Rozwódka na do domu, a nie na salony :) - Strona 3 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2014-09-28, 15:20   #61
201604220918
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 412
Dot.: Rozwódka na do domu, a nie na salony :)

Cytat:
Napisane przez zielona_swieczka Pokaż wiadomość
Mojej decyzji o rozwodzie nie żałowałam ani przez chwilę. To, co chciałam uzyskać to zrozumienie wśród moich znajomych - pomimo faktu, że powiedziałam im, i to nie raz, co było powodem rozstania, nie czułam, że akceptują moją decyzję w pełni - niby ok, że z alkoholikiem się trzeba rozstać, no ale ...ale przecież można by było inaczej...miałam wrażenie, że czują się ze mna niezręcznie, na pewno nie traktowali mnie tak, jak dotychczas. Ja rozumiem, na początku to może być szokujące, choć ja przez kilka miesięcy już mówiłam, że mam dosyć. Ale minęło już sporo czasu. Przeraziło mnie to stawianie priorytetów, gdzie ponad szczęściem człowieka są konwenanse i stąd mój chaos w łepetynie
Podjęłaś dobrą decyzję i jej nie żałujesz - czyli wszystko jest tak, jak być powinno
Ludzie jak ludzie - gadać pewnie jeszcze będą, niektórzy może nawet niezłośliwie dają te rady, chcą dobrze, ale im nie wychodzi Ja zawsze wychodzę z założenia, że lepiej nie pytać - jak kogoś najdzie ochota, to sam powie.

---------- Dopisano o 16:20 ---------- Poprzedni post napisano o 16:19 ----------

Cytat:
Napisane przez miszokienka Pokaż wiadomość
Kolezanko, nie pisz mi tu kredko ejwonu o zenadzie bo zenade zaczelas Ty robic. Wydaje mi sie, ze na kazdym sensownym forum dostalabys briga. Skonczylem z Toba. EOT.
A kolega to bana czasem nie chce?
201604220918 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-09-28, 15:21   #62
201607110949
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-02
Wiadomości: 16 803
Dot.: Rozwódka na do domu, a nie na salony :)

Cytat:
Napisane przez miszokienka Pokaż wiadomość
Kolezanko, nie pisz mi tu kredko ejwonu o zenadzie bo zenade zaczelas Ty robic. Wydaje mi sie, ze na kazdym sensownym forum dostalabys briga. Skonczylem z Toba. EOT.
całe szczęście zatem, że to forum jest bezsensowne, tylko po co w takim razie się tu udzielasz, skoro jest tak źle? Wpadasz, obrażasz kobiety (w tym swoją żonę po rozwodzie), próbujesz wpędzisz w poczucie winy i zgrywasz mądrego. Adios, wieszczę szybkiego bana.
201607110949 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-09-28, 15:22   #63
xooox
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2011-11
Wiadomości: 167
Dot.: Rozwódka na do domu, a nie na salony :)

Bardzo inspirująca historia. Aż miło się czyta, poza częścią o reakcji przyjaciół.
xooox jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-09-28, 15:34   #64
Deborah100
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2008-01
Wiadomości: 4 827
Dot.: Rozwódka na do domu, a nie na salony :)

Cytat:
Napisane przez zielona_swieczka Pokaż wiadomość
Cześć

zakładam ten wątek, bo już troszkę zgłupiałam

Przechodząc od razu do rzeczy - 2 lata temu rozwiodłam się. Nie chcę drążyć długo teraz tego tematu, ale - spłycając - jestem dda, które dzielnie walczy ze swoim syndromem, ale klasycznie nie zauważyło, że jej kochany narzeczony popija ciut za dużo. Wiedząc, że nie jestem obiektywna, podpytałam znajomych, co sądzą - każdy jeden mówił, że jestem przewrażliwiona, bo -no może i pije sporo, ale generalnie nie jest źle, bo facet, bo zmęczony był etc.

Ba, mało tego - rozmawiałam z jego rodzicami - obydwoje mnie przekonywali, że M. nigdy problemów nie miał. Dopiero po rozwodzie się okazało, że kłamali, bo poprzedni związek położony został z tej samej przyczyny, no ale oni chcieli, żeby synek miał w końcu żonę. Walczyłam więc ze sobą myśląc, że mam naprawdę coś nie po kolei w łepetynie, utwierdzana przez znajomych, męża i jego rodzinę. Po ślubie, po wielu rozmowach, mąż oznajmił, że pić będzie, bo to ja mam problem z odbiorem tej sytuacji. Że nie pije przecież codziennie i do lustra etc. Że ludzie piją więcej. I tak się męczyłam bez sensu, próbując sobie wmówić, że wszystko pieknie.

Ryczałam po kątach, no nonsens całkowity, dziś to widzę i dziś wiem, że powinnam się od niego wynieść od razu. Mniejsza z tym, fakty są takie, że próbowałam się przekonac, że to ja, dda, tylko ja mam problem, dopóki mąż nie padł nieprzytomny na kanapę po raz enty. Dalszych szczegółów fizjologicznych tego padania Wam oszczędzę.

Wściekłam się płakałam, histeryzowałam, odczekałam do rana i powiedziałam, że tak żyć nie będę. Mąż, na kacu będąc, zwyzywał mnie na czym świat stoi, wprawiając w niemałe osłupienie, bo w życiu się tak do mnie nie odzywał. Rozpoczeła się nie tyle kłótnia, co awantura, mąż w rezultacie mnie popchnął na ścianę. Spakowałam się i wyprowadziłam natychmiast. Najpierw do siostry, potem wynajęłam coś.

Maż się naturalnie od razu "zmienił", dzwonił, przepraszał, ale ja, siedząc sobie spokojnie w wynajmowanym mieszkanku poczułam, jak jest mi cholernie dobrze bez tego ciągłego strachu, bez napięcia i codziennego uczucia, że muszę sobie wkręcać, że jestem przerważliwiona. Smutna nie byłam w ogóle, powiem więcej - po tylu latach traumy bycia blisko z kimś, kto nadużywa alkoholu (rodzina, potem mąż) po raz pierwszy poczułam, że jest mi dobrze. Samej ze sobą. I ten błogi spokój...

Zaczęłam przesypiać noce, po raz pierwszy wyszłam na ulicę i chłonęłam całe miasto sobą (wiem, brzmi egzaltowanie, ale tak się własnie czułam , chodziłam po lesie z absolutnym zachwytem, ponadrabiałam braki literackie, towarzyskie etc. Zdecydowanie był to przełom w moim życiu.

Mąz poprosił o spotkanie, zgodziłam się, chciałam porozmawiać o rozwodzie. Zaskoczył mnie niezmiernie - powiedział, że chce być ze mną, ale...on będzie dalej pił. Tylko "spróbuje mniej". Zazwyczaj alkoholicy obiecują poprawę, a on...no szczery był chłop na tym spotkaniu wypił 3 piwa, upijając się nieco zresztą. Oczywiście niezbyt miałam ochotę na takie rozrywki, dodatkowo w pracy dostałam awans na fajne stanowisko, czułam sie w końcu piękna, bystra i pewna siebie, a nie przerażona i zakompleksiona. Rozstaliśmy się, on bardzo szybko poznał inną dziewczynę, z którą sobie jest (wiem o tym, bo wysłał mi maila z ich zdjęciem ) , ja natomiast po kilku WSPANIAŁYCH miesiącach bycia w pojedynkę też kogoś poznałam, jestem w stałym, naprawdę dobrym związku.

Ok, to powyższe to był przydługi wstęp O co mi chodzi ?


Otóż - jak mówiłam- moje życie zmieniło się na lepsze i to diametralnie. Nikt tu nie jest stratny, więc chyba wszystko powinno pasować.

Pierwsze moje - choć jeszcze małe - zetknięcie z rzeczywistością, to jakiś artykuł opisujący rozwód jako bolesną traumę, najgorszą porażkę etc. Był mocno przekonujący, ale potrafiłam przeciwstawić go moim losom- dla mnie rozwód to wyrwanie się ze świata alkoholu, decyzja o pójściu na terapię, odnalezienie siebie i megafajnego faceta. Ok.

Potem usłyszałam kilka prawd objawionych (od osób, które nie wiedziały o mojej sytuacji, przypadkowo znalazłam się w dyskusji - dodam, że to osoby młode i wykształcone, no i w związkach małżeńskich) - że "dzisiejsze pary od razu się poddają i rozwodzą się niedojrzali, rozpieszczenie gówniarze, który nie potrafią dojść do kompromisu". Ok, przypomniały mi się wówczas wszystkie krzyki, awantury u mnie w domu, płacz, policja, nieprzespane noce, brak jedzenia i wstyd w szkole. Dziś wiem, po terapii, że od tego chciałam uciec w związek, który początkowo dawał mi poczucie ciepła i bezpieczeństwa, dlatego też zagłuszałam swoje obawy. Ale ok. Nazwanie - choć nie wprost- "rozpieszczoną" mnie w tej sytuacji zabolało.

Idźmy dalej. Świeżo po rozstaniu, kiedy nie byliśmy jeszcze rozwiedzeni, miałam wielką ochotę korzystać z życia. Umówiłam się z koleżankami na imprezę. Zachowywały się..dziwnie. Jakby mi ktoś umarł. Wiem, rozumiem, im też trudno sie w tym odnaleźć, ale patrzyły na mnie ze współczuciem. W końcu jedna mi powiedziała, że nie musze nic nikomu udowadniać, bo na Facebooku wstawiłam sobie - naprawdę fajne - zdjęcie z kolorowej sesji, która była dla mnie niesamowitą zabawą. Według nich chcę sama zagłuszyć mój ból, a ja po prostu w końcu byłam szczęśliwa. Wieczór był zły, ale postanowiłam im dać trochę czasu.

Parę miesięcy później spotkałyśmy sie w podobnym gronie. Byłam po rozwodzie, mój nowy związek mocno nabierał tempa, moje małżeństwo było dla mnie czymś niemalże abstrakcyjnym, niebyłym. Zaczęłam opowiadać, że w końcu jestem naprawdę szczęśliwa. I usłyszałam opinię, która mocno mnie zabolała: "no wiesz...ale nawet jak się pobierzecie...to nie będziesz miała poczucia, że to już nie to samo?" dopytałam o co chodzi i usłyszałam "bo to takie trochę na siłe, nie obraź się, ale to już nie jest ta pierwsza, piękna miłość, tylko takie raczej z rozsądku, żeby mieć spokój...?"

Zabolało jak cholera. Nie chciałam się już spotykać z nimi, poradziłam się więc bliskiego znajomego, co o tym myśli. Odparl, choć bardzo delikatnie: "wiesz...normalnie ludzie jakoś trwają w tych małżeństwach...ja się ciesze, że jesteś szczęśliwa, ale to już wiadomo, że taka jesteś po przejściach i nie wiem, czy powinnas się tak obnosić z tym szczęściem..bo to jakies takie..nienaturalne, że jesteś taka usmiechnięta, a jesteś po rozwodzie, więc to już zawsze będzie takie odgrzewane, to daje rade tylko u gwiazd w Hollywood, nie w normalnym zyciu".

Oczywiście się poryczałam Powyższa rozmowa miała miejsce bardzo niedawno, więc ją aktualnie przeżywam i błagam wręcz Was o obiektywne spojrzenie.

Rozumiem, że najlepsze wyjście to olać, bo tylko ja wiem jak jest..ale napawa mnie to kolosalnym smutkiem - czy rzeczywiście rozwódka jest widziana jako kobieta z traumą, nieszczęśliwa i łapiąca się szczęścia na siłę? Mam chaos w myślach Proszę o Wasze opinie
Kobieto ciesz, że uwolniłaś się od pijaka
Nie patrz na innych ludzi. Moim zdaniem są bardzo ograniczeni.
Najważniejsze, że jesteś szczęśliwa, emanujesz tym. Rozpoczęłaś nowy etap Twojego życia. I podziwiam Cię za odwagę - właśnie wiele kobiet stchórzyłoby i dalej tkwiłoby w takim gównie. A Ty miałaś siły by odejść.
Pamiętaj, że ludzie zazdroszczą innym. Może Twoje koleżanki nie są do końca szczęśliwe, nie mają odwagi by coś zmienić i stąd takie żałosne teksty. Nie zawracaj na to uwagi

Edytowane przez Deborah100
Czas edycji: 2014-09-28 o 15:35
Deborah100 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-09-28, 15:42   #65
miszokienka
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2014-09
Wiadomości: 8
Dot.: Rozwódka na do domu, a nie na salony :)

Cytat:
Napisane przez dialectic_chaos Pokaż wiadomość
Ja po przeczytaniu postów autorki nie widzę osoby mającej wątpliwości co do słuszności podjętej decyzji. Widzę za to osobę zaskoczoną reakcją otoczenia na tę właśnie decyzję. To są dwie różne rzeczy.

Widzisz, ja uważam swoich znajomych za ludzi na tyle inteligentnych i taktownych, że nie będą mi wyskakiwać z pytaniami "ale co się stao???!!!" w sytuacji kiedy ja nie chcę o tym rozmawiać. Jeśli będę mieć taką potrzebę, to powiem; jeśli nie, to nie. Jak mnie ktoś dobrze zna, to wie, że nie znoszę upierdliwości i "złotych rad" i nie będzie mi z czymś takim wyjeżdżał. Tylko tyle i aż tyle.
Nie zgadzam sie, to nie sa 2 rozne rzeczy. Moim zdaniem, co wczesniej wytlumaczylem
, autorka swoim zachowaniem wplynela na reakcje znajomych. Z reszta to sie glownie w takim schemacie odbywa. Akcja 100%, reakcja 60% itd. Taki ciag. Moze nie mowmy o slusznosci podjecia decyzji bo nie mamy pojecia jak to bylo. Nie mam zamiaru kwestionowac teraz slusznosci decyzji. Ja caly czas uswiadamiam Was, ze ona sama tego nie wie. Rzucila sie na forum zeby kredki ejwonu ja popchnely wszystko jedno w jaka strone Nie obrazajcie sie
Moze inaczej to wyjasnie... Probowalem autorke przekonac, ze nie powinna byc zaskoczona tym, ze ja glowa boli np. kiedy sobie przypomni jak ja misio calowal albo jak chlal, wszystko jedno. Uwazam, ze swiadomosc swoich czynow jest wazna.. Nie rozumiem dlaczego w ogole musze go tlumaczyc... Jakas totalna schizofrenia ludzi ogarnela.
miszokienka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-09-28, 16:43   #66
201604220918
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 412
Dot.: Rozwódka na do domu, a nie na salony :)

Cytat:
Napisane przez miszokienka Pokaż wiadomość
Nie zgadzam sie, to nie sa 2 rozne rzeczy. Moim zdaniem, co wczesniej wytlumaczylem
, autorka swoim zachowaniem wplynela na reakcje znajomych. Z reszta to sie glownie w takim schemacie odbywa. Akcja 100%, reakcja 60% itd. Taki ciag. Moze nie mowmy o slusznosci podjecia decyzji bo nie mamy pojecia jak to bylo. Nie mam zamiaru kwestionowac teraz slusznosci decyzji. Ja caly czas uswiadamiam Was, ze ona sama tego nie wie. Rzucila sie na forum zeby kredki ejwonu ja popchnely wszystko jedno w jaka strone Nie obrazajcie sie
Moze inaczej to wyjasnie... Probowalem autorke przekonac, ze nie powinna byc zaskoczona tym, ze ja glowa boli np. kiedy sobie przypomni jak ja misio calowal albo jak chlal, wszystko jedno. Uwazam, ze swiadomosc swoich czynow jest wazna.. Nie rozumiem dlaczego w ogole musze go tlumaczyc... Jakas totalna schizofrenia ludzi ogarnela.
Czyli co, ma do osiemdziesiątki siedzieć i rwać włosy z głowy bo ją facet oszukał? Seems legit.

To, że jest jej przykro na myśl o rozstaniu nie znaczy że podjęła złą decyzję. Mnie też kiedyś było przykro, bo chciałam jak najlepiej, ale się nie udało. Mam to rozpamiętywać w nieskończoność?
201604220918 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-09-28, 16:49   #67
zielona_swieczka
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2014-09
Wiadomości: 11
Dot.: Rozwódka na do domu, a nie na salony :)

Cytat:
Napisane przez dialectic_chaos Pokaż wiadomość

To, że jest jej przykro na myśl o rozstaniu nie znaczy że podjęła złą decyzję.
Ale mi nie jest nawet przykro na myśl o rozstaniu Nie wiem, co tam on sobie nawymyślał jakaś w ogóle historia alternatywna, szkoda słów mi jest tylko przykro na myśl o reakcji moich znajomych, a i zresztą teraz to już niespecjalnie
zielona_swieczka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2014-09-28, 17:02   #68
201604220918
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 412
Dot.: Rozwódka na do domu, a nie na salony :)

Cytat:
Napisane przez zielona_swieczka Pokaż wiadomość
Ale mi nie jest nawet przykro na myśl o rozstaniu Nie wiem, co tam on sobie nawymyślał jakaś w ogóle historia alternatywna, szkoda słów mi jest tylko przykro na myśl o reakcji moich znajomych, a i zresztą teraz to już niespecjalnie
Ja to w ogóle mam problem ze zrozumieniem tego, co pan pisze więc zakładam, że o to mu chodziło, ale to równie dobrze mogłoby być cokolwiek innego
201604220918 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-10-01, 22:21   #69
Clemence
Zakorzenienie
 
Avatar Clemence
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Thessaloniki! Greece
Wiadomości: 5 383
Dot.: Rozwódka na do domu, a nie na salony :)

Cytat:
Napisane przez zielona_swieczka Pokaż wiadomość
Nie rozumiem zbytnio pierwszego sformułowania

Drugie - jeśli mam nic nie udawać, to po co mam"przyhamowywać?" To nie ejst tak, że biegam półnaga i skaczę, śpiewam i wrzeszczę, że jest mi dobrze. Po prostu swobodnie opowiadałam, że "jest mi dobrze, czuję wewnętrzny spokój, po niemalże 30 latach bycia w bagnie wyrwałam się z niego", a słyszę " wiesz...niby dobrze...ale szkoda, że kosztem małżeństwa, bo to już jest przekreślone na zawsze" czy "drugie małżeńtwo jest tylko z rozsądku, więc bardzo szkoda, że tamtego się nie dało uratować". No i na koniec najlepsze: "ale jesteś pewna, że nie dałabys rady? Nie no, ja wiem, że to ciężkie jak ktoś pije, ale straszna szkoda, wiesz, tyle razem byliście, a teraz tak od początku, a wszyscy wiedzą, że byliście razem..." - postanowiłam chwilowo zawiesić kontakty, zwłaszcza, że- jak pisałam- znajomi męża czy też kilka moich koleżanek w ogole problemu nie widzą, uważają, że było-minęło, skoro jest ok to po co analizować, żyj dalej. I na tych znajomościach chcę sie supic, bo tamte mnie niestety podkopują
Bo czł9owiek ocenia siebie z zewnatrz o wiele lepiej/inaczej/skrajniej niz jest w rzeczywistosci. Czesto robi cos co pokazuje mu w srodku -hej jest ok! a ludzie zwracają uwagę miną, gestem ze po prostu robi cos nie tak. Nie ma idealnych osób to jasne,ale moze faktycznie nie wyglada to tak jakbys chciala przekazac,ze jest Ci dobrze, tylko ludzie to odbieraja w ten sposób o którym pisałaś( serio nie jest mi do bani, fantazja, odlatuję! )?
A komunikacja jest piekielnie wazna,a wiekszosc spoleczenstwa ma z tym kosmiczne problemy,bo nie potrafi nawet odczytac podstawowej mimiki osoby obok. Okreslic kiedy nawet jest smutna,wiec to sie robi kosmos totalny.
O to mi chodzi,ze jestesmy troche w pewnych rolach i bycie sobą to tez komunikacja ze spoleczenstwem ( a także w 100 proc soba sie byc nie da. Ja npmarze o tym zeby nie golic nog, chodzic w byle dresie, my cwlosy kiedy chce. Sorry, niestety. Ide do pracy to musze byc taka smaka owaka. Bo tak wypada,bo wstyd, bo ludzie powiedzą, bo takie są normy obyczajowe. Ale tez dlatego ze czasem trzeba sie znizyc do osoby z boku, do jej wad, zeby zlapac kontakt, troche odpuscic myslenie tylko swoim JA. Nie takie proste)

No i w sumie maja racje Ci ludzie,bo jasne,ze szkoda ze lepiej to czy tamto. Niestety ale zycie zycie i ZYCIE i o tym juz zapominają. Często łatwo oceniać banalnie.
Wy wygladaliscie na fajna pare tylko oni nie rozumieja,ze niestety Ty nie dalas rady, to nie był związek normalny a normalny z pozoru. Nie ma sensu tlumaczyc.Ja wyznaje zasade ze mowie raz i obserwuje reakcje.Jak ktos dalej gnebi temat i mnie nie czai to ja temat zmieniam i nie wracam,albo sie nie odzywam i ktos sam odpuszcza. Jak sie swietnie bawie z ludzmi to czesto daje spokoj,bo i tak w 100 proc sie nie zgodzimy. A jak jest to cos dla mnie super waznego to odpuszczam znajomosc i ograniczam do kontaktu - znajomi. Calkiem nie zrywam,bo po co?Kazdy moze miec swoje zdanie o ile nie wmawia mi ,ze mordowanie jest ok..
Ale ja mam prawo tez do swojego zdania i w taki sposób je akcentuję - zmieniajac i uproszczając znajomosc.

A 1 to to ,ze człowiek chce byc wolny według maksuymy głoszonej dzisiaj,w zwiazku z tym przystosowuje sie do trendu - cos mi nie pasuje,to zrywam i walę to.
A z drugiej strony sie takie cos potępia, bo czlowiek i lubi tez ko,mentowac albo cieszyc sie z tego co komuys sie nie udaje,a plotki to najlepszy lek na wszystko ale tez chcialoby sie miec pelne rodziny, czuc bezpieczenstwo i czlowiek czesto mysli- aaa zrobila to i nie ratowała,nie próbowała nie robiła itd itd.. I sie nie rozumie postawy tej drugiej osoby. Czasem trzeba tak w D dostac zeby pojac
__________________
>
and I'm like... and I'm like... and I'm like...


'But know this...I'm only judged by one Power, and I serve HIM.. !

<3

Edytowane przez Clemence
Czas edycji: 2014-10-01 o 22:26
Clemence jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-10-01 23:21:10


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 15:18.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.