Wesele- osoba towarzysząca.

[Elfir]

Kiedy spotkałam mojego faceta, zaraz po kilku tygodniach znajomości (jeszcze w fazie poznawania się nawet niż "chodzenia) wypadlo w jego rodzinie wesele, na które zostałam zaproszona jako osoba towarzysząca.
Kupiłam ramkę na zdjęcia (zamiast kwiatów), ale nie dokładałam się do prezentu, jaki mój TŻ dawał. Po jakimś czasie wesele bylo w mojej rodzinie, my mieszkaliśmy już razem, ale dałam na prezent pieniądze ze swojej pensji (w wysokości "talerzyka" za dwie osoby, czyli 400 zł).

Wspólnie dajemy prezent dopiero od naszego ślubu.

[Heroldin]

"Dołożenie się" do prezentu - nie . Jak to już napisała dzustam, to wbrew zasadom savoir vivre . Wyjście z taką propozycją, też nie jest w dobrym tonie . Ja powiedziałabym partnerowi po prostu - kupię kwiaty . Nie wyobrażam też sobie, tak jak to sugerujecie, obdarowania pary młodej butelką alkoholu . Ale, to ja . Bukiet kwiatów jest jak najbardziej w dobrym guście . Ładna karta z powinszowaniami też może być .
Bardziej "martwiłabym się" kwestią noclegu i to omówiłabym szczegółowo z osobą zapraszającą . Nie każdy wyglądający na dorosłego, takim jest w rzeczywistości .
Jeśli zaprosi Cię do swoich rodziców, kup jakieś nierozpuszczające się {} słodycze . Chociaż zapowiadają spadek temperatury, to i np. bombonierce przez godzinę nic się nie stanie .W żadnym wypadku nie sprezentowałabym alkoholu . Wiele osób mogłoby poczuć się niezręcznie . Przyjąć mogliby to jako sugestię, bez względu na jego rodzaj .
Makijaż i fryzura - przed wyjazdem . Powiedz, jeśli takowe odwiedzisz, kosmetyczce i fryzjerce o podróży . One mają sposoby na utrwalanie .

P.S.
Zaznaczam - nie jestem abstynentem i nie dlatego odradzam alkohol . Po prostu - są przyjęte pewne zasady dobrego wychowania .

[Elfir]

Wiele par prosi o wino do skompletowania "piwniczki" na wspólną drogę zamiast kwiatów.
Kwiaty robią się passe, bo i tak nie ma co z nimi robić po ślubie. Ja kwiatów nie chciałam, ale i tak dostałam i część po weselu rozdałam kuzynkom, mamie, teściowej, bo w domu mam tylko dwa wazony.

[alkaxy]

Napisane przez Elfir

Wiele par prosi o wino do skompletowania "piwniczki" na wspólną drogę zamiast kwiatów.
Kwiaty robią się passe, bo i tak nie ma co z nimi robić po ślubie. Ja kwiatów nie chciałam, ale i tak dostałam i część po weselu rozdałam kuzynkom, mamie, teściowej, bo w domu mam tylko dwa wazony.

Dokładnie, 2-3 bukiety fajnie jest dostać, ale zwykle jest tego więcej i nie ma co z tym zrobić, bez sensu wydane pieniądze. Pary proszę też czasem o książki czy inne rzeczy, byleby nie kwiaty.

[Heroldin]

Napisane przez Elfir

Wiele par prosi o wino do skompletowania "piwniczki" na wspólną drogę zamiast kwiatów .

Jeśli jest to wyraźnie zaznaczone na zaproszeniu, to wszystko w porządku . Wiele par, zamiast kwiatów, prosi o wspomożenie schronisk dla zwierząt, domów dziecka lub o "wino do piwniczki" . Ale o takich życzeniach, tak jak napisałam wyżej, gości informuje się w zaproszeniach . Niektóre pary życzą sobie prezenty gotówkowe . W zaproszeniu widnieje znak koperty i po problemie .
Autorka wątku jest zaproszona na ślub jako tzw. osoba towarzysząca . Moim zdaniem, nie wypada sprezentować nic innego niż kwiaty lub kartę z powinszowaniami.

[camillie]

Napisane przez Heroldin

"Dołożenie się" do prezentu - nie . Jak to już napisała dzustam, to wbrew zasadom savoir vivre . Wyjście z taką propozycją, też nie jest w dobrym tonie . Ja powiedziałabym partnerowi po prostu - kupię kwiaty . Nie wyobrażam też sobie, tak jak to sugerujecie, obdarowania pary młodej butelką alkoholu . Ale, to ja . Bukiet kwiatów jest jak najbardziej w dobrym guście . Ładna karta z powinszowaniami też może być .
Bardziej "martwiłabym się" kwestią noclegu i to omówiłabym szczegółowo z osobą zapraszającą . Nie każdy wyglądający na dorosłego, takim jest w rzeczywistości .
Jeśli zaprosi Cię do swoich rodziców, kup jakieś nierozpuszczające się {} słodycze . Chociaż zapowiadają spadek temperatury, to i np. bombonierce przez godzinę nic się nie stanie .W żadnym wypadku nie sprezentowałabym alkoholu . Wiele osób mogłoby poczuć się niezręcznie . Przyjąć mogliby to jako sugestię, bez względu na jego rodzaj .
Makijaż i fryzura - przed wyjazdem . Powiedz, jeśli takowe odwiedzisz, kosmetyczce i fryzjerce o podróży . One mają sposoby na utrwalanie .

P.S.
Zaznaczam - nie jestem abstynentem i nie dlatego odradzam alkohol . Po prostu - są przyjęte pewne zasady dobrego wychowania .

Co prawda też miałam obiekcje wręczać alkohol , ale co wtedy gdy para życzy sobie wino zamiast kwiatów ?

Nie dokładam się - ale kupuje jakiś drobiazg
Gdy ktoś chce mi się dołożyć pomimo odmowy - w porządku

[Mijanou]

Napisane przez nevermind1989

Zostałam zaproszona na wesele kuzynki chłopaka, z którym dopiero się zaczęłam się spotykać ( widzieliśmy się kilka razy w miejscu pracy, a ostatnio była Nasza pierwsza randka). Pomysł mi się spodobał, dawno nie byłam na takiej imprezce, poza tym to dobra okazja do poznania jego, zobaczenia jak wyglądają stosunki w jego rodzinie itd . Wesele jest w innej miejscowości niż mieszkamy (godzina drogi). Na początku się bardzo cieszyłam, ale oczywiście zaczęły nasuwać się pytania.. Czy powinnam spytać czy dołożyć się do prezentu? Czy jeśli nie, to wypada kupić czekoladki/wino? myślałam o kwiatach, ale nie będę ich raczej wiozła w te upały, a nie wiem czy będzie gdzie i kiedy kupić je na miejscu. Czy może jako osoba towarzysząca nie powinnam w ogóle martwić się o prezent? Jeszcze się zastanawiam, czy zrobiłybyście sobie fryzurę i makeup już przed wyjazdem?? nie wiem, jak będziemy stali z czasem przed tym weselem czy będzie na to czas...

Zaraz będę zlinczowana. Zaraz, za chwilkę.

Ale szczerze powiem: nie rozumiem zapraszania na wesele kogokolwiek "z osobą towarzyszącą". Rozumiem, że jeśli zapraszana osoba ma narzeczoną, dziewczynę, z którą jest już od dłuższego czasu- wtedy jest to w pełni uzasadnione. Ale zaproszenia typu: " Zapraszamy Jana Kowalskiego z osobą towarzyszącą"- ni diabła nie rozumiem. Przecież to uroczystość dla rodziny i przyjaciół, po co mi obca osoba w tym gronie (jak w tym przypadku, po pierwszej randce). Pomijam fakt, że każda taka "bliżej nieznana osoba towarzysząca" generuje dodatkowe koszty, nikomu w portfel nie zaglądam, bo kto bogatemu zabroni? Ale to nie jest studniówka, czy inna publiczna, szkolna, uniwersytecka impreza. I nie wierzę, że rzeczony Jan Kowalski nudziłby się na weselu tylko dlatego, że nie ma przy sobie aktualnej "osoby towarzyszącej'.

Ba, czytając i biorąc aktywny udział w wizażowym życiu, często bywam zdziwiona, że ktoś rozpacza, że nie ma z kim iść na wesele. To jakiś obciach jest?

I robi się taka kuriozalna sytuacja: wesele, wiadomo, to nie są tanie koszty. Młodzi po cichu klną, bo przez "bliżej nieznane osoby towarzyszące" koszty wzrastają o minimum 1/4 (bo teraz nawet 15 latki obrażają się, że nie dostały zaproszenia z osobą towarzyszącą). Ale zapraszają, bo nastała dziwaczna i niezrozumiała moda ciągnięcia osób towarzyszących (często z łapanki) na uroczystości, które chce się spędzać z rodziną i przyjaciółmi. A część rodziny jest święcie oburzona, że nie dostała zaproszenia z dopiskiem :"z osobą towarzyszącą". I albo rodzinne kwasy albo zrujnowanie się na wesele takie, jak kiedyś na wsi.

Gdyby facet, z którym spotkałam się kilka razy zaprosił mnie na wesele do swojej rodziny-odmówiłabym. I z rozsądku i ze zdziwienia. Sama na wesela nie uczęszczam, wolę stypy. Nie tak dawno jeden z moich dalszych kuzynów się żenił. Ponieważ łączą nas też więzy przyjaźni to klął koncertowo na wymuszanie zaproszeń "dla osób towarzyszących", których nie zna ani on, ani jego rodzina, ani panna mloda, i ktore tak naprawdę go nie obchodzą. I vice versa.