Osoby, które ściągają

[05872c226b72f809f533e1be5bdf48ff33b7c1f2_5d4611f2b5f9d]

Napisane przez chwast

Kurde ale tak zdawac sie w stu procentach na kogos to tez dla mnie glupota.. no bo tez nie ma pewnosci, ze ta osoba dobrze odpowiada akurat. Choc wiele razy mialam nawet stycznosc z takimi sytuacjami jak sciagajacy mial wyzsza ocene od tego od ktorego sciagal xd

Wysyłane z mojego SK17i za pomocą Tapatalk 2

Przypomniało mi się jak kiedyś jedna osoba miała do mnie pretensję, że źle zrobiłam zadanie, które ona ściągnęła

[Agnieszka987]

Napisane przez takasobie93

Co innego specjalnie szykować sobie ściągi, a co innego przypadkiem usiąść obok kogoś i ewentualnie coś od niego podpatrzeć.

Jak zwykle spamerki z plotkowego przerabiają wypowiedź pod swoje widzi mi się, by się idiotycznie ponabijać. Nie napisałam, że jak ktoś studiuje studia humanistyczne to od razu debil, ale lepiej sobie dopowiadać, to przedszkole. Co do samej matmy to jest logiczna, opiera sie na myśleniu logicznym i inteligencji, więc jak ktoś ''nie umie matmy'', to ma spore braki.

Naprawdę? Jedno i drugie to oszustwo tak naprawdę Jak ktos ma sciagi to nic mi tdo tego, a jesli ktos patrzy mi się za rękę to się potrafię niezle czasem zdenerwować. Kilka razy juz mi się zdarzyła taka sytuacja, ze zostałam oskarzona przez wykladowcę o sciaganie (a sciagala druga osoba- wciaz pytała sie mnie a co tu a co tu wpisac i koło nas był szum).

Co do czerwonego: ja nie widzę tu by ktoś przerabiał wypowiedz...

Cyt.: Jak ktoś nie jest głupi, to nie ma problemu z naukami ścisłymi
Nie nazywałabym kogos od razu głupim Zresztą bardzo zle się to słyszy. Co dopiero musisz byslec o osobach po zawodówce... Znam osobę która skonczyła zawodówkę, potem zaocznie średnią i skonczyła mgr z nauki humanistycznej.... Matmy nigdy nie lubiła i nie rozumiała.

---------- Dopisano o 13:22 ---------- Poprzedni post napisano o 13:20 ----------

Napisane przez drabineczka

z punktu widzenia nauczyciela uważam że najwyższym stopniem zawodowego wtajemniczenia jest zdanie sobie sprawy z małej wagi swojego przedmiotu i po prostu odpuszczenie sobie ciśnięcia dla ciśnięcia oraz rozróżnienie przedmiotów wiodących typu praktyczna nauka języka czy gramatyka na filologiach, od zapychaczy w stylu historia myśli filozoficznej, filozofia i historia filozofii

Zreszta wykladowcy czasem wiedza i mówia, że ich przedmiot nie nalezy to najpotrzebniejszych i jest nudny (oraz ze staraja sie nim zaciekawic by nie zasnac na zajeciach ), ale zaliczyc trzeba bo MEN kaze.
Pani pedagog przyznaj się- sciagałas czasem?

[201604181004]

no jasne że tak ściągałam i pozwalałam ściągać w pewnych sytuacjach ;p

[Agnieszka987]

Napisane przez drabineczka

no jasne że tak ściągałam i pozwalałam ściągać w pewnych sytuacjach ;p

Mi tez nauczyciele czasem pozwalali, czasem pilnowali albo udawali, czasem opowiadali jak to sami sciagali.

[201604181004]

ja do dziś pamiętam jak w podstawówce, sto lat temu nauczycielka polskiego nam mówiła ' i żeby do głowy wam nie przyszło iść na maturę bez ściągi drogie dzieci. ja pamiętam jak mi dziadek, bo mama zmarła jak byłam mała, sam przyszywal ściągi do długiej spódnicy ' ;p
kiedyś to było powszechne i normalne, sama pamiętam jak starsze rodzeństwo w okresie matur miało drukarnie w domu (bo drukarki wtedy nie były powszechne).
ja już jestem niestety z pokolenia gdzie ściąganie było absolutnie nie...

[201607111040]

Napisane przez drabineczka

ja do dziś pamiętam jak w podstawówce, sto lat temu nauczycielka polskiego nam mówiła ' i żeby do głowy wam nie przyszło iść na maturę bez ściągi drogie dzieci. ja pamiętam jak mi dziadek, bo mama zmarła jak byłam mała, sam przyszywal ściągi do długiej spódnicy ' ;p
kiedyś to było powszechne i normalne, sama pamiętam jak starsze rodzeństwo w okresie matur miało drukarnie w domu (bo drukarki wtedy nie były powszechne).
ja już jestem niestety z pokolenia gdzie ściąganie było absolutnie nie...

I te ściągi w kanapkach

[201605161006]

Napisane przez Mome

Nie, to dokładnie to samo. Taki sam efekt i taki sam poziom nieuczciwości. A potępianie innych, choć robi się to samo, co oni, nazywa się - takie humanistyczne pojęcie - hipokryzją.

Wątku matmy naprawdę mi się nie chce ciągnąć.

Ja tak nie uważam, tak samo inaczej widzę osobę, która ściąga bez przerwy, a inaczej osobę, która ściąga od czasu do czasu.

A jeśli ktoś ściąg nie szykuje tylko się uczy, robi to sprawiedliwie, to że coś od kogoś ściągnie czasem nic nie znaczy. Inaczej jak ktoś sobie szykuje ściągi bo to jest perfidne oszustwo. Dla mnie tutaj nie ma oceniania na zasadzie czarno-białe.

---------- Dopisano o 13:52 ---------- Poprzedni post napisano o 13:51 ----------

Napisane przez _Judith_

Wolę ludzi, którzy w domu poświęcą czas na robienie swoich ściąg, niż tych , którzy zaglądają do innych i bezczelnie korzystają z cudzej wiedzy.

Tylko że praktycznie każdy kto robi własne ściągi w domu ściąga też od innych .

---------- Dopisano o 13:53 ---------- Poprzedni post napisano o 13:52 ----------

Napisane przez roseblue

Wybacz, ale czytałam wiele twoich postów i nie da się obok nich przejść obojętnie, bo oceniasz w nich ludzi swoją miarą, podajesz swoje opinie jako niezaprzeczalne fakty i głosisz farmazony . Żonglujesz jakimiś liczbami i jesteś tak pewna swoich racji że aż się smutno robi.

Niby jakimi liczbami żongluję? Czytaj, co piszę! Napisałam, że z moich obserwacji tak wynika, nie mówiłam o żadnych stantystykach czy co. A to, że oceniam swoją miarą - wybacz, ale podstawy matmy każdy głupi znać powinien. Nie mówię tu o niewiadomo czym, ale podstawowe obliczenia, proporcje, nierówności, równania itp. to każdy umieć powinien rozwiązać.

---------- Dopisano o 13:55 ---------- Poprzedni post napisano o 13:53 ----------

Napisane przez chwast

Kurde ale tak zdawac sie w stu procentach na kogos to tez dla mnie glupota.. no bo tez nie ma pewnosci, ze ta osoba dobrze odpowiada akurat. Choc wiele razy mialam nawet stycznosc z takimi sytuacjami jak sciagajacy mial wyzsza ocene od tego od ktorego sciagal xd

Wysyłane z mojego SK17i za pomocą Tapatalk 2

Jak już sciągam od kogoś, co zdarza mi się bardzo rzadko, to tylko jeśli wiem, że to ktoś kto ogarnia. Z reguły to ode mnie ludzie ściągają, ale mam w grupie osoby, które lubię i nie mam nic do tego by dać im pościągać ode mnie. A są i tacy na roku, którym bym nie dała. I to są właśnie Ci co nagminnie ściągają. Nigdy nie mają swoich notatek, nie chodzą na wykłady. Weź się swoimi notatkami z nimi nie podziel to będą Cię obgadywać itd. itd. (a nawet nie spytają, czy mogli by dostać, tylko ważne, że komuś kogo lubię i kto też mi czasem pomaga wyślę, to już są fochy, ostatnio tego typu osoby przebiły samych siebie - dziewczyna z warunku wrzuciła pytania, ale chyba większość tego nie zauważyła, ja je sobie zapisałam i potem wieli do mnie wielkie fochy, że ja im nie wysłałam tych pytań, podczas gdy każdy mógł je sobie sam ściągnąć z grupy facebookowej). Ja właśnie o takich osobach mówię, nie wiem po co co niektórzy to przekręcają.

---------- Dopisano o 13:57 ---------- Poprzedni post napisano o 13:55 ----------

Napisane przez Agnieszka987

Naprawdę? Jedno i drugie to oszustwo tak naprawdę Jak ktos ma sciagi to nic mi tdo tego, a jesli ktos patrzy mi się za rękę to się potrafię niezle czasem zdenerwować. Kilka razy juz mi się zdarzyła taka sytuacja, ze zostałam oskarzona przez wykladowcę o sciaganie (a sciagala druga osoba- wciaz pytała sie mnie a co tu a co tu wpisac i koło nas był szum).

Co do czerwonego: ja nie widzę tu by ktoś przerabiał wypowiedz...

Cyt.: Jak ktoś nie jest głupi, to nie ma problemu z naukami ścisłymi
Nie nazywałabym kogos od razu głupim Zresztą bardzo zle się to słyszy. Co dopiero musisz byslec o osobach po zawodówce... Znam osobę która skonczyła zawodówkę, potem zaocznie średnią i skonczyła mgr z nauki humanistycznej.... Matmy nigdy nie lubiła i nie rozumiała.

I jedno i drugie już wyjaśniłam - zarówno o jakie konkretnie osoby mi chodzi bo musiałam doprecyzować, jak i o matematykę. Nie, żeby każdy umiał niewiadomo co, tylko podstawowe obliczenia, dodawanie, odejmowanie, mnożenie, dzielenie, pierwiastki, potęgi, procenty, promile, równania i nierówności, proporcje, tego typu rzeczy. Jak dla mnie każdy powinien te podstawy jako tako ogarniać. No, i przeliczać gramy na miligramy, litry na mililitry itp. bo to się chyba najczęściej, właściwie na co dzień przydaje, czy to przy przepisach, czy kupowaniu leków/suplementów, czy produktów spożywczych itd.

[Bananalama]

Napisane przez takasobie93

Co innego specjalnie szykować sobie ściągi, a co innego przypadkiem usiąść obok kogoś i ewentualnie coś od niego podpatrzeć.

Jak zwykle spamerki z plotkowego przerabiają wypowiedź pod swoje widzi mi się, by się idiotycznie ponabijać. Nie napisałam, że jak ktoś studiuje studia humanistyczne to od razu debil, ale lepiej sobie dopowiadać, to przedszkole. Co do samej matmy to jest logiczna, opiera sie na myśleniu logicznym i inteligencji, więc jak ktoś ''nie umie matmy'', to ma spore braki.

Wybacz mi o pani tak śmiałą opinię, ale może w ferworze pogoni za wykształceniem technicznym zbyt małą wagę przykładałaś do przedmiotów humanistycznych, skoro wszyscy opacznie rozumieją Twe posty?

[roseblue]

Napisane przez takasobie93

Niby jakimi liczbami żongluję? Czytaj, co piszę! Napisałam, że z moich obserwacji tak wynika, nie mówiłam o żadnych stantystykach czy co. A to, że oceniam swoją miarą - wybacz, ale podstawy matmy każdy głupi znać powinien. Nie mówię tu o niewiadomo czym, ale podstawowe obliczenia, proporcje, nierówności, równania itp. to każdy umieć powinien rozwiązać.

Zabawnie się czyta gdy piszesz, że 95% humanistów to leserzy (czy coś takiego, nie chce mi się szukać teraz). Zawsze lubię wtedy spytać skąd takie statystyki.

Ok, zgadzam się, że podstawy matematyki każdy powinien ogarniać po kilkunastu latach nauki matmy w szkole. Nie osądzałabym jednak nikogo tak łatwo. Mam koleżankę na medycynie której angielski jest baaaaardzo przeciętny a mimo to radzi sobie ona na tak ciężkich studiach. Ktoś może napisać maturę z matmy na 30% i zostać świetnym filologiem. Bywa. W podstawówce miałam beznadziejną nauczycielkę matmy i zaległości z tamtego okresu ciągną się za mną do dzisiaj.

[201605161006]

Napisane przez roseblue

Zabawnie się czyta gdy piszesz, że 95% humanistów to leserzy (czy coś takiego, nie chce mi się szukać teraz). Zawsze lubię wtedy spytać skąd takie statystyki.

Napisałam, że tak wynika z moich obserwacji, nie mówiłam, że to jakieś oficjalne, ogólnodostępne dane, że tak jest zawsze i wszędzie. Stad mowa o tym przekręcaniu moich wypowiedzi.

---------- Dopisano o 14:32 ---------- Poprzedni post napisano o 14:22 ----------

Napisane przez roseblue

Mam koleżankę na medycynie której angielski jest baaaaardzo przeciętny a mimo to radzi sobie ona na tak ciężkich studiach. Ktoś może napisać maturę z matmy na 30% i zostać świetnym filologiem. Bywa. W podstawówce miałam beznadziejną nauczycielkę matmy i zaległości z tamtego okresu ciągną się za mną do dzisiaj.

Angielski to inna bajka, choć też wypada znać dla osób powiedzmy 30 i niżej, to tutaj trzeba jednak kolokwialnie mówiąc powkuwać różne słówka, reguły, czasy itd., a do tego co pisałam, takich podstawowych obliczeń z matmy to wystarczą totalne podstawy podstaw i inteligencja, żeby to rozwiazać. Znam ten problem, że ma się kiepskiego nauczyciela z matmy i potem idzie gorzej, ale serio wystarczy poobliczać w domu zadania, na youtubie są lekcje z różnych działów, z wyjaśnieniami jak krowie na rowie co do czego, dlatego w tej chwili uważam, że to, że nauczyciel był słaby to nie jest usprawiedliwienie (ale też dostęp do łatwej nauki to nie usprawiedliwienie dla nauczyciela, że jest słaby). Sama miałam słabe babki od matmy (tak samo od chemii), ale w marcu, 2 miesiące przed maturą się wzięłam, liczyłam zadania z każdego działu od pierwszej klasy i zdałam bez problemu na 60%. Na studiach mimo, że nauczycielkę miałam taką co szybko ze wszystkim leciała i do tego wyzywała, to wzięłam się sama za całki, różniczki, liczby zespolone, limesy i coś tam jeszcze co było i też bez problemu zdałam. Z chemii organicznej to nic nam nie wyjaśniali, wszystko musiałam sama nauczyć się w domu i też bez problemu. Także serio do matmy i pochodnych nie trzeba nic poza podstawami podstaw i logicznym myśleniem. Właśnie dlatego wiele osób lubi matmę, bo na matmę nie trzeba się nic uczyć praktycznie, wystarczy myśleć, zwłaszcza teraz kiedy do matur itd. wszystkie wzory ma się na tacy podane.

[roseblue]

Napisane przez takasobie93

Napisałam, że tak wynika z moich obserwacji, nie mówiłam, że to jakieś oficjalne, ogólnodostępne dane, że tak jest zawsze i wszędzie. Stad mowa o tym przekręcaniu moich wypowiedzi.

---------- Dopisano o 14:32 ---------- Poprzedni post napisano o 14:22 ----------



Angielski to inna bajka, choć też wypada znać dla osób powiedzmy 30 i niżej, to tutaj trzeba jednak kolokwialnie mówiąc powkuwać różne słówka, reguły, czasy itd., a do tego co pisałam, takich podstawowych obliczeń z matmy to wystarczą totalne podstawy podstaw i inteligencja, żeby to rozwiazać. Znam ten problem, że ma się kiepskiego nauczyciela z matmy i potem idzie gorzej, ale serio wystarczy poobliczać w domu zadania, na youtubie są lekcje z różnych działów, z wyjaśnieniami jak krowie na rowie co do czego, dlatego w tej chwili uważam, że to, że nauczyciel był słaby to nie jest usprawiedliwienie (ale też dostęp do łatwej nauki to nie usprawiedliwienie dla nauczyciela, że jest słaby). Sama miałam słabe babki od matmy (tak samo od chemii), ale w marcu, 2 miesiące przed maturą się wzięłam, liczyłam zadania z każdego działu od pierwszej klasy i zdałam bez problemu na 60%. Na studiach mimo, że nauczycielkę miałam taką co szybko ze wszystkim leciała i do tego wyzywała, to wzięłam się sama za całki, różniczki, liczby zespolone, limesy i coś tam jeszcze co było i też bez problemu zdałam. Z chemii organicznej to nic nam nie wyjaśniali, wszystko musiałam sama nauczyć się w domu i też bez problemu. Także serio do matmy i pochodnych nie trzeba nic poza podstawami podstaw i logicznym myśleniem. Właśnie dlatego wiele osób lubi matmę, bo na matmę nie trzeba się nic uczyć praktycznie, wystarczy myśleć, zwłaszcza teraz kiedy do matur itd. wszystkie wzory ma się na tacy podane.

Ja uczę się języków z łatwością i bez szczególnego przykładania się, ale rozumiem że ktoś ma inaczej . Co do zaległości z matematyki jak byłam tym dwunastoletnim dzieciakiem to nie przykładałam do tego wagi. Piątki dostawało się za nic, rodzice byli zadowoleni, uczniowie też i tylko w gimnazjum był zonk, że trzeba się ogarnąć, bo dodawanie pierwiastków to czarna magia. Leciałam na dwójach i matmę polubiłam dopiero pod koniec liceum, a do matury uczyłam się tak jak mówisz. Po prostu nie lubię łatwego oceniania.

[201605161006]

Tylko że zaznaczałam, że uogólniam, więc nie nazwałabym tego łatwym ocenianiem.

[201607131028]

Napisane przez takasobie93

Tylko że praktycznie każdy kto robi własne ściągi w domu ściąga też od innych .

no chyba nie to wszyscy, ktorzy nie zrobili sobie sciag w domu, odpisuja od tych, ktorzy sciagi maja. albo przed egzaminem/kolosem lecą sępić ściągi, a potem do ksera

tak wynika z moich statystyk

[Mitsukki]

Napisane przez takasobie93

Tylko że zaznaczałam, że uogólniam, więc nie nazwałabym tego łatwym ocenianiem.

No tak, bo jak się uogólnia i dopisze się, że się nie uogólnia to sprawa prosta. To tak samo jak powiedzieć komus "bez obrazy, ale jestes skończonym kretynem" i cisnąć, że przecież powiedziało się "bez obrazy" więc nie ma problemu

[201605161006]

Napisane przez krolewna Indyjska

no chyba nie to wszyscy, ktorzy nie zrobili sobie sciag w domu, odpisuja od tych, ktorzy sciagi maja. albo przed egzaminem/kolosem lecą sępić ściągi, a potem do ksera

tak wynika z moich statystyk

Z moich wynika na szczęście, że nie jest jeszcze aż tak źle . Są osoby co się uczą i ściągają bardzo rzadko lub rzadko. Ale znam to środowisko osób co ściągają ciągle od innych, mają własne ściągi, jak zapomną to chodzą kserować, żebrzą o notatki itd. itd. i jeśli w takim środowisku się obracasz to nie dziwią mnie Twoje obserwacje .

[201607131028]

Napisane przez takasobie93

Z moich wynika na szczęście, że nie jest jeszcze aż tak źle . Są osoby co się uczą i ściągają bardzo rzadko lub rzadko. Ale znam to środowisko osób co ściągają ciągle od innych, mają własne ściągi, jak zapomną to chodzą kserować, żebrzą o notatki itd. itd. i jeśli w takim środowisku się obracasz to nie dziwią mnie Twoje obserwacje .

środowisko studentów, pozdro z podłogi

[Mome]

Napisane przez krolewna Indyjska

środowisko studentów, pozdro z podłogi

No bo są dwa światy: środowisko tych, którzy ściągają cały czas - z nimi się nie zadajemy, oni oszukują, i - zupełnie różne - środowisko tych, którzy ściągają rzadko, oni są w porządku, bo jak się oszukuje rzadko, to to nie oszustwo. Idąc tym tropem, jako nieściągająca w ogóle powinnam przez całe studia siedzieć sama w kąciku.

Naprawdę nie ogarniam.

[201607131028]

Napisane przez Mome

No bo są dwa światy: środowisko tych, którzy ściągają cały czas - z nimi się nie zadajemy, oni oszukują, i - zupełnie różne - środowisko tych, którzy ściągają rzadko, oni są w porządku, bo jak się oszukuje rzadko, to to nie oszustwo. Idąc tym tropem, jako nieściągająca w ogóle powinnam przez całe studia siedzieć sama w kąciku.

Naprawdę nie ogarniam.

no przecież, nie wiedziałaś? i nie wolno Ci się zadawać z nikim, kto kiedykolwiek ściągał!

[201605161006]

Nie wiem po co ten cyrk i przerabianie tego co napisałam. Cóż, dzisiejsi ''studenci''.

[Mome]

Napisane przez takasobie93

Nie wiem po co ten cyrk i przerabianie tego co napisałam. Cóż, dzisiejsi ''studenci''.

Hahaha, uwielbiam, jak ktoś młodszy ode mnie tak o mnie mówi

Chociaż nie bardzo wiem, co w takim razie miałaś na myśli, skoro rzekomo "przerabiamy" to, co napisałaś...

[201605161006]

Po prostu napisałam coś, a wy dopowiadacie sobie lub nadinterpretujecie by się idiotycznie ponabijać. Nie ma sensu dalej prowadzić tej dyskusji, rozumiem, że ciężko Wam zaakceptować moje zdanie i obserwacje, tak bardzo że musicie prowokować i się nabijać, ale chyba już wystarczy.

[chwast]

Napisane przez krolewna Indyjska

no przecież, nie wiedziałaś? i nie wolno Ci się zadawać z nikim, kto kiedykolwiek ściągał!

sugerujesz, że mogę nigdy nie znaleźć przyjaciół?

[Stace]

Napisane przez Bananalama

Wybacz mi o pani tak śmiałą opinię, ale może w ferworze pogoni za wykształceniem technicznym zbyt małą wagę przykładałaś do przedmiotów humanistycznych, skoro wszyscy opacznie rozumieją Twe posty?

Takasobie, ja myślałam że jestem już przewrażliwiona na twoim punkcie, ale po tym co tu piszesz... nie, nie jestem

[201605161006]

Napisane przez Stace

Takasobie, ja myślałam że jestem już przewrażliwiona na twoim punkcie, ale po tym co tu piszesz... nie, nie jestem

Mało kto nie jest . Wiem, że odstaję. Ale nie o tym wątek, więc nie wiem po co to rozwodzenie się nad moją wypowiedzią.

[201607131028]

Napisane przez chwast

sugerujesz, że mogę nigdy nie znaleźć przyjaciół?

bynajmniej! to jest już pewne, musisz pogodzić się z samotnością!

[Bananalama]

z moich statystyk wynika, że jak co wątek kilka osób rzekomo źle interpretuje czyjeś wypowiedzi i niby sobie coś dopowiada, to w 95% wypowiadający się nie opanował dostatecznie dobrze języka polskiego, a w 65% jest to takasobie. Dziwne.

[susuanne]

Napisane przez drabineczka

no jasne że tak ściągałam i pozwalałam ściągać w pewnych sytuacjach ;p

Tak samo jak ja. Robię to bardzo rzadko bo najzwyczajniej w świecie ściągać nie potrafię
Przyznam się jedynie, że denerwują mnie osoby, które zwyczajnie mi przeszkadzają podczas pisania jakiejś pracy swoim ściąganiem (chodzi mi o zadawanie pytań, pukanie w ramię przez całą godzinę). Chociaż przyznam, że zdenerwowanie rośnie jeśli robi to osoba, która całym rokiem polegała jedynie na ściąganiu.

[Agnieszka987]

Napisane przez susuanne

Tak samo jak ja. Robię to bardzo rzadko bo najzwyczajniej w świecie ściągać nie potrafię
Przyznam się jedynie, że denerwują mnie osoby, które zwyczajnie mi przeszkadzają podczas pisania jakiejś pracy swoim ściąganiem (chodzi mi o zadawanie pytań, pukanie w ramię przez całą godzinę). Chociaż przyznam, że zdenerwowanie rośnie jeśli robi to osoba, która całym rokiem polegała jedynie na ściąganiu.

O tak To najbardziej denerwuje.

[Fleur_D]

Wiele wypowiedzi w tym wątku jest dla mnie dziwnych.
1) nie rozumiem czemu chęć otrzymania materiałów od prowadzącego wykład jest postawą roszczeniową. Moim zdaniem świadczy to o rozsądku proszących o to osób oraz o braku kompleksów u prowadzącego. Zwykle bywa tak, że osoby, które są cenione w swojej branży, nie mają z tym problemu, gdyż zdają sobie sprawę, że po to na tej uczelni są. A już naprawdę żałosne jest lecenie "jak głupi" ze slajdami i nie przejmowanie się, że studenci nawet nie zdążą zrobić krótkich notatek. To świadczy już o "małości" i niezrozumieniu swojej funkcji.
Ale trzeba pokazać wyższość nad ludźmi zaraz po liceum. Aż żal czytać takie bzdury.

2) dla mnie ściąganie jest ściąganiem, nieważne, czy ze ściąg, z książki, czy o kogoś. Mówienie, że nie toleruje się ściągania w sytuacji, gdy samemu robi się to samo, jest hipokryzją.

3) szanuję ludzi, którzy nigdy nie dopuścili się tego procederu, ale tylko wtedy, gdy nie wylewają żali, że ktoś, kto ściągał ma wyższą ocenę. Każdy podejmuje własną decyzję i ponosi tego konsekwencje.