Filologia?

[201607131114]

Napisane przez kajli28

Tym osobom pewnie chodzi o samą naukę języka, bez kultury, literatury i tym podobnych...Jak ktoś nie jest tym zainteresowany, to faktycznie bardziej mu się przyda kurs. Filologia nie jest dla każdego, ktoś, kto chce się po prostu nauczyć języka może się zniechęcić na takich studiach

No własnie, dokładnie tak jak mówisz, szczególnie w przypadku anglistyki (przynajmniej tej, gdzie my z Fleur studiujemy) tak naprawdę nie uczysz się języka, tylko doprowadzasz go do native-like quality. Z doświadczeń z romanistyką (język od poziomu podstawowego) też jest podobnie, francuski francuskim ale cały kulturowo-lingwistyczny entourage
też trzeba zaliczyć.

[Josseline]

Faktycznie w dzisiejszych czasach z pracą jest znaczniej trudniej. Dawniej człowiek po maturze mógł sobie znaleźć całkiem niezłą pracę, a jak był po studiach to praktycznie nie musiał się martwić. Dzisiaj jest wyższe bezrobocie no i większe zapotrzebowanie na inżynierów itp. co nie znaczy, że humaniści nie znajdą pracy. Być może nie każdy humanista będzie zarabiał ,,kokosy", ale uważam, że można dać sobie radę. Akurat znajomość kilku jezyków obcych zawsze będzie w cenie. Reszta zależy już od szczęścia/znajomości/obrotności.

Faktycznie dzisiaj wielu Polaków zna angielski, ale jak już ktoś napisał nie każdy w dobrym stopniu. Mam wielu znajomych, którzy mogą się go uczyć kolejnych pięć lat, a i tak nigdy nie będą mowić płynnie. Potrafią się tylko dogadać, więc angliści nadal mają szansę.

Co do szkół językowych to zawsze mnie szlag trafia jak słyszę od kogoś, że na kursie można opanować język tak jak na studiach. Szkoły językowe są nastawione tylko na komunikację, dogadaj się, poznaj naważniejsze zwroty. Ludzie wychodzą stamtąd bez pojęcia o fonetyce i nadal nie potrafią poprawnie wymawiać. I jeszcze mają przekonanie, że będą mówić tak jak native speakerzy ;/

[fb24380c66adcd12b33e8f4bdd3c2d486418deb5_5f7f99f1ecd69]

Napisane przez Josseline

Faktycznie w dzisiejszych czasach z pracą jest znaczniej trudniej. Dawniej człowiek po maturze mógł sobie znaleźć całkiem niezłą pracę, a jak był po studiach to praktycznie nie musiał się martwić. Dzisiaj jest wyższe bezrobocie no i większe zapotrzebowanie na inżynierów itp. co nie znaczy, że humaniści nie znajdą pracy. Być może nie każdy humanista będzie zarabiał ,,kokosy", ale uważam, że można dać sobie radę. Akurat znajomość kilku jezyków obcych zawsze będzie w cenie. Reszta zależy już od szczęścia/znajomości/obrotności.

Faktycznie dzisiaj wielu Polaków zna angielski, ale jak już ktoś napisał nie każdy w dobrym stopniu. Mam wielu znajomych, którzy mogą się go uczyć kolejnych pięć lat, a i tak nigdy nie będą mowić płynnie. Potrafią się tylko dogadać, więc angliści nadal mają szansę.

Co do szkół językowych to zawsze mnie szlag trafia jak słyszę od kogoś, że na kursie można opanować język tak jak na studiach. Szkoły językowe są nastawione tylko na komunikację, dogadaj się, poznaj naważniejsze zwroty. Ludzie wychodzą stamtąd bez pojęcia o fonetyce i nadal nie potrafią poprawnie wymawiać. I jeszcze mają przekonanie, że będą mówić tak jak native speakerzy ;/

Co do tej kwestii zgodzę się z tobą jak najbardziej. Ale niektórzy ludzie idą tam właśnie po to, by zrobić coś dla siebie, a nie mówić jak native speaker. Po prostu lubią uczyć się języków bądź są im potrzebne do pracy i to by wystarczało. Ale właśnie od reszty kwestii, jak nam zapewne wiadomo, są filologie i filolodzy. Ludzie specjalizujący się w kulturze, wiedzy o literaturze i języku danego państwa.

[_Japonka_]

Napisane przez Kumiho

Ehh, tak sobie czytam i czytam ten wątek i postanowiłam się włączyć. Tak się składa, że już skończyłam filologię angielską (UAM) i każdy, kto twierdzi, że robiąc certyfikaty ma się to samo co po IFA po prostu nigdy nie miał do czynienia z filologią. Jeśli chodzi o pracę to w czasie studiów jakoś nie musiałam się o to martwić i stale albo uczyłam albo tłumaczyłam. Właśnie przez tłumaczenia złożyłam dodakowo na romańską, którą obecnie studiuję. Patrząc po moich znajomych absolwentów anglistyki to jest jak wszędzie - zaradni pracują w korporacjach, ci z powołaniem w szkołach lub tłumaczeniach, a ciapy razem z ciapami z innych kierunków się błąkają. Tak więc ze spokojem, takie mamy czasy, że mgr przed nazwiskiem nie jest żadnym gwarantem znalezienia pracy, a po "samych" filologiach też da się żyć ;]

Właśnie o to chodziło mi w mojej wypowiedzi, tylko nie umiałam tego tak zgrabnie ując
Co do studiów to dostałam się na anglistykę na UAM i na japonistykę na UMK, na japonistykę na UJ zabrakło mi 0,5pkt i wątpię żebym dostała się w drugiej turze W każdym razie od października na pewno będę studentką japonistyki, czy to na UMK, czy też jakimś cudem na UJ (chociaż anglistyka też mnie bardzo pociąga, no i prestiż UAM Stwierdzam, że jeśli po roku nie przekonam się do japo to będę startowac w przyszłym roku na ponownie na UAM, powinnam się dostac bez problemu bez poprawiania matury)

[201607131114]

Napisane przez _Japonka_

Właśnie o to chodziło mi w mojej wypowiedzi, tylko nie umiałam tego tak zgrabnie ując
Co do studiów to dostałam się na anglistykę na UAM i na japonistykę na UMK, na japonistykę na UJ zabrakło mi 0,5pkt i wątpię żebym dostała się w drugiej turze W każdym razie od października na pewno będę studentką japonistyki, czy to na UMK, czy też jakimś cudem na UJ (chociaż anglistyka też mnie bardzo pociąga, no i prestiż UAM Stwierdzam, że jeśli po roku nie przekonam się do japo to będę startowac w przyszłym roku na ponownie na UAM, powinnam się dostac bez problemu bez poprawiania matury)

)

Kochana, pisz odwołanie na UJ!!! Jest na pewno jeszcze szansa, że się dostaniesz! Japoński boski jest, wiem bo sama się uczę (na kursie, więc nic imponującego, ale zawsze). Będę trzymać kciuki za trn UJ

A co do anglistyki, to po prostu na magisterkę możesz potem iść łączoną ;>

[_Japonka_]

Napisane przez Kumiho

)

Kochana, pisz odwołanie na UJ!!! Jest na pewno jeszcze szansa, że się dostaniesz! Japoński boski jest, wiem bo sama się uczę (na kursie, więc nic imponującego, ale zawsze). Będę trzymać kciuki za trn UJ

A co do anglistyki, to po prostu na magisterkę możesz potem iść łączoną ;>

Na UJ nie ma czegoś takiego jak odwołania, jeśli zakwalifikują mnie w drugiej turze to dostanę na swoim koncie informację Na razie przyjęto 30 osób (limit przyjęc 22), ja jestem 37, więc musiałoby zrezygnowac co najmniej 7 osób żeby mnie przyjęli Zobaczymy co z tego wyjdzie, i tak się cieszę na japo na UMK (a przynajmniej staram się )
Możesz napisac coś odnośnie magisterki łączonej na UAM? Tzn japoński z angielskim? Pierwsze słyszę...

[Josseline]

[1=fb24380c66adcd12b33e8f4 bdd3c2d486418deb5_5f7f99f 1ecd69;28100931]Co do tej kwestii zgodzę się z tobą jak najbardziej. Ale niektórzy ludzie idą tam właśnie po to, by zrobić coś dla siebie, a nie mówić jak native speaker. Po prostu lubią uczyć się języków bądź są im potrzebne do pracy i to by wystarczało. Ale właśnie od reszty kwestii, jak nam zapewne wiadomo, są filologie i filolodzy. Ludzie specjalizujący się w kulturze, wiedzy o literaturze i języku danego państwa.[/QUOTE]

Miałam na myśli ludzi, którzy uważają, że nie ma sensu iść na filologię bo na kursie nauczą się tego samego. Ci, którzy robią to wyłącznie dla siebie i nie chcą równać się z filologami są normalni, ich nie krytykuję ;P

[201607131114]

Napisane przez _Japonka_

Na UJ nie ma czegoś takiego jak odwołania, jeśli zakwalifikują mnie w drugiej turze to dostanę na swoim koncie informację Na razie przyjęto 30 osób (limit przyjęc 22), ja jestem 37, więc musiałoby zrezygnowac co najmniej 7 osób żeby mnie przyjęli Zobaczymy co z tego wyjdzie, i tak się cieszę na japo na UMK (a przynajmniej staram się )
Możesz napisac coś odnośnie magisterki łączonej na UAM? Tzn japoński z angielskim? Pierwsze słyszę...

To gratuluję UMK, a jak UJ też się uda to też pięknie a co do łączonej to na razie na UAM takowego połączenia nie ma, przynajmniej nie na anglistyce. Słyszałam po prostu, że takowe coś istnieje, nie u nas na razie, a szkoda na UAM mamy póki co angielską z romańską lub germańską.

[_Japonka_]

Napisane przez Kumiho

To gratuluję UMK, a jak UJ też się uda to też pięknie a co do łączonej to na razie na UAM takowego połączenia nie ma, przynajmniej nie na anglistyce. Słyszałam po prostu, że takowe coś istnieje, nie u nas na razie, a szkoda na UAM mamy póki co angielską z romańską lub germańską.

Dzięki za odpowiedź Wiem, że od przyszłego roku na UŚ ma zostac filologia angielska z językiem japońskim, program tłumaczeniowy (tak jak teraz funkcjonują kierunki z chińskim i arabskim), ale myślę, że żeby robic magisterkę na tym kierunku trzeba skończyc właśnie taki łączony licencjat Zresztą, jak na razie nie martwię się o magisterkę, zobaczymy co się wydarzy do tego czasu

[201607131114]

Napisane przez _Japonka_

Dzięki za odpowiedź Wiem, że od przyszłego roku na UŚ ma zostac filologia angielska z językiem japońskim, program tłumaczeniowy (tak jak teraz funkcjonują kierunki z chińskim i arabskim), ale myślę, że żeby robic magisterkę na tym kierunku trzeba skończyc właśnie taki łączony licencjat Zresztą, jak na razie nie martwię się o magisterkę, zobaczymy co się wydarzy do tego czasu

I tu właśnie przydaje się system boloński, bo nie, nie trzeba ukończy takowego licencjatu trzeba jedynie przejśc pomyślnie rekrutację. Przynajmniej zwykle tak jest. Ale na razie masz na myślenie o mgr duużo czasu. Jeszcze raz gratulacje

[Ertix]

Napisane przez Josseline

Szkoły językowe są nastawione tylko na komunikację, dogadaj się, poznaj naważniejsze zwroty. Ludzie wychodzą stamtąd bez pojęcia o fonetyce i nadal nie potrafią poprawnie wymawiać. I jeszcze mają przekonanie, że będą mówić tak jak native speakerzy ;/

To samo można stwierdzić i o filologach. Na przykład nauczycielach. Filologia filologii nie równa, a osób które naprawdę mają wiarygodny brytyjski czy amerykański akcent nie jest aż tak dużo.

Napisane przez Josseline

Miałam na myśli ludzi, którzy uważają, że nie ma sensu iść na filologię bo na kursie nauczą się tego samego. Ci, którzy robią to wyłącznie dla siebie i nie chcą równać się z filologami są normalni, ich nie krytykuję ;P

To działa w dwie strony, czyli filolodzy (najczęściej właśnie angliści) którzy uważają siebie za Bóg wie kogo. Często się spotykam z taką opinią o anglistach, więc to nic osobistego z mej strony.

Napisane przez post z 2011-07-12, 21:39

Ale niektórzy ludzie idą tam właśnie po to, by zrobić coś dla siebie, a nie mówić jak native speaker. Po prostu lubią uczyć się języków bądź są im potrzebne do pracy i to by wystarczało. Ale właśnie od reszty kwestii, jak nam zapewne wiadomo, są filologie i filolodzy. Ludzie specjalizujący się w kulturze, wiedzy o literaturze i języku danego państwa

Nie wyobrażam sobie nauki jakiegokolwiek języka w oderwaniu od jego fonetyki czy kultury. I nie jestem filologiem, a samoukiem. Błędem właśnie szkół językowych jest nieporuszanie tego typu zagadnień. Rozumiem, że ktoś może się nie interesować literaturą (zwłaszcza tą starodawną), ale pewne podstawy z filologii na kursach to jednak powinny być, i to jest oczywiste. Wyobrażacie sobie naukę na przykład takich języków azjatyckich na kursach bez fonetyki i w oderwaniu od kontekstu kulturowego? Dla mnie to kosmos.
Fonetyka to podstawa przy nauce jakiegokolwiek języka.