Ludzkie zachowania i poglądy, które dziwią cz. 5.

[sadie]

Napisane przez Mother Hedgehog

Dkategi moja Juloa będzie tak na prawdę Julią na drugie. Ale planuję używać obu jej imion na zasadzie K...-Julia. Ciekawe czy taki zapis jest możliwy w dokumentach, by oba imiona traktować na równi.

Jest możliwy, moja znajoma miała takie podwójne imię i przysparzało to jej sporo problemów, bo za każdym razem musiała się tłumaczyć, ze drugi człon to wcale nie drugie imię i nie mogą go pominąć. W codziennych sytuacjach i tak zwracano się do niej pierwszym członem, myślę, ze to było zbędne utrudnienie.

Napisane przez ciri15

Właśnie, skąd się to imię wzięło. Zawsze myślałam, że to zdrobnienie. Kiedyś poznałam dziewczynę z Turkmenistanu, którą tak nazywali, ale naprawdę miała na imię Helena. Helena, Elena - ok, ale imienia Lena chyba nie ma(?).

To rosyjskie zdrobnienie imienia Yelena. Tak samo Sonia to nic innego jak rosyjski odpowiednik naszej Zosi, ale tez u nas przyjął się jako pełne imię. Podobnie sprawa się ma z Nataszą.

[Suvia]

A z tymi bajkami to nie jest tak, że nie chodzi o to co dziecko "woli", tylko o to do czego jest przyzwyczajone? Bo mam w rodzinie dzieciaki, które sa wychowywane właśnie na muminkach i starych dobrych bajkach, i na nich takie cartoon network nie robi wrażenia, jest dla nich przesycony, za głupi, za szybki. Ale jakby od początku były przyzwyczajane do bajek, od których można ataku epilepsji dostać od przesytu ruchu i barw, to podejrzewam, że Muminki by im się nie spodobały. Jak z uzależnieniem- jak ktoś musi wtrąbić pół litra wódki, to lampka wina go nie nacieszy, chociażby to najlepsze wino świata było.

Siostrzeniec wychowywany na grach komputerowych nie sięgnął dobrowolnie po książkę przez długi czas. Jak mu w końcu zaczęto dawać bany na komputer (i bądźmy szczerzy- i wyciągać w ten sposób z nałogu) to po dłuższym czasie i książki nagle zaczęły go cieszyć, a takie "nudne" były kiedyś.

[ciri15]

Napisane przez sadie

To rosyjskie zdrobnienie imienia Yelena. Tak samo Sonia to nic innego jak rosyjski odpowiednik naszej Zosi, ale tez u nas przyjął się jako pełne imię. Podobnie sprawa się ma z Nataszą.

A Zofia nie pochodzi od Sofia? Nie podoba mi się takie nazywanie zdrobnianiami.
Wydaje mi się, że ta Lena wzięła się od Leny z "Na dobre i na złe" kilka lat temu

[MonikaFaustyna]

Napisane przez Suvia

A z tymi bajkami to nie jest tak, że nie chodzi o to co dziecko "woli", tylko o to do czego jest przyzwyczajone? Bo mam w rodzinie dzieciaki, które sa wychowywane właśnie na muminkach i starych dobrych bajkach, i na nich takie cartoon network nie robi wrażenia, jest dla nich przesycony, za głupi, za szybki. Ale jakby od początku były przyzwyczajane do bajek, od których można ataku epilepsji dostać od przesytu ruchu i barw, to podejrzewam, że Muminki by im się nie spodobały. Jak z uzależnieniem- jak ktoś musi wtrąbić pół litra wódki, to lampka wina go nie nacieszy, chociażby to najlepsze wino świata było.

Siostrzeniec wychowywany na grach komputerowych nie sięgnął dobrowolnie po książkę przez długi czas. Jak mu w końcu zaczęto dawać bany na komputer (i bądźmy szczerzy- i wyciągać w ten sposób z nałogu) to po dłuższym czasie i książki nagle zaczęły go cieszyć, a takie "nudne" były kiedyś.

A to możliwe, bo to rodzice nam pokazali, że jest Asterix czy chociażby dobre, stare krótkometrażówki Disneya z Myszką MIckey.

[sadie]

Napisane przez ciri15

A Zofia nie pochodzi od Sofia? Nie podoba mi się takie nazywanie zdrobnianiami.
Wydaje mi się, że ta Lena wzięła się od Leny z "Na dobre i na złe" kilka lat temu

Rosyjskim odpowiednikiem Zofii jest Sofia, zdrobnieniem Sofii jest Sonia.

[Mother Hedgehog]

[1=af6a7928a10f2efb7030deb f852af0b1c87659cc;3625328 6]i Len też dużo

---------- Dopisano o 11:31 ---------- Poprzedni post napisano o 11:30 ----------


Zawsze podaje się drugie imię (jeśli jest) i wtedy widnieje ono w dokumentach, umowach etc (sama tak mam)[/QUOTE]
Ale to jest takie Twoje drugie imię traktowane na równi z pierwszym (czyli, że w pisujesz w rubryczce jako "pierwsze imię"? Czy tak jak ja mam dwa imiona, używam jednego a w niektórych sytuacjach zwyczajnie jest potrzebne podanie imienia drugiego.

[dziad kalwaryjski]

Co do tych bajek, ja też tak do nie dawna mówiłam, że moje dziecko to tylko Reksie i inne takie będzie oglądać, ale troszkę zmieniłam zdanie po tym jak moja kuzynka poszła do szkoły i dzieci śmieją się z niej, bo nie zda takiego czy siakiego bohatera bajki... Niby głupota, ale chciałabym czegoś takiego mojemu dziecku oszczędzić.
Poza tym wszyscy chcemy być w jakiś sposób naczasie, dzieci też.

Myślę, że po prostu trzeba kontrolować to co dziecko ogląda, bajki dobierać zgodnie z wiekiem dziecka, ale też nie ma co liczyć na to, że dziecko wychowa się na samym Reksiu i Muminkach, a CN nie będzie w ogóle oglądać "bo jest głupie"...

[Mother Hedgehog]

Napisane przez sadie

Rosyjskim odpowiednikiem Zofii jest Sofia, zdrobnieniem Sofii jest Sonia.

A Sasza to zdrobnienie od Aleksandra. Natasza chyba od Aleksandry

---------- Dopisano o 12:49 ---------- Poprzedni post napisano o 12:48 ----------

Napisane przez dziad kalwaryjski

Co do tych bajek, ja też tak do nie dawna mówiłam, że moje dziecko to tylko Reksie i inne takie będzie oglądać, ale troszkę zmieniłam zdanie po tym jak moja kuzynka poszła do szkoły i dzieci śmieją się z niej, bo nie zda takiego czy siakiego bohatera bajki... Niby głupota, ale chciałabym czegoś takiego mojemu dziecku oszczędzić.
Poza tym wszyscy chcemy być w jakiś sposób naczasie, dzieci też.

Myślę, że po prostu trzeba kontrolować to co dziecko ogląda, bajki dobierać zgodnie z wiekiem dziecka, ale też nie ma co liczyć na to, że dziecko wychowa się na samym Reksiu i Muminkach, a CN nie będzie w ogóle oglądać "bo jest głupie"...

Moja mama zawsze robiła mi bana na Czarodziejkę z Księżyca. Jaka była rozpaczać i oglądanie "na czarno"

[sadie]

Napisane przez Mother Hedgehog

A Sasza to zdrobnienie od Aleksandra. Natasza chyba od Aleksandry [COLOR="Silver"]

Natasza to zdrobnienie od Natalii.
Najpopularniejszymi zdrobnieniami od Aleksandry są Sasza i Szura (zarówno dla mężczyzn, jak i kobiet).

[MonikaFaustyna]

Napisane przez dziad kalwaryjski

Co do tych bajek, ja też tak do nie dawna mówiłam, że moje dziecko to tylko Reksie i inne takie będzie oglądać, ale troszkę zmieniłam zdanie po tym jak moja kuzynka poszła do szkoły i dzieci śmieją się z niej, bo nie zda takiego czy siakiego bohatera bajki... Niby głupota, ale chciałabym czegoś takiego mojemu dziecku oszczędzić.
Poza tym wszyscy chcemy być w jakiś sposób naczasie, dzieci też.

Myślę, że po prostu trzeba kontrolować to co dziecko ogląda, bajki dobierać zgodnie z wiekiem dziecka, ale też nie ma co liczyć na to, że dziecko wychowa się na samym Reksiu i Muminkach, a CN nie będzie w ogóle oglądać "bo jest głupie"...

O tym samym ostatnio myślałam. Niestety albo stety, świat idzie do przodu i ciężko siedzieć tylko we wspomnieniach. Moi rodzice pokazywali nam zarówno Reksia, Koralgola, ale nie zabraniali oglądać np. Krowy i Kurczaka . Najważniejsze, to to wypośrodkować i dbać, żeby oglądane bajki były jakoś dostosowane do wieku dziecka. Po coś jest Jim Jam czy Mini Mini.

[siarka40]

Napisane przez MonikaFaustyna

Bo to chyba ostatnio dość popularne imię w Polsce? Nie wiem... ja postanowiłam, że córkę nazwę maja jakieś 8 lat temu, jak się wyrudnialiśmy z takimi tematami z moim M.

Moniko, pies moich rodzicow skonczyl w maju 15 lat. btw, miesiac urodzenia byl powodem do przyjecia takiego, a nie innego imienia (na tej samej zasadzie owczarek szkocki collie, ktorym sie kiedys opiekowalam, otrzymal imie Colin ).

[Suvia]

Napisane przez Mother Hedgehog

Moja mama zawsze robiła mi bana na Czarodziejkę z Księżyca. Jaka była rozpaczać i oglądanie "na czarno"

Ja miałam bana na Bar, Big Brother i inne taki cuda, którymi się zachwycali rówieśnicy. I tez płakałam, dyskutowałam, czułam sie dziwnie, jak nie wiedziałam o czym mówili znajomi w szkole. A teraz myślę, że mama miała świętą rację z tym wszystkim.

Przecież nie chodzi też o totalne odseparowanie dzieciaka od wszystkiego co jest na czasie, tylko o konsekwencje w banowaniu tego co jest totalnym śmieciem.

[MonikaFaustyna]

Napisane przez siarka40

Moniko, pies moich rodzicow skonczyl w maju 15 lat. btw, miesiac urodzenia byl powodem do przyjecia takiego, a nie innego imienia (na tej samej zasadzie owczarek szkocki collie, ktorym sie kiedys opiekowalam, otrzymal imie Colin ).

Fajny sposób nadawania imion

Edit.

Ja nie miałam bana na żadne programy. Po prostu rodzice pewnie wyszli z założenia, że jak nam się spodoba, to będziemy oglądać, jak nie to nie. Mnie tam Bar nie interesował a Big Brothera widziałam tylko pierwszą edycję.

[Mother Hedgehog]

Napisane przez sadie

Natasza to zdrobnienie od Natalii.
Najpopularniejszymi zdrobnieniami od Aleksandry są Sasza i Szura (zarówno dla mężczyzn, jak i kobiet).

Czekaj czekaj, mnie chyba uczona, że Olga (w Rosji) to właśnie zdrobnienie od Aleksandry, a Sasza prawidło to zdrobnienie męskie - czyli Aleksander.
Ale mogło mi się pomieszać. W październiku spytam jeszcze raz moją panią dr od rosyjskiego.

[Chatul]

Napisane przez MonikaFaustyna

Wątpię, czy kiedykolwiek pomagał mojej mamie w kąpaniu czy przewijaniu mnie, jak byłam mała, bo jego podejście jest... specyficzne. Wychodził z pokoju, jak ja swoją małą przewijałam, więc nie oczekuję, że cokolwiek przy mnie robił, jak ja byłam takim śliniącym się berbeciem.

A to z kolei dziwi mnie.
Rozumiem, że ktoś nie chce oglądać nagiego dorosłego dziecka czy rodzica, ale nieoglądanie własnego dziecka, gdy jest ono niemowlęciem i trzeba je przebrać czy przewinąć, to dla mnie jakiś kosmos.

Napisane przez Suvia

Ja miałam bana na Bar, Big Brother i inne taki cuda, którymi się zachwycali rówieśnicy. I tez płakałam, dyskutowałam, czułam sie dziwnie, jak nie wiedziałam o czym mówili znajomi w szkole. A teraz myślę, że mama miała świętą rację z tym wszystkim.

Przecież nie chodzi też o totalne odseparowanie dzieciaka od wszystkiego co jest na czasie, tylko o konsekwencje w banowaniu tego co jest totalnym śmieciem.

Częściowo rozumiem rodziców, którzy nie pozwalają dzieciom oglądać naprawdę śmieciowych programów. Ale też uważam, że w ten sposób wiele nie zdziałają. Myślę, że lepiej dzieciom ograniczać możliwość oglądania takich programów, ale też nie zakazywać w zupełności. Za to oglądać program z dzieckiem, tłumaczyć dlaczego uważa się go za bezsensowny, pokazywać inne programy, które się uważa za wartościowe… Tak, żeby dziecko rozumiało o co chodzi. Bo zakaz „nie bo nie” poskutkuje tym, że dziecko uzna, że rodzic jest chamski, obrazi się i przy najbliższej okazji obejrzy sobie taki program jak np. rodziców w domu nie będzie.

[sadie]

[QUOTE=Mother Hedgehog;36255075]

Napisane przez Mother Hedgehog

Czekaj czekaj, mnie chyba uczona, że Olga (w Rosji) to właśnie zdrobnienie od Aleksandry, a Sasza prawidło to zdrobnienie męskie - czyli Aleksander.
Ale mogło mi się pomieszać. W październiku spytam jeszcze raz moją panią dr od rosyjskiego.

Nie, Olga to osobne imię, od którego zdrobnieniem jest Ola (Оля).
Sasza i Szura to uniseksualne zdrobnienia od Aleksandra/y.

[Mother Hedgehog]

[QUOTE=sadie;36255710]

Napisane przez Mother Hedgehog

Nie, Olga to osobne imię, od którego zdrobnieniem jest Ola (Оля).
Sasza i Szura to uniseksualne zdrobnienia od Aleksandra/y.

Dobra, kończę temat bo widzę, że i tak się gubię
A Wicia to od jakiegoś Wacława?

[MonikaFaustyna]

Napisane przez Chatul

A to z kolei dziwi mnie.
Rozumiem, że ktoś nie chce oglądać nagiego dorosłego dziecka czy rodzica, ale nieoglądanie własnego dziecka, gdy jest ono niemowlęciem i trzeba je przebrać czy przewinąć, to dla mnie jakiś kosmos.



Częściowo rozumiem rodziców, którzy nie pozwalają dzieciom oglądać naprawdę śmieciowych programów. Ale też uważam, że w ten sposób wiele nie zdziałają. Myślę, że lepiej dzieciom ograniczać możliwość oglądania takich programów, ale też nie zakazywać w zupełności. Za to oglądać program z dzieckiem, tłumaczyć dlaczego uważa się go za bezsensowny, pokazywać inne programy, które się uważa za wartościowe… Tak, żeby dziecko rozumiało o co chodzi. Bo zakaz „nie bo nie” poskutkuje tym, że dziecko uzna, że rodzic jest chamski, obrazi się i przy najbliższej okazji obejrzy sobie taki program jak np. rodziców w domu nie będzie.

Mój ojciec ogólnie jest dziwny.

Co do dalszej części.... zgadzam się.

[sadie]

Napisane przez Mother Hedgehog

Dobra, kończę temat bo widzę, że i tak się gubię
A Wicia to od jakiegoś Wacława?

Witja na pewno jest od Wiktora, ale spotkałam sie tez kiedys z tym, że na Vitalija tak mówiono. Choć wydaje mi się, ze to drugie to nie norma, raczej jak u nas na niektóre Marie Maja mówią, mimo że nie jest to oficjalne zdrobnienie.

[Suvia]

Napisane przez Chatul

Częściowo rozumiem rodziców, którzy nie pozwalają dzieciom oglądać naprawdę śmieciowych programów. Ale też uważam, że w ten sposób wiele nie zdziałają. Myślę, że lepiej dzieciom ograniczać możliwość oglądania takich programów, ale też nie zakazywać w zupełności. Za to oglądać program z dzieckiem, tłumaczyć dlaczego uważa się go za bezsensowny, pokazywać inne programy, które się uważa za wartościowe… Tak, żeby dziecko rozumiało o co chodzi. Bo zakaz „nie bo nie” poskutkuje tym, że dziecko uzna, że rodzic jest chamski, obrazi się i przy najbliższej okazji obejrzy sobie taki program jak np. rodziców w domu nie będzie.

Jasne, że sam sposób banowania też jest ważny, trzeba się postarać.

Pamiętam, że przełomowym momentem w moim ryczeniu o uzyskanie pozwolenia na oglądanie Baru, było wspólne oglądanie pewnego odcinka z mamą. A był to odcinek, w którym Doda była schowana w wielkim torcie dla Radzia. Nie miała ubrania (nie licząc mikroskopijnych striungusi) i jak wyskoczyła z tego tortu, to Radek ją wziął w ramiona, zabrał na zaplecze baru i tam zaczął zlizywać tort z jej gołych cycków. Przed kamerami, a jakże. Pamiętam, że mama spojrzała na mnie i spytała takim smutnym głosem: "naprawdę"? I już mi oglądanie Baru przeszło.

[ciri15]

Napisane przez MonikaFaustyna

O tym samym ostatnio myślałam. Niestety albo stety, świat idzie do przodu i ciężko siedzieć tylko we wspomnieniach. Moi rodzice pokazywali nam zarówno Reksia, Koralgola, ale nie zabraniali oglądać np. Krowy i Kurczaka . Najważniejsze, to to wypośrodkować i dbać, żeby oglądane bajki były jakoś dostosowane do wieku dziecka. Po coś jest Jim Jam czy Mini Mini.

W sumie coś w tym jest... mi nie zabraniali Krowy i Kurczaka, ale raziło mnie to estetycznie i nie oglądałam

---------- Dopisano o 13:49 ---------- Poprzedni post napisano o 13:45 ----------

Napisane przez Suvia

Jasne, że sam sposób banowania też jest ważny, trzeba się postarać.

Pamiętam, że przełomowym momentem w moim ryczeniu o uzyskanie pozwolenia na oglądanie Baru, było wspólne oglądanie pewnego odcinka z mamą. A był to odcinek, w którym Doda była schowana w wielkim torcie dla Radzia. Nie miała ubrania (nie licząc mikroskopijnych striungusi) i jak wyskoczyła z tego tortu, to Radek ją wziął w ramiona, zabrał na zaplecze baru i tam zaczął zlizywać tort z jej gołych cycków. Przed kamerami, a jakże. Pamiętam, że mama spojrzała na mnie i spytała takim smutnym głosem: "naprawdę"? I już mi oglądanie Baru przeszło.

Pamiętam to! Na szczęście rodzice ze mną tego nie oglądali, bo czułam się zażenowana... Jeszcze ten tort "na niej" robił Klaudiusz.

[visionAM]

Odbiegnę od tematu i napiszę co mnie dziwi
Otóż dziwi mnie podejście ekspedientek w "luksusowych" sklepach i traktowanie klientów gorzej ubranych inaczej niż takich, po których na kilometr widać, że są kasiaści.

Mam dzisiaj "dzień paszteta", ale skończył mi się podkład i musiałam go kupić akurat dzisiaj więc z wielkim bólem zebrałam się żeby jechać do Galerii Krakowskiej. Za oknem pada i chłodno więc ubrałam rurki, tenisówki i szarą bluzę TŻta, która jemu się zbiegła w praniu, a na mnie wygląda trochę jak sweter oversize Ogólnie nie wyglądałam źle, ale wiadomo - do dziewczyn ubranych od stóp do głów w Zarze mi daleko
No i poszłam do MACa po podkład, nigdy wcześniej tam nie byłam, zawsze kupowałam gdzie indziej. No i co? Oczywiście na wstępie ekspedientki zmierzyły mnie od góry do dołu i obdarzyły spojrzeniem pełnym politowania, po czym śledziły każdy mój krok jakbym była złodziejką. Pokręciłam się chwilę i zapytałam o swój podkład, zostałam znowu obarczona kolejnym dziwnym spojrzeniem i z łaską pokazano mi podkład i testery (no tak, podkład kosztuje ponad 100zł, pewnie wyglądałam jakby mnie nie było na niego stać ). Ogólnie miałam dość tych spojrzeń, zirytowałam się i zapytałam kobiety czym różni się podkład, który oglądam od innej wersji (znowu była zaskoczona, że znam nazwy podkładów, było po niej widać ). Nie potrafiła mi za bardzo udzielić konkretnej informacji, więc ja odpowiedziałam za nią, podziękowałam za nieprofesjonalne podejście do klienta i wyszłam (tak wiem, jestem wredna ). Poszłam do drogerii Mediq i kupiłam podkład Revlona, bo też go lubię, a bez tego MACa się obędę. Jednak humor mi lekko poleciał w dół przez te pindzie w MACu

[Chatul]

Napisane przez visionAM

Odbiegnę od tematu i napiszę co mnie dziwi
Otóż dziwi mnie podejście ekspedientek w "luksusowych" sklepach i traktowanie klientów gorzej ubranych inaczej niż takich, po których na kilometr widać, że są kasiaści.

Mam dzisiaj "dzień paszteta", ale skończył mi się podkład i musiałam go kupić akurat dzisiaj więc z wielkim bólem zebrałam się żeby jechać do Galerii Krakowskiej. Za oknem pada i chłodno więc ubrałam rurki, tenisówki i szarą bluzę TŻta, która jemu się zbiegła w praniu, a na mnie wygląda trochę jak sweter oversize Ogólnie nie wyglądałam źle, ale wiadomo - do dziewczyn ubranych od stóp do głów w Zarze mi daleko
No i poszłam do MACa po podkład, nigdy wcześniej tam nie byłam, zawsze kupowałam gdzie indziej. No i co? Oczywiście na wstępie ekspedientki zmierzyły mnie od góry do dołu i obdarzyły spojrzeniem pełnym politowania, po czym śledziły każdy mój krok jakbym była złodziejką. Pokręciłam się chwilę i zapytałam o swój podkład, zostałam znowu obarczona kolejnym dziwnym spojrzeniem i z łaską pokazano mi podkład i testery (no tak, podkład kosztuje ponad 100zł, pewnie wyglądałam jakby mnie nie było na niego stać ). Ogólnie miałam dość tych spojrzeń, zirytowałam się i zapytałam kobiety czym różni się podkład, który oglądam od innej wersji (znowu była zaskoczona, że znam nazwy podkładów, było po niej widać ). Nie potrafiła mi za bardzo udzielić konkretnej informacji, więc ja odpowiedziałam za nią, podziękowałam za nieprofesjonalne podejście do klienta i wyszłam (tak wiem, jestem wredna ). Poszłam do drogerii Mediq i kupiłam podkład Revlona, bo też go lubię, a bez tego MACa się obędę. Jednak humor mi lekko poleciał w dół przez te pindzie w MACu

Nienawidzę takiego traktowania mniej kasiasto ubranych klientów Jak jakaś firma chce obsługiwać tylko bardzo bogatych ludzi, to niech sobie ustawi bramkarza i wpuszcza tylko wybranych

[visionAM]

Kiedyś koleżanka mi opowiadała, że jak weszła w trampkach i z plecakiem do Sephory to cały czas spacerował za nią ochroniarz. Śmiałam się wtedy z tego, ale dzisiaj sama zostałam podobnie potraktowana i miłe to nie jest.

[ciri15]

Dziwi mnie uznawanie kogoś, kto nie jest w stanie/nie umie oprawić kurczaka na rosół za niemotę

[MonikaFaustyna]

Napisane przez visionAM

Odbiegnę od tematu i napiszę co mnie dziwi
Otóż dziwi mnie podejście ekspedientek w "luksusowych" sklepach i traktowanie klientów gorzej ubranych inaczej niż takich, po których na kilometr widać, że są kasiaści.

Mam dzisiaj "dzień paszteta", ale skończył mi się podkład i musiałam go kupić akurat dzisiaj więc z wielkim bólem zebrałam się żeby jechać do Galerii Krakowskiej. Za oknem pada i chłodno więc ubrałam rurki, tenisówki i szarą bluzę TŻta, która jemu się zbiegła w praniu, a na mnie wygląda trochę jak sweter oversize Ogólnie nie wyglądałam źle, ale wiadomo - do dziewczyn ubranych od stóp do głów w Zarze mi daleko
No i poszłam do MACa po podkład, nigdy wcześniej tam nie byłam, zawsze kupowałam gdzie indziej. No i co? Oczywiście na wstępie ekspedientki zmierzyły mnie od góry do dołu i obdarzyły spojrzeniem pełnym politowania, po czym śledziły każdy mój krok jakbym była złodziejką. Pokręciłam się chwilę i zapytałam o swój podkład, zostałam znowu obarczona kolejnym dziwnym spojrzeniem i z łaską pokazano mi podkład i testery (no tak, podkład kosztuje ponad 100zł, pewnie wyglądałam jakby mnie nie było na niego stać ). Ogólnie miałam dość tych spojrzeń, zirytowałam się i zapytałam kobiety czym różni się podkład, który oglądam od innej wersji (znowu była zaskoczona, że znam nazwy podkładów, było po niej widać ). Nie potrafiła mi za bardzo udzielić konkretnej informacji, więc ja odpowiedziałam za nią, podziękowałam za nieprofesjonalne podejście do klienta i wyszłam (tak wiem, jestem wredna ). Poszłam do drogerii Mediq i kupiłam podkład Revlona, bo też go lubię, a bez tego MACa się obędę. Jednak humor mi lekko poleciał w dół przez te pindzie w MACu

Mnie śmieszą te panienki. Zarabiają może z 1000zł na czysto, pewnie ciułają, żeby kupić jakikolwiek podkład czy inny puder a ludzi traktują jak g... . Z ciekawośći wygooglowałam, ile się zarabia i jakie są warunki pracy. Szczerze... wolałabym podawać frytki w KFC.

[visionAM]

Napisane przez MonikaFaustyna

Mnie śmieszą te panienki. Zarabiają może z 1000zł na czysto, pewnie ciułają, żeby kupić jakikolwiek podkład czy inny puder a ludzi traktują jak g... . Z ciekawośći wygooglowałam, ile się zarabia i jakie są warunki pracy. Szczerze... wolałabym podawać frytki w KFC.

Wyglądały mi na studentki, chyba nawet w moim wieku, no może niewiele starsze. Ale jak widać sodówka uderzyła do głowy, bo sprzedają kosmetyki MAC

[Suvia]

Napisane przez visionAM

Kiedyś koleżanka mi opowiadała, że jak weszła w trampkach i z plecakiem do Sephory to cały czas spacerował za nią ochroniarz. Śmiałam się wtedy z tego, ale dzisiaj sama zostałam podobnie potraktowana i miłe to nie jest.

ta Sephora w Galerii Krak., to w ogóle jest frontem do klienta. Już dwa razy obserwowalam, że ludzie musieli zostawiać przed sklepem swoje wielkie walizki/torby podróżne (a przecież masa takich ludzi się przewija przez Galerię jak czekają na pociąg czy cuś), bo coś w tych bagażach powodowało pikanie w bramce (co też nie jest dziwne, jak się ma tyle różnych przedmiotów wpakowanych w jedno miejsce). No i jeszcze jakby ta sprawa była jakoś łagodnie załatwiana, ale widze, że pan ochroniarz stawia ultimatum- wejdziesz dalej jeśli zostawisz swoje bagaże przed sklepem, po prostu na "korytarzu", gdzie kazdy przechodzień mógłby je sobie pożyczyć... I jeszcze z rozmowy usłyszałam, że "no JA tego nie będę pilnował".

[jelonek1985]

Wszystkie dobrze wiemy, że nie zawsze ubranie świadczy o zasobności porfela. Panie ekspedientki widocznie o tym fakcie nie mają pojęcia. Moja koleżanka, która pracowała w jakimś butiku (wybaczcie ale nazwy nie znam)kiedyś mi wspomniała, że Ci najskromniej, najprzeciętniej ubrani zawsze kupowali najwięcej A że od każdej sprzedanej rzeczy miały prowizję to żadnego klienta nie traktowały na odczepnego.

Mnie kiedyś potraktowano podobnie jak Ciebie, visionAM, i to nie w żadnym luksusowym sklepie ale w sklepiku w mojej małej mieścinie w Polsce. Już więcej tam nie zajrzałam.

[MonikaFaustyna]

Napisane przez visionAM

Wyglądały mi na studentki, chyba nawet w moim wieku, no może niewiele starsze. Ale jak widać sodówka uderzyła do głowy, bo sprzedają kosmetyki MAC

Żenada ... oj ja bym sobie po takiej pojechała z miłą chęcią. Z całym szacunkiem, ale nie będzie mi małolata wmawiać czy mnei na coś stać, czy nie, skoro sama pewnie marzy o zakupie danego produktu tudzież dostąpienia zaszczytu otrzymania go od firmy za wyrobienie kosmicznej normy.