Odpieluszkowe Zapalenie Mózgu.

[150f22149d232a15625e38a732d46b6c6e220cbb_63e043022f3b0]

Napisane przez golgie

Problem w tym, że o ile pewne zachowania dzieci są takie same i pewne standardy obowiązują je wszystkie, to są drobne niuanse, a czasem większe,które sprawiają, że każde dziecko ma inny charakter, inne zachowanie itp .i kiedy ktoś (np. inna matka,chociaż to raczej bezdzietni walczą do upadłego o jedyną,słuszną rację) poucza nie znając tego, konkretnego przypadku, nie będąc z nim na co dzień,to też można się zirytować, aczkolwiek (przynajmniej u mnie tak jest) mniej, niż kiedy prawi swe mądrości osoba bezdzietna, ale ,,wiedząca najlepiej"


---------- Dopisano o 13:35 ---------- Poprzedni post napisano o 13:33 ----------



Proszę?Ja?Chyba pomyliły Ci się osoby

Ale w tym wątku i w poprzednim bezdzietne prezentują całe spektrum poglądów, a nie jedyne słuszne i zawsze takie same. Zresztą nie każdy kto ma dziecko ma je w sygnaturce, a ty oceniasz wg. jakichś grubych czarno-białych linii.

[golgie]

Napisane przez dooorra

To ci przypomne co pisałaś na ostatnich stronach:





Poważnie przynajmniej przyznaj się co napisałaś wcześniej. A tak na poważnie to napij się może melisy zanim zaczniesz znowu nawoływać "bezdzietne" na jedyną słuszną drogę. No po prostu ten wątek odbiera mi wiarę w matki. Albo się biją z tymi co nie mają matek albo miedzy sobą. Boże jak ja będę miała dziecko i zacznę zachowywać się jak matka z OZM to po proszę kogoś aby mi dał plaskacza na opamiętanie.


Dokładnie twoje dziecko dla Ciebie jest pępkiem świata ale dla innych już nie.

Chyba nie rozumiem co usiłujesz tu udowodnić...no przecież tak napisałam ,bo to prawda i nie wypieram się tego
Gdybyś równie mocno zagłębiła się w inne moje wypowiedzi (również w tym wątku),to wiedziałabyś,że zdaję sobie sprawę,że dziecko jest całym światem dla matki,a nie dla otoczenia,ale otoczenie też musi zrozumieć,że cechuje się czasem zachowaniami niefajnymi, których od zaraz nie da się zwalczyć
A z tą melisą, to może jednak Tobie się przyda,ale taki porządny, wielki kubek

---------- Dopisano o 13:54 ---------- Poprzedni post napisano o 13:51 ----------

Napisane przez Lillkaa

Też tak Ciebie odbieram niestety. Trochę wyluzuj

---------- Dopisano o 13:45 ---------- Poprzedni post napisano o 13:44 ----------



Amen.

Ja wyluzować naprawdę nie muszę,chcę tylko sprostować parę niesprawiedliwych ocen matek i ich dzieci, oraz wyrazić poglądy w temacie,ale widzę,że jeśli potulnie się z czymś nie zgadzam, to mam cicho siedzieć??No, ja nie z tych

[mary_poppins]

Napisane przez Luba

Po prostu, jesli zdarza się przykład który wynika z chamstwa, głupoty matek, to nikt nie pisze, że "to tylko dziecko". Ale jeśli podajecie przykład, który nie jest przykładem na złe postępowanie rodzica to wtedy sie odzywamy.

Co z tego, że nikt nie pisze "to tylko dziecko", skoro po niemal kazdej historii odzywasz się Ty albo inna Wizażanka, które piszecie "to nie OZM tylko chamstwo, cham bez dziecka to też cham, bla bla bla"?

[karolca]

Napisane przez nadia82

Twoje pytanie nie jest hipotetyczne, tylko z życia wzięte. Dzieci czasami płaczą, czasami mają zły humor, bo są ludźmi. Mają swoje odczucia i emocje ALE zadaniem rodziców/opiekunów jest zrobienie dziecku (i otoczeniu) dobrze - uspokojenie go.
A miejsce dziecka wcale nie jest w domu. Należy pokazywać dziecku świat i SOCJALIZOWAĆ je dbając o jego i otoczenia dobro. Należy wyznaczać granice i uczyć. Są pewne normy ustalane przez środowisko i w tym wątku mówimy właśnie o braku poszanowania tych norm.
Uważam również, że narodziny dziecka zmieniają życie i pchanie się w miejsca z przyzwyczajenia (np. do pubów) pokazuje tylko niedojrzałość do nowej roli.

nie, no jasne, że narodziny dziecka wymuszają zmianę pewnych przyzwyczajeń i również nie wyobrażam sobie aby chodzić z dzieckiem do pubów (wiek dziecka obojętny, to nie jest miejsce dla maluchów).

W poprzednim wątku ktoś przytoczył jak pewne małżeństwo poszło na koncert do filharmonii (tak?) z małym niemowlęciem. Płakało a rodzice z zażenowaniem syczało na siebie aby malucha uspokoić. A można iść z dzieckiem na koncert dla dzieci. Są takie organizowane chyba w kazdym większym/mniejszym mieście.

Nie wiem czy zdarzają się przypadki aby np. do kina zabrać małe dziecko. Tutaj też są seanse przeznaczone dla dzieci, gdzie nikomu nie przeszkadzają biegające po sali dzieciaki, płaczące niemowlaki. Ponoć są nawet udostępnione przewijaki, ale dla mnie pomysł kina dla rocznego czy dwuletniego dziecka wydaje się być nietrafiony Jednak jeśli ktoś chodzi, spoko. Nie przeszkadza innym w oglądaniu

I tak, zgadzam się, że rodzice odpowiedzialni są za zachowanie dziecka i powinni robić to tak, aby nie uprzykrzać życia innym. Wiele rzeczy trzeba dostosować do dziecka, jego charakteru i temperamentu, bo jeżeli przechodzimy ten sławny bunt dwu czy trzylatka i wiem, że np. bez powodu potrafi drzeć się na całe gardło przez godzinę, to już dla mojego spokoju wybiorę się w miejsce, gdzie nikt nie będzie miał mi za złe i nie spojrzy z politowaniem, że nie potrafię zająć się dzieckiem.
Ale różne sytuacje się zdarzają, czasem znudzenie będzie w kolejce do lekarza, jednak u pediatry również nie powinni potępić, bo to matki z kolei w kolejce do kasy w sklepie... no cóż, czasem trzeba stanąć na rzęsach i wykonać akrobacje cyrkowe rodem z mam talent aby dotrwać do końca zakupów (jeśli trzeba zabrać ze sobą dziecko).

[Bananalama]

MY opisywać chamskie i głupie zachowania niektórych matek w ten wątek. MY uważać, że OZM można nazwać matkę, która zachowywać się chamsko i głupio. Ja nie móc jaśniej, ja przepraszać. WY rozumieć polski, prawda?


Apeluję z tego miejsca, by nie odpisywać na offtopowe zaczepki niektórych, bo to już nudne i doprowadzi do zamknięcia wątku, co jest najwidoczniej celem takich ludzi. Po prostu pełen ignor

[panna mati_]

Napisane przez golgie

Problem w tym, że o ile pewne zachowania dzieci są takie same i pewne standardy obowiązują je wszystkie, to są drobne niuanse, a czasem większe,które sprawiają, że każde dziecko ma inny charakter, inne zachowanie itp .i kiedy ktoś (np. inna matka,chociaż to raczej bezdzietni walczą do upadłego o jedyną,słuszną rację) poucza nie znając tego, konkretnego przypadku, nie będąc z nim na co dzień,to też można się zirytować, aczkolwiek (przynajmniej u mnie tak jest) mniej, niż kiedy prawi swe mądrości osoba bezdzietna, ale ,,wiedząca najlepiej"

Ale osoba bezdzietna może spoglądać z boku na jakąś sytuację i może dawać dobre rady. Posiadanie dziecka nie czyni żadnej matki królową mądrości. Można nie mieć dzieci, a być bardzo ogarniętym człowiekiem.

Znam jedną mamuśkę, co pozwala synusiowi grzebać w talerzach przy wspólnym obiedzie. Bo on jest jeszcze mały. Ma 8 lat.

[Lillkaa]

Znam ojca, który organizuje córkom absolutnie każdą minutę czasu wolnego. Robi tak od kiedy były malutkie. Jedna właśnie poszła do liceum, druga kończy podstawówkę
Starszą na rozpoczęcie roku zaprowadziła babcia, niedługo potem miała okazję 1 raz w życiu jechać autobusem. Bo dotychczas do szkoły woził ją tata...

[_Shiloh_]

Napisane przez Lillkaa

Znam ojca, który organizuje córkom absolutnie każdą minutę czasu wolnego. Robi tak od kiedy były malutkie. Jedna właśnie poszła do liceum, druga kończy podstawówkę
Starszą na rozpoczęcie roku zaprowadziła babcia, niedługo potem miała okazję 1 raz w życiu jechać autobusem. Bo dotychczas do szkoły woził ją tata...

Moja koleżanka była cały czas pod takim nadzorem swoich rodziców. Na studia uciekła do innego miasta i już nie wróciła...nie wiem czy rodzice od początku mieli OZM, a może mierzyli córkę swoją miarką?

[CATUS]

Bratanica mojego kolegi musi być odprowadzana/przyprowadzana ze szkoły, mimo , że ma 13 lat. Nie musi nawet przez ulicę przejść. Jako, że rodzice zapracowani, poprosili tego kolegę, żeby autem po nią jeździł-zawoził-odwoził...

[Lillkaa]

O, to mi przypomniało jak koleżanka została wezwana do pracy i nie miała co zrobić z 13-letnią córką. W budynku za ścianą jest kino, a mama stwierdziła, że jej nie puści na seans o 10 rano, bo "samą?! a jak ktoś ją zaczepi?!"
Nawiasem mówiąc żeby bać się zostawić 13-latkę na 3 godziny w domu samą też paranoja trochę...

[201607141620]

Przykład mojego kolegi - aż do końca liceum (!) był odprowadzany/odwożony do szkoły przez mamusię lub babcię, gdzie do podstawówki miał +/- 800 metrów i gromadę kolegów z klasy idących w tym samym kierunku. Okolice mieliśmy bardzo spokojną, typowo podmiejską.
Pod koniec podstawówki, matka jego potrafiła w czasie lekcji przyjechać do szkoły, aby sprawdzić, na przykład czy aby na pewno ma koszulę wsadzoną w spodnie i czy przypadkiem nie chce mu się kupkę, po czym, gdy chciał, zwalniała go z danej lekcji i odwoziła po.

[Catjusza]

No chyba kazdy maminsynek to produkt matki z przewleklym OZM.

Smiem twierdzic, ze teraz ludziom bardziej odwala na punkcie dzieci, bo staja sie one powoli towarem luksusowym, niedlugo beda wracz unikatowym sadzac po tendencjach demograficznych. Boje sie tego jak bedziemy kiedys traktowani my - z okresu nadprodukcji - kiedy bedziemy starzy (mowie o tych, ktorzy teraz maja 25-40 lat). Taki odpad, ktorego bedzie zdecydowanie za duzo. Te wszystkie wycalowane po dupach ksieciunie i rozowe ksiezniczki beda do starych ziac nieskrywana niechecia. Juz teraz nienajlepiej traktuje sie seniorow.

[Lillkaa]

W sumie jakby się zastanowić to też mi się wydaje, że maminsynki i koszmarne teściowe są wynikiem ozm.

[Bananalama]

Napisane przez Lillkaa

W sumie jakby się zastanowić to też mi się wydaje, że maminsynki i koszmarne teściowe są wynikiem ozm.

no bo tak jest, "mój synuś ukochany, najpiękniejszy, żadna nie jest go warta!"

[m.a.r.t.a]

Napisane przez panna mati_

Ale osoba bezdzietna może spoglądać z boku na jakąś sytuację i może dawać dobre rady. Posiadanie dziecka nie czyni żadnej matki królową mądrości. Można nie mieć dzieci, a być bardzo ogarniętym człowiekiem. .

Może dobrze mówić zgadzam się, ale jednak dobra jest tylko w teorii, z obserwacji swojego otoczenia. Moja kierowniczka (bezdzietna) powiedziała kiedyś, że ona nie rozumie jak można spać z dzieckiem w jednym łóżku a później mówić, że ma się problem z odstawieniem malca do swojego wyrka. Zgadzam się, że dziecko ma swoje łóżko po to abym tam spać, ale są niekiedy takie sytuacje, że tylko u boku rodziców ono się wycisza. Moja córka ma prawie 3 miesiące. Na początku w nocy dawała nam takie akcje-płacz, płacz i płacz (kolki), że żadne tulenie, śpiewanie i inne metody nie działały. Odłożenie jej do pustego łóżeczka powodowało ryk. Zatem braliśmy ją do siebie, kiedy zapadała w głęboki sen, mąż odstawiał ją do siebie. Teraz biorę ją do siebie tylko z rana, kiedy zawsze od 5.00 zaczyna się kotwasić, smoczek jej wypada co minute i z tego powodu zaczyna swoje arie operowe jak to się z mężem śmiejemy. Jak mam ją u boku nie muszę co sekundę wstawać, albo stać nad łóżeczkiem z zapałkami w oczach.
.
Druga sytuacja, nie rozumie dlaczego rodzice jedzą w pośpiechu, bo zaraz trzeba nakarmić dziecko. Uważa, że po to są bujaczki aby dziecko w nim poczekało na swoją kolej, zajęło się na chwile czym innym. Mhm owszem każdy z nas powinien zjeść w spokoju, ale nie uważam, aby głodne dziecko w takim bujaczku zapomniało o pustym brzuszku i z uśmiechem na twarzy przypatrywało się jak jedzą inni. Co innego gdy dziecko samo już je i nie trzeba nad nim sprawować takowej kontroli, to wszyscy zasiadamy do stołu, no ale w odwrotnej sytuacji....

[panna mati_]

m.a.r.t.a może nie doczytałaś, ale w tym wątku podajemy przykłady mam z ozm ( czyli takich mega przesadnie przewrażliwionych itp. ). Nie rozumiem czemu robisz kolejny off top. Ja żałuję, że odpowiedziałam na off top, ale chociaż na szaro. Nie musisz nawracać mnie na prawdę objawioną.

Mam dobry przykład mamuśki z ozm. Przypomniało mi się właśnie. Kiedyś do mojej siostry przyszła jej znajoma z dzieckiem i ta mała oberwała wszystkie liście z kwiatka. Siostra wyszła do kuchni, ta mamuśka oglądała tv, a dziecko tak się ślicznie bawiło. Chyba wiadomo, że lepszy kwiat na straty, jak ma płakać.

[blond_chmura_gradowa]

Nie wiem czy to można zaliczyć do OZM ale sprawa wyglądała tak:

Na wakacjach teściowie zrobili grilla na swoim podwórku. Tak się złożyło, że przechodzili znajomi (małżeństwo z 2 dzieci) moi i męża, więc zaprosiliśmy ich aby dołączyli (teściowie też ich znają i nie widzieli problemu).

Starsze dziecko tych znajomych podeptało kwiatki, pozrywało kwiatki, przegoniło koty a ich rodzice nie reagowali. Nic to...

Za jakiś czas przyszedł czas zmiany pieluchy młodszej latorośli. Nie pamiętam już dokładnie jak to było, ale gdy znajoma szła wyrzucić zużyta pieluchę, minął ją brat mojego TŻ który powiedział "A co tu tak śmierdzi" A znajoma odpowiedziała "No to pielucha, powąchaj, przyzwyczajaj się, bo też kiedyś będziesz miał dzieci" po czym podstawiła mu ją pod nos! Dobrze, że była zwinięta...

[Lillkaa]

Napisane przez blond_chmura_gradowa

Nie wiem czy to można zaliczyć do OZM ale sprawa wyglądała tak:

Na wakacjach teściowie zrobili grilla na swoim podwórku. Tak się złożyło, że przechodzili znajomi (małżeństwo z 2 dzieci) moi i męża, więc zaprosiliśmy ich aby dołączyli (teściowie też ich znają i nie widzieli problemu).

Starsze dziecko tych znajomych podeptało kwiatki, pozrywało kwiatki, przegoniło koty a ich rodzice nie reagowali. Nic to...

Za jakiś czas przyszedł czas zmiany pieluchy młodszej latorośli. Nie pamiętam już dokładnie jak to było, ale gdy znajoma szła wyrzucić zużyta pieluchę, minął ją brat mojego TŻ który powiedział "A co tu tak śmierdzi" A znajoma odpowiedziała "No to pielucha, powąchaj, przyzwyczajaj się, bo też kiedyś będziesz miał dzieci" po czym podstawiła mu ją pod nos! Dobrze, że była zwinięta...

Masakra... Odechciałoby mi sie grilla. I pamietałabym na przyszłość kogo nie zapraszać.

[monicar]

Napisane przez m.a.r.t.a

Może dobrze mówić zgadzam się, ale jednak dobra jest tylko w teorii, z obserwacji swojego otoczenia. Moja kierowniczka (bezdzietna) powiedziała kiedyś, że ona nie rozumie jak można spać z dzieckiem w jednym łóżku a później mówić, że ma się problem z odstawieniem malca do swojego wyrka. Zgadzam się, że dziecko ma swoje łóżko po to abym tam spać, ale są niekiedy takie sytuacje, że tylko u boku rodziców ono się wycisza. Moja córka ma prawie 3 miesiące. Na początku w nocy dawała nam takie akcje-płacz, płacz i płacz (kolki), że żadne tulenie, śpiewanie i inne metody nie działały. Odłożenie jej do pustego łóżeczka powodowało ryk. Zatem braliśmy ją do siebie, kiedy zapadała w głęboki sen, mąż odstawiał ją do siebie. Teraz biorę ją do siebie tylko z rana, kiedy zawsze od 5.00 zaczyna się kotwasić, smoczek jej wypada co minute i z tego powodu zaczyna swoje arie operowe jak to się z mężem śmiejemy. Jak mam ją u boku nie muszę co sekundę wstawać, albo stać nad łóżeczkiem z zapałkami w oczach.
.
Druga sytuacja, nie rozumie dlaczego rodzice jedzą w pośpiechu, bo zaraz trzeba nakarmić dziecko. Uważa, że po to są bujaczki aby dziecko w nim poczekało na swoją kolej, zajęło się na chwile czym innym. Mhm owszem każdy z nas powinien zjeść w spokoju, ale nie uważam, aby głodne dziecko w takim bujaczku zapomniało o pustym brzuszku i z uśmiechem na twarzy przypatrywało się jak jedzą inni. Co innego gdy dziecko samo już je i nie trzeba nad nim sprawować takowej kontroli, to wszyscy zasiadamy do stołu, no ale w odwrotnej sytuacji....

offtopy piszemy na inny kolor. dostosuj się albo nie zasmiecaj watku

[201607141620]

Ahhh przypomniała mi się jeszcze siostra mojego byłego...
OZM pełną parą w całej rodzinie: mama myła swoje dzieci w kąpieli. No problemo, ale dzieci miały 10 (siostra) i 21 (były) lat. Drugi brat (podejrzewam) bronił się przed pomocą mamusi w kąpieli.
Dziewczynka nie mogła sama sobie chleba masłem posmarować (w wieku 10 lat), bo się zatnie (nożykiem do masła).
Dziewczynka nie mogła sama się ubrać, bo nie wiedziała co, ani JAK ubrać. Potrafiła rajstopy na majtki wciągać albo koszulkę na już ubrany sweter. Co zapewne byłoby zabawne, gdyby miała 2 latka ("o jaka samodzielna"), a nie rzeczone 10.
Gdy rodzice byli w pracy, nie można jej było samej zostawić nawet na 10 minut wieczorem, bo zaczynała ryczeć. Nie płakać - RYCZEĆ, wrzeszczeć, kopać, szantażować wszystkich dookoła, że do mamusi zadzwoni i poskarży się, że ją bijemy. Wiele razy musiałam przez to sama iść na ostatni autobus (22:40) sama, w kiepskiej okolicy (miałam wtedy 17-18 lat).
Żeby się dziecko nie zmęczyło, mamusia odrabiała za nią prace domowe. Wszystkie. Czasem żądała tego ode mnie, a gdy próbowałam sprawić, by to dziecko zaczęło samo myśleć, byłam przez je obie wyzywana i foch z ich strony na całego. Bo "TO MAŁE DZIECKO", które w wieku (już) 12 lat nie potrafiło mnożyć do 5 i miało problemy w dodawaniu w pamięci.
Matka zmuszała mnie i byłego do zajmowania się jego siostrą cały czas - nie było ważne, że chcemy gdzieś wyjść, musieliśmy być zawsze na zawołanie 12-latki.
Rzucanie się na podłogę przy każdej odmowie dziewczynie? Oczywiście! Nic to, że u rodziny, znajomych, na spacerze - wrzaski, ryk i wyzywanie, płacz aż do krztuszenia się. Reakcja matki na takie zagrywki? "Kochanie uspokój się, na już idziemy ci kupić coś dobrego. Moja ty księżniczko kochana, no co ci jest (...)" itd itp. Matka dziewczę zapewniała, że ta jest najmądrzejsza, najwspanialsza, najlepiej się uczy, najładniej rysuje, wszystko NAJ. Gdy jednak ktoś uświadamiał dziewczynie, że tak nie jest - trauma i od nowa wrzaski, płacze itd... A matka od nowa "jesteś najmądrzejsza, oni się nie znają".
Potrafiła panienka do mnie przyjść i powiedzieć coś w stylu "a mama mówiła, że jestem mądrzejsza od ciebie i się lepiej znam na wszystkim i więcej przeżyłam, bo (UWAGA) już byłam u psychologa!". Nie wiem, co to miało mieć do mądrości życiowej, ale nie byłam w stanie się już dowiedzieć, mój śmiech pannę wprawił w ryk
Dziewczyna nie była upośledzona psychicznie, całkiem normalne dziecko, z nie do końca normalnym wychowaniem.

[Heledore]

Popraw mnie proszę: czy ty tam napisałaś że matka kąpała twojego byłego, lat 21? czy ja coś źle zrozumiałam.

[Bananalama]

Napisane przez Heledore

Popraw mnie proszę: czy ty tam napisałaś że matka kąpała twojego byłego, lat 21? czy ja coś źle zrozumiałam.

Chyba chodziło o 12, tzn. mam nadzieję, chociaż to i tak szokujące

[ciri15]

Napisane przez blond_chmura_gradowa

Za jakiś czas przyszedł czas zmiany pieluchy młodszej latorośli. Nie pamiętam już dokładnie jak to było, ale gdy znajoma szła wyrzucić zużyta pieluchę, minął ją brat mojego TŻ który powiedział "A co tu tak śmierdzi" A znajoma odpowiedziała "No to pielucha, powąchaj, przyzwyczajaj się, bo też kiedyś będziesz miał dzieci" po czym podstawiła mu ją pod nos! Dobrze, że była zwinięta...

Fujjjj...

---------- Dopisano o 21:02 ---------- Poprzedni post napisano o 20:52 ----------

Napisane przez DarcAngael

Ahhh przypomniała mi się jeszcze siostra mojego byłego...
OZM pełną parą w całej rodzinie: mama myła swoje dzieci w kąpieli. No problemo, ale dzieci miały 10 (siostra) i 21 (były) lat. Drugi brat (podejrzewam) bronił się przed pomocą mamusi w kąpieli.
Dziewczynka nie mogła sama sobie chleba masłem posmarować (w wieku 10 lat), bo się zatnie (nożykiem do masła).
Dziewczynka nie mogła sama się ubrać, bo nie wiedziała co, ani JAK ubrać. Potrafiła rajstopy na majtki wciągać albo koszulkę na już ubrany sweter. Co zapewne byłoby zabawne, gdyby miała 2 latka ("o jaka samodzielna"), a nie rzeczone 10.
Gdy rodzice byli w pracy, nie można jej było samej zostawić nawet na 10 minut wieczorem, bo zaczynała ryczeć. Nie płakać - RYCZEĆ, wrzeszczeć, kopać, szantażować wszystkich dookoła, że do mamusi zadzwoni i poskarży się, że ją bijemy. Wiele razy musiałam przez to sama iść na ostatni autobus (22:40) sama, w kiepskiej okolicy (miałam wtedy 17-18 lat).
Żeby się dziecko nie zmęczyło, mamusia odrabiała za nią prace domowe. Wszystkie. Czasem żądała tego ode mnie, a gdy próbowałam sprawić, by to dziecko zaczęło samo myśleć, byłam przez je obie wyzywana i foch z ich strony na całego. Bo "TO MAŁE DZIECKO", które w wieku (już) 12 lat nie potrafiło mnożyć do 5 i miało problemy w dodawaniu w pamięci.
Matka zmuszała mnie i byłego do zajmowania się jego siostrą cały czas - nie było ważne, że chcemy gdzieś wyjść, musieliśmy być zawsze na zawołanie 12-latki.
Rzucanie się na podłogę przy każdej odmowie dziewczynie? Oczywiście! Nic to, że u rodziny, znajomych, na spacerze - wrzaski, ryk i wyzywanie, płacz aż do krztuszenia się. Reakcja matki na takie zagrywki? "Kochanie uspokój się, na już idziemy ci kupić coś dobrego. Moja ty księżniczko kochana, no co ci jest (...)" itd itp. Matka dziewczę zapewniała, że ta jest najmądrzejsza, najwspanialsza, najlepiej się uczy, najładniej rysuje, wszystko NAJ. Gdy jednak ktoś uświadamiał dziewczynie, że tak nie jest - trauma i od nowa wrzaski, płacze itd... A matka od nowa "jesteś najmądrzejsza, oni się nie znają".
Potrafiła panienka do mnie przyjść i powiedzieć coś w stylu "a mama mówiła, że jestem mądrzejsza od ciebie i się lepiej znam na wszystkim i więcej przeżyłam, bo (UWAGA) już byłam u psychologa!". Nie wiem, co to miało mieć do mądrości życiowej, ale nie byłam w stanie się już dowiedzieć, mój śmiech pannę wprawił w ryk
Dziewczyna nie była upośledzona psychicznie, całkiem normalne dziecko, z nie do końca normalnym wychowaniem.

Tak ciężko mi w to uwierzyć....

Obawiam się, że chodziło o 21...

[kisielova]

dzisiejsza sytuacja:
Mam nogę w gipsie przez co nie mogę prowadzić samochodu. żeby dojechać do pracy wsiadłam do autobusu. zajęłam miejsce (na "czwórce"- dwie pary podwójnych siedzeń skierowanych przodem do siebie). Na przeciwko mnie usiadła kobieta z synem, na oko pięciolatek. Młody siedzi i zaczyna mnie kopać w gips. Nie, nie machać nogami a kopać i obserwować moją reakcję.
ja- Czy możesz przestać mnie kopać?
młody pokazuje mi język i kopie mocniej. Zwracam się więc do jego mamy, która udaje, że nic nie widzi - "proszę kazać synowi przestać". Co na to mamuśka? "Sama niech pani przestanie. Przecież nic pani nie czuje, a to tylko małe dziecko".
Zagotowało się we mnie, mówię więc młodemu, że jeśli mnie nie przestanie kopać to ja go też kopnę, a potrafię robić to mocno.
Na to mamuśka "Kacper nie słuchaj jej. Nie daj sobą rządzić".
Ręce, nogi, cycki i kilka innych rzeczy mi opadło.
niestety nie starczyło mi kultury i spokoju i przed samym wyjściem przypadkiem kopnęłam panią.

[ciri15]

Napisane przez kisielova

dzisiejsza sytuacja:
Mam nogę w gipsie przez co nie mogę prowadzić samochodu. żeby dojechać do pracy wsiadłam do autobusu. zajęłam miejsce (na "czwórce"- dwie pary podwójnych siedzeń skierowanych przodem do siebie). Na przeciwko mnie usiadła kobieta z synem, na oko pięciolatek. Młody siedzi i zaczyna mnie kopać w gips. Nie, nie machać nogami a kopać i obserwować moją reakcję.
ja- Czy możesz przestać mnie kopać?
młody pokazuje mi język i kopie mocniej. Zwracam się więc do jego mamy, która udaje, że nic nie widzi - "proszę kazać synowi przestać". Co na to mamuśka? "Sama niech pani przestanie. Przecież nic pani nie czuje, a to tylko małe dziecko".
Zagotowało się we mnie, mówię więc młodemu, że jeśli mnie nie przestanie kopać to ja go też kopnę, a potrafię robić to mocno.
Na to mamuśka "Kacper nie słuchaj jej. Nie daj sobą rządzić".
Ręce, nogi, cycki i kilka innych rzeczy mi opadło.
niestety nie starczyło mi kultury i spokoju i przed samym wyjściem przypadkiem kopnęłam panią.

[Bananalama]

Napisane przez kisielova

dzisiejsza sytuacja:
Mam nogę w gipsie przez co nie mogę prowadzić samochodu. żeby dojechać do pracy wsiadłam do autobusu. zajęłam miejsce (na "czwórce"- dwie pary podwójnych siedzeń skierowanych przodem do siebie). Na przeciwko mnie usiadła kobieta z synem, na oko pięciolatek. Młody siedzi i zaczyna mnie kopać w gips. Nie, nie machać nogami a kopać i obserwować moją reakcję.
ja- Czy możesz przestać mnie kopać?
młody pokazuje mi język i kopie mocniej. Zwracam się więc do jego mamy, która udaje, że nic nie widzi - "proszę kazać synowi przestać". Co na to mamuśka? "Sama niech pani przestanie. Przecież nic pani nie czuje, a to tylko małe dziecko".
Zagotowało się we mnie, mówię więc młodemu, że jeśli mnie nie przestanie kopać to ja go też kopnę, a potrafię robić to mocno.
Na to mamuśka "Kacper nie słuchaj jej. Nie daj sobą rządzić".
Ręce, nogi, cycki i kilka innych rzeczy mi opadło.
niestety nie starczyło mi kultury i spokoju i przed samym wyjściem przypadkiem kopnęłam panią.

Mam nadzieję, że dość mocno

[stokrotka_to_ja]

Napisane przez kisielova

dzisiejsza sytuacja:
Mam nogę w gipsie przez co nie mogę prowadzić samochodu. żeby dojechać do pracy wsiadłam do autobusu. zajęłam miejsce (na "czwórce"- dwie pary podwójnych siedzeń skierowanych przodem do siebie). Na przeciwko mnie usiadła kobieta z synem, na oko pięciolatek. Młody siedzi i zaczyna mnie kopać w gips. Nie, nie machać nogami a kopać i obserwować moją reakcję.
ja- Czy możesz przestać mnie kopać?
młody pokazuje mi język i kopie mocniej. Zwracam się więc do jego mamy, która udaje, że nic nie widzi - "proszę kazać synowi przestać". Co na to mamuśka? "Sama niech pani przestanie. Przecież nic pani nie czuje, a to tylko małe dziecko".
Zagotowało się we mnie, mówię więc młodemu, że jeśli mnie nie przestanie kopać to ja go też kopnę, a potrafię robić to mocno.
Na to mamuśka "Kacper nie słuchaj jej. Nie daj sobą rządzić".
Ręce, nogi, cycki i kilka innych rzeczy mi opadło.
niestety nie starczyło mi kultury i spokoju i przed samym wyjściem przypadkiem kopnęłam panią.

Mnie też co nieco opadło Zastanawiam się kto wyrośnie z tak hmm...niewychowywanego dziecka.
Nie wiem skąd tych ludzi bierzecie,ale szczerze współczuję,ja póki co żadnego takiego okazu przez 30 lat nie spotkałam.

[karolca]

mam przykład na nieszkodliwe dla otoczenia OZM
Przechwalanie się mamusiek czyje dziecko jest wieksze/cięzsze/więcej przybiera/siedzi/chodzi/raczkuje/ma już zęby/cokolwiek
czyli "moje dziecko..."

[_vixen_]

Napisane przez m.a.r.t.a

Druga sytuacja, nie rozumie dlaczego rodzice jedzą w pośpiechu, bo zaraz trzeba nakarmić dziecko. Uważa, że po to są bujaczki aby dziecko w nim poczekało na swoją kolej, zajęło się na chwile czym innym. Mhm owszem każdy z nas powinien zjeść w spokoju, ale nie uważam, aby głodne dziecko w takim bujaczku zapomniało o pustym brzuszku i z uśmiechem na twarzy przypatrywało się jak jedzą inni. Co innego gdy dziecko samo już je i nie trzeba nad nim sprawować takowej kontroli, to wszyscy zasiadamy do stołu, no ale w odwrotnej sytuacji....

Dziecko od najmłodszego powinno jeść posiłki razem z rodziną, nie po rodzicach czy przed. Choćby miało tylko grzebać w misce.

[pilotka86]

Napisane przez Lillkaa

W sumie jakby się zastanowić to też mi się wydaje, że maminsynki i koszmarne teściowe są wynikiem ozm.

tak samo jak córeczki tatusia. rozpuszczone księżniczki na które absolutnie nie zasługuje żaden mężczyzna a tatuś to ideał któremu nikt nie dorówna.