Ludzkie zachowania i poglądy, które dziwią cz.2

[miss kitsch]

Napisane przez invisible_01

Wybacz, ale to głupota Do każdej rzeczy można by podpiąć jakąś formułkę:
- nie kupuj kalendarza, bo odmierza czas do śmierci
- nie kupuj facetowi gaci, bo mu je zdejmie inna
- nie kupuj facetowi krawatu, bo się powiesi
i tak dalej

[Candy_lips]

A mnie kiedyś wkurzyła moja znajoma, która, gdy przyjechałam do niej od południa do prawie wieczora, to raczyła u siebie w domu poczęstować mnie zaledwie paluszkami i kanapkami. Dla mnie to brak kultury i taktu. Ja na pewno zaserwowałabym obiad, bo jak się kogoś zaprasza i to w takich porach, to się powinno.
Znałam też taką babę, która nawet jak miała gości, to herbaty im żałowała.. no comment.
Oczywiście, nie wmuszałbym w nikogo obiadu , ale zapytałabym i wiadomo jeżeli ktoś zacząłby jeść i nie dokończył, to nie szkodzi, nie jestem taką jędzą


--------

A to czy ktoś je mięso czy nie to jego sprawa dziewczyny Ja osobiście nie dałabym rady bez mięsa, daje mi paliwo, lubię ostro pojeść i najeść się , czasem do przejedzenia hehe, lubię mieć porządne 3 posiłki i nie oszczędzać sobie tego co lubię, lecz ja nie mam nic do osób, które mięsa nie jedzą

[201607231707]

Napisane przez ankasz

czytając posty o matkach na wizażu, przypomniałam sobie, co mnie jeszcze dziwi..

Otóż na wizażu panuje wszechobecna moda na poniewieranie i poniżanie osób, które śmiały skrytykować dziecko bądź matkę, kobietę w ciąży.
To nic, że kobietka nie ma najmniejszego pojęcia o temacie, w którym sie wypowiada - ważne, że ma w podpisie suwaczek, który mówi za ile did przyjdzie na świat, to jest równoznaczne z ogłoszeniem "Mam w sobie dwa mózgi, więc zawsze mam rację. Nawet jak nie mam!".

A spróbujcie skrytykować np zachowanie dzieci - a fe, a fe, a fuj, wy niedobre wizażanki, nic o życiu nie wiecie...

(To nic, że mam młodsze rodzeństwo, którym się opiekowałam; to nic, że pracowałam jako opiekunka do dzieci kilka ładnych lat i wiem, że dziecko potrafi zachować się w miejscach publicznych, że można mu w sklepie odmówić np batona, bo "w domu mamy całe opakowanie" i obejdzie się bez krzyków i wrzasków. Ale... co ja tam wiem, przez moją Bożenę nie przecisnął się kształt arbuzowaty, to ja mam siedzieć cicho i sie nie odzywać )

Czasem odnoszę wrażenie, że ciąża to wyższy stopień wtajemniczenia
Nieważne co przeżyłeś, gówno wiesz, bo nigdy nie byleś w ciąży

a próbowałaś kiedyś wytłumaczyć ludziom, że... (przygotujcie się na szooook) nie lubicie pomidora?

"Ale jak to, nie lubisz pomidora?"
"Jak można nie lubić pomidora?"
"Przecież pomidor jest taaaki smaczny"
"Ooo mmmm *odgryza kawałek, jak jabłko* mmmm pyyyychota" (nie zwracając zupełnie uwagi, że na ten widok mam odruch wymiotny).


Czasem mam ochotę chwycić go w łapę i wsadzić głęboko w gardło osobie, która chce mnie przekonać, że "przecież pomidory są taaaaaakie smaczne", ze słowami "masz, żryj, skoro takie dobre"

A próbowałaś wytłumaczyc, że nie lubisz jabłek? Mówię nie, dzięki, nie lubie jabłek i oczywiście jest szok, bo JAK TO? Wszyscy lubia jablka

Napisane przez Angry

Masz moje błogosławieństwo

Też uwielbiam teksty "nie lubisz tego?! przecież to pyszne..." "jak możesz to jeśc?" "nie jesz mięsa? to CO ty jesz?!" - nie wiem czemu ma to służyć, może podchodzę do tego za bardzo poważnie, ale moim zdaniem w ten sposób ludzie pokazują tylko swoje ograniczenie i tępotę

To jest moje ulubione No tak, bo jak codziennie nie wpierdzielisz całej krowy, to głodujesz

Napisane przez MalinowaMamba

Identycznie uważam, a całkiem podobna sytuacja jest z moim bratankiem i jego prababcią, czyli moją babcią (bo moja mama jest nowoczesna i się nie wtrąca ). Brat ma swój dom zaraz koło naszego, więc Młody bardzo często u nas jest. Sytuacja nr 1. Bawi się z psem, ale w pewnym momencie już mu coś nie pasuje i zaczyna go bić (dzieciak prawie 3 lata). No to brat mu mówi, żeby tak nie robił, bo to pieska boli i tak nie wolno, na to włącza się babcia: Bij, bij to kundle, dobrze mu tak, jak ci na złość robił! . No i dzieciak się uczy, bo już raczej rozumie co się do niego mówi. Sytuacja nr 2. Za czasów, kiedy młody uczył się załatwiać do nocnika. Akurat było to latem, temperatura ponad 30 stopni, więc po ogrodzie latał bez majtek (jak chciał na nocnik to nie mógł sobie poradzić ze zdjęciem ich i często 'nie wyrabiał' z czasem). Wychodzi babcia na dwór: O jezusku, jakie to dziecko biedne, zimno ci pewnie kochaniutki. Weźcie ubierzcie to dziecko! Sytuacja nr 3. Młody chwilę przed obiadem, a jakieś słodkie przekąski jak np. biszkopt dostaje na podwieczorek. Mama już mu nakłada obiad, a tu przylatuje babcia z batonami, bo to dziecko głodne jest, niech sobie chociaż batonika zje. I to nic, że jak zobaczył tego batonika to już w ogóle nie chciał jeść obiadu tylko to słodkie

Chyba mi krew uszami wyleci

Napisane przez zielona2

O matko i corko!!! Hahahaha.

A tak przy temacie to nie rozumiem dlaczego niektorych dziwi niepodzielanie przez innych entuzjazmu co do malych dzieci/dzieci. Kupek, kaszek, kolek, zabkowania.

U mnie tak naprzyklad jest, ze w rodzinie urodzi sie dziecko. Rodzice sie ciesza, ja gratuluje, oczywiscie tez sie ciesze. Ale oni nie rozumieja ze ja nie chce chcociazby brac na rece dzieciaka itd.

Albo na mszy: dzieciak jakis daje czadu(rozumiem, ok to dziecko przeciez nie zostawia przed kosciolem albo na parkingu) ale wiekszosc ludzi zamiast skupiona na mszy to z zachwytem patrzy na dziecko a niektorzy zdziwnieni ze sie nie zachwycam. NO NIE ZACHWYCAM SIE I KONIEC.

A wogole dobija mnie wmawianie mlodym ludziom ktorzy nie chca miec dzieci:
-"Jeszcze ci sie zmieni"
-"Jeszcze ci sie odmnieni"
-"Zobaczysz w przyszlosci polubisz dzieci".
Oni lepiej wiedza czy bede matka czy nie:r olleyes:

Oczywiscie chce sprostowac, ze absolutnie NIE NEGUJE MACIERZYNSTWA.

To tylko moje poglady

NIENAWIDZĘ TEGO Ale już mam swoj sposób na takich ludzi Udaje wielce oburzoną, że nikt się nie zachwyca moim szczeniakiem, bo przecież to takie slodkie stworzenie jest

Napisane przez I am Rock

I nie żyj, bo umrzesz.

Miazga
To nie dość, że dla bezpieczeństwa lepiej z domu nie wychodzić, to jeszcze urodzic się nie mozna

[Abuuu]

Napisane przez yousuck

hahaha
To jest straszne, wiem. Mój ulubiony argument to: "NO ZJEDZ! PRZECIEŻ NIE PRZYTYJESZ OD TEGO!", tak jakby moja wersja - że nie jestem głodna - w żadnym wypadku nie mogłaby być prawdziwa .

Ta, u mnie to wygląda tak:
- A może zjesz xxx?
(oczywiście to nic, że potrawa xxx stoi zaraz obok mnie i nie mam takiej wady wzroku, by jej nie zauważyć)
- Nie, dziękuję...
- Zjedz, nie utyjesz od tego/odchudzasz się?? Jesteś za szczupła, musisz jeść!

No nie mogę. Jaaasne, przed chwilą zjadłam ogromny obiad a martwię się, by nie przytyć od jednego ogórka, logika babć FTW!

[Noa_]

Napisane przez MalinowaMamba

Sytuacja nr 1. Bawi się z psem, ale w pewnym momencie już mu coś nie pasuje i zaczyna go bić (dzieciak prawie 3 lata). No to brat mu mówi, żeby tak nie robił, bo to pieska boli i tak nie wolno, na to włącza się babcia: Bij, bij to kundle, dobrze mu tak, jak ci na złość robił! .

tak a potem się dziwić, że wyrastają osoby agresywne znęcające się nad słabszymi, podczas gdy sami byli wychowywani przez ludzi zupełnie pozbawionych empatii.

[Reme]

Napisane przez Candy_lips

A mnie kiedyś wkurzyła moja znajoma, która, gdy przyjechałam do niej od południa do prawie wieczora, to raczyła u siebie w domu poczęstować mnie zaledwie paluszkami i kanapkami. Dla mnie to brak kultury i taktu. Ja na pewno zaserwowałabym obiad, bo jak się kogoś zaprasza i to w takich porach, to się powinno.

A sama zjadła obiad? Bo jeśli nie, to nie widzę tu braku kultury. Kanapki Ci dała, głodna nie byłaś a dzieckiem przecież nie jesteś. Może jestem dziwna, ale ja nie muszę zjeść codziennie koniecznie obiadu, nie mam do kogoś pretensji, że mnie obiadem nie poczęstował. Ja sama nie jem czasami obiadów i uważam, że ktoś też nie musi gotować tylko dlatego, że inny go odwiedza. Zwłaszcza, że były kanapki. Co innego, jak kogoś zapraszam na obiad i go planuję zrobić.

Dziwią mnie ludzie, którzy bez uprzedzenia (lub z uprzedzeniem: Zaraz u Ciebie będę) potrafią przyjść w porze obiadowej i informują, że nie są po obiedzie. Nie gotuję nigdy więcej, niż potrzeba i denerwuje mnie takie coś, zwłaszcza, gdy wiem, że ta osoba oczekuje, że dostanie porcję. Czuję się wtedy niezręcznie. Sama mam zjeść obiad, skoro go już ugotowałam i dać tej osobie kanapkę lub ciasto i coś do picia? Wyjdę na niekulturalną Czy może lepiej głodować lub samemu też jeść kanapki, gdy w kuchni stoi gotowe jedzenie dla jednej osoby? Jak ktoś wpada a ja jem, to mówię, że chcę skończyć jeść i informuję od razu, że nie mam obiadu dla większej liczby osób a wtedy zostaję potraktowana spojrzeniem głodnego psa

[Chatul]

Napisane przez LostInTranslation

Po prostu "uwielbiam", gdy ktoś pyta co ja jem, skoro nie jem mięsa Tak jakby mięso było jedynym dostępnym pokarmem

No właśnie. Ja wiem, że mięsożercy jedzą często mięso, ale nie wierzę, że nie jedzą czasem zupy (większość jest wegetariańska), pierogów z kapustą i grzybami/cynamonem/jagodami, ryżu z warzywami, makaronu z sosem pomidorowym itd.

Właśnie! I te okrzyki pełne zachwytu: "Oooo, jaka pyszna sałatka, musisz koniecznie dać mi przepis!"

Ano właśnie... Moja kuchnia jest "żywym" przykładem na to, że można ugotować smacznie, zdrowo i wegetariańsko Gdyby w odwiedzimy przyszła do mnie osoba będąca na diecie wegańskiej czy nawet witariańskiej, też nie miałabym problemu ze zrobieniem jej jedzenia

A jak ja przychodzę do mięsożerców w gości, to na obiad ZAWSZE dostaję jajko Nie wiem co by było gdyby do takich osób przyszła osoba będąca na diecie wegańskiej

[Candy_lips]

Napisane przez Reme

A sama zjadła obiad? Bo jeśli nie, to nie widzę tu braku kultury. Kanapki Ci dała, głodna nie byłaś a dzieckiem przecież nie jesteś. Może jestem dziwna, ale ja nie muszę zjeść codziennie koniecznie obiadu, nie mam do kogoś pretensji, że mnie obiadem nie poczęstował. Ja sama nie jem czasami obiadów i uważam, że ktoś też nie musi gotować tylko dlatego, że inny go odwiedza. Zwłaszcza, że były kanapki. Co innego, jak kogoś zapraszam na obiad i go planuję zrobić.

Dziwią mnie ludzie, którzy bez uprzedzenia (lub z uprzedzeniem: Zaraz u Ciebie będę) potrafią przyjść w porze obiadowej i informują, że nie są po obiedzie. Nie gotuję nigdy więcej, niż potrzeba i denerwuje mnie takie coś, zwłaszcza, gdy wiem, że ta osoba oczekuje, że dostanie porcję. Czuję się wtedy niezręcznie. Sama mam zjeść obiad, skoro go już ugotowałam i dać tej osobie kanapkę lub ciasto i coś do picia? Wyjdę na niekulturalną Czy może lepiej głodować lub samemu też jeść kanapki, gdy w kuchni stoi gotowe jedzenie dla jednej osoby? Jak ktoś wpada a ja jem, to mówię, że chcę skończyć jeść i informuję od razu, że nie mam obiadu dla większej liczby osób a wtedy zostaję potraktowana spojrzeniem głodnego psa

Nie. Sama też nie jadła obiadu. Niemniej nadal uważam, że powinna zapytać.
Są ludzie, którzy jedzą obiad , także...
Ja nie wyobrażam sobie dnia bez trzech porządnych posiłków i obiadu ;P
No i tym bardziej, że ona mieszka w innym mieście i trochę dojazdu do niej miałam.
No , ale nic, każdy jest inny

[Linaewen]

A jak ja przychodzę do mięsożerców w gości, to na obiad ZAWSZE dostaję jajko Nie wiem co by było gdyby do takich osób przyszła osoba będąca na diecie wegańskiej

Kochana, wiesz, ale jak ktoś nie zna Twojej kuchni to CO ma Ci ugotować? Jakby do mnie przyszedł jakiś wegetarianin to bym musiała lecieć do sklepu po jakiś zestaw warzyw do kilku podstawowych rzeczy, które umiem zrobić bez mięsa [chocia my to jadamy jako dodatki do mięsa]. Znaczy, owszem, z przyjemnością bym poleciała i ugotowała, bo gotować lubię, ale to też zależy, czy wizyta by była zaplanowana czy nie... Bo gdyby taka nagła to jajko czasem jest szczytem możliwości...

[kasiencja]

ja nie spodziewam się, że ktoś mnie poczęstuje obiadem, nawet jeśli jestem u niego w takiej porze. jeśli zaproponuje, w porządku, jeśli nie, nie uważam tego za coś złego, zjem później w domu i tyle

zgadzam się co do uciążliwego wciskania jedzenia - trudno wytłumaczyć, ze się po prostu czegoś nie lubi

[Linaewen]

Nie. Sama też nie jadła obiadu. Niemniej nadal uważam, że powinna zapytać.

A jak tego obiadu na dwie osoby nie miała?
Albo sama nie jada, to nie pomyślała, że Ty zjesz...

[Chatul]

Napisane przez Linaewen

Kochana, wiesz, ale jak ktoś nie zna Twojej kuchni to CO ma Ci ugotować? Jakby do mnie przyszedł jakiś wegetarianin to bym musiała lecieć do sklepu po jakiś zestaw warzyw do kilku podstawowych rzeczy, które umiem zrobić bez mięsa [chocia my to jadamy jako dodatki do mięsa]. Znaczy, owszem, z przyjemnością bym poleciała i ugotowała, bo gotować lubię, ale to też zależy, czy wizyta by była zaplanowana czy nie... Bo gdyby taka nagła to jajko czasem jest szczytem możliwości...

Tyle, że ja nie wpadam z zaskoczenia do ludzi na obiad. Zawsze wiedzą chociaż dzień wcześniej, że przyjdę... A potem jak przychodzę to nagle jest zdziwko, że nie jem mięsa (zawsze przypominam wcześniej, że jestem wege) i na szybko jest wyciągane jajko z lodówki... Serio, nie mam niczego do jajek (pomijam fakt, że większość osób je trójki ), ale czuję się niefajnie jak jestem u kogoś, a ten ktoś sobie nie zadał minimalnego trudu żeby przygotować coś dla mnie... Gdyby to jajko było od razu zrobione, spoko. Ale zazwyczaj je ludzie robią jak podczas nakładania obiadu przypomnę kolejny raz, że jestem wege.

A czasem potem jeszcze próbują mi na deser dać galaretkę (oczywiście na żelatynie)

[miss kitsch]

Taaaak, też uwielbiam teksty typu: To jak nie jesz mięsa to CO TY JESZ ???

[WhiteCherry]

Napisane przez Chatul

Nie wiem co by było gdyby do takich osób przyszła osoba będąca na diecie wegańskiej

niech weźmie do odgrzania własnoręcznie przygotowane danie

[Linaewen]

Napisane przez Chatul

Tyle, że ja nie wpadam z zaskoczenia do ludzi na obiad. Zawsze wiedzą chociaż dzień wcześniej, że przyjdę... A potem jak przychodzę to nagle jest zdziwko, że nie jem mięsa (zawsze przypominam wcześniej, że jestem wege) i na szybko jest wyciągane jajko z lodówki... Serio, nie mam niczego do jajek (pomijam fakt, że większość osób je trójki ), ale czuję się niefajnie jak jestem u kogoś, a ten ktoś sobie nie zadał minimalnego trudu żeby przygotować coś dla mnie... Gdyby to jajko było od razu zrobione, spoko. Ale zazwyczaj je ludzie robią jak podczas nakładania obiadu przypomnę kolejny raz, że jestem wege.

A czasem potem jeszcze próbują mi na deser dać galaretkę (oczywiście na żelatynie)

A to co innego. To faktycznie niemiłe

[miss kitsch]

Napisane przez Chatul

Serio, nie mam niczego do jajek (pomijam fakt, że większość osób je trójki ), ale czuję się niefajnie jak jestem u kogoś, a ten ktoś sobie nie zadał minimalnego trudu żeby przygotować coś dla mnie... Gdyby to jajko było od razu zrobione, spoko. Ale zazwyczaj je ludzie robią jak podczas nakładania obiadu przypomnę kolejny raz, że jestem wege.

A czasem potem jeszcze próbują mi na deser dać galaretkę (oczywiście na żelatynie)

[Rayne]

Napisane przez Candy_lips

Nie. Sama też nie jadła obiadu. Niemniej nadal uważam, że powinna zapytać.
Są ludzie, którzy jedzą obiad , także...
Ja nie wyobrażam sobie dnia bez trzech porządnych posiłków i obiadu ;P
No i tym bardziej, że ona mieszka w innym mieście i trochę dojazdu do niej miałam.
No , ale nic, każdy jest inny

Ale to co, skoro sama nie jadła, to miała go dla Ciebie przygotować?

[BioIvO]

Napisane przez miss kitsch

Od zawsze dziwi i wkurza mnie, kiedy ktoś mi mówi, że nie mogę odkurzyć/zrobić prania/sprzątnąć mieszkania/umyć kibla bo jest niedziela:

Ja mam dokładnie odwrotnie Ludzie dziwią sie, ze mam wolne, w domu jestem a nie robię generalnych porządków w niedziele. Przecież to taki idealny, nudny dzień w sam raz na sprzątanie.
Ale ja jestem nauczona ze niedziela to dzień na przyjemności, relaks i spotkania z przyjaciółmi i rodzina.

Napisane przez Candy_lips

Nie. Sama też nie jadła obiadu. Niemniej nadal uważam, że powinna zapytać.
Są ludzie, którzy jedzą obiad , także...
No , ale nic, każdy jest inny

Dobrze wiedzieć bo ja nie wpadłabym na to, ze ktoś może ode mnie oczekiwać ciepłych posiłków. Ja częstuje czym chata bogata, ale specjalnie obiadu na pewno nie ugowowałabym bo każdy ma inne upodobania kulinarne, poza tym ciasteczka, kanapki, sałatka powinny w zupełności wystarczyć. No chyba, ze ktoś sie wcześniej głodzi bo w gości idzie

[Candy_lips]

Napisane przez Linaewen

A jak tego obiadu na dwie osoby nie miała?
Albo sama nie jada, to nie pomyślała, że Ty zjesz...

Nie wiem.
Nie mniej , ja nie zapraszałabym nikogo na cały dzień , jeżeli nie miałabym obiadu. Po prostu źle bym się z tym czuła.
Zawsze jak ktoś u mnie jest w porze obiadowej, to pytam czy dać obiad i zazwyczaj np przyjaciółka je u mnie Tak samo na odwrót jak jestem u psiapsióły, to zawsze w takich godzinach daje mi obiad , też ma takie zdanie jak ja.
Teraz nie zamierzam już do nich tak jeździć, bo nie chce cały dzień głodować
No , ale oczywiście każdy ma inne zdanie

[kotwilka]

Napisane przez sadie

mnostwo kobiet tak robi. Szczerze mówiąc, nigdy nie przyszło mi do głowy, że cos z tym nie tak
Dziecka tez nie mozna chowac pod kloszem i wszystkiego sterylnie dezynfekować, bo pózniej jest bardziej podatne na infekcje.

Serio nie przyszło Ci do głowy, że coś jest nie tak w oblizywaniu czegos co spadło na posadzkę , gdzie są bakterie kałowe, laseczki tężca, pierwotniaki toksoplazmozy, meningokoki i milion innych zarazków?
I dawanie to potem dziecku?

Liżmy podłogi w miejscach publicznych, to będziemy zdrowsi!

[kiciulec]

Mój brat od ponad 10 lat jest wegetarianinem i wszyscy o tym dobrze wiedzą i pamiętają. Mało tego za punkt honoru stawiają sobie ugoszczenie go czymś odpowiednim Pamiętam jak w rodzinie w ciągu chyba 3 lat było dużo ślubów i wesel i wszędzie, ale to absolutnie wszędzie dla niego i jego żony były zamówione posiłki wegetariańskie ( na moim dostali pierogi ). Ale zdarzył się pewien incydent, ale nie z winy rodziny, a restauracji, dodam, że uznawanej za najlepszą u nas w mieście. Przyszedł kelner i upewnił się czy to dla nich ma być posiłek wege, wszyscy jedli rosół, oni natomiast dostali zupę chrzanową z malutkimi plackami ziemniaczanymi w środku, wszystko ładnie pięknie dopóki na dnie nie znaleźli boczku Jak powiedzieli kelnerowi to tylko się glupio uśmiechnął, od początku wiedział, że posiłek miał być bez mięsa, no i dobrze wiedział co w zupie jest.. Jak dla mnie to ogromny nietakt i zaniedbanie ze strony lokalu. I para młoda jak później się dowiedziała, bo się rozeszło, to też była bardzo zakłopotana

[invisible_01]

Jestem z TŻ-tem 5,5 roku, a jego rodzice nadal nie mogą sobie wpoić, że nie jem mięsa. Moja rodzina już przywykła i spoko. Od 5,5 roku powtarzam mamie TŻ-ta, że nie jem mięsa, bo nie lubię. A ona za każdym razem: "Schabowego zjesz?" A następnego dnia robi pulpety i pyta, czy chcę. Nie lubię mięsa każdego - schabowe, pulpety, zrazy, schab czy co tam jeszcze. Ale ona nie rozumie I oczywiście nieśmiertelny tekst, że "co ja jem". Jasne, poza mięsem nie ma nic więcej do jedzenia.

---------- Dopisano o 18:33 ---------- Poprzedni post napisano o 18:29 ----------

Napisane przez kiciulec

Pamiętam jak w rodzinie w ciągu chyba 3 lat było dużo ślubów i wesel i wszędzie, ale to absolutnie wszędzie dla niego i jego żony były zamówione posiłki wegetariańskie

To da się tak?! Kurde, to wychodzi na to, że w rodzinie TŻ-ta każdy ma mnie gdzieś Jego rodzeństwo brało już śluby, znają mnie dobrze, a zawsze dostawałam schabowego, którego nie byłam w stanie zjeść... Byłam pewna, że wszyscy goście muszą dostać to samo. Jeśli mają wybór i nie pomyśleli, żeby dać mi np. rybę, którą lubię, to...

[kiciulec]

Napisane przez invisible_01

Jestem z TŻ-tem 5,5 roku, a jego rodzice nadal nie mogą sobie wpoić, że nie jem mięsa. Moja rodzina już przywykła i spoko. Od 5,5 roku powtarzam mamie TŻ-ta, że nie jem mięsa, bo nie lubię. A ona za każdym razem: "Schabowego zjesz?" A następnego dnia robi pulpety i pyta, czy chcę. Nie lubię mięsa każdego - schabowe, pulpety, zrazy, schab czy co tam jeszcze. Ale ona nie rozumie I oczywiście nieśmiertelny tekst, że "co ja jem". Jasne, poza mięsem nie ma nic więcej do jedzenia.

---------- Dopisano o 18:33 ---------- Poprzedni post napisano o 18:29 ----------


To da się tak?! Kurde, to wychodzi na to, że w rodzinie TŻ-ta każdy ma mnie gdzieś Jego rodzeństwo brało już śluby, znają mnie dobrze, a zawsze dostawałam schabowego, którego nie byłam w stanie zjeść... Byłam pewna, że wszyscy goście muszą dostać to samo. Jeśli mają wybór i nie pomyśleli, żeby dać mi np. rybę, którą lubię, to...

Nie skreślaj ich od razu może nie wszędzie tak można, albo może nie nie wiedzieli, że można

[Linaewen]

Jestem z TŻ-tem 5,5 roku, a jego rodzice nadal nie mogą sobie wpoić, że nie jem mięsa. Moja rodzina już przywykła i spoko. Od 5,5 roku powtarzam mamie TŻ-ta, że nie jem mięsa, bo nie lubię. A ona za każdym razem: "Schabowego zjesz?"

Wiesz, przypomniała mi się scena w filmu Wielkie Greckie Wesele. Jak Tula przedstawia swojego narzeczonego ciotce, ciotka go zaprasza na wspaniałą jagnięcinę, Tula mówi, że on nie je mięsa, cała rodzina zszokowana, a ciotka ratując sytuację-"Nic nie szkodzi, podam najlepszą jagnięcinę jaką mam"...

[yousuck]

Napisane przez Linaewen

Ostatnio w knajpce widziałam, jak mama karmiła nie taką znowu małą córkę [5-6 lat miała, no może wyrośnięta 4-latka]. Koszmar. Co mała nie zdjęła z widelca to mamuńcia dojadała . Aż musiałam zmienić stolik. Pomijając fakt, że wzięli małej pierogi, których ona nie chciała jeść, a frytki z mamusinego talerza wcinała, że aż miło...

W ogóle dzieciaki to temat rzeka-a raczej ich rodzice. Tak się naoglądałam na wczasach, że ze swoich się szybko wyleczyłam. Gównarzeria rozwydrzona...
Lata to-to po knajpach, zagląda ludziom w talerze, łapie za krzesła, biega, wrzeszczy, a mamuńcia z tatuńciem szczęśliwi, bo się dzieciątka tak śliczniutko bawią. Jakaś babcia się podnieca, że wnusięcie się nauczył jeździć na dwóch kółkach w jeden dzień [gówniarz lat 7], a jutro jak będzie ciepło to sobie pobiega bez mateczek po plaży [gówniarz lat 7!!]. Na plaży kopią doły po pół metra głębokie, ale nie zakopie jak idzie do domu, bo ratownicy zakopią. Brat uderza siostrę w tyłek na polecenie starszego brata, a mamuńcia z tatuńciem szczęśliwi, że się tak ładnie bawią. Latają synusiątka w zwykłych gaciach, bo przecież kąpielówki są poniżej ich godności. Wysikują te dzieciaki pod cudzym płotem "bo ona się tak nauczyła" [a strasza siostra stoi obok i płonie ze wstydu za matkę]... Tatuńcio w córuńcią na barana staje ludziom przed nosem[ba, na nosie!], bo córuńcia chce zobaczyć co na scenie. Na uwagę swojej żony odburnkął, że przecież córuńcia chce pooglądać...
Jeny, co za trauma...
Jak można tak dzieciaki rozpuścić....

I spróbuj zwrócić uwagę, to Ci się dostanie ostro! Czasami gdy widzę takie dzieci to naprawdę jest mi ich szkoda, bo ciężko je winić za to, że zachowują się w ten sposób, skoro rodzina temu przyklaskuje.

I kolejna rzecz z dzieciowych tematów : wrzeszczenie na dzieci i używanie przekleństw w miejscach publicznych. Tego nijak pojąć nie mogę: matka, wydawałoby się kobieta z klasą, puszcza dziecku taką wiązankę, że uszy więdną - bo dziecko chce czekoladę/batonik czy coś podobnego i nie chce zrozumieć odmowy. Dzieci fakt, bywają nieznośne, ale wyzwiskami nikt raczej sytuacji nie poprawi.

[Linaewen]

Napisane przez yousuck

I spróbuj zwrócić uwagę, to Ci się dostanie ostro! Czasami gdy widzę takie dzieci to naprawdę jest mi ich szkoda, bo ciężko je winić za to, że zachowują się w ten sposób, skoro rodzina temu przyklaskuje.

I kolejna rzecz z dzieciowych tematów : wrzeszczenie na dzieci i używanie przekleństw w miejscach publicznych. Tego nijak pojąć nie mogę: matka, wydawałoby się kobieta z klasą, puszcza dziecku taką wiązankę, że uszy więdną - bo dziecko chce czekoladę/batonik czy coś podobnego i nie chce zrozumieć odmowy. Dzieci fakt, bywają nieznośne, ale wyzwiskami nikt raczej sytuacji nie poprawi.

Mama mnie hamowała, bo ciągle mnie z podrywało, żeby coś powiedzieć...

[201607231707]

Przypomniała mi sie wizyta u kuzynki
- Chcesz kotleta?
- Nie, dzieki, wiesz, że nie jem mięsa (+ spojrzenie hipogryfa-mordercy )
- Eeee tam, raz zjesz nic sie nie stanie, nałoże ci!

[Lithiumae]

Mnie dziwi/irytuje reakcja ludzi kiedy mówię że bardzo lubię czytać książki:
-No cooo tyyyy! mnie by się nie chciało!
I ogólnie pogląd niektórych ludzi że jak ktoś lubi czytać książki to ''pewnie jest kujonem,nudziarzem,nie ma znajomych i z domu nie wychodzi dlatego książki czyta''

[Linaewen]

Napisane przez Lithiumae

Mnie dziwi/irytuje reakcja ludzi kiedy mówię że bardzo lubię czytać książki:
-No cooo tyyyy! mnie by się nie chciało!
I ogólnie pogląd niektórych ludzi że jak ktoś lubi czytać książki to ''pewnie jest kujonem,nudziarzem,nie ma znajomych i z domu nie wychodzi dlatego książki czyta''

Zgadzam się. Mnie często zaczepiali czy komentowali na ulicy, jak chodziłam po ulicy i czytałam. Teraz to się skończyło. Albo ja to bardziej ignoruję...

[hecate]

Napisane przez invisible_01

Jestem z TŻ-tem 5,5 roku, a jego rodzice nadal nie mogą sobie wpoić, że nie jem mięsa. Moja rodzina już przywykła i spoko. Od 5,5 roku powtarzam mamie TŻ-ta, że nie jem mięsa, bo nie lubię. A ona za każdym razem: "Schabowego zjesz?" A następnego dnia robi pulpety i pyta, czy chcę. Nie lubię mięsa każdego - schabowe, pulpety, zrazy, schab czy co tam jeszcze. Ale ona nie rozumie I oczywiście nieśmiertelny tekst, że "co ja jem". Jasne, poza mięsem nie ma nic więcej do jedzenia.

Jak na rodzinnych imprezach u matki mojego ojca. Od dziecka nie lubie miesa (w daniach glownych ani zadnych wedlin), a i tak jak mi nakladaja jakas tam salatke, to oczywiscie pytanie 'poledwice? nie? przeciez pyszna, sprobuj'. Troche to meczace. Nie jestem wege, ale miesa i ryb nie jadam, nie lubie i nawet mnie nie kusi, wrecz przeciwnie, na mysl o jakis boczkach itp to mi sie cofa. A za pytanie 'to co ty jesz' mam ochote walic w pysk.