Modeling XXL

[Drakan]

Sadzę, że to raczej kwestia proporcji odgrywa bardziej znaczącą rolę. Są tłustsze i atrakcyjne jak i szczupłe niespecjalne i na odwrót.

No i pewien istotny fakt, że lepiej się zarabia na odchudzaniu niż tyciu, więc lepiej pokazać ładną, szczupłą kobitkę i podsunąć tysiącom sugestię, że też będą tak wyglądać jak o siebie zadbają.
Nie to to praktyczne, a to co dochodowe.

[201604181004]

ale nie mam KOMPLETNIE nic przeciw, że ktoś się czuje kobieco w rozmiarach 40+. W żaden sposób nie czuję się urażona.

aaa, to teraz zarzucasz wszystkim którzy nie uznają skrajności że są urażeni, przeciw i mają z tym problem?

[_ema_]

Napisane przez poziomkaa_

http://noszebiustonosze.blox.pl/resource/Bellise1.jpg to jest przerażające. Nie trzeba mieć jakiś bagatela 40 kilogramów nadwagi, żeby mieć duży biust i móc zaprezentować taki biustonosz. Niejedna zwykła dziewczyna 38/40 byłaby w stanie pozować w takiej bieliźnie.
Taka prezentacja obrzydziłaby mi zakup produktu

Codi tej pani, to jak dla mnie ma malutki biust jak na swoją wagę i te staniki zdecydowanie sa na nią za duże.

[201604181004]

Ema, po prostu przyznaj otwarcie że czujesz się urażona ;-) ;-D

[Nuova]

Napisane przez anna87

Ja się nie mieszczę w zakres, uwielbiam "chłopięcy" typ sylwetki (chociaż akurat takiego nie mam), ale nie mam KOMPLETNIE nic przeciw, że ktoś się czuje kobieco w rozmiarach 40+. W żaden sposób nie czuję się urażona.

Ja nigdy nie krytykowałam czyichś sylwetek, zawsze podobały mi się pełniejsze i sam chciałabym mieć szerokie biodra i duży biust, co nie zmienia faktu, że istnieje ogromna rzesza ludzi, którzy w bluzganiu i poniżaniu szczupłych nie widzi nic złego. I owszem, czuję się urażona jak ktoś w twarz mi mówi, że mój facet musi być gejem, bo jaki chłop by chciał chudą bzykać...(przepraszam za dosadność, ale dokładnie to usłyszałam).

[mary_poppins]

anna87 również nie mam nic przeciwko, że ktoś się czuje dobrze w swojej skórze - zawsze jestem za. Natomiast nie jestem za tym, by swoją samoocenę budować na deprecjonowaniu innej grupy. "Jestem dumny, że jestem czarny" - ok. "Czarni rządzą, białasy do gazu" - nie ok. Ważę 36 kilo i nie mam krągłości, ale mam waginę, macicę, piersi i zdolność do rozrodu, więc jestem prawdziwą kobietą - i niech nikt mi nie próbuje wmówić że jest inaczej

[201703160948]

Napisane przez mary_poppins

Wiesz, to nie muszą być skrajności w rodzaju Beth Ditto jeśli przyjmiemy, że ideałem jest sylwetka zdrowa, szczupła. Według mnie wystarczy wspomniana przeze mnie wyżej modelka plus size z sesji w Vogue, by przyjąć, że za przykład fajnie ubranej, zadbanej kobiety została podana osoba z bardzo wyraźną nadwagą (jeśli nie otyłością). Tyć można w zasadzie w nieskończoność, ale niekoniecznie trzeba wyglądać jak wieloryb wyrzucony na plażę by nie być zdrowym z powodu swojej wagi. Dlatego ja czekam na moment, gdy będzie promowana sylwetka szczupła - po prostu. Wszystko jedno czy z małym czy dużym biustem, czy z płaską czy wystającą pupą. Po prostu normalna, szczupła, taka jaką mają zdrowe, młode kobiety mijane na ulicach.

[201705042038]

Napisane przez Nuova

Ja nigdy nie krytykowałam czyichś sylwetek, zawsze podobały mi się pełniejsze i sam chciałabym mieć szerokie biodra i duży biust, co nie zmienia faktu, że istnieje ogromna rzesza ludzi, którzy w bluzganiu i poniżaniu szczupłych nie widzi nic złego. I owszem, czuję się urażona jak ktoś w twarz mi mówi, że mój facet musi być gejem, bo jaki chłop by chciał chudą bzykać...

Ale po pierwsze - gdzie? Na tej stronie, którą podałam i którą tu same wywołałyście?
Po drugie - uwierz, że więcej osób uważa za słuszne jeździć po otyłych, czasami równie chamsko, czasami przez kwiatek pod pretekstem promocji zdrowia. Ale ogólnie skrajnościom się obrywa i wystarczy nie ten rozmiar, rude włosy, żeby podpaść.

---------- Dopisano o 23:07 ---------- Poprzedni post napisano o 23:05 ----------

Napisane przez mary_poppins

anna87 również nie mam nic przeciwko, że ktoś się czuje dobrze w swojej skórze - zawsze jestem za. Natomiast nie jestem za tym, by swoją samoocenę budować na deprecjonowaniu innej grupy. "Jestem dumny, że jestem czarny" - ok. "Czarni rządzą, białasy do gazu" - nie ok. Ważę 36 kilo i nie mam krągłości, ale mam waginę, macicę, piersi i zdolność do rozrodu, więc jestem prawdziwą kobietą - i niech nikt mi nie próbuje wmówić że jest inaczej

Ale kto Ci mówi, że nie jesteś? Przeczytaj jeszcze raz to, co wkleiłam, tam autorzy strony dokładnie piszą, co mają (albo raczej czego nie mają) na myśli. Dla mnie to żaden problem i nie odbieram tego negatywnie w stosunku do mnie, naprawdę. Nie potrzebuję na każdym kroku potwierdzenia mojej kobiecości.

[Nuova]

Napisane przez anna87

Ale po pierwsze - gdzie? Na tej stronie, którą podałam i którą tu same wywołałyście?
Po drugie - uwierz, że więcej osób uważa za słuszne jeździć po otyłych, czasami równie chamsko, czasami przez kwiatek pod pretekstem promocji zdrowia. Ale ogólnie skrajnościom się obrywa i wystarczy nie ten rozmiar, rude włosy, żeby podpaść.

Na tej stronie nie, ale na tym samym fanpage "Prawdziwych kobiet..." na fejsie owszem, jest masa chamskich tekstów. No i nie mówimy o skrajnościach, bo ja byłam szczupła i drobna po prostu, nie byłam wychudzona. I takich tekstów wysłuchiwałam przez kilka lat non stop. I oczywiście wszyscy tak jak Ty uważali, że grubi mają gorzej i że jak śmiem w ogóle narzekać na to, że ktoś mnie traktuje jak człowieka gorszej kategorii.

[mary_poppins]

Napisane przez anna87

Ale kto Ci mówi, że nie jesteś? Przeczytaj jeszcze raz to, co wkleiłam, tam autorzy strony dokładnie piszą, co mają (albo raczej czego nie mają) na myśli. Dla mnie to żaden problem i nie odbieram tego negatywnie w stosunku do mnie, naprawdę. Nie potrzebuję na każdym kroku potwierdzenia mojej kobiecości.

Adres, i to mi wystarczy Nie znoszę haseł tego typu i uważam, że bez względu na to "co autor miał na myśli", ich wydźwięk mnie i wielu innym kobietom umniejsza. Przy hasłach nt. nadwagi przeczytasz "schudnij", ale nie przeczytasz "prawdziwe kobiety są szczupłe, wielorybie".

[201705042038]

Nouva - widziałaś np. reklamy środków na odchudzanie? Mi też parę razy ludzie mówili coś niemiłego, ale wybacz, nie czuję np. masowej nagonki na duże nosy czy stopy, mimo, że paru ludzi o wyjątkowo niskiej kulturze osobistej mi to wytykało.

[TakaSobieDziewuszka]

Ale dyskusja ulala Dobra nie czytałam wszystkiego przyznaje się bez bicia ale do rzeczy. Moja kuzynka jest modelką plus size i jeśli autorko wątku jesteś zainteresowana to mogę Ci napisać na priv co się dowiedziałam od niej jak z nią ostatnio rozmawiałam. Jakby co odezwij się.

Co do samej dyskusji to napiszę Wam dziewczyny, że problem tak naprawdę nie polega na tym jaki modelka ma rozmiar. Problemem jest, że osoby, które powinny tylko pokazywać jak ubranie leży na prawdziwym człowieku i jak się "rusza", stały się jakimiś pseudo boginiami. Ja osobiście tego nie rozumiem, ja postrzegam prace modelki, jak każdą inną. Znam dziewczyny wręcz anorektycznie chude choć w życiu się nie odchudzały i dostają zadyszki od dłuższego spaceru i takie co mogłyby swoim ciałkiem jeszcze kogoś obdarzyć (chce ktoś trochę mojego ? ). Wierzcie mi, że ten sam ciuch tylko w odpowiednim rozmiarze inaczej leży na danej sylwetce. Tu pojawia się modelka dzięki, której powinnam móc określić czy w czymś będzie mi dobrze czy szkoda zachodu na przymierzanie tego. Modelki moim zdaniem powinny mieć różne figury, rozmiary aby każda kobieta mogła czerpać inspiracje.

[Nuova]

Napisane przez mary_poppins

Adres, i to mi wystarczy Nie znoszę haseł tego typu i uważam, że bez względu na to "co autor miał na myśli", ich wydźwięk mnie i wielu innym kobietom umniejsza.

Swoją drogą jakby założyć fanpejdż "Prawdziwi faceci mają wielkie penisy" to by się taki rumor podniósł, że to instrumentalne traktowanie i że jak można małe penisy dyskryminować. A tutaj można po chudych szczapach jeździć do woli i jeszcze te chude szczapy muszą pochylić z pokorą głowy.

[Drakan]

Napisane przez Nuova

Swoją drogą jakby założyć fanpejdż A tutaj można po chudych szczapach jeździć do woli i jeszcze te chude szczapy muszą pochylić z pokorą głowy.

A nie prościej mieć to gdzieś? Po mnie np. jeżdżą, że metal, brudas i jakoś z tego powodu odczuwam tylko dumę.

[sudosudo]

Napisane przez _ema_

Zalezy co dokładnie masz na mysli. Jesli takie 'modelowanie'


To super i bardzo popieram takie sprawy. Choć sama jestem chuda uwielbiam ludzi, którzy gloryfikują normalne, zdrowe kobiety a nie chorobliwie nienaturalnie wychodzone. Fajnie, że są kobiety, które nie dają się wbić w ramy uniwersalnego piękna i pokazują, że jedna fałdka nie ujmuje seksapilu.

Jesli natomiast mówisz o czymś takim:



To mi się wcale nie podoba. Nie ma co udawać, że zachwyca mnie coś co nie jest estetyczne i nie przekreśla kobiecej urodziwości, ale powinno się to w miarę możliwości tuszować, a nie się z tym obnosić. Otyłość to choroba i nie ma co na siłę wszystkim wmawiać, że to stan zdrowy i piękny. Przesada jest niezdrowa w każdą stronę.

podejrzewam ze te dwie dziewczyny ważą tyle samo; po prostu ta u góry ma podniesione ręce co wyciąga jej brzuch i wyretuszowane uda, na których nie widać cellulitu. popatrz, że mają podobne szerokości.

[Nuova]

Napisane przez Drakan

A nie prościej mieć to gdzieś? Po mnie np. jeżdżą, że metal, brudas i jakoś z tego powodu odczuwam tylko dumę.

Wtedy byłam dorastającą, zakompleksioną nastolatką i wszystko to brałam do siebie (przy okazji też metalówą swoją drogą), teraz już jestem starsza, grubsza i mam dystans. Ale niesmak pozostał.

[201705042038]

Napisane przez Nuova

Wtedy byłam dorastającą, zakompleksioną nastolatką i wszystko to brałam do siebie (przy okazji też metalówą swoją drogą), teraz już jestem starsza, grubsza i mam dystans. Ale niesmak pozostał.

Mi też ludzie wytykali chudość, ale nie będę nawet udawać, że się tym kiedykolwiek przejęłam, bo podoba mi się taka sylwetka i dużo bym dala, żeby ta figura z LO wróciła.

[ef5b2d4cbb76624f502b2579dd7b4a76e5d980a5_63fd440275284]

Najbardziej zabawne jest to, że o akceptacji kraglych osob mówia na ogół ci sami ludzie, ktorzy rzucaja tekstami o kosciach, anoreksji oraz tym, ze chude kobiety nie sa prawdziwymi kobietami, bo nie maja ksztaltow.

Zawsze bylo przyzwolenie na okreslanie kogos kosciotrupem, anorektyczka (mimo, ze ktos je za dwoch) albo 'pies na kosci nie poleci'. A sprobuj kogos nazwac otyłym, dowiesz sie, ze jestes zacofana i nietolerancyjna.

[Drakan]

Mi też ludzie wytykali chudość, ale nie będę nawet udawać, że się tym kiedykolwiek przejęłam, bo podoba mi się taka sylwetka i dużo bym dala, żeby ta figura z LO wróciła.

No i o to właśnie chodzi : ) Uczucie uwłaczania siedzi tylko we własnej głowie, nic więcej.

[mary_poppins]

Napisane przez Drakan

No i o to właśnie chodzi : ) Uczucie uwłaczania siedzi tylko we własnej głowie, nic więcej.

Nie zgodzę się Odporność trzeba mieć, ale uwłaczanie to nie jest wymysł, tylko fakt. Jak się uwłacza np. osobie innego wyznania albo politykowi, to się ma sprawę w sądzie.

[chwast]

[1=ef5b2d4cbb76624f502b257 9dd7b4a76e5d980a5_63fd440 275284;40677475]Najbardziej zabawne jest to, że o akceptacji kraglych osob mówia na ogół ci sami ludzie, ktorzy rzucaja tekstami o kosciach, anoreksji oraz tym, ze chude kobiety nie sa prawdziwymi kobietami, bo nie maja ksztaltow.

Zawsze bylo przyzwolenie na okreslanie kogos kosciotrupem, anorektyczka (mimo, ze ktos je za dwoch) albo 'pies na kosci nie poleci'. A sprobuj kogos nazwac otyłym, dowiesz sie, ze jestes zacofana i nietolerancyjna.[/QUOTE]

oj tak dokładnie... oba przypadku wynikają z zazdrości, niestety

[Drakan]

Nie zgodzę się Odporność trzeba mieć, ale uwłaczanie to nie jest wymysł, tylko fakt. Jak się uwłacza np. osobie innego wyznania albo politykowi, to się ma sprawę w sądzie.

Bardziej mam na myśli osobisty stosunek do czyichś słów, i że ten nie powinien obrażanej osobie przeszkadzać, skoro jej samej to się podoba (nie obrażanie oczywiście).
Ale tak dla przykładu i zachowania honoru łomot spuścić można i trzeba. Przecież np. twoje własne dziecko może ci pyskować. Oczywiście bardziej to śmieszy niż uwłacza, ale mały klaps w dupsko od razu ustawia do pionu

[mary_poppins]

Napisane przez Drakan

Bardziej mam na myśli osobisty stosunek do czyichś słów, i że ten nie powinien obrażanej osobie przeszkadzać, skoro jej samej to się podoba (nie obrażanie oczywiście).
Ale tak dla przykładu i zachowania honoru łomot spuścić można i trzeba. Przecież np. twoje własne dziecko może ci pyskować. Oczywiście bardziej to śmieszy niż uwłacza, ale mały klaps w dupsko od razu ustawia do pionu

Ale nawet jak się nie podoba, to powinno być inaczej. Czy ktoś lubi to, że jest czarny, czy wolałby mieć inny kolor skóry - to nikogo nie uprawnia do obrażania go. Więc każdy wie, że trzeba być pewnym siebie, ale nie każdy taki jest, ba - czasem to bardzo trudne, gdy ludzie na zbyt wiele sobie pozwalają.
Co do klapsa to się nie wypowiem, bo o tym temacie nie żartuję, tylko się pieklę

[Drakan]

Ale niestety tak nie jest. Obrażali, obrażają i obrażać będą. Jakaś tam forma rywalizacji, nota bene dziwnej miejscami i głupiej. I tylko dupsko ze stali potrafi to przetrwać. Świat gównem zawsze śmierdział i trzeba sobie z gównem nauczyć radzić. Zostają się tylko ci silniejsi.

[201604190949]

Napisane przez anna87

Modeling plus size zaczyna się chyba od rozmiaru 38.

I powiem szczerze, że słabo mi, jak słucham o "promowaniu otyłości". Nie podoba się Wam, to nikt nie karze patrzeć. Natomiast, uwaga, otyli ludzie też kupują ubrania, stroje kąpielowe czy bieliznę. I chcą przed zakupem mieć możliwość obejrzenia kolekcji na kimś o zbliżonych gabarytach.
Poza tym są ludzie, którym otyłość się podoba, tak samo, jak są ludzie, którym się podoba niedowaga, modyfikacje ciała i sto innych rzeczy. I są fotografowie, którzy potrzebują otyłych modelek (to setek różnych projektów). Są też modelki niepełnosprawne, jak rozumiem, powinny ukrywać swoją chorobę, zamiast się z nią obnosić.
Nie każda fotografia ma ambicje zdobić ściany warsztatu samochodowego.

Do autorki wątku - wysyłaj! Spróbować zawsze można, może akurat masz do tego zacięcie.

Autorka wątku nie pytała o plus size (czyli już M) ale o:

Chciałabym się dowiedzieć co wy sądzicie o modelkach XXL.

Ja też kupuję ubrania i też chciałabym zobaczyć je na kimś o moich rozmiarach czyli wspominane M. Nie jest mi dane, widzę Rubik.

Napisane przez paulinia18

najgorzej jak ktos nie ma pojęcia o modelkach plus size i wyobraża sobie że to są dziewczyny w monstrualnych rozmiarach modelką plus size zostaja dziewczyny od rozmiaru 38 i wystarczy wejść na strone agencji żeby się o tym przekonać (sa tam dziewczyny w rozmiarach 38,40,42,44,46) wedługmnie jest to dobry pomysł i nie jest to promowanie otyłości a ja na przykład oglądając gazety modowe mam ochotę zobaczyć jak wygląda ciuch który mi sie podoba na normalnej dziewczynie a nie na wieszaku.

Ale autorka pytała o XXL i o XXL ludzie się wypowiedzieli. Najgorzej jak ktoś nie czyta dokładnie o czym jest mowa.
Były wrzucone dwie panie, żadna z nich mi się nie podoba. Moim zdaniem modelki powinny mieć zdrową sylwetkę, ani nie Rubikową, ani nie jak te panie ze zdjęć bo to też jest niezdrowe.

[chwast]

Jeśli chodzi o mnie to fajnie pooglądać sobie jakieś zdjęcia takich modelek, ale na żywo... nie, jakoś nie przemawia to do mnie

[kalincia]

Napisane przez Nuova

Nie podoba mi się przesada w żadną stronę, czyli jestem absolutnie przeciwna promowaniu anorektycznie chudych czy otyłych kobiet w modelingu.

Z drugiej strony bardzo nie podoba mi się to, że razem z modą na "plus size" przyszła moda na krytykę szczuplejszych kobiet i na nazywanie Pań w rozmiarach 34/36 niekobiecymi (bo prawdziwe kobiety to pulchniejsze, z biustem itp.).

Też mi się to nie podoba, ale to rozumiem. Jak komuś przez pół życia chude koleżanki patrzyły krytycznie i z wyższością na grubsze uda i krąglejszą buzię, bo czuły się lepsze tylko z tego głupiego powodu, to reakcja może być właśnie taka. Przynajmniej dopóki nie nabierze się poczucia własnej wartości i kobiecości niezależnie od kształtów. Przechodziłam przez to w młodości. Wynikało to z kompleksów i prób ich odreagowania. Teraz - 20 lat i 10 kilo później już nie muszę. Nic nie muszę, bo akceptuję siebie i wiszą mi spojrzenia tych szczuplejszych, jak patrzą z wyższością. Śmieszą mnie bowiem ludzie, którzy uważają się za lepszych z powodu wagi czy figury. Współczuję tym, które z powodu wagi czy figury czują się gorsze.

[201803090921]

Napisane przez mary_poppins

Wiem, jaką rolę ma modelka na wybiegu. Chodzi o to, że w świecie high fashion obok chudych modelek pojawiają się modelki otyłe. Widzimy sesje modelek pokroju Anji Rubik i modelek pokroju Candice Huffine, natomiast nie widzę tam sylwetek w typie chociażby Sandry Bullock albo Jessici Simpson.
Co do milczenia o grubych - oczywiście, że jest taka nagonka. Chociażby w Internecie jest obecnych pełno haseł w klimacie "facet nie pies" albo "prawdziwa kobieta ma krągłości". Powiesz publicznie o kimś że jest gruby - pewnie jesz tylko marchewkę, a może on jest chory, a może to genetyczne, a w ogóle to jak śmiesz. Natomiast tekstów o "anorektyczkach" jest multum, bo nazwa ciężkiej choroby stała się inwektywą kierowaną w stronę chudych kobiet. Ludzie uważają, że jak nazwą Cię brzydko bo jesteś chuda, to Cię nie obrażą, bo tylko grubi mają uczucia.
Promocja rozmiaru powyżej 36 to nic złego. Promocja Candice - owszem, to jest stawianie za wzór chorobliwej otyłości.

Dokładnie tak. Otyła osoba określana jest często milutkim eufemizmem "puszysta", za to po szczupłej można pojechać jak po łysej kobyle, stosując szereg "ciekawych" określeń typu: kościotrup, chudzielec, anorektyczka, wystające kości i tak dalej
Jako nastolatka słyszałam takie określenia nie raz i nie dwa, mimo, że nie odchudzałam się nigdy w życiu i jak któraś z przedmówczyń miałam okres obżerania się czym popadło, tylko po to, by przytyć. Nie przytyłam.
Za ładne uważam kobiece ciało, które przede wszystkim jest zadbane, nie obwisłe czy rozlazłe. Jestem przeciwniczką popadania w skrajności - czyli za najbardziej atrakcyjne uważam modelki w rozmiarach od 36 do powiedzmy 44, 46. Ani więcej, ani mniej, choć oczywiście niska, drobna kobieta może fajnie wyglądać i w rozmiarze 34 - no ale mówimy tu o modelkach, więc i wzroście "modelkowym"

[TmargoT]

Napisane przez kalincia

[/B]
Też mi się to nie podoba, ale to rozumiem. Jak komuś przez pół życia chude koleżanki patrzyły krytycznie i z wyższością na grubsze uda i krąglejszą buzię, bo czuły się lepsze tylko z tego głupiego powodu, to reakcja może być właśnie taka. Przynajmniej dopóki nie nabierze się poczucia własnej wartości i kobiecości niezależnie od kształtów. Przechodziłam przez to w młodości. Wynikało to z kompleksów i prób ich odreagowania. Teraz - 20 lat i 10 kilo później już nie muszę. Nic nie muszę, bo akceptuję siebie i wiszą mi spojrzenia tych szczuplejszych, jak patrzą z wyższością. Śmieszą mnie bowiem ludzie, którzy uważają się za lepszych z powodu wagi czy figury. Współczuję tym, które z powodu wagi czy figury czują się gorsze.

a najwięcej krytycznych wypowiedzi można doszukać się u tych co zmagają się z kompleksami całe życie.

---------- Dopisano o 10:08 ---------- Poprzedni post napisano o 10:06 ----------

Napisane przez Sziket

Dokładnie tak. Otyła osoba określana jest często milutkim eufemizmem "puszysta", za to po szczupłej można pojechać jak po łysej kobyle, stosując szereg "ciekawych" określeń typu: kościotrup, chudzielec, anorektyczka, wystające kości i tak dalej
Jako nastolatka słyszałam takie określenia nie raz i nie dwa, mimo, że nie odchudzałam się nigdy w życiu i jak któraś z przedmówczyń miałam okres obżerania się czym popadło, tylko po to, by przytyć. Nie przytyłam.
Za ładne uważam kobiece ciało, które przede wszystkim jest zadbane, nie obwisłe czy rozlazłe. Jestem przeciwniczką popadania w skrajności - czyli za najbardziej atrakcyjne uważam modelki w rozmiarach od 36 do powiedzmy 44, 46. Ani więcej, ani mniej, choć oczywiście niska, drobna kobieta może fajnie wyglądać i w rozmiarze 34 - no ale mówimy tu o modelkach, więc i wzroście "modelkowym"

nie słyszałas nigdy określeń dla otyłych ?
to,że sama ich nie słyszałas nie oznacza,że ich nie ma w słowniku podwórkowym

[201803090921]

Słyszałam, ale moja wypowiedź nie dotyczyła słownika podwórkowego, a raczej (przynajmniej z pozoru) normalnych rozmów ludzi na jakimś tam poziomie.
Ludzie nieraz mówią "jesteś chuda", natomiast nie spotkałam się, żeby znajomi potrafili walnąć komuś w bezpośredniej rozmowie "tłusta jesteś". Jakby to pierwsze było zależne tylko i wyłącznie od danej osoby, jakaś fanaberia, za to drugie to temat tabu, przy którym trzeba chodzić cicho i na paluszkach, coby biednej nie urazić przypadkiem. I to mnie wkurza, takie podwójne standardy dla zasadniczo bardzo podobnego problemu.