najbardziej absurdalne rzeczy za które oblewają

[Aimee_J]

Uszy do góry znam osoby, które zdały za ósmy-dziewiątym, a teraz śmigają jak starzy szoferzy Znam też osoby, które zdały za pierwszym, a człowiek się boi wsiąść z nimi do samochodu.
Jak dla mnie to egzamin nie weryfikuje żadnych umiejętności oraz zdolności samodzielnego myślenia, a jedyne wykute na pamięć schematy.

[tija93]

Napisane przez Aimee_J

Uszy do góry znam osoby, które zdały za ósmy-dziewiątym, a teraz śmigają jak starzy szoferzy Znam też osoby, które zdały za pierwszym, a człowiek się boi wsiąść z nimi do samochodu.
Jak dla mnie to egzamin nie weryfikuje żadnych umiejętności oraz zdolności samodzielnego myślenia, a jedyne wykute na pamięć schematy.

Wiem wiem, że dużo ludzi zdaję dopiero za którymś podejściem i to nie swiadczy o byciu dobrym kierowcą jakoś to będzie ograniczeń do ilości zdawań nie ma

[owieczkaa]

Mnie najbardziej denerwuje (choć egzamin mam dawno za sobą), że WORDy robią sobie jakieś wewnętrzne regulacje, niemające nic wspólnego z zasadami ruchu drogowego. Normalnie jak państwo w państwie.

Najrozsądniej wg mnie byłoby zrobić egzamin na zasadzie normalnego kierowcy - nie tracisz prawa jazdy jak tylko zrobisz jakikolwiek błąd typu niewłączenie kierunkowskazu czy najechanie na ciągłą linię. Przerwanie egzaminu powinno być tylko wtedy, kiedy jest bezpośrednie zagrożenie kolizją/wypadkiem z pieszym. A tak to powinno być, powiedzmy, do 10 punktów karnych się zdaje.

[Aimee_J]

Nie włączenie kierunkowskazu to jest bezpośrednie zagrożenie
Nawet nie wiesz ile razy od wypadku/stłuczki mnie uratował refleks, bo komuś przede mną krowa zeżarła światła i pchał się bez ostrzeżenia.

[owieczkaa]

Napisane przez Aimee_J

Nie włączenie kierunkowskazu to jest bezpośrednie zagrożenie
Nawet nie wiesz ile razy od wypadku/stłuczki mnie uratował refleks, bo komuś przede mną krowa zeżarła światła i pchał się bez ostrzeżenia.

Nie, niewłączenie kierunkowskazu to tylko potencjalne zagrożenie, nie bezpośrednie. Bezpośrednie zagrożenie kolizją jest wtedy, kiedy np. instruktor widzi, że egzaminowany wymusił pierwszeństwo i zaraz wjedzie w inne auto. Moim zdaniem o wiele większym zagrożeniem jest niewyłączenie kierunkowskazu (w sensie jeżdżenie z włączonym).

Po prostu mówię, że egzamin powinien odzwierciedlać sytuację na drodze, a nikt nie traci prawa jazdy po jechaniu na ręcznym, najechaniu na ciągłą czy braku kierunkowskazu. Nie traci się go nawet po wymuszeniu pierwszeństwa i wyprzedzaniu na przejściu dla pieszych czy skrzyżowaniu. Widzę po prostu dysproporcję - młodzi kierowcy karani są bardzo resytrykcyjnie za najmniejszy błąd, a ci lepiej doświadczeni, wydawałoby się lepsi - nie.