Kłótnie, złe traktowanie, szantaż emocjonalny - jak reagować

[Ninanina88]

[1=f4dc90dff2e2b615c19266a 8122ebdaa1aaf3285_639bb50 290b9a;89068980]Napewno chodzi Ci o podejście do pieniędzy? Zazwyczaj taki stosunek do zobowiązań że najpierw długi potem przyjemności dobrze świadczy o czyimś zdrowym rozsądku. Wydaje mi się że pod płaszczykiem podejścia do pieniędzy chciałaś ukryć że tak naprawdę chodzi o to iż nie potraktował swojej dziewczyny ulgowo ze względu na łączącą ich relację. Na miejscu autora gdyby ktoś tak mnie traktował jak ta dziewczyna też raczej wyjątków bym nie robiła. Związek to obopulne korzyści a nie sytuacja gdzie jedna strona dba o kwestie finansowe i komfort partnera a druga wpędzanie poczucie winy i łapie za słówka.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]Ale wywnioskowałam z tego, że autor jej wykłady na temat tego głosił. A inna sprawa, że to chyba oczywiste, że partnera traktuje inaczej, wolałabym żeby i miał przyjemności i spłacał dług, nie miałabym serca wiedząc, że od 3 m nie ma pracy chcieć żeby cały zastrzyk gotówki przeznaczył na spłatę dlugu i znowu został bez kasy i to nie bo potrzebuje tylko bo zle się czuje z tym, że pożyczyłam. Różnie w życiu może być i ja chce wiedzieć, że na partnera mogę liczyć, że mi pomoże i noe bedzie miał pretensji.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 11:08 ---------- Poprzedni post napisano o 11:06 ----------

Napisane przez Ryba147

Zgadzam się. W sumie to właśnie tak było. Nie czułem się dobrze z tym że muszę ją utrzymywać i jest ode mnie zależna. Zrobiłem to bo tego potrzebowała, ale od początku nie czułem się z tym dobrze i miałem nadzieję, że to jak najszybciej się skończy, bo znajdzie pracę.



Przyznaje też, że zachowałem się tak jak wspomniałaś jak słoń w składzie porcelany. Byłem nieczuły i wykazałem się wtedy brakiem empatii biorąc pod uwagę jedynie swoje obawy.



Zreflektowałem się, przyznałem do tego co piszę, przeprosiłem szczerze. Usłyszałem w odpowiedzi, że dziewczynie jest bardzo przykro, nie jestem w stanie teraz ze mną rozmawiać, i potrzebuje dystansu. Poprosiła żebym dał jej spokój

No i dobrze, nie pasujecie do siebie i tyle, macie inne podejście do życia , do pieniędzy, nie potraficie ze, sobą rozmawiać i nie jesteście ze sobą szczerzy. Lepiej Wam będxie oddzielnie.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf]

[1=43f4c6e05089aac1c48e760 c19dfc261ffa43875_6583838 01b065;89069200]Treść usunięta[/QUOTE]

Seksizmu naszego powszedniego. Dziewczyna się może znęcać psychicznie nad facetem, bo oj tam przecież to tylko takie 'nieszkodliwe' foszki, przecież ją sprowokował, bo źle dobrał słowa to miała prawo wybuchnąć, przecież to oczywiste, że facet powinien sponsorować swojej kobiecie życie czy inne atrakcje. Wiadomka, że powinien się domyślić, że jeżeli mówi, że chce dzielić koszty na pół i zwrócić mu pieniądze to tak naprawdę oczekuje, że będzie hojną ręką łożył na nią od początku związku i niczego się nie dopominał.

Wszystkie użytkowniczkom, które normalizują zachowanie dziewczyny autora szczerze współczuję podejścia do związków, a jeszcze bardziej współczuję ich obecnym lub przyszłym partnerom.

[krycha_krycha]

Myślę, że może nawet sam autor wątku nie do końca zdawał sobie sprawę, o co naprawdę mu chodzi z tym "luźniej". Wydaje mi się, że nie chciał, by miała wobec niego duży dług, bo po prostu nie chciał się czuć uwiązany, już myślał o ewakuacji z tego związku. Tak jak ktoś słusznie zauważył, decyzja o rozstaniu to nie jest kaprys, do czegoś takiego się dojrzewa, zwłaszcza w tak toksycznym związku. Byłam kiedyś w podobnej sytuacji, co autor. Utrzymywałam faceta, chociaż znaliśmy się niecałe 10 miesięcy, a mieszkaliśmy razem od 2. Czułam ogromną presję, że powinnam mu pomóc i jeszcze niczego nie wypominać, bo przecież jesteśmy parą, on też by mi pomógł, bla bla bla. A jeszcze większą byłam frajerką, bo on nawet nie obiecywał, że odda. Liczyłam, że się zrewanżuje w jakiś sposób, ale nope, nic. Uważam, że takie gadanie jak w postach Hultaj to woda na młyn takich wyzyskiwaczy jak dziewczyna autora wątku. I nie da się oddzielić sprawy pieniędzy od innych spraw w związku, bo chłopak ma pełne prawo bać się, że ona tu tej kasy nie odda. Tacy jak ona tak robią, wieczne ofiary.

A za te żałosne akcje ze świąt to powinieneś od razu ją rzucić. I nie daj sobie wmówić, że jest chora, więc musisz wybaczać. Depresja nie daje glejtu na krzywdzenie.

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[wiekanka]

Ja bardzo zgadzam sie z Hultajem, jesli chodzi o sposob odebrania jego słow. My cały czas tylko mowimy o tej sytuacji a nie o całej ocenie ich związku.
Niestety mam dalej nieciekawe uczucie i chcialabym wyjasnic, ze po takim zdaniu poczulabym, ze partner nie wierzy w moj honor, ambicję w moją dumę. Te cechy charakteru trudno partnerowi udowodnic, jesli jest sie do nich w ogóle przymuszonym a jemu samemu je dostrzez, jesli do nich przymusza. Uwazam, ze tym zdaniem nie dał jej mozliwosci pokazania sie od pozytywnej strony. Tym samym nawet nie dał szansy, zeby ona mogla mu sie odkryc, jako osoba odpowiedzialna i godna zaufania. A juz dokladając pouczajaca gadke o tych przyjemnosciach bardzo by mnie zrazilo, ze mysli, iz ja mysle inaczej. Gdyby powiedział 'oddaj ile mozesz" dalby jej szanse i mozliwosc pokazania, jaka jest i byc moze byłby pozytywnie zaskoczony. Za brak tej mozliwosci poczułabym sie tak samo, jak ona tyle ze ja nie umiem otwarcie mowic o swoich odczuciach, jesli chodzi o pieniadze, bo za duzo z tego powodu doswiadczylam zła i moze mam skrzywiony obraz. Ale ciesze sie ze nie tylko ja to dostrzegłam. I teraz mysle, ze to jest chyba jakis wyzszy poziom albo bardzo subtelne i nie dla kazdego wyczuwalne.
Także chłopak poczułby sie pewnie szybko luzniej ale ja na długo poczułabym się duzo ciaśniej. Owszem mozna by tu zastanawiac sie, czy gdyby poszła do jakiejkolwiek innej pracy to on nie powiedziałby to tak. Albo gdyby ona wczesniej mu tłumaczyła, dlaczego nie chce tej pracy i woli czekac na inną i jak bardzo jest jemu wdzieczna za cierpliwosc i wyrozumiałosc ale tez w sumie nie nie wiadomo, czy to by cos dało.

Natomiast przykro mi, ze nawet na intymnym nie wskazane jest powiedziec szczerze swojego zdania, co miałoby sie do powiedzenia takiemu partnerowi, by nie dostac ostrzezenia, wiec najwidoczniej i wtedy zrobiłabym w takiej sytuacji tez dobrze, zachowujac nie tylko moje odczucia dla siebie a co dopiero mowic prawde co o nim mysle.

[Ryba147]

Taka decyzja o rozstaniu jest bardzo trudna. Szczególnie że przeżyłem z nią naprawdę najpiękniejsze chwile w swoim życiu przez pierwsze miesiące związku. Byliśmy wtedy wolni, spędzaliśmy ze sobą każda chwilę, razem podróżowaliśmy, odkrywaliśmy świat i to czego nie widzieliśmy nigdy wcześniej. To wszystko smakowało niesamowicie.



Ostatnio zacząłem się przyłapywać na tym, że tęsknię do tamtych czasów, że to co jest teraz nie jest fajne. W każdym aspekcie związku. Np w seksie. Od zawsze mogliśmy otwarcie rozmawiać o seksie, a jak wspominam ze nie jest już tak jak na początku to dostawałem tylko, że czego się spodziewałem, że to było kiedyś a teraz już jest inaczej. Czułem że to całe zaangażowanie i uczucie wygasło, ale teraz już wiem, że wygasło tylko w niej, albo pewnie nigdy go nie było, tylko było udawane.

[Trzepotka]

Treść usunięta

[abiblabla]

Napisane przez Ryba147

Taka decyzja o rozstaniu jest bardzo trudna. Szczególnie że przeżyłem z nią naprawdę najpiękniejsze chwile w swoim życiu przez pierwsze miesiące związku. Byliśmy wtedy wolni, spędzaliśmy ze sobą każda chwilę, razem podróżowaliśmy, odkrywaliśmy świat i to czego nie widzieliśmy nigdy wcześniej. To wszystko smakowało niesamowicie.



Ostatnio zacząłem się przyłapywać na tym, że tęsknię do tamtych czasów, że to co jest teraz nie jest fajne. W każdym aspekcie związku. Np w seksie. Od zawsze mogliśmy otwarcie rozmawiać o seksie, a jak wspominam ze nie jest już tak jak na początku to dostawałem tylko, że czego się spodziewałem, że to było kiedyś a teraz już jest inaczej. Czułem że to całe zaangażowanie i uczucie wygasło, ale teraz już wiem, że wygasło tylko w niej, albo pewnie nigdy go nie było, tylko było udawane.

Jakby mi ktos tak gadal po ledwie kilku miesiacach znajomosci, ze seks juz nie ten co kiedys, w sytuacji gdy ja stracilam prace, jestem na utrzymaniu wypominajacego mi to chlopaka, to bym odpowiedziala dosadniej niz twoja dziewczyna. Naprawde nie przyszlo ci do glowy, ze na seks sklada sie wiele rzeczy, takich jak stan psychiczy, stres, traktowanie siebie partnerow w zyciu codziennym?...
Naprawde stoje po twojej stronie jesli chodzi o konflikty z nia, bo to co odwalila w czasie swiat jest okropne i nie ma zadnego usprawiedliwienia. Ale samo twoje podejscie do niej mowi duzo o tobie, a nie o niej. Chyba nie ma gorszego sposobu na zgaszenie ognia w zwiazku niz narzekanie na swojego partnera, ze nie jest wystarczajacy.

Wymiksuj sie z tego ukladu, bo ewidentnie ci nie po drodze z ta dziewczyna. Ona odwala chore akcje i stawia wymagania z pupy (te szybkie zareczyny), a ty przebierasz nozkami zeby tylko przypadkiem nie dac od siebie wiecej niz minium i nie wyjsc na jelenia. Gdzie tu jakas sympatia do siebie nawzajem?

[Ninanina88]

Napisane przez Ryba147

Taka decyzja o rozstaniu jest bardzo trudna. Szczególnie że przeżyłem z nią naprawdę najpiękniejsze chwile w swoim życiu przez pierwsze miesiące związku. Byliśmy wtedy wolni, spędzaliśmy ze sobą każda chwilę, razem podróżowaliśmy, odkrywaliśmy świat i to czego nie widzieliśmy nigdy wcześniej. To wszystko smakowało niesamowicie.



Ostatnio zacząłem się przyłapywać na tym, że tęsknię do tamtych czasów, że to co jest teraz nie jest fajne. W każdym aspekcie związku. Np w seksie. Od zawsze mogliśmy otwarcie rozmawiać o seksie, a jak wspominam ze nie jest już tak jak na początku to dostawałem tylko, że czego się spodziewałem, że to było kiedyś a teraz już jest inaczej. Czułem że to całe zaangażowanie i uczucie wygasło, ale teraz już wiem, że wygasło tylko w niej, albo pewnie nigdy go nie było, tylko było udawane.

Czyli jak nie było problemów to było super, jsk sie jakieś pojawiły to to juz nie jest to samo. Jak sie bardziej poznaliście, przyszła rutyna , problemy to po prostu okazało się , że do siebie nie pasujecie, równie dobrze to Ty mogłeś udawać, teraz ona to całe zle tego świata, a Ty taki biedny zmanipulowany chłopczyk. Z tym seksem to oczywiście ona nie powinna zbywać tego problemu, ale ja bym raczej partnera nie czepiała się o niego wtedy kiedy ma gorszy czas, nie ma pracy, ma obniżony nastrój. Nie wiem,mam wrażenie że oboje nie dorośliście do związków, Ty w tym wszystkim też myślisz tylko o sobie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a]

Napisane przez wiekanka

Ja bardzo zgadzam sie z Hultajem, jesli chodzi o sposob odebrania jego słow. My cały czas tylko mowimy o tej sytuacji a nie o całej ocenie ich związku.
Niestety mam dalej nieciekawe uczucie i chcialabym wyjasnic, ze po takim zdaniu poczulabym, ze partner nie wierzy w moj honor, ambicję w moją dumę. Te cechy charakteru trudno partnerowi udowodnic, jesli jest sie do nich w ogóle przymuszonym a jemu samemu je dostrzez, jesli do nich przymusza. Uwazam, ze tym zdaniem nie dał jej mozliwosci pokazania sie od pozytywnej strony. Tym samym nawet nie dał szansy, zeby ona mogla mu sie odkryc, jako osoba odpowiedzialna i godna zaufania. A juz dokladając pouczajaca gadke o tych przyjemnosciach bardzo by mnie zrazilo, ze mysli, iz ja mysle inaczej. Gdyby powiedział 'oddaj ile mozesz" dalby jej szanse i mozliwosc pokazania, jaka jest i byc moze byłby pozytywnie zaskoczony. Za brak tej mozliwosci poczułabym sie tak samo, jak ona tyle ze ja nie umiem otwarcie mowic o swoich odczuciach, jesli chodzi o pieniadze, bo za duzo z tego powodu doswiadczylam zła i moze mam skrzywiony obraz. Ale ciesze sie ze nie tylko ja to dostrzegłam. I teraz mysle, ze to jest chyba jakis wyzszy poziom albo bardzo subtelne i nie dla kazdego wyczuwalne.
Także chłopak poczułby sie pewnie szybko luzniej ale ja na długo poczułabym się duzo ciaśniej. Owszem mozna by tu zastanawiac sie, czy gdyby poszła do jakiejkolwiek innej pracy to on nie powiedziałby to tak. Albo gdyby ona wczesniej mu tłumaczyła, dlaczego nie chce tej pracy i woli czekac na inną i jak bardzo jest jemu wdzieczna za cierpliwosc i wyrozumiałosc ale tez w sumie nie nie wiadomo, czy to by cos dało.

Natomiast przykro mi, ze nawet na intymnym nie wskazane jest powiedziec szczerze swojego zdania, co miałoby sie do powiedzenia takiemu partnerowi, by nie dostac ostrzezenia, wiec najwidoczniej i wtedy zrobiłabym w takiej sytuacji tez dobrze, zachowujac nie tylko moje odczucia dla siebie a co dopiero mowic prawde co o nim mysle.

Oceniając tą sytuację bez całej palety odczuć autora co do ogółu związku oraz tego jak dziewczyna go traktuje to jak skarżenie się złodzieja że w trakcie rabunku została naruszona jego nietykalność cielesna przez obrabowanego.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[43f4c6e05089aac1c48e760c19dfc261ffa43875_658383801b065]

Treść usunięta

[Hultaj]

[1=f4dc90dff2e2b615c19266a 8122ebdaa1aaf3285_639bb50 290b9a;89069066]Rozumiem. Chcesz rozpatrywać sytuację wyciągając ją absolutnie z kontekstu po to aby przedstawić autora wątku jako pozera silącego się na pożądnego człowieka. Dobrze Ci idzie. Jak zwykle

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]
Już, lepiej Ci z tą czarówką rzeczywistości ? Pomanipulowałaś sobie ?
Różnica między Tobą a mną jest taka że ja nie osądzam kogoś tylko na postawie mało wnoszących uwag.

Kłopot w tym że chłopak pisał bardzo bardzo ogólnie i tylko tej jednej sytuacji poświęcił bardzo dużo uwagi żeby zobrazować zły charakter partnerki. Dla mnie żalenie się z gatunku ''nie czuję się szczęśliwy, za mało mi ktoś daje, chciałbym być w lepszym związku, moja dziewczyna nie miała racji w konflikcie z przyjaciółką, tak samo jak w spięciach ze mną, itd. ---- jak to oceniasz?'' wymagają trochę więcej szczegółów żeby ustalić czy faktycznie związek jest toksyczny czy może ludzie do siebie nie pasują z uwagi na odmienną skalę wrażliwości i/lub oczekiwania.

Dzisiaj pada więcej konkretów ale jeśli autor pisze że np. nie podjęła pracy bo jej coś nie pasowało to nie powód mówić o niej od razu że wybrzydza (jak zapodała któraś wyżej). Jak dla mnie logiczne że będąc przekonana że ma wsparcie w partnerze postanowiła spróbować znaleźć coś lepszego (jak kojarzę to jest sytuacja gdzieś z listopada, mamy początek stycznia, więc nie upłynęło nie wiadomo ile czasu) a nie rzucać się natychmiast na obojętnie co jest. Zamiast rwać się do pożyczek i utrzymywania dziewczyny by zrobić z niej heterę mówi się żeby zatrudniła się byle gdzie lub wróciła do rodziców. Nie chce mi się i szkoda mi czasu na polemikę z waszym mistrzostwem nadinterpretracji przy czym Leany z jej pastwieniem się nad ofiarą i terminologią oprawcy (przypominam, wczoraj i do wypowiedzi z wczoraj) oraz seksizmem powszechnym wbiła się chyba na wyżyny.

[wiekanka]

[1=f4dc90dff2e2b615c19266a 8122ebdaa1aaf3285_639bb50 290b9a;89069393]Oceniając tą sytuację bez całej palety odczuć autora co do ogółu związku oraz tego jak dziewczyna go traktuje to jak skarżenie się złodzieja że w trakcie rabunku została naruszona jego nietykalność cielesna przez obrabowanego.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

Czyli zgadza sie to, ze od razu z gory zalozył, ze ona moze zechciec kombinowac i moze byc tym potencjalnym zlodziejem, choc jeszcze nie bylo ku temu podstaw. On delikatnie mowiac zrobil z niej zlodzieja. A te jej cytaty, ktore przedstawił w pierwszym poscie idealnie temu dowodza. On nawet nie probowal ją poznac. Za to ona poznala go.

[krycha_krycha]

Autorze, idź na terapię i przepracuj sobie pewne rzeczy. Masz spore deficyty, jeśli wmiksowałeś się w tak toksyczny układ, jak z tą dziewczyną. Seks to nie wszystko.

Ale gadanie, że "dał z siebie minimum", kiedy on po paru miesiącach przeprowadził się do niej kilkaset kilometrów, a teraz ją utrzymywał mimo jej toksyczności i krótkiego stażu związkowego, to jest jakaś farsa. Oni za szybko zamieszkali ze sobą, gdyby nadal spotykali się na randki, jak przystało na kilkumiesięczny związek, to byście w życiu nie powiedziały, że utrzymywanie jej to jest "minimum".
W grudniu mieli na związkowym koncie 7 miesięcy, dobrze zrozumiałam? Od trzech ją utrzymuje, czyli zaczął znając ją 4 miesiące. Autorze, czyżbyś przeprowadził się do niej właśnie po to, by ją utrzymywać, bo straciła pracę? Jeśli tak to wiej, masz do czynienia z absolutnie toksyczną osobą.

[Hultaj]

Napisane przez krycha_krycha

Ale gadanie, że "dał z siebie minimum", kiedy on po paru miesiącach przeprowadził się do niej kilkaset kilometrów, a teraz ją utrzymywał mimo jej toksyczności i krótkiego stażu związkowego, to jest jakaś farsa. Oni za szybko zamieszkali ze sobą, gdyby nadal spotykali się na randki, jak przystało na kilkumiesięczny związek, to byście w życiu nie powiedziały, że utrzymywanie jej to jest "minimum".
W grudniu mieli na związkowym koncie 7 miesięcy, dobrze zrozumiałam? Od trzech ją utrzymuje, czyli zaczął znając ją 4 miesiące. Autorze, czyżbyś przeprowadził się do niej właśnie po to, by ją utrzymywać, bo straciła pracę? Jeśli tak to wiej, masz do czynienia z absolutnie toksyczną osobą.

Manipulacja w związku kojarzy mi się z działaniem które wywołuje rezultat odwrotny od tego jaki powinien teoretycznie być osiągnięty. Przykładowo partner ci mówi niby komplementy ale w taki sposób że twoje poczucie własnej wartości spada zamiast wzrastać. Toksyczność w związku kojarzy mi się przede wszystkim z mniejszym lub większym nagromadzeniem manipulacji i pozornych działań tak że nawet nie dostrzegasz że masz do czynienia z patologią. Wiesz że nie gra ale jesteś tak skołowany że sam już nie wiesz co się dzieje i tylko czujesz że coś jest bardzo nie tak.
Trudno obwiniać kogoś za to że się zakochał i za wszelką cenę stara się nie doprowadzić do rozstania ale nie mam wrażenia, że jeśli ktoś obraża partnera w awanturach a na drugi dzien w równie chamski i ostentacyjny sposób wzbudza w nim zazdrość żeby go ''ukarać'' a partner po tym wszystkim jeszcze lata przepraszać i udobruchiwać, tylko jedna strona ponosi odpowiedzialność za patologiczną formę relacji.
Z terapią dobry pomysł moim zdaniem.

[f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a]

Napisane przez wiekanka

Czyli zgadza sie to, ze od razu z gory zalozył, ze ona moze zechciec kombinowac i moze byc tym potencjalnym zlodziejem, choc jeszcze nie bylo ku temu podstaw. On delikatnie mowiac zrobil z niej zlodzieja. A te jej cytaty, ktore przedstawił w pierwszym poscie idealnie temu dowodza. On nawet nie probowal ją poznac. Za to ona poznala go.

Nie, to oznacza że autor miał już wcześniej wątpliwości czy jest w tej relacji szczęśliwy i pomimo tego że od początku średnio podobało mu się utrzymywanie swojej nowej partnerki to zaproponowal taki układ bo uważał że tak należy postąpić. Jedyną winą autora jaką widzę jest fakt że zrobił właśnie coś czego nie chciał bo tak wypada co w konsekwencji nie tylko wyszło słabo ale jeszcze obruciło się przeciwko niemu.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Hultaj]

Jak dla mnie autorze to ty jesteś bez skazy, znowu dałeś się wmamić w poczucie winy i nie słuchaj takich użytkowniczek jak Hultaj. Laska sama nie chce iść do pracy, ty ją utrzymujesz, a najlepiej jakbyś jeszcze nie chciał zwrotu tych pieniędzy i księżniczkę utrzymywał do końca jej dni, oczywiście to ironia

O ile słuszna uwaga żebyś nie polegał na randomach z internetu, i to dotyczy wszystkich tu osób którym się wydaje że stanowią autorytety, o tyle również z dystansem podeszłabym do tych wszystkich wpisów które głaskają Cię po głowie i zapewniają że zachowałeś się idealnie.
Jak widzisz zdania są podzielone, chociaż wizażanki powyżej silnie starają się to zakrzyczeć; ale o ile będziesz trafiał w życiu tylko na osoby które myślą identycznie jak Ty i połowa wizażu to problemu nie ma. Ale jeśli zakochasz się w dziewczynie która będzie jednak miała pogląd przeciwny i będzie uważała że w podbramkowym momencie powinieneś bardziej się wysilić niż realizować spłatę co do dnia, bez jakiejś całościowej oceny sytuacji, to się może okazać że skreśli Cię uważając za egoistę i sknerę. Wcześniej już podałam przykład, ktoś inny nie będzie Ci robił scen ani awantur tylko przemyśli sobie że nie chce takiego ''drobiazgowego'' chłopaka i podziękuję za relację. Kłótnia z dziewczyną wynikająca przede wszystkim z jej inicjatywy i z jej temperamentu była bardzo zbędna ale nie wiem czy byś się lepiej czuł gdyby Ci nic nie powiedziała, darowała sobie komentarze właśnie dlatego żeby uniknąć nieprzyjemności o to sporu, zrobiła uprzejmą minę i z Tobą zerwała wyciagając w duchu takie same wnioski jakie ci wykrzyczała (czyli że myślisz tylko o sobie i że jak cię tak boli to nawet papier toaletowy możecie sobie kupować osobno).
Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego.

[f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a]

Napisane przez Hultaj

O ile słuszna uwaga żebyś nie polegał na randomach z internetu, i to dotyczy wszystkich tu osób którym się wydaje że stanowią autorytety, o tyle również z dystansem podeszłabym do tych wszystkich wpisów które głaskają Cię po głowie i zapewniają że zachowałeś się idealnie.
Jak widzisz zdania są podzielone, chociaż wizażanki powyżej silnie starają się to zakrzyczeć; ale o ile będziesz trafiał w życiu tylko na osoby które myślą identycznie jak Ty i połowa wizażu to problemu nie ma. Ale jeśli zakochasz się w dziewczynie która będzie jednak miała pogląd przeciwny i będzie uważała że w podbramkowym momencie powinieneś bardziej się wysilić niż realizować spłatę co do dnia, bez jakiejś całościowej oceny sytuacji, to się może okazać że skreśli Cię uważając za egoistę i sknerę. Wcześniej już podałam przykład, ktoś inny nie będzie Ci robił scen ani awantur tylko przemyśli sobie że nie chce takiego ''drobiazgowego'' chłopaka i podziękuję za relację. Kłótnia z dziewczyną wynikająca przede wszystkim z jej inicjatywy i z jej temperamentu była bardzo zbędna ale nie wiem czy byś się lepiej czuł gdyby Ci nic nie powiedziała, darowała sobie komentarze właśnie dlatego żeby uniknąć nieprzyjemności o to sporu, zrobiła uprzejmą minę i z Tobą zerwała wyciagając w duchu takie same wnioski jakie ci wykrzyczała (czyli że myślisz tylko o sobie i że jak cię tak boli to nawet papier toaletowy możecie sobie kupować osobno).
Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego.

Chyba właśnie o to chodzi żeby dobrać się z osobą która wyznaje takie same wartości w kluczowych tematach a nie szarpać się z kimś kto chce przeciwstawnych rzeczy? Nawet jeśli autor zakochałby się w osobie o odmiennych poglądach to nierozumiem dlaczego to akurat on miałby dostosować się do dziewczyny a nie dziewczyna do niego?
Autorze podziękuj za związek tej dziewczynie. Patrząc jak mocno nie panuje nad sobą próba zakończenia relacji z Twojej strony wywoła szok i nagle nie będzie chciała się rozstawać. Do tej pory dostawała od Ciebie sygnały że fochy i dąsy wywołują porządaną reakcję. Czas się postawić.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Trzepotka]

Treść usunięta

[Miss_Suze]

Napisane przez Hultaj

Już, lepiej Ci z tą czarówką rzeczywistości ? Pomanipulowałaś sobie ?
Różnica między Tobą a mną jest taka że ja nie osądzam kogoś tylko na postawie mało wnoszących uwag.

Kłopot w tym że chłopak pisał bardzo bardzo ogólnie i tylko tej jednej sytuacji poświęcił bardzo dużo uwagi żeby zobrazować zły charakter partnerki. Dla mnie żalenie się z gatunku ''nie czuję się szczęśliwy, za mało mi ktoś daje, chciałbym być w lepszym związku, moja dziewczyna nie miała racji w konflikcie z przyjaciółką, tak samo jak w spięciach ze mną, itd. ---- jak to oceniasz?'' wymagają trochę więcej szczegółów żeby ustalić czy faktycznie związek jest toksyczny czy może ludzie do siebie nie pasują z uwagi na odmienną skalę wrażliwości i/lub oczekiwania.

Dzisiaj pada więcej konkretów ale jeśli autor pisze że np. nie podjęła pracy bo jej coś nie pasowało to nie powód mówić o niej od razu że wybrzydza (jak zapodała któraś wyżej). Jak dla mnie logiczne że będąc przekonana że ma wsparcie w partnerze postanowiła spróbować znaleźć coś lepszego (jak kojarzę to jest sytuacja gdzieś z listopada, mamy początek stycznia, więc nie upłynęło nie wiadomo ile czasu) a nie rzucać się natychmiast na obojętnie co jest. Zamiast rwać się do pożyczek i utrzymywania dziewczyny by zrobić z niej heterę mówi się żeby zatrudniła się byle gdzie lub wróciła do rodziców. Nie chce mi się i szkoda mi czasu na polemikę z waszym mistrzostwem nadinterpretracji przy czym Leany z jej pastwieniem się nad ofiarą i terminologią oprawcy (przypominam, wczoraj i do wypowiedzi z wczoraj) oraz seksizmem powszechnym wbiła się chyba na wyżyny.

Przecież laska może wziąć tą pracę byle gdzie, a w międzyczasie szukać innej i tą beznadziejną rzucić na rzecz tamtej lepszej pracy. Jak dla mnie to ona sobie wymówkę znalazła, żeby na tyłku siedzieć. A jak nie znajdzie tej swojej wymarzonej pracy przez rok to co wtedy? Autor będzie musiał na nią tyrać jak wół? Dlaczego to facet ma cierpieć (bo autor wspomniał, że ledwo mu starcza) na rzecz tego, że ąę księżna nie chce iść do byle jakiej pracy?

Zgadzam się z dziewczynami, że tutaj leci seksizmem i podwójnymi standardami. Gdyby autor był kobietą, a jego dziewczyna facetem to leciałyby tutaj zupełnie inne komentarze.

[Ryba147]

Dochodzę do wniosku, że oboje mamy ze sobą problemy. Przenosimy je na związek i nie żyje się nam dobrze, a wręcz jest on źródłem cierpienia.


Posłuchałem dzisiaj trochę o toksycznych relacjach i faktycznie moja się w nią wpisuje. Uderzyło mnie zdanie, że toksyczną relację tworzą dwie toksyczne osoby, a nie tylko jedna. Myślę, że dużo w tym prawdy. Nie będę uciekał od odpowiedzialności.



Zaproponuję dziewczynie szczerą rozmowę na ten temat, przedstawię problem i zaproponuję próbę naprawienia tego, pójścia na terapię. Zobaczymy jak się do tego odniesie.

[magdalenaCat]

Dziewczyna ma ból dupy ze nie chciałeś jej anulować długu. Szuka jelenia który oświadczy jej się, weźmie za nią odpowiedzialność a później będzie utrzymywał. Próbowała sobie na to „zasłużyć” między innymi seksem. Moim zdaniem nie zrobiłeś i nie powiedziałeś nic złego żeby to rozbijać to na atomy co ja mogło urazić a co nie w wypowiedzi żeby oddała ci najwiecej jak może. Zgadzam się ze wypowiedzi w wątku są seksisotowskie. Nie każdego stać żeby utrzymywać laske która znasz kilka miesięcy a która jest toksyczna. Powinna ci być wdzięczna ze wogole jej coś pożyczyłeś.

[Miss_Suze]

Napisane przez magdalenaCat

Dziewczyna ma ból dupy ze nie chciałeś jej anulować długu. Szuka jelenia który oświadczy jej się, weźmie za nią odpowiedzialność a później będzie utrzymywał. Próbowała sobie na to „zasłużyć” między innymi seksem. Moim zdaniem nie zrobiłeś i nie powiedziałeś nic złego żeby to rozbijać to na atomy co ja mogło urazić a co nie w wypowiedzi żeby oddała ci najwiecej jak może. Zgadzam się ze wypowiedzi w wątku są seksisotowskie. Nie każdego stać żeby utrzymywać laske która znasz kilka miesięcy a która jest toksyczna. Powinna ci być wdzięczna ze wogole jej coś pożyczyłeś.

[f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a]

Napisane przez Ryba147

Dochodzę do wniosku, że oboje mamy ze sobą problemy. Przenosimy je na związek i nie żyje się nam dobrze, a wręcz jest on źródłem cierpienia.


Posłuchałem dzisiaj trochę o toksycznych relacjach i faktycznie moja się w nią wpisuje. Uderzyło mnie zdanie, że toksyczną relację tworzą dwie toksyczne osoby, a nie tylko jedna. Myślę, że dużo w tym prawdy. Nie będę uciekał od odpowiedzialności.



Zaproponuję dziewczynie szczerą rozmowę na ten temat, przedstawię problem i zaproponuję próbę naprawienia tego, pójścia na terapię. Zobaczymy jak się do tego odniesie.

Teraz to chyba sobie żarty z nas robisz? 7 miesięcy związku i już idziecie na terapię? A kto za nią zapłaci?
Do psychologa owszem idź ale sam bo widać że milczenie dziewczyny wywołało porządaną reakcję. Boisz się rozstania więc doszukujesz się w sobie jakiejś wyimaginowanej winy żeby tylko zracjonalizować sens ciągnięcia tego pseudo związku.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Ryba147]

[1=f4dc90dff2e2b615c19266a 8122ebdaa1aaf3285_639bb50 290b9a;89069819]Teraz to chyba sobie żarty z nas robisz? 7 miesięcy związku i już idziecie na terapię? A kto za nią zapłaci?
Do psychologa owszem idź ale sam bo widać że milczenie dziewczyny wywołało porządaną reakcję. Boisz się rozstania więc doszukujesz się w sobie jakiejś wyimaginowanej winy żeby tylko zracjonalizować sens ciągnięcia tego pseudo związku.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]


Obawiam się, że masz rację. Milczenie i olewanie zadziałało. Chodziłem już dzisiaj po ścianach. Nie wytrzymałem i zadzwoniłem. Ona mnie od siebie uzależniła i wie co robić żeby wygrać.

[Hultaj]

Chyba właśnie o to chodzi żeby dobrać się z osobą która wyznaje takie same wartości w kluczowych tematach a nie szarpać się z kimś kto chce przeciwstawnych rzeczy? Nawet jeśli autor zakochałby się w osobie o odmiennych poglądach to nierozumiem dlaczego to akurat on miałby dostosować się do dziewczyny a nie dziewczyna do niego?

W zupełności się zgadzam. Nie uważam że autor musi cokolwiek w stosunku do dziewczyny.

Abstrahując od tego kto w tym związku jest oceniany jako ten "zły" to ta sytuacja z pieniędzmi okazała się tylko kroplą która przepełniła czarę goryczy u autora i stała się przyczyną do głębszej analizy związku.

Z tym też, dlatego skupiłam się na jednostkowej sytuacji nie na całokształcie.

Przecież laska może wziąć tą pracę byle gdzie, a w międzyczasie szukać innej i tą beznadziejną rzucić na rzecz tamtej lepszej pracy. Jak dla mnie to ona sobie wymówkę znalazła, żeby na tyłku siedzieć. A jak nie znajdzie tej swojej wymarzonej pracy przez rok to co wtedy? Autor będzie musiał na nią tyrać jak wół? Dlaczego to facet ma cierpieć (bo autor wspomniał, że ledwo mu starcza) na rzecz tego, że ąę księżna nie chce iść do byle jakiej pracy?

uważam, że takie sprawy się ustala. Myślę że sporo znalazłoby się takich par gdzie jeśli jedna strona jest jakiś czas bez pracy druga jeśli nie ma takiej konieczności nie wymaga pójścia do marketu na drugi dzień. Tak samo jak nikomu szczególnie oceniać czy ktoś decyduje się na pracę czy zostanie w domu i wychowywanie dzieci.

Zgadzam się z dziewczynami, że tutaj leci seksizmem i podwójnymi standardami. Gdyby autor był kobietą, a jego dziewczyna facetem to leciałyby tutaj zupełnie inne komentarze.

a dla mnie płeć jest bez znaczenia, i jakbyś chciała czytać ze zrozumieniem to wspomniałam że gdyby mój facet miał taki problem jak dziewczyna autora to nie chciałabym wisieć nad nim i rozliczać się co do dnia i grosza. Inna sprawa że dla mnie związek niezależnie ile czasu trwa (każdy związek kiedyś ma swój start) polega nie na tym żeby liczyć się jak współlokatorzy tylko na wspólnocie a 2 miesiące utrzymywania mieszkania i robienia zakupów to jeszcze nie byłby powód by zakładać że ma się do czynienia z leniwym naciągaczem.

[f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a]

Napisane przez Ryba147

Obawiam się, że masz rację. Milczenie i olewanie zadziałało. Chodziłem już dzisiaj po ścianach. Nie wytrzymałem i zadzwoniłem. Ona mnie od siebie uzależniła i wie co robić żeby wygrać.

Nie, to nie ona uzależniła Cię od siebie tylko Ty masz że sobą głębszy problem. Dziewczyna tylko go wykorzystuje.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[b7c523c48d685fff13c5db5a9d3e58ccf0b35a9f_65555d08413b4]

Ona wybrała sobie Ciebie jako partnera do.manipulowania, bo dajesz sobą manipulować

Sent from my BV9800Pro using Tapatalk

[Alekto123]

Napisane przez Ryba147

Dochodzę do wniosku, że oboje mamy ze sobą problemy. Przenosimy je na związek i nie żyje się nam dobrze, a wręcz jest on źródłem cierpienia.

Posłuchałem dzisiaj trochę o toksycznych relacjach i faktycznie moja się w nią wpisuje. Uderzyło mnie zdanie, że toksyczną relację tworzą dwie toksyczne osoby, a nie tylko jedna. Myślę, że dużo w tym prawdy. Nie będę uciekał od odpowiedzialności.

Zaproponuję dziewczynie szczerą rozmowę na ten temat, przedstawię problem i zaproponuję próbę naprawienia tego, pójścia na terapię. Zobaczymy jak się do tego odniesie.

Jeśli po 7 miesiącach potrzebujecie iść na terapię par, to raczej nie jest to związek do odratowania. Tu jeszcze powinien być etap motylków, a was już kłótnie jak w związku z dużo dłuższym stażem. Idź na terapię sam.