Mój instruktor jazdy

[eliza1984]

Trusmilk fakt jestes zauroczona , wiec moze ci sie wydawac co nieco , ale opisujac tu co sie wydarzylo to my wiemy , ze on cos tam do Ciebie czuje , bo my zauroczone w nim na pewno nie jestesmy. Tak wiec lepiej zalowac ze sie nie udalo , niz zalowac , ze sie nie sróbowalo, tak wiec do dziela, moze on tez sie wstydzi ze go odrzucisz i pózniej bedzie mu glupio z toba jezdzic dlatego nie robi pierwszego kroku

[Asi_ek]

Czasem tak ze niby nie nasz typ a jednak

[Trusmilk]

Napisane przez eliza1984

Trusmilk fakt jestes zauroczona , wiec moze ci sie wydawac co nieco , ale opisujac tu co sie wydarzylo to my wiemy , ze on cos tam do Ciebie czuje , bo my zauroczone w nim na pewno nie jestesmy. Tak wiec lepiej zalowac ze sie nie udalo , niz zalowac , ze sie nie sróbowalo, tak wiec do dziela, moze on tez sie wstydzi ze go odrzucisz i pózniej bedzie mu glupio z toba jezdzic dlatego nie robi pierwszego kroku

Hmm..może masz rację, ale poprostu mi się nie mieści w głowie, że on mógłby spojrzeć na 18-latkę. Nie wiem co się kryje w jego głowie, czasami chciałabym poznać jeog myśli

Jeszcze raz dziękuje wam dziewczyny za wsparcie

[magdaa_j]

Przeczytałam cały wątek Romantycznie się robi
Fakt, do odważnych świat należy! Trusmilk trzymam za Ciebie kciuki i będę śledziła wątek jak się toczy sprawa. Powodzenia!

[Mahdab]

Napisane przez Trusmilk

Hmm..może masz rację, ale poprostu mi się nie mieści w głowie, że on mógłby spojrzeć na 18-latkę. Nie wiem co się kryje w jego głowie, czasami chciałabym poznać jeog myśli

a dlaczego nie?? Przecież nie masz 15 lat. Za dużą wage przywiązujesz do wieku. Przecież on nie jest znowu taki stary. Mojej dobrej koleżanki chłopak jest od niej 11 lat starszy, mój ok 6.

[pluto17-17]

wiek tu nie gra roli tak mi sie wydaje
ja kiedys spotykałam sie z kolesiem starszym o 8 lat ale to były dawne czasy ....

[Neyla86]

A ja właśnie stoję przed wyborem instruktora jazdy. I tak sobie myślę ze fajnie by było z młodym pojeździć, ale po imieniu, nazwisku i numerze telefonu trudno jest wywnioskować wiek owego pana :/

[Trusmilk]

Dziewczyny jestem załamana. Mam porażenie nerwu strzałkowego, mam zwolnienie od lekarza, że do 10 sierpnia nie mogę uczestniczyć w egzaminie(egzamin mam 14, ale przecież muszę wyjeździć resztę godzin) i byłam w WORD-zie, bo chciałam przelożyć egzmain na 25 sierpnia, a oni powiedzieli, że muszę płacić 50% normalnego egzaminu;| Czemu mam płacić, skoro w innych ośrodkach nie trzeba?

[pluto17-17]

Napisane przez Trusmilk

Dziewczyny jestem załamana. Mam porażenie nerwu strzałkowego, mam zwolnienie od lekarza, że do 10 sierpnia nie mogę uczestniczyć w egzaminie(egzamin mam 14, ale przecież muszę wyjeździć resztę godzin) i byłam w WORD-zie, bo chciałam przelożyć egzmain na 25 sierpnia, a oni powiedzieli, że muszę płacić 50% normalnego egzaminu;| Czemu mam płacić, skoro w innych ośrodkach nie trzeba?

dziwne że musisz płacić, w innych nie trzeba ?? ja sie na tym nie znam za bardzo, a ile masz godzin do wyjeżdżenia ???

[carolinascotties]

Napisane przez Trusmilk

Hmm..może masz rację, ale poprostu mi się nie mieści w głowie, że on mógłby spojrzeć na 18-latkę.

hehe- wybacz...ale uważam, że mężczyzni w jego wieku..bardzo chętnie spoglądają na osiemnastolatki...

Ode mnie rada - bądź ostrożna ...znam kilku instruktorów i 90 % z nich to okropni kobieciarze... zarówno ci , którzy nie są singlami, jak i single...

[layla_lbn]

Napisane przez Trusmilk

Dziewczyny jestem załamana. Mam porażenie nerwu strzałkowego, mam zwolnienie od lekarza, że do 10 sierpnia nie mogę uczestniczyć w egzaminie(egzamin mam 14, ale przecież muszę wyjeździć resztę godzin) i byłam w WORD-zie, bo chciałam przelożyć egzmain na 25 sierpnia, a oni powiedzieli, że muszę płacić 50% normalnego egzaminu;| Czemu mam płacić, skoro w innych ośrodkach nie trzeba?

U mnie trzeba. Nie przychodzisz=płacisz połowę za następny. Przedłuż sobie zwolnienie, to pewnie nie będziesz musiała płacić.

[pluto17-17]

różni faceci na świecie są
może on jest inny a moze taki sam nie wiadomo
no i zgadzam sieze patrza n 18 latki, są młode piekne

[Trusmilk]

Mówicie jak mój drugi instruktor: "Dziewczyny do 25 są fajne, potem stają się takie ble"(czego oczywiście nie popieram). Czemu ja mam wrażenie, że podrywa mnie nie ten instruktor, co bym chciała?;(

[pluto17-17]

Napisane przez Trusmilk

Mówicie jak mój drugi instruktor: "Dziewczyny do 25 są fajne, potem stają się takie ble"(czego oczywiście nie popieram). Czemu ja mam wrażenie, że podrywa mnie nie ten instruktor, co bym chciała?;(

tak ci powiedział buhahah nie dam rady odpowiedziałas mu cos na ten texcior???

[Smoczyca1986]

Ja trochę zboczę z wątku Trusmilk..
Zainteresował mnie temat z instruktorem jazdy, bo sama miałam ciekawe przejścia. 3 lata temu. Mój kurs trwał długo, bo jakoś tak.. szkoła.. egzaminy.. w sumie zaczęłam chodzić w grudniu, egzamin zdałam 31.sierpnia Ale do rzeczy:
Poznałam się z nim w miarę dobrze. Wiele osób mi go polecało. Facet po 40-tce. Najpierw OK - kompetentny, dobrze uczył.. Poza tym lubiłam go, bo był dowcipny, kontaktowy i inteligentny. Po prostu, fajny człowiek do współpracy
Jednak z czasem, zaczęło coś mi nie pasować.. zaczął rozmawiać ze mną o seksie.. że niby dorosli jestesmy i rozumiemy.. zaczął kłaść ręce na kierownicy, gdy jechałam (to nie było w ramach kursu, bo obamcywał wtedy moje dłonie i nadgarstki, a z kierowaniem problemów nie miałam po kilku latach doświadczenia.. jeździłam już od dawna tak naprawdę)..
Zaczął puszczać aluzje dot. wycieczki do lasu.. pokazania cmentarza jakiegoś tam opuszczonego.. na placu mnie niby przypadkiem dotykał.. w końcu przestał udawać, że przypadkiem.. ustawiał tak godziny kursu, bym była ostatnia danego dnia i to późno.. innych nie miał niby wolnych.. zaczęłam się go bać.. Ale nie mogłam przerwać - od niego bardzo wiele zależało..
Najpierw aluzje, a potem bezpośrednio mówił mi, że zamiast dokupywać godziny, mogę do niego pojechać, gdy nie będzie żony w domu. Wtedy będę mogła jeździć ile chcę..
Wielokrotnie mi to powtarzał.
Raz musieliśmy po coś podjechać do jego domu, bo niby zapomniał.. A tak naprawdę siedział ze mną w aucie ok.pół godziny, by mnie przekonać, bym weszła, że psy mi pokaże itd.. Pomyśleć można: Taki gościnny i miły..
Opisał mi, jak będzie wyglądał mój egzamin, jeśli to zrobię. Bo on wie, jak ciężko jest zdać..
Osobiście pomógl tak tylko jednej osobie.. a ja jestem wyjątkowa i właśnie mnie chce pomóć..
Zaczęłam się dopytywać wśród koleżanek - żadna nie miała takiego przypadku. Wszystkie mówiły, że facet spoko. Wierzę im.
Ale on nie przestawał..
Poważnie zrobiło się wtedy, gdy przyjechał wstawiony po mnie o 20. i jadąc na plac skręcił mi kierownicą do lasu.. ja po hamulcach. Wyskoczyłam z auta, zaczęłam wrzeszczeć.
Zaczął się bronić, że nie każdej to proponuje, że my się już na tyle poznaliśmy, że mi ufa, że chce mi tylko pomóc, a poza tym wysyłałam mu widoczne sygnały, że mnie pociąga..
Pytam siebie: Kiedy?? Jak??

Skończyło się na tym, że na każdą kolejną lekcję (a dokupywałam godziny) chodziłam w stresie i strachu. Za każdym razem przypominał mi, że mogę zmienić zdanie. Nawet juz po kursie i egzaminie.

Cóż, bałam się, że obleję, bo powie komu trzeba (wszyscy egzaminatorzy, to jego bliscy koledzy), że JA mam oblać. Ale zdałam za I razem
Zadzwoniłam do niego podziękować za współpracę. Ucieszył się i powiedział, że propozycja aktualna.

Od tamtego czasu go nie widziałam. I szczerze mówiąc, bardzo się z tego powodu cieszę.

Taki był mój instruktor jazdy i moja historia z kilku miesięcy życia

[pluto17-17]

smoczyca ale historia
to ja sie zaczynam bac mój instruktor tez ma tak ok 40 tez podgaduje o tym i o tamtym na spotkanie mnie zapraszał ja to odebrałam jako żart no ale on wyglądał na poważnego ały czas z nim żartowałam rozstalismy sie w miłej atmosferce a on zebym go szukała na nastepny raz to bedzie ze mną jezdził i co ja mam zrobic jak pojade na jazdy isc do niego ????
miałam isc ale teraz juz to nie wiem

[karolina2020]

Napisane przez Smoczyca1986

Ja trochę zboczę z wątku Trusmilk..
Zainteresował mnie temat z instruktorem jazdy, bo sama miałam ciekawe przejścia. 3 lata temu. Mój kurs trwał długo, bo jakoś tak.. szkoła.. egzaminy.. w sumie zaczęłam chodzić w grudniu, egzamin zdałam 31.sierpnia Ale do rzeczy:
Poznałam się z nim w miarę dobrze. Wiele osób mi go polecało. Facet po 40-tce. Najpierw OK - kompetentny, dobrze uczył.. Poza tym lubiłam go, bo był dowcipny, kontaktowy i inteligentny. Po prostu, fajny człowiek do współpracy
Jednak z czasem, zaczęło coś mi nie pasować.. zaczął rozmawiać ze mną o seksie.. że niby dorosli jestesmy i rozumiemy.. zaczął kłaść ręce na kierownicy, gdy jechałam (to nie było w ramach kursu, bo obamcywał wtedy moje dłonie i nadgarstki, a z kierowaniem problemów nie miałam po kilku latach doświadczenia.. jeździłam już od dawna tak naprawdę)..
Zaczął puszczać aluzje dot. wycieczki do lasu.. pokazania cmentarza jakiegoś tam opuszczonego.. na placu mnie niby przypadkiem dotykał.. w końcu przestał udawać, że przypadkiem.. ustawiał tak godziny kursu, bym była ostatnia danego dnia i to późno.. innych nie miał niby wolnych.. zaczęłam się go bać.. Ale nie mogłam przerwać - od niego bardzo wiele zależało..
Najpierw aluzje, a potem bezpośrednio mówił mi, że zamiast dokupywać godziny, mogę do niego pojechać, gdy nie będzie żony w domu. Wtedy będę mogła jeździć ile chcę..
Wielokrotnie mi to powtarzał.
Raz musieliśmy po coś podjechać do jego domu, bo niby zapomniał.. A tak naprawdę siedział ze mną w aucie ok.pół godziny, by mnie przekonać, bym weszła, że psy mi pokaże itd.. Pomyśleć można: Taki gościnny i miły..
Opisał mi, jak będzie wyglądał mój egzamin, jeśli to zrobię. Bo on wie, jak ciężko jest zdać..
Osobiście pomógl tak tylko jednej osobie.. a ja jestem wyjątkowa i właśnie mnie chce pomóć..
Zaczęłam się dopytywać wśród koleżanek - żadna nie miała takiego przypadku. Wszystkie mówiły, że facet spoko. Wierzę im.
Ale on nie przestawał..
Poważnie zrobiło się wtedy, gdy przyjechał wstawiony po mnie o 20. i jadąc na plac skręcił mi kierownicą do lasu.. ja po hamulcach. Wyskoczyłam z auta, zaczęłam wrzeszczeć.
Zaczął się bronić, że nie każdej to proponuje, że my się już na tyle poznaliśmy, że mi ufa, że chce mi tylko pomóc, a poza tym wysyłałam mu widoczne sygnały, że mnie pociąga..
Pytam siebie: Kiedy?? Jak??

Skończyło się na tym, że na każdą kolejną lekcję (a dokupywałam godziny) chodziłam w stresie i strachu. Za każdym razem przypominał mi, że mogę zmienić zdanie. Nawet juz po kursie i egzaminie.

Cóż, bałam się, że obleję, bo powie komu trzeba (wszyscy egzaminatorzy, to jego bliscy koledzy), że JA mam oblać. Ale zdałam za I razem
Zadzwoniłam do niego podziękować za współpracę. Ucieszył się i powiedział, że propozycja aktualna.

Od tamtego czasu go nie widziałam. I szczerze mówiąc, bardzo się z tego powodu cieszę.

Taki był mój instruktor jazdy i moja historia z kilku miesięcy życia

Nie moglas zmienic instruktora?? Podziwiam Cie, ze tyle wytrzymalas z nim...

[Smoczyca1986]

Wiesz co, ja już dziś zmądrzałam trochę i na pewno bym nie poszła, gdybym była w Twojej sytuacji.
Od tych ludzi jesteś zależna. Stosunek podległości jest, jakby nie patrzeć. Oni mogą wiele zmienić w Twoim życiu.
Jeśli czujesz się OK, to idź, czemu nie. Tym bardziej, jeśli odpowiada Ci ten człowiek. Ale jeśli masz wątpliwości, to nie ma na co czekać i poszukać kogoś innego, może i lepszego, kompetentnego.

Na kursie jazdy niestety jest większość facetów instruktorami.. Ale i masz się nauczyć jeździć. Gdy jesteś zakochana, to jest lepiej, wtedy człowiekowi wszystko wychodzi (jak np. Trusmilk), ale gdy się boisz.. czujesz lęk.. Wtedy nie jesteś efektywna. Nie uczysz się.
Zwykła psychologia i biologia

Zastanów się na czym lepiej wyjdziesz i czy wiele stracisz przez zmianę instruktora. A jeśli dojdziesz do wniosku, że nie zmieniasz, to życzę powodzenia i udanych godzin jazdy! Jeśli jednak nadejdzie chwila, gdy poczujesz, że coś jest OK, nie wahaj się ani sekundę!
Zawsze możesz mu wytłumaczyć na początku.. czemu nie.. Na I wspólnej jeździe asertywnie porozmawiać. Teraz ja bym tak zrobiła. On ma cię czegoś nauczyć.. określać warunki itd. Określ je też Ty. W końcu płacisz i wymagasz. Powiedz, że chciałabyś, aby wasze relacje były jasne, że jesteś tu po to, by się nauczyć dobrze jeździć, zdać egzamin i na niczym innym nie chcesz się skupiać.Jeśli powiesz to odważnie i tak subtelnie, to facet zrozumie i nie będzie żadnych problemów.

Daj znać co postanowiłaś

[Trusmilk]

Napisane przez pluto17-17

tak ci powiedział buhahah nie dam rady odpowiedziałas mu cos na ten texcior???

(mowa nie o instruktorze, który mi się podoba)Ja powiedziałam, że moim zdaniem faceci są jak wino, im starsi tym lepsi. Czasami jak z nim jeżdże to on, że niektóre dziewcyzny to takie pasztety i czy nie mam wrażenia patrząc tak na niektórych chłopaków, ja z dosyć tęgą miną, mówię, ze raczej nie. O seksie tez cos zagadywal, ze ma dosyć nowoczesny stosunek do związków, ale ostatnio jakaś ankieta była an temat pierwszego razu i takie tam. Oczywiście szybko zmieniłam temat Jak miałam ostatnią jazdę z nim(przed egzaminem wewnętrznym) był głodny, więc pojechaliśmy do mc donaldu i pyta się co chcę, ja mówie, że dziękuje, nie jestem głodna, a on dalej i chyba tak pięć minut, musiałam w końcu skłamać, że nie lubię takiego jedzenia(w rzeczywistości uwielbiam). No i dostał zamówienie i idzie jakiś chłopak, a on w tym samochodzie "Czego się patrzysz grubasie". Musiałam dosyć śmiesznie wyglądać, bo wytąpiłam oczy, prawie jak z mangi

Smoczyco oj współczuję, kurs robienia prawa jazdy to raczej powinno być miłe wspomnienie, a u ciebie odwrotnie. Nie znoszę facetów, któzy mówią, że to niby twoja wina, że dawałaś znaki.

[rubi11]

Ja tutaj czegoś nie rozumiem. Przecież w każdej szkole jest kilku instruktorów i można ich zmienić jeśli coś nie pasuje i raczej nie mają zadnego wpływu na późniejszy egzamin, więc dlaczego smoczyco nie zrezygnowałaś z tego instruktora i tak panicznie się bałaś że on będzie miał jakiś wpływ na zdanie przez Ciebie egzaminu???

[Smoczyca1986]

Napisane przez rubi11

Ja tutaj czegoś nie rozumiem. Przecież w każdej szkole jest kilku instruktorów i można ich zmienić jeśli coś nie pasuje i raczej nie mają zadnego wpływu na późniejszy egzamin, więc dlaczego smoczyco nie zrezygnowałaś z tego instruktora i tak panicznie się bałaś że on będzie miał jakiś wpływ na zdanie przez Ciebie egzaminu???

Ja akurat chodziłam prywatnie, instruktorów było 3, a poza tym ten właśnie był właścicielem całego ośrodka.
Poza tym, to się zaczęło już po połowie kursu, więc tym trudniej było podjąć jakiekolwiek kroki...
No i dochodzi fakt jego znajomości. Był bardzo znany i lubiany w tamtym środowisku. Jak już pisałam, powiedział, że załatwi mi zdanie egzaminu (więc niezdanie też mógł). Wszyscy z ośrodka egz.znali go bardzo dobrze (nie raz byłam świadkiem rozmów).. Dziś moja wiedza na temat uprawnień i obowiązków człowieka jest znacznie większa, wykorzystałabym to.
Ale wtedy byłam 18-latką, która nic o świecie nie wiedziała i bała się komukolwiek powiedzieć (nikt by nie uwierzył, miałabym problemy, nie tylko te z egzaminem).
Ale teraz wytoczyłabym gnoj**i proces i dużo kasy musiałby mi za to zapłacić.
Nie zbierałam jednak dowodów. Co prawda w każdej chwili mogę reagować, ale teraz mnie ta sprawa nie obchodzi.
Każdy odpowiada za siebie, a to był tylko epizod, który niczego we mnie nie zmienił - no, może poza większą ostrożnością i rozwagą w dobieraniu "znajomych".

[anecia0509]

hehe ja tu widze, że ten instruktor to do czego innego :PP

[Cerfona]

ahh
romantycznie
ile ja bym dała za taką przygodę

Trusmilk czekam na ciąg dalszy i życzę powodzenia

[Cerfona]

ahh
romantycznie
ile ja bym dała żeby przeżyć taką przygodę

Trusmilk czekam na ciąg dalszy i życzę powodzenia

[Trusmilk]

Napisane przez Cerfona

ahh
romantycznie
ile ja bym dała żeby przeżyć taką przygodę

Trusmilk czekam na ciąg dalszy i życzę powodzenia

Dzięki będę informować o moich postępach

P.S. Czy wspominałam już, że jesteście kochane?

[pluto17-17]

trusmilk wiemy wiemy heh
sama nie wiem co mam zrobic, z tym kolesiem na 3 h wiecej sie nauczyłam niz na pozostałych 6, jezdził ze mną nałuku tłumaczył tye wszystki swiatła i sprzęciory pod maską, zobacze co zrobie, a jazda juz w środę
dobrze mi sie z nim jezdziło tylko czasem jak cos palnął to ......

[DsC]

wyjechałam...wróciłam...m yślałam że jak wejde już będzie po wszystkim, że przeczytam w końcu że to zrobiłaś i że jesteście może razem ..a Ty Trusmilk dalej walczysz i bardzo dobrze hihi dasz rade maleńka

[asia^^]

Podglądam ten wątek i czekam co się wydarzy

[Trusmilk]

Napisane przez DsC

wyjechałam...wróciłam...m yślałam że jak wejde już będzie po wszystkim, że przeczytam w końcu że to zrobiłaś i że jesteście może razem ..a Ty Trusmilk dalej walczysz i bardzo dobrze hihi dasz rade maleńka

Wiem, wiem obijam się. Jestem na etapie przekładania egzaminu, więc jakoś w tygodniu powinnam zawitać tam, mam nadzieje na jakąś dłuższą rozmowę z nim

[Malinezja]

Napisane przez asia^^

Podglądam ten wątek i czekam co się wydarzy

Ja tak samo