Kod Leonarda Da Vinci

[201607211724]

książki nie czytałam, ale po opowiadaniach znajomych - zachwyconych, jaką to pan Brown niesamowitą, ale i ciekawą historię wymyslił (chodziło o rys religijno-historyczny) pomyslałam, że na 1 roku studiów to wkuwałam - oczywiscie w postaci czystej bez wątku współczesno-sensacyjnego) a było to doooobre kilka lat temu. Gnostykom chyba jakies copyright sie należy

[awia]

własnie wrócilam z sensu
film wiadomo, powiesc splaszczyl, troche przerobil.
mam wrazenie ze KK postawil w nijakim swietle
troszke pod publiczke

SWIETNIE gral sylasa Paul Bettany po rprostu cudo.
i Hanks, jak go nie lubie, tez fajnie
usmialam siue z tekstow Sir Tebinga
acz miejscami ackja sie ciagnela, i nudzila.
podobalo mi sie -tak jak ksiazka.
czyli niezle, ale bez wybuchow.

[demetria]

miałam iśc ale co z tego wyszło?? jutro pójdę
Książka ciekawa była ale zwyczajnie jako książka dla rozerwania się
Filmu jestem ciekawa tylko dlatego, że zastanawia mnie jak oddali to co było w książce
i pójde jeszcze na przekór temu co mówią księża

[Lovisa]

.

[mandelka]

Napisane przez Sophie86

Z "kodem" jest juz inna sprawa.Chodzi o tresci, w wiekszosci opierajace sie na sensacyjnych twerdzeniach,ktore nijak maja sie do rzeczywistosci ( i polemizowalabym czy odkrywcze sa te stwierdzenia).Mozna je sobie wypisac ,czytac i smiac sie.
Czemu zakazana ? Moim zdaniem nie najlepsze posuniecie.Ale czesciowo jestem w stanie zrozumiec,jak widze ze ludzie nie odrozniaja prawdy od fikcji literackiej . Dochodzi do absurdalnych sytuacji,kiedy "katolicy" czytaja ta ksiazke niczym Biblie i z zachwytem wypowiadaja sie "Nigdy w zyciu nie dowiedzialem sie tyle prawd o Jezusie!" [sic!]

Dokładnie przerażające jest to że nie tylko ludzie niewierzący ale i Ci którzy mają jakieś wątpliwości przyjmują fikcje literacką i światopogląd autora jako wiarygodne źródło prawdy. Nie raz słyszałam już texty w stylu 'Teraz nagle zrozumiałem/łam' czy 'Tego brakowało w tej układance, oni to zataili' litości... Kościół ma prawo reagować jeśli ludzie tępo wierzą w "kod..." i wyobraźnie autora.

[mandelka]

Napisane przez anka_bzzz

co do autora - doceniam, bo jednak musiał jakiś wysiłek włożyć w zapoznanie się z tymi informacjami. mógł to zrobić nawet dokładniej - tylko po co? i tak mało kto tak naprawdę przywiązuje większą uwag do sztuki w tej powieści

wysiłku raczej nie włożył wielkiego przeczytałam ostatnio artykuł w którym pisało że to jego żona zajęła sie całym szperaniem i kolekcjonowaniem materiałów. Jeździła po Europie i zwiedzała muzea. To ona interesuje sie sztuką i to ona miała decydujący wpływ na przebieg akcji i wątków w książce On to tylko sklecił w całość i przerobił na kontrowersyjny 'hicior'. Czyżby Brown zataił znaczący wpływ swojej żony w tworzeniu książki? Niedobry Brown, jak on mógł

[Lovisa]

.

[cheer]

Jutro idę do kina, to się będę mogła włączyć do dyskusji na temat filmu

[Lucynka]

Jestem właśnie po obejrzeniu filmu.Ciekawa jestem jakie na was zrobił ten film wrażenie?Mnie się nawet podobała ta bajka sensacyjna...

[Lovisa]

Przecież wątek o tym filmie i książce jest na tej samej stronie Wyszukiwarka zawiodła?

[Lucynka]

Ups...jakoś przegapiłam...sorki

[mandelka]

Napisane przez Lovisa

Ja jestem osobą niewierzącą i całkowicie nie wierze ani w to, co napisał Brown, ani tez w istnienie Boga, Chrystusa, więc nijak się twoja teroia tutaj ma. Nie uogólniaj. Jesli ktoś nie ma ukształtowanego światopoglądu, to uwierzy we wszystko. Przeciwnicy Kodu, zwłaszcza katolicy lubią mówić:"przecież wiadomo, że to nieprawda, wiadomo, że Jezus nie miał żony i zmartwychwstał", nie próbując nawet wziąc pod uwagę, że inni ludzie, w tym ja uwazają, że np. Jezus nie tylko nie miał żony, ale że w ogóle nie istniał (a jeśli już, to jako postać historyczna, normalny człowiek). Więc dla mnie zarówno bibilia, jak i ksiązka Browna jest fantazją, bo monopolu na prawdę nie ma nikt.

Racja, Twoja osoba nie pasuje do mojego opisu napisałam co o tym myśle na podstawie rozmowy i reakcji osób które znam, wiec jak każda, moja opinia jest subiektywna. Niestety nie wszysycy zdają sobie sprawe z tego że książka Browna jest fantazją i stąd cały ten zamęt.

[Lovisa]

.

[mandelka]

Napisane przez Lovisa

Rozumiem Ale rozmawiałam dziś właśnie z katoliczką i miała ona podobną teorię, więc coś w tym jest. Katolicy podchodzą do filmu i książki bardzo emocjonalnie, bo uważają, że oni mają rację, a reszta się myli i nie wolno podważac dogmatów wiary. A jeśli ktoś nie wierzy, to w zasadzie idzie o krok dalej od Browna, bo neguje wszystko w co wierza katolicy, a mimo to nikt nie bojkotuje jak narazie ludzi za ateizm (przynajmniej nie paląc nas na stosie ). Niestety często ludzie wierzacy nie potrafią wyobrazic sobie jak to jest mieć całkiem innye spojrzenie. Usłyszałam dziś: "wiem, że nie wierzysz w grzech szanuję to. Ja grzeszę, ty też, ale ty w to nie wierzysz i ok". I bzdura Jak mogę grzeszyć, skoro nie uznaję pojęcia grzechu i jednakowej moralności dla wszystkich? W tym jest sęk

Lovisa nie dziw sie że reagujemy emocjonalnie . Koleś pisze rzeczy obraźliwe na osoby dla nas ważne, mota w faktach historycznych żeby mu zgrabnie układanka wyszła i zbija na tym kase (notabene już jakieś 70mln) Przykre i czasem sie krew zagotuje
Tylko czekac na moment "...gdy emocje już opadną..."

[Lovisa]

.

[Kattarina]

Po tym kiedy, wiele lat temu, przeczytałam książkę "Święty Graal, Święta Krew", lektura "Kodu..." nie stanowiła dla mnie wielkiego odkrycia. Niemniej podobała mi się jako powieść. Jestem bardzo ciekawa filmu, ponieważ czytając książkę, miałam wrażenie, że wiele scen, aż "prosiło się" o przeniesienie na ekran.
I mam pytanie, do osób które film już widziały: jak się ma obsada do Waszych wyobrażeń i jak ogólna "atmosfera" filmu?

[asia_z]

ja czytajac książke potrafiłam oddzielić to co jest fikcją od tego co jest rzeczywistością.. fajnie mi sie tą książke czytało, ale żebym wierzyła w to co ten pan pisał, to bez przesady.. natomiast bardzo chętnie obejrze ekranizacje, żeby przekonać sie czy reżyserowi udało sie utrzymać ten klimat..

[obca]

pierwszy raz od dawna wybrałam się do kina i film zaliczyłam

wrażenia są ogólnie dobre, ale bez szaleństw.. film był poprawny ale niczym nie zaskakiwał.. ksiązka była dla mnie zdecydowanie bardziej tajemnicza i niepokojąca..
niektóre wątki, jak to już ktoś napisał, zostały spłaszczone.. np. wątek kobiecości został tak pobieżnie wyjaśniony, że osoba która ksiązki nie czytała raczej nie zacznie się nad tym wszystkim zastanawiać..
postacie były dla mnie troszkę bez wyrazu (z wyjątkiem mnicha albinosa - wyobrażałam go sobie jako ponurą nieciekawą postać, a w filmie był taki mhm..smakowity ..
czegoś mi w tym wszystkim zabrakło..jakiejś pasji..

no i te scenki z przeszłości :0 dla mnie makabra.. palone czarownice ..fruwające kule..

film fajny, ale pewien niedosyt czuję..może byłoby inaczej gdybym nie czytała wcześniej książki

[greatKaZi]

wlasnie wrocilem z kina, ksiazki nie czytalem ale film jak dla mnie nudny a ide znowu na niego w poniedzialek bo sie juz wczesniej umowilem ale dzisiaj mi sie nudzilo to sobie pojechalem <ściana>

[MagJa]

Na filmie byłam wczoraj, książkę czytałam chyba w zeszłe wakacje i muszę przyznać, że całkiem nieźle im ta adaptacja wyszła, choć jak już było wspomniane niektóre wątki pominięto, spłaszczono. Ja film zrozumiałam, ale już mój TŻ, który książki nie czytał miał parę wątpliwości i pytań. Niemniej jednak generalnie jestem zadowolona Podobała mi się gra Hanks'a, tej babeczki, co grała Sophie no i mnicha. Faktycznie miał to coś w sobie, co sprawiało, że był bardzo wiarygodny.

[Sophie86]

Napisane przez Lovisa

Rozumiem Ale rozmawiałam dziś właśnie z katoliczką i miała ona podobną teorię, więc coś w tym jest. Katolicy podchodzą do filmu i książki bardzo emocjonalnie, bo uważają, że oni mają rację, a reszta się myli i nie wolno podważac dogmatów wiary. A jeśli ktoś nie wierzy, to w zasadzie idzie o krok dalej od Browna, bo neguje wszystko w co wierza katolicy, a mimo to nikt nie bojkotuje jak narazie ludzi za ateizm (przynajmniej nie paląc nas na stosie ). Niestety często ludzie wierzacy nie potrafią wyobrazic sobie jak to jest mieć całkiem innye spojrzenie.

Jak dla mnie to zalezy w jakis sposob sie je podwaza,czy krytykuje.
Co do ateizmu - to kwestia wyboru i wolnosci,oparta na wlasnych doswiadczeniach zyciowych. Z tym,ze u Browna potepiony jest sam sposob kreowania wizerunku , oparty na domyslach.To nie kwestia podwazenia dogmatow czy prawd wiary wynikajacych z racjonalnego spojrzenia czy watpliwosci.To juz jest przeinaczanie faktow. Np.ze smiercia Jezusa.Pisza o niej historycy rzymscy (Tacyt na pewno),u nich w tym wypadku trudno upatrywac jakiejs stronniczosci.I jest sobie legenda o zwiazku Jezusa z Maria Magdalena. Albo kwestia historyczna prawd wiary,kiedy zostaly one potwierdzone oficjalnie jako dogmaty(np.ze Jezus byl uwazany za Boga przez caly czas,to nie Konstantyn sobie "ustalil")
Dla mnie najbardziej porazajace jest to,ze sam autor uwaza wszystkie te rzeczy opisane w ksiazce za fakt.Podobnie jak mnostwo czytelnikow,ktorym albo sie nie chce sprawidzic faktow,albo nie maja pojecia o tym,ze to literacka fikcja takze w kwestii podawanych wiadomosci.

[lir391]

Ja czytalam ksiazke, ale na film sie nie wybieram - zreszta, chyba kazdy wie,ze filmy na podstawie ksiazek sa gorsze, nawet jesli to powieść przygodowa

[Jamajka]

sophie- wlaśnie na soborze(który notabene zorganizował Konstantyn) ustalono,co ma wejść w obręb ogólnie ustalonej wiary, ma być uznane przez kościół, a co potępione. W skład tego drugiego weszły Ewangelia Judasza i jak to nazywasz "legenda o związku Jezusa z Marią Magdaleną". Wówczas też uznano te ewangelie,w któtych opisywane jest,że Jezus jest synem Bożym,itd. zostały powszechnie uznane.Według jakich kryteriów zostało to uczynione i z jakich powodów nikt nie wie,więc nie nazywałabym jednego jakąś tam legendą, a drugiego potwierdzym faktem, dogmatem.Poza tym ludzie trochę tolerancji-żyjemy w XXI wieku i Dan Brown ma prawo wierzyć w co chce i również pisać o czym chce, a jak się komuś nie podoba to nie musi czytać. Istnieje chyba wolność słowa..A tak w ogole to byłam na filmie i jakaś kobieta z synem przez pół godziny komentowali na całą salę,że to niedopuszczalne i co to za głupoty..

[Lovisa]

.

[Jamajka]

Lovisa - ja tez jestem niewierząca. Chyba mnie nie zrozumiałaś Napisałam,że w równym stopniu to ze Maria Magdalena była żoną Jezusa,co to,że Jezus był synem bożym, może być prawdą,jedno zostało uznane za dogmant, a drugie za fikcję przez zwykłych ludzi . A czy w ogóle cokolwiek z tego jest prawdą to już inna historia, zwłaszcza,że ta pierwsza ewangelia jest o zwykłych ludziach nie bogach.Pozdrawiam

[Lovisa]

Własnie tak dziwnie to napisałas, ze zastanawialam się, czy dobrze zrozumiałam Widać nie, ale teraz już zajarzyłam

[asiorro]

Napisane przez Lovisa

Co z tego, że uznano? To, że ktoś powiedział, że coś jest prawdziwe, nie znaczy, że tak jest. Ja w to nie wierzę, tak samo jak w książkę Browna. Nie wierzę w żadnego syna bożego, ani ewangelie, bo nikt nie wie, czy to, co zostało spisane, nie jest zmyślone i nieprawdziwe. Nie przeszkadza mi liczebność katolików na świecie, to żaden dowód. Powszechność nie może być dowodem. A za tolernacją jestem jak najbardziej również I wyobraźnią

Nie wiem jak inni, ale ja nie potrzebuję dla swojej wiary niezbitych dowodów historycznych. Moja wiara opiera się też na długiej tradycji chrześcijaństwa i to jest dla mnie ważniejsze - to co zawarte w tej właśnie tradycji, a nie to, co ludzie z czasem będą odkrywać i dokumentować. Bo wiara ma się opierać nie tylko na wiedzy, ale też właśnie na wierze w nieomylność pewnych jednostek, wierze w dogmaty itd.
Pozdrawiam

[Sophie86]

Napisane przez Jamajka

sophie- wlaśnie na soborze(który notabene zorganizował Konstantyn) ustalono,co ma wejść w obręb ogólnie ustalonej wiary, ma być uznane przez kościół, a co potępione. W skład tego drugiego weszły Ewangelia Judasza i jak to nazywasz "legenda o związku Jezusa z Marią Magdaleną". Wówczas też uznano te ewangelie,w któtych opisywane jest,że Jezus jest synem Bożym,itd. zostały powszechnie uznane.Według jakich kryteriów zostało to uczynione i z jakich powodów nikt nie wie,więc nie nazywałabym jednego jakąś tam legendą, a drugiego potwierdzym faktem, dogmatem.Poza tym ludzie trochę tolerancji-żyjemy w XXI wieku i Dan Brown ma prawo wierzyć w co chce i również pisać o czym chce, a jak się komuś nie podoba to nie musi czytać. Istnieje chyba wolność słowa..A tak w ogole to byłam na filmie i jakaś kobieta z synem przez pół godziny komentowali na całą salę,że to niedopuszczalne i co to za głupoty..

Jamajko,a czy nietolerancja jest stwierdzenie,ze ktos,kto uwaza ze 2+2 = 5 sie myli ? Jak dla mnie sytuacja jest analogiczna,bo biore pod uwage stanowiska krytyczne i obiektywne w sprawie historii chrzescijanstwa,pomijam kwestie wiary,czy przezyc religijnych.
Od dluzszego czasu mam stycznosc z tematami apokryfow ,dogmatow,soborow i innych.Od samego poczatku bylo duzo sekt,ktore postac Jezusa w jakis sposob zainspirowala,brali pewne elementy z jego nauczania, dodawali pierwiastek tajemnicy. Chociazby oslawiona sekta kainitow ze swoja ewangelia Judasza.Inne apokryfy zestawione ze soba,wyraznie sobie przecza.Mnie nie dziwi,ze jedne pisma zostaly uznane za niekanoniczne.
Co do dogmatow,prawd wiary.Jednych dowody moga przekonywac,innych nie.Ale chyba po to jest miejsce na wiare lub niewiare.

[Lovisa]

.

[jessy]

Co do Konstantyna to jego sobór był znakomitym strategicznie ruchem. Jak scalić chylące się ku upadkowi cesarstwo, jak nie pozbywając się politeizmu i na to miejsce ustanowić chrześcijaństwo, o które już zabiegano. Dla poparcia swojej wagi w kraju zdobył Włócznię św. Maurycego, a jego (trochę za bardzo "święta") matka gwoździe z ukrzyżowania Jezusa... Zreszta ta włócznia miała chronić Konstantyna od porażek na polu bitwy i raczej spełniała swoje zdanie...
Co do filmu to rzeczywiście miejscami jest nudnawy, ale ogólnie najważniejsze momenty z ksiązki zostały zachowane, także dość dobrze odzwierciedla treść.

Co do da Vinciego, to należy wziąć poparwkę, że sam obraz jest tylko wizją malarza. Może być prawdą, ale nie musi. Równie dobrze Józek Kowalski mógłby cś namalować i dorabiać ideologię tam, gdzie jej nie ma. Fakt, że apostoł po prawej (dla Jezusa) jest nieco zniewieściały, ale czy jest to tylko wyobraźnia artysty, czy już coś więcej?... da Vinci tworzył dłuuugo po śmierci Jezusa, także nie jest w tej sprawie takim autorytetem, jak przedstawia nam to Brown.

Jedno jest pewne Kościół przelał wiele niepotrzebnej krwi. To jest fakt, wiec proszę nie krytykowac.