Zdradzilam chlopaka na imprezie

[DopplegangerEddarda]

Napisane przez sweetberrycandy

Zalozylam konto na tym forum poniewaz dreczy mnie to co zrobilam i musze poznac wasze opinie.

Mam chlopaka z ktorym jestem juz 3 lata i bardzo sie kochamy, mieszkamy ze soba od kilku miesiecy i wszystko dobrze miedzy nami sie uklada ale kilka dni temu zaliczylam idiotyczny skok w bok ktorego bardzo zaluje...
Zostalam wraz z chłopakiem zaproszona na impreze urodzinowa mojej bardzo dobrej kolezanki, niestety on nie mogl pojsc ze mna ponieważ mial nocke w pracy akurat w tym czasie. Puscil mnie bez problemu bo bardzo sobie ufamy.
Nie wiem co we mnie wstapilo na tej imprezie, bylo tam duzo alkoholu, jackuzzi w ogrodzie, dj, mnóstwo napakowanych kolesi no po prostu impreza jak z amerykanskiego filmu, ja zadko chodze na takie imprezy wiec strasznie mnie ponioslo i juz po kilku godzinach bylam strasznie pijana. No i stalo sie. Zdradzilam swojego chlopaka najpierw pozwalajac obmacywac sie jednemu chlopakowi w jackuzzi i calujac sie z nim a nastepnie przespalam sie z kolejnym chłopakiem, calkowity brak jakichkolsiek hamulcow...
Zrobilam to z nim dwa razy jednej nocy, co gorsza najpierw doszedl we mnie (biore tabletki anty) a potem w moich ustach gdy na koniec robilam mu jak jakas tania dzi**a loda...

Na prawde nie wiem co we mnie wstapilo tej nocy nigdy wcześniej nie uznawalam przygodnego seksu a co dopiero w tak szmaciany sposob...
Czuje sie teraz jak najgorsza panna spod latarni


Gdy wrocilam do domu po tej imprezie moj M. Nic nie podejrzewal, ale kiedy chcial sie kochac balam sie przez dwa dni ze sa we mnie resztki spermy tego kolesia i nie chaialam tego zrobic tak samo jak brzydzd sie calowac z nim bo wiem co mialam w ustach na imprezie i brzydzd sie soba...


Pomozcie mi co mam teraz w tej sytuacji zdobic. Bardzo kocham mojego chłopaka, nie chce zeby mnie zostawil przez to co zrobilam

Troll czy naprawdę zniżyłaś się do poziomu imprezowego szlaufa ?

Radziłbym mu powiedzieć bo prędzej czy później i tak się dowie. Takimi rzeczami "imprezowicze" się chwalą.

[kalincia]

Napisane przez LastTime

"babska infekcja" - i kolejne kłamstwo, masakra. Sorry, jestem uprzedzona do czegoś takiego, wręcz się tym brzydzę. Od jednego kłamstwa po kolejne. Naprawdę widzisz sens w takim związku?

Zostałam zapytana teoretycznie co bym zrobiła, gdybym taki przypadkowy seks chciała ukryć przed partnerem. I teoretycznie odpowiedziałam.

[sistermorphine]

Napisane przez kalincia

Zostałam zapytana teoretycznie co bym zrobiła, gdybym taki przypadkowy seks chciała ukryć przed partnerem. I teoretycznie odpowiedziałam.

ukryć to jedno - chyba najłatwiejsze w tej całej sytuacji. ale serio potrafiłabyś później sypiać ze swoim chłopakiem, planować wspólną przyszłość, mówić mu, że go kochasz, żyć ze świadomością, że nie ma bladego pojęcia, co odwaliłaś...? SERIO?

[kalincia]

Napisane przez sistermorphine

ukryć to jedno - chyba najłatwiejsze w tej całej sytuacji. ale serio potrafiłabyś później sypiać się ze swoim chłopakiem, planować wspólną przyszłość, mówić mu, że go kochasz, żyć ze świadomością, że nie ma bladego pojęcia, co odwaliłaś...? SERIO?

Gdybym go naprawdę kochała, nie zdradzilabym. Dwa są rodzaje kobiet których nie można uwieść - martwe i zakochane. Jeśli jednak chciałabym być z danym facetem z jakichś innych powodów, chociaż miłość, się wypaliła, tak, potrafiłam. Nie wyobrażam sobie zdrady obecnego partnera, bo go kocham.

[Cytrynowe_Marzenie]

Gorzej jak autorka będzie wygodna. Nic facetowi nie powie a mu życzliwi odniosą. A w naszym kraju to kwestia czasu aż ktoś coś szepnie. Wtedy autorka będzie mieć problemy. A jak się przyzna zawsze będzie to okoliczność łagodząca.

Wysłane z mojego C1505 przy użyciu Tapatalka

[67eve]

Napisane przez sistermorphine

ukryć to jedno - chyba najłatwiejsze w tej całej sytuacji. ale serio potrafiłabyś później sypiać się ze swoim chłopakiem, planować wspólną przyszłość, mówić mu, że go kochasz, żyć ze świadomością, że nie ma bladego pojęcia, co odwaliłaś...? SERIO?

No właśnie.

[zakonna]

I tutaj właśnie każdy musi sobie rozważyć jak by się zachował i jak by się czuł w takiej sytuacji.
Jak nie ma prawdziwego uczucia to kłamanie w żywe oczy jest proste. Ale jak ktoś ma inną motywację oprócz miłości (wspólne dzieci, kredyt) to też potrafi tak kłamać żeby dało się dalej żyć. INNĄ kwestią jest to co się dzieje w emocjach i psychice osoby, która zdradziła. Najczęściej nic dobrego.

[kalincia]

Fakt, najczęściej nic dobrego. Ja nie doradam nikomu zdrady, lecz doradzam ostrożność w kwestii ujawniania jej w każdej sytuacji. Zależy odxtego, jaki cel zdradzajacy chce osiągnąć.

[Hibiku]

Napisane przez kalincia

Dwa są rodzaje kobiet których nie można uwieść - martwe i zakochane.

Urocze zdanie... szkoda że są jeszcze uczciwe;p

[cyanide sun]

Napisane przez kalincia

Autorko, zdrowy rozsądek każe zapomnieć i nic nie mówić facetowi, jeśli zamierzasz nadal z nim być. Zachowaj w tajemnicy i cierpienia w milczeniu. Dla swojego dobra.

dokladnie
jak to powiedzial moj znajomy - gdyby go zona zdradzila to poprostu nie chcialby o tym nigdy sie dowiedziec.

[Piotr150891]

A tak troszeczkę zmieniając temat - ktoś zasugerował czy może ktoś jej wyspał coś do drinka. Możliwe, ale z całą pewnością nie było to tzw. tabletka gwałtu - autorka w takim wypadku nic by nie pamiętała z imprezy.

[sistermorphine]

Napisane przez Piotr150891

A tak troszeczkę zmieniając temat - ktoś zasugerował czy może ktoś jej wyspał coś do drinka. Możliwe, ale z całą pewnością nie było to tzw. tabletka gwałtu - autorka w takim wypadku nic by nie pamiętała z imprezy.

po extasy z kolei miałaby kilkudniowego 'kaca'.

[deszczowypies]

Napisane przez kalincia

Jasne, dokonanych sobie, będzie ci lepiej. To śmieszne. Czasem lepiej ugryźć się w język dla swojego dobra. Powtarzam, dopóki nic nie powiesz, to ty rozdajesz karty.

A ja widzę inne opcje, też dwie.

1. Nie powiedzieć i zerwać pod innym pretekstem - tak, żeby się nie dowiedział, bo po co chłopakowi dowalać takimi szczegółami...
2. Powiedzieć i czekać na jego decyzję, co z tym zrobi.

Kontynuowanie "dla dobra związku" na siłę, związku, który jak widać stoi na glinianych nogach... Poza tym, ja bym nie była w stanie ukrywać codziennie takiej informacji, bałabym się, że ktoś coś powie, będą jakiejś zdjęcia... Ale najwidoczniej cykor ze mnie. Przynajmniej uczciwy.

[BiegnijLola]

Napisane przez deszczowypies

A ja widzę inne opcje, też dwie.

1. Nie powiedzieć i zerwać pod innym pretekstem - tak, żeby się nie dowiedział, bo po co chłopakowi dowalać takimi szczegółami...
2. Powiedzieć i czekać na jego decyzję, co z tym zrobi.

Ta pierwsza opcja nie ma raczej sensu. Jak mu nałże, że muszą się rozstać bo coś tam, to facet będzie pewnie zachodził w głowę co się stało, dlaczego i jak naprawić. A jak się dowie, że jego kobieta jest szmatą i sku.rwiła się na imprezie, to łatwiej będzie mu pożegnać się z taką partnerką. Bo niestety szmatą jest.

[deszczowypies]

Napisane przez BiegnijLola

Ta pierwsza opcja nie ma raczej sensu. Jak mu nałże, że muszą się rozstać bo coś tam, to facet będzie pewnie zachodził w głowę co się stało, dlaczego i jak naprawić. A jak się dowie, że jego kobieta jest szmatą i sku.rwiła się na imprezie, to łatwiej będzie mu pożegnać się z taką partnerką. Bo niestety szmatą jest.

Tak, ale z drugiej strony świadomość, że zostało się zdradzonym, może odbić się negatywnie na przyszłych związkach tego chłopaka. A jak się dziewczyna wykręci czymkolwiek innym, to owszem, trochę się pomartwi i pokombinuje, ale ostatecznie pewnie nie będzie miał traumy.

[tomcio]

Pomijając to, że wątek jest z czapy a autor(ka) jest trollem bo to jej (jego) jedyna wypowiedź tutaj - Kalincia ma rację. I powie wam to każdy psycholog, czy seksuolog. W takich sytuacjach najgorsze to bezrefleksyjne obdarowanie partnera wiedzą o swojej zdradzie.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[Antissa]

Napisane przez tomcio

Pomijając to, że wątek jest z czapy a autor(ka) jest trollem bo to jej (jego) jedyna wypowiedź tutaj - Kalincia ma rację. I powie wam to każdy psycholog, czy seksuolog. W takich sytuacjach najgorsze to bezrefleksyjne obdarowanie partnera wiedzą o swojej zdradzie.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

Oj tam, od razu bezrefleksyjne mówienie... Mówi się, bo chce się być uczciwym wobec partnera/partnerki, bo się go/ją kocha, bo życie w kłamstwie dobija, ble ble ble ble ble...

[af096d25f0cf772bc51ba27debbec984bc7420f7]

Napisane przez kalincia

Cieszę się ,że się nawzajem szanujemy. Jednak powiedz mi, czemu nie chronić własnego tyłka? Czemu czyjś ma być ważniejszy od własnego, czemu czyimś kosztem, skoro nikt jeszcze nie cierpi, a zacznie dopiero, gdy się dowie-?

Bo uczciwość i szczerość w tej kwestii jest dla mnie ważną wartością moralną. Ktoś, kto oszukuje w tej płaszczyźnie jest według mnie złym i podłym człowiekiem.

Gdybym został zdradzony i wyszłoby to po kilku latach wspólnego, "szczęśliwego" życia poważnie zastanowiłbym się nad jedną kwestią - siekierą czy gołymi rękami.
Chciałbym wiedzieć o zdradzie, swoje bym wycierpiał ale jeszcze gorzej byłoby cierpieć po latach zmarnowanych ze zdrajcą.

[tomcio]

Napisane przez Antissa

Oj tam, od razu bezrefleksyjne mówienie... Mówi się, bo chce się być uczciwym wobec partnera/partnerki, bo się go/ją kocha, bo życie w kłamstwie dobija, ble ble ble ble ble...

ble, ble... właśnie, bo życie nie jest biało-czarne. Uczciwość, uczciwością a mleko się rozlało. Zdrada może mieć też właściwości terapeutyczne, a może rozwalić związek totalnie. Każdy przypadek jest inny. Nie można obarczać partnera wiedzą o swojej zdradzie, bo to obciążenie pozostaje do końca. Chyba, że zakłada się z góry zakończenie związku.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[florence244]

Napisane przez tomcio

ble, ble... właśnie, bo życie nie jest biało-czarne. Uczciwość, uczciwością a mleko się rozlało. Zdrada może mieć też właściwości terapeutyczne, a może rozwalić związek totalnie. Każdy przypadek jest inny. Nie można obarczać partnera wiedzą o swojej zdradzie, bo to obciążenie pozostaje do końca. Chyba, że zakłada się z góry zakończenie związku.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

Moim zdaniem człowiek powinien wiedzieć i sam zdecydować czy potrafi z tym żyć, wybaczyć partnerowi, czy też nie.
Lepiej mieć świadomość czegoś takiego, przetrwać to, przetrawić chociażby wolało nż żyć w słodkiej nieświadomości, żyjąc u boku osoby która zdradziła, albo jeszcze gorzej nadal zdradza/będzie zdradzał.

[zakonna]

nie rozumiesz, że wiedza o zdradzie zostaje na zawsze? i osoba zdradzona jest wtedy obarczona częścią odpowiedzialności, poczuciem winy i ciężarem emocjonalnym. Jeśli zdrada była jednorazowym wyskokiem, którego się żałuje i chce się nadal być w związku, to mówienie prawdy nic dobrego nie przyniesie.

[Millwall]

Napisane przez tomcio

Pomijając to, że wątek jest z czapy a autor(ka) jest trollem bo to jej (jego) jedyna wypowiedź tutaj - Kalincia ma rację. I powie wam to każdy psycholog, czy seksuolog. W takich sytuacjach najgorsze to bezrefleksyjne obdarowanie partnera wiedzą o swojej zdradzie.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

Czyli akceptujesz sytuację w której partnerka zataja przed Tobą fakt zdrady, fakt dopuszczenia się czynu pedofilskiego, fakt udziału w gang bang, fakt zabicia zakonnicy, fakt odsiadki w pięciu lat więzieniu, fakt prowadzenia niejasnych interesów z mafią kolumbijską...

OK, Twoje życie, Twój wybór.

[BiegnijLola]

Napisane przez tomcio

ble, ble... właśnie, bo życie nie jest biało-czarne. Uczciwość, uczciwością a mleko się rozlało. Zdrada może mieć też właściwości terapeutyczne, a może rozwalić związek totalnie. Każdy przypadek jest inny. Nie można obarczać partnera wiedzą o swojej zdradzie, bo to obciążenie pozostaje do końca. Chyba, że zakłada się z góry zakończenie związku.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

Będę wulgarna, ale cóż... Koleżanka sweetberrycandy napisała, że robiła loda jakiemu typkowi z imprezy. To JEST biało-czarne, żadnych odcieni szarości tutaj nie widzę (chyba, że tymi odcieniami ma być opcja: połknęła/nie połknęła). Czy jakby Twoja dziewczyna powiedziała Ci, że na imprezie na początku się z kimś macała i lizała, potem bzykała jak zła, a na koniec jeszcze obciągała pałę, to byłoby to dla Ciebie terapeutyczne? Mówiąc szczerze: nie wydaje mi się.

Sama opcja zdrady w tym związku:

3 lata i bardzo sie kochamy, mieszkamy ze soba od kilku miesiecy i wszystko dobrze miedzy nami sie uklada

Jest totalną patologią ze strony Autorki. Bo z tego co opisuje, to żadnych powodów do tej zdrady nie miała. Nie są parą z 10letnim stażem, w którym on nie troszczy się o nią, nie zauważa i generalnie ma wygrzane, a kobietka musi szukać sobie ciepełka i bzykanka na boku. Więc absolutnie nie można tutaj mówić o żadnych właściwościach terapeutycznych.

I tak, lepiej żeby wiedział z kim ma doczynienia i z kim mieszka pod jednym dachem i zdecydował się co z tym fantem zrobi, niż miałby żyć ze swoją słodką oszustką, która kto wie, może będzie radośnie bzykała na boku dalej, skoro sprawa się nie wydała.

[zakonna]

Zero czytania ze zrozumieniem. Terapeutyczne takie wyznanie to może być dla autorki wątku, dla adresata wiadomości byłoby traumatyczne.

[Hibiku]

Rozumiem, że są osoby, które wolą nie wiedzieć o zdradzie i opierają związek na czymś innym, jednak dla mnie relacja bez szczerości wyklucza miłość i mój partner o tym wie. takie sprawy lepiej przegadać na początku i znać stanowisko drugiej osoby i nie wmawiać jej potem, że "to dla jej dobra" i "to terapeutyczne", kiedy jest to rzecz jakiej nigdy i za żadne skarby nie wybaczy. Jak chce wiedzieć to chce i tyle, nikt nie powinien próbować decydować za nią (i odwrotnie, nie wtryniać się z mówieniem jeśli się zdeklarowało, że wiedzieć się nie chce).

[zakonna]

Ależ oczywistym jest, że takie rzeczy należy omawiać na początku.
Ty zakładasz związek oparty o miłość i zaufanie. Wydaje mi się, że w takiej autentycznej relacji nie byłoby miejsca na taki brutalny wyskok jakiego dopuściła się autorka.
Ja bym nie chciał wiedzieć o jednorazowym wyskoku mojego partnera. A to dlatego, że ja go kocham i nie chciałabym tego związku kończyć. A takie wyznanie zrujnowałoby dla mnie naszą relację.

[Antissa]

Napisane przez tomcio

ble, ble... właśnie, bo życie nie jest biało-czarne. Uczciwość, uczciwością a mleko się rozlało. Zdrada może mieć też właściwości terapeutyczne, a może rozwalić związek totalnie. Każdy przypadek jest inny. Nie można obarczać partnera wiedzą o swojej zdradzie, bo to obciążenie pozostaje do końca. Chyba, że zakłada się z góry zakończenie związku.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

Mnie chodziło bardziej o to, że pod pozorem wyznania prawdy (bo tak się kocha drugą osobę, że nie da rady się jej oszukiwać i inne podobne bzdury) ten, kto zdradził, chce po prostu zrzucić z siebie ciężar swojego postępowania. Tak jest wygodniej - przecież ja wyznałam/wyznałem swoje, teraz od tej drugiej strony zależy, co zrobi, prawda? No bo ja jestem taka niewinna owieczka i pokornie czekam na rozwój wypadków...

Teoretycznie dla mnie związek kończy się już w momencie zdrady - tzn. chłopak zdradza = zrywa ze mną. Nie akceptuję zdrady. Podobno to nas odróżnia od zwierząt, że jesteśmy w stanie panować nad swoimi instynktami. Jeśli ktoś, kto twierdziłby, że mnie kocha, nie umiałby tego i poszedłby w tango z inną, a później by płakał i błagał o wybaczenie - powiedziałabym "papa". A piszę "teoretycznie", bo nie byłam na szczęście w takiej sytuacji i możliwe, że zareagowałabym inaczej. Na ten moment myślę jednak w ten sposób.

[florence244]

Napisane przez zakonna

nie rozumiesz, że wiedza o zdradzie zostaje na zawsze? i osoba zdradzona jest wtedy obarczona częścią odpowiedzialności, poczuciem winy i ciężarem emocjonalnym. Jeśli zdrada była jednorazowym wyskokiem, którego się żałuje i chce się nadal być w związku, to mówienie prawdy nic dobrego nie przyniesie.

Wiedza o zdradzie zostaje na zawsze?! No pewnie, że zostaje, gdyby mój facet mnie zdradził wiedzialabym, że jest cholernym, egoistycznym dupkiem z którym nie warto byc. Gdyby tak rzeczywiście było chciałabym posiadać taką wiedzę.
Istnieje też druga opcja gdzie osoba która się o tym dowie, będzie mogła tą wiedzą żyć i patrzeć tamtej osobie w oczy, tzw. przebaczy jej i postarają się naprawić relację.
W jednym i w drugim przypadku wiedza jest kluczowa, bo druga osoba podejmuje sama decyzje, a nie robi tego egoistyczny partner który ulżył sobie z kimś innym.
Dla mnie kluczowym jest mieć prawo wyboru, w przypadku zatajenia zdrady druga soba nie ma nic do powiedzenia. Gdzie jest sprawiedliwość? Bo co osoba która zdradziła będzie miała łatwiej, bo nic się nie wyda, a ta będzie jeszcze usprawiediwiać samą siebie, że nie przyznała się dla dbra drugiej osoby.
Bardzo wygodne dla zdradzających, bardzo niesprawiedliwie i ubezwłasnowalniające drugą osobę.

[deszczowypies]

Napisane przez af096d25f0cf772bc51ba27de bbec984bc7420f7

Bo uczciwość i szczerość w tej kwestii jest dla mnie ważną wartością moralną. Ktoś, kto oszukuje w tej płaszczyźnie jest według mnie złym i podłym człowiekiem.

Gdybym został zdradzony i wyszłoby to po kilku latach wspólnego, "szczęśliwego" życia poważnie zastanowiłbym się nad jedną kwestią - siekierą czy gołymi rękami.
Chciałbym wiedzieć o zdradzie, swoje bym wycierpiał ale jeszcze gorzej byłoby cierpieć po latach zmarnowanych ze zdrajcą.

O, i tu jest właśnie pies pogrzebany. Zatajając prawdę nie dajemy pewnego wyboru. Dziewczyny piszą tutaj, że zdrada oznaczałaby koniec związku, więc dla dobra tego związku wolałyby o niej nie wiedzieć - a co, jeśli zdrada nas sama dogoni w pewnym momencie? Jeśli dowiemy się z niezależnego źródła, nie od partnera?

Napisane przez florence244

Wiedza o zdradzie zostaje na zawsze?! No pewnie, że zostaje, gdyby mój facet mnie zdradził wiedzialabym, że jest cholernym, egoistycznym dupkiem z którym nie warto byc. Gdyby tak rzeczywiście było chciałabym posiadać taką wiedzę.
Istnieje też druga opcja gdzie osoba która się o tym dowie, będzie mogła tą wiedzą żyć i patrzeć tamtej osobie w oczy, tzw. przebaczy jej i postarają się naprawić relację.
W jednym i w drugim przypadku wiedza jest kluczowa, bo druga osoba podejmuje sama decyzje, a nie robi tego egoistyczny partner który ulżył sobie z kimś innym.
Dla mnie kluczowym jest mieć prawo wyboru, w przypadku zatajenia zdrady druga soba nie ma nic do powiedzenia. Gdzie jest sprawiedliwość? Bo co osoba która zdradziła będzie miała łatwiej, bo nic się nie wyda, a ta będzie jeszcze usprawiediwiać samą siebie, że nie przyznała się dla dbra drugiej osoby.
Bardzo wygodne dla zdradzających, bardzo niesprawiedliwie i ubezwłasnowalniające drugą osobę.

Zgadzam się z każdym słowem.

[Efkakam]

A ja najchętniej poznałabym opinię osoby, która przeszła przez to wszystko i naprawdę wie co by w takiej sytuacji zrobiła, a nie ludzi, którzy się zarzekają, że zrobią to, a tamtego to już nigdy w życiu...