Rozstanie z facetem XXXIII - Strona 33 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Zamknij wątek
 
Narzędzia
Stary 2015-04-29, 13:32   #961
kaate93
Zadomowienie
 
Avatar kaate93
 
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 1 011
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII

Dziewczyny a co myślicie o powiedzeniu "najlepszym lekarstwem na starą miłość jest nowa miłość"?
Warto angażować się w nowy związek jeśli się jeszcze nie odkochało w byłym?
Piszę z pewnym facetem, co prawda to dopiero początek znajomości, nie znamy się totalnie i nie zakładam że coś z tego będzie. Ale teoretycznie - jeśli coś zaiskrzy to nie wiem czy to nie za szybko Chyba najpierw powinnam zamknąć za sobą tamten etap? Przeboleć, zapomnieć.

nie pomyślcie że jestem zdesperowana i już chce faceta tylko chcę wiedzieć co ogólnie myślicie o spotykaniu się z innym krótko po zakończeniu związku?
kaate93 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-04-29, 13:49   #962
Malla
Nie depcze krokusów
 
Avatar Malla
 
Zarejestrowany: 2004-08
Wiadomości: 53 233
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII

Nie ma reguły.

Zakochałam się jak nastolatka po 2 tygodniach od zakończenia długiego związku, ale wtedy już ten związek był dla mnie zamknięty. Oczywiście eks jeszcze długo mieszał mi w głowie swoją "przyjacielską" obecnością, w wyniku czego nowy związek nie miał szans na przetrwanie.
__________________
- Rób swoje, wiedźminie. Resztą się nie turbuj.
Geralt solennie obiecał sobie nie turbować się.
Malla jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-04-29, 14:13   #963
letmego
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 206
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII

Ciężko powiedzieć. Z jednej strony, jeśli człowiek nie jest pogodzony sam ze sobą, ze swoimi emocjami i nie ma 'posprzatane' w glowie nie stworzy dobrej i zdrowej relacji.

Z drugiej strony relacja nazywana jako rebound boy wydaje się częsta.w moim przypadku, gdyby trafił się ktoś, kto będzie obok chyba bym to wykorzystala. Chciałabym, żeby ktoś się budzil obok mnie rano i chociaż trochę zminimalizowal ta pustkę. Ale obawiam się, że bardzo by mnie to poniszczylo.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.
__________________
if you're going through hell, keep going

Zawsze, gdy telefon nie dzwoni, wiem, że to Ty...
letmego jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-04-29, 20:01   #964
nereide25
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 2
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII

4 miesiące się zbierałam, żeby tutaj napisać, ale jakoś ciągle mi brakowało odwagi, ale czuję, że zaczynam poważnie fiksować i bardzo chcę sobie samej pomóc. Do tej pory było mi zwyczajnie wstyd opisywać swoją historię na wątku, w którym są też dziewczyny zdradzone przez swoich facetów, a ja sama byłam po drugiej stronie i w sumie nastawiam się na lincz i zero tolerancji, ale może znajdzie się tutaj chociaż jedna osoba, która napisze mi coś sensownego i nie zmiesza mnie zupełnie z błotem.
Rozstaliśmy się niby w styczniu, ale od tamtej pory były rozstania i powroty i jakoś żadne z nas nie potrafiło i nie chciało definitywnie uciąć kontaktu. Do wczoraj, bo osiągnęłam już apogeum upodlenia i coś we mnie pękło.

Poznaliśmy się przez internet i jeszcze tego samego dnia wymieniliśmy się mailami, bo po kilku godzinach okazało się, że nie możemy się ze sobą nagadać. On na samym początku rozmowy zaznaczył, że jest żonaty i zapytał, czy mi to nie przeszkadza. I pomyślałam sobie, że niby w czym ma mi przeszkadzać, skoro tylko rozmawiamy. I w sumie już od następnego dnia zaczęło się na dobre, maile od rana do późnej nocy, potem doszły telefony i w końcu po niecałych dwóch miesiącach postanowiliśmy się spotkać.

I tak to się toczyło przez pół roku, aż doszły poważniejsze uczucia, z mojej i jego strony, i przestał mi ten układ odpowiadać . Teraz będą banały: on cały czas twierdził, że dopóki mnie nie poznał to tak naprawdę chyba nigdy nikogo nie kochał, że doskonale wie, że już nigdy nie spotka kogoś takiego, że taka relacja się nie powtórzy. Ale z drugiej strony była córka (3 latka), którą wiem, że kocha nad życie i ma na jej punkcie świra. Był lipiec, wróciliśmy ze wspólnych wakacji i postawiłam warunek, że musi dokonać jakiegoś wyboru, że albo w prawo albo w lewo, bo ta sytuacja jest po prostu chora i nie w porządku.

Daliśmy sobie czas do końca roku, na podjęcie ostatecznej decyzji i ewentualne pozałatwianie spraw. Ja miałam załatwić sobie ewentualne przeniesienie w pracy do miasta, w którym on mieszka, on miał przede wszystkim podjąć decyzję czy odważy się na rozwód i odejście od rodziny. Przez ten cały czas właściwie non stop omawialiśmy wszystkie nasze niepewności, jakieś problemy które mogą się pojawić. Wydawało mi się, że mieliśmy obgadany każdy możliwy scenariusz, ale on ciągle powtarzał, że chce być ze mną. Mieliśmy zaplanowane życie na kilka lat do przodu, dziecko, wakacje, mieszkanie, pies. Temat jego żony poruszyliśmy tak naprawdę może dwa razy, opowiedział mi jak wygląda ich wspólne życie, i że poza dzieckiem nie mają żadnych wspólnych spraw, wspólnych znajomych, że przestał ją kochać długo przed tym zanim się poznaliśmy. Nigdy nie mówił o niej źle, twierdził że jest dobrą kobietą, ale nigdy do siebie nie pasowali. Są razem jakieś 12 lat i ślub poszedł po prostu siłą inercji. Że gdyby nie było córki wyprowadziłby się tego samego dnia, ale boi się o przyszłość swojego dziecka, że wychowywanie się w niepełnej rodzinie mogłoby mieć jakieś negatywne skutki w przyszłości. Że może jej się coś stać, a jego przy niej będzie. Ja naprawdę rozumiałam te rozterki, milion razy o tym rozmawialiśmy. Przez te kilka miesięcy przeczytaliśmy chyba wszystko co możliwe o dzieciach rozwodników, o tym jak im pomagać przetrwać rozwód. On miał ustalony cały scenariusz mojego spotkania z Małą, bardzo chciał żebyśmy się poznały i przynajmniej polubiły. Była pewna, że jest świetnym ojcem i wszystko można poukładać tak, żeby Mała możliwie jak najmniej przy tym ucierpiała. Ja wychodzę z założenia, że można razem dobrze i fajnie wychować dziecko nawet nie będąc razem (sama jestem z takiego związku), ale on ciągle powtarzał, że do tego potrzeba obojga rodziców, nieważne jakie przy tym sami mają między sobą relacje.

Niestety on stchórzył kiedy przyszedł czas na ostateczną decyzję. Powiedział, że nie potrafi wybrać, że to jak wybór między jego szczęściem a szczęściem własnego dziecka.

Z jednej strony go rozumiałam, ale pojawiły się też wątpliwości, czy to nie była z jego strony 1,5 roczna przygoda, czy to wszystko co mówił to były kłamstwa, czy rzeczywiście chodzi tylko o dziecko. Byłam w stanie dla tego faceta przewrócić swoje życie do góry nogami, zostawić wszystko co mam i wyjechać do obcego miasta. Potrafiłam zaakceptować fakt, że w naszym życiu zawsze będzie obecna jego żona, ze względu na dziecko. I że to dziecko będzie zawsze na pierwszym miejscu, to było dla mnie naturalne. Że będzie ciężko z kasą, bo alimenty, że pewnie połowę naszych planów będzie trzeba rewidować ze względu na dziecko. Ale byłam na to gotowa, zresztą traktowałam to jako wielką odpowiedzialność, że w pakiecie z facetem będzie też jego dziecko, i że ponieważ będzie u nas często to w jakiś tam sposób będziemy oboje za nie odpowiedzialni. On wiedział, że ma moje pełne wsparcie, że może na mnie zawsze liczyć, bo do tej pory nigdy go nie zawiodłam.

Wiem, że pewnie większość z Was pomyśli, że mam teraz to na co zasłużyłam, i wcale nie zamierzam się tłumaczyć, wiem że źle zrobiłam i nie raz miałam wyrzuty sumienia, dlatego postawiłam mu ultimatum. Tylko to wszystko nie zmienia faktu, że strasznie mnie to boli i ciągle roztrząsam jak było naprawdę.

Dodam jeszcze, że to nie był jakiś harlekinowy romans, ja mam 25 lat, więc słaba ze mnie małolata, on 10 lat starszy, ale żaden z niego bogaty amant. To nie był jakiś płomienny romans z zagranicznymi wycieczkami w tle, zasypywaniem prezentami czy drogimi kolacjami. Obiektywnie rzecz biorąc to jest bardzo przeciętny facet, pewnie gdybym go zobaczyła na ulicy to nawet bym nie zwróciła na niego uwagi. Taki zwyklaczek, ale pech chciał, że była między nami taka chemia i porozumienie w jakichś 99%, że przepadłam. Dlatego chyba tym bardziej jest mi ciężko uwierzyć, że mógł mi zrobić to wszystko z wyrachowania. Nie wiem już sama, normalnie jestem raczej racjonalnym, twardo stąpającym po ziemi człowiekiem, nie daję sobie w kaszę dmuchać i ogólnie nie obdarzam ludzi na początku zaufaniem, raczej jestem z tych, którzy długo zabezpieczają sobie tyły zanim komuś zaufają i trzymam dystans. A tutaj ciągle staram się go usprawiedliwiać i po prostu chcę mu wierzyć. Wiem, że pewnie nie powinnam, ale chcę mu bardzo wierzyć, że to wszystko z jego strony było szczere.

Chyba nawet nie oczekuję jakiejś porady, bo wiem doskonale co powinnam zrobić, urwać definitywnie kontakt i przełączyć się na tryb zadaniowości, ale aktualnie jestem na zwolnieniu, i to leżącym, bo siadł mi kręgosłup, a gapienie się w sufit nie sprzyja przy rozstaniu. Po prostu musiałam to jakoś z siebie wyrzucić, bo ileż można katować tym samym najbliższych, od których i tak już dostałam wiele wsparcia.

Sorry, że tak przydługo i trochę zawiewa strumieniem świadomości, ale jestem nafaszerowana lekami i lekko nie ogarniam
nereide25 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-04-29, 21:42   #965
0ded61e046991206639e8e1572f46db6f3368a3a_62799cf2a5728
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2010-06
Wiadomości: 755
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII

Cytat:
Napisane przez kaate93 Pokaż wiadomość
Dziewczyny a co myślicie o powiedzeniu "najlepszym lekarstwem na starą miłość jest nowa miłość"?
Warto angażować się w nowy związek jeśli się jeszcze nie odkochało w byłym?
Piszę z pewnym facetem, co prawda to dopiero początek znajomości, nie znamy się totalnie i nie zakładam że coś z tego będzie. Ale teoretycznie - jeśli coś zaiskrzy to nie wiem czy to nie za szybko Chyba najpierw powinnam zamknąć za sobą tamten etap? Przeboleć, zapomnieć.

nie pomyślcie że jestem zdesperowana i już chce faceta tylko chcę wiedzieć co ogólnie myślicie o spotykaniu się z innym krótko po zakończeniu związku?

Ja osobiście nie mogłabym spotykać się z innym facetetm gdy nadal kocham innego bo to nie byłoby fer ani wobec niego ani samej siebie. Nie potrafiłabym budować związku na czymś co jeszcze nie zakończyłam kochając innego. Ale tak jak dziewczyny mówią, reguły nie ma )
0ded61e046991206639e8e1572f46db6f3368a3a_62799cf2a5728 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-04-29, 21:51   #966
CorkaCzarownic
Zadomowienie
 
Avatar CorkaCzarownic
 
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 1 421
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII

Cytat:
Napisane przez letmego Pokaż wiadomość
Wydawałoby się że warto walczyć, tak jak pisałam rozstanie nie wynikało ze zdrady, innych poglądów na przyszłosc itd. Ja za bardzo nie chciałam odpuścić pewnych spraw, które w sumie nie zależały od niego. I miał tego dosc, jednego dnia było ok, kolejnego po rozmowie już nie.

Zaczynam dostrzegać też wine w nim. Przecież związki są trudne, problemy i gorsze miesiące zawsze będą. Przecież ma się podobno z tą osobą spędzic całe życie. Wiec po co walczyć o kogoś, kto ma mnie zostawić w mój gorszy czas?

Rozumiem, że Twój ex chciał odpocZąć, ale Ty nie chciałaś dać mu tego czasu ?

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

---------- Dopisano o 11:55 ---------- Poprzedni post napisano o 11:54 ----------



To jest az dziwne, bo mam dokładnie to samo. Czuję, że on zrozumie, jak ja już poradzę sobie z tym wszystkim co mnie spotkało. Też słyszę to od innych ludzi.

Chciałabym, aby wtedy to już na mnie nie działało.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.
Chciał odpocząć, mieszkaliśmy z moją rodziną. Ona ma duży wpływ na mnie, ja miałam troszkę klapki na oczach i wyżywałam się na nim. Myśle, że on chciał nawet nie tyle odpocząć tylko zrobić sobie "prerwę" 2-3 tygodniową, nawet krótszą, żebyśmy oboje przemyśleli. Ale mi odwaliło, nie mogłam zrozumiec jak to tak, jak się kocha to się romawiabla bla. Teraz wiem,że to błąd. Bo czasami trzeba ochłonąć i pomyślec. Pryz wyprowadzce płakałam, pytałam jak mógł mi to zrobić, jak mógł się ze mną kochać wcześniej, sypiac w łóżku - odpowiedział mi wtedy, a raczej krzyknął , że mnie kocha dlatego mógł...
Cytat:
Napisane przez kaate93 Pokaż wiadomość
Dziewczyny a co myślicie o powiedzeniu "najlepszym lekarstwem na starą miłość jest nowa miłość"?
Warto angażować się w nowy związek jeśli się jeszcze nie odkochało w byłym?
Piszę z pewnym facetem, co prawda to dopiero początek znajomości, nie znamy się totalnie i nie zakładam że coś z tego będzie. Ale teoretycznie - jeśli coś zaiskrzy to nie wiem czy to nie za szybko Chyba najpierw powinnam zamknąć za sobą tamten etap? Przeboleć, zapomnieć.

nie pomyślcie że jestem zdesperowana i już chce faceta tylko chcę wiedzieć co ogólnie myślicie o spotykaniu się z innym krótko po zakończeniu związku?
Ja bym tak nie potrafiła. chyba, że od początku byłaby kawa na ławę :" leczę się z ex, więc nie chcę Cię zranić"
Cytat:
Napisane przez nereide25 Pokaż wiadomość
4 miesiące się zbierałam, żeby tutaj napisać, ale jakoś ciągle mi brakowało odwagi, ale czuję, że zaczynam poważnie fiksować i bardzo chcę sobie samej pomóc. Do tej pory było mi zwyczajnie wstyd opisywać swoją historię na wątku, w którym są też dziewczyny zdradzone przez swoich facetów, a ja sama byłam po drugiej stronie i w sumie nastawiam się na lincz i zero tolerancji, ale może znajdzie się tutaj chociaż jedna osoba, która napisze mi coś sensownego i nie zmiesza mnie zupełnie z błotem.
Rozstaliśmy się niby w styczniu, ale od tamtej pory były rozstania i powroty i jakoś żadne z nas nie potrafiło i nie chciało definitywnie uciąć kontaktu. Do wczoraj, bo osiągnęłam już apogeum upodlenia i coś we mnie pękło.

Poznaliśmy się przez internet i jeszcze tego samego dnia wymieniliśmy się mailami, bo po kilku godzinach okazało się, że nie możemy się ze sobą nagadać. On na samym początku rozmowy zaznaczył, że jest żonaty i zapytał, czy mi to nie przeszkadza. I pomyślałam sobie, że niby w czym ma mi przeszkadzać, skoro tylko rozmawiamy. I w sumie już od następnego dnia zaczęło się na dobre, maile od rana do późnej nocy, potem doszły telefony i w końcu po niecałych dwóch miesiącach postanowiliśmy się spotkać.

I tak to się toczyło przez pół roku, aż doszły poważniejsze uczucia, z mojej i jego strony, i przestał mi ten układ odpowiadać . Teraz będą banały: on cały czas twierdził, że dopóki mnie nie poznał to tak naprawdę chyba nigdy nikogo nie kochał, że doskonale wie, że już nigdy nie spotka kogoś takiego, że taka relacja się nie powtórzy. Ale z drugiej strony była córka (3 latka), którą wiem, że kocha nad życie i ma na jej punkcie świra. Był lipiec, wróciliśmy ze wspólnych wakacji i postawiłam warunek, że musi dokonać jakiegoś wyboru, że albo w prawo albo w lewo, bo ta sytuacja jest po prostu chora i nie w porządku.

Daliśmy sobie czas do końca roku, na podjęcie ostatecznej decyzji i ewentualne pozałatwianie spraw. Ja miałam załatwić sobie ewentualne przeniesienie w pracy do miasta, w którym on mieszka, on miał przede wszystkim podjąć decyzję czy odważy się na rozwód i odejście od rodziny. Przez ten cały czas właściwie non stop omawialiśmy wszystkie nasze niepewności, jakieś problemy które mogą się pojawić. Wydawało mi się, że mieliśmy obgadany każdy możliwy scenariusz, ale on ciągle powtarzał, że chce być ze mną. Mieliśmy zaplanowane życie na kilka lat do przodu, dziecko, wakacje, mieszkanie, pies. Temat jego żony poruszyliśmy tak naprawdę może dwa razy, opowiedział mi jak wygląda ich wspólne życie, i że poza dzieckiem nie mają żadnych wspólnych spraw, wspólnych znajomych, że przestał ją kochać długo przed tym zanim się poznaliśmy. Nigdy nie mówił o niej źle, twierdził że jest dobrą kobietą, ale nigdy do siebie nie pasowali. Są razem jakieś 12 lat i ślub poszedł po prostu siłą inercji. Że gdyby nie było córki wyprowadziłby się tego samego dnia, ale boi się o przyszłość swojego dziecka, że wychowywanie się w niepełnej rodzinie mogłoby mieć jakieś negatywne skutki w przyszłości. Że może jej się coś stać, a jego przy niej będzie. Ja naprawdę rozumiałam te rozterki, milion razy o tym rozmawialiśmy. Przez te kilka miesięcy przeczytaliśmy chyba wszystko co możliwe o dzieciach rozwodników, o tym jak im pomagać przetrwać rozwód. On miał ustalony cały scenariusz mojego spotkania z Małą, bardzo chciał żebyśmy się poznały i przynajmniej polubiły. Była pewna, że jest świetnym ojcem i wszystko można poukładać tak, żeby Mała możliwie jak najmniej przy tym ucierpiała. Ja wychodzę z założenia, że można razem dobrze i fajnie wychować dziecko nawet nie będąc razem (sama jestem z takiego związku), ale on ciągle powtarzał, że do tego potrzeba obojga rodziców, nieważne jakie przy tym sami mają między sobą relacje.

Niestety on stchórzył kiedy przyszedł czas na ostateczną decyzję. Powiedział, że nie potrafi wybrać, że to jak wybór między jego szczęściem a szczęściem własnego dziecka.

Z jednej strony go rozumiałam, ale pojawiły się też wątpliwości, czy to nie była z jego strony 1,5 roczna przygoda, czy to wszystko co mówił to były kłamstwa, czy rzeczywiście chodzi tylko o dziecko. Byłam w stanie dla tego faceta przewrócić swoje życie do góry nogami, zostawić wszystko co mam i wyjechać do obcego miasta. Potrafiłam zaakceptować fakt, że w naszym życiu zawsze będzie obecna jego żona, ze względu na dziecko. I że to dziecko będzie zawsze na pierwszym miejscu, to było dla mnie naturalne. Że będzie ciężko z kasą, bo alimenty, że pewnie połowę naszych planów będzie trzeba rewidować ze względu na dziecko. Ale byłam na to gotowa, zresztą traktowałam to jako wielką odpowiedzialność, że w pakiecie z facetem będzie też jego dziecko, i że ponieważ będzie u nas często to w jakiś tam sposób będziemy oboje za nie odpowiedzialni. On wiedział, że ma moje pełne wsparcie, że może na mnie zawsze liczyć, bo do tej pory nigdy go nie zawiodłam.

Wiem, że pewnie większość z Was pomyśli, że mam teraz to na co zasłużyłam, i wcale nie zamierzam się tłumaczyć, wiem że źle zrobiłam i nie raz miałam wyrzuty sumienia, dlatego postawiłam mu ultimatum. Tylko to wszystko nie zmienia faktu, że strasznie mnie to boli i ciągle roztrząsam jak było naprawdę.

Dodam jeszcze, że to nie był jakiś harlekinowy romans, ja mam 25 lat, więc słaba ze mnie małolata, on 10 lat starszy, ale żaden z niego bogaty amant. To nie był jakiś płomienny romans z zagranicznymi wycieczkami w tle, zasypywaniem prezentami czy drogimi kolacjami. Obiektywnie rzecz biorąc to jest bardzo przeciętny facet, pewnie gdybym go zobaczyła na ulicy to nawet bym nie zwróciła na niego uwagi. Taki zwyklaczek, ale pech chciał, że była między nami taka chemia i porozumienie w jakichś 99%, że przepadłam. Dlatego chyba tym bardziej jest mi ciężko uwierzyć, że mógł mi zrobić to wszystko z wyrachowania. Nie wiem już sama, normalnie jestem raczej racjonalnym, twardo stąpającym po ziemi człowiekiem, nie daję sobie w kaszę dmuchać i ogólnie nie obdarzam ludzi na początku zaufaniem, raczej jestem z tych, którzy długo zabezpieczają sobie tyły zanim komuś zaufają i trzymam dystans. A tutaj ciągle staram się go usprawiedliwiać i po prostu chcę mu wierzyć. Wiem, że pewnie nie powinnam, ale chcę mu bardzo wierzyć, że to wszystko z jego strony było szczere.

Chyba nawet nie oczekuję jakiejś porady, bo wiem doskonale co powinnam zrobić, urwać definitywnie kontakt i przełączyć się na tryb zadaniowości, ale aktualnie jestem na zwolnieniu, i to leżącym, bo siadł mi kręgosłup, a gapienie się w sufit nie sprzyja przy rozstaniu. Po prostu musiałam to jakoś z siebie wyrzucić, bo ileż można katować tym samym najbliższych, od których i tak już dostałam wiele wsparcia.

Sorry, że tak przydługo i trochę zawiewa strumieniem świadomości, ale jestem nafaszerowana lekami i lekko nie ogarniam
Powiem tak. Ze swojej strony jako matki 17 miesięczniaka to dla mnie to karygodne co zrobiłaś. Ale u nas było tak, że kochaliśmy się oboje - fakt, oddalaliśmy. No ale z drugiej strony to jeśli Twój ex był nieszczęśliwy w związku to miał prawo się zakochac. Znów z 3 strony to równie dobrze mógł się zabawiać z Tobą. No nie wiem.
__________________
And then she'd say: It's OK, I got lost on the way
But I'm a Supergirl and Supergirls don't cry.

Edytowane przez CorkaCzarownic
Czas edycji: 2015-04-29 o 21:54
CorkaCzarownic jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-04-30, 01:06   #967
nereide25
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 2
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII

[QUOTE=Powiem tak. Ze swojej strony jako matki 17 miesięczniaka to dla mnie to karygodne co zrobiłaś. Ale u nas było tak, że kochaliśmy się oboje - fakt, oddalaliśmy. No ale z drugiej strony to jeśli Twój ex był nieszczęśliwy w związku to miał prawo się zakochac. Znów z 3 strony to równie dobrze mógł się zabawiać z Tobą. No nie wiem.[/QUOTE]

Wiem, że to karygodne, nawet nie chcę się usprawiedliwiać, bo brak mi argumentów. Nie przyszło mi to lekką ręką i wstydzę się tego, i wiem na pewno, że drugi raz nie weszłabym w taki układ.

Doskonale sobie zdaję sprawę, że ja miałam relację tylko jednej ze stron jak to między nimi wyglądało, więc tyle wiedziałam, na ile mu wierzyłam. Powiedział mi tylko, że jeszcze zanim się poznaliśmy to próbował coś naprawiać i z nią rozmawiać, ale usłyszał, że przesadza i tak już wyglądają związki po tylu latach.

Mam nadzieję, że Twój EX niezależnie do tego czy będziecie razem czy nie, będzie na tyle odpowiedzialny, że nie odwróci się od Waszego dziecka i chociaż w tej kwestii będziesz mogła na niego liczyć. Chyba na tym powinniście oboje się skupić w pierwszej kolejności.
nereide25 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-04-30, 09:35   #968
bialaRoza
Wtajemniczenie
 
Avatar bialaRoza
 
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 2 287
GG do bialaRoza
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII

mogę dołączyć?
__________________
studia

bialaRoza jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-04-30, 10:11   #969
letmego
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 206
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII

Cytat:
Napisane przez bialaRoza Pokaż wiadomość
mogę dołączyć?
Szkoda, że musisz tu dołączyć, ale zapraszamy.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

---------- Dopisano o 09:11 ---------- Poprzedni post napisano o 09:05 ----------

Cytat:
Napisane przez CorkaCzarownic Pokaż wiadomość
Chciał odpocząć, mieszkaliśmy z moją rodziną. Ona ma duży wpływ na mnie, ja miałam troszkę klapki na oczach i wyżywałam się na nim. Myśle, że on chciał nawet nie tyle odpocząć tylko zrobić sobie "prerwę" 2-3 tygodniową, nawet krótszą, żebyśmy oboje przemyśleli. Ale mi odwaliło, nie mogłam zrozumiec jak to tak, jak się kocha to się romawiabla bla. Teraz wiem,że to błąd. Bo czasami trzeba ochłonąć i pomyślec. Pryz wyprowadzce płakałam, pytałam jak mógł mi to zrobić, jak mógł się ze mną kochać wcześniej, sypiac w łóżku - odpowiedział mi wtedy, a raczej krzyknął , że mnie kocha dlatego mógł...

Ja bym tak nie potrafiła. chyba, że od początku byłaby kawa na ławę :" leczę się z ex, więc nie chcę Cię
Rozumiem. Ja zawsze reagowałam wlasnie w ten sam sposób - rozpacz, nacisk, bo jak tam można, jak się kocha to się nie zostawia, bądź tu przy mnie i tyle.
Teraz widze jak ogromny to byl błąd. Oczywiście nikt nie powinien się wyprowadzac, bo chce sobie coś przemyśleć- uważam że to niszczy poczucie bezpieczeństwa i pewność w związku. Ale jednak czasem potrzebny jest czas aby ochłonąć.

Dziś mam dobry dzień. Ale tylko dlatego, że w moim sercu zakwitlA taka ogromna nadzieja. Jak Wy się trzymacie ?

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.
__________________
if you're going through hell, keep going

Zawsze, gdy telefon nie dzwoni, wiem, że to Ty...
letmego jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-04-30, 10:38   #970
nyana89
Zakorzenienie
 
Avatar nyana89
 
Zarejestrowany: 2014-05
Lokalizacja: Północ
Wiadomości: 4 758
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII

Witajcie. Nie sądziłam, że mój pierwszy post na forum będzie akurat w tym temacie, ale życie bywa takie przewrotne...
Wczoraj mój świat się zawalił. Na początku zaznaczę, że byłam z K. w związku na odległość, dlatego najczęstszy nasz kontakt był na facebooku lub przez telefon. Spotykaliśmy się co 2-3 tygodnie, w wakacje nawet co tydzień. Ja lat 23, on 25. 8 maja miało minąć 2,5 roku. Wczoraj planowaliśmy właśnie, jak spędzimy ten dzień. W ogóle jak spędzimy ten weekend (8-10 maja), który miałam z nim spędzić. Ogólnie dzień jak co dzień, rozmawialiśmy jak zawsze. Nagle zamilknął na godzinę, po czym ni stąd ni zowąd przyszła do mnie seria smsów: 'nie jestem szczęśliwy', 'nie mam Tobie nic do zaoferowania', 'nie kocham Cię już', 'nie będziemy już szczęśliwi'... Doznałam szoku, bez żadnych kłótni, symptomów, czegokolwiek, po normalnej rozmowie, którą on tego dnia zapoczątkował dostałam taki cios w gębę. Próbowałam dzwonić, nie odbierał. Napisał, że nie chce ze mną gadać, że mam mu dać spokój. Zapytałam wprost, czy chce ze mną zerwać. Napisał, że 'ja z Tobą nie zrywam, to Ty ze mną zerwiesz, bo nic Ci więcej już od siebie nie dam'. Zapytałam się jego przyjaciółki, z którą się bardzo lubię, a która zna go niemal od urodzenia, czy wie o co tak naprawdę chodzi. Była w szoku. Dwa dni przed tym zdarzeniem K. był u niej i jej męża, cieszył się na mój przyjazd za tydzień, wspominał o planach wspólnego zamieszkania. Czego najbardziej nie mogę znieść? Że dosłownie w ciągu godziny zaczął mnie traktować jak zupełnie obcą osobę... Że po 30 miesiącach nie miał odwagi już nie mówię nawet o powiedzeniu mi tego prosto w twarz, ale nawet porozmawiać ze mną przez telefon. Najgorsze jest to, że prócz niego praktycznie nie miałam znajomych, z którymi na co dzień mogłam się spotykać. Tyle nas łączyło, poznaliśmy się na pewnym forum muzycznym, stamtąd mamy grono znajomych, z którymi imprezowaliśmy. A teraz to wszystko przepadło, bez jakichś sensownych słów wytłumaczenia, to koniec... Nie wiem jak poradzę sobie w życiu codziennym bez kontaktu z nim... Nie mam siły na nic więcej prócz płacz...
Dodam jeszcze, że to był mój pierwszy facet w ogóle, pierwsza miłość, ale najwidoczniej tylko jednostronna...

Edytowane przez nyana89
Czas edycji: 2015-04-30 o 10:44
nyana89 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-04-30, 11:30   #971
bialaRoza
Wtajemniczenie
 
Avatar bialaRoza
 
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 2 287
GG do bialaRoza
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII

Zbieram się i zbieram, ale w końcu wyrzucę z siebie to wszystko, bo idzie oszaleć. Byliśmy ze sobą prawe 5 lat (od 2 klasy liceum do teraz -IV rok studiów). Wiecie, wspólni znajomi po takim czasie, plany itp itd. Poznałam na internecie grupę bardzo ciekawych ludzi, rozmawialiśmy, śmialiśmy się, ale byłam z nimi szczera - jest M. i koniec, jestem z nim i z nikim innym. Pech chciał, że jeden osobnik płci męskiej poczuł coś do mnie, ale z nim też bylam szczera - nie zaczynaj, jest M. Zaczął pisać, oczywiście, że mnie kocha, misiu, pysiu itp, zawsze sprowadzałam go do parteru, albo nie reagowałam na zaczepki. Po jakimś czasie zjechaliśmy sie na spotkanie, M. nie chciał jechać. Na tym spotkaniu miałam mnóstwo okazji do wiadomo czego, jednak podczas ostatniego dnia usiadłam ze znajomym, powiedziałam wprost, żeby przestał, że jestem w związku i że nic z tego nie będzie. Zaakceptował to, powiedział, że rozumie i że 'jestem najbardziej wierną kobietą jaką spotkał (...)'. Od razu telefon do M., że chce porozmawiać, chce mu wszystko powiedzieć, że była taka i taka sytuacja, ale na szczęście mamy już spokój. Z walizka idę do domu po wyjeździe, a M. czeka na mnie przed domem. Rzuca mi w twarz wiadomościami (włamal mi się na face i gg, przeczytał WSZYSTKIE ROZMOWY i wydrukował je), tekst że go zdradzilam i to koniec, zostawił mnie płaczącą, z walizką, zgarneła mnie mama. W rozmowach (przeczytałam te wydrukowane) ani słowa ode mnie. Nie reagowałam na zaczepki od 'tego drugiego', bylam szczera... M. postanowił wszystko sam, nawet durne usuwanie zdjęć z face, blokowanie (!) mojego profilu, usuwanie śladów po mojej obecności.
Na sam koniec chcialabym dodać, że miał kiedyś sprawę karną, okłamywał mnie, po 3 miesiącach mi o niej powiedział, zacisnełam usta i mu pomogłam. Niedawno mialam imieniny, zapomniał o nich, dostał od mojej rodziny smsa z przypomnieniem (nie wiedzialam o tym smsie), to uslyszałam, że nasyłam rodzinę na niego, obroniłam inzyniera, usłyszałam tylko gratulacje przez tel, a jak poprosiłam o spacer to 'nie ma czasu na pierdoły'. Na walentynki również nic.. 3 tyg temu usłyszałam, że nie jedziemy na wakacje, bo musi kupić opony i felgi do auta. Rozumiem, żar kiedyś słabnie, ale nie moge zrozumieć, jak mogł 5 lat życia usunac w 10 min, nie zastanawiając się, nie dając szansy na rozmowę. Czy ja czegoś nie widzę? Nie wiem, nie potrafię zrozumieć, no nie potrafię...
__________________
studia

bialaRoza jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-04-30, 17:44   #972
letmego
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 206
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII

Cytat:
Napisane przez bialaRoza Pokaż wiadomość
Zbieram się i zbieram, ale w końcu wyrzucę z siebie to wszystko, bo idzie oszaleć. Byliśmy ze sobą prawe 5 lat (od 2 klasy liceum do teraz -IV rok studiów). Wiecie, wspólni znajomi po takim czasie, plany itp itd. Poznałam na internecie grupę bardzo ciekawych ludzi, rozmawialiśmy, śmialiśmy się, ale byłam z nimi szczera - jest M. i koniec, jestem z nim i z nikim innym. Pech chciał, że jeden osobnik płci męskiej poczuł coś do mnie, ale z nim też bylam szczera - nie zaczynaj, jest M. Zaczął pisać, oczywiście, że mnie kocha, misiu, pysiu itp, zawsze sprowadzałam go do parteru, albo nie reagowałam na zaczepki. Po jakimś czasie zjechaliśmy sie na spotkanie, M. nie chciał jechać. Na tym spotkaniu miałam mnóstwo okazji do wiadomo czego, jednak podczas ostatniego dnia usiadłam ze znajomym, powiedziałam wprost, żeby przestał, że jestem w związku i że nic z tego nie będzie. Zaakceptował to, powiedział, że rozumie i że 'jestem najbardziej wierną kobietą jaką spotkał (...)'. Od razu telefon do M., że chce porozmawiać, chce mu wszystko powiedzieć, że była taka i taka sytuacja, ale na szczęście mamy już spokój. Z walizka idę do domu po wyjeździe, a M. czeka na mnie przed domem. Rzuca mi w twarz wiadomościami (włamal mi się na face i gg, przeczytał WSZYSTKIE ROZMOWY i wydrukował je), tekst że go zdradzilam i to koniec, zostawił mnie płaczącą, z walizką, zgarneła mnie mama. W rozmowach (przeczytałam te wydrukowane) ani słowa ode mnie. Nie reagowałam na zaczepki od 'tego drugiego', bylam szczera... M. postanowił wszystko sam, nawet durne usuwanie zdjęć z face, blokowanie (!) mojego profilu, usuwanie śladów po mojej obecności.
Na sam koniec chcialabym dodać, że miał kiedyś sprawę karną, okłamywał mnie, po 3 miesiącach mi o niej powiedział, zacisnełam usta i mu pomogłam. Niedawno mialam imieniny, zapomniał o nich, dostał od mojej rodziny smsa z przypomnieniem (nie wiedzialam o tym smsie), to uslyszałam, że nasyłam rodzinę na niego, obroniłam inzyniera, usłyszałam tylko gratulacje przez tel, a jak poprosiłam o spacer to 'nie ma czasu na pierdoły'. Na walentynki również nic.. 3 tyg temu usłyszałam, że nie jedziemy na wakacje, bo musi kupić opony i felgi do auta. Rozumiem, żar kiedyś słabnie, ale nie moge zrozumieć, jak mogł 5 lat życia usunac w 10 min, nie zastanawiając się, nie dając szansy na rozmowę. Czy ja czegoś nie widzę? Nie wiem, nie potrafię zrozumieć, no nie potrafię...
Wygląda jak pretekst. Może on zrobił coś, albo przestał czuć cokolwiek. I wykorzystał okazję. A może sam się nakręcił/ktoś mu coś powiedział i dalej się potoczyło.
Mimo wszystko, po 5 latach takie rzeczy? tak, jakby znał Cie miesiąc..
__________________
if you're going through hell, keep going

Zawsze, gdy telefon nie dzwoni, wiem, że to Ty...
letmego jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-04-30, 17:45   #973
CorkaCzarownic
Zadomowienie
 
Avatar CorkaCzarownic
 
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 1 421
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII

Cytat:
Napisane przez nereide25 Pokaż wiadomość
Wiem, że to karygodne, nawet nie chcę się usprawiedliwiać, bo brak mi argumentów. Nie przyszło mi to lekką ręką i wstydzę się tego, i wiem na pewno, że drugi raz nie weszłabym w taki układ.

Doskonale sobie zdaję sprawę, że ja miałam relację tylko jednej ze stron jak to między nimi wyglądało, więc tyle wiedziałam, na ile mu wierzyłam. Powiedział mi tylko, że jeszcze zanim się poznaliśmy to próbował coś naprawiać i z nią rozmawiać, ale usłyszał, że przesadza i tak już wyglądają związki po tylu latach.

Mam nadzieję, że Twój EX niezależnie do tego czy będziecie razem czy nie, będzie na tyle odpowiedzialny, że nie odwróci się od Waszego dziecka i chociaż w tej kwestii będziesz mogła na niego liczyć. Chyba na tym powinniście oboje się skupić w pierwszej kolejności.
Wiesz, ja bym nie weszła w taki związek, bo naprawdę nie chciałabym sprawiac tyle bólu "tej pierwszej" co mi to sprawiło. Ale z drugiej strony - nigdy nie mów nigdy.
Cytat:
Napisane przez letmego Pokaż wiadomość
Szkoda, że musisz tu dołączyć, ale zapraszamy.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

---------- Dopisano o 09:11 ---------- Poprzedni post napisano o 09:05 ----------



Rozumiem. Ja zawsze reagowałam wlasnie w ten sam sposób - rozpacz, nacisk, bo jak tam można, jak się kocha to się nie zostawia, bądź tu przy mnie i tyle.
Teraz widze jak ogromny to byl błąd. Oczywiście nikt nie powinien się wyprowadzac, bo chce sobie coś przemyśleć- uważam że to niszczy poczucie bezpieczeństwa i pewność w związku. Ale jednak czasem potrzebny jest czas aby ochłonąć.

Dziś mam dobry dzień. Ale tylko dlatego, że w moim sercu zakwitlA taka ogromna nadzieja. Jak Wy się trzymacie ?

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.
To był błąd, naprawdę. To naciskanie, proszenie się. Teraz rozumiem,że nawet jeśli on chciał być ze mną wtedy to mu na to najzwyczajniej nie pozwoliłam. Nigdy by nie było między nami dobrze, bo ja bym tego nie zrozumiała. Musiało dojść do takiego momentu jak teraz, żebym zrozumiała że go osaczałam, a nie na tym to polega...

Też mam lepszy dzień, ale to dzięki przyjaciółce, którą znam tylko "przez neta" ale to naprawdę mądra dziewczyna, dużo mi wyjaśniła, powiedziała jak to wygląda z perspektywy osoby z boku. Postanowiłam się nie narzucać, nie prosić, nie wyznawać miłości, nie być na każde jego skinienie palca. On też musi zrozumieć, że to nie jest tak, że on sobie będzie chciał odchodzić i po prostu się spakuje i pójdzie w długą, a potem ja go przyjmę. Też żyję nadzieją, ale jeśli bedziemy mieli być razem to musimy zacząć wszystko od nowa.
Cytat:
Napisane przez bialaRoza Pokaż wiadomość
Zbieram się i zbieram, ale w końcu wyrzucę z siebie to wszystko, bo idzie oszaleć. Byliśmy ze sobą prawe 5 lat (od 2 klasy liceum do teraz -IV rok studiów). Wiecie, wspólni znajomi po takim czasie, plany itp itd. Poznałam na internecie grupę bardzo ciekawych ludzi, rozmawialiśmy, śmialiśmy się, ale byłam z nimi szczera - jest M. i koniec, jestem z nim i z nikim innym. Pech chciał, że jeden osobnik płci męskiej poczuł coś do mnie, ale z nim też bylam szczera - nie zaczynaj, jest M. Zaczął pisać, oczywiście, że mnie kocha, misiu, pysiu itp, zawsze sprowadzałam go do parteru, albo nie reagowałam na zaczepki. Po jakimś czasie zjechaliśmy sie na spotkanie, M. nie chciał jechać. Na tym spotkaniu miałam mnóstwo okazji do wiadomo czego, jednak podczas ostatniego dnia usiadłam ze znajomym, powiedziałam wprost, żeby przestał, że jestem w związku i że nic z tego nie będzie. Zaakceptował to, powiedział, że rozumie i że 'jestem najbardziej wierną kobietą jaką spotkał (...)'. Od razu telefon do M., że chce porozmawiać, chce mu wszystko powiedzieć, że była taka i taka sytuacja, ale na szczęście mamy już spokój. Z walizka idę do domu po wyjeździe, a M. czeka na mnie przed domem. Rzuca mi w twarz wiadomościami (włamal mi się na face i gg, przeczytał WSZYSTKIE ROZMOWY i wydrukował je), tekst że go zdradzilam i to koniec, zostawił mnie płaczącą, z walizką, zgarneła mnie mama. W rozmowach (przeczytałam te wydrukowane) ani słowa ode mnie. Nie reagowałam na zaczepki od 'tego drugiego', bylam szczera... M. postanowił wszystko sam, nawet durne usuwanie zdjęć z face, blokowanie (!) mojego profilu, usuwanie śladów po mojej obecności.
Na sam koniec chcialabym dodać, że miał kiedyś sprawę karną, okłamywał mnie, po 3 miesiącach mi o niej powiedział, zacisnełam usta i mu pomogłam. Niedawno mialam imieniny, zapomniał o nich, dostał od mojej rodziny smsa z przypomnieniem (nie wiedzialam o tym smsie), to uslyszałam, że nasyłam rodzinę na niego, obroniłam inzyniera, usłyszałam tylko gratulacje przez tel, a jak poprosiłam o spacer to 'nie ma czasu na pierdoły'. Na walentynki również nic.. 3 tyg temu usłyszałam, że nie jedziemy na wakacje, bo musi kupić opony i felgi do auta. Rozumiem, żar kiedyś słabnie, ale nie moge zrozumieć, jak mogł 5 lat życia usunac w 10 min, nie zastanawiając się, nie dając szansy na rozmowę. Czy ja czegoś nie widzę? Nie wiem, nie potrafię zrozumieć, no nie potrafię...
Nie wiem, nie rozumiem... ale to nic nowego , że nie rozumiem facetów....
__________________
And then she'd say: It's OK, I got lost on the way
But I'm a Supergirl and Supergirls don't cry.
CorkaCzarownic jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-04-30, 17:47   #974
letmego
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 206
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII

nyana89 kolejny.. co się dzieje z tymi mężczyznami?
ja też nie wiem jak radzić sobie z taką właśnie codziennością. Ktoś był, a nagle z niewytłumaczalnych powodów go nie ma. Chyba na obecną chwilę trzeba żyć z dnia na dzień - ja tak robię. Planuję poszczególne godziny i nic więcej.
Słuchajcie, on na ten moment daje mi taką nadzieję.. co powinnam z tym zrobić? karmię się nią. a chyba nie do końca powinnam
__________________
if you're going through hell, keep going

Zawsze, gdy telefon nie dzwoni, wiem, że to Ty...
letmego jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-04-30, 18:10   #975
Miss_Bow
Zadomowienie
 
Avatar Miss_Bow
 
Zarejestrowany: 2014-03
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 1 229
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII

Cytat:
Napisane przez bialaRoza Pokaż wiadomość
Zbieram się i zbieram, ale w końcu wyrzucę z siebie to wszystko, bo idzie oszaleć. Byliśmy ze sobą prawe 5 lat (od 2 klasy liceum do teraz -IV rok studiów). Wiecie, wspólni znajomi po takim czasie, plany itp itd. Poznałam na internecie grupę bardzo ciekawych ludzi, rozmawialiśmy, śmialiśmy się, ale byłam z nimi szczera - jest M. i koniec, jestem z nim i z nikim innym. Pech chciał, że jeden osobnik płci męskiej poczuł coś do mnie, ale z nim też bylam szczera - nie zaczynaj, jest M. Zaczął pisać, oczywiście, że mnie kocha, misiu, pysiu itp, zawsze sprowadzałam go do parteru, albo nie reagowałam na zaczepki. Po jakimś czasie zjechaliśmy sie na spotkanie, M. nie chciał jechać. Na tym spotkaniu miałam mnóstwo okazji do wiadomo czego, jednak podczas ostatniego dnia usiadłam ze znajomym, powiedziałam wprost, żeby przestał, że jestem w związku i że nic z tego nie będzie. Zaakceptował to, powiedział, że rozumie i że 'jestem najbardziej wierną kobietą jaką spotkał (...)'. Od razu telefon do M., że chce porozmawiać, chce mu wszystko powiedzieć, że była taka i taka sytuacja, ale na szczęście mamy już spokój. Z walizka idę do domu po wyjeździe, a M. czeka na mnie przed domem. Rzuca mi w twarz wiadomościami (włamal mi się na face i gg, przeczytał WSZYSTKIE ROZMOWY i wydrukował je), tekst że go zdradzilam i to koniec, zostawił mnie płaczącą, z walizką, zgarneła mnie mama. W rozmowach (przeczytałam te wydrukowane) ani słowa ode mnie. Nie reagowałam na zaczepki od 'tego drugiego', bylam szczera... M. postanowił wszystko sam, nawet durne usuwanie zdjęć z face, blokowanie (!) mojego profilu, usuwanie śladów po mojej obecności.
Na sam koniec chcialabym dodać, że miał kiedyś sprawę karną, okłamywał mnie, po 3 miesiącach mi o niej powiedział, zacisnełam usta i mu pomogłam. Niedawno mialam imieniny, zapomniał o nich, dostał od mojej rodziny smsa z przypomnieniem (nie wiedzialam o tym smsie), to uslyszałam, że nasyłam rodzinę na niego, obroniłam inzyniera, usłyszałam tylko gratulacje przez tel, a jak poprosiłam o spacer to 'nie ma czasu na pierdoły'. Na walentynki również nic.. 3 tyg temu usłyszałam, że nie jedziemy na wakacje, bo musi kupić opony i felgi do auta. Rozumiem, żar kiedyś słabnie, ale nie moge zrozumieć, jak mogł 5 lat życia usunac w 10 min, nie zastanawiając się, nie dając szansy na rozmowę. Czy ja czegoś nie widzę? Nie wiem, nie potrafię zrozumieć, no nie potrafię...

Jak dla mnie to znalazł sobie pretekst, żeby się z Tobą... Przynajmniej takie wrazenie odnoszę... Zwalił całą winę na Ciebie i dał nogę...


Wysłane z mojego iPhone przez Tapatalk, więc czasami brakuje ogonków i kreseczek
__________________
"Żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi...!"

24 września 2016 r.
Miss_Bow jest offline Zgłoś do moderatora  

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2015-04-30, 18:11   #976
CorkaCzarownic
Zadomowienie
 
Avatar CorkaCzarownic
 
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 1 421
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII

Cytat:
Napisane przez letmego Pokaż wiadomość
nyana89 kolejny.. co się dzieje z tymi mężczyznami?
ja też nie wiem jak radzić sobie z taką właśnie codziennością. Ktoś był, a nagle z niewytłumaczalnych powodów go nie ma. Chyba na obecną chwilę trzeba żyć z dnia na dzień - ja tak robię. Planuję poszczególne godziny i nic więcej.
Słuchajcie, on na ten moment daje mi taką nadzieję.. co powinnam z tym zrobić? karmię się nią. a chyba nie do końca powinnam
Taką nadzieje tzn?
__________________
And then she'd say: It's OK, I got lost on the way
But I'm a Supergirl and Supergirls don't cry.
CorkaCzarownic jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-04-30, 20:38   #977
letmego
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 206
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII

Cytat:
Napisane przez CorkaCzarownic Pokaż wiadomość
Wiesz, ja bym nie weszła w taki związek, bo naprawdę nie chciałabym sprawiac tyle bólu "tej pierwszej" co mi to sprawiło. Ale z drugiej strony - nigdy nie mów nigdy.

To był błąd, naprawdę. To naciskanie, proszenie się. Teraz rozumiem,że nawet jeśli on chciał być ze mną wtedy to mu na to najzwyczajniej nie pozwoliłam. Nigdy by nie było między nami dobrze, bo ja bym tego nie zrozumiała. Musiało dojść do takiego momentu jak teraz, żebym zrozumiała że go osaczałam, a nie na tym to polega...

Też mam lepszy dzień, ale to dzięki przyjaciółce, którą znam tylko "przez neta" ale to naprawdę mądra dziewczyna, dużo mi wyjaśniła, powiedziała jak to wygląda z perspektywy osoby z boku. Postanowiłam się nie narzucać, nie prosić, nie wyznawać miłości, nie być na każde jego skinienie palca. On też musi zrozumieć, że to nie jest tak, że on sobie będzie chciał odchodzić i po prostu się spakuje i pójdzie w długą, a potem ja go przyjmę. Też żyję nadzieją, ale jeśli bedziemy mieli być razem to musimy zacząć wszystko od nowa.


Nie wiem, nie rozumiem... ale to nic nowego , że nie rozumiem facetów....
Jakbym czytała o sobie.. Dokładnie, to samo. Ja go osaczałam, on uciekał. W końcu odszedł na dobre (oby nie..) a ja teraz wiele zrozumiałam. I tak jak Ty wiem, że jeśli nie doszłoby do tego rozstania, nic tak naprawdę by się nie zmieniło.
Ja na chwilę obecną nie proszę. Nie piszę, nie dzwonię ( jak na razie). I widzę, że to przynosi dobre rezultaty.

---------- Dopisano o 19:38 ---------- Poprzedni post napisano o 19:36 ----------

Cytat:
Napisane przez CorkaCzarownic Pokaż wiadomość
Taką nadzieje tzn?
To znaczy on pierwszy się odezwał. Spotkał się ze mną właściwie przed chwilą. Niby miał swoją rzecz do odebrania, ale to wcale nie było pilne. Dodatkowo spędził ze mną czas (mimo, że wcale o to nie prosiłam, nie zaproponowałam), porozmawiał.
Umówił się na kolejne spotkanie...

Nie chcę karmić się nadzieją. Ale jednak..
__________________
if you're going through hell, keep going

Zawsze, gdy telefon nie dzwoni, wiem, że to Ty...

Edytowane przez letmego
Czas edycji: 2015-04-30 o 20:39
letmego jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-04-30, 20:43   #978
CorkaCzarownic
Zadomowienie
 
Avatar CorkaCzarownic
 
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 1 421
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII

Cytat:
Napisane przez letmego Pokaż wiadomość
Jakbym czytała o sobie.. Dokładnie, to samo. Ja go osaczałam, on uciekał. W końcu odszedł na dobre (oby nie..) a ja teraz wiele zrozumiałam. I tak jak Ty wiem, że jeśli nie doszłoby do tego rozstania, nic tak naprawdę by się nie zmieniło.
Ja na chwilę obecną nie proszę. Nie piszę, nie dzwonię ( jak na razie). I widzę, że to przynosi dobre rezultaty.

---------- Dopisano o 19:38 ---------- Poprzedni post napisano o 19:36 ----------



To znaczy on pierwszy się odezwał. Spotkał się ze mną właściwie przed chwilą. Niby miał swoją rzecz do odebrania, ale to wcale nie było pilne. Dodatkowo spędził ze mną czas, porozmawiał.
Umówił się na kolejne spotkanie...

Nie chcę karmić się nadzieją. Ale jednak..
ja naprawdę mega mocno żałuję, mega. Ale to wtedy bylo silniejsze ode mnie. Nie mówię,że on jest bez winy, bo nie jest. Wina leży po stronie nas obojga. Ja też zmieniłam nastawienie i jest lepiej, bo on zaczyna też szukać jakiegoś tam kontaktu - mimo, że to tylko sms. Ale jest spora różnic w jego zachowaniu. Spotkałam się z nim też ostatnio. Ale u nas jeśli cokolwiek ma jeszcze być z tego, bo tak naprawdę nie wiem, czy on coś do mnie jeszcze czuje to naprawde to muszą być maleńkie kroczki. Kumpela mi powiedziała, że faceci są jak dzieci. A co robią dzieci jak się czegos boją? Uciekają, chowają. I coś w tym jest.

Z drugiej strony cieszę się, że się rozstaliśmy, bo naprawdę zle rzeczy zaczęły się ze mną dziać, nie chciałam taka być.

Ja powiem tak. Z perspektywy czasu i tego jakie skutki dla mnie mialy spotkania to nie spędzałabym na Twoim miejscu z nim tego czasu teraz. Ja sobie obiecałam,że nie zareaguje na jego prośby,abym weszła gdy bedę mu Ulę zawozić. Baardzo bym chciała, ale nie.

Swoja drogą chyba powoli wychodzę, nei chcę krakać, ale dni nie są już takie złe, już nie kojarzą mi sie z dniem bez niego, powoli zaczynam żyć i coraz mniej mi go brakuje
__________________
And then she'd say: It's OK, I got lost on the way
But I'm a Supergirl and Supergirls don't cry.

Edytowane przez CorkaCzarownic
Czas edycji: 2015-04-30 o 20:46
CorkaCzarownic jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-04-30, 20:48   #979
Nameria
Zadomowienie
 
Avatar Nameria
 
Zarejestrowany: 2014-08
Lokalizacja: zaginiona w puszczy
Wiadomości: 1 508
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII

Cytat:
Napisane przez kaate93 Pokaż wiadomość
Dziewczyny a co myślicie o powiedzeniu "najlepszym lekarstwem na starą miłość jest nowa miłość"?
Warto angażować się w nowy związek jeśli się jeszcze nie odkochało w byłym?
Piszę z pewnym facetem, co prawda to dopiero początek znajomości, nie znamy się totalnie i nie zakładam że coś z tego będzie. Ale teoretycznie - jeśli coś zaiskrzy to nie wiem czy to nie za szybko Chyba najpierw powinnam zamknąć za sobą tamten etap? Przeboleć, zapomnieć.

nie pomyślcie że jestem zdesperowana i już chce faceta tylko chcę wiedzieć co ogólnie myślicie o spotykaniu się z innym krótko po zakończeniu związku?
Ja w nowy związek weszłam bardzo szybko ( rozstawaliśmy sie z byłym 2 miesiące, niby parą juz nie byliśmy ale sypialiśmy ze sobą, spotykaliśmy się, dzwoniliśmy jak para ). Jak poznałam obecnego Tż, zerwałam kontakt z byłym, to był dla mnie taki impuls, inaczej pewnie jeszcze długo bym się buja z byłym w "zawieszeniu" pomiędzy jesteśmy razem a spadaj na drzewo.
__________________
Nigdy nie szczekam ale zdarza mi się warknąć.
Nameria jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-04-30, 21:26   #980
bialaRoza
Wtajemniczenie
 
Avatar bialaRoza
 
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 2 287
GG do bialaRoza
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII

Przepraszam, że już nie cytuję, ale napisałam długi post i wyłączyłam przeglądarkę

Nie rozumiem tego. Tyle razy to JA wyciągałam rękę i niestety chyba starałam się bardziej od samego zainteresowanego. Chyba po tylu latach zasłużyłam na to, że jeżeli mnie nie kocha/ma kogoś/znudził się, to niech zdobędzie się na odwagę i mi to powie. Czy to takie trudne? Jeżeli potrafi bawić się w usuwanie zdjęć i blokowanie na portalach...
Same wiecie pewnie co czuje, troszkę mi klapki z oczu opadły, ale co z tego, jak niestety serducho się nie słucha. Nie wiedziałam, że potrafię mieć tyle żalu w sobie, do drugiego człowieka. Żalu za tyle starań, pomimo tego, że (teraz to widzę i nie wiecie jak ciężko mi to napisać) nie dbał o mnie, właściwie chyba zapomniał co to znaczy dbać o kobietę.
Ciężko, oj jest ciężko, boję się samotności i tego jak sobie poradzę
__________________
studia


Edytowane przez bialaRoza
Czas edycji: 2015-04-30 o 21:28
bialaRoza jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-04-30, 22:08   #981
letmego
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 206
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII

Cytat:
Napisane przez CorkaCzarownic Pokaż wiadomość

Z drugiej strony cieszę się, że się rozstaliśmy, bo naprawdę zle rzeczy zaczęły się ze mną dziać, nie chciałam taka być.

Ja powiem tak. Z perspektywy czasu i tego jakie skutki dla mnie mialy spotkania to nie spędzałabym na Twoim miejscu z nim tego czasu teraz. Ja sobie obiecałam,że nie zareaguje na jego prośby,abym weszła gdy bedę mu Ulę zawozić. Baardzo bym chciała, ale nie.

Swoja drogą chyba powoli wychodzę, nei chcę krakać, ale dni nie są już takie złe, już nie kojarzą mi sie z dniem bez niego, powoli zaczynam żyć i coraz mniej mi go brakuje
wydawało mi się, że mężczyźni są podobni, ale widzę że my, kobiety też. Ja też przestałam lubić siebie taką, jaką byłam, zanim się rozstaliśmy. Zatraciłam w sobie to, co zawsze ceniłam. To szczęście, radość z każdej małej rzeczy, uśmiech którego wszyscy mi zawsze zazdrościli, siłę, którą miałam w sobie bez względu na wszystko.

Myślę podobnie, że nie powinniśmy spędzać teraz czasu ze sobą, ale... z jednej strony to jest tak, że rzucam się na każda możliwość. A z drugiej.. niby decyzja jest podjęta, ale on sam mi powiedział, że nie wie co z tym zrobić, że się zastanawia. Zaproponował termin rozmowy.. Tylko czemu, skoro już postanowił mamy oboje tyle czekać ? Czemu nie powiedział tego dziś ?

---------- Dopisano o 21:06 ---------- Poprzedni post napisano o 21:01 ----------

Cytat:
Napisane przez bialaRoza Pokaż wiadomość
Przepraszam, że już nie cytuję, ale napisałam długi post i wyłączyłam przeglądarkę

Nie rozumiem tego. Tyle razy to JA wyciągałam rękę i niestety chyba starałam się bardziej od samego zainteresowanego. Chyba po tylu latach zasłużyłam na to, że jeżeli mnie nie kocha/ma kogoś/znudził się, to niech zdobędzie się na odwagę i mi to powie. Czy to takie trudne? Jeżeli potrafi bawić się w usuwanie zdjęć i blokowanie na portalach...
Same wiecie pewnie co czuje, troszkę mi klapki z oczu opadły, ale co z tego, jak niestety serducho się nie słucha. Nie wiedziałam, że potrafię mieć tyle żalu w sobie, do drugiego człowieka. Żalu za tyle starań, pomimo tego, że (teraz to widzę i nie wiecie jak ciężko mi to napisać) nie dbał o mnie, właściwie chyba zapomniał co to znaczy dbać o kobietę.
Ciężko, oj jest ciężko, boję się samotności i tego jak sobie poradzę
Miałam w swoim życiu podobnie. Będąc w związku trochę krótszym niż Twój nagle stwierdziłam, że nie dam rady dłużej (byliśmy na etapie kupna mieszkania razem). Pewnego dnia podeszłam do niego i powiedziałam, że to koniec. On powiedział, że w porządku. Nie mogłam tego zrozumieć.. w ogóle go to nie obeszło. Wyprowadził się, skasował mnie na portalach itd. I nagle okazało się, że od roku jest z inną kobietą. Z inną i ze mną w tym samym czasie. Chodziliśmy spać w jednym łóżku, prowadziliśmy wspólne życie, a on miał już inną kobietę. Nie chcę Cie dobijać, ale wszystko jest możliwe. Szczególnie te najmniej realne rzeczy..[COLOR="Silver"]
__________________
if you're going through hell, keep going

Zawsze, gdy telefon nie dzwoni, wiem, że to Ty...

Edytowane przez letmego
Czas edycji: 2015-04-30 o 22:13
letmego jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-04-30, 22:18   #982
CorkaCzarownic
Zadomowienie
 
Avatar CorkaCzarownic
 
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 1 421
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII

Cytat:
Napisane przez letmego Pokaż wiadomość
wydawało mi się, że mężczyźni są podobni, ale widzę że my, kobiety też. Ja też przestałam lubić siebie taką, jaką byłam, zanim się rozstaliśmy. Zatraciłam w sobie to, co zawsze ceniłam. To szczęście, radość z każdej małej rzeczy, uśmiech którego wszyscy mi zawsze zazdrościli, siłę, którą miałam w sobie bez względu na wszystko.

Myślę podobnie, że nie powinniśmy spędzać teraz czasu ze sobą, ale... z jednej strony to jest tak, że rzucam się na każda możliwość. A z drugiej.. niby decyzja jest podjęta, ale on sam mi powiedział, że nie wie co z tym zrobić, że się zastanawia. Zaproponował termin rozmowy.. Tylko czemu, skoro już postanowił mamy oboje tyle czekać ? Czemu nie powiedział tego dziś ?

---------- Dopisano o 21:06 ---------- Poprzedni post napisano o 21:01 ----------



Miałam w swoim życiu podobnie. Będąc w związku trochę krótszym niż Twój nagle stwierdziłam, że nie dam rady dłużej (byliśmy na etapie kupna mieszkania razem). Pewnego dnia podeszłam do niego i powiedziałam, że to koniec. On powiedział, że w porządku. Nie mogłam tego zrozumieć.. w ogóle go to nie obeszło. Wyprowadził się, skasował mnie na portalach itd. I nagle okazało się, że od roku jest z inną kobietą. Z inną i ze mną w tym samym czasie. Chodziliśmy spać w jednym łóżku, prowadziliśmy wspólne życie, a on miał już inną kobietę. Nie chcę Cie dobijać, ale wszystko jest możliwe. Szczególnie te najmniej realne rzeczy..[COLOR="Silver"]
Może potrzebuje tego odsapnięcia, którego potrzebował mój? Może musi przemyśleć.

Ja stałam się taka jaka się stałam nie przez niego, tylko przez inne okoliczności, ale to odbijało się na nim,a ja tego nie widziałam. Wiesz, u nas nadal jest "ta druga"...
__________________
And then she'd say: It's OK, I got lost on the way
But I'm a Supergirl and Supergirls don't cry.
CorkaCzarownic jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-04-30, 22:19   #983
201605161428
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2012-02
Wiadomości: 5 219
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII

Cytat:
Napisane przez CorkaCzarownic Pokaż wiadomość
Może potrzebuje tego odsapnięcia, którego potrzebował mój? Może musi przemyśleć.

Ja stałam się taka jaka się stałam nie przez niego, tylko przez inne okoliczności, ale to odbijało się na nim,a ja tego nie widziałam. Wiesz, u nas nadal jest "ta druga"...
A ty dalej "nas" zamiast przyjac fakt, ze facet porzucil i ciebie i co najwazniejsze wasze dziecko.
201605161428 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-04-30, 22:34   #984
letmego
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 206
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII

Cytat:
Napisane przez CorkaCzarownic Pokaż wiadomość
Może potrzebuje tego odsapnięcia, którego potrzebował mój? Może musi przemyśleć.

Ja stałam się taka jaka się stałam nie przez niego, tylko przez inne okoliczności, ale to odbijało się na nim,a ja tego nie widziałam. Wiesz, u nas nadal jest "ta druga"...

Tego na pewno potrzebuje. Tylko nie rozumiem faktu, że skoro on już dziś wie, co chce mi powiedzieć, to po co mamy czekać na to tydzień? Żebym przez ten czas przechodziła od skrajności w skrajność każdego dnia po sto razy.. ?

Ja również nie stałam się zła przez niego.. Chyba wszystko mnie przytłoczyło, zmiany, dorosłe życie, ciężka praca, zobowiązania. Oczywiście, przeżywałam to wcześniej, ale nigdy tak się nie zatraciłam, nie zmieniłam się tak bardzo.

Ta druga to znaczy, że on na tą chwilę jest z inną kobietą? Czy może ona się gdzieś pojawiła i nadal "się przewija" ?
__________________
if you're going through hell, keep going

Zawsze, gdy telefon nie dzwoni, wiem, że to Ty...
letmego jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-04-30, 22:36   #985
tolcia1111
Raczkowanie
 
Avatar tolcia1111
 
Zarejestrowany: 2015-02
Wiadomości: 32
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII

Od rozstania minęły 3 miesiące (opisywałam swoją historię jakieś 2 miesiące temu). I jestem na antydepresantach. Na początku marca stwierdziłam, że tak się nie da żyć, mam na głowie 2 kierunki, a to, co stało się z moją psychiką przez niego, jest nie do ogarnięcia. Doszło do tego, że nie potrafiłam się na niczym skupić, w najprostszych rzeczach popełniałam błędy, zapominałam, co przed chwilą zamierzałam zrobić, męczyły mnie obsesyjne myśli, również te samobójcze i wiem, że gdybym nie była takim tchórzem jak jestem, to zabiłabym się. Nie wspomnę już o tym, że podniesienie się rano z łóżka było jak zdobycie Mount Everestu, a myśl o konieczności przeżycia "jakoś" całego dnia napawała mnie ogromnym lękiem.

Poszłam do psychiatry, już od ponad 1,5 miesiąca przyjmuję leki i jakąś poprawę odczuwam. Przede wszystkim przestałam przejmować się każdym duperelem wokół mnie (od zawsze miałam z tym problem, jestem perfekcjonistką do bólu), mam jakoś więcej energii i nieco bardziej pozytywne spojrzenie na wszystko. Często tylko uświadamiam sobie, że ten stan jest wywołany sztucznie i tak naprawdę to nie mam się z czego cieszyć. I wtedy dopada mnie lęk i dół, który jest dla mnie czymś normalnym.

No i leki nie pomagają w zapomnieniu ukochanej osoby, co to, to nie... Ostatnio jeszcze intensywniej myślę o tym człowieku, który mnie przecież tak zniszczył. Zbliża się lato, wszystko zaczyna kojarzyć mi się z nim, z porą, kiedy go poznałam... Trochę na siłę, wbrew sobie, ściągnęłam sobie Tindera, nawet nie po to, żeby od razu się z kimś wiązać, ale żeby zobaczyć, co to jest. Teraz na poważnie prowadzę rozmowę z dwoma chłopakami, żadnego spotkania jeszcze nie było, ale to być może kwestia czasu. I w tej właśnie sytuacji znowu nachodzą mnie jeszcze częstsze myśli o NIM. Dociera do mnie, że jeszcze nie jestem gotowa na nowe znajomości, a może już nigdy nie będę? Czytam gdzie nie gdzie, że ludzie nieszczęśliwie zakochani dochodzą do siebie nieraz przez 2, 3 lub 5 lat... Na chwilę obecną nie wyobrażam sobie nawet kontaktu fizycznego z innym facetem, nie wyobrażam sobie iść z kimś innym do łóżka, napawa mnie to niechęcią. Przyzwyczaiłam się do niego, było mi z nim dobrze i nagle brutalnie zostało to przerwane... Owszem, źle mnie często traktował, ale było mi z nim wspaniale w sensie fizycznym. Mam w pamięci jego wyidealizowany obraz i nie wyobrażam sobie teraz innego chłopaka na jego miejsce...
tolcia1111 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-04-30, 23:08   #986
kaate93
Zadomowienie
 
Avatar kaate93
 
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 1 011
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII

Cytat:
Napisane przez letmego Pokaż wiadomość
Tego na pewno potrzebuje. Tylko nie rozumiem faktu, że skoro on już dziś wie, co chce mi powiedzieć, to po co mamy czekać na to tydzień? Żebym przez ten czas przechodziła od skrajności w skrajność każdego dnia po sto razy.. ?
Mój były robił dokładnie tak samo jak ja chciałam po większej kłótni porozmawiać "już" albo jak najszybciej to on mi pisał że możemy pogadać, ale za kilka dni, tydzień...podobno chciał ochłonąć po wszystkim i nie rozmawiać w nerwach a mnie strasznie męczyło takie czekanie.
Ja aktualnie (bo nie wiem na jak długo ) mam mojego exa totalnie w tyłku, mógłby dla mnie przestać istnieć a w zasadzie to przestał
Nie wiem kiedy mi minie te dobre nastawienie ale mam nadzieję że pobędzie ze mną jeszcze troche
kaate93 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-04-30, 23:16   #987
letmego
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 206
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII

Cytat:
Napisane przez kaate93 Pokaż wiadomość
Mój były robił dokładnie tak samo jak ja chciałam po większej kłótni porozmawiać "już" albo jak najszybciej to on mi pisał że możemy pogadać, ale za kilka dni, tydzień...podobno chciał ochłonąć po wszystkim i nie rozmawiać w nerwach a mnie strasznie męczyło takie czekanie.
Ja aktualnie (bo nie wiem na jak długo ) mam mojego exa totalnie w tyłku, mógłby dla mnie przestać istnieć a w zasadzie to przestał
Nie wiem kiedy mi minie te dobre nastawienie ale mam nadzieję że pobędzie ze mną jeszcze troche
Czyli właściwie to wszystko działa na podstawie pewnych schematów.
Były takie sytuacje miedzy nami, kiedy to ja potrzebowałam paru dni na przemyślenie, nie chciałam rozmawiać tak od razu. Musiałam sobie wszystko w sobie ułożyć, wyciszyć się. I mimo, że w tych sytuacjach wiedziałam, że nadal go chcę, to nie dopuszczałam go do siebie.

Może za bardzo staram się zrozumieć jego działanie.. ale jest ono dla mnie niepojęte. Skłaniam się ku temu, że on jednak powie mi że podtrzymuje nasze rozstanie. Bo skoro miałby mi powiedzieć, że przepracujemy to, to po co by czekał? Po co miałby chcieć być daleko od osoby, którą kocha.

Zazdroszczę Ci podejścia, oby trwało już nieprzerwanie. Myślę, że każda z nas w końcu do tego dojdzie.
__________________
if you're going through hell, keep going

Zawsze, gdy telefon nie dzwoni, wiem, że to Ty...
letmego jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-05-01, 00:24   #988
faeria
she-wolf
 
Avatar faeria
 
Zarejestrowany: 2014-03
Lokalizacja: większe miasto
Wiadomości: 2 222
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII

A ja dzisiaj spotkałam się z pewnym chłopakiem bardzo sympatyczne spotkanie, on w potrzebie, ja też.. porozmawialiśmy sobie, wymieniliśmy przemyślenia. Raczej wiem, że to nic na przyszłość jeśli chodzi o bycie razem, ale widzę tu fajną znajomość.
To już drugi facet od rozstania z ex-em, który się mną w jakiś sposób zainteresował, nie mówię o zaiskrzeniu, ale po prostu docenił mnie jako kobietę. Bardzo podbudowuje na tak bardzo zburzonej przez byłego samoocenie.
Dzień uważam za bardzo udany, obudziła się we mnie nadzieja.

A i pofarbowałam drugi raz w życiu włosy, kolorek mnie bardzo usatysfakcjonował, chyba bardziej, niż za pierwszym razem, ale dopiero jutro w świetle dziennym tak naprawdę się przekonam

---------- Dopisano o 00:24 ---------- Poprzedni post napisano o 00:18 ----------

Cytat:
Napisane przez tolcia1111 Pokaż wiadomość
Od rozstania minęły 3 miesiące (opisywałam swoją historię jakieś 2 miesiące temu). I jestem na antydepresantach. Na początku marca stwierdziłam, że tak się nie da żyć, mam na głowie 2 kierunki, a to, co stało się z moją psychiką przez niego, jest nie do ogarnięcia. Doszło do tego, że nie potrafiłam się na niczym skupić, w najprostszych rzeczach popełniałam błędy, zapominałam, co przed chwilą zamierzałam zrobić, męczyły mnie obsesyjne myśli, również te samobójcze i wiem, że gdybym nie była takim tchórzem jak jestem, to zabiłabym się. Nie wspomnę już o tym, że podniesienie się rano z łóżka było jak zdobycie Mount Everestu, a myśl o konieczności przeżycia "jakoś" całego dnia napawała mnie ogromnym lękiem.

Poszłam do psychiatry, już od ponad 1,5 miesiąca przyjmuję leki i jakąś poprawę odczuwam. Przede wszystkim przestałam przejmować się każdym duperelem wokół mnie (od zawsze miałam z tym problem, jestem perfekcjonistką do bólu), mam jakoś więcej energii i nieco bardziej pozytywne spojrzenie na wszystko. Często tylko uświadamiam sobie, że ten stan jest wywołany sztucznie i tak naprawdę to nie mam się z czego cieszyć. I wtedy dopada mnie lęk i dół, który jest dla mnie czymś normalnym.

No i leki nie pomagają w zapomnieniu ukochanej osoby, co to, to nie... Ostatnio jeszcze intensywniej myślę o tym człowieku, który mnie przecież tak zniszczył. Zbliża się lato, wszystko zaczyna kojarzyć mi się z nim, z porą, kiedy go poznałam... Trochę na siłę, wbrew sobie, ściągnęłam sobie Tindera, nawet nie po to, żeby od razu się z kimś wiązać, ale żeby zobaczyć, co to jest. Teraz na poważnie prowadzę rozmowę z dwoma chłopakami, żadnego spotkania jeszcze nie było, ale to być może kwestia czasu. I w tej właśnie sytuacji znowu nachodzą mnie jeszcze częstsze myśli o NIM. Dociera do mnie, że jeszcze nie jestem gotowa na nowe znajomości, a może już nigdy nie będę? Czytam gdzie nie gdzie, że ludzie nieszczęśliwie zakochani dochodzą do siebie nieraz przez 2, 3 lub 5 lat... Na chwilę obecną nie wyobrażam sobie nawet kontaktu fizycznego z innym facetem, nie wyobrażam sobie iść z kimś innym do łóżka, napawa mnie to niechęcią. Przyzwyczaiłam się do niego, było mi z nim dobrze i nagle brutalnie zostało to przerwane... Owszem, źle mnie często traktował, ale było mi z nim wspaniale w sensie fizycznym. Mam w pamięci jego wyidealizowany obraz i nie wyobrażam sobie teraz innego chłopaka na jego miejsce...
Co do pogrubionego to mogę uczciwie przyznać, że to rozumiem, bo mam coś podobnego, aczkolwiek widzę po sobie, że się powoli z niego leczę..
Pisałam przed chwilą, że napotkałam na swojej drodze już dwóch chłopaków, którzy się mną zainteresowali, a minęły dopiero 3 miesiące od definitywnego rozstania. Nie potrafię póki co wyobrazić sobie żadnego kontaktu fizycznego z kimś innym, prócz byłym. On był moim pierwszym, to z nim wszystko przeżywałam. Ciężko jest o tym zapomnieć, zwłaszcza, że do swoich pierwszych razów w każdym tego wyrażenia znaczeniu podchodziłam bardzo emocjonalnie, było to dla mnie coś specjalnego, magicznego.
Z drugiej strony wiem też, że po prostu nie napotkałam jeszcze tego kogoś, na którego widok by mnie strzeliło, że wszystko przede mną. Wiem, że już nigdy nie będzie pierwszego razu w dosłownym znaczeniu, ale będą NASZE WSPÓLNE pierwsze razy Staram się więc iść przed siebie z podniesioną głową, nadzieją. Musi być w końcu lepiej.
__________________
"Stop thinking and just let things happen..."



tłumaczę
faeria jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-05-01, 10:03   #989
96d01e102add7070c06976f58186673cd4c31562_5fd94e024ad80
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2014-02
Wiadomości: 149
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII

Cześć dziewczyny, mogę dołączyć? Potrzebuję wsparcia
Mój eks zerwał ze mną kilka dni temu, po 7 miesiącach związku.

Powód? Był już jakiś kryzys, obiecaliśmy sobie że będziemy się starać i ja myślałam że już jest wszystko ok, że wychodzimy na prostą. Ale on stwierdził, że nie czuje już tego co kiedyś a to uczucie jest mu potrzebne do szczęścia i że nie czuje się ze mną szczęśliwy, i że nie umie ze mną być .
Twierdzi, że jestem zaborcza (fakt, jestem, wiecznie się o coś czepiałam, wiem że to moja wina, i chciałam nad tym pracować dla siebie i dla niego) i zbyt poważna, a on ma charakter bardzo olewczy i taki, że się wiecznie wygłupia i że te zmiany o których była mowa po prostu by się nie udały, takie charaktery. Powiedział że stracił wiarę w to ze nam się uda i, że to nienormalne żeby w tak młodym związku były takie zgrzyty. I, że oboje tęsknimy za tym jak było kiedyś ale że to już nie wróci bo w nim się już coś wypaliło. Że nadal mu się podobam ale już nie zależy mu na mnie jako na swojej dziewczynie. I nie chce być ze mną, czekając na cud, że może jednak znowu zaiskrzy.
Najgorsze jest to, że jeszcze tydzień temu rozmawialiśmy o wspólnym mieszkaniu i naprawdę myślałam że już wszystko w porządku.
I to był facet, z którym już myślałam, że będę na zawsze. Ideał pod względem wyglądu, zabawny, takie samo patrzenie na kwestie religii, małżeństwa itd., trochę mało odpowiedzialny ale nie przeszkadzało mi to tak, i na początku było idealnie jak w bajce, byłam taka szczęśliwa, jak wygłupialiśmy się, rozmawialiśmy godzinami, nawet przez związkiem czekałam na niego trzy miesiące bo był za granicą w pracy. A potem jak już byliśmy w związku to po czasie wyszedł ten mój niepewny, podły charakterek, byłam wiecznie niezadowolona, zła o jego koleżanki, zawsze byłam na nie, wiem że ja to zepsułam i dlatego to boli jeszcze bardziej
On mówi, że dziwnie się czuje na myśl, że mielibyśmy już nie mieć kontaktu, wczoraj cały dzień przegadaliśmy na messengerze i stąd wiem to wszystko co pisałam na początku bo chciałam szczegółowych wyjaśnień. Dzisiaj chce przyjść i przynieść mi moją koszulkę i odebrać swoje skarpetki, które u mnie zostały i pewną rzecz, którą zostawił u mnie w pracy. Bo może powinnam wspomnieć, że pracuję w rozrywce i on przedwczoraj przyszedł tam z kolegą, jakby nigdy nic, uprzedził mnie wcześniej i stwierdził, że jak nie zabroniłam to nie będzie mi przeszkadzać jego obecność, zachowywał się normalnie - rozmawiał ze mną jak kolega. Mój kolega z pracy, który też go zna powiedział mi, że może to brutalne ale jeśli on się zachowuje jakby nigdy nic, że nawet trochę go to rozstanie nie ruszyło to znaczy, że prawdopodobnie mu w ogóle nie zależało. Rozryczałam się.

Wczoraj mi napisał, że nie jest mu teraz dobrze, ale że to pewnie nie umywa się nawet do tego co ja czuję, i jak ja mu powiedziałam, że wtedy jak był u mnie w pracy to jakoś wyglądał i zachowywał się tak jakby nic mu nie było to powiedział, że nie wszystko do człowieka dociera od razu. I zapytałam, jak miałoby według niego to wyglądać teraz to stwierdził, że chciałby móc napisać, pogadać od czasu do czasu, wyjść na piwo.

Głupia, oczywiście mam nadzieję, że on jeszcze zatęskni, przejrzy na oczy i wróci. Ale teraz siedzę sama w mieszkaniu i zamiast pisać projekty na uczelnię to siedzę przed kompem, i czytam stare rozmowy, i oglądam nasze zdjęcia, nawet sprawdziłam na fb i zauważyłam, że usunął nasz status związku . Dziecinne jest przejmowanie się facebookiem, wiem, ale mnie to ruszyło. Nie płaczę już cały czas, co jakiś czas tylko łzy same napływają i zanoszę się szlochem :/.

Może jeszcze powinnam dodać, że dzień przed tym definitywnym rozstaniem poprosiłam go, żeby przyszedł do mnie wieczorem bo nie lubię być sama w mieszkaniu, i przyszedł, zjedliśmy kolację, i poszliśmy spać, w jednym łóżku, ale nawet mnie nie przytulił, dopiero jak poprosiłam. A jak zaczęłam płakać, bo wiedziałam że koniec jest już bliski to nawet nie pocieszał. Spał albo udawał że śpi. I rano jak wstaliśmy to właśnie podczas rozmowy zerwał tak definitywnie. Oczywiście się przy nim rozpłakałam, to przytulił, przeprosił, i powiedział mniej więcej to wszystko co napisałam na początku. Potem wyszedł, ja ryczałam, poszłam jakoś na uczelnię, a potem do pracy, i do tej pracy wieczorem przyszedł właśnie z kumplem o czym już mówiłam. Ja z kolegami z pracy po jej skończeniu zrobiliśmy u mnie małą imprezę bo nie chciałam być sama, i dzięki temu, że oni byli u mnie to nie położyłam się z płaczem do łóżka jakby to pewnie wyglądało jakbym była sama.

Co myślicie, na ten temat, możliwe jest żeby wrócił? Wszyscy znajomi mi zawsze powtarzali, że idealnie do siebie pasujemy . ja bardzo chcę żeby wrócił. Spotkać się z nim dzisiaj? I pilnować, żeby nie płakać? Nie wiem co mam robić, pomóżcie

Przepraszam za tak długi tekst, nie umiałam tego opisać krócej
A, i ja mam 22 lata, on 23.
96d01e102add7070c06976f58186673cd4c31562_5fd94e024ad80 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2015-05-01, 10:25   #990
letmego
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 206
Dot.: Rozstanie z facetem XXXIII

SnowWhiteee, podobnie jak w każdym przypadku- może zatęsknić, chcieć wrócić, przemyśleć. Ale niekoniecznie tak musi być.
Chyba dobrze byłoby przygotowywać się na obie te możliwości.
Daj mu również czas. Nie wiem czy codzienne rozmowy w takiej sytuacji (trochę podobnej do mojej) przyniosą pozytywny efekt.

Jak spędzacie majówkę? Te wolne dni i myślenie o tych, z którymi chcielibyśmy je spędzić dobijają
__________________
if you're going through hell, keep going

Zawsze, gdy telefon nie dzwoni, wiem, że to Ty...
letmego jest offline Zgłoś do moderatora  
Zamknij wątek

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2015-10-27 19:56:53


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 05:13.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.