Odwieczny dylemat

[6294979b07e94e60c86b4a71a35022ccf5d1d257_656d16825a5b5]

Napisane przez siarka40

Ty się śmiejesz (no dobra, ja też się zaśmiałam), ale Twoje dziełko i tak brzmi lepiej niż te wierszyki z pieniążkami w roli głównej. Radość świnki też jest dobra.

A jak ci się podoba ten:

Naszych gości prosimy, by dali nam dużo pieniędzy.
Abyśmy po ślubie nie musieli żyć w wielkiej nędzy.

Albo ten:

Pieniędzy oczekujemy w ślubnym darze.
Podczas nocy poślubnej spłodzimy rumiane twarze.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Pia_Gizela]

Ale się zafiksowałyście, że trzeba dać dużo. Ja wolałam dostać 50 zł niż jakąś durnostojkę czy coś, co już mam.
Kwiatów tez nie chcieliśmy ale kilkanaście osób się wyłamało, ciekawe czy z nas chamy i prostaki bo kwiatki zostawiliśmy w hotelowej restauracji nie z wyrachowania albo próby utracia nosa - wylatywaliśmy 2 dni po ślubie w podróż moja koleżanka z kolei chciała kupony bo ona za granicą mieszka i wracali do siebie na następny dzień wiec co niby miałaby zrobić z prezentami. Także nie każda prośba o rzeczy materialne czy nie, jest podyktowana chęcią zarobienia na gosciach.

[Limonka2738]

Napisane przez Pia_Gizela

Ale się zafiksowałyście, że trzeba dać dużo. Ja wolałam dostać 50 zł niż jakąś durnostojkę czy coś, co już mam.
Kwiatów tez nie chcieliśmy ale kilkanaście osób się wyłamało, ciekawe czy z nas chamy i prostaki bo kwiatki zostawiliśmy w hotelowej restauracji nie z wyrachowania albo próby utracia nosa - wylatywaliśmy 2 dni po ślubie w podróż moja koleżanka z kolei chciała kupony bo ona za granicą mieszka i wracali do siebie na następny dzień wiec co niby miałaby zrobić z prezentami. Także nie każda prośba o rzeczy materialne czy nie, jest podyktowana chęcią zarobienia na gosciach.

Mi nie chodzi o sam fakt prośby, tylko jej formę. Która często jest słaba.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[sama88]

Hej.Ja byłam w takiej sytuacji w weekend Chłopak był świadkiem na ślubie i też zastanawialiśmy się ile dać kasy. Generalnie powiem Ci tak. Teraz czasy się zmieniły. Kiedyś było przeświadczenie że trzeba dać tyle, by się zwróciła kwota która młodzi płacą za TALERZYK. Teraz, każdy daję tyle na ile go stać. Świadkowa u nas dała 500 zł. No i jak dowiedzieliśmy się o tym przed ślubem to już przeszły nas myśli czy też nie powinniśmy tyle dać (mimo iż wcześniej ustalaliśmy że damy mniej). Ale właśnie doszliśmy do wniosku że damy tyle ile planowaliśmy, czyli właśnie mniej niż te 500 zł bo przecież na więcej nas nie stać. Daliśmy jeszcze wino i tyle. Nie ma co się zadłużać, pożyczać bo bądź co bądź Wasze życie jest ważniejsze niż drogie prezenty dla kogoś

[7ae4e73d4b096fedcc3cca3dacf09e293fa96405_68a3b071c8cd0]

Nigdy na polskim nie lubiłam interpretowania poezji i odwiecznego pytania "co autor miał na myśli", co często prowadziło do nadinterpretacji że aż zęby bolały, ale wy tutaj wygrywacie jeśli chodzi o dostrzeganie pazerności i chamstwa w 2-4 wersowych wierszykach. Jeśli znam autorów tych "dzieł" to kilka linijek kiepskiego tekstu nie zmieni mojej, wyrabianej przez lata znajomości, opinii o nich. I chyba nic dziwnego, że ludzie wolą dostać kasę i sobie kupić co chcą albo dołożyć do zbiórki na większe przedsięwzięcie, niż dostać niepotrzebne czy brzydkie rzeczy. A wiadomo, że każdy jakiś prezent przyniesie, jeszcze nigdy nie spotkałam się z tym, żeby ktoś nie dał nic, więc według mnie nie ma nic złego w tym, że młodzi sugerują co będzie lepszym rozwiązaniem. I tak, spływa to po mnie jak po kaczce, że ktoś pisze że chce dostać kasę. Mój niesmak wzbudziłby tylko minimalny próg kwoty/ceny prezentu, bo nie o to chodzi, żeby płacić za uczestnictwo.