czy boicie się zdrady ?

[201803290936]

Zaufanie, bycie pewnym partnera nie musi oznaczać klapek na oczach i wyłączenia myślenia. Ufam, ale gdy widzę, że coś się dzieje, jakieś dziwne sytuacje, zachowania, to sprawdzam, wnikam. Zaufanie może być 100% jeżeli wszystko jest OK, a nie gdy facet nagle zaczyna zostawać codziennie w pracy po godzinach i wychodzić do drugiego pokoju, gdy ktoś do niego dzwoni (a wcześniej tego nie robił). Ja pod pewnymi względami jestem na chwilę obecną pewna mojego partnera, ale gdyby się coś zmieniło to i ta pewność mogłaby zmaleć.

[tipsiara]

Nie , nie boję się zdrady.... jak nastąpi to pogonię fajfusa i już
Tego kwiatu pół światu.

[elvegirl]

Napisane przez majajaj

wiem, że powinno się ufać partnerowi i wydaje mi się, że mu ufam, ale jak wokoło ciągle słyszę o zdradzie, czytam jakieś artykuły, gdzie statystyki pokazują, jak mnóstwo partnerek jest zdradzanych i czytam wypowiedzi dziewczyn, które piszą, że zostały zdradzone po kilku latach związku, to czasami sama się tego boję. czy Wy też macie czasem takie obawy ?

Jasne, jak mi wszyscy dookoła tłuką, że po co mi chłop z takim zawodem, że przecież w tej pracy dochowanie wierności jest po prostu niewykonalne że łaaa generalnie to mnie podziwiają, bo nie potrafiłyby się dzielić chłopem z innymi, a przecież oczywiste jest, że on i tak dalej i tak dalej...to rzuca się to na samopoczucie...ale co ma być, to będzie. Jestem z nim szczęśliwa, nie będę przecież rezygnować ze związku tylko dlatego, że inni nie wierzą w wyjątki od pseudo reguły

[rnm]

Napisane przez elvegirl

Jasne, jak mi wszyscy dookoła tłuką, że po co mi chłop z takim zawodem, że przecież w tej pracy dochowanie wierności jest po prostu niewykonalne że łaaa generalnie to mnie podziwiają, bo nie potrafiłyby się dzielić chłopem z innymi, a przecież oczywiste jest, że on i tak dalej i tak dalej...to rzuca się to na samopoczucie...ale co ma być, to będzie. Jestem z nim szczęśliwa, nie będę przecież rezygnować ze związku tylko dlatego, że inni nie wierzą w wyjątki od pseudo reguły

a co to za profesja?

[elvegirl]

Napisane przez rnm

a co to za profesja?

Kierowca ciężarówki

[rnm]

Napisane przez elvegirl

Kierowca ciężarówki

jak napisałaś o dzieleniu się, to myślałam, że jest co najmniej... hmmm... wodzirejem i że go dziewczyny obskakują i obtańcowują na zabawach

[elvegirl]

Napisane przez rnm

jak napisałaś o dzieleniu się, to myślałam, że jest co najmniej... hmmm... wodzirejem i że go dziewczyny obskakują i obtańcowują na zabawach

Hahaha
Nie no, tutaj jest mit panny na każdej pauzie Czasem sobie myślę, że kobiety marynarzy, kierowców, facetów wyjeżdżających w delegacje, mają przegwizdane głównie ze względu na ludzkie gadanie - strasznie jest to w stanie zatruć dobre nastawienie. Non stop słyszane "on cię na pewno zdradził/zdradza/zdradzi" może zrobić niezłą sieczkę z mózgu.
Nawet na forach wątki zakładane w celu wzajemnego wspierania się w permanentnej tęsknocie, są pełne takich haseł - no nic tylko się pochlastać, albo od razu wykopać stęsknionego chłopa za drzwi, jak tylko się pojawi
Bo przecież nieważne, że zdradzić może każdy, 10m od domu, te konkretne zawody są zdradotwórcze i koniec, kropka

Generalnie zauważyłam, że jak się za długo siedzi w negatywnych emocjach, to zaczynają się udzielać - temu trzeba uważać z wizażem na przykład, człowiek się naczyta o świnstwach jakie ludzie potrafią sobie robić i może stracić optymizm...

[rnm]

to prawda

[Red Lipstick]

Ufam mu, ale jakaś tam minimalna obawa jest. Czemu? Bo go kocham i mi zależy, a gdyby mnie zdradził to zwiazek by sie skonczyl, a tego wolalabym uniknąć. Poza tym ja wychodze z zalozenia, że PEWNYM to nie można być nawet samego siebie w 100%(a co dopiero drugiej osoby). Zawsze może czlowiekowi cos sie porobić z glową.

[201803290936]

Napisane przez elvegirl

Kierowca ciężarówki

Ludzie nie zastanowią się, jak niby kierowca ciężarówki ma nagle nią wyhamować na środku drogi i zgarnąć jakąś panią świadczącą usługi przy drodze. Znajomy mi mówił, że to właśnie osobówki się chętnie zatrzymują, kierowca ciężarówki jedzie dalej, bo ma do zrobienia trasę, już nie mówiąc o nawet braku możliwości zatrzymania się od tak sobie. To pewnie właśnie ci kierowcy osobowych robią potem tym kierowcom z ciężarówek złą opinię, żeby mieć alibi . Na postojach to inna sprawa, ale wtedy to człowiek ma chyba tylko chęć zjeść, odwiedzić wc i pospać.

[rnm]

Napisane przez Doris1981

Na postojach to inna sprawa, ale wtedy to człowiek ma chyba tylko chęć zjeść, odwiedzić wc i pospać.

Nno właśnie tu chyba chodzi głównie o te postoje i długą nieobecność w domu. Wiadomo jednak, że nie ma reguły - facet z zasadami nigdy nie zrobi świństwa

bo to akurat spore świństwo - można przywlec jakieś paskudne choróbsko.

[new woman in town]

Pewność moim zdaniem nie istnieje. Sądzę, że pewności nie mam nawet jeśli chodzi o mnie samą, a co dopiero świadczyć o drugim, nawet bliskim człowieku.

Męża wybierałam świadomie i rozsądnie. Spełnia wszystkie kryteria opisane przez Madanę, jednak czy to , że jest mądrym człowiekiem dziś oznacza, że za 10 lat będzie tym samym?
Wierzę i ufam, że mamy wspólną wizję przyszłości , priorytety, jesteśmy ze sobą szczęśliwi na każdej płaszczyźnie.
Jednak widzę co jakiś czas, jak ludzie , tak zwani porządni, z mocnym kręgosłupem moralnym wikłają się w przeróżne akcje, w tym zdrady.
Więc wolę dbać o to co mam i mieć nadzieję, że nas to ominie.

Aha i nie boję się zdrady.
Gdyby tak było nie podjęłabym się tworzenia związku, małżeństwa.
Gdybym z góry zakładała taki scenariusz.
A jeśli nawet coś takiego się przydarzy to sobie poradzę.
Nie pilnuję, jestem zazdrosna w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Długa smycz lepiej trzyma, jeśli w ogóle człowiekowi jest jakakolwiek potrzebna.

Moim zdaniem ( i zdaniem Tż) nasz związek jest naszym wyborem, decyzją a nie przypadkiem. Jesteśmy ze sobą bo chcemy a nie musimy.
I dopóki oboje będziemy dalej chcieć ze sobą przebywać, kochać się, dzielić wszystko,budować a nie burzyć, dopóty nie będzie powodów do szukania szczęścia poza związkiem.

[elvegirl]

Napisane przez Doris1981

To pewnie właśnie ci kierowcy osobowych robią potem tym kierowcom z ciężarówek złą opinię, żeby mieć alibi .

Dobre

Napisane przez rnm

Nno właśnie tu chyba chodzi głównie o te postoje i długą nieobecność w domu.

Tak, i przecież zagrożenie nie leży tylko w tirówkach, ale ogólnie w kobietach, mało to szukających jednorazowych przygód babek w pubach siedzi? A przecież TO OCZYWISTE, że chłop tego tygodnia czy trzech bez seksu nie wytrzyma... ba, nawet nie powinno się tego od niego wymagać

[201803290936]

Napisane przez rnm

Nno właśnie tu chyba chodzi głównie o te postoje i długą nieobecność w domu. Wiadomo jednak, że nie ma reguły - facet z zasadami nigdy nie zrobi świństwa
(...)

Jasne, że nie ma reguły i ja sama (patrząc na statystyki i w wyniku własnych, niekoniecznie trzeźwych obserwacji) wiem, że w pewnych zawodach jest jednak więcej okazji do zdrady i co za tym idzie samych zdrad, nie ma się co czarować. Czasami nawet nie chodzi o sam zawód, ale o status jaki ze sobą niesie, atmosfera panująca w pracy.

[rnm]

Napisane przez elvegirl

Tak, i przecież zagrożenie nie leży tylko w tirówkach, ale ogólnie w kobietach, mało to szukających jednorazowych przygód babek w pubach siedzi? A przecież TO OCZYWISTE, że chłop tego tygodnia czy trzech bez seksu nie wytrzyma... ba, nawet nie powinno się tego od niego wymagać

no tak, przecież (według wielu) to reguła

Napisane przez Doris1981

Jasne, że nie ma reguły i ja sama (patrząc na statystyki i w wyniku własnych, niekoniecznie trzeźwych obserwacji) wiem, że w pewnych zawodach jest jednak więcej okazji do zdrady i co za tym idzie samych zdrad, nie ma się co czarować. Czasami nawet nie chodzi o sam zawód, ale o status jaki ze sobą niesie, atmosfera panująca w pracy.

Zgadzam się. Nie tylko specyfika pracy i częsta nieobecność w domu może być "zachęcająca".

Idąc dalej stereotypami, w końcu każdy prezes sypia z sekretarką, a każdy wyjazd integracyjny zamienia się wieczorem w wielkie seks - party

[elvegirl]

Napisane przez rnm

Idąc dalej stereotypami, w końcu każdy prezes sypia z sekretarką, a każdy wyjazd integracyjny zamienia się wieczorem w wielkie seks - party

A my wszystkie jesteśmy dziećmi listonoszów, ewentualnie uczynnych sąsiadów

[b2061242e79199a19ea25d448e737c2153b1403a_5fee6602bf23e]

Napisane przez madana

Nie,bo mąż wie (i ja wiem- to z kolei jego zdanie), że zdrada oznaczałaby koniec naszego małżeństwa, bo mimo że bardzo męża kocham- WYOBRAŻAM SOBIE życie (czyli inaczej niż całe mnóstwo dziewczyn z tekstem "nie wyobrażam sobie życia bez..")bez niego, aczkolwiek niechętnie.

To samo obowiązuje w moim związku
Generalnie nie myślę o tym na codzień . Wiem,że mój tż mi ufa i wie że niczego nie zmaluje przeciwko nam , i to działa w drugą stronę
Owszem na początku były lekkie zawirowania , bo ja się bałam ,ale z czasem stwierdziłam ,że wiem kogo mam przy sobie i teraz jakoś nie odczuwam tego strachu .
Najgorsze co można zrobić i wiem to po sobie to wiecznie się nakręcać, wiecznie o tym myśleć . Ale prawda jest taka że jeśli facet będzie chciał zdradzić to i tak to zrobi ,ale to już jego sumienie

[elvegirl]

Napisane przez Doris1981

(...)w pewnych zawodach jest jednak więcej okazji do zdrady i co za tym idzie samych zdrad, nie ma się co czarować.

Jasne że tak. Ale jeśli ktoś się decyduje na taki związek, chce spróbować, ufać, to nie wiem jaki jest sens w próbach uświadomienia go, że to się na pewno nie uda Bo jakoś w troskę i dobre serduszka to ja nie wierzę

---------- Dopisano o 10:47 ---------- Poprzedni post napisano o 10:47 ----------

[1=b2061242e79199a19ea25d4 48e737c2153b1403a_5fee660 2bf23e;31568584]
Najgorsze co można zrobić i wiem to po sobie to wiecznie się nakręcać, wiecznie o tym myśleć . Ale prawda jest taka że jeśli facet będzie chciał zdradzić to i tak to zrobi ,ale to już jego sumienie [/QUOTE]

[b2061242e79199a19ea25d448e737c2153b1403a_5fee6602bf23e]

Napisane przez elvegirl

a my wszystkie jesteśmy dziećmi listonoszów, ewentualnie uczynnych sąsiadów :d

:d

[suszarka]

Napisane przez Rena

Generalnie zdrada to szukanie na zewnatrz tego co sie nie dostaje w zwiazku - czy cos takiego istnieje od razu sie orientowac niz dowiedziec sie gdy bedzie nie co za pozno.

myślę, że jednak geneza zdrady jest bardziej złozona, niż brak pewnych bodźców w związku.



i tak jak czytam wątek, to jawi się on mocno optymistycznie. Nie umiałabym zaufać w 100% ( co nie jest równoznaczne z lękiem przed zdradą ) i waląc się w pierś powiedzieć on mnie nigdy nie zdradzi.

Można kogoś znać, można z kimś być ale nigdy się nie będzie tym kimś.
I nigdy nie pozna się w 100% myśli tej drugiej osoby.
A bez tego nie ma dla mnie mowy o 100% zaufaniu i bezgranicznej wierze w dobro drugiej osoby.

[rnm]

Napisane przez elvegirl

A my wszystkie jesteśmy dziećmi listonoszów, ewentualnie uczynnych sąsiadów

hihi i mamy kochanków hydraulików

akurat w najbliższej rodzinie mam przykład romansu z życzliwym sąsiadem

[makarona]

Ja nie boję się zdrady, bo doskonale się przekonałam na własnej skórze czym to jest, jak bardzo boli i do czego prowadzi.
Zazwyczaj boję się tylko tego, co nieznane. A skoro zdrada nie jest mi niestety obca nie wzbudza we mnie strachu, jedynie ból i inne skrajne uczucia.

Poza tym żyję w przekonaniu, że prędzej czy później, z tym, czy z innym partnerem niestety doświadczę zdrady. Nie wierzę w wierność.

[boulinka]

.

[tacyta]

Nie boję się zdrady,bo staram się wchodzić w związki z mężczyznami, którzy dobrze rokują, charakteryzują się uczciwością, honorem i odpowiedzialnością, na wstępie skreślam wszystkich kobieciarzy, krętaczy i lekkoduchów. Jak już odpowiednią osobę wpuszczam do swojego życia, to daję kredyt zaufania i ufam, dopóki nie wystąpią przesłanki wzbudzające moje wątpliwości. Na chwilę obecną jestem pewna mojego partnera, ufam w jego uczciwość i miłość do mnie, jeszcze mnie zawiódł i wierzę, że tak pozostanie. On wie, że stawką jest nasz związek i gdyby mnie zdradził, to mnie bezpowrotnie utraci. Nigdy nie wybaczyłabym mu zdrady, zresztą on także by mi jej nie wybaczył.

[mysza88]

[QUOTE=Shadii;31561308]To znaczy chodziło mi o to, że facet nie daje powodów do zdrady, a ja i tak się boję, czuję, że może tak być, pomimo zapewnień, nie wiem, jak to wytłumaczyć a nie o to, że jestem z pajacem, ale kocham i się go trzymam i nie puszczam nie, że ktoś jest zły, tylko czy może chodzi o dobranie sobie osoby takiej, której się zaufa na tyle, żeby nie myśleć codziennie "a jakby". Ja tak nie mam, nie wiem, źle trafiłam? Niby jest ok, ale nie jest. A może za wielu rzeczy się naczytałam i wydaje mi się, że każdy zdradzi?

Shadii czuje się identycznie tak jak Ty.... niby nie mam powodów, często zapewnia mnie o swojej wierności i miłości ( wiem że tak jest, czuje to że mnie kocha, ale nie potrafie mu do końca zaufac... ) byc może uraz z poprzedniego związku daje sie we znaki i przez to niszczy szanse na bycie szczęsliwa.... bo nie czuje sie w tym zwiazku do konca szczęsliwa własnie przez ta ciągła obawe i nie wiem juz co dalej robic...

[significant]

A ja się boję i to bardzo. Nie potrafię zaufać w 100% bo niestety kilka razy zdarzyło się, że zawiodłam się przez ukrywanie różnych rzeczy przede mną i kłamstwa.
Nigdy nie bałam się, że partner zdradzi mnie w fizycznym sensie, tylko przez emocjonalne zaangażowanie.
Mam nadzieję, że kiedyś w końcu zaufam ponownie i nie będę miała już powodów do obaw. Ale na to potrzeba trochę czasu.

[helena4321]

[QUOTE=rnm;31566345]a niby dlaczego nie starsze pokolenie?

poza tym nie każdego mężczyznę cieszą takie miejsca. znam takich, którzy nawet klubów ze stripteasem nie lubią (i nie jest to suche gadanie).


To oczywiste, ze nie kazdego ciesza takie miejsca

Jak to dlaczego nie starsze, watpie, ze moj dziadek...no nie wyobrazam go sobie w burdelu, moze tak pominmy szczegoly


A bronicie tak niektore, jak lwicie, jakbyscie wcale nie byly takie pewne...ale wiem, macie swoje zdanie, to tylko moja subiektywna uwaga, pozdrawiam

[Kaja-ja]

Napisane przez boulinka

Nie, bo wiem, że mój facet mnie nie zdradzi. Jak to się mówi, ufam jemu ale nie innym kobietom :P

Nie lubię tego stwierdzenia. Jak dla mnie jest idiotyczne.
Ufam mojemu facetowi, ale nie ufam innym kobietom - dlatego np. nie pozwalam mu wychodzić samemu do klubu.
Kurczę, skoro mu ufam, to co mnie obchodzą inne baby? Nawet jeśliby były napalone jak Arab na kurs pilotażu i rozebrane skakały wokół niego... to mój facet NIC z tym nie zrobi. Co najwyżej obróci się na pięcie i sobie pójdzie... I w to wierzę, i dlatego mu ufam. I dlatego zdrady się nie boję...
Stwierdzenie, że nie ufam innym kobietom to jest dopuszczenie, że jednak się nie odwróci i nie odejdzie... w takim razie gdzie tu jest zaufanie do partnera??

[rnm]

Napisane przez Kaja-ja

Nie lubię tego stwierdzenia. Jak dla mnie jest idiotyczne.
Ufam mojemu facetowi, ale nie ufam innym kobietom - dlatego np. nie pozwalam mu wychodzić samemu do klubu.
Kurczę, skoro mu ufam, to co mnie obchodzą inne baby? Nawet jeśliby były napalone jak Arab na kurs pilotażu i rozebrane skakały wokół niego... to mój facet NIC z tym nie zrobi. Co najwyżej obróci się na pięcie i sobie pójdzie... I w to wierzę, i dlatego mu ufam. I dlatego zdrady się nie boję...
Stwierdzenie, że nie ufam innym kobietom to jest dopuszczenie, że jednak się nie odwróci i nie odejdzie... w takim razie gdzie tu jest zaufanie do partnera??

podpisuję się pod tym

[Chatul]

Napisane przez Kaja-ja

Nie lubię tego stwierdzenia. Jak dla mnie jest idiotyczne.
Ufam mojemu facetowi, ale nie ufam innym kobietom - dlatego np. nie pozwalam mu wychodzić samemu do klubu.
Kurczę, skoro mu ufam, to co mnie obchodzą inne baby? Nawet jeśliby były napalone jak Arab na kurs pilotażu i rozebrane skakały wokół niego... to mój facet NIC z tym nie zrobi. Co najwyżej obróci się na pięcie i sobie pójdzie... I w to wierzę, i dlatego mu ufam. I dlatego zdrady się nie boję...
Stwierdzenie, że nie ufam innym kobietom to jest dopuszczenie, że jednak się nie odwróci i nie odejdzie... w takim razie gdzie tu jest zaufanie do partnera??

Zgadzam się z tym, co napisałaś. Ale wiem, że „ufam jemu, ale nie ufam innym kobietom” nie jest aż takie głupie. Sama ufam TŻ-owi, ale nie ufam w 100% innym kobietom, bo dlaczego miałabym? Znam je? Nie. Wiem do czego są zdolne? Też nie. Nie zakładam z góry, że są zdolne do wszystkiego, ale wiem też, że nie mogę na nich polegać w 100%.
Nie boję się o to, że TŻ mnie zdradzi z jakąś napaloną na niego laskę, bo wiem, że facet woli mnie Ale jednocześnie nie wiem do końca do czego zdolne są inne kobiety, dlatego uważam, że trzeba zachować pewne środki bezpieczeństwa, i tyle.
Czyli np. nie podawać swojego numeru telefonu dziewczynie, która ewidentnie ma ochotę na jakiś romans/flirt itd.