Kasa w związku - co wspólne, co moje, co jest fair?

[Ifinick]

Napisane przez wiekanka

Co tutaj jest zenujacego?

Wszystko. Plagiatowe powielanie metafory. A przede wszystkim poziom.

Uczę tego, co sama przerobiłam. Pokazuję na własnym przykładzie, że można i jak można, że niemożliwe staje się możliwe! Jestem żywym dowodem, że zmiana świadomości, ilości zarabianych pieniędzy i poziomu szczęścia jest wykonalna i każdy kto podejmie taką decyzję może wprowadzić to w życie.

I zadnej wzmianki o kwalifikacjach, uprawnieniach.


Wszyscy jestesmy tymi metaforycznymi zabami wobec wystepujacych zmian klimatycznych.

[Rena]

Napisane przez Dwight_Schrute

Więc jeśli autorko wydasz całą swoją kasę, to od niego nie będziesz w stanie odzyskać niczego. Sąd może uznać, że pieniądze były wspólne.

Jaki sad?

[wiekanka]

Napisane przez Ifinick

Wszystko. Plagiatowe powielanie metafory. A przede wszystkim poziom.

I zadnej wzmianki o kwalifikacjach, uprawnieniach.


Wszyscy jestesmy tymi metaforycznymi zabami wobec wystepujacych zmian klimatycznych.

Jesli to tak zostalo odebrane, to sie nie zrozumialysmy. W zadnym przypadku nie chodzlo mi o reklame tej pani, jako terapeutki. Nawet bym nie smiala.
Wstawilam ten filmik, jako ciekawostke, ze w swiecie psychologi wystepuje takie takie pojecie, jak "ugotowana zab". Moze autorka o tym wie i sie tylko zirytuje a moze nie i ja to zaciekawi.
Bardziej chodzilo mi o to, zeby baczniej go obserwowala, jak i siebie sama i nie pomniejszala pewnych jego
zachowan, ktore juz, jak widac bagatelizuje.

No i jeszcze jedna rzecz. Nie wiem skad u Ciebie Autorka taka potrzeba kosztownej opieki nad facetem. Wyzbywasz sie coraz bardziej pieniedzy na wlasne zyczenie, zamiast zadbac o siebie. Przestan juz mu kolysac jaja i mysl o sobie.
Rada Reny o kupnie perfum i ciuchow niby prosta ale wcale tej prostocie nie glupia.

[3d8bff70f80d7c90d7fb1886fcde1de8ca56be25_65a543ff917fd]

Treść usunięta

[0f78e7ab4a87196fb8e6ee2746a5f35dfd845f1c_5ee6abf249ce5]

[1=3d8bff70f80d7c90d7fb188 6fcde1de8ca56be25_65a543f f917fd;87278171]Treść usunięta[/QUOTE]

Myślę, że bez pomocy specjalisty nie znajdzie w sobie tyle siły albo zerwać, a nawet jak zerwie to wróci do niego...niestety przeszłam to na własnej skórze

[3d8bff70f80d7c90d7fb1886fcde1de8ca56be25_65a543ff917fd]

Treść usunięta

[0f78e7ab4a87196fb8e6ee2746a5f35dfd845f1c_5ee6abf249ce5]

[1=3d8bff70f80d7c90d7fb188 6fcde1de8ca56be25_65a543f f917fd;87278207]Treść usunięta[/QUOTE]

[Hultaj]

Wiem co cie przeraza, gdy sie klocicie, to ze on nad soba nie panuje. Ze wali piescia w stol i kopie meble. Mnie by tez to przerazalo i mysle wiele z nas. Bo, jak w takiej atmosferze sie otworzyc i powiedziec prawde, co by sie chcialo, gdzie boli i czego sie oczekuje? Dlatego taki partner dla mnie osobiscie nie nadawalby sie do rozwiazywania problemow, ktore sai beda czescia naszego zycia. Takie polaczenie zawsze sprzyja toksycznej relacji.

Jeśli ją to przeraża to na jej własne życzenie. Są razem kilka lat, autorka twierdzi że nie boi się żeby ją uderzył a gdyby tak się stało to pozamiatane. Obiektywnie żaden zatem problem gdy narzeczony się wyładuje powiedzieć ''dobrze kochanie, ulżyłeś już sobie to teraz wróćmy do tego o czym rozmawialiśmy i (...)''. Poza tym skoro koleś sępi na prostownicę to należałoby mu zwrócić uwagę że nie wypada aby niszczył ściany stoły czy inne przedmioty. Zniszczy zastawę i kto pójdzie i kupi, autorka?

[wiekanka]

Napisane przez Hultaj

Jeśli ją to przeraża to na jej własne życzenie. Są razem kilka lat, autorka twierdzi że nie boi się żeby ją uderzył a gdyby tak się stało to pozamiatane. Obiektywnie żaden zatem problem gdy narzeczony się wyładuje powiedzieć ''dobrze kochanie, ulżyłeś już sobie to teraz wróćmy do tego o czym rozmawialiśmy i (...)''. Poza tym skoro koleś sępi na prostownicę to należałoby mu zwrócić uwagę że nie wypada aby niszczył ściany stoły czy inne przedmioty. Zniszczy zastawę i kto pójdzie i kupi, autorka?

1)W praktyce tak. Ale w teorii to nie jest takie proste.

2)Obiektywnie tak. Ale rzeczywistsc ukazuje obraz, ze jak sie jej partner zdenerwuje to zaczyna nim "rzucac na boki", po drodze niszczy talerze , sciany i inne przedmioty. Autorke zatyka, nastepuje kompletna blokada i dostaje spazmow. Wtedy on, jak mu przejdzie plecie, ze jej pomoze, by sie odblokowala, ogarnela a przede wszystkim poszla wreszcie do roboty. Kon, by sie usmial.

[0f78e7ab4a87196fb8e6ee2746a5f35dfd845f1c_5ee6abf249ce5]

Napisane przez wiekanka

1)W praktyce tak. Ale w teorii to nie jest takie proste.

2)Obiektywnie tak. Ale rzeczywistsc ukazuje obraz, ze jak sie jej partner zdenerwuje to zaczyna nim "rzucac na boki", po drodze niszczy talerze , sciany i inne przedmioty. Autorke zatyka, nastepuje kompletna blokada i dostaje spazmow. Wtedy on, jak mu przejdzie plecie, ze jej pomoze, by sie odblokowala, ogarnela a przede wszystkim poszla wreszcie do roboty. Kon, by sie usmial.

Z takim facetem nie da się żyć, bo on ja psychicznie wykańcza i niszczy. Nie szanuje jej w ogóle

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Hultaj]

1)W praktyce tak. Ale w teorii to nie jest takie proste.

Nie no wiadomo, autorka ma sporo różnych problemów wartych przepracowania tylko nie dopatrywałabym się w facecie agresora i źródła wszelkiego zła bo jest tylko cholerykiem. Jeśli decydujesz się związać z kims (bo możesz przecież od początku nie związać się z kimś czyj styl bycia ci nie pasuje) kto musi sobie siarczyście zakląć czy pieprznąć talerzem to zdrowo zdystansowana osoba nie boi się tego że partner wyładuje złość waląc pięścią w stół. Przecież ciebie to nie boli (chyba że to byłby dla ciebie naprawdę ważny stół albo naprawdę niszczyłby od tego meble).

Z takim facetem nie da się żyć, bo on ja psychicznie wykańcza i niszczy. Nie szanuje jej w ogóle

oczywiście że da się żyć, obiektywnie jej spazmy i zatykanie to taka sama histeria jak jego rzucanie przedmiotami. Jak ktoś się wku""ai jest to np. twoja żona to nie powód abyś ty z tego powodu musiał się z nerwów zapowietrzyć. Mnie by wkurzało gdyby ktoś rzucał sprzętami czy robił dziury w ścianie ale nie po kilku latach. Albo taką osobę uważasz ze niezrownoważoną i nie wchodzisz w to albo taka jego uroda, co najwyżej możesz wysłać na terapię ale licz się z tym że niekoniecznie komuś to przejdzie. Chociaż można to pacyfikować i autorka która nigdy nie wyraziła wprost swojej krytyki tylko milczy (podobnie jak nie powiedziała w czym jest problem tutaj czyli wkurza ją że siedzi na jej kasie i jeszcze ją wylicza, w zamian za to wydusiła że czuje się winna bo nie może się zebrać) też nie pomaga. Większość ludzi powiedziałaby jednak ''przestań'' i ''co ty odwalasz'', a nie tylko stała jak słup soli. Pod tym względem rozumiem faceta gdy stwierdza że coś jest nienormalne bo kiszenie w sobie własnych uczuć i emocji w żadnym razie nie jest dobre dla związków.
Tak samo jeśli uważa że autorka narzekaniem i marudzeniem ściąga go w dół to też ocenia po swojemu - żeby umieć żyć z ponurakiem trzeba też być specyficznym typem osobowości której to nie rusza i nie dotyka. No nie każdy jest w stanie po powrocie do domu jeszcze wysłuchiwać czyichś żali, leków i robić za terapeutę i pocieszać. Szczególnie gdy ta osoba nie trawi banałów, ale to czy jesteś optymistą czy pesymistą nie tylko jest podyktowane tym czy naprawdę masz problemy czy tylko wyolbrzymiasz pewne rzeczy (pozytywnie jak negatywnie). Ocena rzeczywistości raczej z reguły jest subiektywna.

[wiekanka]

Napisane przez all_cats_are_grey

Krótko mówiac, odwróciłam jego uwagę od tej nieszczęsnej prostownicy, od kwestii pieniędzy, ale nie powiedziałam, co tak naprawdę o tym wszystkim myślę x_X

Autorko tym sposobem dajesz jemu wolne rece a sobie kajdany.

ps mysle, ze kazde inne wypowiedzi beda, juz nie potrzebne. tzn beda sie powtarzac.

[amillia]

Napisane przez Hultaj

Tak samo jeśli uważa że autorka narzekaniem i marudzeniem ściąga go w dół to też ocenia po swojemu - żeby umieć żyć z ponurakiem trzeba też być specyficznym typem osobowości której to nie rusza i nie dotyka. No nie każdy jest w stanie po powrocie do domu jeszcze wysłuchiwać czyichś żali, leków i robić za terapeutę i pocieszać. Szczególnie gdy ta osoba nie trawi banałów, ale to czy jesteś optymistą czy pesymistą nie tylko jest podyktowane tym czy naprawdę masz problemy czy tylko wyolbrzymiasz pewne rzeczy (pozytywnie jak negatywnie). Ocena rzeczywistości raczej z reguły jest subiektywna.

Gdzieś w poprzednim wątku autorki się przewinęło, że wspólniczka też jej zarzuca wieczne marudzenie i ciągnięcie innych w dół. Więc ja tam trochę rozumiem partnera, nie byłabym w stanie funkcjonować z taką osobą, szybko podłapuję nastroje innych ludzi i wieczna deprecha by mnie zabiła. Już bym wolała ten w☠☠☠☠ i trzaśnięcie talerzem niż snucie się i jojczenie.

Jak dla mnie pod tym względem się tragicznie nie dobraliście autorko, jego frustruje Twój sposób radzenia sobie ze stresem, Ty się zamykasz w sobie jak widzisz jego sposoby, nie powiedziałabym, że któreś jest tutaj winne, macie po prostu zupełnie inne charaktery.

[Minna]

Napisane przez sql

Autorko jesteś bardzo ogarniętą życiowo osobą, inteligentną i zaradną. Myślę że sama sobie odpowiedziałaś na swoje wątpliwości, czujesz się pokrzywdzona, wykorzystywana i szczerze mówiąc tak właśnie jest patrząc na to obiektywnym okiem. Myślę że nic z tego już nie będzie, w Tobie nie ma uczucia, tylko przywiązanie, jakieś wspólne wspomnienia miłych chwil razem, zakochania. Pomjajac kwestie finansowe, facet traktuje Cię źle, dołuje Cie, wpędza w poczucie winy, właśnie tak jak napisałaś kocha mimo to że jesteś niby dziwna itd. Nie jesteś dziwna, jesteś sobą spokojna, cichą i bardzo inteligentną osoba, które w dzisiejszym świecie są więcej warte niż wszystkie przebojowe wygadane osoby, zasługujesz na kogoś kto będzie Cię kochał bez żadnego ale. On ciągnie Cię w dół i finansowo i psychicznie. Prawidłowo słuchasz swojej intuicji, ona dobrze Ci

podpowiada.

Dokładnie tak.
To że jesteś cicha i spokojna nie jest wadą. Jesteś też pracowita, uczynna, obowiązkowa, rozgarnięta, przewidująca i można by tak długo. Serio.
On ciągnie Cię w dół. Otwórz oczy, to nie jest dobry człowiek.

[1=a240a5cdc9601fd61cd3ffc 006c0fc885123340f_657b970 2b0d25;87276474]Facet Ci mówi, że nie chce z Tobą być, że działasz na niego najgorzej ze wszystkich, że jesteś dziwna (bo nie jesteś nim), wydziera mordę, rozwala przedmioty, a Ty twierdzisz, że nie ma przemocy w tym związku ?
Serio ?
Tekstu o tym, że nie ma Cię za frajerkę i Cię nie wykorzystuje, bo nie masz tego na piśmie, ani Ci tego nie powiedział - aż szkoda kometować.
Kobieto, obudź się !!!!![/QUOTE]

Zgadzam się w 100%.
Tak jak myślałam, że tam jest bardzo źle pod wieloma względami. Dobry człowiek widzi swojego partnera i dostrzega, że cierpi, a nie gnoi bardziej.

[0f78e7ab4a87196fb8e6ee2746a5f35dfd845f1c_5ee6abf249ce5]

Napisane przez Minna

Dokładnie tak.
To że jesteś cicha i spokojna nie jest wadą. Jesteś też pracowita, uczynna, obowiązkowa, rozgarnięta, przewidująca i można by tak długo. Serio.
On ciągnie Cię w dół. Otwórz oczy, to nie jest dobry człowiek.



Zgadzam się w 100%.
Tak jak myślałam, że tam jest bardzo źle pod wieloma względami. Dobry człowiek widzi swojego partnera i dostrzega, że cierpi, a nie gnoi bardziej.

Facet autorki to istny psychopata niestety

[lubiekielbase]

Napisane przez amillia

Gdzieś w poprzednim wątku autorki się przewinęło, że wspólniczka też jej zarzuca wieczne marudzenie i ciągnięcie innych w dół. Więc ja tam trochę rozumiem partnera, nie byłabym w stanie funkcjonować z taką osobą, szybko podłapuję nastroje innych ludzi i wieczna deprecha by mnie zabiła. Już bym wolała ten w☠☠☠☠ i trzaśnięcie talerzem niż snucie się i jojczenie.

Jak dla mnie pod tym względem się tragicznie nie dobraliście autorko, jego frustruje Twój sposób radzenia sobie ze stresem, Ty się zamykasz w sobie jak widzisz jego sposoby, nie powiedziałabym, że któreś jest tutaj winne, macie po prostu zupełnie inne charaktery.

Ale jak miała nie marudzić gdy wiekszosc kasy szla od niej, ona pracowala w pocie czola, a wspolniczka byla tylko od marketingu i inne takie?

Według mnie problemem Autorki jest to, że własnie marudzi za mało i trzyma wszystko w sobie...

[Hultaj]

Pasożytowi łatwo nazwać kogoś marudą. Ale w zdrowej relacji zamiast robić za jelenia i marudzić doszłoby do sensownego podziału obowiązków (pomijając już kasę).

[e36b38c1b02253f65e484b4d30ebb09d9d5f8578_646d4571ebe9e]

Autorko, co słychać?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Rena]

Napisane przez amillia

Gdzieś w poprzednim wątku autorki się przewinęło, że wspólniczka też jej zarzuca wieczne marudzenie i ciągnięcie innych w dół..

Zazwyczaj byla dziewczyna nie przepada za ta obecna. Takze klasyk.