Bezdzietne z wyboru / nie chcę mieć dzieci cz. IV

[faeria]

Ja im starsza, tym bardziej jestem na nie. Wszyscy uważają, żem młoda i głupia i mi się odmieni. Że właśnie hormony strzelą, gdy przekroczę magiczną 30.
Powiem szczerze, że załóżmy, gdybym skończyła studia, miała zapewnioną robotę, fajne plany na życie, które mogłabym sobie realizować, miała dobrego faceta u boku, to może by i nastał taki okres, że okej, mogłoby to dziecko być (choć i ta myśl mi szybko przechodzi jak sobie przypominam o tym, co na życie zaplanowałam i ciągle realizuję), ALE - tu duże jedno wielkie ale - nie chcę przechodzić przez ciążę i wszystko, co z tym stanem fizjologicznym związane. Jestem na medycynie, a w związku z tym uczę się i o tych sprawach z mega szczegółami - a im więcej się uczę, tym bardziej NIE chcę przez to przechodzić. Wchodziłaby więc pod uwagę tylko i wyłącznie adopcja lub nie wiem, jakaś surogatka. I tu znowu byłby problem - bo pewnie ot tak, bo nie chcę być w ciąży (plus problemy zdrowotne w rodzinie i duże prawdopodobieństwo, że u mnie też by były, ale tego nikt nie weźmie pod uwagę...) - to nikt się nie zgodzi.
No ale kto wie, może za te 10 lat surogatki już będą dla wszystkich? (akurat w tym temacie nie siedzę, więc przepraszam, jeśli palnęłam gdzieś jakąś bzdurę - mam jeszcze czas, aby się w to kiedyś zagłębić ).
Musiałam się wygadać

[pffe]

Napisane przez faeria

Ja im starsza, tym bardziej jestem na nie. Wszyscy uważają, żem młoda i głupia i mi się odmieni. Że właśnie hormony strzelą, gdy przekroczę magiczną 30.
Powiem szczerze, że załóżmy, gdybym skończyła studia, miała zapewnioną robotę, fajne plany na życie, które mogłabym sobie realizować, miała dobrego faceta u boku, to może by i nastał taki okres, że okej, mogłoby to dziecko być (choć i ta myśl mi szybko przechodzi jak sobie przypominam o tym, co na życie zaplanowałam i ciągle realizuję), ALE - tu duże jedno wielkie ale - nie chcę przechodzić przez ciążę i wszystko, co z tym stanem fizjologicznym związane. Jestem na medycynie, a w związku z tym uczę się i o tych sprawach z mega szczegółami - a im więcej się uczę, tym bardziej NIE chcę przez to przechodzić. Wchodziłaby więc pod uwagę tylko i wyłącznie adopcja lub nie wiem, jakaś surogatka. I tu znowu byłby problem - bo pewnie ot tak, bo nie chcę być w ciąży (plus problemy zdrowotne w rodzinie i duże prawdopodobieństwo, że u mnie też by były, ale tego nikt nie weźmie pod uwagę...) - to nikt się nie zgodzi.
No ale kto wie, może za te 10 lat surogatki już będą dla wszystkich? (akurat w tym temacie nie siedzę, więc przepraszam, jeśli palnęłam gdzieś jakąś bzdurę - mam jeszcze czas, aby się w to kiedyś zagłębić ).
Musiałam się wygadać

Ja w tym roku się nasłuchałam strasznie.
Ostatnio u mamy to miałam takie ciśnienie, że myślałam, że wybuchnę. Krew mnie zalała i w końcu buchnęłam, że mają mi nie wciskać bachora w brzuch bo albo będę usuwać albo jak urodzę to im podrzucę skoro tak bardzo chcą i że jeśli wpadnę to będzie tylko ich wina bo ciągle o tym pieprzą i mi życzą bachora i zniszczą mi życie.
Mama na szczęście ma normalne poglądy i powiedziała sama, że póki co babcią być nie chce ale po prostu od strony TŻ...mam coraz mniejszą ochotę jeździć na święta. Co rok wmawia mi się, że nasza kolej. A i od mojej się pojawiło, że rok starszy kuzyn ma maluszka. A ja na to, że nie moja wina, że sobie sprawił i spaprał najlepszy okres w życiu.
W końcu się z kimś pokłócę i to na amen bo to jest śmieszne żeby nie szanować cudzych poglądów.
Też musiałam się wygadać, o

[liselotta]

mam prawie 33 lata i nigdy nie chciałam mieć dzieci, po 30tce mi się nie zmieniło. z tymi hormonami to jakaś bzdura.
mam dobrego partnera od lat, mamy warunki finansowe i mimo wszystko dalej nie zamierzamy mieć dzieci. nasi znajomi dookoła właśnie obrodzili w potomstwo wszyscy i tylko my się ostaliśmy

[Margot45]

Ja zaraz skończę 40 i nie zmieniło się po 30-tce i jestem pewna, ze po 40-tce nie zacznę nagle żałować, ze "olaboga, lata minęły a ja bez brzucha". Znaczy, brzuch mam, zwłaszcza jak sobie dobrze podjem

[Maja102]

Napisane przez faeria

Ja im starsza, tym bardziej jestem na nie. Wszyscy uważają, żem młoda i głupia i mi się odmieni. Że właśnie hormony strzelą, gdy przekroczę magiczną 30.
Powiem szczerze, że załóżmy, gdybym skończyła studia, miała zapewnioną robotę, fajne plany na życie, które mogłabym sobie realizować, miała dobrego faceta u boku, to może by i nastał taki okres, że okej, mogłoby to dziecko być (choć i ta myśl mi szybko przechodzi jak sobie przypominam o tym, co na życie zaplanowałam i ciągle realizuję),

mnie nie strzeliło póki co
Co do planów na życie - ja własnie mam i dziecko by mi przeszkodziło w ich realziacji, a w każdym razie wyłączyło by mnie na miesiące/lata

Ja przez całe życie nie miałam zdecydowanych poglądów na dzieci, odmieniło mi się dopiero jak siostra urodziła. Obecnie ma trójkę i im dłużej się przyglądam jak to wygląda z bliska, tym bardziej się utwierdzam w przekonaniu, że to nie dla mnie

[201611240917]

Napisane przez Maja102

Ja przez całe życie nie miałam zdecydowanych poglądów na dzieci, odmieniło mi się dopiero jak siostra urodziła. Obecnie ma trójkę i im dłużej się przyglądam jak to wygląda z bliska, tym bardziej się utwierdzam w przekonaniu, że to nie dla mnie

Mówią, że swoje, to co innego niż pobyć z cudzymi :P
Ale tak jest, że jak pobędzie się troche w towarzystwie dzieci, to z ulgą wraca się do cichego domu.

[aKatia]

Napisane przez nimueg

Tobie przynajmniej mówi to druga kobieta, starsza, mająca wnuki. Tego pokolenia nie zmienisz. A mi o tym gada... facet. Starszy ode mnie o 4 lata. "Dzieci mieć trzeba. Zobaczysz, za kilka lat, jak Cię hormony strzelą". No ile można? Czasem mam wrażenie, że mówi tak, bo mi zazdrości, że po pracy mam święty spokój, a on musi zajmować się dzieckiem.

Nie wiem czy to kwestia wieku. W pracy są łącznie z nią trzy kobiety w tym wieku i tylko ona jest taka nachalna. Jedna z nich nie ma dzieci, mąż już nie żyje, ona jest na emeryturze i dalej korzysta z życia. Biega w szpilkach codziennie, zawsze jest umalowana i elegancko ubrana, chodzi na randki i ma tyle energii że czasem ja jej zazdroszczę. Nie żałuje że nie ma dzieci i zazwyczaj mnie broni. Tak samo z resztą jak koleżanka która sama ma dwójkę i jak twierdzi nie lubi dzieci ale jej na szczęście są spokojne i prawie nie słychać ich w domu.

Szkoda że nie wszystkie takie są. Wczoraj po osiedlu biegało kilkoro i krzyczało. Bez powodu. Po prostu biegało i krzyczało ile sił w płucach. Słyszałam je na czwartym piętrze przy zamkniętych oknach i wyjącym wietrze.

[Maja102]

Napisane przez shantai

Mówią, że swoje, to co innego niż pobyć z cudzymi :P
Ale tak jest, że jak pobędzie się troche w towarzystwie dzieci, to z ulgą wraca się do cichego domu.

nie chodzi o sam pobyt, tylko o to całe poświęcenie i umęczenie... najpierw trudy ciaży, potem porodu opowiedziane ze szczegółami, a potem przez 2-3 lata nie prześpisz całej nocy, nie zajmiesz swoimi sprawami ani się nie urwiesz z domu, jesli nie masz z kim dziecka zostawić...
Dla takiej osoby, jak ja, co wpada do domu jak po ogień (nawet jednego całego dnia w domu nie mogę wytrzymac, nie cierpię) i ma zawsze mnóstwo rzeczy do zrobienia, to nie do zniesienia Nie wspominając o tym, że dzieci po prostu mnie wku**iają i irytują. Jak miały miesiąc i jak maja 10 lat, to ciągle tak samo

W pracy na szczęście mam głównie facetów i żaden nie namawia nachalnie do powiększania rodziny

[201803090921]

Napisane przez liselotta

mam prawie 33 lata i nigdy nie chciałam mieć dzieci, po 30tce mi się nie zmieniło. z tymi hormonami to jakaś bzdura.

No raczej; nie sądzę, by po 30-tych urodzinach magicznie wzrastało ich stężenie

[faeria]

Napisane przez liselotta

mam prawie 33 lata i nigdy nie chciałam mieć dzieci, po 30tce mi się nie zmieniło. z tymi hormonami to jakaś bzdura.
mam dobrego partnera od lat, mamy warunki finansowe i mimo wszystko dalej nie zamierzamy mieć dzieci. nasi znajomi dookoła właśnie obrodzili w potomstwo wszyscy i tylko my się ostaliśmy

gdzie szukać takiego partnera? ciągle się boję, że każdy, którego napotkam nie będzie podzielał moich poglądów

Napisane przez Sziket

No raczej; nie sądzę, by po 30-tych urodzinach magicznie wzrastało ich stężenie

No raczej Oczywiście spora inna część znajomych mi ludzi uważa, że po prostu nagle mnie strzeli i o niczym innym nie będę myślała, tylko żeby zajść

[201604250941]

Tak się czasem zastanawiam co ludzie maja na mysli pisząc o planach ma zycie, które dziecko by pokrzyzowalo, to sie ciagle przewija, ale nikt nigdy nie rozwinal o co chodzi i potem sie zastanawiam czy.chce zdobyć K2, profesure, otworzyć restaurację czy co, to brzmi tak poważnie, 'mam plan'.

[Margot45]

Napisane przez candycotton

Tak się czasem zastanawiam co ludzie maja na mysli pisząc o planach ma zycie, które dziecko by pokrzyzowalo, to sie ciagle przewija, ale nikt nigdy nie rozwinal o co chodzi i potem sie zastanawiam czy.chce zdobyć K2, profesure, otworzyć restaurację czy co, to brzmi tak poważnie, 'mam plan'.

Czy ja wiem? T raczej logiczne.
Jeśli kobieta nastawia się na osiągnięcie np.wyższego stanowiska we własnym zawodzie czy dalekie podróże, zrobienie sobie min.1,5 rocznej przerwy na dziecko mocno te plany komplikuje.
Nie wszystkie firmy - zwłaszcza w dzisiejszych czasach, są pozytywnie nastawione do tego, ze ich pracownica idzie na macierzyński/ wychowawczy a potem chce do firmy wracać. Niektóre firmy reagują w tym momencie tak szybkim zwolnieniem, jak tylko prawo dopuszcza. I co w tej sytuacji? Po tej 1,5 rocznej przerwie od nowa szukać pracy? Kto Cię zechce z małym dzieckiem?

[zakonna]

Ja szczególnych planów nie miałam nigdy, ale i tak posiadanie dziecka uważam za upierdliwość i wieczną komplikację.

[201604250941]

Właśnie tez chyba nie mam konkretnego planu w tej chwilic a jak tyle osób mówi mam plan, to sie zastanawiam, czy moze czas jakiś ulozyc XD

---------- Dopisano o 11:38 ---------- Poprzedni post napisano o 11:36 ----------

Margot nie wylecieć z pracy to mi sie kojarzy raczej z podstawowa potrzeba, a nie planem,

[Maja102]

Napisane przez candycotton

Tak się czasem zastanawiam co ludzie maja na mysli pisząc o planach ma zycie, które dziecko by pokrzyzowalo, to sie ciagle przewija, ale nikt nigdy nie rozwinal o co chodzi i potem sie zastanawiam czy.chce zdobyć K2, profesure, otworzyć restaurację czy co, to brzmi tak poważnie, 'mam plan'.

mój plan:
1. rozwinąć się zawodowo (branża wymaga ciągłego rozwoju, żeby nie zostac technologicznie w tyle, a to, co mi sie marzy wymaga ode mnie jeszcze ze 2-3 lat nauki co najmniej)
2. kupic własne mieszkanie
3. żeby spełnić punkt 2, to jako singiel musze się mocno napracować, żeby mieć zdolnośc kredytową, czeka mnie cieżka harówa przez kilka lat i oszczędzanie na wkład własny i remont (i spłacanie kredytu przez następne 30 )
4. jak już urządzę to swoje mieszkanie, to chce zwiedzić cały kraj i świat (max zwiedzania, zero odpoczynku, tak lubię najbardziej)
A potem to juz mnie pewnie menopauza zastanie albo emerytura

[Margot45]

Napisane przez candycotton

Margot nie wylecieć z pracy to mi sie kojarzy raczej z podstawowa potrzeba, a nie planem,

Ale masz świadomość, ze decyzja o macierzyństwie - świadoma decyzja, może być równoznaczna z niemożliwością zaspokojenia tej podstawowej potrzeby?

[201803090921]

Napisane przez faeria

gdzie szukać takiego partnera? ciągle się boję, że każdy, którego napotkam nie będzie podzielał moich poglądów

Mój mąż też fanem dzieciątek nie jest; w czeluściach internetów go znalazłam

[liselotta]

Napisane przez faeria

gdzie szukać takiego partnera? ciągle się boję, że każdy, którego napotkam nie będzie podzielał moich poglądów

w pracy
zresztą część facetów z tych związków, które niedawno doczekały się dzieci miała dosyć swobodne podejście do tematu. gdyby ich partnerki nie chciały baaaardzo mieć dzieci, to nie wiem czy by się zdecydowali.

[201604250941]

Napisane przez Margot45

Ale masz świadomość, ze decyzja o macierzyństwie - świadoma decyzja, może być równoznaczna z niemożliwością zaspokojenia tej podstawowej potrzeby?

Nie, nie mam, opowiedz mi o tym, bo przez tyle lat nie zdążyłam sie skapnac

[faeria]

Napisane przez liselotta

w pracy
zresztą część facetów z tych związków, które niedawno doczekały się dzieci miała dosyć swobodne podejście do tematu. gdyby ich partnerki nie chciały baaaardzo mieć dzieci, to nie wiem czy by się zdecydowali.

w tym temacie to już moja własna mama usiłuje mieszać mnie w głowie - ma tylko jedno zdanie na ten temat: "facet Ci powie, że nie chce mieć dzieci, pobędzie z Tobą, żeby za parę lat zrobić skok w bok i kochance zrobić dziecko"
ale dodam, że mojej mamie małżeństwo się nie udało - co prawda z innego powodu, co nie zmienia faktu, że przez to uważa, że faceci to zło i nigdy potem w związek się nie pakowała

[201604250941]

Napisane przez faeria

gdzie szukać takiego partnera? ciągle się boję, że każdy, którego napotkam nie będzie podzielał moich poglądów

Może wsrod ludzi z jakąś pasja? Oni często nie mają zamiaru z niej rezygnować i wić gniazda. Moze jest cos, czego byś sie chciala sama nauczyć, może rowerem przez swiat czy cos w tym stylu?

[liselotta]

Napisane przez faeria

w tym temacie to już moja własna mama usiłuje mieszać mnie w głowie - ma tylko jedno zdanie na ten temat: "facet Ci powie, że nie chce mieć dzieci, pobędzie z Tobą, żeby za parę lat zrobić skok w bok i kochance zrobić dziecko"
ale dodam, że mojej mamie małżeństwo się nie udało - co prawda z innego powodu, co nie zmienia faktu, że przez to uważa, że faceci to zło i nigdy potem w związek się nie pakowała

lol, no rzeczywiście, jak nie chce mieć dzieci z żoną/partnerką to szybko będzie biegł kochance zrobić
nie śmieję się z podejścia twojej mamy złośliwie, bo moja babcia np. ma takie samo podejście i nienawidzi wszystkich facetów, ale proszę cię, nie słuchaj mamy, bo to jakieś absurdy są

[201604250941]

Jakbym tez babcie slyszala, nie słuchaj tego

[faeria]

Napisane przez liselotta

lol, no rzeczywiście, jak nie chce mieć dzieci z żoną/partnerką to szybko będzie biegł kochance zrobić
nie śmieję się z podejścia twojej mamy złośliwie, bo moja babcia np. ma takie samo podejście i nienawidzi wszystkich facetów, ale proszę cię, nie słuchaj mamy, bo to jakieś absurdy są

zdaję sobie z tego sprawę moja mama najmłodsza już nie jest, poglądów jej nie zmienię, dodatkowo z takim podejściem do facetów to wiadomo, że z nią na te tematy nie porozmawiam bez burzliwej wymiany zdań - cieszę się zatem, że jest to forum i mogę porozmawiać z bardziej doświadczonymi ode mnie osobami

*a taki kłamliwy facet bardzo szybko zostałby wolnym facetem, przerabiałam już to tylko w innej kwestii i to całkiem niedawno...

[201611240917]

Ja tam kariery nie planuję (chociaż kto wie :P ), a i tak mi się nie chce mieć dzieci.
Chociaż być może byłabym wtedy mniej leniwa i lepiej zorganizowana.

Jeszcze mam czas gdyby mi się odmieniło.

[faeria]

Napisane przez candycotton

Może wsrod ludzi z jakąś pasja? Oni często nie mają zamiaru z niej rezygnować i wić gniazda. Moze jest cos, czego byś sie chciala sama nauczyć, może rowerem przez swiat czy cos w tym stylu?

pewnie znajdę albo w pracy, albo rzeczywiście wśród ludzi z pasją
jestem na lekarskim, mam spore plany w związku z karierą, dodatkowo trenuję sport, który jest kosztowny i czasochłonny, chcę zwiedzać świat.. no nie ma tu miejsca na dziecko, z roku na rok coraz bardziej się w tym utwierdzam, nie zrezygnuję z tego, co robię - każda przerwa równałaby się z nawet z niemożliwością powrotu do tego, co robiłam...
no i tak jak mówiłam, nawet jeżeli nie wiem, stwierdziłabym, że wszystko zrealizowałam i wychowywanie dziecka nie byłoby takim złym pomysłem, to w życiu nie chciałabym przechodzić przez ciążę i wszystko, co z nią związane - z wielu względów

[Maja102]

Napisane przez liselotta

lol, no rzeczywiście, jak nie chce mieć dzieci z żoną/partnerką to szybko będzie biegł kochance zrobić
nie śmieję się z podejścia twojej mamy złośliwie, bo moja babcia np. ma takie samo podejście i nienawidzi wszystkich facetów, ale proszę cię, nie słuchaj mamy, bo to jakieś absurdy są

czyt: kochanka bedzie cwańsza i złapie faceta na dziecko, a ty sie sama zostaniesz

[faeria]

Napisane przez Maja102

czyt: kochanka bedzie cwańsza i złapie faceta na dziecko, a ty sie sama zostaniesz

no normalnie słowa mamy, bo o dziadkach nie wspomnę - oni nawet nie wiedzą o moich poglądach i nie biorą pod uwagę, że mogę myśleć TROSZKĘ inaczej, bo w ogóle by mnie od dziwadeł zwyzywali (babcia co i rusz mówi - "ty kota nie głaszcz, bo potem toksoplazmoza w ciąży to to i siamto... a kiedy będziesz mieć narzeczonego? itd.), mama sobie pogada, ale póki co albo nie wierzy (bo uważa, że trzepnie mnie magiczny instynkt), albo się już nie wtrąca (czyt. stara się)

[GrumpyCat]

https://www.siepomaga.pl/serduszko-wojtusia zbierają 350tys żeby chore dziecko mogło się URODZIĆ

[Margot45]

Napisane przez GrumpyCat

https://www.siepomaga.pl/serduszko-wojtusia zbierają 350tys żeby chore dziecko mogło się URODZIĆ

Co chcesz, w naszym kraju to standard.
Nienarodzone = święte i trzeba chronić za wszelką cenę.
Urodzi się - a nie daj borze niepełnosprawne - a co to kogo obchodzi?