Czy warto brnąć? - Strona 4 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Forum ślubne > Jeszcze przed ślubem

Notka

Jeszcze przed ślubem Na tym forum rozmawiamy o tym co powinno zadziać się jeszcze przed ślubem, czyli o wieczorku panieńskim, prezentach.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2010-09-17, 13:20   #91
k0tus
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2006-10
Lokalizacja: Kalisz
Wiadomości: 62
Dot.: Czy warto brnąć?

Cytat:
Napisane przez rybkie Pokaż wiadomość
to smutne czytac jak dziewczyna wie ze zle robie ale i tak to zrobi i sama sobie bicz kreci bo...no wlasnie, bo co? bo co rodzina powie? bo sala zaplacona? bo tyle lat razem? bo moze sie zmieni? przeciez wiesz ze nie, naprawde slub z tym facetem to to o czym marzysz i czego pragniesz? bedziesz z nim szczesliwa? czy warto?

moim zdaniem nie warto, odwolalabym slub albo przelozyla o conajmniej rok, ja rozumiem ze faceci nie przezywja wesela i slubu tak jak kobiety, moj tez nie zachwycal sie kolorem kwiatow i zdobieniami na zaproszeniach, ALE przynajmniej widzialam w jego oczach ekscytacje kiedy odliczalismy dni do slubu, te iskierki w jego oczach kiedy przymierzal garnitur i czul ze to juz blisko, albo ogladal obraczki po raz setny sprawdzajac czy swieca sie jak powinny
A mieszkaliście razem przed ślubem? Długo byliście razem?
k0tus jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-17, 19:44   #92
rybkie
Rozeznanie
 
Avatar rybkie
 
Zarejestrowany: 2007-09
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 969
Dot.: Czy warto brnąć?

razem trzy lata, zamieszkalismy po roku znajomosci czekal az skoncze studia w koncu i sie przeniose do Anglii ,w sumie to przez ten rok byl zwiazek na odleglosc, widzielismy sie raz na dwa miesiace, wiec mieszkamy razem dwa lata, a czy to ma jakies znaczenie? hmm moze troche bo jakbyscie nie mieszkali razem to bylby ten stres i podniecenie nowa sytuacja, co moim zdaniem tez jest obecne gdy sie mieszka ze soba no bo badz nie badz to przeciez jest jakis nowy etap w zyciu no i ciut sie zmienia, nawet jak ci sie wydaje ze znasz kogos na wylot
rybkie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-17, 20:59   #93
loca1233
Raczkowanie
 
Avatar loca1233
 
Zarejestrowany: 2007-09
Lokalizacja: mazowsze/ kraina wiecznego deszczu
Wiadomości: 209
GG do loca1233
Dot.: Czy warto brnąć?

Pozwolę sobie wyrazić swoją opinię... ja NAPEWNO nie brałabym ślubu! kobieto czy napewno tego chcesz?? czy cokolwiek się zmieni po ślubie ?? nie sądze! wiem wiem że to trudne ale wyjdz z domu wez gleboki oddech idz na spacer i sie zastanow czy warto! przemysl wszystkie za i przeciw!

Dla mnie twoja sytuacja jest bynajmniej dziwna, a może Ty liczysz, że po ślubie wszystko się zmieni?!

Tak czy tak 3mam kciuki za Ciebie! za podjęcie dobrej decyzji!
__________________
"Mądry czeka na swoją porę, szalony ją uprzedza, głupiec pozwala jej minąć"
— Enver Pascia




loca1233 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-17, 23:08   #94
k0tus
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2006-10
Lokalizacja: Kalisz
Wiadomości: 62
Dot.: Czy warto brnąć?

Cytat:
Napisane przez rybkie Pokaż wiadomość
razem trzy lata, zamieszkalismy po roku znajomosci czekal az skoncze studia w koncu i sie przeniose do Anglii ,w sumie to przez ten rok byl zwiazek na odleglosc, widzielismy sie raz na dwa miesiace, wiec mieszkamy razem dwa lata, a czy to ma jakies znaczenie? hmm moze troche bo jakbyscie nie mieszkali razem to bylby ten stres i podniecenie nowa sytuacja, co moim zdaniem tez jest obecne gdy sie mieszka ze soba no bo badz nie badz to przeciez jest jakis nowy etap w zyciu no i ciut sie zmienia, nawet jak ci sie wydaje ze znasz kogos na wylot
No wydaje mi się, że ten czas bycia razem ma jednak jakieś znaczenie.. U Nas tak do 5 lat razem było super. A przez to zamieszkanie jest mało czasu na cokolwiek, a spraw ślubnych pełno i mam wrażenie że dla TŻ-ta to niejako przykre obowiązki i chciałby żeby już było po wszystkim i nie musiał nigdzie jeździć ani o niczym myśleć. Masz rację ślub to nowy etap życia, związku.. ale w Naszym przypadku nie zmieni chyba nic, poza obrączkami na palcach...

---------- Dopisano o 23:08 ---------- Poprzedni post napisano o 23:04 ----------

I dziś znów siedzę zdołowana. Płakać nie mam już siły koleją noc.. Po wczorajszym wieczorze dziś źle się czułam, bolała mnie głowa.. Chyba dość już łez... Myślałam, że dziś wieczór spędzimy miło jako wstęp do weekendu poza tym mieliśmy małą okazję do świętowania. Ale cóż... Obejrzeliśmy Shreka, potem jeszcze patrzyliśmy w tv i TŻ oczywiście zasnął. Ja posprzątałam po obiedzie, ubrałam się do spania a On cały czas tylko leżał i spał... Nie wiem ile zdań wymieniliśmy.. Jak się przebudził to poszedł się ubrać w pidżamę i znów spać. Widział po drodze moją niezbyt zadowoloną minę (spowodowaną totalnym brakiem zainteresowania tegoż wieczoru), ale łatwiej było zasnąć niż porozmawiać...
k0tus jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-19, 21:42   #95
rybkie
Rozeznanie
 
Avatar rybkie
 
Zarejestrowany: 2007-09
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 969
Dot.: Czy warto brnąć?

kotus jakie wiesci z palcu boju?
rybkie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-20, 09:05   #96
butterfly20
Zakorzenienie
 
Avatar butterfly20
 
Zarejestrowany: 2006-02
Wiadomości: 20 814
Dot.: Czy warto brnąć?

Kotus przykro mi jak czytam o Twojej sytuacji. Jakoś tak zastanawiam się jak będzie wyglądał wasz ślub i przed oczami mam Twojego niezadowolonego TŻa. Tak jak któraś z dziewczyn pisała-nikt nie wymaga,żeby mężczyzna zajmował się kolorami,wstążkami i innymi pierdółkami,nad którymi z takim upodobaniem rozmyśla kobieta. Ale takie typowo męskie czynności powinny być załatwiane przez niego. Mój TŻ też nie zajmuje się moimi pierdółkami,ale widzę,że chce pomagać i cieszy się na ślub.

Powiedz-czy po ślubie coś się zmieni w temacie seksu?Czy będziecie tzw.białym małżeństwem?
Bo jeśli jego złe nastawienie wynika poniekąd też z braku seksu (ale oczywiście nie sugeruję,że to tylko dlatego,bo byłoby to zbyt płytkie) a czekaliście do ślubu,to może jednak jak seks pojawi się w waszym pożyciu to coś się poprawi?

Edytowane przez butterfly20
Czas edycji: 2010-09-20 o 09:07
butterfly20 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-20, 10:37   #97
k0tus
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2006-10
Lokalizacja: Kalisz
Wiadomości: 62
Dot.: Czy warto brnąć?

Cytat:
Napisane przez butterfly20 Pokaż wiadomość
Kotus przykro mi jak czytam o Twojej sytuacji. Jakoś tak zastanawiam się jak będzie wyglądał wasz ślub i przed oczami mam Twojego niezadowolonego TŻa. Tak jak któraś z dziewczyn pisała-nikt nie wymaga,żeby mężczyzna zajmował się kolorami,wstążkami i innymi pierdółkami,nad którymi z takim upodobaniem rozmyśla kobieta. Ale takie typowo męskie czynności powinny być załatwiane przez niego. Mój TŻ też nie zajmuje się moimi pierdółkami,ale widzę,że chce pomagać i cieszy się na ślub.
Co do dnia ślubu.. Jak już do niego dojdzie to myślę, że TŻ nie będzie miał kwaśnej miny. Może dopiero wtedy pokaże swoją dumę, że mnie "złowił". Ogólnie wiele zrobiłam w Naszym związku, dzięki mnie osiągnęliśmy wiele rzeczy i czasem myślę, że po prostu zasługuję na coś więcej niż na wiecznie skwaszone miny. Jestem perfekcjonistką i zawsze o wszystko dbam, zabiegam i efekty końcowe często są świetne. Ale nie czuję się wystarczająco dowartościowana. A miło byłoby czasami usłyszeć: "Jak to dobrze, że Cię mam" czy "już się nie mogę doczekać aż zostaniesz moją żoną". Takie różne miłe gesty zawsze poprawiają relacje... A tymczasem sytuacja jest taka, że wszystko mnie wręcz drażni, każde słowo, każde zachowanie - w tej chwili potrafię skwitować tylko negatywnie. Zapewne jest to efektem braku rozmowy i skumulowania tych złych emocji.. Ostatnio nawet bez żadnej kłótni szliśmy oczywiście z nieciekawymi minami, odległość przed Nami 1,5 metra, między Nami 2 metry.. Później nawet moja mama stwierdziła, że zapowiada się u Nas gorzej niż jest u Niej i Taty pod tym względem. I że Nasze dzieci widzi jako mega zdepresjowane istoty... Mój TŻ jest taki jak ktoś już podobnie to ujął: "Żyję, bo żyję"... Może zacznę brać jakieś antydepresanty?

---------- Dopisano o 10:37 ---------- Poprzedni post napisano o 10:22 ----------

Cytat:
Napisane przez butterfly20 Pokaż wiadomość
Powiedz-czy po ślubie coś się zmieni w temacie seksu?Czy będziecie tzw.białym małżeństwem?
Bo jeśli jego złe nastawienie wynika poniekąd też z braku seksu (ale oczywiście nie sugeruję,że to tylko dlatego,bo byłoby to zbyt płytkie) a czekaliście do ślubu,to może jednak jak seks pojawi się w waszym pożyciu to coś się poprawi?
Zawsze mówiliśmy, że teraz nie, że potem, w pewnym momencie ustaliliśmy wspólnie, że czekamy do ślubu. A teraz cóż... nie rozmawiamy o tym i nie wiem jak to będzie.. Mnie w tej chwili tak to wszystko boli, że wcale nie mam ochoty na zmianę sytuacji... Nawet jak ten seks się pojawi to lepiej zrobi się chyba tylko TŻ-owi. Będzie miał wszystko, czego chce, a ja pewnie dalej będę nieszczęśliwa... Bo dla mnie problem tkwi gdzieś zupełnie indziej..

Ostatnio każdy Nas się pyta o przygotowania i jak to mamy fajnie, jak Nam zazdroszczą i że będziemy to potem wspominać to przygotowywanie jako coś wspaniałego... Nie wiedziałam czy ryknąć śmiechem czy wybuchnąć płaczem... "Wspominać jako coś wspaniałego" - dzięki TŻ-owi zobojętniałam na wszystko i to On sprawił, że nie mam żadnej radości z tego ślubu i że prawie każdą noc od dłuższego czasu płaczę.. Faktycznie będzie co wspominać... Szkoda tylko, że to będą takie niemiłe wspomnienia. Mogłam faktycznie od początku przejąć wszystko i zająć się sama nawet nie informując o niczym TŻ-ta. Ale ja oczywiście chciałam robić wszystko Razem, i żeby TŻ też miał swój udział w tej calej oprawie i miał możliwość wyboru chociażby zaproszeń. To był jednak błąd. Może wtedy uniknęłabym wielu rozczarowań. Jemu jest wszystko obojętne. Po prostu wszystko. Obojętnie co zje, obojętnie co będzie robił, obojętnie co zatańczy na 1-wszy taniec... Ostatnio stwierdził, że będzie wyjątkowym i zapamiętanym Panem Młodym, bo przesiedzi całe wesele... Albo kiedyś wspomniał, jak oglądaliśmy jakąś kasetę, że nie lubi siebie oglądać.. To spytałam: "To jak Ty obejrzysz Naszą płytę, przecież tam będziemy ciągle na 1-wszym planie". Odpowiedział, że nie musi oglądać. Ja już oczywiście miałam łzy w oczach i spytałam to po co Nam kamerzysta w ogóle? Odp. "Ty będziesz mogła sobie obejrzeć". Po prostu masakra teksańska... Nie wiem na ile to są jakieś głupie Jego teksty, do których ma dar, a na ile 100% prawda, ale po prostu mam już dosyć tego wszystkiego... Wszędzie naokoło słyszę, że jestem ładną dziewczyną, zdolną (zawsze wzorowo się uczyłam), zaradną, pracowitą... Dlaczego musiałam trafić na dziecko? Bo chyba inaczej nie da się tego ująć. Mój TŻ nie ma żadnego pomysłu na życie, żadnych ambicji, planów.. Żyje, bo żyje z dnia na dzień i wszystko Mu jedno....
k0tus jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-20, 10:53   #98
alamig
Zakorzenienie
 
Avatar alamig
 
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 4 430
Dot.: Czy warto brnąć?

Cytat:
Napisane przez k0tus Pokaż wiadomość
Co do dnia ślubu.. Jak już do niego dojdzie to myślę, że TŻ nie będzie miał kwaśnej miny. Może dopiero wtedy pokaże swoją dumę, że mnie "złowił". Ogólnie wiele zrobiłam w Naszym związku, dzięki mnie osiągnęliśmy wiele rzeczy i czasem myślę, że po prostu zasługuję na coś więcej niż na wiecznie skwaszone miny. Jestem perfekcjonistką i zawsze o wszystko dbam, zabiegam i efekty końcowe często są świetne. Ale nie czuję się wystarczająco dowartościowana. A miło byłoby czasami usłyszeć: "Jak to dobrze, że Cię mam" czy "już się nie mogę doczekać aż zostaniesz moją żoną". Takie różne miłe gesty zawsze poprawiają relacje... A tymczasem sytuacja jest taka, że wszystko mnie wręcz drażni, każde słowo, każde zachowanie - w tej chwili potrafię skwitować tylko negatywnie. Zapewne jest to efektem braku rozmowy i skumulowania tych złych emocji.. Ostatnio nawet bez żadnej kłótni szliśmy oczywiście z nieciekawymi minami, odległość przed Nami 1,5 metra, między Nami 2 metry.. Później nawet moja mama stwierdziła, że zapowiada się u Nas gorzej niż jest u Niej i Taty pod tym względem. I że Nasze dzieci widzi jako mega zdepresjowane istoty... Mój TŻ jest taki jak ktoś już podobnie to ujął: "Żyję, bo żyję"... Może zacznę brać jakieś antydepresanty?

---------- Dopisano o 10:37 ---------- Poprzedni post napisano o 10:22 ----------



Zawsze mówiliśmy, że teraz nie, że potem, w pewnym momencie ustaliliśmy wspólnie, że czekamy do ślubu. A teraz cóż... nie rozmawiamy o tym i nie wiem jak to będzie.. Mnie w tej chwili tak to wszystko boli, że wcale nie mam ochoty na zmianę sytuacji... Nawet jak ten seks się pojawi to lepiej zrobi się chyba tylko TŻ-owi. Będzie miał wszystko, czego chce, a ja pewnie dalej będę nieszczęśliwa... Bo dla mnie problem tkwi gdzieś zupełnie indziej..

Ostatnio każdy Nas się pyta o przygotowania i jak to mamy fajnie, jak Nam zazdroszczą i że będziemy to potem wspominać to przygotowywanie jako coś wspaniałego... Nie wiedziałam czy ryknąć śmiechem czy wybuchnąć płaczem... "Wspominać jako coś wspaniałego" - dzięki TŻ-owi zobojętniałam na wszystko i to On sprawił, że nie mam żadnej radości z tego ślubu i że prawie każdą noc od dłuższego czasu płaczę.. Faktycznie będzie co wspominać... Szkoda tylko, że to będą takie niemiłe wspomnienia. Mogłam faktycznie od początku przejąć wszystko i zająć się sama nawet nie informując o niczym TŻ-ta. Ale ja oczywiście chciałam robić wszystko Razem, i żeby TŻ też miał swój udział w tej calej oprawie i miał możliwość wyboru chociażby zaproszeń. To był jednak błąd. Może wtedy uniknęłabym wielu rozczarowań. Jemu jest wszystko obojętne. Po prostu wszystko. Obojętnie co zje, obojętnie co będzie robił, obojętnie co zatańczy na 1-wszy taniec... Ostatnio stwierdził, że będzie wyjątkowym i zapamiętanym Panem Młodym, bo przesiedzi całe wesele... Albo kiedyś wspomniał, jak oglądaliśmy jakąś kasetę, że nie lubi siebie oglądać.. To spytałam: "To jak Ty obejrzysz Naszą płytę, przecież tam będziemy ciągle na 1-wszym planie". Odpowiedział, że nie musi oglądać. Ja już oczywiście miałam łzy w oczach i spytałam to po co Nam kamerzysta w ogóle? Odp. "Ty będziesz mogła sobie obejrzeć". Po prostu masakra teksańska... Nie wiem na ile to są jakieś głupie Jego teksty, do których ma dar, a na ile 100% prawda, ale po prostu mam już dosyć tego wszystkiego... Wszędzie naokoło słyszę, że jestem ładną dziewczyną, zdolną (zawsze wzorowo się uczyłam), zaradną, pracowitą... Dlaczego musiałam trafić na dziecko? Bo chyba inaczej nie da się tego ująć. Mój TŻ nie ma żadnego pomysłu na życie, żadnych ambicji, planów.. Żyje, bo żyje z dnia na dzień i wszystko Mu jedno....
Kochana wybacz brutalność, ale jeśli dojdzie do ślubu i będziesz całe życie nieszczęśliwa, to nie miej pretensji do TŻ że Cię unieszczęśliwia i że jest obojętny, tylko do siebie samej, bo sama się skazałaś na takie życie. Tu będzie się sprawdzać powiedzenie "widziały gały co brały". Z całą świadomością dokonałaś wyboru. Jeśli chcesz płakać co noc i cierpieć to my nic na to nie poradzimy.

Moja rada: nie bierz tego ślubu. Ale zrobisz jak uważasz...
__________________
alamig jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-20, 12:35   #99
butterfly20
Zakorzenienie
 
Avatar butterfly20
 
Zarejestrowany: 2006-02
Wiadomości: 20 814
Dot.: Czy warto brnąć?

Kotus a jak w ogóle doszło do tego,że zaczeliście być razem?Jak to się stało,że zamieszkaliście razem i zaczęliście planować ślub?Skoro jemu jest tak wszystko objętne teraz to jestem ciekawa,czy był taki od początku.
Przepraszam,że to powiem,ale nie wyobrażam sobie życia z takim człowiekiem.Nie zauważyłaś jego postawy zanim w ogóle planowlaiście ślub?
Ja na Twoim miejscu odwołałabym wszystko-nie mówię,ze macie się rozejść,ale może taki kop w tyłek postawi go do pionu?Ech to wszystko źle wróży,a słowa Twojej Mamy są tego dodatkowym potwierdzeniem...
butterfly20 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-20, 21:32   #100
k0tus
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2006-10
Lokalizacja: Kalisz
Wiadomości: 62
Dot.: Czy warto brnąć?

Cytat:
Napisane przez alamig Pokaż wiadomość
Kochana wybacz brutalność, ale jeśli dojdzie do ślubu i będziesz całe życie nieszczęśliwa, to nie miej pretensji do TŻ że Cię unieszczęśliwia i że jest obojętny, tylko do siebie samej, bo sama się skazałaś na takie życie. Tu będzie się sprawdzać powiedzenie "widziały gały co brały". Z całą świadomością dokonałaś wyboru. Jeśli chcesz płakać co noc i cierpieć to my nic na to nie poradzimy.

Moja rada: nie bierz tego ślubu. Ale zrobisz jak uważasz...
Wiem, że masz rację.

---------- Dopisano o 21:32 ---------- Poprzedni post napisano o 21:27 ----------

Cytat:
Napisane przez butterfly20 Pokaż wiadomość
Kotus a jak w ogóle doszło do tego,że zaczeliście być razem?Jak to się stało,że zamieszkaliście razem i zaczęliście planować ślub?Skoro jemu jest tak wszystko objętne teraz to jestem ciekawa,czy był taki od początku.
Przepraszam,że to powiem,ale nie wyobrażam sobie życia z takim człowiekiem.Nie zauważyłaś jego postawy zanim w ogóle planowlaiście ślub?
Ja na Twoim miejscu odwołałabym wszystko-nie mówię,ze macie się rozejść,ale może taki kop w tyłek postawi go do pionu?Ech to wszystko źle wróży,a słowa Twojej Mamy są tego dodatkowym potwierdzeniem...
Na początku było inaczej. Starał się i w ogóle. O ślubie w sumie zaczęłam przebąkiwać ja bo już tak długo byliśmy razem, a wiedziałam że na salę czeka się spokojnie 2 lata. Tak więc zarezerwowaliśmy terminy zanim doszło do zaręczyn. Potem były zaręczyny. Pomysłowe i romantyczne. A gdzieś po pół roku zamieszkaliśmy razem. Jednak już ten okres narzeczeństwa nie był taki fajny. Może od wtedy zaczęło być gorzej...? Wspólne mieszkanie to ogólnie raczej niewypał. Od początku nie było jakoś super i to się nie zmieniło. Nawet jak ktoś pytał Nas jak się mieszka to byliśmy zmieszani...
Dziś kolejny "miły" wieczór. Ja w pokoju, On poszedł do sypialni i tam sam ogląda TV. Praktycznie prawie nie rozmawiamy. Wymieniamy jakieś pojedyncze zdania. Idę wziąć kąpiel... Pozdrawiam Was!
k0tus jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-21, 01:15   #101
rybkie
Rozeznanie
 
Avatar rybkie
 
Zarejestrowany: 2007-09
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 969
Dot.: Czy warto brnąć?

a ja myslalam ze do poczatku mieszkaliscie razem, powiedz dlaczego ty wciaz w to brniesz skoro wiesz ze nie powinnas? chcesz wydawac kase na slub ktory cie nie cieszy by potem wydac po roku tyle samo na rozwodnikt ci nie mowi rzuc go tylko nie bierz slubu bynajmniej nie teraz bo bedziesz zalowac, obym sie mylila
rybkie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-21, 11:50   #102
Chatka
Wtajemniczenie
 
Avatar Chatka
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 2 444
Dot.: Czy warto brnąć?

Cytat:
Napisane przez k0tus Pokaż wiadomość
Na początku było inaczej. Starał się i w ogóle. O ślubie w sumie zaczęłam przebąkiwać ja bo już tak długo byliśmy razem, a wiedziałam że na salę czeka się spokojnie 2 lata. Tak więc zarezerwowaliśmy terminy zanim doszło do zaręczyn. Potem były zaręczyny. Pomysłowe i romantyczne. A gdzieś po pół roku zamieszkaliśmy razem. Jednak już ten okres narzeczeństwa nie był taki fajny. Może od wtedy zaczęło być gorzej...? Wspólne mieszkanie to ogólnie raczej niewypał. Od początku nie było jakoś super i to się nie zmieniło. Nawet jak ktoś pytał Nas jak się mieszka to byliśmy zmieszani...
Dziś kolejny "miły" wieczór. Ja w pokoju, On poszedł do sypialni i tam sam ogląda TV. Praktycznie prawie nie rozmawiamy. Wymieniamy jakieś pojedyncze zdania. Idę wziąć kąpiel... Pozdrawiam Was!
I właśnie takie sytuacje jak Wasza potwierdzają, że warto jest mieszkać ze sobą przed ślubem. Żeby sprawdzić, jak to wygląda na co dzień. Wy właśnie zobaczyliście, doświadczyliście, jak to wygląda i to się u Was kompletnie nie sprawdza. To po co to ciągnąc? Jeśli wyjdziesz za Niego będziesz nieszczęśliwa całe życie, bo nie wygląda na to, żeby On się chciał jakoś kiedykolwiek zmienić. Jemu jest dobrze jak jest, a Ty zasługujesz na kogoś, kto doceni Twoje starania.

Ja uważam, że ten związek już nie ma sensu. A ślub tym bardziej. Było dobrze, było romantycznie, ale życie codzienne zweryfikowało prawdę. I tu nie ma właściwie nic więcej do powiedzenia.
Radzę Ci poważnie się nad tym wszystkim zastanowić i niestety, ale wychodzi na to, że zakończyć ten związek, bo unieszczęśliwianie siebie świadomie to chyba najgorsze, co człowiek może sobie zrobić.
__________________

"Starych szanuj, młodych ucz, mądrych słuchaj, a głupich znoś cierpliwie."

Chatka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-21, 13:49   #103
Kalli
Przyczajenie
 
Avatar Kalli
 
Zarejestrowany: 2009-01
Lokalizacja: IE
Wiadomości: 7
Dot.: Czy warto brnąć?

Zgadzam się w zupełnosci z moją poprzedniczką. Wspólne mieszkanie przed ślubem pozwala nam lepiej się poznać i przekonać czy rzeczywiście jestesmy dla siebie odpowiednimi partnerami. Jesli już na tym etapie wspólne zycie się nie układa to nie ma co liczyć na cud, że "po ślubie się odmieni". Jesli przed slubem jest źle to potem najprawdopodobniej będzie juz tylko gorzej.
Życzę Ci kotus jak najlepiej ale szkoda, że nie potrafisz wyciągnąć wniosków z własnych doswiadczeń zwiazanych z mieszkaniem ze swoim mężczyzną przed slubem.
Przyłączam się do większości dziewczyn, które wypowiedziały się na ten temat wcześniej, namawiając Cię do przemyslenia sytuacji. Sama jesteś kowalem swego losu i czeka Cię taka przyszłość na jaką sama się skarzesz.

Wszystkiego co najlepsze!
Kalli jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-21, 14:15   #104
tenebrosa
Wtajemniczenie
 
Avatar tenebrosa
 
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: LSW (lubelskie)
Wiadomości: 2 518
Dot.: Czy warto brnąć?

Ja już wyraziłam swojej zdanie na 2. stronie tego wątku i je podtrzymuję.

Mogę tylko dodać, że szkoda, że TŻ popadł w taki marazm "żyję bo żyję". Gdybym go naprawdę kochała i widziała, że taka "depresja" jest tylko chwilowa, to na pewno starałabym się mu pomóc. Ale Twój widać nie chce pomocy, poza tym sama piszesz:

Cytat:
Dziś kolejny "miły" wieczór. Ja w pokoju, On poszedł do sypialni i tam sam ogląda TV. Praktycznie prawie nie rozmawiamy. Wymieniamy jakieś pojedyncze zdania. Idę wziąć kąpiel... Pozdrawiam Was!
Mi to przypomina parę małżeńską tuż przed rozwodem. Tak jak na filmach, gdzie wracając spod tego prysznica kobieta mówi mu: To koniec. Nie mogę dłużej tak z Tobą żyć.
W ogóle nie jesteście zainteresowani sobą (albo przynajmniej on Tobą), nie widać, żeby się którekolwiek starało, bo Ty już nie masz na to sił, jesteś rozdrażniona, a on nawet nie chce się starać.

butterfly20
dobrze Ci radzi. Mu trzeba takiego "kopa w tyłek". Ja bym nie tylko odwołała ślub, ale po prostu zakończyła związek, mówiąc mu przy tym, że jak zechce być z Tobą szczęśliwy (i wytłumacz mu co to dla Ciebie znaczy - te małe gesty, okazywanie uczuć, wykrzesanie z siebie jakiejś radości i energii do życia oraz ambicji, żeby móc planować wspólną przyszłość), to niech wróci. A jeśli nie wróci to bym nie płakała po nim.

Życzę Ci podjęcia dobrej dla Ciebie decyzji.
__________________
tenebrosa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-22, 15:55   #105
1987jola
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 1
Dot.: Czy warto brnąć?

Bardzo interesujące forum. Sama jestem pół roku przed ślubem i mam chwile zwątpienia ale to co tu czytam to masakra.... Napiszcie jak bedzie po ślubie bo jesli dobrze licze to ten "szczesliwy dzien" wypada w tą sobotę... Pozdrawiam i zycze powodzenia. Oby wam się udało
1987jola jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-09-24, 17:09   #106
preetamsingh
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2010-06
Lokalizacja: z pępka świata
Wiadomości: 1 422
Dot.: Czy warto brnąć?

Autorko wątku- zdecydowałaś co dalej?
preetamsingh jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-13, 20:40   #107
beaciakiss
Raczkowanie
 
Avatar beaciakiss
 
Zarejestrowany: 2008-06
Wiadomości: 67
GG do beaciakiss
Dot.: Czy warto brnąć?

Kotus jesteś?? żałuję że dopiero teraz wpadłam na ten wątek. jestem miesiąc po slubie. i z tego przepłakanych ok 20 dni i nocy...miałam masę wątpliwosci ale wydawało mi się że kocham mojego męża i on daje mi szczęście. nie zawsze było bosko i różowo ale przeciez nigdy nie ma. są lepsze i gorsze dni. a te lepsze były naprawdę cudowne. sądziłam że wszystko sie ułoży i jak będziemy sie starać to wszystko będzie ok. teraz czuje sie fatalnie. mam wrazenie że nie jestem szczera sama ze sobą,że oszukuję sama siebie,że wmawiam sobie że jest ok. a w rzeczywistości powinnam się czuc zupelnie inaczej i nie tak wyglada życie świeżo upieczonej mężatki. on jest bardzo dobrym facetem,dba o mnie,jest pracowity,czuły i w ogóle. nie znam lepszego kandydata na męża. ale po prostu on chyba nie jest mi pisany bo czegoś mimo wszystko mi brakuje...dziewczyny !!!!!!!!!!musicie być mega pewne że to jest ta jedyna osoba. nie wolno patrzeć na konwenanse,opinię rodziny,stopien zaawansowania przygotowań.naprawde nie warto.to jest tylko jedna noc! a przed wami co najmniej 50 lat życia razem. warto poświęcić sie i znaleźć osobe do której będziecie wracać na skrzydłach a nie z musu. mi teraz najwięcej radości sprawia moja praca.biore wszelkie mozliwe extra zmiany bo tylko to mi daje satysfakcję i w ogóle nie czuję potrzeby i chęci by wracac szybko do mojego męża.za każdym razem gdy juz jestem w drodze mam tylko nadzieje że on jeszcze nie wrócil z pracy i posiedze sobie chociaz troszkę sama. nie wiem co zrobię. to jest moja wina i doskonale o tym wiem. sama doprowadziłam do tej sytuacji. bo związek nie może byc tylko "ok" by brać slub. to zdecydowanie za mało. ja żyję w fikcji, nie w małżeństwie.żałuję że nie odwołałam slubu kiedy była jeszcze taka mozliwość. bo ewentualny rozwód przyniesie jeszcze więcej obciachu niz odwołany slub....dziewczyny walczcie o swoje szczęscie!!!!każda z nas na to zasługuje!
beaciakiss jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-14, 13:32   #108
rybkie
Rozeznanie
 
Avatar rybkie
 
Zarejestrowany: 2007-09
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 969
Dot.: Czy warto brnąć?

Cytat:
Napisane przez beaciakiss Pokaż wiadomość
Kotus jesteś?? żałuję że dopiero teraz wpadłam na ten wątek. jestem miesiąc po slubie. i z tego przepłakanych ok 20 dni i nocy...miałam masę wątpliwosci ale wydawało mi się że kocham mojego męża i on daje mi szczęście. nie zawsze było bosko i różowo ale przeciez nigdy nie ma. są lepsze i gorsze dni. a te lepsze były naprawdę cudowne. sądziłam że wszystko sie ułoży i jak będziemy sie starać to wszystko będzie ok. teraz czuje sie fatalnie. mam wrazenie że nie jestem szczera sama ze sobą,że oszukuję sama siebie,że wmawiam sobie że jest ok. a w rzeczywistości powinnam się czuc zupelnie inaczej i nie tak wyglada życie świeżo upieczonej mężatki. on jest bardzo dobrym facetem,dba o mnie,jest pracowity,czuły i w ogóle. nie znam lepszego kandydata na męża. ale po prostu on chyba nie jest mi pisany bo czegoś mimo wszystko mi brakuje...dziewczyny !!!!!!!!!!musicie być mega pewne że to jest ta jedyna osoba. nie wolno patrzeć na konwenanse,opinię rodziny,stopien zaawansowania przygotowań.naprawde nie warto.to jest tylko jedna noc! a przed wami co najmniej 50 lat życia razem. warto poświęcić sie i znaleźć osobe do której będziecie wracać na skrzydłach a nie z musu. mi teraz najwięcej radości sprawia moja praca.biore wszelkie mozliwe extra zmiany bo tylko to mi daje satysfakcję i w ogóle nie czuję potrzeby i chęci by wracac szybko do mojego męża.za każdym razem gdy juz jestem w drodze mam tylko nadzieje że on jeszcze nie wrócil z pracy i posiedze sobie chociaz troszkę sama. nie wiem co zrobię. to jest moja wina i doskonale o tym wiem. sama doprowadziłam do tej sytuacji. bo związek nie może byc tylko "ok" by brać slub. to zdecydowanie za mało. ja żyję w fikcji, nie w małżeństwie.żałuję że nie odwołałam slubu kiedy była jeszcze taka mozliwość. bo ewentualny rozwód przyniesie jeszcze więcej obciachu niz odwołany slub....dziewczyny walczcie o swoje szczęscie!!!!każda z nas na to zasługuje!
o jeju strasznie smutny ten twoj postdopiero miesiac po slubie, jak to sie stalo ze sie wpakowalas w takie bagno? gdzie ty mialas rozum? I wez prosze nie wyjezdzaj mi z tym obciachem, bo to juz troche za pozno, obciachem bylo branie slubu kiedy wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywaly ze nic z tego nie bedzie a ty bylas glucha i slepa,wiec ewentualny rozwod bedzie raczej dowodem ze zmadrzalas

a swoja droga ciekawam jak z kotus
rybkie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-21, 12:16   #109
k0tus
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2006-10
Lokalizacja: Kalisz
Wiadomości: 62
Dot.: Czy warto brnąć?

Witajcie dziewczyny! Przepraszam, że tak długo się nie odzywałam, ale praktycznie zaraz po ślubie wyjechaliśmy w 2-tygodniową podróż, a po powrocie musiałam ogarnąć to całe poślubne zamieszanie a po paru dniach miałam z kolei pilny wyjazd służbowy...
Jak już się "zdradziłam" wyszłam za mąż.. Ślub i wesele było wspaniałe i wszystko się udało. Jest co wspominać. Jeszcze przed ślubem mieliśmy poważną rozmowę z TŻtem. Może nawet 2 rozmowy... Podczas jednej z nich możnaby powiedzieć, że "ustaliliśmy", że to chyba jednak koniec. Tż stwierdził, że zarzuty, które miałam do niego On może próbować zmienić, ale nie ma dużego prawdopodobieństwa, żeby się to zmieniło, bo są to elementy jego charakteru, który wypracował się przez lata. I np. w domu u niego nigdy tez nie było wylewności, nie musiał się z niczego tłumaczyć.. a ja od niego wymagam czegoś zupełnie innego. Stwierdził, że mnie kocha i że nigdy nie było jego zamiarem unieszczęśliwianie mnie, więc wyjście jest chyba tylko jedno i jak stwierdził: "ja dostanę tego kopniaka od życia, a Ty na pewno znajdziesz kogoś, kto na Ciebie zasługuje".. Potem poszedł się wykąpać, ale też go ta sytuacja trochę rozkleiła. Powiedział nawet, że nie jest mu łatwo przyjąć to do wiadomości... Nawet jeszcze wieczorem zadał mi pytanie: "to jak, jutro obdzwaniamy rodzinę?". A ja na to "nie wiem...". "No to pomyślimy jutro"-odparł. A następny dzień odbył się jakby nigdy nic. Obiad, jego staranie się, okazywanie uczuć... I już nie było rozmowy o tym... Dopiero jak na następny dzień mieli przyjść jego znajomi, których mieliśmy w planach zaprosić na ślub, tż powiedział coś w stylu, czy wypisałam zaproszenie, a ja na to "to jednak się hajtamy"? Już nie pamiętam co powiedział, ale chyba coś w stylu jak uważasz i się uśmiechnął..
W każdym bądź razie w ostatnim tygodniu przed ślubem udzielał się bardzo.. Załatwiał wszystko i w ogóle. I tak oto jesteśmy teraz małżeństwem...
k0tus jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-21, 13:17   #110
rybkie
Rozeznanie
 
Avatar rybkie
 
Zarejestrowany: 2007-09
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 969
Dot.: Czy warto brnąć?

szkoda mi ciebie kotus
rybkie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-22, 07:34   #111
alamig
Zakorzenienie
 
Avatar alamig
 
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 4 430
Dot.: Czy warto brnąć?

Cytat:
Napisane przez k0tus Pokaż wiadomość
Witajcie dziewczyny! Przepraszam, że tak długo się nie odzywałam, ale praktycznie zaraz po ślubie wyjechaliśmy w 2-tygodniową podróż, a po powrocie musiałam ogarnąć to całe poślubne zamieszanie a po paru dniach miałam z kolei pilny wyjazd służbowy...
Jak już się "zdradziłam" wyszłam za mąż.. Ślub i wesele było wspaniałe i wszystko się udało. Jest co wspominać. Jeszcze przed ślubem mieliśmy poważną rozmowę z TŻtem. Może nawet 2 rozmowy... Podczas jednej z nich możnaby powiedzieć, że "ustaliliśmy", że to chyba jednak koniec. Tż stwierdził, że zarzuty, które miałam do niego On może próbować zmienić, ale nie ma dużego prawdopodobieństwa, żeby się to zmieniło, bo są to elementy jego charakteru, który wypracował się przez lata. I np. w domu u niego nigdy tez nie było wylewności, nie musiał się z niczego tłumaczyć.. a ja od niego wymagam czegoś zupełnie innego. Stwierdził, że mnie kocha i że nigdy nie było jego zamiarem unieszczęśliwianie mnie, więc wyjście jest chyba tylko jedno i jak stwierdził: "ja dostanę tego kopniaka od życia, a Ty na pewno znajdziesz kogoś, kto na Ciebie zasługuje".. Potem poszedł się wykąpać, ale też go ta sytuacja trochę rozkleiła. Powiedział nawet, że nie jest mu łatwo przyjąć to do wiadomości... Nawet jeszcze wieczorem zadał mi pytanie: "to jak, jutro obdzwaniamy rodzinę?". A ja na to "nie wiem...". "No to pomyślimy jutro"-odparł. A następny dzień odbył się jakby nigdy nic. Obiad, jego staranie się, okazywanie uczuć... I już nie było rozmowy o tym... Dopiero jak na następny dzień mieli przyjść jego znajomi, których mieliśmy w planach zaprosić na ślub, tż powiedział coś w stylu, czy wypisałam zaproszenie, a ja na to "to jednak się hajtamy"? Już nie pamiętam co powiedział, ale chyba coś w stylu jak uważasz i się uśmiechnął..
W każdym bądź razie w ostatnim tygodniu przed ślubem udzielał się bardzo.. Załatwiał wszystko i w ogóle. I tak oto jesteśmy teraz małżeństwem...
Życzę Ci jak najlepiej i mam nadzieję, że Twój mąż się zmieni. Skoro za niego wyszłaś, to zapewne mimo tego co tu pisałaś, kochasz go. Ale pamętaj, że oboje musicie teraz bardzo pracować, aby się wzajemnie nie unieszczęśliwiać
__________________
alamig jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-22, 08:40   #112
preetamsingh
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2010-06
Lokalizacja: z pępka świata
Wiadomości: 1 422
Dot.: Czy warto brnąć?

Witaj, kotus, przeczytałam Twój ostatni post i powiem Ci, że trochę jestem zaskoczona, ale... to tylko i wyłącznie Twoje życie i Twoje wybory.
Piszesz, że ogólnie to się jakoś dogadaliście, zaczął się bardziej starać, itp. słowem- sielanka.
Sama zaczęłam się zastanawiać- kurde, fajnie-udało jej się.
Ale.
Coś mnie tknęło, żeby przypomnieć sobie w ogóle o co chodziło z tymi problemami w twoim związku z pierwszych postów. A było to (nie będę każdego cytować, bo szkoda miejsca): brak zainteresowania tobą, ty straciłaś przyjaciół w trakcie związku z nim(to raczej już nie jego wina, choć do koncsa nie wiem), obawiałaś się jego reakcji, tzw, wybucjhowy charakter, wolałąś raczej coś przemilczeć niż narazić się na konflikt, poza tym były między wami jakieś niedomówienia, brak porozumienia, jego olewanie ciebie, towje żale i tym podobne.
Naprawdę nie chcę burzyć Twojego szczęścia, ale czy naprawdę w kilka tygodni człowiek z którym chciałaś się rozstać po 7 latach jest w stanie zmienić się o 180 stopni?
Moim zdaniem, to na taką zmianę trzeba pracować dużo dłużej, a a branie ślubu przełożyłabym w czasie, do momentu w którym oboje bylibyśmy w 100 procentach pewni, a nie tylko "dogadani" w danej chwili. Tzn. jednego dnia mieliście zaproszonych przyjaciół i już mieliście obdzwaniać ludzi i odwoływać, a drugiego dnia już jesteście happy, problemu nie ma i idziemy się hajtać?
Mam nadziję, że była to przemyślana decyzja, i, że zmiana twojego tż jest trwała oraz, że wziął sobie do serca wszystkie wasze rozmowy, bo mam wrażenie, że to wszyzstko odbyło się za szybko, bo goście zaproszeni, sala opłacona...
preetamsingh jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-27, 19:32   #113
roxyroxy
Zadomowienie
 
Avatar roxyroxy
 
Zarejestrowany: 2008-04
Wiadomości: 1 409
Dot.: Czy warto brnąć?

wiekszosc z was wini faceta autorki, a ja mam wrazenie ,ze autorka sama bez winy nie jest. Ona nie pisze ,ze sie tez stara w zwiazku, ze okazje mu uczucia itd. Widac ,ze nie mowi mu co czuje a nawet co chce robic. Tak jak ta sytuacja ,ze ogladaja film a on usnal, i ona ma do niego pretensje ,bo chciala razem spedzic wieczor? a chlopak jest Bogu ducha winny,ze sie nie domyslil.
Nie intersuja go sprawy organizacyjne slubu i wesela?plakac ci sie chce bo niue bedzie chcioal ogladac dvd z slubu??? Faceci tacy sa, mojego tez malo co obchodzi jesli chodzi o wesele, robi to o co go porosze i tyle. Ale wiem ,ze chce slubu i to jest najwazniejsze.

Juz nie wspone o tym ,ze facet przez 7 lat nie uprawial seksu.. nic dziwnego,ze jest nerwowy itd

nie bronie calkowicie faceta, ale uwazam, ze Ty tez sie jakos wyjatkowo nie starasz, i niektore pretensje ktore tu opisalas sa dla mnie smieszne.

Zal mi Ciebie, zwlaszcza ,ze podjelas decyzje o slube bo wydaje mi sie ,ze sie zwyczjnie na wzajem nieszczsliwicie. Chyba ,ze sie oboje zmienicie
roxyroxy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-27, 23:57   #114
k0tus
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2006-10
Lokalizacja: Kalisz
Wiadomości: 62
Dot.: Czy warto brnąć?

Cytat:
Napisane przez roxyroxy Pokaż wiadomość
wiekszosc z was wini faceta autorki, a ja mam wrazenie ,ze autorka sama bez winy nie jest. Ona nie pisze ,ze sie tez stara w zwiazku, ze okazje mu uczucia itd. Widac ,ze nie mowi mu co czuje a nawet co chce robic. Tak jak ta sytuacja ,ze ogladaja film a on usnal, i ona ma do niego pretensje ,bo chciala razem spedzic wieczor? a chlopak jest Bogu ducha winny,ze sie nie domyslil.
Nie intersuja go sprawy organizacyjne slubu i wesela?plakac ci sie chce bo niue bedzie chcioal ogladac dvd z slubu??? Faceci tacy sa, mojego tez malo co obchodzi jesli chodzi o wesele, robi to o co go porosze i tyle. Ale wiem ,ze chce slubu i to jest najwazniejsze.

Juz nie wspone o tym ,ze facet przez 7 lat nie uprawial seksu.. nic dziwnego,ze jest nerwowy itd

nie bronie calkowicie faceta, ale uwazam, ze Ty tez sie jakos wyjatkowo nie starasz, i niektore pretensje ktore tu opisalas sa dla mnie smieszne.

Zal mi Ciebie, zwlaszcza ,ze podjelas decyzje o slube bo wydaje mi sie ,ze sie zwyczjnie na wzajem nieszczsliwicie. Chyba ,ze sie oboje zmienicie
Nie powiedziałam, że jestem "nieskazitelna" a za wszystko winię tylko TŻta.. Za moją największą winę i błąd uznaję ten ślub, ale tak zdecydowałam i tylko i wyłącznie ja poniosę tego konsekwencje. To, że nie pisałam, że ja też się nie staram to tylko dlatego, że piszę ze swojego punktu widzenia i dla mnie oczywiste było iż się starałam.. Owszem nie umiem wyznawać uczuć słowami i tu biję się w piersi.. Ale skoro przez tyle lat nie słyszałam skarg na ten temat to uznałam, że TŻtowi to odpowiada..
Co do uśnięcia przy filmie.. To był Nasz dzień rocznicowy więc chyba w taki dzień nie trzeba mówić, że się oczekuje na spędzenie wieczoru razem bez zaśnięcia w pół godziny? Przynajmniej póki nie mieszkaliśmy razem ja zawsze dbałam o takie święta i jakoś nie usypiał..
Natomiast co do spraw ślubnych. Bez urazy, ale jeśli Tobie odpowiada marazm narzeczonego i zachwycasz się faktem, iż jak to mówisz "chce ślubu" to już tylko i wyłącznie Twoje podejście, które nie każda dziewczyna musi powielać... To tak jakbym miała klękać przed tżtem z wdzięczności, że w ogóle chce mnie poślubić. Nieważne, że nic go nie obchodzi itp. ważne że chce powiedzieć TAK i tyle... Mnie taka sytuacja absolutnie nie satysfakcjonuje.
Co do seksu nie chce mi się powtarzać po raz setny tego samego.. Przeprowadzałam ileś tam rozmów z jeszcze narzeczonym i mu to odpowiadało... tyle w tym temacie. Pozdrawiam!
k0tus jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-28, 01:02   #115
klarnetos
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 331
Dot.: Czy warto brnąć?

Cytat:
Napisane przez k0tus Pokaż wiadomość
Za moją największą winę i błąd uznaję ten ślub
To straszne, że takie słowa pisze świeżo upieczona mężatka...
Ja bym się chyba zabiła.
Zmień myślenie Kotuś, zacznijcie rozmawiać zamiast wyszukiwać sztucznych problemów, bo naprawdę uważam, że Wasze problemy są sztuczne i głupie (oby prawdziwe nigdy Was nie spotkały). Brakuje rozmowy, a jak już jest to z szeregiem błędów w komunikacji.
Teraz już na pewno współżyjecie, więc problem frustracji męża z takich czysto fizjologicznych przyczyn można wykluczyć - ale może pokaż mu, że doceniasz, że tak długo umiał uszanować Twoje zdanie (kup ładną bieliznę, zapal świeczki, spędźcie miły wieczór..) Nie chodzi mi tu o to, że Waszym problemem był seks, albo że seks rozwiąże Wasze problemy. Chodzi mi tu jedynie o wyjście z jakąś inicjatywą - żeby on poczuł, że jest dla Ciebie atrakcyjny, że go kochasz i pragniesz jego bliskości. Żeby zobaczył w Twoich oczach ten płomień i czułość, i pomyślał "warto było czekać, mam cudowną żonę".
Wyjaśnijcie sobie raz na zawsze co Was rani, a co cieszy.
I znajdźcie czas na wspólne zajęcia, nawet te najzwyklejsze, choćby wspólne krojenie sałatki czy lepienie pierogów. Wywalcie za okno telewizor (no może nie dosłownie) i obejrzyjcie wspólne zdjęcia sprzed lat, a nawet pograjcie w Chińczyka.
No nie wiem, cokolwiek, ale zbliżcie się do siebie!
Chwal go jak zrobi coś miłego i wspominaj przy nim często miłe chwile i gesty z jego strony, np. że przepiękny dostałaś pierścionek zaręczynowy - nie widziałaś piękniejszego!
Staraj się nie używać w złości słów "zawsze" i "nigdy" - koncentruj się na konkretnej sytuacji i powiedz raczej "zrobiło mi się przykro, że tak się zachowałeś" niż "jestem zła"...
No to jest szereg rzeczy, jak choćby ton głosu - czyjś podniesiony ton podświadomie budzi w nas bunt i chęć obrony, aniżeli chęc przemyślenia czegoś w poszukiwaniu ewentualnej własnej winy...
Wytłumacz mu na spokojnie na czym bardzo Ci zależy i powiedz, że Ty też chciałabyś wiedzieć co dla niego jest ważne.

Ja w takiej sytuacji nie zawahałabym się nawet skorzystać z pomocy jakiegoś psychologa, bo naprawdę większość nieporozumień bierze się z błędów w komunikacji.
klarnetos jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-28, 10:37   #116
roxyroxy
Zadomowienie
 
Avatar roxyroxy
 
Zarejestrowany: 2008-04
Wiadomości: 1 409
Dot.: Czy warto brnąć?

Cytat:
Napisane przez k0tus Pokaż wiadomość
Nie powiedziałam, że jestem "nieskazitelna" a za wszystko winię tylko TŻta.. Za moją największą winę i błąd uznaję ten ślub, ale tak zdecydowałam i tylko i wyłącznie ja poniosę tego konsekwencje. To, że nie pisałam, że ja też się nie staram to tylko dlatego, że piszę ze swojego punktu widzenia i dla mnie oczywiste było iż się starałam.. Owszem nie umiem wyznawać uczuć słowami i tu biję się w piersi.. Ale skoro przez tyle lat nie słyszałam skarg na ten temat to uznałam, że TŻtowi to odpowiada..
Co do uśnięcia przy filmie.. To był Nasz dzień rocznicowy więc chyba w taki dzień nie trzeba mówić, że się oczekuje na spędzenie wieczoru razem bez zaśnięcia w pół godziny? Przynajmniej póki nie mieszkaliśmy razem ja zawsze dbałam o takie święta i jakoś nie usypiał..
Natomiast co do spraw ślubnych. Bez urazy, ale jeśli Tobie odpowiada marazm narzeczonego i zachwycasz się faktem, iż jak to mówisz "chce ślubu" to już tylko i wyłącznie Twoje podejście, które nie każda dziewczyna musi powielać... To tak jakbym miała klękać przed tżtem z wdzięczności, że w ogóle chce mnie poślubić. Nieważne, że nic go nie obchodzi itp. ważne że chce powiedzieć TAK i tyle... Mnie taka sytuacja absolutnie nie satysfakcjonuje.
Co do seksu nie chce mi się powtarzać po raz setny tego samego.. Przeprowadzałam ileś tam rozmów z jeszcze narzeczonym i mu to odpowiadało... tyle w tym temacie. Pozdrawiam!
1. Widzisz sama narzekasz ,ze Twoj maz nie jest dla Ciebie czuly a sama piszesz ,ze nie jestes wylewna. Moze on mysli,ze taki masz charakter i nie potrzebujesz tych roznych slodkosci i glosnego okazywania uczuc?
2. Ale zmeczony czlowiek moze nie potrafic kontrolowac snu- w zyciu bym nie byla zla na mojego TZta bo usnal!
3. Widzisz moj TZ chce wziac slub - ale otoczka dla niego nie jset wazna, nie zalezy mu na weselu, moglibysmy byc tylko we dwoje. Po co ma sie wiec podniecac tym calym weselem? Wystarczy , ze mi pomaga. Wiekszosc facetow z natury nie jest romantyczna. I tak zachwycam sie faktem ,ze bardziej mu zalezy na zawarciu zwiazku malzenskiego niz na kolorach zaproszen czy pierwszej piosence
i podejrzewam, ze Twoj facet ma podobne podejcie
4. Sorry ale ten seks mnie po porostu dziwi, wasza sprawa owszem, ale bedzie wam ciezko dograc sie seksualnie po tylu latach i praktycznie zerowym doswiadczeniu. po prostu dziwne dla mnie ,ze przez 7 lat nic, a potem hop siup , uprawiajamy seks- i pamietaj ,ze dlugotrwala abstynencja seksualna rowniez sie odbija na zdrowiu. No ale wasza sprawa...

w kazdym razie nie chodzi o to ,ze atakuje Ciebie, ale o to ,ze mysle iz Twoj Tz jest rownie nieszczesliwy jak Ty i oboje musicie sie zaczac starac

---------- Dopisano o 09:37 ---------- Poprzedni post napisano o 09:35 ----------

Cytat:
Napisane przez klarnetos Pokaż wiadomość
To straszne, że takie słowa pisze świeżo upieczona mężatka...
Ja bym się chyba zabiła.
Zmień myślenie Kotuś, zacznijcie rozmawiać zamiast wyszukiwać sztucznych problemów, bo naprawdę uważam, że Wasze problemy są sztuczne i głupie (oby prawdziwe nigdy Was nie spotkały). Brakuje rozmowy, a jak już jest to z szeregiem błędów w komunikacji.
Teraz już na pewno współżyjecie, więc problem frustracji męża z takich czysto fizjologicznych przyczyn można wykluczyć - ale może pokaż mu, że doceniasz, że tak długo umiał uszanować Twoje zdanie (kup ładną bieliznę, zapal świeczki, spędźcie miły wieczór..) Nie chodzi mi tu o to, że Waszym problemem był seks, albo że seks rozwiąże Wasze problemy. Chodzi mi tu jedynie o wyjście z jakąś inicjatywą - żeby on poczuł, że jest dla Ciebie atrakcyjny, że go kochasz i pragniesz jego bliskości. Żeby zobaczył w Twoich oczach ten płomień i czułość, i pomyślał "warto było czekać, mam cudowną żonę".
Wyjaśnijcie sobie raz na zawsze co Was rani, a co cieszy.
I znajdźcie czas na wspólne zajęcia, nawet te najzwyklejsze, choćby wspólne krojenie sałatki czy lepienie pierogów. Wywalcie za okno telewizor (no może nie dosłownie) i obejrzyjcie wspólne zdjęcia sprzed lat, a nawet pograjcie w Chińczyka.
No nie wiem, cokolwiek, ale zbliżcie się do siebie!
Chwal go jak zrobi coś miłego i wspominaj przy nim często miłe chwile i gesty z jego strony, np. że przepiękny dostałaś pierścionek zaręczynowy - nie widziałaś piękniejszego!
Staraj się nie używać w złości słów "zawsze" i "nigdy" - koncentruj się na konkretnej sytuacji i powiedz raczej "zrobiło mi się przykro, że tak się zachowałeś" niż "jestem zła"...
No to jest szereg rzeczy, jak choćby ton głosu - czyjś podniesiony ton podświadomie budzi w nas bunt i chęć obrony, aniżeli chęc przemyślenia czegoś w poszukiwaniu ewentualnej własnej winy...
Wytłumacz mu na spokojnie na czym bardzo Ci zależy i powiedz, że Ty też chciałabyś wiedzieć co dla niego jest ważne.

Ja w takiej sytuacji nie zawahałabym się nawet skorzystać z pomocy jakiegoś psychologa, bo naprawdę większość nieporozumień bierze się z błędów w komunikacji.
Zgadzam sie w 100%

Edytowane przez roxyroxy
Czas edycji: 2010-10-28 o 10:39
roxyroxy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-10-28, 18:34   #117
preetamsingh
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2010-06
Lokalizacja: z pępka świata
Wiadomości: 1 422
Dot.: Czy warto brnąć?

Kotus - najpierw było megaźle, chciałaś odwołać ślub, itp.
Potem nagle ślub bierzecie (nie wiem, czy pod wpływem chwili, czy przeważyły inne względy) i Twój pierwszy post po ślubie to zwrot o 180 stopni-tzn, nagle szafa gra wszystko cacy.
Scena trzecia- znów jest coś nie tak, nazywasz ślub "błędem" (!) zaledwie kilka tygodni po jego zawarciu...

Powiedz mi tylko: było warto się chajtać?

Mam nadzieję, że Twoja historia będzie przestrogą dla innych dziewcząt, które mając problemy w związku i bardzo duże wątpliwości, decydują się na tak ważny krok jakim jest ślub. A jeszcze większą mam nadzieję, że poukłada Ci się, czy z Nim czy samej...
preetamsingh jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-08, 14:45   #118
k0tus
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2006-10
Lokalizacja: Kalisz
Wiadomości: 62
Dot.: Czy warto brnąć?

Cytat:
Napisane przez preetamsingh Pokaż wiadomość
Kotus - najpierw było megaźle, chciałaś odwołać ślub, itp.
Potem nagle ślub bierzecie (nie wiem, czy pod wpływem chwili, czy przeważyły inne względy) i Twój pierwszy post po ślubie to zwrot o 180 stopni-tzn, nagle szafa gra wszystko cacy.
Scena trzecia- znów jest coś nie tak, nazywasz ślub "błędem" (!) zaledwie kilka tygodni po jego zawarciu...

Powiedz mi tylko: było warto się chajtać?

Mam nadzieję, że Twoja historia będzie przestrogą dla innych dziewcząt, które mając problemy w związku i bardzo duże wątpliwości, decydują się na tak ważny krok jakim jest ślub. A jeszcze większą mam nadzieję, że poukłada Ci się, czy z Nim czy samej...
Odpowiedź brzmi: nie warto było. Pomimo bywania lepszych dni ogółem jest beznadziejnie. Trudno to nazwać małżeństwem... No pozór wszystko wygląda ok, ale praktycznie rozmawiamy ze sobą tyle co nic.. Mówię o prawdziwych rozmowach. Bo komunikaty typu: trzeba posprzątać, co robimy na obiad itp. oczywiście są. Wiele razy już z TŻtem rozmawiałam, że powinniśmy więcej rozmawiać na bieżąco itd. ale na mówieniu o tym się kończy.. jak dobrze idzie to raz w m-cu trafi się dzień, w którym mogę powiedzieć mu co naprawdę myślę o różnych rzeczach. A tak na co dzień - dziecinada. Czyli unikanie różnych trudnych sytuacji, nieodzywanie się, jedno robi jedno, drugie swoje... Smutne takie życie. I poza tymi czynnościami, które się co dzień powielają nie wiem czy coś Nas jeszcze łączy... Rozmowy o tym, co mnie nieraz bolało nic nie dają. Mogłam Mu faktycznie uwierzyć, jak mówił przed ślubem, że może próbować się zmienić, ale w sumie wątpi, że coś z tego wyjdzie bo ma już ukształtowany charakter.....
Także przestrzegam wszystkie dziewczyny z wątpliwościami!! Małe, kilka dni przed ślubem - owszem - są normalne. Ale takie jak moje, pół roku przed były, tydzień przed też i nawet dzień przed... To już zły znak...
k0tus jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-08, 16:32   #119
acelinka
Zakorzenienie
 
Avatar acelinka
 
Zarejestrowany: 2010-05
Lokalizacja: r-k, śląskie
Wiadomości: 5 782
Dot.: Czy warto brnąć?

Cytat:
Napisane przez k0tus Pokaż wiadomość
Także przestrzegam wszystkie dziewczyny z wątpliwościami!! Małe, kilka dni przed ślubem - owszem - są normalne. Ale takie jak moje, pół roku przed były, tydzień przed też i nawet dzień przed... To już zły znak...
Cieszy mnie że zmądrzałaś w tej kwestii, szkoda że tak późno ...
acelinka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-10, 09:24   #120
alamig
Zakorzenienie
 
Avatar alamig
 
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 4 430
Dot.: Czy warto brnąć?

Cytat:
Napisane przez k0tus Pokaż wiadomość
Odpowiedź brzmi: nie warto było. Pomimo bywania lepszych dni ogółem jest beznadziejnie. Trudno to nazwać małżeństwem... No pozór wszystko wygląda ok, ale praktycznie rozmawiamy ze sobą tyle co nic.. Mówię o prawdziwych rozmowach. Bo komunikaty typu: trzeba posprzątać, co robimy na obiad itp. oczywiście są. Wiele razy już z TŻtem rozmawiałam, że powinniśmy więcej rozmawiać na bieżąco itd. ale na mówieniu o tym się kończy.. jak dobrze idzie to raz w m-cu trafi się dzień, w którym mogę powiedzieć mu co naprawdę myślę o różnych rzeczach. A tak na co dzień - dziecinada. Czyli unikanie różnych trudnych sytuacji, nieodzywanie się, jedno robi jedno, drugie swoje... Smutne takie życie. I poza tymi czynnościami, które się co dzień powielają nie wiem czy coś Nas jeszcze łączy... Rozmowy o tym, co mnie nieraz bolało nic nie dają. Mogłam Mu faktycznie uwierzyć, jak mówił przed ślubem, że może próbować się zmienić, ale w sumie wątpi, że coś z tego wyjdzie bo ma już ukształtowany charakter.....
Także przestrzegam wszystkie dziewczyny z wątpliwościami!! Małe, kilka dni przed ślubem - owszem - są normalne. Ale takie jak moje, pół roku przed były, tydzień przed też i nawet dzień przed... To już zły znak...
Strasznie mi przykro, że tak teraz wygląda Twoje życie, bo mocno wierzyłam, że jednak Wam się uda. Niestety, ale przewiduję w niedalekiej przyszłości Wasz rozwód, bo prędzej czy później któreś z Was trzaśnie drzwiami lub znajdzie sobie kogoś innego. W najgorszym scenariuszu znienawidzicie się i będziecie żyć razem tylko dlatego, że tak wypada. Ciekawe ile jeszcze wytrzymacie w takiej farsie...
Myślę, że sami sobie z tym nie poradzicie. Może udacie się na jakąś terapię? Oczywiście o ile jest jeszcze co ratować...
__________________
alamig jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Jeszcze przed ślubem


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 00:00.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.