Dla przyszłych, obecnych i przeszłych Kursantek - cz. IX

[lagerfeldised]

A u mnie dzisiaj kompletna zalamka. Nie wiem co sie stalo, ale dzisiaj jezdzilam w koszmarnym stresie , zakrety na wcisnietym sprzegle, maks 70 na godzine, jak mi autobus zaczal wykrzdzac z zatoczki, to zamiast zwolnic albo sie zatrzymac i wpuscic ja nagle kierunek i jak ten kretyn na lewy pas - malo co nie spowodowalam wypadku, bo ledwo co sie wcisnelam przed samochod, ktory sobie jechal tym lewym pasem. Bo mi kolezanka opowiedziala, ze ktos z jej rodziny zginal wlasnie w takiej sytuacji z autobusem na prawym pasie.

I nerwy, nerwy, trzesace sie nogi, trabiacy kierowcy i tak dalej...

Zaczelam sie zastanawiac dlaczego ja w ogole dostalam to prawo jazdy. I napisalam juz na innym watku czy sa jakies lekkie tabletki na uspokojenie po ktorych mozna prowadzic, bo ja juz bylam roztrzesiona wsiadajac do samochodu i nie moglam tego opanowac. W takiej sytuacji wolalabym nastepnym razem, jezeli taki przeklety wieczor sie powtorzy, po prostu cos lyknac i wyluzowac. Ale nie tracic refleksu i koncentracji...


No ogolnie dzisiaj zalamka. Jutro znowu musze wsiasc za kolko i mam nadzieje, ze to byl jakis zly dzien po prostu, skonczyl sie i nie wroci.


Myslalam nawet o wzieciu jazdy w swoim samochodzie, ale nie wiem czy ma sens znowu przyzwyczajac sie do tego komfortu pasazera, ktory ci zawsze pomoze. Mam wrazenie, ze tylko wyrzuce pieniadze, bo przeciez znam i zasady ruchu i obslugi samochodu... Tylko te nerwy.
Dziwne w ogole, bo to wcale nie pierwsza samodzielna trasa, tylko juz ktoras... I nagle takie cos







Wybaczcie brak polskich znakow, ale pisze z telefonu, bo padl mi zasilacz od laptopa.

[Sanria]

Współczucia. Jestem przekonana, że to odosobniony przypadek i więcej się nie powtórzy. Każdy może mieć gorszy dzień. Rozumiem jak to jest za bardzo wziąć sobie do serca opowieści albo wydarzenia - w moim najbliższym otoczeniu dwa dni pod rząd i to całkiem niedawno zdarzyły się dwa poważne wypadki samochodowe, z czego jeden z tragicznym skutkiem. Jakoś mi się nie uśmiecha siadać za kierownicą teraz, dlatego nie dziwię Ci się że spanikowałaś. Ale teraz może być już tylko lepiej, uszy do góry!

[Frutti]

Przecież masz te prawo jazdy dopiero miesiąc, a autko pół.
Nie możesz być od razu Kubicą... Takie rzeczy będą Ci się na początku zdarzać, a nawet zdarzają się kierowcom z wieloletnim stażem.

[pendraiw]

Napisane przez lagerfeldised

A u mnie dzisiaj kompletna zalamka. Nie wiem co sie stalo, ale dzisiaj jezdzilam w koszmarnym stresie , zakrety na wcisnietym sprzegle, maks 70 na godzine, jak mi autobus zaczal wykrzdzac z zatoczki, to zamiast zwolnic albo sie zatrzymac i wpuscic ja nagle kierunek i jak ten kretyn na lewy pas - malo co nie spowodowalam wypadku, bo ledwo co sie wcisnelam przed samochod, ktory sobie jechal tym lewym pasem. Bo mi kolezanka opowiedziala, ze ktos z jej rodziny zginal wlasnie w takiej sytuacji z autobusem na prawym pasie.

I nerwy, nerwy, trzesace sie nogi, trabiacy kierowcy i tak dalej...

Zaczelam sie zastanawiac dlaczego ja w ogole dostalam to prawo jazdy. I napisalam juz na innym watku czy sa jakies lekkie tabletki na uspokojenie po ktorych mozna prowadzic, bo ja juz bylam roztrzesiona wsiadajac do samochodu i nie moglam tego opanowac. W takiej sytuacji wolalabym nastepnym razem, jezeli taki przeklety wieczor sie powtorzy, po prostu cos lyknac i wyluzowac. Ale nie tracic refleksu i koncentracji...


No ogolnie dzisiaj zalamka. Jutro znowu musze wsiasc za kolko i mam nadzieje, ze to byl jakis zly dzien po prostu, skonczyl sie i nie wroci.


Myslalam nawet o wzieciu jazdy w swoim samochodzie, ale nie wiem czy ma sens znowu przyzwyczajac sie do tego komfortu pasazera, ktory ci zawsze pomoze. Mam wrazenie, ze tylko wyrzuce pieniadze, bo przeciez znam i zasady ruchu i obslugi samochodu... Tylko te nerwy.
Dziwne w ogole, bo to wcale nie pierwsza samodzielna trasa, tylko juz ktoras... I nagle takie cos







Wybaczcie brak polskich znakow, ale pisze z telefonu, bo padl mi zasilacz od laptopa.

Tak, masz rację - miałaś gorszy dzień. Nie łam się, praktyka czyni mistrza Uszy do góry, bedzie dobrze. Nie bierz żadnych uspokajaczy bo mogą Cię tylko zamulić.

[a40adf61f4fa839fc99377457d0e94ddcb8a5d57]

Napisane przez lagerfeldised

A u mnie dzisiaj kompletna zalamka. Nie wiem co sie stalo, ale dzisiaj jezdzilam w koszmarnym stresie , zakrety na wcisnietym sprzegle, maks 70 na godzine, jak mi autobus zaczal wykrzdzac z zatoczki, to zamiast zwolnic albo sie zatrzymac i wpuscic ja nagle kierunek i jak ten kretyn na lewy pas - malo co nie spowodowalam wypadku, bo ledwo co sie wcisnelam przed samochod, ktory sobie jechal tym lewym pasem. Bo mi kolezanka opowiedziala, ze ktos z jej rodziny zginal wlasnie w takiej sytuacji z autobusem na prawym pasie.

I nerwy, nerwy, trzesace sie nogi, trabiacy kierowcy i tak dalej...

A może miałaś ciężki dzień, coś Cię wcześniej zdenerwowało i nawet tego nie skojarzyłaś? No jejku, stało się, każdy czasem popełnia błędy. Następnym razem będzie dobrze, a zamiast o tabletkach - pomyśl o herbatce z melisy

Też się wczoraj zdenerwowałam. Środek miasta, ciasno, jednokierunkowa, wyjeżdżam z mega ciasnej bramy, widoczność zerowa, dopiero jak wyjadę maską - czyli zagrodzę nią częściowo przejście - i przykleję nos do szyby to cokolwiek widzę. Samochody jadą, ludzie lezą, dosłownie pielgrzymka. Ludzie to barany, widzą że wyjeżdżam, przejść nawet nie bardzo mają którędy, słyszą że silnik zwiększa obroty ale lezą pod maskę. Jakiś koleś (pieszy) najpierw chce iść, ale zobaczył co się dzieje przynajmniej i stanął, macha mi żebym jechała, a jego towarzyszka rzuca się do przechodzenia Zatrzymał ją, ale co tam, zza jej pleców już kolejni - łażą jak nieprzytomni. Ja rozumiem, że pieszego muszę przepuścić, ale do cholery tego który już jest na przejściu! Chyba wskakiwanie przed samochód który się toczy i czeka aż nic nie będzie jechać to lekka przesada!

[Meere]

Napisane przez bumcykbajera21

Egzamin mialam na 8. Ledwo weszlam do WORDu (tylko siku zrobilam ), slysze pani Amanda, wychodze usmiechniety pan, przepuscil mnie w drzwiach wgl pierwsze wrazenie extra. Na obsludze mialam klakson i kierunkowskazy sama sobie podjechalam na luk, przygotowalam sie i stoje, bo inny egzaminator stal jak krowa na srodku a ten moj stal tylem i nie widzial i pyta czemu nie zacztynam, to mowie, ze ten mi stoi na pasie ruchu (madrze ) na co moj pan egzaminator: Daniel spieprzaj stad, bo dziewczyna czeka, a Ty stoisz na srodku Luk bezblednie, wzniesienie tez na miescie jezdzilam 30 min trasa srednia, parkowanie z lewej wjazd przodem, wyjazd tylem i zawracanie z uzyciem infrastruktury, zadnego bledu radyjko gralo, pan usmiechniety podjechalismy pod WORD, powiedzial, ze bardzo przyjemnie mu sie ze mna jechalo, nie ma zadnych zastrzezen i zyczy sobie zeby wszyscy kierowcy tak jezdzili, ja po tych slowach juz lzy w oczach, a on: tylko mi tu nie rycz jak wysiedlismy to powiedzial jeszcze, ze nawet chcial mi pomoc, ale nie bylo w czym
I tak oto stalam sie posiadaczka arkusza z napisem POZYTYWNY

dziekuje wszystkim

GRATULACJE!! Witamy kolejną osobę w gronie pozytywnych

Mi dzisiaj ran przyszedł sms: "URZĄD MIASTA KRAKÓW ZAPRASZAMY PO ODBIÓR PRAWA JAZDY" dzisiaj nierstety nie zdążyłam odebrać, ale już w poniedziałek pędzę po mój ukochany plasticzek

[WhiteCherry]

druga samodzielna jazda za mną celowo wyjeżdżam wieczorami i nie pcham się w centrum miasta, by póki co przyzwyczajać się do auta. Cały kurs i egzamin przejeździłam na dieslu, a teraz mam benzyniaka, w związku z czym nieco inaczej operuje mi się sprzęgłem i gazem. Jeszcze muszę parkowanie wyćwiczyć i pamiętać o nie ścinaniu zakrętów :P

[Wanilka5]

Napisane przez bumcykbajera21

ZDAŁAM <3 BOZE TAK STRASZNIE SIE CIESZE! relacja potem, bo musze sie pouczyc dzieki za wsparcie!

BRAVO!!!

Napisane przez lagerfeldised

A u mnie dzisiaj kompletna zalamka. Nie wiem co sie stalo, ale dzisiaj jezdzilam w koszmarnym stresie , zakrety na wcisnietym sprzegle, maks 70 na godzine, jak mi autobus zaczal wykrzdzac z zatoczki, to zamiast zwolnic albo sie zatrzymac i wpuscic ja nagle kierunek i jak ten kretyn na lewy pas - malo co nie spowodowalam wypadku, bo ledwo co sie wcisnelam przed samochod, ktory sobie jechal tym lewym pasem. Bo mi kolezanka opowiedziala, ze ktos z jej rodziny zginal wlasnie w takiej sytuacji z autobusem na prawym pasie.

I nerwy, nerwy, trzesace sie nogi, trabiacy kierowcy i tak dalej...

Zaczelam sie zastanawiac dlaczego ja w ogole dostalam to prawo jazdy. I napisalam juz na innym watku czy sa jakies lekkie tabletki na uspokojenie po ktorych mozna prowadzic, bo ja juz bylam roztrzesiona wsiadajac do samochodu i nie moglam tego opanowac. W takiej sytuacji wolalabym nastepnym razem, jezeli taki przeklety wieczor sie powtorzy, po prostu cos lyknac i wyluzowac. Ale nie tracic refleksu i koncentracji...


No ogolnie dzisiaj zalamka. Jutro znowu musze wsiasc za kolko i mam nadzieje, ze to byl jakis zly dzien po prostu, skonczyl sie i nie wroci.


Myslalam nawet o wzieciu jazdy w swoim samochodzie, ale nie wiem czy ma sens znowu przyzwyczajac sie do tego komfortu pasazera, ktory ci zawsze pomoze. Mam wrazenie, ze tylko wyrzuce pieniadze, bo przeciez znam i zasady ruchu i obslugi samochodu... Tylko te nerwy.
Dziwne w ogole, bo to wcale nie pierwsza samodzielna trasa, tylko juz ktoras... I nagle takie cos







Wybaczcie brak polskich znakow, ale pisze z telefonu, bo padl mi zasilacz od laptopa.

to zapewne zly dzien....byl moze na poczatek pojedzij z kims z rodziny a nie sama bd czula sie bezpieczniej

Napisane przez Meere

GRATULACJE!! Witamy kolejną osobę w gronie pozytywnych

Mi dzisiaj ran przyszedł sms: "URZĄD MIASTA KRAKÓW ZAPRASZAMY PO ODBIÓR PRAWA JAZDY" dzisiaj nierstety nie zdążyłam odebrać, ale już w poniedziałek pędzę po mój ukochany plasticzek

ja tez chce dostawac takiego ESEMESKA

[9c8d9cec639f523640ce6df817fef7acb209e2c9_626728175cda8]

[1=a40adf61f4fa839fc993774 57d0e94ddcb8a5d57;4038335 3]
Też się wczoraj zdenerwowałam. Środek miasta, ciasno, jednokierunkowa, wyjeżdżam z mega ciasnej bramy, widoczność zerowa, dopiero jak wyjadę maską - czyli zagrodzę nią częściowo przejście - i przykleję nos do szyby to cokolwiek widzę. Samochody jadą, ludzie lezą, dosłownie pielgrzymka. Ludzie to barany, widzą że wyjeżdżam, przejść nawet nie bardzo mają którędy, słyszą że silnik zwiększa obroty ale lezą pod maskę. Jakiś koleś (pieszy) najpierw chce iść, ale zobaczył co się dzieje przynajmniej i stanął, macha mi żebym jechała, a jego towarzyszka rzuca się do przechodzenia Zatrzymał ją, ale co tam, zza jej pleców już kolejni - łażą jak nieprzytomni. Ja rozumiem, że pieszego muszę przepuścić, ale do cholery tego który już jest na przejściu! Chyba wskakiwanie przed samochód który się toczy i czeka aż nic nie będzie jechać to lekka przesada! [/QUOTE]

Wydaje mi się, że najgorsze są osoby, który prawdopodobnie nie jeżdżą albo nie mają prawka.
Sama z siebie nigdy nie włażę przed auto albo nie rzucam się na pasy mimo jadących aut, bo zdaję sobie sprawę jak może się to skończyć, a niektórym jednak brakuje wyobraźni i nie wspomnę jak często widzę jakąś skretyniałą matkę z dzieckiem przebiegającą środkiem ulicy...

Dziś też nie miałam za fajnie, na lewoskręcie stałam bite 5min, po których i tak wręcz się wepchnęłam (pomógł mi kurier poczty, który wyjeżdżał ze mną, zatarasował przejazd innym).
No NIKT nawet nie raczył stanąć na chwilę...

[pendraiw]

Napisane przez WhiteCherry

druga samodzielna jazda za mną celowo wyjeżdżam wieczorami i nie pcham się w centrum miasta, by póki co przyzwyczajać się do auta. Cały kurs i egzamin przejeździłam na dieslu, a teraz mam benzyniaka, w związku z czym nieco inaczej operuje mi się sprzęgłem i gazem. Jeszcze muszę parkowanie wyćwiczyć i pamiętać o nie ścinaniu zakrętów :P

Ja swoja pierwszą jazdę mam za sobą Przesiadłam się z gazowca na diesla Oczywiście z facetem jechałam bo wiadomo, zawsze to pewniej. Jakiś dupek wymusił na mnie pierszeństwo
Parkowanie tez muszę poćwiczyć Jeździło mi się fajnie, autko bardzo czułe , nie to co rozklekotane elki

[Meere]

Powiem Wam, że kiedyś sama byłam takim pieszym, który wymusza na samochodach zatrzymanie się. Nie chcę się za bardzo usprawiedliwiać, ale zobaczyłam co to znaczy dopiero jak sama kierowałam. Kiedyś przebiegałam 50 cm od toczącego samochodu a bo "zatrzyma się" przed przejściem dla pieszych to stałam praktycznie na jezdni... i zmuszałam kierowców do zatrzymania się. Bezmyślność. Dopiero jak zaczęłam jeździć "eLką" uzmysłowiłam sobie jakim pacaem byłam i spojrzałam jak to wymuszanie przez pieszych wygląda od strony kierowcy. Teraz stoję 2m od krawędzi jezdni, a jak widzę jakiś egzamin albo kursanta na jazdach to się odsuwam jeszcze bardziej

[pendraiw]

Ty masz pierszeństwo jak wkroczysz na pasy, wiec nie wymuszasz nic, chyba ze wskakujesz z nienacka. wiadomo jednak , że trzeba mieć ograniczone zaufanie do każdego. Najgorsi piesi to tacy, którzy stoja przed pasami ...wahaja się czy wejść, poczym włażą przed samą maską.

[madzia2306]

Napisane przez pendraiw

Ty masz pierszeństwo jak wkroczysz na pasy, wiec nie wymuszasz nic, chyba ze wskakujesz z nienacka. wiadomo jednak , że trzeba mieć ograniczone zaufanie do każdego. Najgorsi piesi to tacy, którzy stoja przed pasami ...wahaja się czy wejść, poczym włażą przed samą maską.

czyli np takie babcie

[AnnaVanDort]

[1=9c8d9cec639f523640ce6df 817fef7acb209e2c9_6267281 75cda8;40398421]Wydaje mi się, że najgorsze są osoby, który prawdopodobnie nie jeżdżą albo nie mają prawka.
Sama z siebie nigdy nie włażę przed auto albo nie rzucam się na pasy mimo jadących aut, bo zdaję sobie sprawę jak może się to skończyć, a niektórym jednak brakuje wyobraźni i nie wspomnę jak często widzę jakąś skretyniałą matkę z dzieckiem przebiegającą środkiem ulicy...

Dziś też nie miałam za fajnie, na lewoskręcie stałam bite 5min, po których i tak wręcz się wepchnęłam (pomógł mi kurier poczty, który wyjeżdżał ze mną, zatarasował przejazd innym).
No NIKT nawet nie raczył stanąć na chwilę...[/QUOTE]

Ooo o takich mamuśkach to można pisać i pisać albo wózek jako ,,przepychacz'', no bo sporo wózek, to musi przepuścić! A potem okazuje się, że jednak nie zdążył

Napisane przez pendraiw

Ty masz pierszeństwo jak wkroczysz na pasy, wiec nie wymuszasz nic, chyba ze wskakujesz z nienacka. wiadomo jednak , że trzeba mieć ograniczone zaufanie do każdego. Najgorsi piesi to tacy, którzy stoja przed pasami ...wahaja się czy wejść, poczym włażą przed samą maską.

Albo jak taki ktoś się ,,źle czuje'' i się słania to na prawo, to na lewo i ten stres, czy się wtoczy pod koła czy nie.

[pendraiw]

Na intymnym jest wątek - co grozi za zabicie na pasach, pozwoliłam sobie na komentarz, bo to co niektóre osoby - kierowcy tam piszą, to aż boli
Siada za kierownice i jako że jest tylko człowiekiem - nie zawsze ma oczy dookoła głowy ...to niech se siądzie w autobus!
się zdenerwowałam

[Madzialenka170]

Napisane przez lagerfeldised

A u mnie dzisiaj kompletna zalamka. Nie wiem co sie stalo, ale dzisiaj jezdzilam w koszmarnym stresie , zakrety na wcisnietym sprzegle, maks 70 na godzine, jak mi autobus zaczal wykrzdzac z zatoczki, to zamiast zwolnic albo sie zatrzymac i wpuscic ja nagle kierunek i jak ten kretyn na lewy pas - malo co nie spowodowalam wypadku, bo ledwo co sie wcisnelam przed samochod, ktory sobie jechal tym lewym pasem. Bo mi kolezanka opowiedziala, ze ktos z jej rodziny zginal wlasnie w takiej sytuacji z autobusem na prawym pasie.

I nerwy, nerwy, trzesace sie nogi, trabiacy kierowcy i tak dalej...

Zaczelam sie zastanawiac dlaczego ja w ogole dostalam to prawo jazdy. I napisalam juz na innym watku czy sa jakies lekkie tabletki na uspokojenie po ktorych mozna prowadzic, bo ja juz bylam roztrzesiona wsiadajac do samochodu i nie moglam tego opanowac. W takiej sytuacji wolalabym nastepnym razem, jezeli taki przeklety wieczor sie powtorzy, po prostu cos lyknac i wyluzowac. Ale nie tracic refleksu i koncentracji...


No ogolnie dzisiaj zalamka. Jutro znowu musze wsiasc za kolko i mam nadzieje, ze to byl jakis zly dzien po prostu, skonczyl sie i nie wroci.


Myslalam nawet o wzieciu jazdy w swoim samochodzie, ale nie wiem czy ma sens znowu przyzwyczajac sie do tego komfortu pasazera, ktory ci zawsze pomoze. Mam wrazenie, ze tylko wyrzuce pieniadze, bo przeciez znam i zasady ruchu i obslugi samochodu... Tylko te nerwy.
Dziwne w ogole, bo to wcale nie pierwsza samodzielna trasa, tylko juz ktoras... I nagle takie cos







Wybaczcie brak polskich znakow, ale pisze z telefonu, bo padl mi zasilacz od laptopa.

Ja jeżdżę od 02.03.2013 i to od razu swoim autem. Powiem Wam, że często robię jakieś kretyńskie błędy, zdarzyło mi się ostatnio wymuszenie... i za każdym razem pluję sobie w brodę, że tylko pewnie JA jestem takim kretynem... Wszyscy mi powtarzają, że każdy tak ma na początku i nawet rajdowcy mieli ciężkie początki. No to nie powiem, podbudowuje mnie to... potem jadę i co? ZNOWU coś spitolę i się zadręczam. Czekam na moment, kiedy wyluzuję się za kółkiem, bo owszem, nie trzęsę się wsiadając do auta, ale czasami jadę dookoła, żeby ominąć skomplikowane skrzyżowanie

Wczoraj pierwszy raz jechałam po trasie, ok. 80 km na działkę... Jechałam tak średnio 90/h, a jak mijały mnie ciężarówki, to ledwo dawałam sobie radę z nerwami...koszmar! Na dodatek miałam wyprzedzić auto z przyczepką na takim starym pasie startowym, no to się rozpędzam, 5, gaz do dechy, kierunek, lusterko, wyjeżdżam, tata mówi gazuj i ..... z naprzeciwka leci auto. Tata zaczął krzyczeć, żebym hamowała i się chowała, bo nie damy rady... Dopiero za drugim podejściem dałam radę... żenada. Mam ogromny problem z wyprzedzaniem.
A jutro muszę do domu wrócić...

[lagerfeldised]

Ja dzisiaj sporo pojeździłam i było ok.
Na górce (nigdy, przenigdy nie miałam z tym problemu) zgasł mi samochód dwa razy (raz chciałam ruszać z dwójki, a raz nerwy), to był wyjazd ze sklepu i za mną był sznur samochodów, więc oczywiście się zestresowałam i wiadomo.
Na innej trasie raz wpadłam w panikę przy lewoskręcie z tramwajami, bo stałam na torach, a mi się zawsze wydaje, że ja w złym miejscu stoję jak skręcam w lewo.

Ale to były tylko takie chwile niepewności, a poza tym jechałam sobie bezstresowo, w dzień i przy małym ruchu, czyli dla mnie idealnie (po ciemku czuję się mniej pewnie zwłaszcza na "obcej" trasie) i ogólnie wrażenia mam pozytywne. O tym stresującym wieczorze, na temat którego tak się żaliłam parę postów wcześniej, na całe szczęście zapomniałam i znowu mam przyjemność z jazdy. Jutro może wybiorę się z koleżankami za miasto, zupełnie obca trasa, ale będę miała pilota

Ulżyło mi. Dzięki za wsparcie w chwili kryzysu, podniosło mnie to na duchu!

[pendraiw]

Napisane przez lagerfeldised

Ja dzisiaj sporo pojeździłam i było ok.
Na górce (nigdy, przenigdy nie miałam z tym problemu) zgasł mi samochód dwa razy (raz chciałam ruszać z dwójki, a raz nerwy), to był wyjazd ze sklepu i za mną był sznur samochodów, więc oczywiście się zestresowałam i wiadomo.
Na innej trasie raz wpadłam w panikę przy lewoskręcie z tramwajami, bo stałam na torach, a mi się zawsze wydaje, że ja w złym miejscu stoję jak skręcam w lewo.

Ale to były tylko takie chwile niepewności, a poza tym jechałam sobie bezstresowo, w dzień i przy małym ruchu, czyli dla mnie idealnie (po ciemku czuję się mniej pewnie zwłaszcza na "obcej" trasie) i ogólnie wrażenia mam pozytywne. O tym stresującym wieczorze, na temat którego tak się żaliłam parę postów wcześniej, na całe szczęście zapomniałam i znowu mam przyjemność z jazdy. Jutro może wybiorę się z koleżankami za miasto, zupełnie obca trasa, ale będę miała pilota

Ulżyło mi. Dzięki za wsparcie w chwili kryzysu, podniosło mnie to na duchu!

Ja dziś jechałam samiutka, maaatko aż mi w gardle zaschło
Raz mi zgasł, ale nie w trasie tylko przed domem
Dobrze że nie przejęłaś się małymi wpadkami i nadal chcesz sie "wdażac" to bardzo ważne Mam w rodzinie kobietę , która zraziła się wlasnie glupotami i juz nie wsiadla za kołko. Trza brać dupkę w troki.....czy jakos tak i ćwiczyć.

[Wanilka5]

ja mam znow jutro jazde o 9....ehh niechce mi sie

[95aga95]

Witam dziewczyny tak tu wpadłam, bo w poniedziałek egzamin, stres oczywiście już zaczyna się pokazywać, ale postanowiłam sobie że podejdę na luzie, może to jakoś pomoże, ciekawe tylko czy to moje postanowienie uda mi się wdrążyć w życie, ale znając siebie zestresuję się pewnie jeszcze bardziej

[WhiteCherry]

ja już mam kolejną samodzielną jazdę za sobą nawet udało mi się bardzo dobrze zaparkować prostopadle :P nikogo nie przejechałam, żadnego auta nie zarysowałam, nikt na mnie nie trąbił ^^ ale póki co boję się tym autem parkować równolegle, haha. Będę musiała z bratem poćwiczyć ;]

[pendraiw]

"Uwielbiam" jak idioci wyprzedzają na trzeciego Achhhh jacy oni zaje..biści aż chcę sie rzygnać. Przez takiego pajaca musiałam dziś zaliczyć dziurę ....bo nie było jak uciec ani zahamować.

[WhiteCherry]

Napisane przez pendraiw

"Uwielbiam" jak idioci wyprzedzają na trzeciego Achhhh jacy oni zaje..biści aż chcę sie rzygnać. Przez takiego pajaca musiałam dziś zaliczyć dziurę ....bo nie było jak uciec ani zahamować.

spoko, ja dziś widziałam, jak tuż przed wzniesieniem jedno auto zaczęło sygnalizować manewr wyprzedzania, tuż za nim zrobił to samo kolejny - tak więc dwa auta równocześnie wyprzedzały trzecie auto, przejeżdżając przez linię podwójnie ciągłą tuż przed wzniesieniem

[pendraiw]

Napisane przez WhiteCherry

spoko, ja dziś widziałam, jak tuż przed wzniesieniem jedno auto zaczęło sygnalizować manewr wyprzedzania, tuż za nim zrobił to samo kolejny - tak więc dwa auta równocześnie wyprzedzały trzecie auto, przejeżdżając przez linię podwójnie ciągłą tuż przed wzniesieniem

brawo



https://www.facebook.com/WORDCzestoc...aEgzaminacyjne znalazłam parę pytań i odp z nowych testów , tyle że na fejsie - jak kto ma to proszzz

[lagerfeldised]

Napisane przez pendraiw

Ja dziś jechałam samiutka, maaatko aż mi w gardle zaschło
Raz mi zgasł, ale nie w trasie tylko przed domem
Dobrze że nie przejęłaś się małymi wpadkami i nadal chcesz sie "wdażac" to bardzo ważne Mam w rodzinie kobietę , która zraziła się wlasnie glupotami i juz nie wsiadla za kołko. Trza brać dupkę w troki.....czy jakos tak i ćwiczyć.

Ja na szczęście jestem w takiej sytuacji, że samochód został kupiony specjalnie dla mnie. Więc gdybym nagle stwierdziła "boje się, nie jeżdżę", to nawet nie chcę myśleć jaki Sajgon wywołałabym w domu Do tego muszę wozić niektóre osoby z rodziny, od czasu do czasu. Więc chcąc nie chcąc (chociaż chcenie zdecydowanie zwycięża, nawet po wpadce) muszę wsiąść do samochodu znowu i znowu, po każdym nieudanym dniu, pewnie taki jeszcze kiedyś się powtórzy. Mam nadzieję, że dzięki temu nie będą jedną z tych osób, które zrobiły prawko, a dalej nie umieją jeździć, bo boją się ćwiczyć, też znam takie.

Napisane przez Wanilka5

ja mam znow jutro jazde o 9....ehh niechce mi sie

Mi się nigdy nie chciało A potem jak już jeździłam, to nie chciało mi się wysiadać.

Napisane przez 95aga95

Witam dziewczyny tak tu wpadłam, bo w poniedziałek egzamin, stres oczywiście już zaczyna się pokazywać, ale postanowiłam sobie że podejdę na luzie, może to jakoś pomoże, ciekawe tylko czy to moje postanowienie uda mi się wdrążyć w życie, ale znając siebie zestresuję się pewnie jeszcze bardziej

Powodzenia

Napisane przez WhiteCherry

ja już mam kolejną samodzielną jazdę za sobą nawet udało mi się bardzo dobrze zaparkować prostopadle :P nikogo nie przejechałam, żadnego auta nie zarysowałam, nikt na mnie nie trąbił ^^ ale póki co boję się tym autem parkować równolegle, haha. Będę musiała z bratem poćwiczyć ;]

Ja też nie parkuję równolegle, chyba że jest dużo miejsca i mogę wjechać przodem Czekam aż będzie okazja, że będę z pasażerem, który będzie mógł wysiąść i w razie czego mi krzyczeć stop. Też nie chciałabym kogoś zarysować. Nie miałam z tym problemów na jazdach, ale jednak się tego obawiam. Może kiedyś podjadę z jakąś koleżanką w te miejsca, gdzie ćwiczyłam z instruktorką i sobie spróbuję, tam był mały ruch i przynajmniej nie trzeba się martwić o innych kierowców.

[Inspire]

Widzę, że ćwiczycie samodzielną jazdę
ja też staram się jeździć tyle, ile mogę, ale rozwala mnie to, jak stałam w korku, a mama na fotelu pasażera robiła takie ruchy nogą, jakby też hamowała

[pendraiw]

Napisane przez lagerfeldised

Ja na szczęście jestem w takiej sytuacji, że samochód został kupiony specjalnie dla mnie. Więc gdybym nagle stwierdziła "boje się, nie jeżdżę", to nawet nie chcę myśleć jaki Sajgon wywołałabym w domu Do tego muszę wozić niektóre osoby z rodziny, od czasu do czasu. Więc chcąc nie chcąc (chociaż chcenie zdecydowanie zwycięża, nawet po wpadce) muszę wsiąść do samochodu znowu i znowu, po każdym nieudanym dniu, pewnie taki jeszcze kiedyś się powtórzy. Mam nadzieję, że dzięki temu nie będą jedną z tych osób, które zrobiły prawko, a dalej nie umieją jeździć, bo boją się ćwiczyć, też znam takie.



Mi się nigdy nie chciało A potem jak już jeździłam, to nie chciało mi się wysiadać.



Powodzenia



Ja też nie parkuję równolegle, chyba że jest dużo miejsca i mogę wjechać przodem Czekam aż będzie okazja, że będę z pasażerem, który będzie mógł wysiąść i w razie czego mi krzyczeć stop. Też nie chciałabym kogoś zarysować. Nie miałam z tym problemów na jazdach, ale jednak się tego obawiam. Może kiedyś podjadę z jakąś koleżanką w te miejsca, gdzie ćwiczyłam z instruktorką i sobie spróbuję, tam był mały ruch i przynajmniej nie trzeba się martwić o innych kierowców.

To tak jak ja

Napisane przez Inspire

Widzę, że ćwiczycie samodzielną jazdę
ja też staram się jeździć tyle, ile mogę, ale rozwala mnie to, jak stałam w korku, a mama na fotelu pasażera robiła takie ruchy nogą, jakby też hamowała

Mój żartował, że gdy będzie ze mną jeździł, to nie raz będzie deptał w podłoge no i tak było.

[pendraiw]

[bumcykbajera21]

dla dziewczyn, ktore zdadza w najblizszej przyszlosci

[lagerfeldised]

Napisane przez pendraiw

Hahaha, to pierwsze jest super. Kilka razy mi się już wyrwało do kogoś, że ja to się dopiero uczę, a potem sobie myślałam jak to idiotycznie brzmi, że ktoś się uczy mając już zdany egzamin

Przydałby się jeszcze taki demotywator, w którym "gówniara" z prawkiem parkuje idealnie, bo jest zaraz po egzaminie, a ludzie którzy jeżdżą od dawna robią sobie co chcą. Czasami nie mogę zaparkować pod blokiem, bo ludzie zajmują 1,5 miejsca, muszę się ustawiać na zakrętach przy wyjazdach z bloków na osiedlu, jeszcze przytulam się dosłownie centymetry od krawężnika, żeby było idealnie, siedzę dodatkowe 2-3 minuty w samochodzie, żeby wiedzieć, że zaparkowałam idealnie, a inni mają totalnie w dupie, jak im się wjechało tak stoją, ręczny, gasimy i do widzenia, niech się inni martwią gdzie zaparkować.

Dzisiaj kolejne trasy, ostatnia na zupełnym luzie, nawet powoli zaczynam się orientować gdzie jak dojechać, nawet jak gps mnie źle poprowadzi, to jestem w stanie jakoś się zorientować jak powinnam jechać A biorąc pod uwagę, że ja całe życie jeździłam mpk, w ogóle nie miałam w domu samochodu, to jestem z siebie dodatkowo dumna