Przebiegacie na CZERWONYM świetle czy czekacie na zielone?

[syleczka]

czekam

[paulinciax07]

czasami przebiegam...

[siarczan_sodu]

Zdarza mi się przejść na czerwonym świetle, ale bardzo rzadko i na mało ruchliwych ulicach.
Nigdy przy oblodzonej jezdni(choćby nie wiem jak pusto na tej ulicy było), bo zawsze mam schizę, że się wywalę i nieszczęście gotowe W nocy raczej też tego nie robię, bo w mojej okolicy idioci urządzają sobie wyścigi i jeżdżą bez świateł

[Pachnąca_trawą]

ooo, czekam, nawet jak jest pusto.
cholernie boję się samochodów, bo często jeżdżę z ojcem i dziękuję Bogu że on ma refleks, bo jak niektórzy czasem wejdą pod koła to....

[TmargoT]

Napisane przez dzustam

Czekam na zielone. Chociaż zdarzyły mi się odstępstwa od zakładanego potulnego czekania.

Czekam z kilku powodów: kilka razy widziałam samochód z kretynem w środku i nie chciałabym na taki trafić, czekanie to czysta oszczędność, wolę sobie coś kupić niż płacić mandaty, po pięnaste zbyt siebie kocham, żeby sobą ryzykować



Uwielbiam jeszcze jedno na przejściu

obserwować mały tłumek, pustą ulicę i owce...

najpierw jeden się wyłamuje, taki najbardziej butny, potem kolejne owce podążają za przywódcą stada,

reszta nerwowo się ogląda, wierci się, głupio tak stać jak nic nie jedzie. Wprost debilnie . No to następne najsłabsze ogniwa się poddają. Drep, drep, drep... Na końcu zostaje niewielka liczba osób, które przechodzą na zielonym. Pełen szacun.

I kilka razy śmiałam się pod nosem, bo panowie w gajerach i panie w żakietach podążały za dresikiem, który swoim przywództwem i olewaniem zasad chciał zaimponować grupie równieśniczej *

* piszę o stytacji w Polsce, gdzie przechodzenie na czerownym nie jest częścią społecznego, metaforycznego common law

za żadko chodze po ulicach,muszę się temu bliżej przyjrzeć z tej perspektywy

[wesna]

Pracowałam niedaleko C.H. gdzie światło dla pieszych było ewidentnie źle zsynchronizowane i kiedyś stałam 10 minut przy pustej ulicy czekając na zielone ! (minęło mnie jakieś 5 dresów, kilku emerytów, oraz kobieta z wózkiem, a ja dalej stałam) Od tamtej pory zawsze przebiegałam tam na czerwonym i tak już się tam przyjęło.

W drodze na uczelnie mijałam przy urzędzie miejskim jednokierunkową, bardzo wąską drogę, na której umieszczona światła dla pieszych. Widzialność nadjężdżającego samochodu sięgała tam 100m, a na zielone czekało się całą zmianę świateł na skrzyżowaniu, więc około 5 minut. Nawet nie chciało mi się włączać guzika. Przechodziłam na czerwonym, podobnie jak całe miasto.

W drodze na przystanek muszę przejść przez 4 pasy jezdni. Jeżeli nie jesteś sprinterem, albo Robertem Korzeniowskim zwykle zdążysz przejść tylko 2 pierwsze pasy, a później czekasz kolejne 10 minut. Uważam że jest to bardzo krzywdzące dla starszych osób, lub osób z dziećmi. Ogólnie, to strasznie wkurza mnie baaardzo krótki czas na przejście przez ulicę i potem nie ma się co dziwić, że niektórzy dobiegają jeszcze na czerwonym.

Podsumowując: z moich obserwacji wynika że piesi (szczególnie osoby niedołężne, starsze, z wózkami dziecięcymi) są dyskryminowani bardziej niż kierowcy- parkowanie na chodnikach i brak przejścia, przejścia dla pieszych co 3 km, krzywe chodniki, kapanie z rynien wprost na głowę, chlapanie kałużami wprost na twarz, przejeżdżanie przez pasy mimo że ktoś przez nie przechodzi... przykłady można mnożyć. Moje ogólne wrażenie: większość kierowców już chyba zapomniało jak to jest być pieszym.

[little.b.blue]

zazwyczaj czekam na zielone. jeśli jednak jest to rzadko przejeżdżana ulica, albo w danym momencie nie ma żadnych samochodów to przemykam na czerwonym.

[muszynianka]

A i kolejna rzecz którą kocham - spacery na pasach.
Już nie obwiniam tych biednych babć bo nogi nie te poruszający się o lasce to już w ogóle nie ich wina
Ale te SŁODZIAŚNE NASTOLETNIE PARKI które trzymają się za rączki ćwierkają do uszka i myślą że są w parku a nie na środku wielkiego skrzyżowania w centrum miasta............. Bożesztymój i czekasz aż tacy sobie z prędkością 0,00000001m/s ćwierkając prześlamazarzą się przez przejście mimo że już dawno mają czerwone

---------- Dopisano o 13:46 ---------- Poprzedni post napisano o 13:44 ----------

brak przejścia, przejścia dla pieszych co 3 km,

skarbie jeśli w pobliżu 50 metrów (nie wiem czy nie zmieniono na 100) nie masz przejścia dla pieszych to możesz sobie iść
wiadomo że nikt normalnie nie będzie przebiegał przez dwupasmową dwujezdniową skacząc przez barierki ale w okolicy szkoły na mniej ruchliwych ulicach to absolutnie nie jest żaden problem
kwestia zachowania rozsądku

---------- Dopisano o 13:47 ---------- Poprzedni post napisano o 13:46 ----------

chlapanie kałużami wprost na twarz

to takie samo wykroczenie jak przechodzenie na czerwonym albo 10 metrów od pasów "bo mi bliżej na przystanek"

[Nieoficjalnie]

Zazwyczaj czekam, zwłaszcza w przypadku tych ruchliwych ulic, gdzie auto goni za autem, to wtedy nawet mi przez myśl nie przeszło nigdy, żeby śmignąć między nimi, bo mi się śpieszy... to bezsens jakiś jest, chyba po coś te światła są, jak czerwone to stoję, zielone to idę. To logiczne.

Choć u mnie w mieście na ulicach, gdzie przejedzie jedno auto na minutę, a ulica jest wąska i sygnalizacja świetlna obowiązuje, przejście przez nią zajmuje 5 sekund, to przyznam się, że często przechodzę na czerwonym, nawet jak mi się nie śpieszy, ot tak z tego powodu, że mi się najzwyczajniej nie chce stać

[Schoko]

Zazwyczaj czekam i przechodząc na zielonym rozglądam się jeszcze z milion razy, nie wiem, mam jakiś uraz czy coś.
Ale jak jest czerwone i totalnie, totalnie nic nie jedzie i się na to nie zapowiada, a ja na dodatek się śpieszę, to szybko przebiegam.
Ale to jedyny wyjątek, zazwyczaj wolę poczekać te parę minut i "stracic minutę, niż życie w minutę".

[wesna]

Napisane przez muszynianka

to takie samo wykroczenie jak przechodzenie na czerwonym albo 10 metrów od pasów "bo mi bliżej na przystanek"

Wykroczenie wykroczeniem, ale to nie ten kierowca będzie musiał spędzić resztę dnia w pracy (jeżeli np jedzie do pracy) mokry od stóp do głów.

Wystarczy, że kierowca (który i tak ma zachować ostrożność przy jeździe po mieście), wyhamuje przed osobą bez wyobraźni, która przebiega mu w miejscu do tego nieprzeznaczonym. A pieszy który idzie koło kałuży i widzi zbliżającą się do niego fontannę co ma zrobić!? ZMIENIĆ SWÓJ STAN SKUPIENIA?

[muszynianka]

Boże, no to jak cię obleje od stóp do głów to spisz numery rejestracyjne i dzwoń po policję kto ma egzekwować prawo, chyba nie sprawca?
Zdarza się. Jak wejdę w kupę w drodze do teatru to nie zaskarżę właściciela psa, bo nawet taki przepis nie obowiązuje, ale w tym przypadku możesz zrobić wiele.
Zwykłe chamstwo takie samo jak wyskakiwanie ludziom na maskę. Z czego to drugie jest nagminne.

[wesna]

Napisane przez muszynianka

Boże, no to jak cię obleje od stóp do głów to spisz numery rejestracyjne i dzwoń po policję kto ma egzekwować prawo, chyba nie sprawca?
Zdarza się. Jak wejdę w kupę w drodze do teatru to nie zaskarżę właściciela psa, bo nawet taki przepis nie obowiązuje, ale w tym przypadku możesz zrobić wiele.
Zwykłe chamstwo takie samo jak wyskakiwanie ludziom na maskę. Z czego to drugie jest nagminne.

Żartujesz teraz, prawda?

[muszynianka]

Za to są naprawdę spore mandaty.
Jeśli cię to bawi, to proszę bardzo, chodź w okolicach kałuż i z uśmiechem na ustach przyjmuj ścieki.

[wesna]

Mój wniosek jest jeden: jeżeli nie potrafisz reagować na drodze na niespodziewane sytuacje, nie potrafisz hamować w trudnych warunkach, nie potrafisz przewidzieć że w centrum miasta ZAWSZE znajdzie się jakiś palant, który nie rozróżnia czerwonego od zielonego i może Ci wtargnąć na jezdnię, jeżeli nie potrafisz zachować maksymalnej ostrożności jadać wzdłuż zatłoczonych ulic, to może dla dobra swojego i innych NIE POWINIENEŚ BYĆ KIEROWCA?

Bo głupi pieszy zawsze się byli i będą (nie wypleni ich NAWET prowadzenie kampanii na forach internetowych ), ale jeżeli kogoś przejedziesz to będzie Twoja wina, a nie wina pieszego. Niestety.

[muszynianka]

Szczerze, szkoda mi się silić na ripostę w stosunku do twojego żałosnego komentarza poczytaj trochę o przepisach ruchu drogowego podyskutujemy potem

[wesna]

Napisane przez muszynianka

Za to są naprawdę spore mandaty.
Jeśli cię to bawi, to proszę bardzo, chodź w okolicach kałuż i z uśmiechem na ustach przyjmuj ścieki.

Tak, tak.. ale najpierw trzeba złapać tego kierowcę, który jechał 100km/h i jak ja czekam zmoknięta, wściekła, z parasolem i spisanymi numerami rejestracyjnymi na policję, to on już zapewne siedzi w cieplutkim biurze popijając kawunię i opowiadając jak to oblał od stóp do głów frajerkę przy tej głównej ulicy na Stojałowskiego.

I potem przyjeżdża ta policja, która zapewnie mnie: tak, taaaak zrobimy wszystko co w naszej mocy! taaak, taaaaak. Tylko nie wiem dlaczego wyczuwam w ich głosie ton pogardliwy, bo przecież mają poważniejsze sprawy niż szukanie rejstracji SBI39592 której właściel mnie ochlapał. A jak już znajdą przypadkiem to on poprosi o dowody, i co im pokaże? Mokre spodnie, które już od 2 tygodni mam suche?

I co? Teraz już rozumiesz czemu sądziłam, że żartujesz?

[dudipopka]

ale czasem chyba jest tak ze kierowca nie jest w stanie stwierdzić jak duza jest ta kalużanie zna drogi jedzie co ma oceniać jeszcze rozmiar kałuży i promień ochlapania?no prosze was

[wesna]

Napisane przez dudipopka

ale czasem chyba jest tak ze kierowca nie jest w stanie stwierdzić jak duza jest ta kalużanie zna drogi jedzie co ma oceniać jeszcze rozmiar kałuży i promień ochlapania?no prosze was

Ale czasem jest w stanie

[dudipopka]

wesna a masz ty prawo jazdy?

[wesna]

Napisane przez dudipopka

wesna a masz ty prawo jazdy?

A co jeżeli mam / nie mam ?

[aktaga13]

wesna, no bez przesady droga hamowania przy 50km/h to ok (załóżmy) te 50 m (zależnie od warunków). to cholernie dużo... jakbym miała przewidzieć, że zza każdego słupa/drzewa/autobusu wyskoczy jakiś baran, to musiałabym jechać w żółwim tempie, żeby czas reakcji przełożył się na efekt...

[kasiencja]

Napisane przez Danaeee84

Do białej gorączki zaś doprowadzają mnie niektóre pasy w moim mieście. Są długie i światła są tak skonstruowane, że ja - chodząca naprawdę szybko - ledwo dojdę do połowy i już miga. Więc kończę przechodzenie na czerwonym. A co dopiero osoby starsze, które nie chodzą szybko Niestety ni jest to jednostkowy przypadek...

O to, to jest akurat prawda.
I nie wszędzie jest pośrodku wysepka, czasami nawet jak nieźle zasuwam to pod koniec przejścia łapie mnie czerwone...
Albo pośrodku wysepka jest tak mała i wąska, że ludzie się po prostu na niej nie mieszczą -.-

Przeważnie przechodzę na zielonym, ale w ww. sytuacjach szlag mnie trafia... albo jak samochody mają (już) czerwone, piesi (jeszcze) czerwone, sekundy mijają, a mnie odjeżdża autobus... wtedy przyznaję że mi się zdarza przebiec

[dudipopka]

bo wesna jako kierowca bys wiedziala ze kierowca nie ma prawa (i nie jest w stanie) znać nawierzchni dróg (dotyczy to też głębokości kałuży)

[muszynianka]

aktaga13 po to 50 ustalona jest na mieście (30 często przy szkołach itp) żeby w razie czego zdążyć zahamować, ja do przepisów się stosuje bo wiem że jako kierowca jadąc 80 bym nie wyrobiła - po pierwsze zbliżam się do obiektu szybciej, muszę podjąć szybką decyzję, zahamować... więc nawet nie można mi zarzucić że za szybko jeżdżę bo wiem jaki jest mój czas reakcji i możliwości samochodu... gdybym była ostatnią c... to bym prawka nie miała więc już znowu nie przesadzajmy... w każdym bądź razie droga hamowania przy 50 km dla takiego średnio wprawionego kierowcy to około 30 m na jezdni mokrej to... 35 bodajże. Nie aż tak tragicznie ale moi drodzy piesi trzeba wziąć pod uwagę że w mieście kiedy przyjdzie wam do głowy wskoczyć na środek drogi to mimo tego że ja zahamuję ratując wam tyłek, kierowca za mną może nie wyrobić i zmiażdżyć moje tico albo spowodować jeszcze gorsze szkody.

Więc jak ktoś jest wyczulony to da się, jeszcze w sytuacjach ekstremalnych można użyć ręcznego albo kierownicy żeby stanąć bokiem.... Wiesz jak jest dużo przejść dla pieszych to się na nich spodziewam ludzi, jak jest to okolica zamieszkana przez ludzi, jak jest to szkoła - to też się spodziewam na ulicy ludzi, najczęściej dzieci... więc też nie prujemy no ale błagam w centrum miasta jest tyle przejść podziemnych i nie tylko, świateł, że przebieganie przed autem zza zaparkowanego samochodu to skrajny kretynizm.......

[anetka832]

Napisane przez aktaga13

wesna, no bez przesady droga hamowania przy 50km/h to ok (załóżmy) te 50 m (zależnie od warunków). to cholernie dużo... jakbym miała przewidzieć, że zza każdego słupa/drzewa/autobusu wyskoczy jakiś baran, to musiałabym jechać w żółwim tempie, żeby czas reakcji przełożył się na efekt...

Dokładnie Gdybym przewidziała, że kierowcy ktory jechał przede mną, wyskoczy nagle ktoś pod koła i bedzie musiał on gwałtownie hamować, ja również i wyladuję na jego aucie, to jechałabym 5 km/h w odstępie 50 m od poprzedającego pojazdu. I dostałabym mandat za utrudnianie ruchu drogowego taką prędkością ( tak, to też jest karane ).
Niestety w ruchu miejskim nie da się wszystkiego przewidzieć. I nie da się jechać 10 km/h bo może ktoś raczy wejść pod moje autko, a przy takiej prędkości to zdążę wyhamować

[wesna]

Napisane przez dudipopka

bo wesna jako kierowca bys wiedziala ze kierowca nie ma prawa (i nie jest w stanie) znać nawierzchni dróg (dotyczy to też głębokości kałuży)

Jeżeli jeździ TĄ SAMĄ DROGĄ do pracy przynajmniej od kilku tygodni to raczej zna.

Dlaczego tak piszę? Bo oglądam takie efektowne ochlapywnia pieszych na przystanku ZAWSZE przy okazji mocniejszej ulewy w jednym i tym samym miejscu. I te dziury tam są zawsze, jest to ulica którą każdy o rejestracjach mojego miasta musiał przejechać w jedną, albo w drugą stronę przynajmniej kilknaście razy (ofc zależy jak długo ma prawko ). Więc wie że tam sś dziury i wie jak głębokie.

[evita peron]

Na chama to się na czerwonym nie pcham, ale zdaża się (b. często), że gdy stawiam stopę na pasach, zielone zaczyna migać i staje sie czerwone, więc przechodzę na czerwonym, bo co mam zrobić? Zawrócić?

[dudipopka]

a jeśli nie jezdzi zawsze tą sama drogą
kierowca nie odpowiada za stan powierzchni ulicy i nie ma obowiązku pamietać o dziurach

[muszynianka]

Tak, ktoś codziennie ochlapuję kogoś na przystanku, a ten ktoś codziennie przechodzi na czerwonym
Z tym że ten pierwszy to nieszkodliwie pobrudzi, a ten drugi stwarza zagrożenie na drodze.
Na to pierwsze jest metoda.