Dni uciekaja mi pomiedzy palcami......

[kosheen]

Napisane przez lucaa_rules

wiem o co chodzi.
no mi troche trudniej o olewke bo mieszkam z nim.
w ogole, wrocil niedawno z pracy i pyta mnie co sie dzieje, no to nie wytrzymalam i wybuchnelam płaczem bo juz tyle mialam emocji w sobie. i powiedzialam to wszystko mniej wiecej co wam, ze sie marnuje i tak dalej ze mam dosc takiego zycia, non stop w kieracie. no to zapytal mnie co chcialabym robic, no to mowie ze gdyby mnie chociaz do kina zabral to bylabym bardzo szczesliwa i bylaby to jakas odskocznia od monotonii...
no na tym sie skonczyło bo jakos nie jest chetny podjac temat, zjadł obiad i wywalił sie na fotelu...
i cala konwersacje szlag trafił...
coś czuje ze ciche dni przed nami

a moze nie skomentowal tylko od razu Cie do kina wezmie? ;>

[lucaa_rules]

no nie wiem zobaczymy co z tego bedzie.
narazie obiecal ze w niedziele gdzies pojdziemy.
tylko mam nadzieje ze sie wywiąze z obietnicy, a nie ze bedzie tak jak zawsze.
co nie znaczy ze z mila checia znalazłabym jakies hobby.
siłownia nie jest taka zla, mam nadzieje ze znajde w sobie tyle motywacji zeby tam chodzic.
moze jakies zbieractwo powinno mnie zainteresowac? hmmm co wy o tym myślicie. ?

[kosheen]

Napisane przez lucaa_rules

no nie wiem zobaczymy co z tego bedzie.
narazie obiecal ze w niedziele gdzies pojdziemy.
tylko mam nadzieje ze sie wywiąze z obietnicy, a nie ze bedzie tak jak zawsze.
co nie znaczy ze z mila checia znalazłabym jakies hobby.
siłownia nie jest taka zla, mam nadzieje ze znajde w sobie tyle motywacji zeby tam chodzic.
moze jakies zbieractwo powinno mnie zainteresowac? hmmm co wy o tym myślicie. ?

chodzi Ci o kolekcjonowanie czegos czy o zbieranie grzybow? Mi na wieczor lekko humor sie poprawil. Ja bym najchetniej zajela sie jakimis rajdami samochodowymi, jednak moje miasto to jak wiocha i nie ma niczego takiego A jak Wasze nastroje na wieczor?

[lucaa_rules]

ja zaraz ide spac ale przed snem opowiem wam co zalatwilam.
na stronie gumtree znalazłam ogloszenie language and skills swap czyli takie wymienianie sie umiejetnosciami
no i znalazłam wlocha ktory mieszka w okolicy ktory bardzo chce podszkolic swoj angielski a w zamian oferuje lekcje włoskiego
jakoze lekcje odbywaly by sie w miescie gdzie pracuje mialabym blisko
lubie uczyc sie jezykow wiec to cos w sam raz dla mnie
mam nadzieje ze wypali !!!

[kosheen]

Napisane przez lucaa_rules

ja zaraz ide spac ale przed snem opowiem wam co zalatwilam.
na stronie gumtree znalazłam ogloszenie language and skills swap czyli takie wymienianie sie umiejetnosciami
no i znalazłam wlocha ktory mieszka w okolicy ktory bardzo chce podszkolic swoj angielski a w zamian oferuje lekcje włoskiego
jakoze lekcje odbywaly by sie w miescie gdzie pracuje mialabym blisko
lubie uczyc sie jezykow wiec to cos w sam raz dla mnie
mam nadzieje ze wypali !!!

no wiec zycze powodzenia Mi jezyki ciezko wchodza, aczkolwiek sa przydatne, moze powinnam cos pomyslec....? ale denerwuje mnie ta nauka jezykow w Polsce :/

[marta10]

lucaa_rules świetny pomysł z tym językiem! mi niestety języki też cieżko wchodzą (ale angielski też przydałoby mi sie podszlifować )
haha tylko żeby twój tz nie był zazdrosny o tego włocha
życze powodzenia
kosheen dałaś mi do myślenia tzn moj tz ma niezwykle hobby, jeździ na kartingach. to są takie małe bolidy tak jak ma F1 tylko że mniejsze i wolniejsze (naszczeście) i nie raz mnie namawiał żebym spróbowała tak dla zabawy pościgać sie z nim tylko, ze ja sie boje tej predkosci i wogóle tego ze wylece gdzies z toru i bedą musieli mnie ratować
nie wiem moze warto zaryzykowac i sprobowac.

[kosheen]

Napisane przez marta10

lucaa_rules świetny pomysł z tym językiem! mi niestety języki też cieżko wchodzą (ale angielski też przydałoby mi sie podszlifować )
haha tylko żeby twój tz nie był zazdrosny o tego włocha
życze powodzenia
kosheen dałaś mi do myślenia tzn moj tz ma niezwykle hobby, jeździ na kartingach. to są takie małe bolidy tak jak ma F1 tylko że mniejsze i wolniejsze (naszczeście) i nie raz mnie namawiał żebym spróbowała tak dla zabawy pościgać sie z nim tylko, ze ja sie boje tej predkosci i wogóle tego ze wylece gdzies z toru i bedą musieli mnie ratować
nie wiem moze warto zaryzykowac i sprobowac.

jak nie chcesz to ja jestem chetna a tak powaznie, to pewnie, ze mozesz sprobowac, tylko nie wiem czy wspolna pasja to jest najlepszy pomysl, bo tu chodzi o taka odskocznie, zeby poznac nowych ludzi i troche oderwac sie od codziennosci, ale jesli tobie to nie przeszkadza to nie widze przeszkod Wlasnie wpadlo mi do glowy, ze u mnie w miescie tez jest jakis taki tor... Moze sie tam przejade i zorientuje co oni tam robia Tylko trzeba sie zaprzec i sie tam wybrac, potem to juz z gorki... najgorzej zaczac

[Elfir]

Takie mysli nachodzą w kieracie. Ale nie oszukujmy się - same sie w ten kierat zaprzegamy. Czy zawsze musi byc obiadek na stole dla TŻ? Czy zawsze w sobote trzeba sprzątać chatę? Moze zamiast czekać na zaproszenie od faceta, umówić się z kumpelą do kina a jego zostawic samego z telefonem do pizzerii? No i rzecz jasna - jak najwiecej zainteresowań: od wolontariatów, poprzez uprawianie sportów po zbieractwo. To naprawdę daje power.
Ja nie zarabaim kokosów, ale wolę do mycia okien w domu wynając profesjonalna firmę a wolny czas spędzić z ksiązką.

[marta10]

Napisane przez kosheen

jak nie chcesz to ja jestem chetna a tak powaznie, to pewnie, ze mozesz sprobowac, tylko nie wiem czy wspolna pasja to jest najlepszy pomysl, bo tu chodzi o taka odskocznie, zeby poznac nowych ludzi i troche oderwac sie od codziennosci, ale jesli tobie to nie przeszkadza to nie widze przeszkod Wlasnie wpadlo mi do glowy, ze u mnie w miescie tez jest jakis taki tor... Moze sie tam przejade i zorientuje co oni tam robia Tylko trzeba sie zaprzec i sie tam wybrac, potem to juz z gorki... najgorzej zaczac

dokładnie, najtrudniej jest cos zaczac. nie wiem może faktycznie lepiej oderwać sie troche od tż i zacząc interesować sie czymś na własną reke. strasznie sie od niego uzaleznilam, chyba musze stac sie bardziej samodzielna. gdy on jest w pracy ja zazwyczaj siedze w domu do 15. nigdzie nie wychodze, nic nie robie. nie potrafie wytlumaczyc sobie ze jest tyle fajnych rzeczy do roboty, mozna pojsc na spacer, na rower, a ja siedze w tym domu
nie wiem cos jest chyba ze mna nie tak...

[Elfir]

jak to siedzisz w domu do 15-tej? To co ty robisz? Facet pracuje/studiuje a ty nie robisz nic? Nie pracujesz/ nie uczysz się? Jestes całkowicie od niego zalezna finansowo?
O ja pier****** !

[marta10]

Napisane przez Elfir

jak to siedzisz w domu do 15-tej? To co ty robisz? Facet pracuje/studiuje a ty nie robisz nic? Nie pracujesz/ nie uczysz się? Jestes całkowicie od niego zalezna finansowo?
O ja pier****** !

pisałam wyzej.
jestem za granica razem z moim tz. on pracuje i ja rowniez tyle ze od 15.
nie jestem od niego zalezna finansowo.

[hihi]

Napisane przez marta10

dokładnie, najtrudniej jest cos zaczac. nie wiem może faktycznie lepiej oderwać sie troche od tż i zacząc interesować sie czymś na własną reke. strasznie sie od niego uzaleznilam, chyba musze stac sie bardziej samodzielna. gdy on jest w pracy ja zazwyczaj siedze w domu do 15. nigdzie nie wychodze, nic nie robie. nie potrafie wytlumaczyc sobie ze jest tyle fajnych rzeczy do roboty, mozna pojsc na spacer, na rower, a ja siedze w tym domu
nie wiem cos jest chyba ze mna nie tak...

Szczerze mówiąc weszłam patrząc na tytul, bo... mi tez "dni przelatują przez palce", nawet nie wiem kiedy mija czas i czasami w w czwartek orientuje się, że Ludzie, dzisiaj wcale nie wtorek, a koniec tygodnia, ale... to dlatego, że pacuję, studiuję (własnie piszę pracę mgr), po pracy jakieś zajęcia, to basen, to aerobik, to dzień z dzieckiem, jakies zajęcia, zanim siąde w domu to jest wieczór i nie mam czasu ani sprzątnąć ani gotować, a książki czytam w weekendy w drodze na uczelnię

Noo... no nie rozumiem

[Elfir]

marta - no to zmienia postac rzeczy Bo tekst zabrzmiał jakbyś całe dnie siedziała w domu czekając na pana i władcę

[marta10]

hehe nie no jeszcze tak zle ze mna nie jest poprostu mam duzo czasu dla siebie i malo checi jak go wykorzystac. w piatek wracam na tydzien do polski wiec z pewnoscia bede miala co robic i chwilowo odżyje.

[hihi]

Napisane przez marta10

hehe nie no jeszcze tak zle ze mna nie jest poprostu mam duzo czasu dla siebie i malo checi jak go wykorzystac. w piatek wracam na tydzien do polski wiec z pewnoscia bede miala co robic i chwilowo odżyje.

Bo to jest tak, że im mniej się robi, tym mniej energii ma sie, aby zrobić cokolwiek, a jak się człowiek ruszy to od robienia energii i chęci przybywa, że chciałoby się robić coraz więcej

[marta10]

Napisane przez hihi

Bo to jest tak, że im mniej się robi, tym mniej energii ma sie, aby zrobić cokolwiek, a jak się człowiek ruszy to od robienia energii i chęci przybywa, że chciałoby się robić coraz więcej

dokładnie

[YenneferD]

Napisane przez kosheen

A ja jestem w kraju i tez nie mam na nic energii Bylam mlodsza bylam wieczna optymistka z usmiechem na twarzy, a teraz... dobra mina do zlej gry. Moze to tez taka monotonia w uczyciach? Bo przeciez milosc dodaje nam skrzydel. Niby mamy swoich facetow, kochamy ich, ale moze to nie jest tak, ze chcialybysmy byc na nowo adorowane tak jak na poczatku?- mi np tego brakuje, zastanawiam sie czy nie powiedziec o tym mojemu facetowi, moze on mi pomoze jakos wyjsc z tego dolka. Chociaz to chyba nie mozliwe, zeby po 4 latach zakochac sie na nowo w tej samej osobie? heh sama juz nie wiem

Jakbym czytała o sobie...

Napisane przez hihi

Bo to jest tak, że im mniej się robi, tym mniej energii ma sie, aby zrobić cokolwiek, a jak się człowiek ruszy to od robienia energii i chęci przybywa, że chciałoby się robić coraz więcej

Ano stuprocentowa prawda, tylko najtrudniej jest zrobić ten pierwszy krok.

Mnie też dopadła apatia, mam uczucie życia w zawieszeniu, wegetacji. Miałam nadzieję, że w wakacje będzie lepiej, ale moje pseudooptymistyczne prognozy się nie sprawdziły. Jakoś nie czuję energii w sobie, jestem jak przebita dętka Miałam lekkie stany depresyjne, przestraszyłam się swojego zachowania i stanu w jakim się znalazłam, i w końcu poszłam do lekarza, Okazało się, że mam anemię, poziom żelaza dużo poniżej jakichkolwiek dopuszczalnych limitów. Teraz biorę to zelazo w tabletkach, lekarka powiedziała, że mój stan powinien się poprawic po miesiącu-dwóch, a będę je przyjmowała co najmniej pól roku. Cały czas trudno mi się zmobilizować do wyjścia z domu, chodzenia na siłownię czy aerobik - często po prostu siedzę w domu i czytam albo oglądam filmy na kompie. To trochę żałosne, przecież nie mam 70 lat W ten weekend zaczynam szkołę, więc w tygodniu praca, co drugi weekend szkoła, mam nadzieję, że się rozruszam

[hihi]

Napisane przez YenneferD

Okazało się, że mam anemię, poziom żelaza dużo poniżej jakichkolwiek dopuszczalnych limitów. Teraz biorę to zelazo w tabletkach, lekarka powiedziała, że mój stan powinien się poprawic po miesiącu-dwóch, a będę je przyjmowała co najmniej pól roku. Cały czas trudno mi się zmobilizować do wyjścia z domu, chodzenia na siłownię czy aerobik - często po prostu siedzę w domu i czytam albo oglądam filmy na kompie. To trochę żałosne, przecież nie mam 70 lat W ten weekend zaczynam szkołę, więc w tygodniu praca, co drugi weekend szkoła, mam nadzieję, że się rozruszam

Bardzo ważne to co piszesz
Ze czasami to co się z nami dzieje, nasze humory i samopoczucie to wynik czegoś złego dziejącego sie w naszym organizmie, a nie tylko problemy emocjonalno-motywacyjne

[Elfir]

Nie masz moze kolezanki, z którą mogłabys się wyrwac na jakieś dodatkowe zajęcia - taka wzajemna mobilizacja.

[Choomik]

Może to jest rzeczywiście kwestia pogody. Jak patrze po swoim otoczeniu to taki letarg daje się we znaki.

Ja mam np od zawsze takie chore ambicje, typu że chce mieć super oceny, wszystko umieć, do tego super śpiewać i grac na 2 instrumentach Po prostu żal jednym słowem.

A jak przychodzi taka pogoda, to oczywiście z nauką się nie wyrabiam, tylko przeczytam ustawe, cośtam z książki i improwizuję na zajęciach, zamiast ćwiczyć X-Factor oglądam... no ale taka moja natura. Zawsze wszystko "powinnam", realizuję marny %

Umiejętność realizacji własnych oczekiwań co do swojej osoby to jest chyba największe wyzwanie. Nie wiem jak Wy, ale ja zamierzam je podjąć. Na pewno nie będzie od razu idealnie, ale trzeba zrobić pierwszy krok, potem z trudem kolejne i już wtedy będzie satysfakcja, że coś się zrobiło

Na dobry początek proponuję lekturę jakiegoś pseudo-poradnika psychologicznego. To nie działa tak jak obiecują, ale daje człowiekowi pozytywną energię i zapał do działania