Jestem w szoku - rewizje pracowników w sklepie odzieżowym!

[chwast]

No tak dobrze, ze sie wpisuje co sie ma bo co przyjde w rzeczy, ktora jest na sklepie aktualnie i skad maja wiedziec pod koniec czy sobie jej nie wzielam xd bo bez problemu moglabym isc do szatni i sobie schowac teoretycznie

Wyslane przez tapatalk 2

[Pritistajl]

Napisane przez Kalini

Kasa za straty z kradzieży powinna być wliczona w koszta. Niedługo pracodawca każde sprzedającym ponosić straty np. za przeterminowany produkt :/

Zazwyczaj jest wliczana w koszta, a pracownikom i tak każe się "ponosić straty". To też jest kradzież.

[maela]

Podpisywanie odpowiedzialności materialnej i rozliczanie z nią związane jest dla mnie w miarę normalne, nic dziwnego. Skoro kradną nie tylko klienci, to właściciele i nie tylko, muszą się jakoś przed tym chronić.
Natomiast co do przeglądania zawartości torebek - chyba nie umiałabym pracować w takim miejscu. Nigdy w życiu nic nie ukradłam i nie mam zamiaru tego zmieniać, ale nienawidzę, jak ktoś przegląda co mam w torebkach, dotyka mojego komputera i takie tam Bardzo sobie cenię prywatność.

[_ema_]

A mnie ciekawi jedna sprawa, może ktoś będzie umiał mi odpowiedzieć.
Jak to jest ze stopniem hmmm, intymności takich rewizji?
Bo rozumiem zajrzenie przelotne do większych toreb. Ale w sklepach odzieżowych jest mnóstwo rzeczy, które da się schować w malutkich kosmetyczkach, portfelach, saszetkach chociażby kolczyki, wisiorki, bransolety, okulary, apaszki, mniejsze bluzeczki, mini spódniczki [tak, mam takie t-shirty, że zwinięte wciskam bez problemu do małej kosmetyczki], bielizna. I co z tym? Jakoś średnio komfortowo czułabym się z tym, że ktoś zagląda mi do kosmetyczki, w której trzymam np. tampony albo jeszcze lepiej - saszetkę ze zużytymi tamponami [tak, niestety nie wszędzie są kosze i czasem trzeba sobie z tym radzić ] czy brudne majtki po niespodziewanej 'awarii'. Nie jestem pruderyjna, ale czułabym się skrępowana podczas takiej dokładnej kontroli.

[201604181004]

Ema to zalezy czy cos znika... Mysle ze to cale sprawdzamie ma nardziej forme terapeutyczna xd niz faktyczna ochrone przed kradzieza. Moze gdyby faktycznie wiecej rzeczy zaczelo ginac to kontrole bylyby solidniejsze hm

[bujdanaresorach]

Napisane przez _ema_

A mnie ciekawi jedna sprawa, może ktoś będzie umiał mi odpowiedzieć.
Jak to jest ze stopniem hmmm, intymności takich rewizji?
Bo rozumiem zajrzenie przelotne do większych toreb. Ale w sklepach odzieżowych jest mnóstwo rzeczy, które da się schować w malutkich kosmetyczkach, portfelach, saszetkach chociażby kolczyki, wisiorki, bransolety, okulary, apaszki, mniejsze bluzeczki, mini spódniczki [tak, mam takie t-shirty, że zwinięte wciskam bez problemu do małej kosmetyczki], bielizna. I co z tym? Jakoś średnio komfortowo czułabym się z tym, że ktoś zagląda mi do kosmetyczki, w której trzymam np. tampony albo jeszcze lepiej - saszetkę ze zużytymi tamponami [tak, niestety nie wszędzie są kosze i czasem trzeba sobie z tym radzić ] czy brudne majtki po niespodziewanej 'awarii'. Nie jestem pruderyjna, ale czułabym się skrępowana podczas takiej dokładnej kontroli.

Nikt mi nie grzebał po kieszeniach, nie zaglądał do kosmetyczki, nie kazał wyrzucać wszystkiego z torebki na stół.
Kiedyś musiałam przyjechać do pracy z walizką, nikt mi nie kazał jej otwierać i pokazywać zawartości. Był stopień zaufania, nie zostało to zmienione, gdy jedna dziewczyna wpadła.

[chwast]

Napisane przez drabineczka

Ema to zalezy czy cos znika... Mysle ze to cale sprawdzamie ma nardziej forme terapeutyczna xd niz faktyczna ochrone przed kradzieza. Moze gdyby faktycznie wiecej rzeczy zaczelo ginac to kontrole bylyby solidniejsze hm

Dokladnie xd

Wyslane przez tapatalk 2

[dacn]

Norma.

Tu gdzie pracuję są kontrole zawartości torebek. Fakt powszechnie znany i co? i D..pa, bo nadal zwalniana jest co najmniej jedna pani sprzątająca na miesiąc za kradzieże zwłaszcza środków czystości.
Do pracy nie noszę kosztownych przedmiotów, a portfel trzymam w zamkniętej szafce inaczej szybko pozbyłabym się całej kasy. TAK ludzie kradną.

[kasztanka3]

Napisane przez dacn

Norma.

Tu gdzie pracuję są kontrole zawartości torebek. Fakt powszechnie znany i co? i D..pa, bo nadal zwalniana jest co najmniej jedna pani sprzątająca na miesiąc za kradzieże zwłaszcza środków czystości.
Do pracy nie noszę kosztownych przedmiotów, a portfel trzymam w zamkniętej szafce inaczej szybko pozbyłabym się całej kasy. TAK ludzie kradną.

Ja pracuję w biurze. Nikt nikogo nie kontroluje, co prawda podobno zdarzały się kradzieże jakichś rzeczy osobistych, u mnie telefon i laptop (telefon prywatny, laptop służbowy) leżą na biurku, torebka otwarta leży na półce obok biurka i (odpukać!) jeszcze nigdy mi nic nie zginęło.
Często wychodzę z biura, dzisiaj w pośpiechu wyszłam na dwugodzinne szkolenie zostawiając wszystko tak, jak akurat leżało, oprócz mnie w tym samym pokoju pracują jeszcze trzy inne osoby i wiem, że nawet nie dotknęłyby moich rzeczy.

[201605301111]

Napisane przez kasztanka3

Ja pracuję w biurze. Nikt nikogo nie kontroluje, co prawda podobno zdarzały się kradzieże jakichś rzeczy osobistych, u mnie telefon i laptop (telefon prywatny, laptop służbowy) leżą na biurku, torebka otwarta leży na półce obok biurka i (odpukać!) jeszcze nigdy mi nic nie zginęło.
Często wychodzę z biura, dzisiaj w pośpiechu wyszłam na dwugodzinne szkolenie zostawiając wszystko tak, jak akurat leżało, oprócz mnie w tym samym pokoju pracują jeszcze trzy inne osoby i wiem, że nawet nie dotknęłyby moich rzeczy.

to też trochę inna sprawa. Pracowałam w kilku sklepach i praktycznie w każdym z nich ktoś w końcu "wpadał" za kradzież czegoś z asortymentu - natomiast nigdy nikt nie ukradł czegoś rugiemu pracownikowi. Mam wrażenie, że dla niektórych dużą różnicą jest kradzież czegoś jakiemuś konkretnemu człowiekowi a kradzież czegoś z asortymentu. Inaczej też gdy miejsce pracy to moloch a inaczej w małej firmie. Skoro siedzę w pokoju z dwiema osobami, skoro na zmianie w sklepie jet poza mną tylko jedna/dwie osoby, a mi coś ginie - wiadomo na kogo pierwsze spadną podejrzenia. w takich wypadkach raczej mało kto "zaryzykuje". Ale wyniesienie ze sklepu to inna sprawa.

Znajoma pracowała w KFC - bardzo często jedna z pracownic nabijała znajomym najmniejszy zestaw na kasę a wydawała największy kubełek. Oczywiście wyleciała.

Ja nie wyobrażam sobie czegokolwiek wynieść - ale też jakoś nie razi mnie to, że mam pokazać torbę przed wyjściem z pracy. Norma i tyle.

[kasztanka3]

Napisane przez Czocherovsky

to też trochę inna sprawa. Pracowałam w kilku sklepach i praktycznie w każdym z nich ktoś w końcu "wpadał" za kradzież czegoś z asortymentu - natomiast nigdy nikt nie ukradł czegoś rugiemu pracownikowi. Mam wrażenie, że dla niektórych dużą różnicą jest kradzież czegoś jakiemuś konkretnemu człowiekowi a kradzież czegoś z asortymentu. Inaczej też gdy miejsce pracy to moloch a inaczej w małej firmie. Skoro siedzę w pokoju z dwiema osobami, skoro na zmianie w sklepie jet poza mną tylko jedna/dwie osoby, a mi coś ginie - wiadomo na kogo pierwsze spadną podejrzenia. w takich wypadkach raczej mało kto "zaryzykuje". Ale wyniesienie ze sklepu to inna sprawa.

Znajoma pracowała w KFC - bardzo często jedna z pracownic nabijała znajomym najmniejszy zestaw na kasę a wydawała największy kubełek. Oczywiście wyleciała.

Ja nie wyobrażam sobie czegokolwiek wynieść - ale też jakoś nie razi mnie to, że mam pokazać torbę przed wyjściem z pracy. Norma i tyle.

Może i masz rację z tym, że okradanie firmy to coś innego jak okradanie konkretnej osoby. Może to i działać jakoś na psychikę, ja kłamać nie umiem, a gdybym komuś coś ukradła, to nie mogłabym tej osobie potem spojrzeć w oczy. W sklepie też bym nic nie ukradła, bo chyba dostałabym zawału zastanawiając się, czy mnie nie złapią

[yoona]

pracowalam w C&A, tez to bylo normalne