|
|
#91 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: centrum
Wiadomości: 4 193
|
Dot.: rodzice i ich wtrącanie się w moje dorosłe życie
Cytat:
|
|
|
|
|
|
#92 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: centrum
Wiadomości: 4 193
|
Dot.: rodzice i ich wtrącanie się w moje dorosłe życie
Cytat:
ROZ-ter -ko - ja też od najwcześniejszych lat starałam się być niezależna. Ale ilekroć podjęłam złą decyzję wysłuchiwałam prenensji przez następne 10, 15 lat. Np. zdecydowałam się zdawać do jednego z najlepszych liceów w mieście, no ale cóż zonk - zabrakło mi punktów i musiałam uczyć się w innym mimo, że wcześniej rodzice odradzali mi wybór właśnie tego. Jako kierunek studiów wybrałam jeden z kierunków pedagogicznych (bardzo zresztą oblegany w tamtych latach) znów wbrew woli rodziców i co (a nie mówiliśmy) znowu zabrakło mi punktów. Tak więc podejmowałam swoje bardziej lub mniej słuszne decyzję - a w konsekwencji słucham na ich temat do dziś (chociaz patrząc dzisiaj z perspektywy czasu, dzięki bogu, że nie dostałam się na tamte studia) |
|
|
|
|
|
#93 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 17
|
Dot.: rodzice i ich wtrącanie się w moje dorosłe życie
Cześć Aga
Znowu tu weszłam i co widzę Dziewczyno!! Znowu rozterki.. )))a ja myślałam że po ptokach ![]() A tak całkiem serio oto Twój cytat " Ja jednak mówiłam tylko "tak, nie , zobaczę, zorientuję się" a mój ton jednoznacznie wskazywał, że wcale nie przeszłam nad wszystkim do porządku dziennego." Twoje słowa - zorientuje się ,zobaczę - wyraźnie otwierają furtkę dla Twoich rodziców. Dajesz im do zrozumienia że mimo wszystko Twoje serce jest nadal otwarte i gotowe do odbioru. Nie dziw się zatem że tkwisz w jednym miejscu. Sorki ale po tym co piszesz wniosek jest jeden - rodzice mają gdzieś Twój ton...dalej sterują Tobą. Udawanie że nic się nie stało...... jakie to schematyczne i skuteczne. bo uwalnia w nas nadzieje na zmianę........ale zmiana nie nadejdzie .......im wcześniej sobie zdasz z tego sprawę tym lepiej ONI SIĘ NIE ZMIENIą - tylko TY możesz się zmienić....... Zdaje sobie sprawę że to baardzo trudny moment. Co cię powstrzymuje????? Czego obawiasz????? Może jeszcze, mimo wszystko nie jest to dla Ciebie dobry moment do radykalnych cięć, do odcięcia pępowiny. Jakąkolwiek decyzję podejmiesz - bądź wobec siebie szczera - nie oszukuj się i nie usprawiedliwiaj. Staw czoła konsekwencjom i pogódź się ...ze sobą. wiem jedno nie można być półdziwicą, albo się nią jest albo nie jest. Każdy stan niesie za sobą dalszy ciąg wydarzeń. Tylko my czasami nie chcemy przyjąc tego do wiadomości. Z autopsji wiem że łatwiej żyć w wytworzonym przez siebie świecie iluzji - bo lepsze znane piekło niż nieznane niebo.. Masz jeszcze szansę na zmianę - Dziwczyny mądrze piszą - ale decyzja jak zwykle należy do Ciebie - bramka nr 1 czy bramka nr 2 Ps. To wypominanie Twoich dawnych posunięć ( studia) to niby czym jest wg Ciebie? Pozdrawiam Cię i Trzymam kciuki za Twoje suwerenne decyzje. |
|
|
|
|
#94 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2003-02
Lokalizacja: Gdańsk
Wiadomości: 132
|
Dot.: rodzice i ich wtrącanie się w moje dorosłe życie
Czytam sobie i czytam i wydaje mi sie, ze nie tedy droga. Ty caly czas cierpisz Agajot... i probujesz wychowywac swoich rodzicow a to Ci sie nie uda chocbys nie wiem jak bardzo chciala. Ty musisz zmienic swoje nastawienie a zeby je zmienic musisz zrozumiec mechanizmy jakimi posluguja sie rodzice i dlaczego na nie tak a nie inaczej reagujemy. Jestes na dobrej drodze ale moim zdaniem potrzebujesz fachowej pomocy jesli nie chcesz polec na polu chwaly.
Cale Twoje zycie dzialalas razem z rodzicami w oparciu o ustalone przez nich schematy, nie da sie wiec ich zmienic w ciagu 1 dnia a nawet w ciagu 1 roku. Dla nich Twoje bunty sa tylko kolejnym etapem dla Ciebie nie jest to jakis tam etap przeciez tylko otwarta walka. Czesto ludzie decyduja sie nawet na zerwanie kontaktow... i pozniej okazuje sie, ze cierpia obie strony i nawet zza grobu toksyczni rodzice wyciagaja swoje macki i steruja naszym zyciem. Rodzice to bardzo trudny temat i nie latwo sobie z nim samemu poradzic nawet majac wsparcie TZ-a. Sama wiesz co sie w Tobie klebi jakie emocje wywoluja w Tobie slowa ojca albo matki a to swiadczy tylko o tym, ze jestes bardzo slaba i nie radzisz sobie z tym ciezarem. Wiem, ze to co pisze moze sie wydawac zbyt ostre ale ja zaczelam walczyc o siebie i swoje zycie juz dawno temu i w momencie kiedy ich slowa i nawet czyny przestaly mnie ranic a ich postepowanie bylo i jest nadal takie samo przeciez, zrozumialam ze wygralam Wygrywam bardzo czesto a kocham ich chyba nawet mocniej ale zupelnie inaczej.Przeczytaj Agus "Toksycznych Rodzicow" S. Forward. Wiekszosc ich zachowan bedziesz umiala wytlumaczyc i bedziesz wiedziala co robic. Bedziesz sie smiala, ze te mechanizmy rzadza wszystkimi ludzmi na swiecie i ze mozna z nimi zyc. Przede wszystkim sama nie staniesz sie nigdy toksycznym rodzicem. Bo niestety zazwyczaj tak jest ze dzieci toksycznych rodzicow same sie nimi staja pomimo tego ze wydaje sie im ze postepuja zupelnie inaczej niz swoi rodzice. Moja mama kiedy zrozumiala o co mi chodzi , a zrozumiala bo potrafilam jej w koncu odpowiednio wytlumaczyc poplakala sie i powiedziala, ze wlasnie tego zawsze chciala uniknac bo tak sie czula ze swoja mama... dla mnie byl to szok! Problem okazal sie wielopokoleniowy... tak jak to opisala Forward. serdecznosci ika
__________________
"Jedyna godna rzecz na świecie: twórczość, a szczyt twórczości to tworzenie samego siebie" Leopold Staff |
|
|
|
|
#95 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2003-02
Lokalizacja: Gdańsk
Wiadomości: 132
|
Dot.: rodzice i ich wtrącanie się w moje dorosłe życie
ps. Moi tez byli dla mnie za dobrzy a ja to jak zwykle niewdziczny Bachor
.
__________________
"Jedyna godna rzecz na świecie: twórczość, a szczyt twórczości to tworzenie samego siebie" Leopold Staff |
|
|
|
|
#96 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: centrum
Wiadomości: 4 193
|
Dot.: rodzice i ich wtrącanie się w moje dorosłe życie
Cytat:
|
|
|
|
|
|
#97 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2003-02
Lokalizacja: Gdańsk
Wiadomości: 132
|
Dot.: rodzice i ich wtrącanie się w moje dorosłe życie
Cytat:
sam nie znika ale o wiele latwiej z nim walczyc i sie go pozbyc no i sie go rozumie a nie stapa po omacku. Ja wychodze z zalozenie ze nie ma co wywazac drzwi ktore juz dawno ktos otworzyl.
__________________
"Jedyna godna rzecz na świecie: twórczość, a szczyt twórczości to tworzenie samego siebie" Leopold Staff |
|
|
|
|
|
#98 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-10
Lokalizacja: Silesia
Wiadomości: 8 459
|
Dot.: rodzice i ich wtrącanie się w moje dorosłe życie
Agajotku co do krytyki , nie pozwól się krytykować rodzicom i wypominać takich czy innych decyzji , po prostu np. wychodź jak zaczynają to robić. Wstań i wyjdź, bez względu w czyim domu do takiego krytykowania dojdzie.
Nie musisz tego słuchać.
__________________
Trzeba rozmawiać a nie czekać , aż się ktoś domyśli , co masz w głowie |
|
|
|
|
#99 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: centrum
Wiadomości: 4 193
|
Dot.: rodzice i ich wtrącanie się w moje dorosłe życie
Cytat:
|
|
|
|
|
|
#100 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2003-05
Lokalizacja: Katowice
Wiadomości: 2 191
|
Dot.: rodzice i ich wtrącanie się w moje dorosłe życie
Nie przypuszczałam, że ten problem jest taki rozpowszechniony.
Ja ma podobny, tyle, że dityczy teściów - klasyczny przykład "toksycznych rodziców". Przy tym mój mąż również jest jedynakiem a nasza córka jest ich jedyną wnuczką. Kiedy nie było jeszcze Agi na świecie - były pretensje, że nie radzimy się w sprawach życiowych, że nie radzimy się w sprawach przyuziemnych, było stawianie wszystkich znajomych dookoła za wzór do naśladowania i wieczne porównywanie nas do nich i naszego życia do ich życia. Potem pojawiła się Agnieszka i zaczęły się uwagi dotyczące jej wychowania, mało tego - momentami podejmowanie decyzji dotyczących Agi bez naszej wiedzy i zgody. Kiedy zwracaliśmy uwagę, że to jest nasze dziecko i to my jesteśmy za nie odpowiedzialni i my będziemy podejmować wszelkie decyzje - słyszeliśmy, że jesteśmy niewdzięczni, bo oni przecież robią to dla naszego i jej dobra. Mieszkamy bardzo blisko siebie - raptem kilka ulic dalej, więc wciąż słyszymy, że wnuczka ich nie odwiedza, a ma przecież tak blisko. Słyszymy również (i tu przemawia przez nich chyba zazdrość), że Aga ma znacznie lepszy kontakt z moją mamą - i to przez nas, bo my (a konkretnie ja) ją nastawiamy przeciwko dziadkom, a miłości przecież trzeba nauczyć. Dla mnie to bzdura - to tak jakby ktoś chciał zmusić drugą osobę do pokochania siebie. W zasadzie na każdym kroku jest jakaś krytyka, bo wciąż staramy się żyć po swojemu (a jesteśmy 18 lat po ślubie). Do tego podobnie jak u Agajot - komentarze na nasz temat w obecności dziecka. Oni w ogóle mają taki śmieszny sposób mówienia, że np. rozmawiają o Adze w jej obecności tak jakby jej nie było. Tyle że Aga jest na tyle lojalna (jeśli można to rozpatrywać w tych kategoriach), że mówi o takich nam o takich sytuacjach. Na zwróconą uwagę, że przecież nie powinni robić takich rzeczy - słyszymy - albo że Aga sobie coś wymyśliła -bo nie było takiej sytuacji - albo "przecież nie mówiliśmy nic takiego". Problem jak dla mnie jest nierozwiązywalny. Mój mąż staje zawsze po naszej stronie, ale z drugiej strony zdaje sobie sprawę z tego, że to jego rodzice, a on jest jedynakiem i w dodatku maja jedyną wnuczkę, i nie chce zrywać z nimi kontaktu. Doszło do tego - że ja pojawiam się u nich mniej więcej dwa razy w roku - przy oficjalnych okazjach - i na ogół mało co sie odzywam. To co robią moi teściowie to poprostu szantaż emocjonalny - to my mamy czuć się winni całej tej sytuacji, my powinniśmy się dostosowywać. I nic nie pomaga zwracanie uwagi - że ich zycie to ich życie, z nasze - nasze - i wara im od tego. Rozpisałam się bardzo, a chyba nie podsunęłam rozwiązania. Jak napisałam - dla mnie sytuacja jest nie do rozwiązania - rodziców nie zmienisz. Czasem marzę o przeprowadzce na drugi koniec Polski - wtedy kontakty siłą rzeczy byłyby ograniczone i może byłoby nieco łatwiej. |
|
|
|
|
#101 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2006-03
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 353
|
Dot.: rodzice i ich wtrącanie się w moje dorosłe życie
Agajot,otworzyłam Twój wątek ponieważ szukałam wytłumaczenia dlaczego moi dwaj synowie(żonaci,dzieciaci, w wieku 39,41 lat) nie utrzymują z nami (ja+mąż) takiego kontaktu jak byśmy chcieli.Dziękuję Wam dziewczęta za to,że pozwoliłyście mi zrozumieć istotę sprawy.Bałam się,że synowie nie kochają nas,że jesteśmy im niepotrzebni.Teraz wiem-to nie prawda.Poprostu im jesteśmy starsi tym mniej mamy "swojego życia" i chcemy żyć Waszymi problemami.Kiedyś nie mieliśmy czasu żeby z Wami rozmawiać:co tam w szkole,odrobileś lekcje,wróć o ósmej....koniec rozmowy.Za to teraz chcemy wynagrodzić to sobie z nawiązką.A poza tym bardzo,bardzo Was kochamy i choć sami kiedyś śpiewaliśmy"...niczego nas nie nauczy starszych przestroga, będziemy kroczyć,będziemy kluczyć na własnych nogach..." to chcielibyśmy uchronić Was przed potknięciem.
Agajot,przykro mi to pisać ale masz strasznych rodziców(mam nadzieję,że ja taka nie jestem) i musisz zmienić stosunki między Wami,bo jeszcze moment i mimo,ze bardzo ich kochasz ,nie wytrzymasz,wybuchniesz,a wtedy oni będa bardzo nieszczęśliwi-"za co nas to spotyka,przecież wszystko robimy dla jej dobra ". Zastanawiałam się jak mogłabyś powiedzieć rodzicom to wszystko o czym pisałaś tutaj-A POWIEDZIEć MUSISZ.A może listownie?.Zacząć od zapewnienia o wielkiej do nich milości i dalej w ciepłym lecz zdecydowanym tonie wyjaśnij,że jesteś od dawna dorosła.To wszystko co napisałaś tutaj uporządkuj,sformułuj tak,zeby nie było agresji,ale też nie klękaj przed nimi.Wypunktuj zarzuty.Na koniec wyjaśnij,dlaczego zdecydowałaś się na pisać.Że chciałabyś jak najlepszych z nimi kontaktów,ale tak jak dotąd być nie może.Użyłaś gdzieś takiego zdania "przecież to jasne,ze lubimy spędzać czas z ludzmi,którzy są wobec nas uprzejmi..itd" Napisz im to zdanie.A moze jako motto przytoczysz maksymę,którą zapamietałam i wzięłam sobie do serca "dorosłe dzieci trzeba traktować tak jak bardzo dobrych znajomych.Służyć pomocą wtedy kiedy poproszą,ale nie bawić się w szkołę" Agajot to sa tylko moje sugestie,zrobisz tak jak uznasz za stosowne,nie chcę brać odpowiedzialności,że przezemnie sie nie udało.Do mnie gdyby syn tak napisał byłabym mu wdzięczna-nie musiałabym szukać wyjśnień na forum.Uważam,że jesteś wspaniałą córką.Chciałabym mieć taką.Zyczę Tobie i Twoim Rodzicom aby się udało.A jak nie ,odseperuj się na jakiś czas zapewniając ich jednak przedtem o swojej milości. |
|
|
|
|
#102 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-10
Lokalizacja: Silesia
Wiadomości: 8 459
|
Dot.: rodzice i ich wtrącanie się w moje dorosłe życie
Agajotko, napisanie listu nie jest złym pomysłem. jest takie powiedzenie ...papier dużo zniesie. Nikt Ci też nie przerwie wypowiedzi, ani Cie nie zdenerwuje, nie będzie robił min itd.
Będziesz mogła poprawić źle wyrażoną myśl, niejako zobaczyć , to co przekazujesz , zanim trafi do adresata, bez słów niepotrzebnych. Potem jeszcze skonsultuj z mężem ![]() Agajotko, pisało tutaj kilka osób ,że problem jest nierozwiązywalny. Moim zdaniem jest rozwiązywalny, gdyz jednak wiekszość osób, do kórych rodzice nadmiernie się wtrącali i usiłowali "układać" im życie po swojemu, jednak jakos sobie wywalczyło niezalezność i w miarę spokojne i poprawne stosunki. Ceną jednak zawsze jest ochłodzenie niejakie tych stosunków.Po prostu trzeba poznać machanizmy i znaleźć sposób. Rodzice mojej znajomej po ślubie mieli zwyczaj planować im wszystkie weekendy, dzwonili i mówili jutro jedziemy np. do Krakowa, albo do cioci na wieś, albo podjeżdżali po nich bez uprzedzenia i wymuszali wyjazd. Raz i drugi zastali zamknięte drzwi, bo dzieci wyjechały na weekend wczesniej, same i gdzie indziej. Odbierali bez wiedzy rodziców wnuczką z przedszkola , jak się najedli wstydu, bo panie w przedszkolu na życzenie rodziców oświadczyły, że nie wydadzą dziecka innej osobie niż ojciec czy matka, chyba ze otrzymają danego dnia rano dyspozycję od rodziców.to zaczeli myśłeć, chociaż nie oeszło się bez płaczóe , awantur i milczących miesięcy. Teraz mają do dyspozycji jeden weekend z dziećmi i wnuczką lub tylko z wnuczką. A o swoich odwiedzinach uprzedzają telefonicznie zawsze moga poprosić o pomoc, ale wiedzą już , że owo zawsze nie oznacza co kilka dni.
__________________
Trzeba rozmawiać a nie czekać , aż się ktoś domyśli , co masz w głowie Edytowane przez ROZ-ter-KA Czas edycji: 2006-03-29 o 21:19 |
|
|
|
|
#103 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: centrum
Wiadomości: 4 193
|
Dot.: rodzice i ich wtrącanie się w moje dorosłe życie
Tak, zdecydowanie napisanie listu będzie najlepszym rozwiązaniem. Zajmę się tym może w czasie weekendu, bo teraz nie mam nawet czasu na buszowanie po wizażu. No i oczywiście zdam Wam ze wszystkiego relację.
|
|
|
|
|
#104 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 2
|
Dot.: rodzice i ich wtrącanie się w moje dorosłe życie
Z wielkim zainteresowanie śledzę ten wątek, gdyż mam podobny problem, a może nawet większy. Moja matka samotnie wychowywała mnie i mojego starszego brata. Ja tak jak autorka wątku byłam grzeczną, poukładaną, nie sprawiającą żadnych problemów córką. Wspólne spędzanie czasu, spacery itd. Nigdy nie udzielałam się towarzysko choć nie jestem odludkiem. Teraz mam 31 lat, a czuję się jakbym miała 15! Wszystko było dobrze do momentu kiedy z przyczyn "wyższych" musieliśmy odwołać ślub (ja z moim narzeczonym). Oczywiście były łzy, uwagi typu jak ja się teraz pokaże ludziom, wszyscy będą się ze mnie śmiali. Od tamtego momentu minęły 4 lata. Nadal jestem z moim narzeczonym pomimo jej ciągłych uwag jak to on mnie potraktował, że wcale mu na mnie nie zależy i po co tak się staram skoro i tak mnie prędzej czy później zostawi. Nie wiem jak można kogoś tak nienawidzieć. Długo bym musiała pisać co przez te lata siędziało i czego musiałam wysłuchiwać. W końcu się wyprowadziłam po jej niezbyt wybrednym epitecie na mój temat. Było w miarę spokojnie (bo narzeczony pracuje za granicą) dopóki nie urodziłam dziecka! Synuś miał kolkę - moja wina, trujemy dziecko, doniosła nawet do położnej, że jem pieczarki co świadczy o tym, że truję dziecko (karmiłam piersią). Synek jak na złość babce rósł jak na drożdżach, nie chorował. Lekarze do tej pory nie mogą się nadziwić, że jest taki duży jak na swój wiek. Potem znów narzeczony wyjechał do pracy, mama cała szczęśliwa zajmowała się wnukiem, choć bardzo siętego obawiałam. Pół roku minęło jakoś bez większych scysji. Powrót narzeczonego i wszystko od początku, to było 5 miesięcy temu. Telefony do pracy jak to ja żałuję dziecku na ubranie, jak to jest zastraszone przez ojca a ja nic z tym nie robię itd itd. Doszło do tego, że wpadła do mnie do pracy i przy kolegach jeżdziła sobie po mnie i po narzeczonym.
Ale przekroczyła wszelkie granice kiedy nasłała na nas policję, że dziecko jest zastraszone. Policja oczywiście była, jak się domyślacie wyszli uśmiechnięci chwaląc nasze mieszkanie. Dwa miesiące ciszy i telefon jak gdyby nic się nie stało, coś tam w sprawie Pitu. Dziś narzeczony wyjechał znów do pracy, a matka wiedząc o tym "odwiedza" wnuka w naszym mieszkaniu, bez mojej wiedzy i pozwolenia. Synkiem zajmuje się ciocia, za którą on przepada. Dodam jeszcze, że matka nie potrafi uszanować niczego, przewiesza obrazki, zdejmuje zdjęcia, uczy synka zabawy kasetami czego skutecznie go oduczyliśmy. Nie wiem co mam robić, zła jestem na siebie, że na to wszystko pozwalam, ale kiedy pomyslę, że mam do niej zadzwonić to skóra mi cierpnie, chciałabym aby ktoś ten problem za mnie rozwiązał, choć wiem, że muszę to zrobić sama! Sytuacja beznadziejna. Wiem, że matka się nie zmieni, narzeczony ma już tego dość. Wiem, że muszę coś zrobić bo oszaleję, a najchętniej schowałabym sięw mysią dziurę. Nie mam siły. Każdy konflikt odchorowuję, odbija się to na moim związku i pośrednio na dziecku. |
|
|
|
|
#105 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: centrum
Wiadomości: 4 193
|
Dot.: rodzice i ich wtrącanie się w moje dorosłe życie
Cytat:
. Tak czasem myślę, czy oni nie myślą o konsekwencjach swojego postępowania, że może tym razem posuną się za daleko i będzie za późno na naprawianie czegokolwiek? A czy w stosunku do Twojego brata mama zachowuje się tak samo?
|
|
|
|
|
|
#106 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-10
Lokalizacja: Bawaria
Wiadomości: 24 540
|
Dot.: rodzice i ich wtrącanie się w moje dorosłe życie
Absolutnie nie wpuszczac matki do mieszkania, zmienic zamki, cioci kategorycznie zabronic jej wpuszczac. Nie utrzymywac z matka zadnych kontaktow, zadnych. Czy nie widzisz, ze przez to wszystko prowadzisz nerwowe i niezyt szczesliwe zycie? Marnujesz sobie najpiekniejsze lata a zycie mamy tylko jedno.
Co innego grozby a co innego nasylanie policji. Ona nie cofnie sie przed niczym, albo wyjedz gdzies daleko, albo nie wpuszczaj matki do swojego domu i zycia. Edytowane przez Luba Czas edycji: 2006-08-14 o 19:18 |
|
|
|
|
#107 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-10
Lokalizacja: Silesia
Wiadomości: 8 459
|
Dot.: rodzice i ich wtrącanie się w moje dorosłe życie
Luba napisała dosyć brutalnie, ale czasami takie rozwiązanie jest jedyne, a toksyczni rodzice powinni skorzystać z terapeuty.
Warto rozwazyć zamianę mieszkania, czy wynajęcie go gdzies dalej, żeby ograniczyc kontakty.
__________________
Trzeba rozmawiać a nie czekać , aż się ktoś domyśli , co masz w głowie |
|
|
|
|
#108 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 2
|
Dot.: rodzice i ich wtrącanie się w moje dorosłe życie
Jeśli chodzi o mojego brata to on mniej się jej wymysłami przejmuje choć i jemu i jego dziewczynie nie oszczędza przytyków. Próbowała go przekabacić przeciwko mnie ale brat zna matkę i wie, że niej est to w pełni zrównoważony człowiek. Namawialiśmy ją aby poszła do psychiatry bo to co czasem wygaduje naprawdę kwalifikują ją do leczenia ale on uważa, że wszyscyrobią jej na złość i to my mamy coś z głową. Teraz kiedy i brat i ciocia (siostra matki) stoją po mojej stronie przyjaciółką jest przyszła synowa! Przykro to mówić ale matka to bardzo fałszywy człowiek, chyba nikogo nie lubi, nie potrafi się nawet szczerze uśmiechnąć. Nie wiem dlaczego taka się stała, kiedyś była zupełnie inną kobietą.
|
|
|
|
|
#109 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: centrum
Wiadomości: 4 193
|
Dot.: rodzice i ich wtrącanie się w moje dorosłe życie
Cytat:
|
|
|
|
|
|
#110 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-10
Lokalizacja: Zabrze
Wiadomości: 377
|
Dot.: rodzice i ich wtrącanie się w moje dorosłe życie
Cytat:
Ale troche mnie przerazaja Twoje rady, zeby wyrzucic Matke z zycia i nie utrzymywac z nia zadnych kontaktow. Z tego co pisalas mialas ogromny problem z Tesciami. Ale Matka a Tesciowa, to jest jednak troche co innego. Czy Ty swoja Mame tez bylabys w stanie wyrzucic ze swojego zycia i nie utrzymywac z nia zadnych kontaktow? Ja chyba jednak nie, choc dla ratowania swojej prywatnosci bylam zmuszona zamieszkac w innym miescie. |
|
|
|
|
|
#111 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-10
Lokalizacja: Bawaria
Wiadomości: 24 540
|
Dot.: rodzice i ich wtrącanie się w moje dorosłe życie
Cytat:
Edytowane przez Luba Czas edycji: 2006-08-14 o 19:20 |
|
|
|
|
|
#112 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-10
Lokalizacja: Silesia
Wiadomości: 8 459
|
Dot.: rodzice i ich wtrącanie się w moje dorosłe życie
Fragment ksiązki "Toksyczni rodzice"Susan Forward.
Rodzice, którzy akceptują samych siebie, nie muszą kontrolować swoich dorosłych dzieci. Ale toksyczni rodzice, których spotkaliśmy w tym rozdziale, działają pod wpływem głębokiego poczucia braku satysfakcji z własnego życia i lęku przed odrzuceniem. Niezależność dziecka jest dla nich jak utrata ręki. Kiedy dziecko dorasta, dla rodzica staje się jeszcze bardziej istotne pociąganie sznureczkami, które utrzymują je w zależności. Dopóki toksyczni rodzice potrafią skłonić swojego syna czy córkę do czucia się dzieckiem, dopóty mogą utrzymywać kontrolę. W rezultacie, dorosłe dzieci kontrolujących rodziców często mają niewyraźne poczucie własnej tożsamości. Mają problemy z patrzeniem na siebie jako na istoty oddzielone od rodziców. Nie potrafią odróżnić własnych potrzeb od potrzeb rodziców. Czują się bezradne. Wszyscy rodzice kontrolują swoje dzieci aż do chwili, kiedy one same przejmują kontrolę nad swoim życiem. W normalnych rodzinach zmiana ta ma miejsce wkrótce po wejściu w wiek dorosły. W rodzinach toksycznych to zdrowe oddzielenie jest opóźnione o całe lata lub też nigdy do niego nie dochodzi.
__________________
Trzeba rozmawiać a nie czekać , aż się ktoś domyśli , co masz w głowie |
|
|
|
|
#113 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2003-02
Lokalizacja: Gdańsk
Wiadomości: 132
|
Dot.: rodzice i ich wtrącanie się w moje dorosłe życie
Cytat:
__________________
"Jedyna godna rzecz na świecie: twórczość, a szczyt twórczości to tworzenie samego siebie" Leopold Staff |
|
|
|
|
|
#114 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: centrum
Wiadomości: 4 193
|
Dot.: rodzice i ich wtrącanie się w moje dorosłe życie
Wpadłam tylko na chwilkę - nie przeczytałam co prawda na razie książki, choć to co wkleiłyście brzmi zachęcająco i pewnie to zrobię. Załatwiłam sprawę intuicyjnie. Napisałam co prawda list, ale ostatecznie postanowiłam, że odważę się i stawię czoła problemowi twarzą w twarz. Dzisiaj odwiedziłam ich i przeprowadziliśmy długą i poważna rozmowę. Nie wiem czy osiągnęłam to co chciałam, ale myślę, że sporo, skoro po paru minutach moja mama powiedziała do ojca "wysłuchaj jej bo ona ma rację". Zaczęło się od "nie kłóćmy się przecież niedługo święta, puśćmy wszystko w niepamięć". Powiedziałam, że nie chcę się kłócić tylko wyjaśnić wszystko, bo zależy mi na kontaktach z nimi, ale nie w takim wydaniu jak dotychczas. Moja mama już wsześniej zrozumiała, co się święci i nic nie mówiła. Nie będę przytaczała wszystkiego bo nie w tym rzecz. Decydujący moment nadszedł kiedy zapytałam tatę kiedy komuś z kim lubi się spotykać powiedział, że za dużo ma do powiedzenia, wygaduje bzdury, nie ma racji i wie wszystko najlepiej? Powiedział, że nikomu tak nie mówi. A ja na to "mówisz tak do mnie i dlatego nie jest mi miło, gdy spędzam z Tobą czas". Wiem, że nie było to najmilsze, ale mam wrażenie że zadziałało. nie wiem tylko czy tylko do Świąt czy na dłużej.
Dziękuję za wszystkie Wasze rady - dały mi siłę i wiarę, że to nie ja jestem tą złą, niewdzięczną córką i że mam prawo walczyć o własną niezależność |
|
|
|
|
#115 | |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2003-05
Lokalizacja: Katowice
Wiadomości: 2 191
|
Dot.: rodzice i ich wtrącanie się w moje dorosłe życie
Cytat:
|
|
|
|
|
|
#116 | |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2003-02
Lokalizacja: Gdańsk
Wiadomości: 132
|
Dot.: rodzice i ich wtrącanie się w moje dorosłe życie
Cytat:
. Pierwsze koty za ploty jak mowia, zrobilas duzy krok do przodu i coby sie dalej nie dzialo cos juz na zawsze zostalo nazwane i zmienione.
__________________
"Jedyna godna rzecz na świecie: twórczość, a szczyt twórczości to tworzenie samego siebie" Leopold Staff |
|
|
|
|
|
#117 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-10
Lokalizacja: Wrocław i okolice
Wiadomości: 6 552
|
Dot.: rodzice i ich wtrącanie się w moje dorosłe życie
Agajot- gratuluję
![]() Cieszę sie i mam nadzieję, ze teraz ułoży się lepiej. |
|
|
|
|
#118 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 17
|
Dot.: rodzice i ich wtrącanie się w moje dorosłe życie
Pozdrawiam |
|
|
|
|
#119 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-10
Lokalizacja: Bawaria
Wiadomości: 24 540
|
Dot.: rodzice i ich wtrącanie się w moje dorosłe życie
Wspaniale! Jestes na dobrej drodze. Pewnie na jednej rozmowie sie nie skonczy ale bardzo madrze zaczelas. Najwazniejsze, ze rodzice chca cie sluchac i jest nadzieja, ze do nich dotarlo to co mowisz.
|
|
|
|
|
#120 |
|
Rozeznanie
|
Dot.: rodzice i ich wtrącanie się w moje dorosłe życie
Podobnie jak dziewczyny uważam, że bardzo dobrze zrobiłaś. Przeprowadziłaś pierwszą rozmowę a tym samym zrobiłaś ogromny krok do przodu
Życzę Ci, aby tego zrozumienia starczyło na dużo dłużej niż do świąt i żeby ta rozmowa byla początkiej nowej jakości w waszych kontaktach. Powodzenia
__________________
Dziecko to taki sympatyczny początek człowieka. Don Herold http://www.suwaczek.pl/cache/090aadb4fe.png |
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Kobieta 30+
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 07:57.












. Tak czasem myślę, czy oni nie myślą o konsekwencjach swojego postępowania, że może tym razem posuną się za daleko i będzie za późno na naprawianie czegokolwiek? A czy w stosunku do Twojego brata mama zachowuje się tak samo?




