Koszty dojazdu do pracy

[stesia]

Napisane przez Frezja_1

Nie kupuję biletów miesięcznych i nie znam ceny i nawet nie wiem jak przeliczyć taki dojazd częściowo poza miastem a częściowo w mieście.

no ale po co przeliczac? mało to takich biletów miesiecznych ze czesc trasy jest w miescie a czesc poza miastem? np dojazd z miejscowosci a oddalonej o x km od miasta b i bilet kupiony do dworca który bedzie gdzies w centrum miasta.

no ale jak juz przeliczac na cene biletu to wedlug mnie tylko na konkretnej trasie a nie na zasadzie bo u mnie za 20 km sie placi 5 zl, bo to sie moze roznic w zaleznosci od trasy

[bonasera]

Ale z tego co zrozumiałam, to te dziewczyny, które jeżdżą z autorką mieszkają w tym samym mieście, gdzie mieści się ich praca a ona je po drodze zabiera, bo firma jest na drugim końcu (?). Więc dziewczyny poruszają się w obrębie tego samego miasta.

[Pani_Mada]

Napisane przez bonasera

Ale z tego co zrozumiałam, to te dziewczyny, które jeżdżą z autorką mieszkają w tym samym mieście, gdzie mieści się ich praca a ona je po drodze zabiera, bo firma jest na drugim końcu (?). Więc dziewczyny poruszają się w obrębie tego samego miasta.

tam to trochę bardziej skomplikowane było, bo niby pracują 20 km za tym miastem, ale czasem któraś zostaje w filii która jest jeszcze w mieście.
niemniej jednak bilet miesięczny i tak wyjdzie sporo taniej niż 40 biletów jednorazowych.

[stesia]

ja zrozumialam ze tylko jedna z tych zabierających się pracuje w tym samym miescie a autorka i 2 pozostale 20 km dalej juz w innym miescie, a w przyszlosci ten ich oddzial ma byc dopiero przeniesiony do tego miasta

[PieceOfMeWantToBeNasty]

Cena 3 zł w jedną stronę to żaden szał. Wszystko zależy od dogadania się. Znam dwie ekipy dojeżdżające tak do pracy - odległość ok 20 km - jedna ekipa płaci 6,5 za dzień/ druga 8 zł za dzień. I szczerze uważam że nawet za te 8 zł lepiej jeździć samochodem niż tłuc się komunikacją miejską/podmiejską.

Jeśli autorka zdecyduje się jeździć autem i wozić pasażerów powinna brać tyle za przejazd, żeby nie czuć się pokrzywdzona. Oczywiście musi liczyć się z tym, że ktoś jej odmówi - takie prawo pasażerów.

Bez sensu jest też pisanie że jeździ na LPG to powinna brać tyle a tyle,ja dojeżdżam zmianowo z dwoma innymi osobami ja mam benzynę,ktoś inny diesla, a jeszcze ktoś inny LPG. Nie przyszło mi do głowy, że koś ma brać mniej bo jeździ na gazie. Jedziemy przejazd za przejazd.

[Pani_Mada]

Napisane przez PieceOfMeWantToBeNasty

(...)
Bez sensu jest też pisanie że jeździ na LPG to powinna brać tyle a tyle,ja dojeżdżam zmianowo z dwoma innymi osobami ja mam benzynę,ktoś inny diesla, a jeszcze ktoś inny LPG. Nie przyszło mi do głowy, że koś ma brać mniej bo jeździ na gazie. Jedziemy przejazd za przejazd.

nikt jej nie mówi, że ma brać mniej niż ktoś kto jeździ na benzynie. jednakże autorka upiera się, że nic a nic nie zarabia na koleżankach płacących 6 zl dziennie. a to nie jest prawda. niech zarabia, nikt jej nie broni. ale wypadałoby się do tego przyznać, a nie iść w zaparte, że te dziewczyny płacą tylko za paliwo. bo w jej przypadku, w przeliczeniu na osobę to wyszło jakieś 4 zł dziennie, gdyby płaciły tylko i wyłącznie za gaz zuzyty w czasie tych 40 km.

[_Supernova_]

Jezdze sama.Moge podwiezc kogos okazjonalnie, ale systematycznie nie chcialabym robic za kierowce, chyba ze na zmiane z podwozonym.Jakbym miala podwozic systematycznie, to raczej na moich warunkach, a jak nie to do widzenia.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[lady666macbeth]

ja też się dołączę.

do pracy mam 46 km.

bywa tak że zabieram ze sobą koleżankę (jak mamy akurat razem dyżur)

koleżankę zabieram po 1okm i jedzie ze mną 36 km w jedną stronę i 36 km w drugą stronę. Za taką jedną trasę do i z pracy, koleżanka płaci mi 15 zł. Bo tyle wydała by na pociąg.

---------- Dopisano o 11:45 ---------- Poprzedni post napisano o 11:38 ----------

Napisane przez kasztaki

Hej. Założyłam tego posta, bo mam od kilku dni zagwozdkę związaną z kosztami dojazdu do pracy. Sytuacja wygląda następująco. Codziennie dojeżdżam do pracy autem 41 km w jedną stronę. Muszę dojechać 20 km do miasta, a następnie 21 km z miasta do miejsca pracy.
Na 18 kilometrze (początek miasta) zabieram koleżankę A, na 19 km (centrum miasta) kolejną koleżankę B i na 21 km (koniec miasta) jeszcze jedną koleżankę C. Z tym, że z ostatnią koleżanką C jeżdżę na przemian co drugi tydzień te ostatnie 20 km (te dwie pierwsze koleżanki nie mają auta). Za te kilka kilometrów do "punktu przesiadkowego", w którym spotykałyśmy się z koleżanką C, koleżanki A i B mi nie płaciły. One się nigdy nie pytały, czy mają mi coś dopłacać, a ja też powiedziałam, że i tak przejeżdżam przez miasto akurat koło ich miejsc zamieszkania, więc mogę je zgarniać po drodze (teraz widzę swój błąd). Summa summarum pierwsza koleżanka jeździ ze mną 23 km w jedną stronę, druga 21 km i obie płacą mi za tę trasę 3 zł. Tej koleżance C też tyle płacą.
Jeżdżę golfem IV na gaz + benzyna. Z racji dość sporej eksploatacji (robię 1220 km miesięcznie tylko do samej pracy) muszę co miesiąc coś wymieniać w aucie. Amortyzacja pochłania mnie niemal w równym stopniu co paliwo. W zeszłym miesiącu podłamałam się, bo wydałam 1710 zł na auto (1000 zł rozrząd, 500 zł paliwo, 210 zł wymiana świec). W związku z tym powiedziałam kilka dni temu z koleżanką C, że podwyższamy stawkę z 3 na 4 zł. Koleżanka A powiedziała wtedy, że musi się zastanowić. Zdecydowała się jeździć z innym znajomym. Dodam, że każdy pracownik podróżujący od miasta do miejsca pracy otrzymuje od firmy ryczałt samochodowy. Dodam też, że niestety niejednokrotnie musiałam wysłuchiwać uwag odnoście swojej jazdy (za dalekie parkowanie od firmy, zbyt długie czekanie na wyjechanie na drogę szybkiego ruchu itd.)...
Mam nadzieję, że jest to w miarę zrozumiałe, co napisałam. Może Wy zabieracie kogoś do pracy albo się z kimś zabieracie? Ile wtedy płacicie? Mi się wydaje 3 zł za 23 km trochę mało... Proszę, nie wysuwajcie wniosków, że jestem skąpa na kasę, bo do tego mi bardzo daleko. Nie piszcie też, że to problem z du*y, bo dla mnie to jest realny problem. Co sądzicie o tej sytuacji? Pytam się na forum, bo potrzebuję obcego spojrzenia na tę sytuację.

koleżance A nie pasowało, to niech jeździ sobie z kim innym. to Ty jesteś kierowcą i właścicielem auta, więc Ty decydujesz.
3zł za 21 km wydaje mi się śmieszne. naprawdę.. i nie zgodziła bym się na to w życiu.
dobrowolnie kogoś wozisz, i jeszcze Cię komentują że daleko parkujesz?! no proszę Cię. jak się komuś nie podoba to wypad, i niech jeździ sobie sam, albo autobusem.
ludzie nie mający samochodu nie zdają sobie sprawy z wielu rzeczy.

[Frezja_1]

Dla mnie ten wątek pasuje do wątku januszowego. Wypominanie komuś co do grosza ile wydaje na paliwo i czy przypadkiem nie zarabia na podówózce, to mega grażynizm.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[drazetkaa]

Ciekawe czy osoby podwożące za pieniądze mają świadomość, że w przypadku jakiegokolwiek wypadku odszkodowanie pasażerom płacą z własnej kieszeni. Ubezpieczyciel wypłaci z OC, a następnie zgłosi się po regres. Tylko w przypadku bezpłatnego podwożenia nie ponosi się odpowiedzialności cywilnej.

[Frezja_1]

Dlatego lepiej się 100 razy zastanowić czy w ogóle kogoś warto podwozić. Wieloktrotnie podwoziłam znajomych po koleżeńsku (nigdy za pieniadze), a dwukrotnie osoby podwożone spowodowały usterkę mojego samochodu- raz mąz koleżanki połamał pokretło regulujące ustawienie siedzenia, a innym razem inna koleżanka bez pytania otworzyła na mrozie szybę, której potem nie dało się zamknąc, naprawa uszkodzenia kosztowała mnie kilkaset złotych. Żadna z tych osób nawet nie przeprosiła, nie mówiąc o rekompensacie finansowej.

[siarka40]

Napisane przez drazetkaa

Ciekawe czy osoby podwożące za pieniądze mają świadomość, że w przypadku jakiegokolwiek wypadku odszkodowanie pasażerom płacą z własnej kieszeni. Ubezpieczyciel wypłaci z OC, a następnie zgłosi się po regres. Tylko w przypadku bezpłatnego podwożenia nie ponosi się odpowiedzialności cywilnej.

O tym pisałam kilka razy, ale co kogo zagadam w tej kwestii, to się robi cisza^^.

Napisane przez Frezja_1

Dlatego lepiej się 100 razy zastanowić czy w ogóle kogoś warto podwozić. Wieloktrotnie podwoziłam znajomych po koleżeńsku (nigdy za pieniadze), a dwukrotnie osoby podwożone spowodowały usterkę mojego samochodu- raz mąz koleżanki połamał pokretło regulujące ustawienie siedzenia, a innym razem inna koleżanka bez pytania otworzyła na mrozie szybę, której potem nie dało się zamknąc, naprawa uszkodzenia kosztowała mnie kilkaset złotych. Żadna z tych osób nawet nie przeprosiła, nie mówiąc o rekompensacie finansowej.

A to swoją drogą.

[nelciak]

Napisane przez drazetkaa

Ciekawe czy osoby podwożące za pieniądze mają świadomość, że w przypadku jakiegokolwiek wypadku odszkodowanie pasażerom płacą z własnej kieszeni. Ubezpieczyciel wypłaci z OC, a następnie zgłosi się po regres. Tylko w przypadku bezpłatnego podwożenia nie ponosi się odpowiedzialności cywilnej.

A jak ubezpieczyciel udowodni, że ktokolwiek płacił za taki przejazd? To nawet nie jest blablacar, gdzie oferta przejazdu za kasę wisi gdzieś whistorii. No chyba, ze się któraś sama przyzna, tylko po co?

[Fortuna1]

Dojeżdżalam przez długi czas z koleżanką 25km do pracy w jedną stronę, zgarnialam ja sprzed bloku, płaciła mi właśnie jakoś 3zl w jedną stronę. Mój samochód palił 5l diesla więc nie wychodziło mnie to jakoś strasznie dużo.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Krystaliczne szczescie]

Ja dojeżdżam do pracy 55km (w jedną stronę) i często się z kimś zabieram. Taką standardową opłatą u nas jest 6zł w jedną stronę, czyli 12 w dwie. Jak się uzbiera cały samochód to kierowca dostaje od nas 36zł (zazwyczaj jeżdżą 3 osoby+kierowca). Uważam to za super ofertę, bo pociągiem wydałabym 26zł w dwie strony, a autobusem 20 zł.

[Pani_Mada]

Napisane przez Krystaliczne szczescie

Ja dojeżdżam do pracy 55km (w jedną stronę) i często się z kimś zabieram. Taką standardową opłatą u nas jest 6zł w jedną stronę, czyli 12 w dwie. Jak się uzbiera cały samochód to kierowca dostaje od nas 36zł (zazwyczaj jeżdżą 3 osoby+kierowca). Uważam to za super ofertę, bo pociągiem wydałabym 26zł w dwie strony, a autobusem 20 zł.

to 26 zł (pociąg) lub 20 zł (autobus) to przeliczenia z biletu miesięcznego? tzn koszt miesięcznego / ilość dni dojeżdżających? jeśli nie, to takie wyliczenia są bez sensu.

[Krystaliczne szczescie]

nie, to są stawki dzienne, w dwie strony.
Czemu bez sensu? Autobus pracowniczy miesięcznie wyniósłby mnie 220 zł tylko, że jestem pół godziny później w domu, a zależy mi na czasie i nie mam regularnych godzin pracy, a ten autobus jeździ tylko 8-16.
Taki zwykły, państwowy dojeżdża do dworca głównego, około 4km od miejsca pracy. Niby niedużo, ale trzeba tam potem przesiadać się na tramwaj i autobus.
Podróż pociągami zajmuje mi 2 godziny.
Samochód wysadza mnie pod domem i wsiadam też niedaleko domu. Mam komfort jazdy i tylko godzinę mi ona zajmuje.

[siarka40]

Napisane przez Krystaliczne szczescie

nie, to są stawki dzienne, w dwie strony.
Czemu bez sensu?

Bez sensu, bo ktoś jeżdżący codziennie autobusem kupuje bilet miesięczny, na którym jednorazowy przejazd wychodzi dużo taniej.

[bonasera]

Napisane przez Krystaliczne szczescie

Czemu bez sensu?

Bo w przypadku biletu miesięcznego koszt jest mniejszy niż przy jeżdżeniu na pojedynczych.

---------- Dopisano o 12:20 ---------- Poprzedni post napisano o 12:15 ----------


Na przykład, między miastem gdzie mieszkam ja, a miastem, gdzie mieszkają moi rodzice, jest niespełna 50km. Bilet jednorazowy to koszt 10.50 na ten moment. Gdyby ktoś jeździł do pracy (zakładając, że jest to praca od poniedziałku do piątku, bez weekendów, czyli 20dniowy miesiąc pracy), to w skali miesiąca za jednorazowe bilety da 420zł.

Natomiast miesięczny między tymi dwoma miastami kosztuje 230zł, co daje - przy założeniu kryteriów z góry - koszt 11.50 dziennie i można jeździć do oporu.

Prawie dwie stówki do przodu.

[Pani_Mada]

Napisane przez Krystaliczne szczescie

nie, to są stawki dzienne, w dwie strony.
Czemu bez sensu? Autobus pracowniczy miesięcznie wyniósłby mnie 220 zł tylko, że jestem pół godziny później w domu, a zależy mi na czasie i nie mam regularnych godzin pracy, a ten autobus jeździ tylko 8-16.
Taki zwykły, państwowy dojeżdża do dworca głównego, około 4km od miejsca pracy. Niby niedużo, ale trzeba tam potem przesiadać się na tramwaj i autobus.
Podróż pociągami zajmuje mi 2 godziny.
Samochód wysadza mnie pod domem i wsiadam też niedaleko domu. Mam komfort jazdy i tylko godzinę mi ona zajmuje.

bez sensu, bo nikt przy zdrowych zmysłach, jeżdżąc codziennie do pracy autobusem nie kupowałby jednorazowego biletu. miesieczne potrafią być w przeliczeniu na dzień nawet 2x tańsze.

możesz woleć tak dojeżdżać, nikt Ci nie zabrania. ale nie udawajmy, że 12 zł dziennie, to mniej niż bilet miesięczny

[Heledore]

Przecież ona nie może kupić miesięcznego bo ma nieregularne godziny i jeździ dwoma różnymi firmami autobusów. Kupno dwóch miesięcznych u dwóch różnych przewoźników przecież nie opłaca się bardziej. Potrzebowałaby jeszcze trzeci miesięczny - na tramwaj.
To jest dopiero bez sensu.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Krystaliczne szczescie]

Heledore ma rację, tu jest sedno sprawy...
Ja mam nieregularne godziny pracy, a firmowy autobus jeździ tylko 8-16.
Pociągi to 2h w jedną stronę (licząc już przejazd autobusami miejskimi z firmy na dworzec i z dworca potem do domu, trzeba też doliczyć bilety na mzk). Nikt tu nie udaje, że 12zł dziennie to mniej niż bilet miesięczny, bo takowego nie moge zakupić.

[meliandra]

Ja bym się nie bawiła w 21 i 23 km. Dla równego rachunku zaokrągliłabym do 20 km i policzyła ile na takim odcinku średnio spala mi auto i ile mnie to kosztuje. Podzieliłabym to na 4 osoby i od tych 2 koleżanek, które nie mają auta brałabym tyle x 2, no bo jadą w 2 strony. Komentarze jak jedziesz i gdzie parkujesz są słabe. Przecież wiadomo, że pewni chcesz parkować jak najbliżej. Oczywiście są jeszcze koszty eksploatacyjne o których takie podwożone osoby często zapominają. Nie mówię tu o tym, że auto się zepsuje, ale o zwykłym zużyciu opon czy płynu do spryskiwaczy. Jak już bym to darowała. Ty i tak musisz jechać, a zabierając je zawsze wychodzi Cię to trochę taniej.