zdobywa wiedzę, umiejętności i doświadczenie to powinien dostawac godziwe pieniądze.
choć jak tak obserwuje dochodzę do wniosku że wiedzę ceni się coraz mniej.... <-to napisała chyba gg22 (jeśli się mylę co do nicku to przepraszam)

I najlepiej skończmy już tę minikłótnię, bo nie doprowadzi do niczego więcej niż zmęczenie palców i wzroku.

[wika82]

Napisane przez Caroline1920

niestety takie czasy...
ilu ja mam znajomych po studiach ktorzy albo szukaja bezskutecznie pracy nawet od roku, albo pracuja za marne grosze w calkiem innym kierunku niz sie ksztalcili...
no albo tez zapierniczaja przy łopacie z tytułem mgr przed nazwiskiem...

w ogole nie wiem naprawde czy jest sens sie uczyc, marnowac tyle lat na stresy, pisanie prac dyplomowych, robienie certyfikatow, skoro pozniej (np moja kolezanka) po dwoch fakultetach, z perfekcyjna znajomoscia dwoch jezykow od roku poszukuje bezskutecznie pracy...

ja teraz skonczylam 3 lata studiow dziennych i po wakacjach wybieram sie na mgr na zaoczne, szukam jakiejs pracy/stazu no cokolwiek... i co? i dupa blada po prostu... az sie czlowiekowi uczyc odniechciewa...

Powiem tak.. ZAWSZE WARTO się uczyć, warto studiować "nawet" kierunki humanistyczne, jeśli ktoś nie ma predyspozycji do ścisłych.
Nawet jeśli się zdarzy, że po studiach przyjdzie Wam pracować za marne pieniądze, (jak mi prawie 4 lata temu), albo podjąć pracę fizyczną i tak nic straconego. Trzeba potraktować to jako etap przejściowy i mierzyć wysoko. Kumpel prawie 2 lata pracował na kasie w netto, ale śledził ogłoszenia i jak się zwolniło miejsce w dobrej firmie i w jego zawodzie, to go przyjęli, gdyby nie miał skończonych studiów, mógłby tylko pomarzyć.
Inna sprawa, że nie ma ludzi lepszych, ani gorszych, czy to z maturą, mgr, zawodówką..

[Amitri]

Napisane przez No air

ja kiedyś przeczytałam ogłoszenie że jakiemuś kopaczowi rowów dają 8zł/h, jak przeliczyłam sobie ile ja dostaje w rozbiciu godzinowym za prace biurową po 8h dziennie to miałam ochotę łapać się za łopate...
zaraz ktoś mi powie że taka praca jest cięzka i za to dostaje się kase..ok niby tak, ale jak się nie chciało uczyć to trzeba pracować rękami, ale jak człowiek kształci się, zdobywa wiedzę, umiejętności i doświadczenie to powinien dostawac godziwe pieniądze.
choć jak tak obserwuje dochodzę do wniosku że wiedzę ceni się coraz mniej.... <-to napisała chyba gg22 (jeśli się mylę co do nicku to przepraszam)

I najlepiej skończmy już tę minikłótnię, bo nie doprowadzi do niczego więcej niż zmęczenie palców i wzroku.

Obraziło Cię stwierdzenie, że jak się nie chciało uczyć to trzeba pracować rękami czy co? Bo wiesz to działa w drugą stronę, mnie się nie chce pracować rękami więc zawalam przy książkach A może nie zgadzasz się, że jak ktoś poświęca co najmniej 5 lat życia na studiowanie to powinien zarabiać godziwe pieniądze? W zaznaczo9nym fragmencie chyba chodzi o to, że i za ciężką pracę i za dobre wykształcenie powinno się dostawać dajmy na to te 8 zł. A tu już takie teorie spiskowe...

[wika82]

Doczytałam i muszę coś dodać.

Jeżeli kogoś denerwuje wynagrodzenie za wykonywanie pracy fizycznej przez fachowców np. od budowlanki, czy nawet to nieszczęsne przywołane kopanie rowów - droga wolna. Idź, pokop miesiąc, albo nawet parę dni i się przekonasz za co są te pieniądze. Moim zdaniem problemem naszego społeczeństwa jest to, że się patrzy każdemu na rękę i rozlicza ile kto zarabia i jakie to niesprawiedliwe, że murarz tyle, a urzędnik tyle. jednak mamy w końcu wolny wybór..? Zamiast robić wszystko, żeby Tobie się poprawiło, patrzysz na innych i umniejszasz ich pracę.

Gwoli ścisłości, moi rodzice są po szkołach średnich, ale ciężką pracą i uczciwością, w tym pracą na "swoim", udało im się osiągnąć taki sukces finansowy, którego najprawdopodobniej nie będzie mi dane powtórzyć.
Reasumując: jak ktoś jest inteligentny i obrotny, to poradzi sobie, choćby ze skończoną podstawówką.

p.s. Nie pisałam do nikogo konkretnego.

[miczka21]

[QUOTE=mroja;20638615]To może zamiast marudzić dziewczyno przyjedz do Wrocławia- wrota otwarte - i miasta i pracodawców

Studiuje w Lublinie i nie wybieram się nigdzie Nie ma sensu dyskutować z Tobą , bo nie lubie takich osób , które myślą , że są najmądrzejsze i są chamskie .

[No air]

Wiecie co nie chce mi się już z Wami spierać, bo do niczego to nie doprowadzi. Zauważcie tylko jedną rzecz, nawet nie musicie głośno przyznawać racji, ale większość użytkowniczek tego forum kreuje się na osoby niebywale nowoczesne, tolerancyjne i otwarte, a w tym wątku z Waszych wypowiedzi wyłazi jeden paskudny stereotyp, mianowicie: pracuje fizycznie, kopie rowy, albo "zaiwania z mopem" =nie chciało się uczyć, leń, głupek; student, absolwent= inteligent poszkodowany przez system. I proszę mnie więcej nie atakować, po prostu mam własne zdanie i dziwi mnie, że tak światłym osobom ciężko to zaakceptować...